Arena of Death nr 10

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Arena of Death nr 10

Post autor: Murmandamus »

Kod: Zaznacz cały

Zapraszam zatem do dziewiątej edycji Areny of Death.
zasady takie same jak wtedy ale powtórzę. Niektóre rzeczy lekko zmodyfikowane zostały. Kilka dodanych zasad wystawiania bohaterów. 

edit: bez magów proszę, mumie i wampiry itp są ok ale nie będą czarować. 

zasady: 
1.Każdy uczestnik zgłasza swoją postać podaje: imię + krótka historyjka 
skąd jest i dlaczego znalazł się na arenie nieopodal Karak Vlag.. 
uwaga: wybieramy herosa zajmującego jeden slot herosa 
normalnie(czyli bez exalted demonów proszę) Dla autorów 3 najlepszych historyjek darmowa mikstura zdrowia którą przyznaję po zamknięciu listy uczestników. 

postacie bez historyjek będą wykopywane z areny. 

2.Następnie wybiera ekwipunek z podanych niżej przeze mnie opcji 
może wybrać broń wedle odpowiadającej mu konfiguracji i stylu 
walki. Broń pojedyncza, dwie bronie, dwuręczna, jedną zbroję lub bez 
i jeden dodatek i jedną umiejętność.
3.Walki rozpatruje ja i piszę opisowo przebieg jej trwania na forum. 
4.Zasady specjalne rasowe bohaterowie zatrzymują. 
np: krasnolud ma nienawiśc do zielonoskórych i podobnie.* 
**Armed to da theef nie działą gdyż zbyt skomplikowałoby mój system. 
**Bretońscy bohaterowie mają blessing of lady of lake 
**Imperialni warrior priesci nie mają modlitw jak mumie inkantacji 
**Asasini skavenów i darkelfów nie noszą zbroi cięższych niż lekka. 
**Scar-veterani,mumie i wood elfy zbroja nie cięższa niż średnia. 
**marki chaosu są dostępne jako pietna z dodatków. 
**Demony w postaci Heraldów dopuszczone lecz nie mogą wybierać broni czy zbroi czy umiejętnosci. Mogą wybrać dodatek jednak tylko spośród piętn dostępnych oprócz malala. 
**Death Hag nie nosi zbroi cięższej niż lekka. 
**Ogry w postaci bruiserów i hunterów dopuszczone lecz nie mogą brać dodatków i umiejętnosci. 
**bohaterowie o koszcie bazowym 50pkt lub mniej(prócz krasnoludów którzy wybierają normalnie jeden)  oraz Skink Chief mogą wziąć drugi dodatek lub umiejętność z dodatków. 
**ludzie mogą pobrać dwie umiejętności z listy zamiast jednej.(tyczy się empire/bretonia,dogs of war)
** w powyższych przxyapdkach jeśli już to max 2 dodatki i 2 umiejętności.
**Asasin skaveński ma zawsze zapoisonowaną broń bez dodatku jak ma 
w zasadach warhammera.Czyli może wziąc dodatek. 
**Exalted chempioni pozbawieni są wyboru dodatku poza piętnem chaosu. Mogą brać jedną umiejętność w normalny sposób.
**Chaos Dwarf Hero otrzymuje bonus 1T dla tego że to krasnolud. 
**Im cięższe uzbrojenie i pancerz tym trudniej nim włądać. Jakkolwiek 
przynosi określone korzyści jak i określone kary. 


[b]bronie ręczne[/b]

[code]pazury kły ?(cos co nie używa normalnej broni ma wbudowane automatycznie)
pazury bitewne(asasini tylko)
sztylet           
miecz krótki  
długi miecz   
rapier        
topór         
włócznia      
młot          
maczuga     
czoppa       
katana         


[b]bronie oburęczne:[/b]

Bastard(okreslic styl walki jednorącz bądź oburącz)
miecz dwuręczny2ws   
topór oburęczny
korbacz 
młot oburęczny
halabarda
kadzielnica plagi(censer)
kij
dwuręczny miecz Ilthamirowy(tylko HE)   
Kula Fanatyka i halucynogen(tylko nocny goblin)
zbroje:

Kod: Zaznacz cały

<brak zbroi>
lekka zbroja   (skórzana etc) 
średnia zbroja (kolczuga ,napierśniki,itd) 
ciężka zbroja  (paskowa, półpłytowa itd) 
Pancerz Ilthramirowy(tylko High elfy)
pełna płytówka/gromrill/chaos(tylko dw,em chaos)
tarcza 
*określone bronie mają rózne bonusy i ew minusy.Niektóre komponują się ze sobą używane razem ze sobą. Np dwa krotkie miecze. Inne mogą dawac okreslony bonus normalnie a dodatkowy kiedy są noszone jako jedna broń bez innej i bez tarczy. Np włócznia.
*różne dodają różne bonusy i minusy. Lekka wcale nie znaczy gorsza, a brak zbroi równierz ma swoje istotne zalety.

Dodatki:

Kod: Zaznacz cały

amulet ochronny
bicz
błogosławiona broń
bomby błyskowe
bomba kwasowa
bomba paraliżująca
buty szybkości
duszki lasu(Wood elfy tylko)  
eliksir  refleksu
eliksir  odurzający
eliksir ze spaczenia (skaveni tylko)
grzyby szalonego kapelusznika(nocne gobliny tylko) 
hełm
ikona sigmara(tylko imperium)
kolce na broni/zadziory
kusza pistoletowa
mikstura zdrowia
mięso trolla(tylko gobliny)
mikstura siły
mikstura precyzji
mikstura odpornosci
mistrozwska zbroja 
mistrzowska broń
noże do rzucania
płaszcz z smoka morskiego(tylko mroczne elfy)
2xpistolet (tylko emp,sk,dw) 
piwo bugmana xxxxxx.........(tylko krasnoludy)
pierścień ochrony jadowej
piętno khorna (chaos)
piętno tzentcha (chaos)
piętno nurgla (chaos)
piętno slanesha (chaos)
piętno Malala (chaos)
plujka
płaczące ostrza(skaven)
płonąca broń
sieći
stymulat 
trucizna jadowa
trucizna czarny lotos (DE) 
umagicznienie broni
woda swięcona
cechy i umiejętności:

Kod: Zaznacz cały

agresywny
berserker
biegły w broni
błogosławiony pani jeziora (tylko bretonia)
chwytny ogon z nożem (skaveni)
cnota rycerskiego paladyna(bretonia tylko)
defensywny
dobry refleks
leśne błogosławieństwo(Wood Elf)
mistrzowstwo w walce
mięśniak
odważny
precyzja w uderzeniu
szermierz  
szczęściarz
tarczownik(wymagana tarcza).
twardziel
twardogłowy
zabójca
zajadłość
zręczny

Highscore(zwycięzcy aren)

Arena nr 1 :Skiririt zabójca klanu Eshin(skaven Assasin)
zabity w finale areny nr 2 przez Edwina Wszechwiedzacego wybrańca Tzeencha.

Arena nr 2 Edwin Wszechwiedzący wybraniec Tzeentcha(Exalted champion)
zabity w arenie nr 4 przez Gurthanga Żelaznobrodego(dwarf thane).

areny nr 3:Cossalion mistrz miecza z Hoeth(High elf commander)
zabity w arenie 4 przez Chi Ich Yu aspiring championa

arena nr 4:Otto Kalman Blond Dragon(Vampire Thrall)
powrócił w rodzinne strony

Arena nr 5:Axelheart Strigoi(Vampire Thrall)
los nieznany-zbiegł

Arena nr 6: ???? ( Jasiowa niedokończona w finale) Abdul Al-Raqish ibn Hassan miał walczyc z Ghruu bestią lecz pojedynek się nie odbył.


Arena nr 7: Karol Wallenstein(Empire Captain)
( powrócił w chwale do domu po zwycięstwie)

Arena nr 8: Judasz Przeklęty(Wight King)
Zdjąwszy klątwe nieżycia po zwycięstwie areny połączył się z ukochaną.

Arena nr 9: Karol Wallenstein(Empire Captain)
(obroniwszy tytuł mistrza przez drugie zwycięstwo turnieju powrócił w chwale do domu)


Miejsca wolne na 16 osób:


1.Timon(Saurus Scar Veteran)
Broń - Maczuga
Zbroja - Średnia zbroja + tarcza
Dodatki - Kolce na broni
Umiejętności - Mięśniak

2.Khaert Abaleth(Dark elf assasin)

Broń - W prawej ręce sztylet , w lewej ręce tak samo
Zbroja - brak
Dodatki - Umagicznienie broni ( błogosławieństwo Slanessha )
Cechy - Zabójca

3.Gluffy (Wargor.)
broń- dwuręczny,
zbroja - brak
dodatek - piętno khorna
umiejętność- twardogłowy

4.Vralion wanderer(High elf noble)
velarion wanderer
broń:2x dlugi miecz
pancerz:brak
dodatki:mistrzowska bron
cechy:precyzja w uderzeniu

5.Christian von Kasparlund(Wampir)

Broń: Miecz dwuręczny - Victoria
Zbroja: goła klata (brak)
Dodatek: Buty szybkości
Umiejętność: Twardziel

6Sartanis Krel Wight King
Broń półtorak trzymany oburęcznie
Zbroja ciężka
Dodatki Mistrzowska broń
Cechy Biegły w broni

7.Magnus Moulderaxe/Andug'gdeoadupp (Herald Khorna) -piętno Khorna

8.Dakron Rudobrody (krasnoludzki mistrz inżynier)
broń - topór jednoręczny
zbroja - kolczuga (średnia zbroja)
dodatki - 2 pistolety , mikstura zdrowia(nagroda)
umiejętność - biegły w broni (pistolety)

9.bezimienny Rycerz Czarnego Grala-(wight king)
(Wight King)
Broń - Długi Miecz
Zbroja - Ciężka zbroja i tarcza
Dodatki - Płonaca broń
Cechy - Mistrzostwo w walce

10.Teodorius Kruczogłowy (Exalted champion of Tzeentch )
zbroja:zbroja płytowa,
broń: Bastard sword (dwuręczny),
dodatek:piętno Tzeentcha,mikstura zdrowia(nagroda)
umiejętnośc: zręczny

11.Votan Vratnisson ( krasnoludzki tan )
Broń: topór jednoręczny
Zbroja: Gromrilowa zbroja + tarcza
Dodatki : Mistrzowska zbroja
Umiejętności : Twardziel

12.Marcello Finetti (kapitan DoW)
Broń: rapier
Zbroja: średnia
Dodatki: bicz, mistrzowska zbroja
Umiejętności: szermierz, zajadłość

13.Da Szczwany Drugba (Nigh goblin big boss)
broń:Kula Fanatyka i halucynogen
zbroja: lekka zbroja
dodatek: grzyby szalonego kapelusznika, mikstura zdrowia
umiejetnosc: szczęściarz

14.Kapitan DoW - Molimo von Turnip
zbroja:Średnia zbroja(kolczuga) tarcza
broń:Długi miecz
umiejętność: mistrzostwo w broni + tarczownik
dodatki: buty szybkości i mistrzowska broń)

15. Nari Topororęki (Dragon Slayer)
Broń: 2 krasnoludzkie topoty
Zbroja: brak
Dodatek: mistrzowska broń
Umiejętności: zabójca

16. Karol Wallenstein (Empire Captain)
zbroja: średnia zbroja(napierśnik, nogawice, brak hełmu)
rapier "biała iskra" ;
dodatek: 2 pistolety:tym razem "Święty" i "Damus" umagicznione ataki
dodatek: mikstura zdrowia(nagroda)
umiejętność :szermierz ,precyzja w uderzeniu
Ostatnio zmieniony 28 paź 2008, o 16:00 przez Murmandamus, łącznie zmieniany 12 razy.

