No tak. Na turniej miałem nie jechac, pojechałem i nie żałuje. Mega wyjebisty w kosmos, naprawdę kto nie był niech załuje.
Pierwsza bitwa
Buszmen TK
No cóż, dostałem TK na królu który miał latanie fail of skulls i przeżut ran z sejwem na 4 +.Dodatkowo reszta to raczej standard, 3x3 rydwany, swarmy, łuki(14), 5 carrinów, 2 skropy gwardia (19) dwie klopy.
Zacząłem wiec postanowiłem nie bawic się tylko napierac. Abominacja na lewą flankę, na wprost jednej klopy, ładnie 9", za domkiem, tak, ze widzi mnie tylko klopa jedna. Kołeczko na daleką prawą flankę z giant ratami. Reszta armii na przód.
Magijos, no cóż efekt był chyba z dupy bo nie pamiętam na dzwonie, magia też za bardzo nic nie zrobiła.
Ogólnie taka bitwa bardzo wymuszajaca myśloenie Bo trzeba było ostro kminic, żeby złpac jakies punkty, Buszmen dosc dobrze grał. Oczywiscie jak to ja, zaszarżowałem na pełnej kurwie w klope z królem, oczywiscie 15", więc jestem w domu. Myślę sobie, nie no to teraz to z górki. No i kurwa bęc. Abomka z impakciorów zabiła obsługę, ataki, 5, czyli zdawanie inicjatywy i 2d6 auto hitów. Król test zdał, wylosowałem 8 ataków, tylko 2 w króla, z czego jeden nie zranił. Król dostał ranę. Ale myslę sobie co tam, w nstępnej go rozwale. Król oddaje, 4 ataki, all trafione, ranienia, oczywiscie wszystko,ja regenki cztery do zdania, zdałem jedną i abomka do piachu! Nie pytajcie czy wstała, bo w ogóle zapomniałem o takich rzeczach
Podszedłem slejwami z elektrosem z rakietom pod gwardie, jeb rakieta, gdyby nie jedna kosc byłóby srodeczek i myślę, ze wygrałbym. Ale cóż 10:10.
Druga bitwa z lizakami
Uhuhu, po raz kolejny ktoś mi udowodnił, ze jestem plewą grac nie potrafię, bo myślałem, ze dostałem free fraga!
No bo co to za rozpa, carni bez warda żadnego, 2 stedzie z jednym scrolem, 70 skinków, jeden szeryf i salka z armatą. A no i kawaleria z 4 terków.
Rzut, on zaczyna. A więc podchodzi bezpiecznie sobie, carni z enginem jednym na lewą flankę, engin drugi na daleką prawą flankę, reszta na srodek. Kawaleria na pełnym ruchu do przodu pod lufy 7 jezzaili.
Moja tura, po prostu *****. Ruszyłem się, kółko podleciało, abomka niebezpiecznie zblizyla się do carniego, ale jej nie widzial bo domek. Magia, pierwszy elektryk pociski, bum miscast. Drugi to samo, bum miscast. Mozna się domyslic jak bardzo się wkurzyłem. Ogólnie to do 5 tury dostałem taki oklep, ze po prostu żal. Skinki zapluły abomkę, jedynie doomwhel szalał i rozjezdzał smietnik. 4 tura. Magia. Rzut na dzwonie. wynik:6,6,6. PADA GłOSNE KURWA!I ściągam dzwon No nic, Janiszek nie takie rzeczy robił. A więc w 5 turze, jebnąłem, pociski z elektryków w carniego, pieska z pod dupki ściągnąłem, a wiec seer musial podjac odpowiednie kroki. Jebnąłem zdawanie testu inicjatywy. Oczywiscie na 6 kosciach. Oczywiscie miscast. Oczywiscie wynik 12!!!!!! Rzut na zasięg , 16 ", testy zdaje lord i engine. Lord rzuca 5, engine 6. I nara Potem to tylko dorzynki, i z pewnego 14:6, zrobiło się znowu 10:10.
Trzecia bitwa
Lizaki na slanie. Najgorszy wróg dla mnie. Magia tyra mnie strasznie, cannony, skinki. Masakra.
No ale cóż, trzeba to zjesc. Bitwa była raczej nudna do 5 tury, bo abomka podeszła pod szeryfa, ten w swojej turze nie zdał glupoty i wszarzowal.Oczywiscie ginąc. Akcja roku. Gwardia wraz z enginem szarzuje na stormverminów. Ok zapraszam. Ja wiedziałem, że gówno zrobi, przeciwnik chyba nie. A więc tak, engine się odbił, a gwardię ładnie spolowiłem. Z nowu z pewnego 17:3, było tylko 9:11 w plecy.
Czwarta bitwa,
Lizaki na carnim, jeden engine i reszta to totalne zaskoczenie. Kameleony, razordony, saurusi.
No cóż, wiedzialem, ze musze to zjesc i zjadłem, 18:2. Taka porada dla graczy lizaczków. W oddział z dzowonkiem się nie szarzuje nawet od boku
Piata bitwa z Jasiem.
Po prostu MASAKRA.
A wiec, zobaczyłem rozpe, mag na smoku, mengile, hellcannon, jedna kawa, dwoch magow i jakies smiecie. OK, na prawą flanke daje dzwon, slejwy, censerow i jezzaile, a na lewą na przeciw lasku(w którym było wiadomo, ze będą mengile) abomka, 2x21 slejwsófff i mag z rakietą i 7 censerów. Na srodek doomwhel. Jasiu zaczyna, ja odpalam storm banner, jasiu wylazi z lasu mengilami. Magia, nic szczegolnego, strzelanie. Helka w jedna ture ściąga mi kółko
Mengile zadają 3 rany na abominacji, moja tura, szarze abomki i censerow w mengili, w s&s abomka pada, censerzy dochodzą. Dalej się głowie nad tym, czemu Jasiu to zrobil. Oczywiscie censerzy przejechali się po mengilach.
Do 6 tury było spoko, raczej 14:6 dla mnie. Aż nagle, Jasiu rzuca getłejaw dzownek. Wchodzi, ilosc hitow 7, siła 12. Papa. No nic, wynik był chyba 12:8 dla Jasia. Ale chuj z tym, bitwa była chyba najprzyjemniejsza ze wszystkich.
Co do rozpy, typowa na remis. Dzwon nie nabija punktów ani też nie oddaje. Chyba, ze jest się hardkorowym Jasiem, to wtedy mój dzown oddaje
Ale jest nowy kmin na rozpe, razem z Morrokiem żebys o tym gadali. Jak wypali, to kolejny master czymś nowym, nieznanym
Naprawdę super turniej, super poker, super all. Pozdrawiam serdecznie wszystkich i czekam na Wasze raporty.
Pozdrawiam
BAZYLISZEK 2010
Moderator: Piotr P.
Myślę, że jak na DE miałem dosyć mocną rozpe (smok,gwardia,mengile,4 bolce). Jedyne co mnie w sumie bolało to VC na wrajtach i BK z regenką. Ciężko zabija się wrajty smokiem z 4 magicznymi atakami. Co do gier.
W pierwszej bitwie dostałem oczywiście taki zestaw VC Jakoś sobie poradziłem bo udało mi się zabić generała (19-1).
Wystawiłem mojego smoka na szarże smoka vc, przyjałem go i zabiłem. Zaryzykowałem i się opłaciło.
W drugiej bitwie znowu trafiłem na VC Assura. Dodatkowo grał na 4 karabinach więc przyscreenował całą armię i nie miałem jak tego ruszyć. Zabiłem kilka fastów, smokiem zabijałem jakieś śmieci. Bardzo trudny matchup. Poźniej jeszcze mój lord na smoku dostał KB i rzuciłem 6 na pedanta . Smok się złożył i został zagoniony Na starcie przegrywał o -3 więc miał szanse to wygrać. Później dostał by cursed booka od lorda, ale może zadał by dwie rany i na -1 ustał. Tak przegrał o 5 i popłynął. Wynik (7-13).
Po tej bitwie zaczął się melanż (pozdro dla Mariana i Yasia).
Trzecia bitwa z WoC Yasia na bramie i mengilach. Udało mi się zabić smokiem mengili, helke, knightów, żeby podlecieć pod hoteka (tak myślałem) i dostać brame na 11 siły. Do hoteka było niestety 12,5 cala (czym bardziej lajtowe podejscie do gry tym więcej pojawia sie takich błędów, what ever ). Wynik 11-9 dla mnie.
Pierwszy dzień niezbyt udany 37 z bitew nie powala, dziwne paringi , ale spoko. Można bylo się uczciwie i legalnie skuć wieczorem, co czym prędzej uczyniłem Zajebisty poker jak zawsze, dobre towarzystwo, dobry stan, dobra beka. Niedzielny poranek należał do jakże udanych. Pełna świeżość i koncentracja .
