Arena of Death 16 Sartosa 3
Re: Arena of Death 16 Sartosa 3
-Za długo to trwało... Ciekawe co powiedziałaby Bel'Shenar widząc jak męczysz się z pokracznym orkiem?? -Powiedziała z nieukrywaną satysfakcją do stającego w progu towarzysza. Ten spojrzał na nią po czym odpiął starannie wyczesany biały płaszcz. Andurin opadł na ziemię układając sie niezgrabnie tym samym odsłaniając ranę na barku. Quin'thalan oparł swój wielki topór o ścianę po czym położył się na swoim wygodnym szezlongu.
-Teraz już wiem co wysłała ci nasza Pani nie sądziłam że taka mała fiolka może mieć taką moc, jednak jej ojciec jest zaiste utalentowanym magiem, a ta nie próżnowała pod jego okiem.
-To jeden z licznych talentów...- Odpowiedział unikają nacisku na ranę.
-Trzeba ci to opatrzyć, nie będziesz mi tu plamił podłogi.- zwróciła się z serdecznym uśmiechem do elfa, po czym uklękła przy leżącym i koniuszkiem palca ściągnęła nieco krwi z jego ramienia.
-Słodka...- Powiedziała chichocząc. -Bel'shenar przysłała ci nową piękną czerwoną zbroję... istne cudo...
-...Ty nic nie otrzymałaś?- Przerwał zachwycającej się elficy.
-Nie twój interes...- Odparła, wstając natychmiastowo. Dobrze wiedziała, a co gorsza przerażała ją nieco wizja takiej samej zbroi w kobiecym wydaniu. Jedyne co osładzało jej całość - wizję siebie w ciężkim pancerzu(bo przecież ithilmar nie był z jedwabiu) pięknie zdobiony zielonymi kamieniami złoty diadem.
-Od jutra zaczynam ćwiczyć...- Powiedziała spowrotem kucając przy rozmówcy, na jej twarzy ponownie zawitał uśmiech który dodawał jej uroku. - Dostałam zadanie, by nie nudzić się zbytnio przy twoim boku, choć przyznaję że nie nudzę się przy tobie ani na chwilę. -To mówiąc przemyła ranę elfa wodą z karafki. PO czym dodała. - Trzeba szyć inaczej zostanie nieładna blizna, a w końcu jesteście estetami...
-Blizny dodają uroku...- przerwał jej tok myślowy.
Była już późna noc. Quin'thalan nie był głupi, choć może to i Ettariel chciała by ten myślał że jest nader spostrzegawczy. nie budząc towarzyszki spojrzał na prezent, który ukrywała nieskrzętnie elfica.
-Czerwona zbroja z ithilmaru.- Powiedział do siebie Quin'thalan. Po czym dojrzał miecz i piękną tarcze, a całość zdobiło rękodzieło pewnie pochodzace z samego Lothren - złoty diadem bogato wysadzany kamieniami.
Domyślał się już jakie zadanie otrzymała białowłosa.
-Teraz już wiem co wysłała ci nasza Pani nie sądziłam że taka mała fiolka może mieć taką moc, jednak jej ojciec jest zaiste utalentowanym magiem, a ta nie próżnowała pod jego okiem.
-To jeden z licznych talentów...- Odpowiedział unikają nacisku na ranę.
-Trzeba ci to opatrzyć, nie będziesz mi tu plamił podłogi.- zwróciła się z serdecznym uśmiechem do elfa, po czym uklękła przy leżącym i koniuszkiem palca ściągnęła nieco krwi z jego ramienia.
-Słodka...- Powiedziała chichocząc. -Bel'shenar przysłała ci nową piękną czerwoną zbroję... istne cudo...
-...Ty nic nie otrzymałaś?- Przerwał zachwycającej się elficy.
-Nie twój interes...- Odparła, wstając natychmiastowo. Dobrze wiedziała, a co gorsza przerażała ją nieco wizja takiej samej zbroi w kobiecym wydaniu. Jedyne co osładzało jej całość - wizję siebie w ciężkim pancerzu(bo przecież ithilmar nie był z jedwabiu) pięknie zdobiony zielonymi kamieniami złoty diadem.
-Od jutra zaczynam ćwiczyć...- Powiedziała spowrotem kucając przy rozmówcy, na jej twarzy ponownie zawitał uśmiech który dodawał jej uroku. - Dostałam zadanie, by nie nudzić się zbytnio przy twoim boku, choć przyznaję że nie nudzę się przy tobie ani na chwilę. -To mówiąc przemyła ranę elfa wodą z karafki. PO czym dodała. - Trzeba szyć inaczej zostanie nieładna blizna, a w końcu jesteście estetami...
-Blizny dodają uroku...- przerwał jej tok myślowy.
Była już późna noc. Quin'thalan nie był głupi, choć może to i Ettariel chciała by ten myślał że jest nader spostrzegawczy. nie budząc towarzyszki spojrzał na prezent, który ukrywała nieskrzętnie elfica.
-Czerwona zbroja z ithilmaru.- Powiedział do siebie Quin'thalan. Po czym dojrzał miecz i piękną tarcze, a całość zdobiło rękodzieło pewnie pochodzace z samego Lothren - złoty diadem bogato wysadzany kamieniami.
Domyślał się już jakie zadanie otrzymała białowłosa.
Stając na widowni, Tullhir, owinięty swym ciemnym płaszczem, z zarzuconym głęboko kapturem na głowę przygladał się walce jego znienawidzonego kuzyna z zielonoskórym.
-Jakiś czyścioszek tutaj!? Niech Khaine zniewoli jego duszę po jego śmierci! - szeptał złowieszczo. Assasyn od dzieciństwa był uczony nienawiści do Wysokich Elfów. Gdy walczył z nimi, napawała go euforia. W swoim życiu powalił już niejednego.
Miał nadzieję, iż elf wygra jakimś cudem, aby on mógł go rozszarpać tutaj na arenie. Ku swojej uciesze, widząc jak ork pada pod naciskiem topora, Tullhir szyderczo się uśmiecha.
- Ooo tak... Jeszcze się spotkamy, słaby elfie. - mówił sam do siebie. - Pierwszym krokiem ku twej zgubie będzie moje pierwsze zwycięstwo... - dalej szeptając do siebie.
Po zakończonej walce skierował się do swojego pokoju.
-Jakiś czyścioszek tutaj!? Niech Khaine zniewoli jego duszę po jego śmierci! - szeptał złowieszczo. Assasyn od dzieciństwa był uczony nienawiści do Wysokich Elfów. Gdy walczył z nimi, napawała go euforia. W swoim życiu powalił już niejednego.
