DMP 2010

Moderator: Piotr P.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ziemko
Lex Luthor
Posty: 16595
Lokalizacja: Warszawa

DMP 2010

Post autor: Ziemko »

Nadszedl w koncu czas abym cos skrobnal.
DMP bylo dla mnie pierwszym masterem po ponad rocznej przerwie od wfb. Przerwie, ktora byla niestety wymuszona. Dlatego tez bylem bardzo podekscytowany na mysl o wspolnym wyjezdzie - szczegolnie, ze w tym roku az 3 sklady Kohorty pojechaly na mistrzostwa.
3 samochody z Bydgoszczy wyruszyly w piatek, ostatni w sobote w ktorym ja tez jechalem.
Po drodze mielismy niemila sytuacje, gdyz okazalo sie, ze Byro podczas postoju dzien wczesniej zostawil swoja armie w szczerym polu - wiec trzeba bylo ratowac 3eci sklad i kolege z klubu. Z pomoca przyszedl Szmaja, ktory pozyczyl nam armie. Jeszcze raz wielkie dzieki.
Dojechalismy i zobaczylem mnostwo znanych mi ludzi, od razu humor po akcji z Byrem mi sie poprawil.

Parowanie na pierwsza bitwe i kogo dostajemy??? Animosity Alfa..... Nasza mina byla srednia, gdyz taki paring konczyl na 1wszym stole rok temu na DMP, rok temu w pierwszej bitwie tez wylosowano nam pierwszy sklad Snota. No coz jak 3a to 3a ;)


I Bitwa Animosity Alfa

Piotr EMP vs Simson Doch 10:10
Pasiak WE vs DE 10:10
Malin Doch vs Skav Tomka Frymarka 9:11
Megi vs Furion 15:5

Ja mialem grac z el kapitano Lucasem TK.
Obaj wiedzielismy od poczatku, ze bitwa skonczy sie ok remisu. Zaden z nas nie chcial ryzykowac, maksymalne asekuracyjne granie z obu stron. Generalnie straty bardzo male u mnie i Lucasa. W 6tej popelniam male bledy i troche trace co powoduje, ze przegrywam 9:11.
Jednak druzyna wygrywa 53:47 - delikatna zemsta za poprzedni rok.
Generalnie Animosity to super chlopaki, super mi sie gralo i generalnie ekipe szczecinska naprawde bardzo lubie. Szkoda tylko tego kwasu na stole Megiego z Furionem, nie chce do niej wracac, nie wiem jak to dokladnie bylo, bo obaj totalnie inne wersje pisza. Jednak ja na pewno jakbym wiedzial, ze zatrzymanie nie dziala na furmanke poinformowalbym przeciwnika przed rzutem.


II Bitwa Strefa Zero Czas Pogardy

Malin Doch vs Pingwin Liz 10:10
Megi Skav vs DE 13:7
Pasiak WE vs HE 12:8
Piotr Emp vs Klops Boch 15:5

Ja dostawilem sie do krasi, bo za bardzo nikt nie chcial z tym grac, a ja z moim veteranem z boundem steed of shadowsa i wzieciu shadowa mialem najwieksze szanse. Generalnie bitwa bez jakis wiekszych zwrotow akcji. Zaczynam - niezdana glupota na 9 na kawie, nastepnie 2 miscasty na zabie. Mysle sobie - moze byc ciekawie. Cala armia na turbo lufie do przodu. W 2giej dalej napieram wystawiajac sie wszystkim na strzelanie. Engine zostaje na 1 ranie, cala gora stracona, niezdaje monster reaction i stoi. Na szczescie wybucha kowadlo. (choc i tak bym je dorwal tylko, ze w 4tej turze) Moja 3ecia to 5 szarz, z czego 4 na maszyny. Przeciwnikowi zostaje na koniec bitwy polowa longow i bsb.
20:0

70:30

III Bitwa Indy Posen

Piotr EMP vs Skav 20:0
Pasiak WE vs DoW 9:11
Megi Skav vs Dw 9:11
Malin Doch vs VC 16:4