Czwartą bitwę miałem przyjemność z OG trupanka. (Full magia na 3 stopach, mega strzelanie 4 bolce, 2 klopy, 2 doomy, do tego klocki z fanatykami, herdy). Paring z początku wydawał się dobry. Tak wynikało z wcześniejszych doświadczeń. W praktyce było jednak zupełnie inaczej. 3 stopy na turę rzucane na mengili (hotek nie zadzaiałał ani razu), z dorzucanymi grzybami i przerzutami od Shina. Ta zdolność miała ogromy wpływ. Ani jednego miscastu. Wyczyściłem cały park, nie zabiłem klocka z magami, sam straciłem też sporo. Wynik 10-10.
5 bitwa to Crus z Bestiami. Bardzo się ucieszył gdy zobaczył moją rozpe Heh. Sam bym tak zrobił. Smok na flance podleciał pod pumby, dostał ich szarżei pogonił w doombulla z gorgoną. Zabił doombula i sklił się z gorgoną. Miał poźniej 3 tury combatu żeby ją zabić, ale troszkę słabo kulałem i doczłapały się minosy. Smok padł, lord dostał OF i popłynął. Na drugiej ćwiartce mengile nie mogły zabić dwoma seriami rydwanu przez co później zgineli w śmiesznej kanapce ( 3 ungory od tyłu, 4 harpie od boku i rydwan od przodu ) Byłem przekonany, że to ustoje, ale jakoś się nie udało. Gra bardzo fajna, wynik 10-10.
Miałem trochę nieudane paringi, bazyliszki dużo namieszały (3 razy grałem z shinem), hotek nie zadziałał ani razu, gwardia nie zabiła nic, turoń tylko bohatersko umierał.
Turniej mimo wszystko bardzo udany, jeżeli spojrzeć pod kątem przyjemności z gry . Grało się super, 0 ciśnień i stresów . Wynik do dupy, ale co tam. Dobrze się bawiłem
peace !
Mrozu
W pierwszej bitwie dostałem oczywiście taki zestaw VC Jakoś sobie poradziłem bo udało mi się zabić generała (19-1).
Wystawiłem mojego smoka na szarże smoka vc, przyjałem go i zabiłem. Zaryzykowałem i się opłaciło.
W drugiej bitwie znowu trafiłem na VC Assura. Dodatkowo grał na 4 karabinach więc przyscreenował całą armię i nie miałem jak tego ruszyć. Zabiłem kilka fastów, smokiem zabijałem jakieś śmieci. Bardzo trudny matchup. Poźniej jeszcze mój lord na smoku dostał KB i rzuciłem 6 na pedanta . Smok się złożył i został zagoniony Na starcie przegrywał o -3 więc miał szanse to wygrać. Później dostał by cursed booka od lorda, ale może zadał by dwie rany i na -1 ustał. Tak przegrał o 5 i popłynął. Wynik (7-13).
Po tej bitwie zaczął się melanż (pozdro dla Mariana i Yasia).
Trzecia bitwa z WoC Yasia na bramie i mengilach. Udało mi się zabić smokiem mengili, helke, knightów, żeby podlecieć pod hoteka (tak myślałem) i dostać brame na 11 siły. Do hoteka było niestety 12,5 cala (czym bardziej lajtowe podejscie do gry tym więcej pojawia sie takich błędów, what ever ). Wynik 11-9 dla mnie.
Pierwszy dzień niezbyt udany 37 z bitew nie powala, dziwne paringi , ale spoko. Można bylo się uczciwie i legalnie skuć wieczorem, co czym prędzej uczyniłem Zajebisty poker jak zawsze, dobre towarzystwo, dobry stan, dobra beka. Niedzielny poranek należał do jakże udanych. Pełna świeżość i koncentracja .
Czwartą bitwę miałem przyjemność z OG trupanka. (Full magia na 3 stopach, mega strzelanie 4 bolce, 2 klopy, 2 doomy, do tego klocki z fanatykami, herdy). Paring z początku wydawał się dobry. Tak wynikało z wcześniejszych doświadczeń. W praktyce było jednak zupełnie inaczej. 3 stopy na turę rzucane na mengili (hotek nie zadzaiałał ani razu), z dorzucanymi grzybami i przerzutami od Shina. Ta zdolność miała ogromy wpływ. Ani jednego miscastu. Wyczyściłem cały park, nie zabiłem klocka z magami, sam straciłem też sporo. Wynik 10-10.
5 bitwa to Crus z Bestiami. Bardzo się ucieszył gdy zobaczył moją rozpe Heh. Sam bym tak zrobił. Smok na flance podleciał pod pumby, dostał ich szarżei pogonił w doombulla z gorgoną. Zabił doombula i sklił się z gorgoną. Miał poźniej 3 tury combatu żeby ją zabić, ale troszkę słabo kulałem i doczłapały się minosy. Smok padł, lord dostał OF i popłynął. Na drugiej ćwiartce mengile nie mogły zabić dwoma seriami rydwanu przez co później zgineli w śmiesznej kanapce ( 3 ungory od tyłu, 4 harpie od boku i rydwan od przodu ) Byłem przekonany, że to ustoje, ale jakoś się nie udało. Gra bardzo fajna, wynik 10-10.
Miałem trochę nieudane paringi, bazyliszki dużo namieszały (3 razy grałem z shinem), hotek nie zadziałał ani razu, gwardia nie zabiła nic, turoń tylko bohatersko umierał.
Turniej mimo wszystko bardzo udany, jeżeli spojrzeć pod kątem przyjemności z gry . Grało się super, 0 ciśnień i stresów . Wynik do dupy, ale co tam. Dobrze się bawiłem
peace !
Mrozu
-
- Mudżahedin
- Posty: 324
Moja rozpiska
1 bitwa: Marek Golan i chaos dwarfy
Pierwszy raz w ogole zobaczylem te nowe cudaki na oczy, smieszna armia, przyjemna jako przeciwnik. Marek w pierwszej turze popchnal z ifki oddzial bull centaurow, w efekcie czego stracilem swojego maga lorda nieprzyzwoicie szybko, w gruncie rzeczy duzo wiecej mi nie zrobil, ja go tam poszarpalem troche, skonczylo sie 10:10 ze wskazaniem na mnie (chyba 350 malych roznicy na moja korzysc - takze te progi bazyliszkowe uwazam, za dosc slabe mimo wszystko).
2 bitwa: Zaba i DE
Na dwoch oddzialach shadow, bolcach, smoku. Najgorszy przeciwnik dla nowych OnG - w przeciagu ostatniego miesiaca rozegralem na ten format 5 bitew z DE z topowymi graczami i ciagle nie widze mozliwosci zeby z tym swinstwem wygrac. Komplet herosow w big unach sie ukryl w domku, Zaba wyczyscil mi reszte armii, ja mu wczesniej cos tam ustrzelilem, cos tam pomagowalem, zakonczylo sie 7:13 dla niego.
3 bitwa: Imperium z Animosity (niestety nie pamietam imienia przeciwnika za co przepraszam)
Widac bylo, ze przeciwnik nie ma pomyslu na bitwe, ani zbyt wiele doswiadczen w grze z zielonymi. Troche czarow, troche strzelania i przezyl tylko jeden great cannon na krawedzi stolu, bez wiekszej historii 20:0
4 bitwa: Xet z DE
Tym razem do smoka zamiast dwoch shadow dolaczyli mengile i gwardia. Poczatek bitwy byl nader obiecujacy (szczegolnie, ze tym razem szczescie mi dopisalo i dysponowalem trzema stopami). Goblinscy obsluganci maszyn pokazali prawdziwy kunszt - bolec trafil w gwardie od boku i zabil (stojaca bodaj 3 miejsca od brzegu oddzialu) czarodziejke. I znowu, stracilem prawie wszystko, na szczescie z magii udalo mi sie pozabijac wiecej, zagonic gwardie w combacie, wyszlo 10:10 ze wskazaniem na mnie (znowu o ponad 300sta malych - i znowu zle dobrane progi punktowe irytowaly).
Po raz kolejny potwierdzilo sie, ze maszyny to glownie straszak na LT - mimo, ze w pewnym momencie smok ustawil sie w linii widzenia bodaj 3 balist, 2 doom diverow i katapulty, a potem przez kolejne dwie tury gdy Xet nie mial antymagii w ogole zbieral niezliczona ilosc stop, to przezyl na ostatniej ranie.