Miał nadzieję, iż elf wygra jakimś cudem, aby on mógł go rozszarpać tutaj na arenie. Ku swojej uciesze, widząc jak ork pada pod naciskiem topora, Tullhir szyderczo się uśmiecha.
- Ooo tak... Jeszcze się spotkamy, słaby elfie. - mówił sam do siebie. - Pierwszym krokiem ku twej zgubie będzie moje pierwsze zwycięstwo... - dalej szeptając do siebie.
Po zakończonej walce skierował się do swojego pokoju.
- Master of reality
- Oszukista
- Posty: 833
- Lokalizacja: Warszawa
"Ta walka nie mogla skończyć się inaczej" Pomyślała patriotyczna część duszy Alhefrna
"Będzie ciężko pokonać kogoś takiego" Pomyślała ta część duszy która była realistą
"Świetnie wykuta zbroja" Pomyślała część będąca kowalem
"Będzie ciężko pokonać kogoś takiego" Pomyślała ta część duszy która była realistą
"Świetnie wykuta zbroja" Pomyślała część będąca kowalem
-"Kolejny elf na arenie... Czy te wątłe lalusie muszą wszędzie wciskać swoje ostre nosy? Już dość mają kłopotu z ich zboczonym kuzynostwem." - myślał na głos Lastaad obserwując walkę w towarzystwie dwóch pięknych kobiet, nieświadomie omotanych urokiem hrabiego. Jego urocze towarzyszki zachichotały cicho na dźwięk słowa "zboczonym".
Wampir był w dobrej kondycji. Jego skóra była gładka, bez zmarszczek. Oczy były jasne i bystre. Był syty. Tylko w takim stanie mógł poruszać się w kręgach ludzi bez możliwości podejrzeń skierowanych na jego osobę.
-"Panie, czas na nas" - Lastaad wstał i ruszył w stronę wyjścia a za nim pobiegły jego dwie "niewolnice".
-"Bydło. Kobiety i ich słaba wola. Musze pomyśleć co z nimi zrobić. Wyssać do cna czy zostawić jako sługi... Ale co mi z takich wątłych i durnych sług? Już Alofas który jest zwykłym trupem jest bardziej kumaty od nich. A może nakarmię jedną z nich kudłacza? Ta brunetka ma troszkę ciałka tu i tam. Nie, nie... Przecież on nie musi jeść. Ale fakt faktem, coś muszę z nimi zrobić, przecież one będą wiedzieć gdzie rezyduje. Jeszcze tego mi brakuje żeby ludzie albo co najgorsze ten cały Vilow dowiedzieli się gdzie mieszka hrabia Lastaad von Zet, wampir z przeklętej Sylwanii. Dobrze chociaż że jego przyszli-niedoszli słudzy są martwi... " - zamyślony hrabia ruszył eleganckim krokiem przez uliczki miasta w stronę swojej siedziby.
Wampir był w dobrej kondycji. Jego skóra była gładka, bez zmarszczek. Oczy były jasne i bystre. Był syty. Tylko w takim stanie mógł poruszać się w kręgach ludzi bez możliwości podejrzeń skierowanych na jego osobę.
-"Panie, czas na nas" - Lastaad wstał i ruszył w stronę wyjścia a za nim pobiegły jego dwie "niewolnice".
-"Bydło. Kobiety i ich słaba wola. Musze pomyśleć co z nimi zrobić. Wyssać do cna czy zostawić jako sługi... Ale co mi z takich wątłych i durnych sług? Już Alofas który jest zwykłym trupem jest bardziej kumaty od nich. A może nakarmię jedną z nich kudłacza? Ta brunetka ma troszkę ciałka tu i tam. Nie, nie... Przecież on nie musi jeść. Ale fakt faktem, coś muszę z nimi zrobić, przecież one będą wiedzieć gdzie rezyduje. Jeszcze tego mi brakuje żeby ludzie albo co najgorsze ten cały Vilow dowiedzieli się gdzie mieszka hrabia Lastaad von Zet, wampir z przeklętej Sylwanii. Dobrze chociaż że jego przyszli-niedoszli słudzy są martwi... " - zamyślony hrabia ruszył eleganckim krokiem przez uliczki miasta w stronę swojej siedziby.
Tespissar "łysy" vs Dan - Czarny rycerz
Kolejny pojedynek zapowiadał się emocjonująco, bowiem zmierzyć się mięli Mroczny Elf i Wampir, obie rasy słynęły ze swych umiejętności bojowych. Publiczność była ciekawa samej wali jak i jej wyniku a wszyscy widzowie włącznie z Królową Natalii spodziewali się wielkiego widowiska.
Pierwszy na arenę wkroczył Mroczny Elf w jego spojrzeniu widać było pogardę dla wszystkich tych ludzi którzy zebrali się tu aby oglądać jak walczy. Chwilę później pojawił się Dan wampir służący Panu śmierci który też nie darzył szacunkiem widowni. Obaj wojownicy stojąc przed sobą wpatrywali się w swe oblicza, w powietrzu dało się czuć napięcie, napięcie które zostało przerwane przez Królową Piratów, walka się rozpoczęła.