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Post na historie postaci

1.Rycerz Czarnego Grala (bezimienny, jak musi być to coś wymyśle)
(Wight King)


Wyruszył do Karak Vlag oficjalnie pomścić Dave'a, wysłanego przez Nagasha w ogólnie nie znanym celu. Gralowiec jedzie tak naprawde odnaleźc ważny artefakt swego władcy. Którego szukał również wampir
Arena pomyślał, miał przebłyski rycerskich turnieji jeszcze z wcześniejszego życia. Wyrżne wszystkich w imieniu 'Strasznego Króla'


2.Timon (Saurus Scar Veteran)

Timonem od małego opiekował się jeden z generałów Lizardmeńskiej armii - Ottachi. Zawsze uważał Timona za słabszego ze swych wychowanków. Przeważnie wypierał się go i opowiadał tylko o drugim - Xhotlu. Zawsze dobijało to Timona, bo opiekun nie zauważał go i traktował jak służącego, gdy Xhotl był szkolony na wojownika. Pewnego dnia Timon postanowił uciec z miasta. I tak zrobił. Przez wiele lat błąkał się po dżunglach Lustri. Zdobywał pożywienie, napadał na karawany. Te lata były dla niego lekcją życia. Nauczył się on biegle walczyć maczugą oraz unikać ciosów przeciwnika. Uważał, że wcale nie jest gorszy od "brata". Pewnego dnia, w zniszczonym powozie, znalazł skrypt, mówiący, o walkach między najlepszymi wojownikami na świecie. Postanowił wyruszyć do Karak Vlag i pokazać wszystkim, na co go stać. Chciał wygrać arenę i po latach wrócić w chwalę i pokazać Ottachi'emu, że się mylił co do jego osoby.

3.Khaert Abaleth (Dark elf Assasin)

Nic nowego - burknął Ostrze Cienia przez kaptur gdy usłyszał kolejne zlecenie na Elfa który podpadł Hellbron ,
- Sposób zabójstwa pozostawiam tobie , ma tylko cierpieć , skomleć i błagać o litość , masz mu zadać nie wymowne cierpienie takie które zupełnie go pozbawi , w razie problemów poprostu go zabij , zostaw kwiat lotosu z wygrawerowanym " O jedno słowo za dużo ".
- Czyżby moja ofiara Cię uraziła Hellbron ??
- Tak , jeżeli to Cię interesuje to na konwencie Czarownic , ten plugawy kozisyn nazwał mnie "głupią staruchą , która sprowadzi na DElfy zagładę przez swoję krwawe obrzędy" obrazę zniosłam z trudem i tylko dzięki trzeźwemu myśleniu nie wbiłam sztyletu w gardło młodemu Helbane , nie nacieszy się długo swoim potomkiem. - Sprawy osobiste , wiesz Hell jak ja tego nie lubię , zresztą zabicie młodego Khaerta nie będzie takie proste. Jego rodzina jest zaprzyjaźniona z Malekithem , więc chroni ją oddział Czarnej Straży. - Wiem że nie będzie to łatwe to załatwienia , lecz myślę że to Cię przekona - wymawiając to Hellbron rzuciła na stół małą sakiewkę.
- Gwiazdki z czarnej stali ? Tobie nie sposób odmówić Hell , przyjmuję zlecenie , gdzie mogę znaleźć Khaerta i ile ma lat nieopierzony dostojnik ?.
- Jest młody , bardzo młody ma zaledwie 80 lat , lecz uważaj , Duriath otoczył chłopca szczególną opieką , studiował rynsztunek w Czarnej Straży i w zakonie Egzekutorów w Ghrondzie , nie myśl że będzie łatwo.
- Zawszę mam szacunek do przeciwnika , mimo że jestem DElfem to wiem że szacunek czasami się przydaję , pozwala zneutralizować zbytnią pewność która może być zgubna.
- Zaiste.. teraz do rzeczy , słuchaj nikt ma się nie dowiedzieć że to ja zleciłam Ci zabicie tego plugawca , mówię na wszelki wypadek bo nie chcę mieć problemów , Malekith jak już wspomniałam lubi ten ród.
- Oczywiście , wszystko w tajemnicy tak jak zawszę , gdzie mogę znaleźć jego siedzibę ??
- Jest w lesie Arnheim na południe od Clar Karond. Teraz wyruszaj.

Ostrze Cienia odwrócił się i wyszedł z pokoju o zapachu krwi , który tak bardzo lubiła Hell , słyszał już o młodym Helbane i miał co do niego plany , nie powiedział o tym Hellbron gdyż ta by wpadła w szał. Obmyślając plan jak by przechytrzyć Hellbron Ostrze Cienia wyruszył do "Zakazanego Lasu"

Po 3 tygodniach dotarł , pierwsze co mu się rzuciło w oczy to Zamek - A więc tu się chowasz. Zarzucił kaputur na głowę i wyruszył w kierunku zamku , po przejściu przez groblę zatrzymało go dwóch strażników.
-Stój , rozkazu samego Duriatha Helbane zakazano nam wpuszczać kogokolwiek do zamku , odejdź albo.... - strażnik nie zdążył nawet dokończyć zdania , Ostrze Cienia wbił swe ukryte ostrze głęboko w serce ofiary , drugi strażnik już chciał krzyknąć "alarm" lecz nawet nie zdążył wymówić pierwszej litery , już miał w gardle gwiazdkę , jedynie co zdążył zobaczyć przed śmiercią to pogardliwy uśmiech na twarzy swojego zabójcy. Ostrze Cienia nie był zwykłym Asasynem , dlatego szybko unicestwił resztę straży , wszedł do komnaty z krzesłem przypominającym tron. Nagle otoczyło go 10 strażników , a byli to nie jacy strażnicy , tylko sami egzekutorzy z Har Ganeth. Z cienia wyłowił się Khaert , był odziany w Mroczny Pancerz z czarnego żelaza , patrzył pogardliwie na Ostrze Cienia , następnie wrzasnął "zabić" egzekutorzy natychmiast wzbili w powietrze swoje Draichy , lecz Ostrze Cienia natychmiastowym ruchem podciął im gardła , poprostu podskoczył i zrobił piruet , zupełnie jak w balecie. - Czego odemnie chcesz - powiedział opanowanym głosem Helbane - Hellbron kazała mi ciebie zabić , lecz ja od samego początku widzę w tobie materiał na doskonałego Asasyna , twoje zdolności władania mieczem , przebiegłość i inteligencja dorównują mojej. Daje Ci możliwość pobrania nauki i u mnie , w tajemnicy pokaże Ci całą moją wiedzę i umiejętności fechtunku.
- A co jeśli odmówię ?
- Zgadnij.
- Zgadzam się w takim razie , mam już dość dworskiego życia w obawie że po obrażeniu kogoś już asasyn przygotowuję się do zamachu na twoją osobę , Hellbron to głupia ździra i pewnie uwierzy w twoją zmyśloną historyjkę jak to mnie zabiłęś , Masz - wyrywając sobie kosmyk z włosów i wręczając go Ostrzu Cienia , Khaerth udał się do opuszonej świątyni Khaina w pobliżu Granirowych Wzgórz.

Po 20 latach treningu , ciężkie pracy i zabicia naprawdę sporej ilości osób , Ostrze Cienia uznał że Khaert jest gotowy, jego umiejętności przekroczyły nawet umiejętności samego Ostrza Cienia , teraz czeka go ostateczna próba na arenie nie opodal Karak Vlag , tam okaże się czy Jeden z najwybitniejszych Asasynów w historii podoła wyzwaniu i pokona swoich przeciwników. Jeżeli tak zrobi jak spodziewa się tego Ostrze Cienia , to będzie uczestniczył w spisku na życie samego Króla Fenixa. Wszystko zależy od jego samego...
Przed wyruszeniem Khaerta na Arenę , Ostrze Cienia przekazał mu dwa sztylety od samej Morathi , podarowane jej przez Slanessha za wyznawanie jego kultu. Sztylety były bronią magiczną , miały ostrzę namaszczonę krwią samego boga , a ten kto nimi władał posiadał niezwykły refleks i wiedział jaki będzie następny ruch przeciwnika.


4.Gluffy (Wargor).

Gluffy nie bardzo pamięta, kiedy dołączył do bandy plądrującej północne ziemie Imperium. Przez wiele lat dzielnie walczył z ludźmi, plądrował ich dobra, jadł ich mięso i spijał krew. Nabył przy tym sporo umiejętności władania zdobyczną bronią, którą dość często wymieniał na nową. Nigdy nie interesowała go władza, ani przywództwo w bandzie, wolał rozkoszować się walką i widokiem świeżej krwi tryskającej z odciętych kończyn i kikutów. Podczas każdej walki wpadał w szał bitewny i z okrzykiem „Khooooornn” rzucał się na wroga, by jak najszybciej zatopić zęby w jego ciele.
Banda zwierzuludzi długo dawała się we znaki ludziom, którzy bezradnie próbowali rozbić i przepędzić Bestie Chaosu. Zaciekłe walki dawały tylko chwilowy skutek, gdyż do bandy przyłączały się inne pomniejsze, które bezustannie przybywały z dalekiej północy, chętne by siać dalsze spustoszenie w zniszczonych wojną prowincjach Imperium.
Pewnego razu do obozu przybył pewien czarnoksiężnik, który oznajmił, że poszukuje kandydatów do wzięcia udziału w wielkim turnieju organizowanym w jakiejś twierdzy czy gdzieś tam. Gluffy od razu go niepolubił, gdyż nigdy nie darzył żadnych magów szacunkiem. Kiedyś jeden z szamanów podczas swojego treningu podpalił mu futro. Gluffy bardzo się zdenerwował, zabił maga, po czym zjadł go w nadziei, że posiądzie jego moc. Srogo się zawiódł i znienawidził wszystkich czarodziei przysięgając im śmierć w srogich męczarniach. Jednakże czarnoksiężnika nie mógł tknąć, gdyż otaczała go liczna świta wyznawców Tzeentcha.
Wódz bandy wyznaczył kilku najlepszych spośród swoich rębajłów, w tym także Gluffy’iego, urządzono mini turniej, podczas którego Guffy’iemu wypadło stoczyć pojedynek z bestią Tzeentcha. Przeciwnik był zwinny i równie silny, lecz nie miał tyle doświadczenia co Gluffy. Jego mięsko nie było zbyt smaczne.
Po walkach nastąpiły kolejne, aż do wyczerpania zawodników. Gluffy rozszarpał i zjadł wielu przeciwników, dzięki czemu został wybrany na reprezentanta sił Chaosu w tym tajemniczym i nieznanym mu turnieju.