5 bitwa: Bartys z DE
Najzwyczajniej w swiecie juz mi sie po prostu nie chcialo ;p Bitwa z Xetem udowodnila mi, ze nawet przy farcie w kosciach i dobrych rozkminach najciekawszy wynik jaki moge osiagnac to remis, a trzecia bitwa z DE w ciagu dwoch dni to bylo juz za duzo. Takze wystawilem sie byle jak, zagralem tez dosc byle jak, nie wylosowalem nawet fajnych czarow no i dostalem 5:15. A, i tym razem nie dysponowalem domkiem w ktorym moglaby kadra dowodcza stacjonowac, stad tez tak slaby wynik:P
Finalnie 42 miejsce, wynik calkiem satysfakcjonujacy mimo wszystko - nie dosc, ze przeciwnikow mialem naprawde wymagajacych, to jeszcze 3 bitwy z DE ktore sam przed turniejem okreslalem jako najgorszy mozliwy przeciwnik (znacznie ciezszy do ogrania niz demony/vc z perspektywy zielonych).
No i mowienie, ze bazyliszka doklada sie do rozpiski, a nie na odwrot - to jakies brednie szalone. Gdyby nie sexmaszyna dbajaca o diete moich szamanow (zeby zatrutych grzybkow nie wcinali) to bym mial parenascie miscastow w czasie calego turnieju, a tak skonczylo sie na bodaj jednym.
Bardzo fajnie rozstawione byly tez tereny: wybor miedzy domkiem, a zaczynaniem byl bardzo trudny czasami - naprawde wybor strony rownowazyl mozliwosc zaczecia bitwy.
Kod: Zaznacz cały
Sexmaszyna
NG Great Szaman: 4x grzybek, +1 do casta, broda (mark of slaanesh na oddzial), colar of zorga (monstery i mounty trafiaja go na 6+)
NG Szaman: 1x grzybek, jankiel (+1 kostka dispela), scroll
NG Szaman: 2x grzybek, scroll
Czarnuch-general: shino armour, itty ring
2 bazy snotlingow
2x 5 wilkow z lukami i wloczniami
1x 5 pajakow z lukami i wloczniami
25 ng z lukami, muzykiem, 2 fanolami
24 ng z sieciami, sztandarem, muzykiem, 2 fanolami
11 savage boyzow (muzyk, champion, 2 bronie)
22 orc big unow (FCG, mork spirit totem)
2x squig herd 15sto modelowy
4x chukka z bullymi
2x katapulta z bullym
2x doom diver
1x troll
1 bitwa: Marek Golan i chaos dwarfy
Pierwszy raz w ogole zobaczylem te nowe cudaki na oczy, smieszna armia, przyjemna jako przeciwnik. Marek w pierwszej turze popchnal z ifki oddzial bull centaurow, w efekcie czego stracilem swojego maga lorda nieprzyzwoicie szybko, w gruncie rzeczy duzo wiecej mi nie zrobil, ja go tam poszarpalem troche, skonczylo sie 10:10 ze wskazaniem na mnie (chyba 350 malych roznicy na moja korzysc - takze te progi bazyliszkowe uwazam, za dosc slabe mimo wszystko).
2 bitwa: Zaba i DE
Na dwoch oddzialach shadow, bolcach, smoku. Najgorszy przeciwnik dla nowych OnG - w przeciagu ostatniego miesiaca rozegralem na ten format 5 bitew z DE z topowymi graczami i ciagle nie widze mozliwosci zeby z tym swinstwem wygrac. Komplet herosow w big unach sie ukryl w domku, Zaba wyczyscil mi reszte armii, ja mu wczesniej cos tam ustrzelilem, cos tam pomagowalem, zakonczylo sie 7:13 dla niego.
3 bitwa: Imperium z Animosity (niestety nie pamietam imienia przeciwnika za co przepraszam)
Widac bylo, ze przeciwnik nie ma pomyslu na bitwe, ani zbyt wiele doswiadczen w grze z zielonymi. Troche czarow, troche strzelania i przezyl tylko jeden great cannon na krawedzi stolu, bez wiekszej historii 20:0
4 bitwa: Xet z DE
Tym razem do smoka zamiast dwoch shadow dolaczyli mengile i gwardia. Poczatek bitwy byl nader obiecujacy (szczegolnie, ze tym razem szczescie mi dopisalo i dysponowalem trzema stopami). Goblinscy obsluganci maszyn pokazali prawdziwy kunszt - bolec trafil w gwardie od boku i zabil (stojaca bodaj 3 miejsca od brzegu oddzialu) czarodziejke. I znowu, stracilem prawie wszystko, na szczescie z magii udalo mi sie pozabijac wiecej, zagonic gwardie w combacie, wyszlo 10:10 ze wskazaniem na mnie (znowu o ponad 300sta malych - i znowu zle dobrane progi punktowe irytowaly).
Po raz kolejny potwierdzilo sie, ze maszyny to glownie straszak na LT - mimo, ze w pewnym momencie smok ustawil sie w linii widzenia bodaj 3 balist, 2 doom diverow i katapulty, a potem przez kolejne dwie tury gdy Xet nie mial antymagii w ogole zbieral niezliczona ilosc stop, to przezyl na ostatniej ranie.
5 bitwa: Bartys z DE
Najzwyczajniej w swiecie juz mi sie po prostu nie chcialo ;p Bitwa z Xetem udowodnila mi, ze nawet przy farcie w kosciach i dobrych rozkminach najciekawszy wynik jaki moge osiagnac to remis, a trzecia bitwa z DE w ciagu dwoch dni to bylo juz za duzo. Takze wystawilem sie byle jak, zagralem tez dosc byle jak, nie wylosowalem nawet fajnych czarow no i dostalem 5:15. A, i tym razem nie dysponowalem domkiem w ktorym moglaby kadra dowodcza stacjonowac, stad tez tak slaby wynik:P
Finalnie 42 miejsce, wynik calkiem satysfakcjonujacy mimo wszystko - nie dosc, ze przeciwnikow mialem naprawde wymagajacych, to jeszcze 3 bitwy z DE ktore sam przed turniejem okreslalem jako najgorszy mozliwy przeciwnik (znacznie ciezszy do ogrania niz demony/vc z perspektywy zielonych).
No i mowienie, ze bazyliszka doklada sie do rozpiski, a nie na odwrot - to jakies brednie szalone. Gdyby nie sexmaszyna dbajaca o diete moich szamanow (zeby zatrutych grzybkow nie wcinali) to bym mial parenascie miscastow w czasie calego turnieju, a tak skonczylo sie na bodaj jednym.
Bardzo fajnie rozstawione byly tez tereny: wybor miedzy domkiem, a zaczynaniem byl bardzo trudny czasami - naprawde wybor strony rownowazyl mozliwosc zaczecia bitwy.
Czym grałem:
VC- lord na smoku+wagon BK +king z regeneracją,śmieci w postaci ,3xwilków,2xfellbaty,2xghule,banshee z kolegami, sexmachine.
Pierwsza bitwa: Xet z dark elves
Cóż ustawiłem się za lasem, podjechałem troszkę do przodu wiedząc że będzie obrona górki ze strony Xeta.Jednak zrobił coś co mnie zupełnie skonsternowało,smok DE sobie radośnie podleciał pod mój nos.Cóż moja druga tura i 5 minut rozkminki... o co chodzi ,dobra szarża!. Lord VC wklepuje w smoka 4 rany, zombie dragon z hatem trafia wszystko... rzut na ranienie 1,1,2,2,3...słowem dupa nawet przerzut z shina nic mi nie da.Smok i lord DE oddał wszystko po lordzie w sumie 5 ran, bronie 2.Wchodzą idealnie 3.Game over. Dzięki za grę, naprawdę epicki pojedynek smoków .1-19
Druga bitwa mirror VC(Piotr Sosnowski): bardziej czarujące wampiry, na 2xszkieletach,1xghule, z lordem magiem w oddziale gwardii, z dużym klockiem BK i wampirem BSB,łucznik jako bazyl.
Armia bez jednostek przeszkadzających. Trochę szachowania po obu stronach, bez pomysłu na nabicie punktów.Zablokowani BK przeciwnika praktycznie do 5 tury nic nie robili, szkielety zostały pchnięte.Ogólnie wymiana ciosów w ostatnich dwóch turach.Większa mobilność moje rozpiski, oraz kilka dobrych rzutów spowodował że z wyniku 10:10 wyszło 14:6 dla mnie.
Ciekawsze akcje:
1.Smok nie zdołał rozkręcić szkieletów od tyłu w jedną turę i dostał na tył z popychaczki BK, jednak dzielnie się utrzymał nabijając na challengu duży overkill.
2.Ostatnia moja tura, basia podchodzi do generała przeciwnika który uciekł z grave guardów przed szarżą BK, rzucam i 5,6 nawet shino nie potrzebny .Giń dziadu .
Trzecia bitwa: Dwarfs, same maszyny z inżynierami, 6x10 thunderersi, kowadło.