Tespissar błyskawicznie dobył swej kuszy i wystrzelił dwa razy, pierwszy z bełtów nie trafił gdyż obdarzony nadludzką zręczności wampir uchylił się, lecz drugi sięgnął celu, niestety zatrzymał się w pancerzu nieumartego. Dan wykorzystał sytuację, że Elf ma w ręce kusze pistoletową i zaatakował swymi meczami tnąc od dołu i góry, Mroczy Elf, zdołał schować jednak kuszę i dobyć rapierów, w ostatniej chwili odpierając ataki Wampira. Tespissar nie czekając na kolejny atak Dana sam wykorzystując to, że jego rynsztunek jest lżejszy sam zaczął atakować zadając pierwsze pchnięcia w serce drugie w szyję. Dan był jednak odpowiednio wyszkolonym szermierzem zbił pierwszy atak, uchylił się przed drugim i zadał swój cios, Tespissar w ostatniej chwili uskoczył przed długim ostrzem miecza, na bezpieczną odległość. Dan nie czekał aż Elf przejmie znów inicjatywę, ruszył na niego zadając cięcie które miało rozbić zastawę mroczniaka i pchnięcie które miało dosięgnąć serca. Tespissar był jednak na tyle wyszkolonym szermierzem, że choć pozornie pozwolił zbić sobie zastawę, to zblokował rapierem ostrze które ją zbiło i w ostatnim ułamku sekundy uchylił się przed pchnięciem uginając się w kolanach i zadał swoje w celując w słaby punkt zbroi wampira. Dan zareagował w ostatniej chwili próbował zejść z linii pchnięcia lecz było już za późno, ostrze trafiło go, na szczęście ostrze nie trafiło w słaby punkt zbroi i zgrzytnęło tylko o płytę nie czyniąc szkody. Tespissar ruszył do przodu Dan przeszedł do defensywy, elf atakował swymi rapierami, w pewnej chwili uniknął kontry wampira, zblokował jednym rapierem drugie ostrze nieumartego i zadał pchnięcie trafiając w słaby punkt zbroi i raniąc nie umarłe ciało. Dan cofnął się i znalazł się w jeszcze głębsze defensywie, nie zamierzał jednak kapitulować żył od tysięcy lat i służył samemu pierwszemu nekromancie. Odparł kolejne ataki elfa który wydawał się być coraz pewniejszy siebie, w pewnym momencie Tespissar przypuścił jednoczesny atak dwoma rapierami, Dan wyczuł jednak jego tępo i zbił ostrza a następnie ciął mieczami, Mroczny Elf nie zdołał się zastawić i dwa ostrza trafiły go, pierwsze uderzanie zahaczyło o bark lecz zatrzymało się na łuskach płaszczu, drugie jednak zraniło go w pierś. Druchii poczuł się dziwnie jak by coś wysysało z niego siły. Ranny elf cofnął się ale nie ustępował, zaciekła wymiana ciosów trwała dalej. W jednej chwili Dan odbił pchnięcia Tespissar i ciął swym mieczem, jednak ostrze znów zatrzymał się na łuskach zbroi, elf wykorzystał to i pchnął swym rapierem, znów trafiając w słaby punkt zbroi nieumarty otrzymał kolejną ranę. Tespissar ruszył do ataku chcąc zadac ostateczne pchnięcie, jego rapiery mknęły do celu pod dwoma różnymi kątami. Dan zdołał zbić pierwsze ostrze drugie trafiło go, lecz zbroja wytrzymała, w tym samy momencie wyprowadził on swoje pchnięcie mieczem. Elf miał mniej szczęście, ostrze trafiło go prosto w serce i przeszyło go na wylot. Dan chwycił go zaszyję zaczął spijać krew odzyskując siłę, gdy skończył opuścił arenę.
Kolejny pojedynek zapowiadał się emocjonująco, bowiem zmierzyć się mięli Mroczny Elf i Wampir, obie rasy słynęły ze swych umiejętności bojowych. Publiczność była ciekawa samej wali jak i jej wyniku a wszyscy widzowie włącznie z Królową Natalii spodziewali się wielkiego widowiska.
Pierwszy na arenę wkroczył Mroczny Elf w jego spojrzeniu widać było pogardę dla wszystkich tych ludzi którzy zebrali się tu aby oglądać jak walczy. Chwilę później pojawił się Dan wampir służący Panu śmierci który też nie darzył szacunkiem widowni. Obaj wojownicy stojąc przed sobą wpatrywali się w swe oblicza, w powietrzu dało się czuć napięcie, napięcie które zostało przerwane przez Królową Piratów, walka się rozpoczęła.
Tespissar błyskawicznie dobył swej kuszy i wystrzelił dwa razy, pierwszy z bełtów nie trafił gdyż obdarzony nadludzką zręczności wampir uchylił się, lecz drugi sięgnął celu, niestety zatrzymał się w pancerzu nieumartego. Dan wykorzystał sytuację, że Elf ma w ręce kusze pistoletową i zaatakował swymi meczami tnąc od dołu i góry, Mroczy Elf, zdołał schować jednak kuszę i dobyć rapierów, w ostatniej chwili odpierając ataki Wampira. Tespissar nie czekając na kolejny atak Dana sam wykorzystując to, że jego rynsztunek jest lżejszy sam zaczął atakować zadając pierwsze pchnięcia w serce drugie w szyję. Dan był jednak odpowiednio wyszkolonym szermierzem zbił pierwszy atak, uchylił się przed drugim i zadał swój cios, Tespissar w ostatniej chwili uskoczył przed długim ostrzem miecza, na bezpieczną odległość. Dan nie czekał aż Elf przejmie znów inicjatywę, ruszył na niego zadając cięcie które miało rozbić zastawę mroczniaka i pchnięcie które miało dosięgnąć serca. Tespissar był jednak na tyle wyszkolonym szermierzem, że choć pozornie pozwolił zbić sobie zastawę, to zblokował rapierem ostrze które ją zbiło i w ostatnim ułamku sekundy uchylił się przed pchnięciem uginając się w kolanach i zadał swoje w celując w słaby punkt zbroi wampira. Dan zareagował w ostatniej chwili próbował zejść z linii pchnięcia lecz było już za późno, ostrze trafiło go, na szczęście ostrze nie trafiło w słaby punkt zbroi i zgrzytnęło tylko o płytę nie czyniąc szkody. Tespissar ruszył do przodu Dan przeszedł do defensywy, elf atakował swymi rapierami, w pewnej chwili uniknął kontry wampira, zblokował jednym rapierem drugie ostrze nieumartego i zadał pchnięcie trafiając w słaby punkt zbroi i raniąc nie umarłe ciało. Dan cofnął się i znalazł się w jeszcze głębsze defensywie, nie zamierzał jednak kapitulować żył od tysięcy lat i służył samemu pierwszemu nekromancie. Odparł kolejne ataki elfa który wydawał się być coraz pewniejszy siebie, w pewnym momencie Tespissar przypuścił jednoczesny atak dwoma rapierami, Dan wyczuł jednak jego tępo i zbił ostrza a następnie ciął mieczami, Mroczny Elf nie zdołał się zastawić i dwa ostrza trafiły go, pierwsze uderzanie zahaczyło o bark lecz zatrzymało się na łuskach płaszczu, drugie jednak zraniło go w pierś. Druchii poczuł się dziwnie jak by coś wysysało z niego siły. Ranny elf cofnął się ale nie ustępował, zaciekła wymiana ciosów trwała dalej. W jednej chwili Dan odbił pchnięcia Tespissar i ciął swym mieczem, jednak ostrze znów zatrzymał się na łuskach zbroi, elf wykorzystał to i pchnął swym rapierem, znów trafiając w słaby punkt zbroi nieumarty otrzymał kolejną ranę. Tespissar ruszył do ataku chcąc zadac ostateczne pchnięcie, jego rapiery mknęły do celu pod dwoma różnymi kątami. Dan zdołał zbić pierwsze ostrze drugie trafiło go, lecz zbroja wytrzymała, w tym samy momencie wyprowadził on swoje pchnięcie mieczem. Elf miał mniej szczęście, ostrze trafiło go prosto w serce i przeszyło go na wylot. Dan chwycił go zaszyję zaczął spijać krew odzyskując siłę, gdy skończył opuścił arenę.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
w ostatnich konwulsjach Tespissar w myślach rzekł do siebie "jak psa...niech szlag...<kaszle> jak psa..."