Ja dostalem Szymona Lezniaka z Dochem. No nie bylem zachwycony - nie ze wzgledu na armie, ale na przeciwnika. Kojarze Szymona jako mega napinacza i cisnieniowca po jednej naszej bitwie w Poznaniu. Myslalem, ze bedzie ciezko, ale sie pozytywnie zakoczylem. Super bitwa, gralo mi sie mega przyjemnie - zadnych spin, rewalacja. Szymon mial nietypowe demony - Keeper z tormentem, herald na steedzie z syrena, herald na steedzie bsb z sounderingiem, 3x5 psy, 2x10 horrory, 6xpsow, 6xflamerow, klocek demonetek i seekerki z ecstasy. Mialem ugrac remis, wiec skampilem sie i patrzylem co sie bedzie dzialo na polu bitwy. W 1 turze Szymon wpuszcza latanie w veterana - wpadam w 8emke furii. Wszystko trafiam, wszystko ranie - Szymon warduje 3. W odpowiedzi zadaje mi rane i lece ofem. Pogonia bardzo daleko pod las w ktorych kampia sie skinki, a za nimi terki szarza na skinki robie flee, niestety 8 cali jest wystarczajaco tez do terek - robie flee liczac, ze zatrzymam sie na krawedzi - niestety trace je. W tej chwili myslalem, ze moge przez takie cos w 1 turze miec juz w plecy. Szymon sprytnym uzyciem syreny w demonetkach i ecstasy kaze mi na siebie szarzowac TG i zdaje stuborna. Dostaje szarze Keepera na ranie i demonetek z bsb - nie jest fajnie. Jedynym plusem jest fakt, ze Keeper jest na ranie, a obok TG stoi engine. Szymon kroi mocno TG razem z heraldami zaczyna robic sie nieciekawie. Flara zadaje rane Keeperowi, ale ward zdany. Demonetek i seekerek troche zniknelo. Robi sie coraz bardziej goraco. W kolejnej mojej nadchodzi przelom. Ubijam wszystkich 3ech herosow - syrenka ginie od bounda testu T (byl juz tylko na 1 ranie) , bsb ginie w challengu z moim championem Tg (w poprzedniej walce dostal 1 rane od niego), a Keeper ginie z flary... Uffff bylo goraco, bo tylko 5 TG zostalo. Po wyczyszczeniu glownych regimentow Szymona zaczynam czyscic stol. 16:4 dla mnie.

70:30


IV Bitwa Snot Beta aka pierwszy sklad

Piotr EMP vs Kolek VC 10:10
Malin Doch vs Rzymek EMP 3:17
MEgi Skav vs Mlody TK 5:15
Pasiak WE vs Thurion Doch 9:11


Mi trafil sie Xet na turbo mega ofensie z Hotekiem. Wiedzialem, ze bedzie w plecy tylko nie wiedzialem jak bardzo. Xet zaczyna cala armia na mega pelnej lufie do mnie. Liczylem, ze Xet zagra troche asekuracyjnie co mogloby dac mi troche czasu, ale niestety tak nie bylo. Jednak byla nadzieja - 60 strzal skinkow z poisonem na 5+ w smoka. No i zadaje 0 ran. Cudownie. Po tym juz wiedzialem, ze bedzie bardzo slabo. Xet w swojej dalej do przodu smok ustawia sie na bok gwardii (pewnie chcial sciagnac engina najpierw, ale ten razem z reszta herosow wszedl do klocka TG) obie hydry ustawione do szarzowania, to samo gwardia i jedne coki. Nie jest fajnie. W swojej przelatuje 2x4 terkami nad gwardia + strzelam ze skinkow i terkow do gwardii - zostaje 1 gwardzista, ktory do konca bitwy juz nie zostaje zabity pomimo ciskania w niego roznego rodzaju pociskow. Xet szarzuje, jedna hydra od przodu z kb i smok w plecy. Nie ma miejsca dla championa z przodu, wiec krzycze challange lataczem - zabija go bez problemu smoczek, a 3 atakow poganiacza z kb ginie kowboj - cudowdnie. Hydra jest generalnie na 2 ranach. W swojej kontruje kawa w bok hydry i smaze wszystkich flara - hydra zostaje na 1 ranie i do konca bitwy pomimo flary i atakow engina nie moge jej ubic - zawsze wyskakuje 6tka na regenke. Potem reszta gowna dochodzi i zostaje zniszczony. Moj jedyny fart w tej bitwie to dzielny skink priest, ktory w 3 tury walki wysejwowal 10 na 11 ran od hydry :D Taka armia jest chyba najgorsza na mnie - gdyby bylo statystycznie tez bym dostal, ale zrobilbym wieksze straty - smok zostal na 2 ranach, hydra na 1 , jeden cok z jednego oddzialu gdzies sie schowal, 1 gwardzista tez sie zakampil - no ale co zrobic - wygral lepszy ;)
0:20

V Bitwa MSWIA

Piotr Emp vs Woch 18:2
Megi Skav vs Tk 10:10
Pasiak WE vs WE 13:7
Malin Doch vs Rafix Doch 15:5

Ja dostalem VC na 4x15 ghulach, mega mocnym wskrzeszaniu, coachu , wraithach i smieciach.
Po wystawieniu przeciwnika wiedzialem, ze bede gral na remis, ewentualnie na 11:9. Cala armia skampowana za lasem - po 2 klocki na kazda ze stron lasu, a w lesie wraithy. Za lasem stal coach, ktory czekal na naladowanie. Bardzo szybka bitwa bez wielkich zwrotow akcji. Zabilem wilki i psy na prawiej flance, wszystko na lewej bylo zakampowane. Mialem zrobic remis, wiec gdybym wepchnal sie w ktores ghule to w przeciwnika turze dostalbym wriathy z lasu z popychaczki ktorych przeciwnik mial 4. Rozwazalem to jeszcze mimo wszystko, ale od 4 tury coach byl naladowany na maxa, wiec w takiej sytuaji nie bylo co ryzykowac. Zajalem 1 cwiartke zabilem troche smiecia, przeciwnik mi nic 11:9 dla mnie.

