Podobały mi się motywy z autostradą, motocyklistą z problemami, scena w knajpie z piosenką, odkrywaniem mieszkania z gadżetami, odnalezieniem zguby, dobra historia dramatu rodzinnego, nauki papy hipisa i kilka delikatnych nawiązań do najlepszych filmów Lyncha.Barbarossa pisze:Ale przeraźliwie nudny był 1 odcinek nowego sezonu True Detective...
Mam nadzieję że opowiedziana historia będzie ciekawa i rozwijana powoli przed widzem.
Pierwszy sezon był jednym z najlepiej zrobionych w całej historii gatunku. Trudno będzie do tego nawiązać - zwłaszcza po zmianie ekipy.
Tu mamy dużo mniej atrakcyjne, pozbawione tamtej hipnotycznej magii miejsce akcji
i przynajmniej o klasę, ligę, kategorię gorszych aktorów - nazwiska wprawdzie dość znane ale nie ten warsztat.
Colin Farrell ma gra postać po przejściach, socjopatycznej osobowości,z problemami alko, specjalistę od zastraszania, przemocy fizycznej i psychicznej? Ten facet nadaje się do roli irlandzkiego podróżnika, karciarza, złodzieja, podrywacza na prowincji - tu wygląda co najwyżej jak zdesperowany cieć albo hycel, który musi nałożyć po pijaku kastet żeby tej przemocy dokonać.
To jest rola napisana pod Woodego Harrelsona - kto widział kultowy Natural Born Killers albo kilka brudnych fimów o przemocy i beznadziei na amerykańskiej prowincji - ten wie. Po co zmieniać obsadę serialu, jeśli nie da się zmienić na lepszą? Widz wytrzyma inną historię odegraną przez taki skład.
Czytałem że roli Farrella był wcześniej szykowany Bale ale odmówił ze względu na terminarz. Szkoda.
W pierwszym sezonie True Detective pani stanowiąca os pewnego konfliktu była zagrana dobrze i wiarygodnie.
Tu Rachel McAdams jest tylko ładną twarzą, scena upijania się w jej wykonaniu to... jej udział w akcji policyjnej jest na poziomie 600 odcinkowej budżetówki C klasy.
Niezbyt pasuje tu również pewna drugoplanowa postać żywcem przeniesiona z bardzo dobrego Sons of Anarchy.
Poza tymi trzema przypadkami reszta składu wydaje się ok.
Czołówka pierwszego sezonu to było arcydzieło. Obecna nie rzuca na kolana.