gratuluje zwycięstwa wampirkowi
eh druga arena i druga raz odpadł w pierwszej walce 
gratuluje zwycięstwa wampirkowi


Podpis usunięty, gdyż narusza regulamin forum podpunkt 5.1 http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=12&t=69
pozdrawiamy
Administracja
pozdrawiamy
Administracja
Tullhir stał na swoim miejscu na widowni. Widząc na arenie Druchii, nie przejął się tym zbytnio. Swoich braci traktował równo z innymi rasami, no poza wysokimi elfami. Dla niego liczyła się tylko krew przelana dla Khaina. Już nie raz bez wzdrygnięcia mordował swoich braci. Patrząc na ich pchnięcia i uniki czuł pogardę.
- I tacy to wielcy wojownicy na arenie? Jakieś kpiny... - mówił sam do siebie.
Patrzył tak na tą walkę jak skamieniały. Wbrew pozorom bardzo dokładnie jej się przyglądał. Analizował pchnięcia i kroki.
- Nic godnego uwagi...
Odszedł. Wchodził przez drzwi, gdy usłyszał jęk elfa...
- I tacy to wielcy wojownicy na arenie? Jakieś kpiny... - mówił sam do siebie.
Patrzył tak na tą walkę jak skamieniały. Wbrew pozorom bardzo dokładnie jej się przyglądał. Analizował pchnięcia i kroki.
- Nic godnego uwagi...
Odszedł. Wchodził przez drzwi, gdy usłyszał jęk elfa...
- Master of reality
- Oszukista
- Posty: 833
- Lokalizacja: Warszawa
Nie można ukryć że śmierć mroczniaka zadowoliła Alhefrna
"I oni chcą podbić Ulthuan? Żenujące że jesteśmy spokrewnieni" Myślał, obserwując jak usuwano z areny to co zostało z Druchii
"I oni chcą podbić Ulthuan? Żenujące że jesteśmy spokrewnieni" Myślał, obserwując jak usuwano z areny to co zostało z Druchii
Greth vs Vodan Wilczy Skowyt
Walka która miał teraz nastąpić wzbudzała szczególne emocje. Gdyż mięli się w niej spotkać wojownik Chaosu i Rycerz Białych Wilków. Bardzo przypominało to finałowa walkę z poprzedniej areny. Wśród publiczności podniosły się szepty, a bukmacherzy zaczęli przyjmować nowe zakłady, kto tym razem wygra czy siła Ulryka okaże się wystarczająca, czy też tym razem zatryumfuje moc chaosu.
Pierwszy na arenie pojawił się Greth wojownik w mrocznym pancerzu, z wielką kosa przewieszoną przez ramie. Cieszył się na nadchodząca walkę i na krew którą tu przeleje. Następnie na piasek areny wstąpił Vodan Wilczy Skowyt, Rycerz Ulryka. Przez jego zbroje płytową przewieszony było futro białego wilka, a w rękach trzymał młot swego zakonu. Dziś kolejny raz maił walczyć z wojownikiem chaosu i wiedział, że tym razem nie przegra.
Padł sygnał rozpoczynający starcie i Greth ruszył przed siebie uderzając swą potężną kosą. Vodan odbił uderzenia drzewcami swej broni odrzucając halabardę i sam uderzył młotem celując w nogi Chaośnika, Ten w ostatniej chwili cofnął się, unikając roztrzaskaniu kolan. Jego kosa zadała kolejne ciosy pierwszy z nich został odbity przez Rycerza, lecz drugi minął jego zastawę i trafił go w bark. Ostre ostrze kosy wgryzło się w płytę pancerza i zgrzytnęło zadając rycerzowi ranę jego krem skropiła piasek areny. Vodan cofnął się, a Greth napierał dalej zaciekle tnąc swa kosą. Uderzenia cha ośnika były mordercze lecz ulrykowiec nie poddawał się. Umiejętnie je blokował i oddawał kontry w końcu sam przejął inicjatywę. Uderzył swym młotem znad głowy jednak Greth zablokował go, ale Ulrykowiec w tym czasie przestawił nogi, zakręcając młotem w powietrzu i wyprowadził uderzenie w innym kierunku niż poprzednio. Chaośnik nie zdążył tym razem zablokować ciosu i otrzymał uderzenie w tors. Normalny człowiek został by zmiażdżony, lecz chroniony przed zbroje Chaosu Wojownik miał tylko kilka pękniętych żeber. Pomimo tego Greth musial się cofnąć, a Vodan przejął inicjatywę i zaczął zadawać potężne uderzenia młotem. Greth bronił się jednak twardo i oddawał każdy cios. W jednej chwili nie udał mu się odeprzeć uderzenia i otrzymał kolejne trafienie, zamiast widząc, że nie uniknie ciosu, zamiast próbować jeszcze blokować, zadał swój. Obaj wojownicy trafili się niemal jednocześnie. Ostrze kosy zraniło Vodana w ramię, a młot uderzył w bark, obaj wojownicy odskoczyli na bezpieczna odległość i gdy tylko uzmysłowili sobie, że dalej mogą walczyć, ponownie ruszyli naprzeciw siebie. Zaszarżowali na siebie niemal jednocześnie, dzięki przewadze zasięgu jaki dawała mu kosa, Greth uderzał pierwszy, uderzenie było potężne, lecz Ulrykowiec w ostatnim ułamku sekundy odbił ostrze przeciwnika, zszedł lekko z linii jego ataku i zakręcił młotem nad głową. Odbite ostrze Gretha znajdowało się nie z tej strony co Ulrykowiec, był on także cały czas rozpędzony w szarży i za późno zaczął unikać uderzenia. Tymczasem młot nabrał rotacji i jego siła wzrosła uderzenie jakie spadło na Chaosnika było potężne, jego bark został zmiażdżony, a płuca przebite, stał on jednak na nogach. Vodan nie czekał na reakcje przeciwnika wykorzystał przewagę jaką w tej chwili posiadał i kolejnym uderzeniem zmiażdżył Greth głowę. Ciało Wojownika Chaosu opadlo na piasek areny, a Vodan zbierający wiwaty publiczności opuścił arenę i ruszył w miasto w poszukiwaniu cyrulika i napitku, choć może nie w te kolejności.