Zajelismy w koncu 6te miejsce - oczko nizej niz rok temu. Uwazam, ze 5-6 miejsce to chyba nasze optimum na nasze umiejetnosci. Jestesmy zadowoleni z wyniku.

No i teraz troche rzeczy wokol masterowych. Turnieje w Gorzowie sa rewelacyjne - od zawsze, a jezdzimy tam dobrych pare lat, zanim pierwszy MB byl masterem ;) Brawa dla calej ekipy RSa za swietne ogarniecie tematu.
Cudownie bylo w koncu przyjechac na mastera i zobaczyc tyle znajomych twarzy, to w sumie sprawia mi wieksza frajde na turniejach - spotkanie i pogadanie ze znajomymi z calej Polski niz same granie na nich. Tego mi bylo ewidentnie trzeba. Mam nadzieje, ze bede mial okazje zobaczyc sie z wiekszoscia z Was na Kohortexie.
No i teraz kilka smiesznych akcji ;) Cala Kohorta spi sobie w naszej starej zakampionej miejscowce, obok mnie spi Bartas na materacu, nagle sie przebudzam i mowie do niego - Bartas nie wpadaj na mnie i mnie nie kop. Bartas na to - to nie ja to Barbara. Ja do niego - nie wierze, nie sciemniaj mi tu. Podnosze sie i patrze obok Bartasa spi Barbara - nie wiadomo skad, nie wiadomo kiedy, ale sie przyteleportowal. Szybka decyzja i zrzut Kacperka na moja karimate, a ja ide do Bartasa na materac. Kacper na tym turnieju byl nie do zajechania, a jego hasla uwienczone sa na 3ech filmikach, ktore wrzuce jakos niebawem ;)
Kolejna sytuacja - siedzielismy u gory, jak zwykle chlopaki grali w pokera, ja jako noob w tej dziedzinie przygladalem sie tylko i usiadlem obok Fischa, ktoremu szlo srednio. Gadamy sobie gadamy i we 2jke kminimy co grac i nagle beginners luck przychodzi do nas i wygyrwamy co wazniejsze rozdania w puli. Mina wielu doswiadczonych pokerowo graczy byla bezcenna :D Fisch odpala mi czesc wygranej, ktorej nie chce przyjac, ale jak on to powiedzial - bez ciebie nei chcialoby mi sie grac. Fischu moje zaproszenie na piatkowy wieczor u mnie przed Kohortexem jak najbardziej aktualne.
No i na koniec wielkie pozdrowienia dla wszystkich z ktorymi sie widzialem, pogadalem, wypilem, zagralem czy ktorych dopiero co poznalem. Nie bede wymienial, bo lista bylaby bardzo dluga , wy wiecie,ze to o Was mowa ;)

Kalesoner
Szczur Królów
Posty: 13706
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: Kalesoner »

Kalesoner pisze:Turniej świetnie zorganizowany, nie ma się dosłownie doc zego przypieprzyć. Świetna impreza w sobotę, bardzo miłe bitwy, sędziowanie na plus, paringi na czas. Wzór do naśladowania, można by tylko ten Gorzów o jakieś 250km bliżej centrum polski przesunąć to bym i na lokale mógł jeździć. :wink:

Gratulacje dla Ordinu, wiedziałem że wygracie.
Dzięki dla Teamu Wujka i Teamu Rybki, każdemu z osobna jest za co, więc nie będę się rozpisywał.
Dzięki dla przeciwników.
Dzięki dla wszystkich, z którymi w sobotę piłem i/lub grałem w poksa.
Dzięki dla orgów.