Zaczynam, odważnie do przodu,w magii ifka na popychaczke shadoła i siedzę już smokiem na krasnoludach.Skoro już tak poszło to wszystkim ruszyłem do przodu ile sił żeby pomoc generałowi.Nic jednak nie doszło .Smok trochę poszalał, ale miał kilka słabszych rzutów w challengach i w końcu został sam generał bez smoczka.Duża runa turlana co turę z sexmachiną to jest poprotu KOSMOS (weszła bodaj 4 razy,ale za każdym trafiając 3 oddziały) . 7:13
Czwarta bitwa :Laik wood elves: 4x10 glade guards,3x5 wildów,2 działa,bretończyk,2x driady, 2 magów,2 nobli biegająco-strzelających.
Cóż mając fobię do wood elves(grając co tydzień z Kalesonerem ), postanowiłem pojechać tylko tym co byłem pewien że przezyje ostrzął(BK z regenką+ basia z kolegami).HoD'a zamiast w baśkę poszła chyba w smoka,więc tym bardziej uznałem że dam radę .Ze strzelania spadły całe śmieci, smok dzielnie kulał save'y(chyba z 6 pare piątek).
Bretończyk zginął odginając moje BK,co dało następną turę strzelania elfikom.Banshee blokowała skutecznie środek do poki nie zjadły jej driady.BK dostali kanapkę od 2x wildów i lorda WE i się cali posypali(kiepskie save'y, wyszły tylko 2 regeneracje),jedyne pocieszenie to challenge w którym King uciał lordowi główkę.Przeciwnik przyzwyczaił się że smok raczej się za dużo nie ruszył w tej bitwie i zapomniał cofnąć wildów którzy trzymali sztandary BK.Smok jednak uznał że się wystarczająco wynudził i trochę namieszał. Koniec końców 10:10
Piąta bitwa:TK na patencie. Czyli king z kosiarą w tomb guardach z ikoną, 2x katapulta,3 skorpiony, 2x rydwany,2x łuki, duzy oddzial szkiletow do trzymania 3 liczek,,bretończyk.
Miałem dwie możliwości albo się cały schować i spokojnie ugrać remis lub grać. Jako że do tej pory kiepsko mi szło, uznałem że się ruszę.
Całkiem ciekawa bitwa.Nie wiedziałem czy przeciwnik wie jak użyć ikony do śmigania w wężyku.Okazało się że jednak umie przez co straciłem baśkę z kolegami.Musiał co prawda szarżować sam king,ale to wystarczyło. Moj błąd w tym, że źle ustawiłem smoka który minimalnie nie widział rozciągniętej gwardii ustawionej do niego bokiem.Później jednak poprawiłem się i po overunie po skorpionie i tak wpadłem w bok gwardii rozkręcając ją w 2 tury combatu . Ogólnie wymiana uprzejmości i po policzeniu znowu remis 10:10.
Dziękuje wszystkim przeciwnikom,ponieważ dawno się tak dobrze i bez ciśnienia nie bawiłem na turnieju.Fajna atmosfera, dużo dobrych trików poznanych.Ogólnie super Master,na dodatek miałem do niego tylko 5 minut drogi od domu.Żyć nie umierać .
VC- lord na smoku+wagon BK +king z regeneracją,śmieci w postaci ,3xwilków,2xfellbaty,2xghule,banshee z kolegami, sexmachine.
Pierwsza bitwa: Xet z dark elves
Cóż ustawiłem się za lasem, podjechałem troszkę do przodu wiedząc że będzie obrona górki ze strony Xeta.Jednak zrobił coś co mnie zupełnie skonsternowało,smok DE sobie radośnie podleciał pod mój nos.Cóż moja druga tura i 5 minut rozkminki... o co chodzi ,dobra szarża!. Lord VC wklepuje w smoka 4 rany, zombie dragon z hatem trafia wszystko... rzut na ranienie 1,1,2,2,3...słowem dupa nawet przerzut z shina nic mi nie da.Smok i lord DE oddał wszystko po lordzie w sumie 5 ran, bronie 2.Wchodzą idealnie 3.Game over. Dzięki za grę, naprawdę epicki pojedynek smoków .1-19
Druga bitwa mirror VC(Piotr Sosnowski): bardziej czarujące wampiry, na 2xszkieletach,1xghule, z lordem magiem w oddziale gwardii, z dużym klockiem BK i wampirem BSB,łucznik jako bazyl.
Armia bez jednostek przeszkadzających. Trochę szachowania po obu stronach, bez pomysłu na nabicie punktów.Zablokowani BK przeciwnika praktycznie do 5 tury nic nie robili, szkielety zostały pchnięte.Ogólnie wymiana ciosów w ostatnich dwóch turach.Większa mobilność moje rozpiski, oraz kilka dobrych rzutów spowodował że z wyniku 10:10 wyszło 14:6 dla mnie.
Ciekawsze akcje:
1.Smok nie zdołał rozkręcić szkieletów od tyłu w jedną turę i dostał na tył z popychaczki BK, jednak dzielnie się utrzymał nabijając na challengu duży overkill.
2.Ostatnia moja tura, basia podchodzi do generała przeciwnika który uciekł z grave guardów przed szarżą BK, rzucam i 5,6 nawet shino nie potrzebny .Giń dziadu .
Trzecia bitwa: Dwarfs, same maszyny z inżynierami, 6x10 thunderersi, kowadło.
Zaczynam, odważnie do przodu,w magii ifka na popychaczke shadoła i siedzę już smokiem na krasnoludach.Skoro już tak poszło to wszystkim ruszyłem do przodu ile sił żeby pomoc generałowi.Nic jednak nie doszło .Smok trochę poszalał, ale miał kilka słabszych rzutów w challengach i w końcu został sam generał bez smoczka.Duża runa turlana co turę z sexmachiną to jest poprotu KOSMOS (weszła bodaj 4 razy,ale za każdym trafiając 3 oddziały) . 7:13
Czwarta bitwa :Laik wood elves: 4x10 glade guards,3x5 wildów,2 działa,bretończyk,2x driady, 2 magów,2 nobli biegająco-strzelających.
Cóż mając fobię do wood elves(grając co tydzień z Kalesonerem ), postanowiłem pojechać tylko tym co byłem pewien że przezyje ostrzął(BK z regenką+ basia z kolegami).HoD'a zamiast w baśkę poszła chyba w smoka,więc tym bardziej uznałem że dam radę .Ze strzelania spadły całe śmieci, smok dzielnie kulał save'y(chyba z 6 pare piątek).
Bretończyk zginął odginając moje BK,co dało następną turę strzelania elfikom.Banshee blokowała skutecznie środek do poki nie zjadły jej driady.BK dostali kanapkę od 2x wildów i lorda WE i się cali posypali(kiepskie save'y, wyszły tylko 2 regeneracje),jedyne pocieszenie to challenge w którym King uciał lordowi główkę.Przeciwnik przyzwyczaił się że smok raczej się za dużo nie ruszył w tej bitwie i zapomniał cofnąć wildów którzy trzymali sztandary BK.Smok jednak uznał że się wystarczająco wynudził i trochę namieszał. Koniec końców 10:10
Piąta bitwa:TK na patencie. Czyli king z kosiarą w tomb guardach z ikoną, 2x katapulta,3 skorpiony, 2x rydwany,2x łuki, duzy oddzial szkiletow do trzymania 3 liczek,,bretończyk.
Miałem dwie możliwości albo się cały schować i spokojnie ugrać remis lub grać. Jako że do tej pory kiepsko mi szło, uznałem że się ruszę.
Całkiem ciekawa bitwa.Nie wiedziałem czy przeciwnik wie jak użyć ikony do śmigania w wężyku.Okazało się że jednak umie przez co straciłem baśkę z kolegami.Musiał co prawda szarżować sam king,ale to wystarczyło. Moj błąd w tym, że źle ustawiłem smoka który minimalnie nie widział rozciągniętej gwardii ustawionej do niego bokiem.Później jednak poprawiłem się i po overunie po skorpionie i tak wpadłem w bok gwardii rozkręcając ją w 2 tury combatu . Ogólnie wymiana uprzejmości i po policzeniu znowu remis 10:10.
Dziękuje wszystkim przeciwnikom,ponieważ dawno się tak dobrze i bez ciśnienia nie bawiłem na turnieju.Fajna atmosfera, dużo dobrych trików poznanych.Ogólnie super Master,na dodatek miałem do niego tylko 5 minut drogi od domu.Żyć nie umierać .
Ostatnio zmieniony 2 mar 2010, o 14:55 przez SoCiu, łącznie zmieniany 1 raz.
Turniej fest. Nie mam porównania do innych masterów, bo był to mój pierwszy, ale organizacyjnie i pod każdym względem moim zdaniem było zajebiście. Z wyników również jestem zadowolony. Poznałem kilku graczy WE z czego bardzo się cieszę.