Walka która miał teraz nastąpić wzbudzała szczególne emocje. Gdyż mięli się w niej spotkać wojownik Chaosu i Rycerz Białych Wilków. Bardzo przypominało to finałowa walkę z poprzedniej areny. Wśród publiczności podniosły się szepty, a bukmacherzy zaczęli przyjmować nowe zakłady, kto tym razem wygra czy siła Ulryka okaże się wystarczająca, czy też tym razem zatryumfuje moc chaosu.
Pierwszy na arenie pojawił się Greth wojownik w mrocznym pancerzu, z wielką kosa przewieszoną przez ramie. Cieszył się na nadchodząca walkę i na krew którą tu przeleje. Następnie na piasek areny wstąpił Vodan Wilczy Skowyt, Rycerz Ulryka. Przez jego zbroje płytową przewieszony było futro białego wilka, a w rękach trzymał młot swego zakonu. Dziś kolejny raz maił walczyć z wojownikiem chaosu i wiedział, że tym razem nie przegra.
Padł sygnał rozpoczynający starcie i Greth ruszył przed siebie uderzając swą potężną kosą. Vodan odbił uderzenia drzewcami swej broni odrzucając halabardę i sam uderzył młotem celując w nogi Chaośnika, Ten w ostatniej chwili cofnął się, unikając roztrzaskaniu kolan. Jego kosa zadała kolejne ciosy pierwszy z nich został odbity przez Rycerza, lecz drugi minął jego zastawę i trafił go w bark. Ostre ostrze kosy wgryzło się w płytę pancerza i zgrzytnęło zadając rycerzowi ranę jego krem skropiła piasek areny. Vodan cofnął się, a Greth napierał dalej zaciekle tnąc swa kosą. Uderzenia cha ośnika były mordercze lecz ulrykowiec nie poddawał się. Umiejętnie je blokował i oddawał kontry w końcu sam przejął inicjatywę. Uderzył swym młotem znad głowy jednak Greth zablokował go, ale Ulrykowiec w tym czasie przestawił nogi, zakręcając młotem w powietrzu i wyprowadził uderzenie w innym kierunku niż poprzednio. Chaośnik nie zdążył tym razem zablokować ciosu i otrzymał uderzenie w tors. Normalny człowiek został by zmiażdżony, lecz chroniony przed zbroje Chaosu Wojownik miał tylko kilka pękniętych żeber. Pomimo tego Greth musial się cofnąć, a Vodan przejął inicjatywę i zaczął zadawać potężne uderzenia młotem. Greth bronił się jednak twardo i oddawał każdy cios. W jednej chwili nie udał mu się odeprzeć uderzenia i otrzymał kolejne trafienie, zamiast widząc, że nie uniknie ciosu, zamiast próbować jeszcze blokować, zadał swój. Obaj wojownicy trafili się niemal jednocześnie. Ostrze kosy zraniło Vodana w ramię, a młot uderzył w bark, obaj wojownicy odskoczyli na bezpieczna odległość i gdy tylko uzmysłowili sobie, że dalej mogą walczyć, ponownie ruszyli naprzeciw siebie. Zaszarżowali na siebie niemal jednocześnie, dzięki przewadze zasięgu jaki dawała mu kosa, Greth uderzał pierwszy, uderzenie było potężne, lecz Ulrykowiec w ostatnim ułamku sekundy odbił ostrze przeciwnika, zszedł lekko z linii jego ataku i zakręcił młotem nad głową. Odbite ostrze Gretha znajdowało się nie z tej strony co Ulrykowiec, był on także cały czas rozpędzony w szarży i za późno zaczął unikać uderzenia. Tymczasem młot nabrał rotacji i jego siła wzrosła uderzenie jakie spadło na Chaosnika było potężne, jego bark został zmiażdżony, a płuca przebite, stał on jednak na nogach. Vodan nie czekał na reakcje przeciwnika wykorzystał przewagę jaką w tej chwili posiadał i kolejnym uderzeniem zmiażdżył Greth głowę. Ciało Wojownika Chaosu opadlo na piasek areny, a Vodan zbierający wiwaty publiczności opuścił arenę i ruszył w miasto w poszukiwaniu cyrulika i napitku, choć może nie w te kolejności.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
W planach miałem zrobienie jeszcze dziś dwuch walk, ale kumple przypomnięli sobie, że mam dziś urodziny i idziemy zrobić flaszkę (od jednej to się pewnie zacznie). W każdym bądź razie stuknęło mi ćwierć wiecze, ech jak ten czas leci. Jutro rano na kacu spróbuje coś rozegrać.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Więc moja walka poczeka ;] Sto lat i Twoje zdrowie!
Tullhir, jak to dotychczas ze swojego miejsca obserwował walkę. Analizował każdy ruch wojowników.
- Jacy ci ludzie są słabi... No ale cóż zrobić... To ścierwo i tak kiedyś zginie... - szeptał.
Ta walka go lekko nudziła. Dwóch przedstawicieli "słabych ras" okutych w zbroje - to nie było nic ciekawego dla assasyna.
- Kiedy przyjdzie kolej na mnie? Już czuję tą krew przelaną dla Khaina!
Tullhir, jak to dotychczas ze swojego miejsca obserwował walkę. Analizował każdy ruch wojowników.
- Jacy ci ludzie są słabi... No ale cóż zrobić... To ścierwo i tak kiedyś zginie... - szeptał.
Ta walka go lekko nudziła. Dwóch przedstawicieli "słabych ras" okutych w zbroje - to nie było nic ciekawego dla assasyna.
- Kiedy przyjdzie kolej na mnie? Już czuję tą krew przelaną dla Khaina!