Graliśmy w składzie
Wujek Dębek, Breta na pegazach
Gąsior VCty na 2 kawach
Ja TK, rozpiską Młodego/Shinuxa, którą gram już jakieś półtora roku. :)
Muniek WE, defens
Kołata orki&mengile&gobliny nasz odpowiednik DE na smoku i szejdach, kontra na demony

1 Bitwa z WE z BWT
Przeciwnik nie bardzo potrafił schować się przed gwardią, bitwa bez historii, czyli dochodzę i morduję co zdążę przed ostatnim gwizdkiem. Akcja gry: 4czarioty +3 czarioty na bok wpadają w 8 driad z branczką, pierwsze 4 z samych impactów zabijaja 7 driad, generalnie overrun i mocny szok po obu stronach. Zabić wszystkiego nie zdążyłem, straciłem pół gwardii i jakieś śmieci. 19:1, drużyna max

2 Bitwa z Młodym ze Snota czyli TK na TK
Można powiedzieć, że Miror, czyli bitwa nudna strasznie, armie wystawione po przekątnej i liczenie na fata w wykopkach. W wykopkach miał więcej farta Młody, bo jedna moja miała misfire. Generalnie Młody by wygrał 12:8 gdyby nie znios z klopy w stronę jego kinga w gwardii, objęty na 4+, look out nie zdany, zraniony na 5+, ward na 4+ nie zdany i 2+ zabity. Zrobiło się 10 do 10, jako drużyna przegraliśmy 40:60

3 Bitwa Kult, ja za Slaaneshem czyli Lizaki na slanie i enginie.
Taktyka jaszczurek była prosta, podejść i usmażyć hierofante z wall od fire. Taktyka się nie sprawdziła, bo nie weszła ifka, Były za to dwa miscasty i zeszły mi na to 3 scrole, 4 na bounda z testem tafnesa, raz rzuciłem dispell z kostek. Skoro ambitna taktyka w postaci liczenia na ifkę nie wyszła, liczyły się
punkty zdobyte normalnie. W tym poradziłem sobie lepiej i ugrałem 11:9, chociaż jeden temple guard więcej i mogłoby być 12. :)
Wielkie zaskoczenie dla mnie, bo jako team ugraliśmy tylko 50:50. Gdyby nie oblany look out w bitwie Gąsiora, zrobilibyśmy maxa.

4 Klub Woja Wciska i kolega z TK, z wiele słabszą rozpiską. Podobnie jak w bitwie z Młodym wygrałem rzut, wiec oddałem stronę i zaczynanie (strona nie była istotna bo były prawie takie same). Przeciwnik kiepsko się wystawił, do tego zakopał się daleko od unitu z liczkami. Liczyłem na co najmniej 15:5. Los surowo mnie skarcił, w pierwszej turze wysadziłem sobie klopę. W drugiej przeciwnika jego wykopka ustawiona jakoś na 7 calu zeskaterowała w bok i na skos tuż przed mojego hierofantę, także od drugiej tury przeciwnika się sypałem przez skorpiona, łącznie 6 rzutów na sypanie na całej armii. Przeciwnik ustawił się wykopkami tak słabo, że zablokowałem wszystkie 4 unitem gwardii. Oczywiście wszystkie skorpiony wykopały się na samym początku, dwa z hitem, a jeden opisany wcześniej poleciał po hierofante. Skorpiony uniemożliwiły mi przyjście na pomoc reszcie liczek, a potem jeden zabił w 4 rurze z KB kinga, Moje wykopki wykopały się w 4 turze kiedy hierofata przeciwnika był już daleko, poza tą jedną moją wykopką co zmisfireowała... przetrwały wszystkie. Po stracie hierofanty postanowiłem nie odpuszczać, chociaż 4 turze grałem już tylko na 2DD i bez generała. Stwierdziłem, że zagram do końca i nie dam sobie wklepać maski. Całe wsparcie i pół gwardii przetrwało, Sam zabiłem wszystko poza herosami, jednym unitem szkieli i gwardią. Przegrałem 13:7, a byłoby pewnie 12:8 gdyby nie to, że rzuciłem 12 na sypanie oddziału rydwanów blokującego ćwiartkę. Wniosek jest jeden. Nie przestawać myśleć po pechu i się nie łamać, a można uratować sporo punktów.
Jako team byliśmy mocno w szoku, zrobiliśmy bardzo dobre paringi, a przegraliśmy z teoretycznie gorszym przeciwnikiem 42:58, co przekreśliło nasze szanse na top 10.

Bitwa numer 5 to Animositi Gamma z HE.
Myślałem, że chłopaki dzięki Lucasowi mają ograną tą armię, widać nie, dostawili mi HE na stardragonie, wersja klasyk. Przeciwnik oddał mi zaczynanie...
Bitwa była prosta i dokładnie taka jaka miała być, czyli to samo co z WE. Stardragon nie podleciał do gwardii, to gwardia poszła po magów. Na stole został u HE tylko smok z lordem i prawie całe TK. 17:3, jako team max, równe 65.

13 miejsce, to nie był szczyt naszych możliwości. W przyszłym roku ogarniemy top 5.
Ja zrobiłem 64 punkty czyli 14 mniej niż w zeszłym roku, więc generalnie jestem rozczarowany swoim występem. Jeszcze raz dziękuję przeciwnikom, do zobaczenia na turniejach, mam nadzieje że na 7mą edycję. :)
Obrazek

ODPOWIEDZ