5.veralion wanderer (wood elf noble)

veralion pochodzi z ulthuanu byl kowalem sredniej klasy.dekady swojego życia spedzil na uderzaniu młotem w rozgrzany metal ale cale życie chciał podróżować. pewnego dnia pomyślał ze starczy gadania i czas wcielić marzenia w życie swoja podróż zaczął w kuźni chciał wykuć dla siebie bronie której pozazdrożci co mu każdy mistrz miecza.

kiedy skonczyl pierwszy i najbardziej ambitny plan swej podrozy udal sie do portu skad mogl wyruszyc do starego swiata
niestety jego podroz sie skonczyla szybciej niz mogl sie spodziewac w porcie nie bylo zadnych lodzi ktore moglyby go zabrac na inny kontynent.po kilku miesiecy wloczenia sie po ulthuanie pomyslal ze odwiedzi swojego dawnego znajomego ktory byl morskim elfem,ktory kiedys ocalil mu zycie a teraz mial mu pomoc opusic bezpieczny dom
morski elf sylifin oczywiscie sie nie zgodzil powiedzial ze "nie po to cie ratowalem z glebin moza w ktorym prawie zes sie utopil tylko po to zebym
cie wysylal do swiata gdzie nie ma litosci gdzie wszedzie skrywa sie niebiezpieczenstwo magia,veralion nie poddal sie latwo ciagle mowil do swojego przyjaciela ze moze isc z nim ,ze kazdy kiedys jakos umrze
i ze nie ma zamiaru byc jedynym elfem ktory umze ze starosci

morski elf ulegl prosbie kowala i zaprowadzil go do jeszcze innego elfa ktorego imienia nie chcial zdradzic.umowili sie gdzies zdala od jakiego kolwiek miasta co dziwilo velariona poniewaz nie znal drogi do starego swiata innego niz statkiem

nieznajomy elf przybyl wieczorem byl okryty ciemnym plaszczem i velarion poczul jak prawdziwa potege jaka bila od strony elfa

elf powiedzial do silifina ze to ostatnia prosba o jaka moze prosic o tej poze.byla juz bardzo pozna pora. velarion slyszal tylko wiatr lecz nie widzial kolyszacych sie drzew.silifin zostawil velariona i nieznajomego sam na sam

velarion zapytal sie o imie elfa,lecz tajemniczy elf nie zdradzil swego imienia tylko zapytal sie czy jest pewien tego ze chce opuscic ulthuan na zawsze, nim velarion odpowiedzial wiatr zaczal robic sie mociniejszy a bezimienny elf zaczal cos recytowac w nieznanym jezyku.

velarion obudzil sie w lesie aczkolwiek las nie byl ten sam velarion nie czul sie dobrze czul ze jest naprawde daleko od domu a co gorsza poczul ze ktos go obserwuje i bardzo szybko sie okazalo ze byly to elfy lecz troche inne niz te z uthuanu okrazylo 5 elfow z tatuazami ktore pokrywaly cale cialo kazdy z nich mial miecz kazy z tych mieczy byl inny nagle jeden z nich ktory mial czerwone wlosy zapytal sie ze nie obchodzi kim jest ale ze przeszkadza im w tancu.velarion sie zdziwil gdyz kiedys slyszal o elfach ktorych kunszt walki swiadczyl to jak potrafia tanczyc.

velarionowi spodobal sie pobyt w athel loren zostal kolejnym tancerzen wojny nie musial juz uzywac mlota lecz tylko rytmu i mieczy ktore sam dla siebie wykul

pewnego dnia poczul ze juz dosc dlugo siedzi w jednym miescu i pora zobaczyc inne miejsca inne rasy ktore zyja w starym swiecie


6.Christian von Kasparlund; (Wampir)

Tamtej nocy Christian poczuł, że pragnie krwi jest coraz większe. Jego Pan dawno już nie pozwalał mu wyjść i zakosztować jej smaku. To dlatego pewnej nocy zostawił w zamku swoją zbroję, zabrał tylko swój wierny miecz, Victorię, która służyła mu od wieków. Wreszcie wyrwał się spod władzy Pana i uciekł z Krwawej Twierdzy, wreszcie był wolny. Jedyną rzeczą, która go zniewalała był narastający głód. Nie musiał długo czekać, aby go nasycić, w oddali zobaczył wioskę. Przez długi czas oddawał się radosnej uczcie. Po wielu miesiącach podróży dotarł do miejsca, które go zadziwiło, przez tyle wieków służby nie widział jeszcze czegoś takiego. Była to arena znajdująca się niedaleko Karak Vlag.
-To jest to - pomyślał - to miejsce, w ktorym zakosztuje krwi bohaterów.
I dłużej się nie zastanawiając wszedł do środka. Na twarzy miał jeszcze zaschłą krew, a w ręku swój wierny oręż.


7.Magnus Moulderaxe/Andug'gdeoadupp (Herald Khorna)

Magnus był w ekstazie. Wokół niego szalała bitwa wspanialsza niż wszystkie inne, w których do tej pory uczestniczył. Krew spływała na śnieg litrami tworząc wszędzie lepkie błoto. Jego armia z radością masakrowała słabych ludzi imperium. A on, ulubiony syn Khorna wycinał w pień wojownika za wojownikiem w zabójczym tańcu śmierci. Jego topór wirował z wielką szybkością, by co chwila spadać na głowy przeciwników. Magnus wiedział, że ta noc przysporzy mu chwały. Chwały jakiej żaden z jego plemienia nigdy nie zazna.
Nagle czempion usłyszał świst. Widział nadlatującą kulę armiatnią tylko przez ułamek sekundy, lecz wydawało mu się, że obserwuje zbiżającą się zgubę przez wieczność. Zdążył tylko pomysleć, ze nie jest godzien takiej śmierci nim pocisk urwał mu głowę.
Magnus nie poczuł nawet bólu. Natychmiastowo nastąpiła ciemność. I w ciemnosci leżał tak, czując jak powoli krew przestaje krążyć w jego żyłach. Po długim oczekiwaniu w mroku i ciszy krew zatrzymała się. Jednak to nie był koniec. Czempion usłyszał w oddali głos. Głos zbliżał się szybko, by po chwili przemienić się w przeszywający krzyk wywołujący z każdą sylabą nienaturalną nienawiść w jego sercu. Głos wołał:
-MAGNUS! SYNU KHORNA! SPIJACZU KRWI! JA TWÓJ PAN WOŁAM CIĘ! DZISIEJSZEJ NOCY NIE DANE BYŁO CI UMRZEĆ! OBIECAŁEM CI CHWAŁĘ I DOTRZYMAM OBIETNICY! CZY CHCESZ, ŻEBY TWOJE IMIĘ, NOWE IMIĘ BYŁO ZNANE TŁUMOM? CZY CHCESZ PRZELAĆ KREW SŁABYCH ŚMIERTELNIKÓW W IMIĘ SWEGO BOGA?
-tak, Panie.
-DAJĘ CI WIĘC NOWE ŻYCIĘ. TERAZ TWE IMIĘ BRZMI ANDUG'GDEOADUPP. POWSTAŃ I IDZ PO CHWAŁĘ! KIERUJ SIĘ ZAPACHEM KRWI BY DOTRZEĆ DO SWOJEGO PRZEZNACZENIA!
-dobrzę Panie. Nie zawiodę Cię.
Magnus, a raczej Andug'gdeoadupp poczuł jak jego serce znów zaczyna bić. Mrok zaczynał się przerzedzać, na powrót ukazując jego oczom świat. Jednak to co zobaczył nie spodobało mu się. Waleczni wojownicy chaosu leżeli na śniegu martwi. Dziesiątki chwalebnych synów Khorna wyzionęło ducha w bitwie, która miała być jego triumfem. Gdy Andug'gdeoadupp spojrzał na swoje dłonie zdziwił się. Były pokryte drobną łuską w kolorze świeżej krwi, a palce były zwięczone długimi, ostrymi jak brzytwa szponami.
Wtem demon dostrzegł młodego żołnierza Imperium myszkującego w zwłokach. Gdy herald zaczął się zliżać, żołnierz dosterzegł go i skamieniał ze strachu. Andug'gdeoadupp chciał dobyć topora, lecz nie bylo go przy pasie. Demon zauważył że jest całkowicie nagi. Gdy postanowił zatłuc wroga gołymi rękoma nagle poczuł ciepło w jednej z dłoni. Jego prawa ręka była spowita czarnymi płomieniami. Płomienie te po chwili uformowały kruczoczarny wielki miecz. Bez chwili namysłu herald odrąbał żołnierzowi głowę. Czuł jak ostrze w jego dłoni wibrowało lekko, jakby z radości.
Stojąc nad zwłokami przeciwnika no nózdrz Andug'gdeoaduppa dotarł przenikliwy zapach krwi. Nadchodził ze Wschodu. Demon krzyknął głośno imię swego boga, i ruszył w stronę źródła cudownej woni. Już wkrótcę miał się przekonać, że jego przeznaczenie dopełni się na arenie nieopodal Karak Vlag, miejscu gdzie zmierzyć się mogą najwięksi wojownicy starego świata.


8.Dakron Rudobrody (krasnoludzki mistrz inżynier)

-Gdzie jesteś parszywy brudasie!? - Dakron krzyknął w stronę krzewów przed sobą - Gdzie chcesz zginąć ty mała, śmierdząca, zielona poczwaro!?

Postąpił parę kroków bliżej głazu obok którego był owy krzew, do którego celował ze swojego pistoletu. Lewą ręką odsłonił włosy z czoła, pogładził brodę na szybkiego, po czym wyciągnął drugi pistolet. Za jego plecami, w oddali majaczyła niedawno zaatakowana wioska przez gobliny. Atak się nie powiódł, głównie dlatego, iż na szczęście w wiosce tej zatrzymał się oddział krasnoludzki, transportujący parę balist i jedno działo, do nie dalekiej twierdzy, a raczej mocno rozbudowanego punktu obserwacyjnego.
Inżynier zaśmiał się okrutnie.
- Ty mała kupo gnoju, dygoczesz ze strachu tak, że nawet głuchy elf by cię usłyszał !
Puff!
Przeciągły skrzek, który trwał tylko chwilę, polepszył humor strzelcowi wpatrującemu się w czarną posokę wypływającą z krzaków.
W tej samej chwili, jakby spod ziemi wyskoczył, zza pleców krasnoluda goblin, trzymający krótki miecz oburącz, gotów wbić ostrze po samą rękojeść między łopatki swojego brodatego przeciwnika.
Puff!
Przyjemny zapach prochu uniósł się w powietrzu, zaś goblin wzbogacił się o dziurę wylotową w swym małym łbie.
- Cholerne zielone skurwysyństwo, takie zdradzieckie, byle wbić w plecy cokolwiek, byle się wbiło.
Splunął w truchło zielnoskórego i schował oba pistolety za pas.
Wybito resztki atakujących, a co niewybite to czmychło daleko w las.

Przysiadł na głazie, wyciągnął fajkę, zapalił jeden z lepszych rodzajów tytoniu w tej części Imperium i zamyślił się. A myślał długo, głównie nad swoim dotychczasowym życiem.