- Master of reality
- Oszukista
- Posty: 833
- Lokalizacja: Warszawa
"Nie byli źli" pomyślał Alhefrn "Co nie znaczy że byli dobrzy oczywiście. Ten z skórą jest chyba ludzką wersją białego Lwa. Żałosna kopia prawdziwego wojownika"
Sto lat Tullaris ! Dziś zawieszamy broń i pijemy. Zdrowie twoje w gardło moje
Sto lat Tullaris ! Dziś zawieszamy broń i pijemy. Zdrowie twoje w gardło moje

I sold my soul for rock'n roll
Dzęki wszystkim za życzenia
Tullhir "Matkobójca" vs Skiter Znikający Ogon
Słońce wstawało nad wyspą Sartosa i było ono czerwone. Normalnie oznaczało by to, że tej nocy została przelana krew, lecz w tym wypadku było zapowiedzią krwawego pojedynku który miał nastąpić . Arena była pełna po brzegi i publiczność nie mogła doczekać się już rozpoczęcia pojedynków. Królowa Natalie siedział w swym tronie popijała mleko, kac po wczorajszej uczcie, sprawiał, że na wino nie miała ochoty. Pomimo bólu głowy przybyła na ten pojedynek bowiem zapowiadał się on niezwykle emocjonująco. Bowiem naprzeciw siebie miało stanąć dwóch zabójców Mroczny Elf i Skaven. Obie rasy szczyciły się posiadaniem doskonałych zabójców i teraz będzie okazja do udowodnienia którzy z Assasynów są lepsi.
Obaj zabójcy byli już na arenie i z nieopisanym spokojem czekali na sygnał rozpoczynający starcie. Tullhir jak zwykle opanowany, wpatrywał się w postać szczura. Wiedział o istnieniu takich stworzeń i o tym, że szkolą one dobrych zabójców, a swoje techniki walki zaczerpnęli min. od Nippoiskich Ninja, co potwierdzała broń którą Skaven miał na plecach (choć Tullhir zdziwił się że to katany a nie wakizashi) . Ale on Zabójca Khaina wiedział, że żadni Ninja Nippoiu, Hassasyni z Arabii, czy też właśnie Skaveńscy Zabójcy nie mogą równać się Adeptami Sztuki Khaina którzy umiejętności zadawania śmierci posiedli przed tysiącleciami, zanim jeszcze powstała rasa Skavenów, a ludzie chodzili wtedy po drzewach. Skiter stał przed Mrocznym Elfem, jego krew była zimna, a zachownie nie zdradzło żadnych emocji. Wiedział, że Druchii go lekceważy i to właśnie jest jego wielką słabością którą on bezlitośnie wykorzysta. W jednej ze swych łapek ściskał małą fiolkę, -Mam dla ciebie niespodziankę Elfie pomyślał)
Nagłe padł sygnał do rozpoczęcia starcia, Skaven błyskawicznie wychylił fiolkę z magiczną miksturą i następnie wyrzucili w Mrocznego Elfa serie gwiazdek. Tullhir jednak dzięki świetnemu refleksowi zbił je wszystkie i w te samej chwili rzucił się do ataku. Jego pazury uderzyły błyskawicznie kierując się w serce szczura. Skiter zastawił się umiejętnie ostrzami katany blokując pierwsze i drugie uderzenie, a jednocześnie wyprowadzając mistrzowską kontrę. Tullhir jednak miał doskonałe wyczucie tempa ataku wykonał mistrzowski unik, mijając ostrze katany i skrócił dystans, następnie zblokował jedną ręko ostrze drugiej katany, a pazurami swojej drugiej ręki pchnął prosto serce szczura. Skiter niemal otarł się o śmierć, dzięki swojemu świetnemu refleksowi zdołał jednak zejść z linii pchnięcia i pazury zamiast przebić serce zraniły go w ramię. Szczur odskoczył na większą odległość od elfa i cisnął w niego swymi gwiazdkami, jednak assasyn Khaina, ponownie je skutecznie odbił. Skiter poczuł lekkie osłabienie i stwierdził, że broń wroga jest niewątpliwie zatruta. Wiedział, że niestety jego przeciwnik dysponuje większymi umiejętnościami szermierczymi, dlatego musi bardziej uważać i nie może Pozowic sobie na takie błędy jak przed chwilą. Wiedział, że musi przejść do obrony, a następnie skontrować, i miał jeden atut który pozwoli mu to zrealizować większy zasięg broni. Tullhir odbiwszy gwiazdki zaczął ponownie atakować zadając swe cisy ze śmiertelną precyzją. Lecz Skiter skutecznie je odpierał i kontrował cięciami katan nie pozwalając wrogiemu zabójcy na to aby się zbliżył. Tullhir uświadomił sobie, że pomimo przewagi jaką posiada w postaci lepszego wyszkolenia ciężko mu będzie przebić się przed zastawy broi która ma większy zasięg niż jego własna. Pomimo tego postanowił zaryzykować. Zadając ciosy jeszcze szybciej i celniej, w jednej chwili udało mu się zbić zastawę Skitera i ponownie wyprowadzić uderzenie w serce. Szczur jednak był na to przygotowany i w ostatniej chwili dzięki doskonałemu refleksowi uniknął śmierci i rany, sam jednocześnie zadał swoje cięcie i tum razem to Tullhir musiał uciec się do karkołomnego uniku który uchronił go przed rozpłataniem. Korzystając z tego Skaveński zabójca przeszedł do kontr ofensywy, jego zabójcze ostrze cięły pod dwoma różnym kątami. Refleks Mrocznego elfa był na tyle sprawny, że zdążył on skrócić dystans i zablokować uderzenia. Obaj zabójcy stali przez sekundę w klinczu i tu Tullhira spotkała niemiła niespodzianka bowiem nie wytrzymał on pod naporem siły Skavenia i tracąc przez moment równowagę został odepchnięty. Skiter wykorzystał to momentalnie i ponownie zadał swoje cięcia, w ostatnim ułamku sekundy Tullhir odzyskał równowagę i ponownie wykonał karkołomny unik. Ocalił życie, ale jedno z ostrzy zahaczyło go o ramię i omal mu go nie odrąbało, rana jaką odniósł była jednak paskudna i obficie krwawiła. Mroczny Elf, że następne takie cięcie może rozpłatać go na pół, wyczuł także truciznę która działa na jego ciało. Skaven tymczasem korzystając, ze zwiekszenia dystansu ponownie cisnął gwiazdkami. Refleks Tullhira tym razem zawiódł bowiem jedna z gwiazdek zraniła go w ramię, jeszcze więcej trucizny dostało się do krwioobiegu elfa. Normalny Elf po odniesieni takich odleżeń zastanawiał by się nad ucieczką, lecz nie Assasyn Khaina, on wiedział, że musi walczyć do