61 miejsce, 49 punktów z bitew, 13 z malowania.
Bitwa I
DE - Rince, smok z regenką, hotekiem i crimsonem, bsb na koniku z pokiem i słomką, caddy, kusze, 2xDR, 3xharpie, bg z asf, 2x10 shadów, 4 bolce, turoń
Byłoby gorzej gdyby nie fartowna salwa GG na bliskim, która zabiła BSB, oraz waleczne driady, które ustały dwa brejki z dragonem (na 4 i 6) przez co wayowie nie zostali zjedzeni.
Wynik: 6:14, nie zagrałem najgorzej, ale ten paring nie był najlepiej trafiony. 6:14
Bitwa II
Jacek - VC, wampir lord czarujący, 2 klepaczy, bsb biegacz, 3x ghule, psy, fell baty, 5 czy 6 najtów z banner of hellfire, 10+ BK z wb, wrajty, cannon, bretoniec. copyright by Gąsior
Dobre tereny, umożliwiły dobrą grę taktyczną (sporawy lasek na środku stołu, 2 impasy). Wynik bitwy znacznie zmienił fart z mojej strony i mega pech Jacka w niektórych momentach. Zaczęło się od wybuchu cannona w 1 turze.
Ustawił wszystko po prawej stronie, częśc za górką. BSB w ghulach obok cannona.
Ja zaczynam. Zabijam strzelaniem 6 ghuli. W jego turze podchodzi 6 BK z klepaczem pod las, gdzie stoją waye. Jakieś czary, inne ruchy. W 2 turze to samo, poza jednym ważnym momentem, wyjście Turonia, co zaskutkowało zablokowaniem marszu 10 BK, co potem okazało się mega ważne. Jacek wyszedł BSB z oddziału, podszedł trochę 6 BK i wrajtami w kierunku Turonia.
W mojej 3 turze, wayowie, 10 gg na bliskim i drzewo wystrzelali 6 BK, klepacz dostał ranę. Alter wypuścił HoDę w BSB zabijając go. Trochę źle pojechałem wildami, przez co wbił się nimi 10 BK, na moje szczęście zamiast 9 (wtedy wpadałby w wayów rzucił 6.. Szarżował jeszcze bretońcem na 1 ranie w wildów, bili się prawie do końca bitwy, aż w końcu wildzi go zabili.. Moja 4. Popychaczka z małej na 3 kościach w drzewo. IFKA :O wpadam w bok BK. Przez 2-3 tury combatu zabiłem 9 BK. Potem jeszcze driady wpadły w ten klocek, również z popychaczki.
Potem jakieś mało istotne ruchy i wynik 13:7.
III bitwa
Śmiechu - VC, czarujący lord wampir, bsb biegacz (ten też spadł z hody ), 2x nekro, 4x ghule, psy, 2x3 fell baty, gg z wb, coach, wrajty, karabiny.
Śmiechu wylosował 3 popychaczki. Od 3 tury nie miałem scrolli. W 4 turze popychaczka w GG na oddział wayów z noblem i 2 magiczkami. Szarża wychodzi na styk (GG stali w lesie), jestem 10 cali od krawędzi, deklaruje flee. Rzucam 12. Oddział wart 950 punktów ucieka za stół, tracę cała magię.. Myślę, sobie 4 tura, będzie maska, lecz jednak w mojej następnej turze Turoń wpada w bok ghuli z generałem i go zabija.. , driady szarżują na karabiny, a bsb schodzi z hody. Potem drzewo nie ustało stubborna od coacha.. W mojej ostatniej wildzi szarżowali na tył ghuli z 2 nekrosami, przez co jeden nekros został społowiony. Z maski, która moim zdaniem Śmiechu mógł spokojnie założyc zrobiłem 9:11 i z tego wyniku jestem najbardziej zadowolony.
IV bitwa
Arbiter - dwarfy na kowadle z shino, bsb puszka, runesmith, thundzi, kusze, longi, warriorzy, 2x organki, 2xklopa, 2x bolec, minerzy.
Wygrałem zaczynanie, wildzi do przodu, driady to samo. Wystawił shino w lesie, mimo turonia moim zdaniem to był błąd. Rzucam tree singing z małej na 3 kościach. Zdispelował. Duża z 4 kości, z 5 nie mogę, bo jedną z pula mi zabiera. IFKA , baj baj sexmaszyno. Jest dobrze, zwłaszcza, że 10 łuków na daleki jedną salwą zdjęło organki w lesie na daleki
Jego 1 tura.. Jakieś tam strzelanie, nic specjalnego się nie wydarzyło. Odpala kowadło, duża runa. Rzuca.. 5.. 3 oddziały. wildzi, wildzi i waye z herosem. Zabija 6 wayów, zostaje heros i waywatcher, oddział wildów i połówkę drugich przez co nie mogli od razu szarżowac w bolca.
Moja 2 tura. Driady do przodu, schodzi bolec z hody i łuków. Wychodzi turoń. ifka na 3 z loren na driady. Jego 2 - minerzy wychodzą i wpadają z małej runy na tył wildów, przebijają się i wpadają w turonia, od którego się odbijają.
III tura
Szarża 3 wildów w klopę, przebijam się tracąc jednego wilda, wpadam w thundów. Drzewo wychodzi z lasu, dopiero teraz, bo bolec i klopa miały flamingi.. (trochę za późno, nic nie zrobiło) Wcześniejsza spalona szarża driadami (zabrakło pół cala) skutkuje śmiercią oddziału z salwy organek.
IV tura
Turoń podchodzi do thundów, walczących z wildami. Jakieś mało istotne strzelanie i magia. Thundzi ustali combata.
Duża runa nie weszła.
Moja V, szarża turonia w thundów, strzelanie, magia również mało istotne, nie przebijam się turoniem i wildami przez thundków, zdają brejka z przerzutem.
Jego V. Odwraca się longami do combata turon z wildami vs thundzi, popychaczka z małej runy. Złamał turonia i zabił wildów.
Moja VI, zbieram turonia. blokuje 2 oddziałami łuków obie cwiartki, dwie są moje. Mało istotna magia i strzelanie.
Jego VI... Kowadło mała runa w łuki z magiem.. 1.. i 1.. Dzięki temu 11:9 zamiast remisu.
V bitwa
Jacek - WE, 2 drzewa, duży mag z teleportem i przerzutem dispela, który wielokrotnie ratował mu dupę, bsb z hodą, caddy na 2 lvl, branchwraith, 1lvl +1 do dispela i netlingi, 3x łuki, 2x driady, 2x wildzi z bannerami i tancerze.
Ja zaczynam. Wybrałem na dużej beasta. 3,4,5,6. HoDa po wildach.. zabijam 3. Fartowne 3 szóstki na savach , 20 łuków po jego 10GG.. zabijam 2.. Beast covers z 5 kości, scroll. Trochę za ofensywnie pojechałem wildami. Straciłem od strzelania, hody i treesingingu (mój błąd) 7 albo 8 wildów, w tym jeden cały oddział. Nie używam scrolla.
Moja 2 tura. Szarża 2 wildów w driady, szarża konieczna, bo szarża na łuki skończyła by się zapewne flee i dostałbym szarże od driad. Ustałem, driady podeszły by w mojej następnej turze razem z turoniem zaszarżowac po overranie w osłabione przez wayów łuki.
W jego 2 shooting mało istotny. Magia już nie pamiętam, jeszcze nie zużyłem scrolla, chyba rzucił popychaczkę na ifce w drzewo, przez co treeman znalazł się 2 cale od łuków. Zabija wildów driadami, którzy wcześniej szarżowali.
Moja 3, wpadam turoniem i driadami w jego driady, przebijam się i nie wpadam w łuki. Za mało na overrun rzuciłem. Jacek dispeluje jak szalony mimo braku scrolli..
Jego 3, drzewo szarża w łuki, flee. Magia zbita.
Moja 4, driady szarża w łuki (ostatnie łuki poszły do piachu). Drzewo do przodu, tak by jego drzewo nie mogło szarzowac, a ja i owszem. Znowu wszystko dispeluje..Moc 7 kości z przerzutem
Jego 4, jakieś czary, zużyłem scrolla. Drzewo missfire na szyszki w łuki.
Moja 5, drzewo zamiast szarżowac podchodzi do lasu z tancerzami i bohaterami. Zamiar.. Zabicie 6 tancerzy i treesinging w bohaterów. Las był o tyle duży, że nie zdołali by uciec w 1 turze. Missfire.. a co. Drzewo zostaje na 2 ranach po bolcu. Przepraszam Jacku za wałek, byłem pewien, że bolec z beasta zadaję d3 woundów, a nie jeden. :/
Jego 5, szarża drzewo na drzewo, oczywiście nie zdałem stubborna. Wbił dwie rany, ja zadałem dwie, ale rzucił jedną szóstkę :/ Uciekam na.. 4, On na 11. Potem drzewo wystrzelało z szyszek driady.