Myśli rozpierzchły się wraz z odgłosem sapiącego krasnoluda który biegł ile sił w nogach w kierunku Dakrona. Krasnolud o kruczoczarnej brodzie zwolnił tępa, przyjrzał się zielonemu trupowi, odetchnął kilka razy ze zmęczenia i odezwał się nieco nierównym głosem:
-Wioska już bezpieczna, dostaliśmy nawet parę beczek piwa od starosty, mistrzu, czekamy na twoje rozkazy.
Dakron spojrzał na niego, uśmiechnął się do siebie i odpowiedział spokojnie, ważąc swoje słowa:
-Już z 40 lat mój uczniu jesteś pod moimi skrzydłami i wiedz, że więcej cię nie nauczę, jesteś dobrym inżynierem i wcale bym się nie zdziwił gdybyś mnie kiedyś przewyższył, ba ja nawet jestem tego pewien. Ale chcę coś ci powiedzieć
- Mistrzu cenię twoje słowa, ale czy nie możemy dokończyć tej rozmowy w podróży?
- Niestety, ale tutaj się rozstaniemy przyjacielu. Przekazuję ci dowodzenie Brumlelu.
- Ale...
- Pozwól mi dokończyć do jasnej cholery, bo się rozmyślę - uśmiechnął się - a więc udaję się do miejsca z którego bardzo możliwe, że nie powrócę. To już postanowione i biorę sobie to jako punkt honoru.
- Ale mistrzu... znaczy Dakronie dlaczego?
- Kiedyś zrozumiesz, wtedy gdy przestaniesz liczyć blizny, wygrane i przegrane bitwy, ale do cholery narazie martw się o te pieprzone balisty i działo, przekaż naszym braciom w wiosce, że był to zaszczyt dowodzić tak hardymi i odważnymi wojakami. Żegnaj przyjacielu


9.Teodorius Kruczogłowy (Exalted champion)

Teodorius Kruczogłowy narodził się w Altdorfie. Wcześniej znany był jako Teodorium Brauch, dobry mag w służbie kolegium światła. Był zastępcą patriarchy kolegium, samego van Horstmanna. Brauch nie wiedział jednak kim naprawde jest jego przełożony. Horstmann potajemnie studiował demonologiczne księgi i używał magii zgromadzonej w kolegium to otwierania magicznie zapieczętowanych bram w podziemiach piramidy światła w altdorfie. Otwierał każde wrota i potajemnie wypuszczał na świat kolejne ohydztwa chaosu. Jednocześnie sączył złą moc w wielu magów światła. Młody Teodorius także padł jego ofiarą. W końcu stał się równie zaciekłym wyznawcą boga przemian co skażony chaosem patriarcha. Kiedy spisek Horstmanna został ujawniony, a van horstmann uciekł z imperium na grzbecie potęznego smoka chaosu, Teodorius także uciekł na północ. Był tam naznaczony piętnem Tzeentcha a jego twarz zmieniła się, rysy wyostrzyły, nos wydłużył a włosy poczarniały. Wtedy zaczął być znany pod imieniem Teodoriusa kruczogłowego. Pokonał wielu czempionów chaosu zarówno za pomocą magii jak i miecza. Zjednoczył kilka pomniejszych plemion Kurganów i ustanowił nad nimi swoją władze. Przewrotne bóstwo zmian postawiło mu jednak nowe zadanie - zdobycie tytułu czempiona na arenie gladiatorów. Bezwzględnie posłuszny przykazaniom Wielkiego Konspiratora Teodorius wyruszył aby zabić wszystkich przeciwników jakich napotka na ścieżce ku chwale Tzeentcha! Jego kroki szły za dzwiękami trzepotu skrzydeł kruków. Na południe. Ku Karak-Vlag.

Teodorius jest szkieletowato-chudym mężczyzną. Jego wiek trudno odgadnąć równie dobrze może mieć 25 lat co 45. Wygląda jakby w każdej chwili był gotowy do skoku i rozpłatania przeciwnika swoim mieczem bastardowym. Chodzi w ciemno-granatowej zbroji chaosu. Na piersi widnieje złowieszczy symbol kruka o przenikliwym i bystrym spojrzeniu. Jednak największy niepokój powoduje głowa czempiona. Jego oczy są srebrno-szare. Poruszają się jakby własnym życiem i widać w nich płomyk bystrości, szaleństwo lub obydwu naraz. Usta się układają się w grymas samozadowolenia i drwiny z otaczajacego go świata. Czarne włosy i broda razem z ostrymi rysami i długim nosem sprawiają że postać Teodoriusa kojarzy się z krukiem.


10.Votan Vratnisson ( krasnoludzki tan )

Z głośnym chrzęstem topór Votana wbił się w plecy orka łamiąc mu kręgosłup. Zielonoskóry zdążył wydać tylko pomruk po czym upadł na ziemię. Votan wyrwał broń z truchła i rozejrzał się po polu bitwy. Wszędzie leżały ciała zabitcy orków i krasnoludów ośiwtlane ciepłym popołudniowym słońcem. Mimo późnej pory roku i dużej wysokości nie było zimno. Na północ uciekało paru rannych orków. " Tchórzliwe ścierwa " - pomyślał Votan i splunął w ich stronę. Jego rozmyślania przerwał dźwięk kroków. W jego kierunku szło pięciu krasnoludów - z czego dwóch rannych.
- Atak odparty panie. Paru ucieka, ale dużo już nie zrobią. Co robimy panie? czekamy na rozkazy. - Wydyszał jeden z wojowników.
- Wy wróćcie do obozu, tam powiadomcie resztę i zbierzcie ciała naszych a ścierwa orków zostawcie. Ja ruszę za tymi paroma. Wieczorem będę w obozie.
- Tak jest. - Po czym się oddalili w stronę południową.
Votan poprawił hełm i ruszył za uciekającymi orkami. W myślach opłakiwał zabiitcy wojowników. Miesiąc temu z Zhufbaru ruszyła drużyna pod dowództwem Votana mająca odnaleźć i sprawdzić szlak prowadzący do Karak Vlag - zaginionej twierdzy. W ekipie było niewielu wojowników a znakomita większość zginęła podczas dzisiejszego ataku. W obozie jest jeszcze kilkunastu, ale jeśli szybko nie odnajdą twierdzy to ich los może być przesądzony. Ale Votan, krasnoudzki tan z Zhufbaru nie przybył tu by narzekać. Trzeba zarżnąć pozostałe orki i wracać do obozu.
Gdy szedł tropem uciekinierów do jego uszu doszły dźwięki zaciekłej walki. Dochodziły zza skalnej ściany. Ścisnął rękojeść topora mocniej w dłoni, poprawił tarczę i ruszył w tamtą stronę z ponurym spojrzeniem i postanowieniem zabicia każdego wroga Potomków Grungniego Valayi i Grimnira.


11.Marcello Finetti (kapitan DoW)

Wygnany ze swoich rodzinnych stron, wiele lat temu rozpoczął życie najemnika. Nikt przez ten czas nie dowiedział się co takiego uczynił. Przez lata uczestniczył w wielu tileańskich kampaniach. Walczył także w Imperium i Księstwach Granicznych.
Jak każdy najmita podążał za odgłosem wojennych bębnów i brzęczących monet. Miał jednak nieco honoru. W przeciwieństwie do wielu nigdy nie przechodził zdradziecko na drugą stronę barykady. Oczywiście cenił swoje życie. Jeżeli źle ocenił szanse swojego pracodawcy i sytuacja stawała się niebezpieczna po prostu wycofywał się.
Upływające lata i stare rany dawały jednak znać o sobie. Mając ponad 40 wiosen potrzebował coraz więcej odpoczynku. Pewnego dnia dowiedział się, że w pewnej starej krasnoludzkiej twierdzy ma odbyć się turniej. Turniej ten miał wyłonić najlepszego wojownika, a zwycięzca miał otrzymać duży wór złotych monet. Ten fakt zachęcił weterana do wzięcia udziału w Arenie


12. Da Szczwany Drugba (Nigh goblin big boss)

Drugba był jednym z szefów goblinów, które kręciły się w górach niedaleko Karak Vlag, jak to nocne gobliny. Jest szczwanym goblinem, ma lepkie ręce i lubi pić piwo grzybowe. Tak, Drugba bardzo lubił pić - całymi dniami potrafił siedzieć i raczyć się grzybowym trunkiem, często przygryzając go muchomorkami. Te nałogi często sprawiały, że Drugba zostawał bez grosza, a gdy zjadł zbyt dużo grzybków, ruszał do bitwy w szeregach fanatyków zamiast dowodzić oddziałami nocnych goblinów. Przeciętny fanatyk ginie dość szybko, jednak nasz dzielny szef dzięki wyjątkowemu szczęściu przeżywa wystarczająco długo by grzybki przestały działać a Drugba zdążył schować się w grupie goblinów. Gdy usłyszał o arenie, w której można powalczyć i przede wszystkim wygrać złoto - wystarczająco dużo by długie dni przehulać na piciu grzybowego piwa i raczeniu się grzybami - bez wahania postanowił wziąć w niej odział. Ucieszony okazją, uczcił ją całonocnym piciem piwa i jedzeniu grzybków, co skończyło sie wzięciem do rąk kuli fanatyka...

13. Kapitan DoW - Molimo von Turnip

Molimo urodził się na jednym ze szlaków handlowych wiodących do Nipponu. Kiedy osiągnął wiek młodzieńczy jego rodzina postanowiła przenieść się z dala od wschodniego imperium i szukać szczęścia, oraz zarobków bliżej imperium. Wtedy to zmienił swoje nazwisko( a raczej przyjął je, nie mając wcześniej żadnego). Jako że jego ojciec był przed osiedleniem się najemnikiem, szkolił go w tym fachu- Molimo musiał kiedyś przecież opuścić swoją rodzinę.

Nie wszystko miało jednak ułożyć się tak dobrze.

Pewnej nocy, gdy znajdował się poza domem, ten napadli złodzieje. Byli to jednak zwykli podrzynacze gardeł, więc gdy jego hardy ojciec stawiał opór zabili go, podobnie postępując z matką.

Molimo nie miał ciekawych przygód. Trawiła go zwykła żądza zemsty. Poświęcił się szkoleniu w walce, oraz zdobyciu środków na wszelkiego rodzaju "narzędzia" i informatorów. Jak się okazało, gdy odnalazł już wszystkich zabójców, nie każdego mógł zabić sam, lub nająć na niego silnorękiego. Dwóch ostatnich mógł zniszczyć tylko w jeden sposób.
Jeden z nich brał udział w arenie śmierci, a drugi jako syn pewnego urzędnika miał zostać zabity dopiero po zabiciu wroga pewnego przychylnego zabójcy, który "zbiegiem okoliczności" także brał udział w arenie.

Przez to wszystko Molimo jedynie zgorzkniał. Stał się gorzki i zimny.
Lecz nadal płonęła w nim rządza zemsty.


14.Nari Topororęki (Dragon Slayer)

Tego pamiętnego dnia Nari podróżował w kierunku Karaz-a-Karak. Mała osada, w której mieszkał, została kilka dni temu doszczętnie spalona przez bandę orków. Krasnolud stracił większość dobytku ale rodzinie udało się ujść z życiem. Wiedząc, że Orkowie nadal mogą czaic się w pobliżu Nari czym prędzej chciał się dostać w bezpieczne granice Twierdzy. Nie troszczył się o siebie (bo przecież żaden krasnoludzki mąż nie boi się orków). Przedewszystkim martwił się teraz o swoja rodzinę.

Zaczynało się już ściemniać ale mimo to podróżni nie zwolnili tempa. Panującą do okoła leśną ciszę zakłócały tylko kroki kuca ciągnącego sanie z ocalałym dobytkiem po świeżym śniegu. Nagle dało się słyszeć świst strzał i głośne wycie. Spomiędzy drzew wypadło około trzydziestu zielonoskórych. Narriego trafiła w ramię jakaś zabłąkana strzała ale mimo to walczył dzielnie kładąc trupem każdego orka, który próbował do niego podejść. Niestety przeciwników było zbyt wielu. W pewnym momencie poczuł jak ktoś uderza go w głowę z ogromną siłą. Ostatnią rzeczą, którą zobaczył była jego żona. Największy z orków właśnie wbił jej w serce włócznię. Padła w niemym okrzyku.