końca. Skiter wyczuł przewagę, wiedział, że teraz ma szanse za atakować i zasypał rannego elfa gradem ciosów, które padały z różnych stron i pod różnymi kątami. Tullhir jednak skutecznie się zastawiał i morderczo kontrował, znał już siłę przeciwnika więc wiedział czego się spodziewać. W jednej chwili uniknął jednego cięcia, drugie ził swymi pazurami i zamarkował atak na nogi szczura, ten błyskawicznie wycofał swe ostrza i skierował je w duł, Tullhir wykorzystał momentalnie to wykorzystał, wyskakując w górę i robiąc salto przeleciał nad głową szczura i znalazł się za jego plecami. Skiter obrócił się jednak natychmiast i lądującego elfa przywitały jego ostrza. Tullhir zdołał jednak odbić ciecia, ale znów musiał ustąpić pod naporem siły szczura. Cofnął się o dwa kroki szczur nie czekał i już wyprowadzał kolejna morderczą kombinacje cięć. Tullhir jednak umiejętnie zszedł z linii ataku szarżującego szczura, odbił ostrze katany torując sobie drogę do torsu przeciwnika, Tym razem refleks Skitera zawiódł choć ocalił on życie to otrzymał dotkliwą ranę w piersi. Ponownie przeszedł do obrony lecz trucizna czarnego lotosu działał i poczuł on osłabienie. Dodatkowo poczuł, że mikstura siły przestaje działać – ech te wynalazki Szarych Proroków, zawodzą wtedy kiedy są najbardziej potrzebne - pomyślał .Tullhir choć krew lała się obficie z jego rany atakował zawzięcie, wiedział, że teraz to on ma przewagę i musi bezwzględnie ją wykorzystać. Skiter próbował trzymać go na dystans lecz nie wychodziło mu to już tak jak poprzednio. Chcąc zyskać na czasie przeprowadził podobną akcje jak Elf przed chwilą, w kontrze zamarkował cięcia na nogi, a następnie wyskoczył w góre i wykonał salto nad głową Tullhira, ten jednak nie dał mu wytchnienia, momentalnie odwrócił się i ponownie zaczął zajadle atakować Szczura. Skiter popełnił w pewnym momencie błąd w obronie gdyż nie zdążył zareagować na zmianę kierunku ataku Elfa, pazury Assasyna rozdarły udo łapy Skavena. Skiter stracił równowagę, co Elf bezlitośnie wykorzystał, ruszył przed siebie zbijając i przytrzymując ostrze Katany pazurami trzymanymi w jednej ręce, błyskawicznie znalazł za plecami szczura i wbił mu pazury drugiej ręki prosto w potylice. Skiter wzdrygnął się z jego ust polała się krew i po czym padł na piasek areny.
Tullhir schodząc z Areny powiedział – Może i byłeś dobry, ale ja jestem lepszy -

Tullhir "Matkobójca" vs Skiter Znikający Ogon
Słońce wstawało nad wyspą Sartosa i było ono czerwone. Normalnie oznaczało by to, że tej nocy została przelana krew, lecz w tym wypadku było zapowiedzią krwawego pojedynku który miał nastąpić . Arena była pełna po brzegi i publiczność nie mogła doczekać się już rozpoczęcia pojedynków. Królowa Natalie siedział w swym tronie popijała mleko, kac po wczorajszej uczcie, sprawiał, że na wino nie miała ochoty. Pomimo bólu głowy przybyła na ten pojedynek bowiem zapowiadał się on niezwykle emocjonująco. Bowiem naprzeciw siebie miało stanąć dwóch zabójców Mroczny Elf i Skaven. Obie rasy szczyciły się posiadaniem doskonałych zabójców i teraz będzie okazja do udowodnienia którzy z Assasynów są lepsi.
Obaj zabójcy byli już na arenie i z nieopisanym spokojem czekali na sygnał rozpoczynający starcie. Tullhir jak zwykle opanowany, wpatrywał się w postać szczura. Wiedział o istnieniu takich stworzeń i o tym, że szkolą one dobrych zabójców, a swoje techniki walki zaczerpnęli min. od Nippoiskich Ninja, co potwierdzała broń którą Skaven miał na plecach (choć Tullhir zdziwił się że to katany a nie wakizashi) . Ale on Zabójca Khaina wiedział, że żadni Ninja Nippoiu, Hassasyni z Arabii, czy też właśnie Skaveńscy Zabójcy nie mogą równać się Adeptami Sztuki Khaina którzy umiejętności zadawania śmierci posiedli przed tysiącleciami, zanim jeszcze powstała rasa Skavenów, a ludzie chodzili wtedy po drzewach. Skiter stał przed Mrocznym Elfem, jego krew była zimna, a zachownie nie zdradzło żadnych emocji. Wiedział, że Druchii go lekceważy i to właśnie jest jego wielką słabością którą on bezlitośnie wykorzysta. W jednej ze swych łapek ściskał małą fiolkę, -Mam dla ciebie niespodziankę Elfie pomyślał)
Nagłe padł sygnał do rozpoczęcia starcia, Skaven błyskawicznie wychylił fiolkę z magiczną miksturą i następnie wyrzucili w Mrocznego Elfa serie gwiazdek. Tullhir jednak dzięki świetnemu refleksowi zbił je wszystkie i w te samej chwili rzucił się do ataku. Jego pazury uderzyły błyskawicznie kierując się w serce szczura. Skiter zastawił się umiejętnie ostrzami katany blokując pierwsze i drugie uderzenie, a jednocześnie wyprowadzając mistrzowską kontrę. Tullhir jednak miał doskonałe wyczucie tempa ataku wykonał mistrzowski unik, mijając ostrze katany i skrócił dystans, następnie zblokował jedną ręko ostrze drugiej katany, a pazurami swojej drugiej ręki pchnął prosto serce szczura. Skiter niemal otarł się o śmierć, dzięki swojemu świetnemu refleksowi zdołał jednak zejść z linii pchnięcia i pazury zamiast przebić serce zraniły go w ramię. Szczur odskoczył na większą odległość od elfa i cisnął w niego swymi gwiazdkami, jednak assasyn Khaina, ponownie je skutecznie odbił. Skiter poczuł lekkie osłabienie i stwierdził, że broń wroga jest niewątpliwie zatruta. Wiedział, że niestety jego przeciwnik dysponuje większymi umiejętnościami szermierczymi, dlatego musi bardziej uważać i nie może Pozowic sobie na takie błędy jak przed chwilą. Wiedział, że musi przejść do obrony, a następnie skontrować, i miał jeden atut który pozwoli mu to zrealizować większy zasięg broni. Tullhir odbiwszy gwiazdki zaczął ponownie atakować zadając