Drzewo strzela do łuków, zabija 5.
Moja 6, ifka na beast covers w drzewo bliżej magów. Mimo 2 tur wayów i 20gg na bliskim, nie zestrzeliłem drzewa na 2 ranach.
Jego 6, nic ważnego.
Wynik 10:10 z mała przewagą dla Jacka.
Pozdrawiam moich przeciwników i dziękuje za luźne i bez ciśnieniowe bitwy.
Co do rozpiski. Way noble schodzi, wstawiam łuki/driady. 3xwildzi zostają, magowie i alter to samo. Waye out wchodzi cannon i kolejne driady/łuki.
61 miejsce, 49 punktów z bitew, 13 z malowania.
Bitwa I
DE - Rince, smok z regenką, hotekiem i crimsonem, bsb na koniku z pokiem i słomką, caddy, kusze, 2xDR, 3xharpie, bg z asf, 2x10 shadów, 4 bolce, turoń
Byłoby gorzej gdyby nie fartowna salwa GG na bliskim, która zabiła BSB, oraz waleczne driady, które ustały dwa brejki z dragonem (na 4 i 6) przez co wayowie nie zostali zjedzeni.
Wynik: 6:14, nie zagrałem najgorzej, ale ten paring nie był najlepiej trafiony. 6:14
Bitwa II
Jacek - VC, wampir lord czarujący, 2 klepaczy, bsb biegacz, 3x ghule, psy, fell baty, 5 czy 6 najtów z banner of hellfire, 10+ BK z wb, wrajty, cannon, bretoniec. copyright by Gąsior
Dobre tereny, umożliwiły dobrą grę taktyczną (sporawy lasek na środku stołu, 2 impasy). Wynik bitwy znacznie zmienił fart z mojej strony i mega pech Jacka w niektórych momentach. Zaczęło się od wybuchu cannona w 1 turze.
Ustawił wszystko po prawej stronie, częśc za górką. BSB w ghulach obok cannona.
Ja zaczynam. Zabijam strzelaniem 6 ghuli. W jego turze podchodzi 6 BK z klepaczem pod las, gdzie stoją waye. Jakieś czary, inne ruchy. W 2 turze to samo, poza jednym ważnym momentem, wyjście Turonia, co zaskutkowało zablokowaniem marszu 10 BK, co potem okazało się mega ważne. Jacek wyszedł BSB z oddziału, podszedł trochę 6 BK i wrajtami w kierunku Turonia.
W mojej 3 turze, wayowie, 10 gg na bliskim i drzewo wystrzelali 6 BK, klepacz dostał ranę. Alter wypuścił HoDę w BSB zabijając go. Trochę źle pojechałem wildami, przez co wbił się nimi 10 BK, na moje szczęście zamiast 9 (wtedy wpadałby w wayów rzucił 6.. Szarżował jeszcze bretońcem na 1 ranie w wildów, bili się prawie do końca bitwy, aż w końcu wildzi go zabili.. Moja 4. Popychaczka z małej na 3 kościach w drzewo. IFKA :O wpadam w bok BK. Przez 2-3 tury combatu zabiłem 9 BK. Potem jeszcze driady wpadły w ten klocek, również z popychaczki.
Potem jakieś mało istotne ruchy i wynik 13:7.
III bitwa
Śmiechu - VC, czarujący lord wampir, bsb biegacz (ten też spadł z hody ), 2x nekro, 4x ghule, psy, 2x3 fell baty, gg z wb, coach, wrajty, karabiny.
Śmiechu wylosował 3 popychaczki. Od 3 tury nie miałem scrolli. W 4 turze popychaczka w GG na oddział wayów z noblem i 2 magiczkami. Szarża wychodzi na styk (GG stali w lesie), jestem 10 cali od krawędzi, deklaruje flee. Rzucam 12. Oddział wart 950 punktów ucieka za stół, tracę cała magię.. Myślę, sobie 4 tura, będzie maska, lecz jednak w mojej następnej turze Turoń wpada w bok ghuli z generałem i go zabija.. , driady szarżują na karabiny, a bsb schodzi z hody. Potem drzewo nie ustało stubborna od coacha.. W mojej ostatniej wildzi szarżowali na tył ghuli z 2 nekrosami, przez co jeden nekros został społowiony. Z maski, która moim zdaniem Śmiechu mógł spokojnie założyc zrobiłem 9:11 i z tego wyniku jestem najbardziej zadowolony.
IV bitwa
Arbiter - dwarfy na kowadle z shino, bsb puszka, runesmith, thundzi, kusze, longi, warriorzy, 2x organki, 2xklopa, 2x bolec, minerzy.
Wygrałem zaczynanie, wildzi do przodu, driady to samo. Wystawił shino w lesie, mimo turonia moim zdaniem to był błąd. Rzucam tree singing z małej na 3 kościach. Zdispelował. Duża z 4 kości, z 5 nie mogę, bo jedną z pula mi zabiera. IFKA , baj baj sexmaszyno. Jest dobrze, zwłaszcza, że 10 łuków na daleki jedną salwą zdjęło organki w lesie na daleki
Jego 1 tura.. Jakieś tam strzelanie, nic specjalnego się nie wydarzyło. Odpala kowadło, duża runa. Rzuca.. 5.. 3 oddziały. wildzi, wildzi i waye z herosem. Zabija 6 wayów, zostaje heros i waywatcher, oddział wildów i połówkę drugich przez co nie mogli od razu szarżowac w bolca.
Moja 2 tura. Driady do przodu, schodzi bolec z hody i łuków. Wychodzi turoń. ifka na 3 z loren na driady. Jego 2 - minerzy wychodzą i wpadają z małej runy na tył wildów, przebijają się i wpadają w turonia, od którego się odbijają.
III tura
Szarża 3 wildów w klopę, przebijam się tracąc jednego wilda, wpadam w thundów. Drzewo wychodzi z lasu, dopiero teraz, bo bolec i klopa miały flamingi.. (trochę za późno, nic nie zrobiło) Wcześniejsza spalona szarża driadami (zabrakło pół cala) skutkuje śmiercią oddziału z salwy organek.
IV tura
Turoń podchodzi do thundów, walczących z wildami. Jakieś mało istotne strzelanie i magia. Thundzi ustali combata.
Duża runa nie weszła.
Moja V, szarża turonia w thundów, strzelanie, magia również mało istotne, nie przebijam się turoniem i wildami przez thundków, zdają brejka z przerzutem.
Jego V. Odwraca się longami do combata turon z wildami vs thundzi, popychaczka z małej runy. Złamał turonia i zabił wildów.
Moja VI, zbieram turonia. blokuje 2 oddziałami łuków obie cwiartki, dwie są moje. Mało istotna magia i strzelanie.
Jego VI... Kowadło mała runa w łuki z magiem.. 1.. i 1.. Dzięki temu 11:9 zamiast remisu.
V bitwa
Jacek - WE, 2 drzewa, duży mag z teleportem i przerzutem dispela, który wielokrotnie ratował mu dupę, bsb z hodą, caddy na 2 lvl, branchwraith, 1lvl +1 do dispela i netlingi, 3x łuki, 2x driady, 2x wildzi z bannerami i tancerze.
Ja zaczynam. Wybrałem na dużej beasta. 3,4,5,6. HoDa po wildach.. zabijam 3. Fartowne 3 szóstki na savach , 20 łuków po jego 10GG.. zabijam 2.. Beast covers z 5 kości, scroll. Trochę za ofensywnie pojechałem wildami. Straciłem od strzelania, hody i treesingingu (mój błąd) 7 albo 8 wildów, w tym jeden cały oddział. Nie używam scrolla.
Moja 2 tura. Szarża 2 wildów w driady, szarża konieczna, bo szarża na łuki skończyła by się zapewne flee i dostałbym szarże od driad. Ustałem, driady podeszły by w mojej następnej turze razem z turoniem zaszarżowac po overranie w osłabione przez wayów łuki.
W jego 2 shooting mało istotny. Magia już nie pamiętam, jeszcze nie zużyłem scrolla, chyba rzucił popychaczkę na ifce w drzewo, przez co treeman znalazł się 2 cale od łuków. Zabija wildów driadami, którzy wcześniej szarżowali.
Moja 3, wpadam turoniem i driadami w jego driady, przebijam się i nie wpadam w łuki. Za mało na overrun rzuciłem. Jacek dispeluje jak szalony mimo braku scrolli..
Jego 3, drzewo szarża w łuki, flee. Magia zbita.
Moja 4, driady szarża w łuki (ostatnie łuki poszły do piachu). Drzewo do przodu, tak by jego drzewo nie mogło szarzowac, a ja i owszem. Znowu wszystko dispeluje..Moc 7 kości z przerzutem
Jego 4, jakieś czary, zużyłem scrolla. Drzewo missfire na szyszki w łuki.