Obudziły go poranne promienie wschodzącego słońca. Głowa strasznie go bolała. Gdy podniósł się na nogi jego oczom ukazał się obraz masakry jakiej dokonali napastnicy. Ciała jego dwóch, zaledwie kilkuletnich synów wisiały na drzewach za nogi, pozbawione głów i rąk. Wbita na włócznię głowa jego żony "patrzyła" na niego dokładnie z miejsca gdzie skonała jego małżonka. Był krasnoludem, przyzwyczaił się do podobnych widoków ale w tym momencie coś się w nim złamało. Nie rozumiał dlaczego żyje kiedy jego bliscy są martwi. Przecież powinienbył umrzeć razem z nimi! Dlaczego orkowie zostawili go tam gdzie upadł nie czyniąc mu nic więcej? Czuł się okradziony ze swego przeznaczenia. Przestał odczuwac jakikolwiek ból, popadł w obłęd. Jedyne czego teraz pragnął to zemsta. Po śladach na śniegu odszukał obozowisko orków. W szale wyrżnął ich wszystkich. Niesamowite z jaką łatwością mu to teraz przyszło. Nie czuł się jednak nasycony. Wciąż pragnął zabijać, odszukać swe przeznaczenie. Zgolił włosy na głowie pozostawiając tylko wąski grzebień na jej szczycie po czym przefarbował je na pomarańczowo. Teraz był Zabójcą. Najbardziej przerażającym ze wszystkich krasnoludzkich wojowników. Bo cóż moze być gorszego niż przeciwnik, który nie ma nic do stracenia. Przez wiele lat zabijał różne potwory doskonaląc swe umiejętności. W końcu nawet, wraz z grupą podobnych sobie wyrzutków, zabił smoka.

Jakis czas temu Nari usłyszał o walkach rozgrywajacych sie na arenie nieopodal Karak Vlag. "Ciekawe, jakie to nowe wyzwania kryją się w tych murach?"-pomyślał


15.Karol von Wallenstein (Empire Captain)

Bijcie w Armaty! Czyż nie sam Pan docenił moje zasługi i wysłuchał mych próśb! Niech każdy chłopiec w całym Talabeclandzie który dziś się narodzi zostanie pobłogosławiony przez Sigmara, a ich wodzem zostanie mój, zrodzony w ten chwalebny dzień, syn Karolus!-
Tak przed 27 laty, w kilka dni po zwycięstwie nad siłami Archaona, w bitwie pod Dessau(która powstrzymała na jakis czas natarcie Chaosu), wykrzykiwał elektor Talabheimu Albrecht von Wallenstein. A dzien ten nazwano dniem "narodzin nowej szlachty", co było słusznym określeniem, ponieważ WSZYSCY szczęsliwi chłopcy zostali zaraz po narodzeniu wcieleni do niższej gwardii elektorskiej, której szeregi zasilali doskonali lecz mniej utalentowani od gwardii książęcej, oraz WYŁĄCZNIE szlacheckiego pochodzenia mężczyźni. W dodatku tak jak zapowiedział Książe, młodego Karola mianowano od razu sierżantem.

Niestety jak to bywa w rodzinie, nie wszystko szło doskonale, Książe zabronił jakiej kolwiek zabawy w wojaczke uważając ze Karol i tak na wojne nie wyruszy. Albrechtowi udało się nawet zdobyć oświadczenia ze jego syn nie będzie mógł wyruszyc na wojnę z powodu choroby.… , jednak Młody i tak po kryjomu szkolił się fechtunku. Pewnego razu na szkoleniu ze strzelectwa doszło do wypadku. Muszkiet Karola wybuchł mu w dłoni. Karol stracił jedynie 2 palce. Czyzby objawiło się jego błogosławieństwo Sigmara?. Albrecht dostał szału, zamknął w zamku Karola i jego najbliższych „Braci” na klucz. Niestety Herman Rott, nauczyciel Karola został wydalony z Talabeclandu. W dodatku na froncie nie szło najlepiej. Karol postawił ojcu ultimatum, albo pozwoli mu brać udział w lekcjach albo od tej pory nie będzie się nazywać Wallenstein.

Elektor jednak nie był już taki łagodny dla syna…- zgoda! Chcesz poznac co to wojna, to poznasz!- gdy już nie taki młody Karol osiągnął wiek 17 lat, wyruszył na swoją pierwszą wojnę. Ciężka sytuacja w rodzinie książęcej spowodowała ze syn strasznie znienawidził ojca… walcząc na północy, w wielkich śniegach, wyrobił w sobie odporność na zimno. A jego Korpus nazwano Zimnymi szlachcicami. Po śmierci Księcia Albrechta, ogłoszono testament: Karolu, chciałeś wojować to wojuj, a rządzenie zostaw dla polityków. Karol nie został elektorem lecz jego wuj Filip. Otrzymał jedynie słynny rapier rodziny Wallensteinów „White Spark”, zrobiony z niesamowicie białej i czystej stali.

Jak co roku w imperium, nastał czas na wybranie „szermierza Sigmara” wojownicy z całego imperium zjeżdżali się do altdorfu na potyczki między sobą na arenie. Zwycięzca turnieju został wybranym przedstawicielem Imperium na corocznej Arenie Starego Świata. Karol nie odpuścił sobie, wiedział ze jest bardzo dobrym wojownikiem. Mimo ze faworytów było wiele, to Karol radził sobie dosyc niezle. Dostał się do finału i… niestety przegrał. Szczęscie się jednak obróciło w strone szlachcica z Talabheimu. Zwyciężca, Rurik the Hammer, zmarł w drodze powrotnej do Norski. Szczęscie na arenie również mu dopisało bo uszedł z życiem, otaczając się chwałą, na następne lata. Niestety znów przyszła wojna z Chaosem i Szlachcic musiał bronić ojczyzny.

Po wygranej wojnie nastał spokój, Karol wiedząc ze jego dni beda i tak dobiegać już końca, postanowił znów wziąć udział w Arenie śmierci-"nie po to walczyłem zeby teraz wylegiwać się w luksusie i umrzeć jak stary dziad! Henryku, wyruszamy znów na Arene, szykuj Iskrę"- tym razem Karol nie wziął swoich kolegów Groma i Trzaska, ponieważ pewnego dnia Grom się rozgromił i jednym słowem zaciął a Trzask innego dnia się roztrzaskał, po ataku championa chaosu. jednak godziny treningu oraz wojaczki spowodowały ze sztuka władania rapierem o wiele się polepszyła. Karol stał się bardziej ostrożny, lepiej starał się przywidywać ruchy przeciwnika, a szybkość i zwinność z jaką władał ostrzem była zadziwiająca. I znów marszałek Talbeclandu musia wyruszyć na walkę ze śmiercią, jak to sam Karol powiedział-Są dwa wyjscia, albo zginę albo zwyciężę, lecz obydwa te czyny są chwalebne.-

No i zwyciężył, radość była niesamowita, bogowie Chaosu przewracali się odchłaniach. to nie możliwe, człowiek kładący na łopatki swoim, teraz co najmniej znakiem firmowym, uderzeniem w oko iskrą, jest niepokonany.
Meanwhile- Karol, cholera jasna, tym razem nie pójdziesz, oswiadczam ci ze jak wyjedziesz to razem z chłopakami obalimy cie siłą i nie dojedziesz tam na czas!-poddenerwowany Henryk, stanął w drzwiach do stajni książęcej.
- nie rozumie, o co sie martwić, słuchaj, ja na twoim miejscu bym ciebie wysyłał w cholere na tą Arenę, wiedząc ze jak staruch wyzionie ducha to ede 2 najważniejszą osobą w prowincji.
-... ale nie chce znowu stac na trybunach z zacisniętymi pośladkami...
-az tak chciałes zebym umarl? jestem pod wrażeniem Henryku- zasmiał się juz troche starszy, ale jednak Mistrz areny, Karol Wallenstein- a teraz lec po chłopaków. Aha, spytaj sie czy wziasc jakies pieluchy na zmiane... hihi...
-oj doigrasz sie Ty... noo i nie zapmnij mi zapisac w spadku twoich nowych pistoletów- odpowiedział zartem najlepszy kompan Karola.

No i wyruszyli, kolejna arena, kolejne wyzwanie, teraz Karol podchodził do tego jako jakis obowiązek-"musze sie tam wybrac, bo w koncu znajdzie sie ktos kto pokona staruszka, nie chce byc bez konca panem Talabeclandu, Henrykowi tez sie to nalezy."Tak więc Weteran wojenny, double Master Areny, tym razem idzie na śmierć niz po trezcie zwycięstwo. wszystko oddajac w rece Sigmara i jego wiary w ojczyznę


16.Sartanis Krel (Wight King)

Komnatę wypełniało słabe światło świec pośród którego stały dwie postacie a na stolę pomiędzy nimi leżała jeszcze jedna.
- A wiec Vaksie udało ci się do starczyć mi tego wojownika o którego cię prosiłem –
- To świetny wojownik czarodzieju doświadczony fechmistrz z Har Ganeth–
- Ta doświadczony – odpowiedział czarodziej - tylko że przegrał swoją pierwszą walkę na Arenie, nie macie kogoś lepszego-
- Nie wybrzydzaj czarodzieju, pamiętaj, że żyjesz tylko łasce Mengila, jak będziesz marudzić to w Naggaroth dowiedzą się gdzie jesteś, a do granic Imperium stąd nie daleko, nie chcesz chyba aby odwiedzili cię Łowcy Czarownic-
Czarodziej spojrzał pogardliwie na Vaksa, najchętniej zabił by go na miejscu jednak wiedział, że bez jego poparcia nie przetrwa długo w tej rządzonej przez ludzi krainie.
-No cóż – odpowiedział – Będzie musiał mi wystarczyć
Sartanis Krel odzyskał przytomność był wściekły, ostatnia rzecz jaką pamiętał to ostrz szpady wbijające się w jego oko. Popełnił błąd nowicjusza, ale jaki tylko dorwie tego człeczynę to sprawi, że będzie on srodze żałować dnia w którym się urodził. Zauważył nad sobą postać która wyglądała na Mrocznego Elfa, Sattanis był tak wściekły że pierwsza rzecz jaka przyszła mu do głowy to rozpłatać nieznajomego jednym ze swych mieczy\. Nagle uświadomił sobie, że jakaś siłą zabrania mu tego zrobić.
- Witaj mój nie umarły wojowniku- Odpowiedział nieznajomy- od dziś będziesz moim sługą.
Kilka miesięcy później
Księżyc świecił jasno na niebie a Sartanis czekał pomiędzy drzewami na swoje następne ofiary. Miał nadzieje, że tym razem spotka kogoś kto wyzwoli go z tej beznadziejnej egzystencji. W końcu dostrzegł kilku zbrojnych na koniach otaczających powóz, bezszelestnie ruszył w ich stronę a otaczające go ciemności absolutnie mu nie przeszkadzały.
Dwóch pierwszych padło od bezbłędnych cięć obu mieczy Sartanisa nie wiedząc nawet co ich zabiło, następni strzelali do niego z kusz jednak to im nie pomogło bowiem bełty nie zraniły nieumarłego Elfa. W końcu Sattanis dotarł do postaci siedzącej na powozie odzianej w purpurową szatę, zaczęła ona coś mamrotać i z jej ręki wystrzelił fioletowy promień trafiając Sartanisa w lewą ręke. Ramie zostało rozerwane a długi miecz poleciał w ciemność, nie zraziło to jednak Sartanisa który szybkim cięciem zranił czarodzieja chaosu. Nagle z ciemności wyłonił się potężny mężczyzna uzbrojony w miecz półtora ręczny i wściekle za atakował Sartanisa. Nieumarły miał tylko jedną ręke więc ciężko mu się było bronić przed wściekłymi atakami, cofnął się więc o pół kroku jego przeciwnik ruszył w jego stronę, ale Sartanis wyczuł tępo i ciął w prawe kolano, napastnik zwalił się na ziemię, a sartanis kolejnym cięciem odciął nu głowę. Następnie podszedł do rannego czarodzieja który zaczął krzyczeć.
- Nie wiem kim jesteś nieumarły ale zemsta tego który zmieagggga…- nie zdążył dokończyć bowiem Sartanis wbił mu miecz w gardło po czym sięgnął za płaszcz i wyjął pudełko, następnie skierował się w drogę powrotną.
- A witaj mój sługo- powiedział czarodziej, że przyniosłeś to o co cię prosiłem, widzę też, że brak ci ręki a pochwa twego miecza jest pusta. No cóż z ramie ci dorobie nowe ale walczyć będziesz musiał z jednym mieczem. Mam dla ciebie dobre nowiny, zaczęła się kolejna arena a ty weźmiesz w niej udział jako mój reprezentant, będziesz miał okazje aby pomścić twoją śmierć.
Sartanis pomyślał tyko o jednym w końcu pewnie spotka wojownika który uwolni go od cierpienia.
Ostatnio zmieniony 27 paź 2008, o 19:18 przez Murmandamus, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Manfred
Postownik Niepospolity
Posty: 5906
Lokalizacja: Cobra Kai