swe cisy ze śmiertelną precyzją. Lecz Skiter skutecznie je odpierał i kontrował cięciami katan nie pozwalając wrogiemu zabójcy na to aby się zbliżył. Tullhir uświadomił sobie, że pomimo przewagi jaką posiada w postaci lepszego wyszkolenia ciężko mu będzie przebić się przed zastawy broi która ma większy zasięg niż jego własna. Pomimo tego postanowił zaryzykować. Zadając ciosy jeszcze szybciej i celniej, w jednej chwili udało mu się zbić zastawę Skitera i ponownie wyprowadzić uderzenie w serce. Szczur jednak był na to przygotowany i w ostatniej chwili dzięki doskonałemu refleksowi uniknął śmierci i rany, sam jednocześnie zadał swoje cięcie i tum razem to Tullhir musiał uciec się do karkołomnego uniku który uchronił go przed rozpłataniem. Korzystając z tego Skaveński zabójca przeszedł do kontr ofensywy, jego zabójcze ostrze cięły pod dwoma różnym kątami. Refleks Mrocznego elfa był na tyle sprawny, że zdążył on skrócić dystans i zablokować uderzenia. Obaj zabójcy stali przez sekundę w klinczu i tu Tullhira spotkała niemiła niespodzianka bowiem nie wytrzymał on pod naporem siły Skavenia i tracąc przez moment równowagę został odepchnięty. Skiter wykorzystał to momentalnie i ponownie zadał swoje cięcia, w ostatnim ułamku sekundy Tullhir odzyskał równowagę i ponownie wykonał karkołomny unik. Ocalił życie, ale jedno z ostrzy zahaczyło go o ramię i omal mu go nie odrąbało, rana jaką odniósł była jednak paskudna i obficie krwawiła. Mroczny Elf, że następne takie cięcie może rozpłatać go na pół, wyczuł także truciznę która działa na jego ciało. Skaven tymczasem korzystając, ze zwiekszenia dystansu ponownie cisnął gwiazdkami. Refleks Tullhira tym razem zawiódł bowiem jedna z gwiazdek zraniła go w ramię, jeszcze więcej trucizny dostało się do krwioobiegu elfa. Normalny Elf po odniesieni takich odleżeń zastanawiał by się nad ucieczką, lecz nie Assasyn Khaina, on wiedział, że musi walczyć do końca. Skiter wyczuł przewagę, wiedział, że teraz ma szanse za atakować i zasypał rannego elfa gradem ciosów, które padały z różnych stron i pod różnymi kątami. Tullhir jednak skutecznie się zastawiał i morderczo kontrował, znał już siłę przeciwnika więc wiedział czego się spodziewać. W jednej chwili uniknął jednego cięcia, drugie ził swymi pazurami i zamarkował atak na nogi szczura, ten błyskawicznie wycofał swe ostrza i skierował je w duł, Tullhir wykorzystał momentalnie to wykorzystał, wyskakując w górę i robiąc salto przeleciał nad głową szczura i znalazł się za jego plecami. Skiter obrócił się jednak natychmiast i lądującego elfa przywitały jego ostrza. Tullhir zdołał jednak odbić ciecia, ale znów musiał ustąpić pod naporem siły szczura. Cofnął się o dwa kroki szczur nie czekał i już wyprowadzał kolejna morderczą kombinacje cięć. Tullhir jednak umiejętnie zszedł z linii ataku szarżującego szczura, odbił ostrze katany torując sobie drogę do torsu przeciwnika, Tym razem refleks Skitera zawiódł choć ocalił on życie to otrzymał dotkliwą ranę w piersi. Ponownie przeszedł do obrony lecz trucizna czarnego lotosu działał i poczuł on osłabienie. Dodatkowo poczuł, że mikstura siły przestaje działać – ech te wynalazki Szarych Proroków, zawodzą wtedy kiedy są najbardziej potrzebne - pomyślał .Tullhir choć krew lała się obficie z jego rany atakował zawzięcie, wiedział, że teraz to on ma przewagę i musi bezwzględnie ją wykorzystać. Skiter próbował trzymać go na dystans lecz nie wychodziło mu to już tak jak poprzednio. Chcąc zyskać na czasie przeprowadził podobną akcje jak Elf przed chwilą, w kontrze zamarkował cięcia na nogi, a następnie wyskoczył w góre i wykonał salto nad głową Tullhira, ten jednak nie dał mu wytchnienia, momentalnie odwrócił się i ponownie zaczął zajadle atakować Szczura. Skiter popełnił w pewnym momencie błąd w obronie gdyż nie zdążył zareagować na zmianę kierunku ataku Elfa, pazury Assasyna rozdarły udo łapy Skavena. Skiter stracił równowagę, co Elf bezlitośnie wykorzystał, ruszył przed siebie zbijając i przytrzymując ostrze Katany pazurami trzymanymi w jednej ręce, błyskawicznie znalazł za plecami szczura i wbił mu pazury drugiej ręki prosto w potylice. Skiter wzdrygnął się z jego ust polała się krew i po czym padł na piasek areny.
Tullhir schodząc z Areny powiedział – Może i byłeś dobry, ale ja jestem lepszy -
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Co za walka
Szkoda szczura, bo z każdym innym przeciwnikiem na tej arenie by sobie poradził.
Ten elf był cholernie szybki, nawet w lekkiej zbroi był dużo szybszy, niż skaven z Dobrym Refleksem.
Gratuluję elfowi, właśnie mam faworyta, do zwycięstwa i przeżycia.

Szkoda szczura, bo z każdym innym przeciwnikiem na tej arenie by sobie poradził.

Gratuluję elfowi, właśnie mam faworyta, do zwycięstwa i przeżycia.

Szczur był trochę szybszy, ale elf miał więcej szczęścia, dwa razy wypadło mu trafienie krytyczne (takie trafienie oznacza, że przed ciosem znacznie trudniej wykonać unik), a raz zranienie krytyczne (to które wykończyło Szczura). Sieknięcie szczura natomiast omal nie załatwiło elfa, mimo tego, że katana radzi sobie gorzej z pancerzem niż taki długi miecz (ale jest znacznie szybsza i zadaje więszke obrazenia) to siła jaką miał Skiter wystarczyła aby o tescie pancerza nie było mowy. Lekka zbroja jednak się przydała bo gdyby nie redukacja obrażeni którą zapewnia to z elfa zostały by dwie połówki. Może troche to źle opisałem, bo moglem napisać, że cześć obrażeń zabsorbowała skużnia, a nie, że elf zrobił unik, ale tródno niech zostanie.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."