Moja 5, drzewo zamiast szarżowac podchodzi do lasu z tancerzami i bohaterami. Zamiar.. Zabicie 6 tancerzy i treesinging w bohaterów. Las był o tyle duży, że nie zdołali by uciec w 1 turze. Missfire.. a co. Drzewo zostaje na 2 ranach po bolcu. Przepraszam Jacku za wałek, byłem pewien, że bolec z beasta zadaję d3 woundów, a nie jeden. :/
Jego 5, szarża drzewo na drzewo, oczywiście nie zdałem stubborna. Wbił dwie rany, ja zadałem dwie, ale rzucił jedną szóstkę :/ Uciekam na.. 4, On na 11. Potem drzewo wystrzelało z szyszek driady.
Drzewo strzela do łuków, zabija 5.
Moja 6, ifka na beast covers w drzewo bliżej magów. Mimo 2 tur wayów i 20gg na bliskim, nie zestrzeliłem drzewa na 2 ranach.
Jego 6, nic ważnego.
Wynik 10:10 z mała przewagą dla Jacka.
Pozdrawiam moich przeciwników i dziękuje za luźne i bez ciśnieniowe bitwy.
Co do rozpiski. Way noble schodzi, wstawiam łuki/driady. 3xwildzi zostają, magowie i alter to samo. Waye out wchodzi cannon i kolejne driady/łuki.
Turniej był super, świetna organizacja i brak zgrzytów typu zamknięte drzwi do sali (jak było podczas DMP) No i niepotrzebne były stołki barowe, żeby widzieć co się dzieje na stole
Jestem bardzo zadowolony z wyników, choć wiadomo, mogło pójść lepiej. Poznałem też paru graczy HE z forum i mogliśmy podyskutować na żywo
8 miejsce, 79 pkt z bitew, 8 z malowania
Moja rozpa, prosta jak konstrukcja cepa:
Arcymag
RoF
Silver Staff
2xDS
Mag
seer
DS
Mag
ring of corin
BSB z BB
2x10 łucznków
20 WL
SoB
mr1
18 WL
LS
AoL
5 PG
BoS
4 RBT
sexmaszyna
1 bitwa
DE - duża czarka, dwie małe czarki, BSB na coldzie, kusznicy, 2xDR, gwardia, coldy, 2x8 shadów, hydra, 2 RBT, sexmaszyna
Miałem mocną przewagę w strzelaniu i delikatną w magii. Dodatkowo udało mi się zacząć, dzięki czemu skasowałem mu bolca i pokiereszowałem kuszników i DR. On w swojej turze podszedł do mnie, ale dzięki górce na środku stołu i mojemu defensywnemu wystawieniu, nie mógł do mnie czarować w 1 turze. W kolejnych turach bolce zmiatały kolejne odziały DE, a magia zaczynała poważnie hulać. Decydujący był moment, w którym WL z BB złamali coldów z BSB oraz hydrę. Po tym DE już się nie podniosły i ostatecznie skończyło się masakrą.
20:0
2 bitwa
Bretonia Dębka – generał na pegazie, BSB, 2 czarki z scrolami, 3x10 łuczników, 5 realmów, duża lanca erratów, duża lanca grali, 3xpegazy, trebeusz, turoń.
Latający cyrk to nie jest to, co lubię najbardziej, zwłaszcza jeśli gra nim Dębek. Ale pomyślałem sobie „Spokojnie, to tylko bretonia” i zacząłem grać.
Zaczęło się od nie wylosowania dużej kuźni na arcymagu. Ja pie***ole, specjalnie wziąłem 5 czarów, żeby taka sytuacja nie miała miejsca Ale nic to gramy dalej. Zacząłem (o dziwo ), ale moje 4 bolce nie zrobiły na rycerzach wielkiego wrażenia. Poszedłem WL na maxa w przód, rzucając Dębkowi wyzwanie do walki na otwartym polu. Przyjąłem szarże 8 grali, 8 errantów i generała na pegazie na 18 WL z BB (ten combat trwał prawie całą bitwę, więc wrócę do niego później) Reszta stołu nie wyglądała zbyt ciekawie. Moje strzelanie niewele robiło, magia tak samo. Pegazy były coraz bliżej bolców, a za chwilę miał wyjść turoń. Musiałem zacząć biegać bolcami wokół górki, żeby zejść z pola widzenia pegazom i turoniowi, który w końcu wyszedł. Powoli zacząłem się szykować na co najmniej 15-5 w dupę.
Wróćmy teraz do epickiej walki na środku stołu. Z 18 WL został czempion i BB. Czempion bohatersko challengował kolejnych grali, utrzymując w ten sposób BSB na stubbornie. Zrobiło się kiepsko, kiedy do tej walki doleciały pegazy od tyłu. I wtedy właśnie BSB postanowił rozpierdolić system i rzucił 6 na BB Zbrejkowała się lanca 6 grali z 2 magiczkami, 5 errantów, 4 pegazy i generał. Zdobyłem 2 sztandary i około 500 pkt za grali z magiczkami. W ten oto sposób, z ostrego łomotu zrobiło się:
9:11
3 bitwa
Demony brokuła – blodzio z flamingiem, 2xmag czincza, duże horrory, małe horrory, demonetki, 2x6 piesków, 3x5 furii, flamery, turoń
Mój ulubiony przeciwnik, demony. Niestety, nie miałem smoka na Bodzia, ale nic to. Na arcy wziąłem high magic, na małych magach pociski z lighta.
Zaczynałem, więc ustawiłem się defensywnie na górce. W 1 turze oprócz paru pocisków rzuciłem płomienie feniksa na duże horrory. Przeciwnik, ku mojemu zdumieniu nie zdispelował tego, więc już w 1 turze stracił poziom na horrorach. Co gorsza w swojej turze wszedł do tego odziału 2 magami i zapomniał zdispelować Poskutkowało to społowieniem obu magów i mocnym uszczupleniu liczby horrorów.
Gwoździem do trumny okazała się szarża dwoma szóstkami psów i blodziem na 20 WL z BB. Prawdopodobnie rozwaliłby ich, gdyby nie to, że zapomniał/nie zauważył w rozpie przedmiotu na czempioni, który oprócz mr1 daje taki efekt, jak dragon armour. Co było dalej, nie trudno się domyślić. Blodzio nic nie robi w challangu, ja rzucam 5 na BB. Wygrywam o 8, sypie się blodzio i 10 psów. Potem już tylko dożynanie resztek.
Przeciwnik ciężko się na mnie obraził, że nie przypomniałem mu o czempionie WL. Mogę powiedzieć tylko tyle, ile powiedziałem po bitwie: sorry, to było dosyć chamskie z mojej strony. Ale to jest master i powinno się dokładnie czytać rozpy przeciwnika. A ja nie mam obowiązku informowaniu Cię o hakach w mojej rozpie (zwłaszcza, że mówiłeś, że grasz HE i znasz tą armię)
20:0
Po dobrych wynikach mogłem kulturalnie świętować z chłopakami ze Śląska
4 bitwa
HE Miszty – SD, BB, caddy, 10 łuczników, 20 LSG, 20 WL, 3 rydwany, 3 bolce, orzeł, Rocco i Cocco
Nie powiem, paring był dla mnie korzystny. O bitwie niewiele można powiedzieć, bo była mocno jednostronna. Miałem dwa razy beast covera i smok Miszty przez całą bitwę nie ruszył się z miejsca. Pozabijałem wszystko oprócz smoka i w efekcie:
17:3
5 bitwa
VC Assura – Lord czarujący, BSB z drakenhofem, mały wampir, nakromanta, 3x10 ghouli, 3x5wilków, fellbaty, 13 BK, wrighty, 4 karabiny
Robiłem rozpę specjalnie pod VC, ale nie pod takie. Do tej pory grałem głównie z defensywnymi VC na gwardii. Z klocem BK z regenką nie miałem praktycznie żadnego doświadczenia.
Na dużym wziąłem shadow, chcąć zamieszać popychaczką i pitką (teraz wiem, że trzeba było brać metal) Na małych magach wziąłem lighta.
Niestety, przeciwnik zaczynał. Ustawiłem się defensywnie koło górki. Assur poleciał pełną parą do przodu. Podstawiłem mu pod BK 20 WL bez BB (zabiłby do wargulfem) Rzuty na magię miałem tak beznadziejne, że pierwszego scrolla przeciwnik zużył w 3 turze.
WL trzymali by pewnie BK bardzo długo, gdyby nie to, że do walki dopchały się wrighty. A dopchały się dlatego, bo straciłem jedyną kontrę na nie, to jest magiczne ataki na WL. W jaki sposób? Otóż zapomniałem o zasadzie specjalnej 4 karabinów która pozwala zabić czempiona w oddziale.