Post autor: Manfred »

Rycerz Czarnego Grala (bezimienny, jak musi być to coś wymyśle) :)
(Wight King)
Broń - Długi Miecz
Zbroja - Ciężka zbroja i tarcza
Dodatki - Płonaca broń
Cechy - Mistrzostwo w walce

Wyruszył do Karak Vlag oficjalnie pomścić Dave'a, wysłanego przez Nagasha w ogólnie nie znanym celu. Gralowiec jedzie tak naprawde odnaleźc ważny artefakt swego władcy. Którego szukał również wampir
Arena pomyślał, miał przebłyski rycerskich turnieji jeszcze z wcześniejszego życia. Wyrżne wszystkich w imieniu 'Strasznego Króla'
Ostatnio zmieniony 26 paź 2008, o 15:30 przez Manfred, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Tutajec
Postownik Niepospolity
Posty: 5355

Post autor: Tutajec »

gdzie sa opisy tych broni i skilli dokladniej

Chmuruś
Chuck Norris
Posty: 462

Post autor: Chmuruś »

Timon
Saurus Scar Veteran
Broń - Maczuga
Zbroja - Średnia zbroja + tarcza
Dodatki - Kolce na broni
Umiejętności - Mięśniak

Timonem od małego opiekował się jeden z generałów Lizardmeńskiej armii - Ottachi. Zawsze uważał Timona za słabszego ze swych wychowanków. Przeważnie wypierał się go i opowiadał tylko o drugim - Xhotlu. Zawsze dobijało to Timona, bo opiekun nie zauważał go i traktował jak służącego, gdy Xhotl był szkolony na wojownika. Pewnego dnia Timon postanowił uciec z miasta. I tak zrobił. Przez wiele lat błąkał się po dżunglach Lustri. Zdobywał pożywienie, napadał na karawany. Te lata były dla niego lekcją życia. Nauczył się on biegle walczyć maczugą oraz unikać ciosów przeciwnika. Uważał, że wcale nie jest gorszy od "brata". Pewnego dnia, w zniszczonym powozie, znalazł skrypt, mówiący, o walkach między najlepszymi wojownikami na świecie. Postanowił wyruszyć do Karak Vlag i pokazać wszystkim, na co go stać. Chciał wygrać arenę i po latach wrócić w chwalę i pokazać Ottachi'emu, że się mylił co do jego osoby.
Ajj, weny nie mam :P
Ostatnio zmieniony 26 paź 2008, o 20:26 przez Chmuruś, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

runepriest: są tajne i do mojej wiadomości tylko. Bo jakby wiadomo było co który robi to ludzi kusiłoby pg arenowy a tego chcę uniknąć. Tak to jest wymyślanie bardziej na klimat i zabawę a nie na optymalizację i maksymalizację.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Tutajec
Postownik Niepospolity
Posty: 5355

Post autor: Tutajec »

aha to super to nawet odpowiedziales mi lepiej niz moglem sie spodziewac

Awatar użytkownika
ZiMny
Wodzirej
Posty: 737
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: ZiMny »

Asasyn Mrocznych Elfów , Khaert Abaleth

Nic nowego - burknął Ostrze Cienia przez kaptur gdy usłyszał kolejne zlecenie na Elfa który podpadł Hellbron ,
- Sposób zabójstwa pozostawiam tobie , ma tylko cierpieć , skomleć i błagać o litość , masz mu zadać nie wymowne cierpienie takie które zupełnie go pozbawi , w razie problemów poprostu go zabij , zostaw kwiat lotosu z wygrawerowanym " O jedno słowo za dużo ".
- Czyżby moja ofiara Cię uraziła Hellbron ??
- Tak , jeżeli to Cię interesuje to na konwencie Czarownic , ten plugawy kozisyn nazwał mnie "głupią staruchą , która sprowadzi na DElfy zagładę przez swoję krwawe obrzędy" obrazę zniosłam z trudem i tylko dzięki trzeźwemu myśleniu nie wbiłam sztyletu w gardło młodemu Helbane , nie nacieszy się długo swoim potomkiem. - Sprawy osobiste , wiesz Hell jak ja tego nie lubię , zresztą zabicie młodego Khaerta nie będzie takie proste. Jego rodzina jest zaprzyjaźniona z Malekithem , więc chroni ją oddział Czarnej Straży. - Wiem że nie będzie to łatwe to załatwienia , lecz myślę że to Cię przekona - wymawiając to Hellbron rzuciła na stół małą sakiewkę.
- Gwiazdki z czarnej stali ? Tobie nie sposób odmówić Hell , przyjmuję zlecenie , gdzie mogę znaleźć Khaerta i ile ma lat nieopierzony dostojnik ?.
- Jest młody , bardzo młody ma zaledwie 80 lat , lecz uważaj , Duriath otoczył chłopca szczególną opieką , studiował rynsztunek w Czarnej Straży i w zakonie Egzekutorów w Ghrondzie , nie myśl że będzie łatwo.
- Zawszę mam szacunek do przeciwnika , mimo że jestem DElfem to wiem że szacunek czasami się przydaję , pozwala zneutralizować zbytnią pewność która może być zgubna.
- Zaiste.. teraz do rzeczy , słuchaj nikt ma się nie dowiedzieć że to ja zleciłam Ci zabicie tego plugawca , mówię na wszelki wypadek bo nie chcę mieć problemów , Malekith jak już wspomniałam lubi ten ród.
- Oczywiście , wszystko w tajemnicy tak jak zawszę , gdzie mogę znaleźć jego siedzibę ??
- Jest w lesie Arnheim na południe od Clar Karond. Teraz wyruszaj.

Ostrze Cienia odwrócił się i wyszedł z pokoju o zapachu krwi , który tak bardzo lubiła Hell , słyszał już o młodym Helbane i miał co do niego plany , nie powiedział o tym Hellbron gdyż ta by wpadła w szał. Obmyślając plan jak by przechytrzyć Hellbron Ostrze Cienia wyruszył do "Zakazanego Lasu"

Po 3 tygodniach dotarł , pierwsze co mu się rzuciło w oczy to Zamek - A więc tu się chowasz. Zarzucił kaputur na głowę i wyruszył w kierunku zamku , po przejściu przez groblę zatrzymało go dwóch strażników.
-Stój , rozkazu samego Duriatha Helbane zakazano nam wpuszczać kogokolwiek do zamku , odejdź albo.... - strażnik nie zdążył nawet dokończyć zdania , Ostrze Cienia wbił swe ukryte ostrze głęboko w serce ofiary , drugi strażnik już chciał krzyknąć "alarm" lecz nawet nie zdążył wymówić pierwszej litery , już miał w gardle gwiazdkę , jedynie co zdążył zobaczyć przed śmiercią to pogardliwy uśmiech na twarzy swojego zabójcy. Ostrze Cienia nie był zwykłym Asasynem , dlatego szybko unicestwił resztę straży , wszedł do komnaty z krzesłem przypominającym tron. Nagle otoczyło go 10 strażników , a byli to nie jacy strażnicy , tylko sami egzekutorzy z Har Ganeth. Z cienia wyłowił się Khaert , był odziany w Mroczny Pancerz z czarnego żelaza , patrzył pogardliwie na Ostrze Cienia , następnie wrzasnął "zabić" egzekutorzy natychmiast wzbili w powietrze swoje Draichy , lecz Ostrze Cienia natychmiastowym ruchem podciął im gardła , poprostu podskoczył i zrobił piruet , zupełnie jak w balecie. - Czego odemnie chcesz - powiedział opanowanym głosem Helbane - Hellbron kazała mi ciebie zabić , lecz ja od samego początku widzę w tobie materiał na doskonałego Asasyna , twoje zdolności władania mieczem , przebiegłość i inteligencja dorównują mojej. Daje Ci możliwość pobrania nauki i u mnie , w tajemnicy pokaże Ci całą moją wiedzę i umiejętności fechtunku.
- A co jeśli odmówię ?
- Zgadnij.
- Zgadzam się w takim razie , mam już dość dworskiego życia w obawie że po obrażeniu kogoś już asasyn przygotowuję się do zamachu na twoją osobę , Hellbron to głupia ździra i pewnie uwierzy w twoją zmyśloną historyjkę jak to mnie zabiłęś , Masz - wyrywając sobie kosmyk z włosów i wręczając go Ostrzu Cienia , Khaerth udał się do opuszonej świątyni Khaina w pobliżu Granirowych Wzgórz.

Po 20 latach treningu , ciężkie pracy i zabicia naprawdę sporej ilości osób , Ostrze Cienia uznał że Khaert jest gotowy, jego umiejętności przekroczyły nawet umiejętności samego Ostrza Cienia , teraz czeka go ostateczna próba na arenie nie opodal Karak Vlag , tam okaże się czy Jeden z najwybitniejszych Asasynów w historii podoła wyzwaniu i pokona swoich przeciwników. Jeżeli tak zrobi jak spodziewa się tego Ostrze Cienia , to będzie uczestniczył w spisku na życie samego Króla Fenixa. Wszystko zależy od jego samego...
Przed wyruszeniem Khaerta na Arenę , Ostrze Cienia przekazał mu dwa sztylety od samej Morathi , podarowane jej przez Slanessha za wyznawanie jego kultu. Sztylety były bronią magiczną , miały ostrzę namaszczonę krwią samego boga , a ten kto nimi władał posiadał niezwykły refleks i wiedział jaki będzie następny ruch przeciwnika.



Broń - W prawej ręce sztylet , w lewej ręce tak samo
Zbroja - brak

Dodatki - Umagicznienie broni ( błogosławieństwo Slanessha )

Cechy - Zabójca

:D


Pozdrawiam
Obrazek

Awatar użytkownika
Kokesz
Kretozord
Posty: 1749
Lokalizacja: kolebka cywilizacji

Post autor: Kokesz »

To jak jest z Kapitanem DoW. Kosztuje 50 pkt. więc może wziąć dodatkowy dodatek albo umiejętność. Jak to się ma do punktu, w którym jest zapisane, że ludzie mogą mieć dodatkową umiejętność? Czy mogę mieć 2 dodatki i 2 umiejętności?

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

ups.Tak. 2 dodatki i 2 umiejętności. Tylko żeby nie było 3 dodatków i jednej umiejętnosci. Zapiszę to zaraz jeszcze.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
galahar
Mudżahedin
Posty: 226

Post autor: galahar »

Gluffy Wargor.
Topór dwuręczny,
Mark of Khorne
twardogłowy

Gluffy nie bardzo pamięta, kiedy dołączył do bandy plądrującej północne ziemie Imperium. Przez wiele lat dzielnie walczył z ludźmi, plądrował ich dobra, jadł ich mięso i spijał krew. Nabył przy tym sporo umiejętności władania zdobyczną bronią, którą dość często wymieniał na nową. Nigdy nie interesowała go władza, ani przywództwo w bandzie, wolał rozkoszować się walką i widokiem świeżej krwi tryskającej z odciętych kończyn i kikutów. Podczas każdej walki wpadał w szał bitewny i z okrzykiem „Khooooornn” rzucał się na wroga, by jak najszybciej zatopić zęby w jego ciele.
Banda zwierzuludzi długo dawała się we znaki ludziom, którzy bezradnie próbowali rozbić i przepędzić Bestie Chaosu. Zaciekłe walki dawały tylko chwilowy skutek, gdyż do bandy przyłączały się inne pomniejsze, które bezustannie przybywały z dalekiej północy, chętne by siać dalsze spustoszenie w zniszczonych wojną prowincjach Imperium.
Pewnego razu do obozu przybył pewien czarnoksiężnik, który oznajmił, że poszukuje kandydatów do wzięcia udziału w wielkim turnieju organizowanym w jakiejś twierdzy czy gdzieś tam. Gluffy od razu go niepolubił, gdyż nigdy nie darzył żadnych magów szacunkiem. Kiedyś jeden z szamanów podczas swojego treningu podpalił mu futro. Gluffy bardzo się zdenerwował, zabił maga, po czym zjadł go w nadziei, że posiądzie jego moc. Srogo się zawiódł i znienawidził wszystkich czarodziei przysięgając im śmierć w srogich męczarniach. Jednakże czarnoksiężnika nie mógł tknąć, gdyż otaczała go liczna świta wyznawców Tzeentcha.
Wódz bandy wyznaczył kilku najlepszych spośród swoich rębajłów, w tym także Gluffy’iego, urządzono mini turniej, podczas którego Guffy’iemu wypadło stoczyć pojedynek z bestią Tzeentcha. Przeciwnik był zwinny i równie silny, lecz nie miał tyle doświadczenia co Gluffy. Jego mięsko nie było zbyt smaczne.
Po walkach nastąpiły kolejne, aż do wyczerpania zawodników. Gluffy rozszarpał i zjadł wielu przeciwników, dzięki czemu został wybrany na reprezentanta sił Chaosu w tym tajemniczym i nieznanym mu turnieju.
Jedyne co go zniechęcało to obecność czarnoksiężnika podczas jego wędrówki do Karak Vlag.

Awatar użytkownika
Tutajec
Postownik Niepospolity
Posty: 5355

Post autor: Tutajec »

veralion wanderer

veralion pochodzi z ulthuanu byl kowalem sredniej klasy.dekady swojego życia spedzil na uderzaniu młotem w rozgrzany metal ale cale życie chciał podróżować. pewnego dnia pomyślał ze starczy gadania i czas wcielić marzenia w życie swoja podróż zaczął w kuźni chciał wykuć dla siebie bronie której pozazdrożci co mu każdy mistrz miecza.

kiedy skonczyl pierwszy i najbardziej ambitny plan swej podrozy udal sie do portu skad mogl wyruszyc do starego swiata
niestety jego podroz sie skonczyla szybciej niz mogl sie spodziewac w porcie nie bylo zadnych lodzi ktore moglyby go zabrac na inny kontynent.po kilku miesiecy wloczenia sie po ulthuanie pomyslal ze odwiedzi swojego dawnego znajomego ktory byl morskim elfem,ktory kiedys ocalil mu zycie a teraz mial mu pomoc opusic bezpieczny dom
morski elf sylifin oczywiscie sie nie zgodzil powiedzial ze "nie po to cie ratowalem z glebin moza w ktorym prawie zes sie utopil tylko po to zebym
cie wysylal do swiata gdzie nie ma litosci gdzie wszedzie skrywa sie niebiezpieczenstwo magia,veralion nie poddal sie latwo ciagle mowil do swojego przyjaciela ze moze isc z nim ,ze kazdy kiedys jakos umrze
i ze nie ma zamiaru byc jedynym elfem ktory umze ze starosci

morski elf ulegl prosbie kowala i zaprowadzil go do jeszcze innego elfa ktorego imienia nie chcial zdradzic.umowili sie gdzies zdala od jakiego kolwiek miasta co dziwilo velariona poniewaz nie znal drogi do starego swiata innego niz statkiem

nieznajomy elf przybyl wieczorem byl okryty ciemnym plaszczem i velarion poczul jak prawdziwa potege jaka bila od strony elfa

elf powiedzial do silifina ze to ostatnia prosba o jaka moze prosic o tej poze.byla juz bardzo pozna pora. velarion slyszal tylko wiatr lecz nie widzial kolyszacych sie drzew.silifin zostawil velariona i nieznajomego sam na sam

velarion zapytal sie o imie elfa,lecz tajemniczy elf nie zdradzil swego imienia tylko zapytal sie czy jest pewien tego ze chce opuscic ulthuan na zawsze, nim velarion odpowiedzial wiatr zaczal robic sie mociniejszy a bezimienny elf zaczal cos recytowac w nieznanym jezyku.

velarion obudzil sie w lesie aczkolwiek las nie byl ten sam velarion nie czul sie dobrze czul ze jest naprawde daleko od domu a co gorsza poczul ze ktos go obserwuje i bardzo szybko sie okazalo ze byly to elfy lecz troche inne niz te z uthuanu okrazylo 5 elfow z tatuazami ktore pokrywaly cale cialo kazdy z nich mial miecz kazy z tych mieczy byl inny nagle jeden z nich ktory mial czerwone wlosy zapytal sie ze nie obchodzi kim jest ale ze przeszkadza im w tancu.velarion sie zdziwil gdyz kiedys slyszal o elfach ktorych kunszt walki swiadczyl to jak potrafia tanczyc.

velarionowi spodobal sie pobyt w athel loren zostal kolejnym tancerzen wojny nie musial juz uzywac mlota lecz tylko rytmu i mieczy ktore sam dla siebie wykul

pewnego dnia poczul ze juz dosc dlugo siedzi w jednym miescu i pora zobaczyc inne miejsca inne rasy ktore zyja w starym swiecie

velarion wanderer
broń:2x dlugi miecz
pancerz:brak
dodatki:mistrzowska bron
cechy:precyzja w uderzeniu

mam nadzieje ze nie za dluga opowiesc ale jak zaczolem to nie moglem przestac

Awatar użytkownika
Capek
Chuck Norris
Posty: 388
Lokalizacja: Świebodzin/Gorzów

Post autor: Capek »

Christian von Kasparlund; Wampir, dowódca straży w Blood Keep

Tamtej nocy Christian poczuł, że pragnie krwi jest coraz większe. Jego Pan dawno już nie pozwalał mu wyjść i zakosztować jej smaku. To dlatego pewnej nocy zostawił w zamku swoją zbroję, zabrał tylko swój wierny miecz, Victorię, która służyła mu od wieków. Wreszcie wyrwał się spod władzy Pana i uciekł z Krwawej Twierdzy, wreszcie był wolny. Jedyną rzeczą, która go zniewalała był narastający głód. Nie musiał długo czekać, aby go nasycić, w oddali zobaczył wioskę. Przez długi czas oddawał się radosnej uczcie. Po wielu miesiącach podróży dotarł do miejsca, które go zadziwiło, przez tyle wieków służby nie widział jeszcze czegoś takiego. Była to arena znajdująca się niedaleko Karak Vlag.
-To jest to - pomyślał - to miejsce, w ktorym zakosztuje krwi bohaterów.
I dłużej się nie zastanawiając wszedł do środka. Na twarzy miał jeszcze zaschłą krew, a w ręku swój wierny oręż.



Broń: Miecz dwuręczny - Victoria
Zbroja: goła klata (brak)
Dodatek: Buty szybkości
Umiejętność: Twardziel

Awatar użytkownika
Czopek
Masakrator
Posty: 2695

Post autor: Czopek »

AAAAARGH! :evil: Tyle się napisałem i wszystko skasowane :evil: ja pierdziu :x ale mniejsza z historią, wieczorem napiszę coś znowu :evil:
rezerwuję sobie miejsce

Kornos'drag Heimdell
Aspiring Champion
piętno of khorn
2 topory
chaos armor
mistrzowstwo w walce

zeedytuję wieczorem dam historię :evil:

Awatar użytkownika
Corleone
Pseudoklimaciarz
Posty: 25
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Corleone »

Magnus Moulderaxe/Andug'gdeoadupp (Herald Khorna)
-piętno Khorna

Magnus był w ekstazie. Wokół niego szalała bitwa wspanialsza niż wszystkie inne, w których do tej pory uczestniczył. Krew spływała na śnieg litrami tworząc wszędzie lepkie błoto. Jego armia z radością masakrowała słabych ludzi imperium. A on, ulubiony syn Khorna wycinał w pień wojownika za wojownikiem w zabójczym tańcu śmierci. Jego topór wirował z wielką szybkością, by co chwila spadać na głowy przeciwników. Magnus wiedział, że ta noc przysporzy mu chwały. Chwały jakiej żaden z jego plemienia nigdy nie zazna.
Nagle czempion usłyszał świst. Widział nadlatującą kulę armiatnią tylko przez ułamek sekundy, lecz wydawało mu się, że obserwuje zbiżającą się zgubę przez wieczność. Zdążył tylko pomysleć, ze nie jest godzien takiej śmierci nim pocisk urwał mu głowę.
Magnus nie poczuł nawet bólu. Natychmiastowo nastąpiła ciemność. I w ciemnosci leżał tak, czując jak powoli krew przestaje krążyć w jego żyłach. Po długim oczekiwaniu w mroku i ciszy krew zatrzymała się. Jednak to nie był koniec. Czempion usłyszał w oddali głos. Głos zbliżał się szybko, by po chwili przemienić się w przeszywający krzyk wywołujący z każdą sylabą nienaturalną nienawiść w jego sercu. Głos wołał:
-MAGNUS! SYNU KHORNA! SPIJACZU KRWI! JA TWÓJ PAN WOŁAM CIĘ! DZISIEJSZEJ NOCY NIE DANE BYŁO CI UMRZEĆ! OBIECAŁEM CI CHWAŁĘ I DOTRZYMAM OBIETNICY! CZY CHCESZ, ŻEBY TWOJE IMIĘ, NOWE IMIĘ BYŁO ZNANE TŁUMOM? CZY CHCESZ PRZELAĆ KREW SŁABYCH ŚMIERTELNIKÓW W IMIĘ SWEGO BOGA?
-tak, Panie.
-DAJĘ CI WIĘC NOWE ŻYCIĘ. TERAZ TWE IMIĘ BRZMI ANDUG'GDEOADUPP. POWSTAŃ I IDZ PO CHWAŁĘ! KIERUJ SIĘ ZAPACHEM KRWI BY DOTRZEĆ DO SWOJEGO PRZEZNACZENIA!
-dobrzę Panie. Nie zawiodę Cię.
Magnus, a raczej Andug'gdeoadupp poczuł jak jego serce znów zaczyna bić. Mrok zaczynał się przerzedzać, na powrót ukazując jego oczom świat. Jednak to co zobaczył nie spodobało mu się. Waleczni wojownicy chaosu leżeli na śniegu martwi. Dziesiątki chwalebnych synów Khorna wyzionęło ducha w bitwie, która miała być jego triumfem. Gdy Andug'gdeoadupp spojrzał na swoje dłonie zdziwił się. Były pokryte drobną łuską w kolorze świeżej krwi, a palce były zwięczone długimi, ostrymi jak brzytwa szponami.
Wtem demon dostrzegł młodego żołnierza Imperium myszkującego w zwłokach. Gdy herald zaczął się zliżać, żołnierz dosterzegł go i skamieniał ze strachu. Andug'gdeoadupp chciał dobyć topora, lecz nie bylo go przy pasie. Demon zauważył że jest całkowicie nagi. Gdy postanowił zatłuc wroga gołymi rękoma nagle poczuł ciepło w jednej z dłoni. Jego prawa ręka była spowita czarnymi płomieniami. Płomienie te po chwili uformowały kruczoczarny wielki miecz. Bez chwili namysłu herald odrąbał żołnierzowi głowę. Czuł jak ostrze w jego dłoni wibrowało lekko, jakby z radości.
Stojąc nad zwłokami przeciwnika no nózdrz Andug'gdeoaduppa dotarł przenikliwy zapach krwi. Nadchodził ze Wschodu. Demon krzyknął głośno imię swego boga, i ruszył w stronę źródła cudownej woni. Już wkrótcę miał się przekonać, że jego przeznaczenie dopełni się na arenie nieopodal Karak Vlag, miejscu gdzie zmierzyć się mogą najwięksi wojownicy starego świata.
Ostatnio zmieniony 26 paź 2008, o 16:14 przez Corleone, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Dead_Guard
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 189
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Dead_Guard »

Dakron Rudobrody (krasnoludzki mistrz inżynier)
broń - topór jednoręczny
zbroja - kolczuga (średnia zbroja)
dodatki - 2 pistolety
umiejętność - biegły w broni (pistolety)

-Gdzie jesteś parszywy brudasie!? - Dakron krzyknął w stronę krzewów przed sobą - Gdzie chcesz zginąć ty mała, śmierdząca, zielona poczwaro!?