Widząc, że nie jest różowo, zacząłem ewakuować magów (przydał się shadow) Ponieważ bitwa toczyła się w rogu, spokojnie mogłem odejść magami na bezpieczną odległość. W ten oto sposób, choć straciłem wszystko oprócz 2 bolców i 2 oddziałów łuczników, wszyscy magowie mi przeżyli i skończyło się:
13:7
Dziękuje przeciwnikom za grę i przepraszam za ciśnienie z mojej strony (choć staram się grać spokojnie, zawsze jakoś tak wychodzi )
Co do mojej rozpy, to myślę, że porzucę smoka na rzecz arcymaga. O ile miscasty nie będą mi się dawać we znaki, myślę że arcy jest lepszym wyborem
Jestem bardzo zadowolony z wyników, choć wiadomo, mogło pójść lepiej. Poznałem też paru graczy HE z forum i mogliśmy podyskutować na żywo
8 miejsce, 79 pkt z bitew, 8 z malowania
Moja rozpa, prosta jak konstrukcja cepa:
Arcymag
RoF
Silver Staff
2xDS
Mag
seer
DS
Mag
ring of corin
BSB z BB
2x10 łucznków
20 WL
SoB
mr1
18 WL
LS
AoL
5 PG
BoS
4 RBT
sexmaszyna
1 bitwa
DE - duża czarka, dwie małe czarki, BSB na coldzie, kusznicy, 2xDR, gwardia, coldy, 2x8 shadów, hydra, 2 RBT, sexmaszyna
Miałem mocną przewagę w strzelaniu i delikatną w magii. Dodatkowo udało mi się zacząć, dzięki czemu skasowałem mu bolca i pokiereszowałem kuszników i DR. On w swojej turze podszedł do mnie, ale dzięki górce na środku stołu i mojemu defensywnemu wystawieniu, nie mógł do mnie czarować w 1 turze. W kolejnych turach bolce zmiatały kolejne odziały DE, a magia zaczynała poważnie hulać. Decydujący był moment, w którym WL z BB złamali coldów z BSB oraz hydrę. Po tym DE już się nie podniosły i ostatecznie skończyło się masakrą.
20:0
2 bitwa
Bretonia Dębka – generał na pegazie, BSB, 2 czarki z scrolami, 3x10 łuczników, 5 realmów, duża lanca erratów, duża lanca grali, 3xpegazy, trebeusz, turoń.
Latający cyrk to nie jest to, co lubię najbardziej, zwłaszcza jeśli gra nim Dębek. Ale pomyślałem sobie „Spokojnie, to tylko bretonia” i zacząłem grać.
Zaczęło się od nie wylosowania dużej kuźni na arcymagu. Ja pie***ole, specjalnie wziąłem 5 czarów, żeby taka sytuacja nie miała miejsca Ale nic to gramy dalej. Zacząłem (o dziwo ), ale moje 4 bolce nie zrobiły na rycerzach wielkiego wrażenia. Poszedłem WL na maxa w przód, rzucając Dębkowi wyzwanie do walki na otwartym polu. Przyjąłem szarże 8 grali, 8 errantów i generała na pegazie na 18 WL z BB (ten combat trwał prawie całą bitwę, więc wrócę do niego później) Reszta stołu nie wyglądała zbyt ciekawie. Moje strzelanie niewele robiło, magia tak samo. Pegazy były coraz bliżej bolców, a za chwilę miał wyjść turoń. Musiałem zacząć biegać bolcami wokół górki, żeby zejść z pola widzenia pegazom i turoniowi, który w końcu wyszedł. Powoli zacząłem się szykować na co najmniej 15-5 w dupę.
Wróćmy teraz do epickiej walki na środku stołu. Z 18 WL został czempion i BB. Czempion bohatersko challengował kolejnych grali, utrzymując w ten sposób BSB na stubbornie. Zrobiło się kiepsko, kiedy do tej walki doleciały pegazy od tyłu. I wtedy właśnie BSB postanowił rozpierdolić system i rzucił 6 na BB Zbrejkowała się lanca 6 grali z 2 magiczkami, 5 errantów, 4 pegazy i generał. Zdobyłem 2 sztandary i około 500 pkt za grali z magiczkami. W ten oto sposób, z ostrego łomotu zrobiło się:
9:11
3 bitwa
Demony brokuła – blodzio z flamingiem, 2xmag czincza, duże horrory, małe horrory, demonetki, 2x6 piesków, 3x5 furii, flamery, turoń
Mój ulubiony przeciwnik, demony. Niestety, nie miałem smoka na Bodzia, ale nic to. Na arcy wziąłem high magic, na małych magach pociski z lighta.
Zaczynałem, więc ustawiłem się defensywnie na górce. W 1 turze oprócz paru pocisków rzuciłem płomienie feniksa na duże horrory. Przeciwnik, ku mojemu zdumieniu nie zdispelował tego, więc już w 1 turze stracił poziom na horrorach. Co gorsza w swojej turze wszedł do tego odziału 2 magami i zapomniał zdispelować Poskutkowało to społowieniem obu magów i mocnym uszczupleniu liczby horrorów.
Gwoździem do trumny okazała się szarża dwoma szóstkami psów i blodziem na 20 WL z BB. Prawdopodobnie rozwaliłby ich, gdyby nie to, że zapomniał/nie zauważył w rozpie przedmiotu na czempioni, który oprócz mr1 daje taki efekt, jak dragon armour. Co było dalej, nie trudno się domyślić. Blodzio nic nie robi w challangu, ja rzucam 5 na BB. Wygrywam o 8, sypie się blodzio i 10 psów. Potem już tylko dożynanie resztek.
Przeciwnik ciężko się na mnie obraził, że nie przypomniałem mu o czempionie WL. Mogę powiedzieć tylko tyle, ile powiedziałem po bitwie: sorry, to było dosyć chamskie z mojej strony. Ale to jest master i powinno się dokładnie czytać rozpy przeciwnika. A ja nie mam obowiązku informowaniu Cię o hakach w mojej rozpie (zwłaszcza, że mówiłeś, że grasz HE i znasz tą armię)
20:0
Po dobrych wynikach mogłem kulturalnie świętować z chłopakami ze Śląska
4 bitwa
HE Miszty – SD, BB, caddy, 10 łuczników, 20 LSG, 20 WL, 3 rydwany, 3 bolce, orzeł, Rocco i Cocco
Nie powiem, paring był dla mnie korzystny. O bitwie niewiele można powiedzieć, bo była mocno jednostronna. Miałem dwa razy beast covera i smok Miszty przez całą bitwę nie ruszył się z miejsca. Pozabijałem wszystko oprócz smoka i w efekcie:
17:3
5 bitwa
VC Assura – Lord czarujący, BSB z drakenhofem, mały wampir, nakromanta, 3x10 ghouli, 3x5wilków, fellbaty, 13 BK, wrighty, 4 karabiny
Robiłem rozpę specjalnie pod VC, ale nie pod takie. Do tej pory grałem głównie z defensywnymi VC na gwardii. Z klocem BK z regenką nie miałem praktycznie żadnego doświadczenia.
Na dużym wziąłem shadow, chcąć zamieszać popychaczką i pitką (teraz wiem, że trzeba było brać metal) Na małych magach wziąłem lighta.
Niestety, przeciwnik zaczynał. Ustawiłem się defensywnie koło górki. Assur poleciał pełną parą do przodu. Podstawiłem mu pod BK 20 WL bez BB (zabiłby do wargulfem) Rzuty na magię miałem tak beznadziejne, że pierwszego scrolla przeciwnik zużył w 3 turze.
WL trzymali by pewnie BK bardzo długo, gdyby nie to, że do walki dopchały się wrighty. A dopchały się dlatego, bo straciłem jedyną kontrę na nie, to jest magiczne ataki na WL. W jaki sposób? Otóż zapomniałem o zasadzie specjalnej 4 karabinów która pozwala zabić czempiona w oddziale.
Widząc, że nie jest różowo, zacząłem ewakuować magów (przydał się shadow) Ponieważ bitwa toczyła się w rogu, spokojnie mogłem odejść magami na bezpieczną odległość. W ten oto sposób, choć straciłem wszystko oprócz 2 bolców i 2 oddziałów łuczników, wszyscy magowie mi przeżyli i skończyło się:
13:7
Dziękuje przeciwnikom za grę i przepraszam za ciśnienie z mojej strony (choć staram się grać spokojnie, zawsze jakoś tak wychodzi )
Co do mojej rozpy, to myślę, że porzucę smoka na rzecz arcymaga. O ile miscasty nie będą mi się dawać we znaki, myślę że arcy jest lepszym wyborem