Postąpił parę kroków bliżej głazu obok którego był owy krzew, do którego celował ze swojego pistoletu. Lewą ręką odsłonił włosy z czoła, pogładził brodę na szybkiego, po czym wyciągnął drugi pistolet. Za jego plecami, w oddali majaczyła niedawno zaatakowana wioska przez gobliny. Atak się nie powiódł, głównie dlatego, iż na szczęście w wiosce tej zatrzymał się oddział krasnoludzki, transportujący parę balist i jedno działo, do nie dalekiej twierdzy, a raczej mocno rozbudowanego punktu obserwacyjnego.
Inżynier zaśmiał się okrutnie.
- Ty mała kupo gnoju, dygoczesz ze strachu tak, że nawet głuchy elf by cię usłyszał !
Puff!
Przeciągły skrzek, który trwał tylko chwilę, polepszył humor strzelcowi wpatrującemu się w czarną posokę wypływającą z krzaków.
W tej samej chwili, jakby spod ziemi wyskoczył, zza pleców krasnoluda goblin, trzymający krótki miecz oburącz, gotów wbić ostrze po samą rękojeść między łopatki swojego brodatego przeciwnika.
Puff!
Przyjemny zapach prochu uniósł się w powietrzu, zaś goblin wzbogacił się o dziurę wylotową w swym małym łbie.
- Cholerne zielone skurwysyństwo, takie zdradzieckie, byle wbić w plecy cokolwiek, byle się wbiło.
Splunął w truchło zielnoskórego i schował oba pistolety za pas.
Wybito resztki atakujących, a co niewybite to czmychło daleko w las.

Przysiadł na głazie, wyciągnął fajkę, zapalił jeden z lepszych rodzajów tytoniu w tej części Imperium i zamyślił się. A myślał długo, głównie nad swoim dotychczasowym życiem.

Myśli rozpierzchły się wraz z odgłosem sapiącego krasnoluda który biegł ile sił w nogach w kierunku Dakrona. Krasnolud o kruczoczarnej brodzie zwolnił tępa, przyjrzał się zielonemu trupowi, odetchnął kilka razy ze zmęczenia i odezwał się nieco nierównym głosem:
-Wioska już bezpieczna, dostaliśmy nawet parę beczek piwa od starosty, mistrzu, czekamy na twoje rozkazy.
Dakron spojrzał na niego, uśmiechnął się do siebie i odpowiedział spokojnie, ważąc swoje słowa:
-Już z 40 lat mój uczniu jesteś pod moimi skrzydłami i wiedz, że więcej cię nie nauczę, jesteś dobrym inżynierem i wcale bym się nie zdziwił gdybyś mnie kiedyś przewyższył, ba ja nawet jestem tego pewien. Ale chcę coś ci powiedzieć
- Mistrzu cenię twoje słowa, ale czy nie możemy dokończyć tej rozmowy w podróży?
- Niestety, ale tutaj się rozstaniemy przyjacielu. Przekazuję ci dowodzenie Brumlelu.
- Ale...
- Pozwól mi dokończyć do jasnej cholery, bo się rozmyślę - uśmiechnął się - a więc udaję się do miejsca z którego bardzo możliwe, że nie powrócę. To już postanowione i biorę sobie to jako punkt honoru.
- Ale mistrzu... znaczy Dakronie dlaczego?
- Kiedyś zrozumiesz, wtedy gdy przestaniesz liczyć blizny, wygrane i przegrane bitwy, ale do cholery narazie martw się o te pieprzone balisty i działo, przekaż naszym braciom w wiosce, że był to zaszczyt dowodzić tak hardymi i odważnymi wojakami. Żegnaj przyjacielu.
Ostatnio zmieniony 26 paź 2008, o 16:46 przez Dead_Guard, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Gelo
Chuck Norris
Posty: 551
Lokalizacja: Lubartów - Zielony Smok

Post autor: Gelo »

Teodorius Kruczogłowy
Exalted champion of Tzeentch
zbroja płytowa, Bastard sword (dwuręczny), piętno Tzeentcha, zręczny

Teodorius Kruczogłowy narodził się w Altdorfie. Wcześniej znany był jako Teodorium Brauch, dobry mag w służbie kolegium światła. Był zastępcą patriarchy kolegium, samego van Horstmanna. Brauch nie wiedział jednak kim naprawde jest jego przełożony. Horstmann potajemnie studiował demonologiczne księgi i używał magii zgromadzonej w kolegium to otwierania magicznie zapieczętowanych bram w podziemiach piramidy światła w altdorfie. Otwierał każde wrota i potajemnie wypuszczał na świat kolejne ohydztwa chaosu. Jednocześnie sączył złą moc w wielu magów światła. Młody Teodorius także padł jego ofiarą. W końcu stał się równie zaciekłym wyznawcą boga przemian co skażony chaosem patriarcha. Kiedy spisek Horstmanna został ujawniony, a van horstmann uciekł z imperium na grzbecie potęznego smoka chaosu, Teodorius także uciekł na północ. Był tam naznaczony piętnem Tzeentcha a jego twarz zmieniła się, rysy wyostrzyły, nos wydłużył a włosy poczarniały. Wtedy zaczął być znany pod imieniem Teodoriusa kruczogłowego. Pokonał wielu czempionów chaosu zarówno za pomocą magii jak i miecza. Zjednoczył kilka pomniejszych plemion Kurganów i ustanowił nad nimi swoją władze. Przewrotne bóstwo zmian postawiło mu jednak nowe zadanie - zdobycie tytułu czempiona na arenie gladiatorów. Bezwzględnie posłuszny przykazaniom Wielkiego Konspiratora Teodorius wyruszył aby zabić wszystkich przeciwników jakich napotka na ścieżce ku chwale Tzeentcha! Jego kroki szły za dzwiękami trzepotu skrzydeł kruków. Na południe. Ku Karak-Vlag.

Teodorius jest szkieletowato-chudym mężczyzną. Jego wiek trudno odgadnąć równie dobrze może mieć 25 lat co 45. Wygląda jakby w każdej chwili był gotowy do skoku i rozpłatania przeciwnika swoim mieczem bastardowym. Chodzi w ciemno-granatowej zbroji chaosu. Na piersi widnieje złowieszczy symbol kruka o przenikliwym i bystrym spojrzeniu. Jednak największy niepokój powoduje głowa czempiona. Jego oczy są srebrno-szare. Poruszają się jakby własnym życiem i widać w nich płomyk bystrości, szaleństwo lub obydwu naraz. Usta się układają się w grymas samozadowolenia i drwiny z otaczajacego go świata. Czarne włosy i broda razem z ostrymi rysami i długim nosem sprawiają że postać Teodoriusa kojarzy się z krukiem.

Czy Mark Tzeentcha z nowych Warriorsow tu działa? (6+ ward)
Ostatnio zmieniony 26 paź 2008, o 22:01 przez Gelo, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Kokesz
Kretozord
Posty: 1749
Lokalizacja: kolebka cywilizacji

Post autor: Kokesz »

Murmandamus pisze:ups.Tak. 2 dodatki i 2 umiejętności. Tylko żeby nie było 3 dodatków i jednej umiejętnosci. Zapiszę to zaraz jeszcze.
Raczej 1 dodatek i 3 umiejętności. Czy to też jesz możliwe?

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

własnie chodzi o to że 2 dodatki i 2 umiejętnosci jeśłi już.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Mongrim
Mudżahedin
Posty: 211
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Mongrim »

Votan Vratnisson ( krasnoludzki tan )
Broń: topór jednoręczny
Zbroja: Gromrilowa zbroja + tarcza
Dodatki : Mistrzowska zbroja
Umiejętności : Twardziel
Historia :
Z głośnym chrzęstem topór Votana wbił się w plecy orka łamiąc mu kręgosłup. Zielonoskóry zdążył wydać tylko pomruk po czym upadł na ziemię. Votan wyrwał broń z truchła i rozejrzał się po polu bitwy. Wszędzie leżały ciała zabitcy orków i krasnoludów ośiwtlane ciepłym popołudniowym słońcem. Mimo późnej pory roku i dużej wysokości nie było zimno. Na północ uciekało paru rannych orków. " Tchórzliwe ścierwa " - pomyślał Votan i splunął w ich stronę. Jego rozmyślania przerwał dźwięk kroków. W jego kierunku szło pięciu krasnoludów - z czego dwóch rannych.
- Atak odparty panie. Paru ucieka, ale dużo już nie zrobią. Co robimy panie? czekamy na rozkazy. - Wydyszał jeden z wojowników.
- Wy wróćcie do obozu, tam powiadomcie resztę i zbierzcie ciała naszych a ścierwa orków zostawcie. Ja ruszę za tymi paroma. Wieczorem będę w obozie.
- Tak jest. - Po czym się oddalili w stronę południową.
Votan poprawił hełm i ruszył za uciekającymi orkami. W myślach opłakiwał zabiitcy wojowników. Miesiąc temu z Zhufbaru ruszyła drużyna pod dowództwem Votana mająca odnaleźć i sprawdzić szlak prowadzący do Karak Vlag - zaginionej twierdzy. W ekipie było niewielu wojowników a znakomita większość zginęła podczas dzisiejszego ataku. W obozie jest jeszcze kilkunastu, ale jeśli szybko nie odnajdą twierdzy to ich los może być przesądzony. Ale Votan, krasnoudzki tan z Zhufbaru nie przybył tu by narzekać. Trzeba zarżnąć pozostałe orki i wracać do obozu.
Gdy szedł tropem uciekinierów do jego uszu doszły dźwięki zaciekłej walki. Dochodziły zza skalnej ściany. Ścisnął rękojeść topora mocniej w dłoni, poprawił tarczę i ruszył w tamtą stronę z ponurym spojrzeniem i postanowieniem zabicia każdego wroga Potomków Grungniego Valayi i Grimnira.


Przepraszam z miejsca za jakieś błedy jeśli są, alepo raz pierwszy biorę udział w arenie :) więc witam wszystkich :)

ODPOWIEDZ