Bitwa o Monument Księżyca.

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Lasti
Falubaz
Posty: 1447
Lokalizacja: Kraków/Azyr

Bitwa o Monument Księżyca.

Post autor: Lasti »

-Kolejna sztuczka Mrocznych Bogów… - rzekł Thomas Blei, imperialny alchemik Złotego Kolegium do stojącego obok kompana, Edwina Feuera z Kolegium Ognia gdy wspólnie, spacerując po czubku świątyni, omiatali wzrokiem sceny dziejące się poniżej.
-Dziś przeleje się wiele krwi, naszej jak i ich. Nigdy nie spodziewał bym się że znajdę się tu, w Nowym Świecie, stojąc na szczycie świątyni prawdopodobnie starszej niż Imperium i sam Sigmar, wyczekując na bitwę z dwoma straszliwymi przeciwnikami. – w głosie Edwina wyczuć można było napięcie i strach.
-Herr Feuer, stary przyjacielu, nie zapominaj że samym cudem jest to że żyjemy, a na dodatek za sprzymierzeńców mamy potężnych panów Lustrii, wysłanników samych Slannów! Całe ich wojska budzą we mnie niepokój a zarazem wielką ciekawość. Rzuć tylko okiem na tą wielką maszynę na plecach tej monstrualnej bestii! – Thomas podekscytowanym ruchem wskazał na prawdopodobnie najpotężniejszy artefakt jakikolwiek widział w swoim długim życiu. Na grzbiecie Stegadona, ogromnej, opancerzonej bestii wielkości stodoły, której masa i siła była w stanie jedną szarżą rozetrzeć regimenty wroga na krwawą miazgę, przymocowane było urządzenie wypełnione czystą magią.
Na kamiennej platformie, obsydianowe, okute złotem idealne koła kręciły się nieustannie rozświetlając sferę w środku. Przed tym imponującym urządzeniem stał Tazi-qu, dowódca wojsk Slannów, szaman z kryształową koroną na głowie, który świetnie znał i posługiwał się domeną niebios. Oboje imperialni magowie wiedzieli że w tej niskiej i lichej istocie jest więcej potencjału magicznego niż w nich razem wziętych.
-Jeśli po powrocie do Imperium, jakiś głupiec ślęczący pół życia nad zakurzonymi tomami i księgami powie mi że w Lustrii istnieją tylko prymitywne formy życia to osobiście spalę go i jego zbiory na popiół. –rzekł podekscytowany Edwin.
-Patrz tam! Przybyła nasza duma! – wykrzyczał nerwowo wymachując rękami czarodziej wskazując na czołg parowy. Każdy w Imperium jak i w całym Starym Świecie znał tą machinę. W szarży była równie niszczycielska co regiment kawalerii lub stojący obok pancerny zimnokrwisty tytan, a we wnętrzu posiadał mały arsenał artyleryjski. Z wielkiego, stalowego kadłuba wystawało ogromne działo imperialne a z wieżyczki zaopatrzonej w parowe działko sterczał inżynier trzymający w ręku swój wielostrzałowy pistolet, wykrzykując rozkazy.
-Czas zejść na dół i przygotować się do bitwy… - mruknął smutnie Thomas, po czym wspólnie ze swoim kompanem pobiegł w dół zbocza.

Dzień był w pełni. Słońce grzało niemiłosiernie niczym ognie piekielne. Morskie fale ciepłego oceanu leniwie omiatały plaże zatoki po to by po chwili się cofnąć. Nad całym polem bitwy wisiała mgła. W powietrzu unosiła się kakofonia ryków, rozmów i przemówień. Zbliżała się krwawa bitwa. Wśród krzewów i wysokiej trawy, na pograniczu dżungli i łachów piasku, stała jak jeden mąż armia sprzymierzonych ludzi Imperium i wysłanników Slannów. Na lewej flance, wśród traw krzątały się Skinki uzbrojone w oszczepy i tarcze ozdobione długimi ptasimi piórami. Zaraz obok stali kusznicy, naciągający kusze i poprawiający kołczany bełtów, razem z nimi stał Edwin, pocierając nerwowo swój magiczny pierścień spoglądał na potwory, nazywane przez Jaszczuroludzi, Salamandrami. Te trzy wielkie gady z wyglądu przypominały miniaturowe smoki, tyle że miały o wiele krótsze szyje i nie miały skrzydeł. Były wielkości krowy, a ich wielkie skórne grzebienie wizualnie je powiększały. Drepcząc leniwie w kółko wywęszyły przyszła zdobycz a ich Skinowi poganiacze utrzymywali je na miejscu za pomocą długich dzid. Edwin wiedział co potrafią te potworne gady, ale nigdy nie widział ich w walce, choć sądząc po ich krótkich pyskach pełnych ostrych jak brzytwa zębów mogły jednym kłapnięciem pozbawić człowieka nóg. Mag dostał dreszczy. By przepędzić to uczucie zaczął zbierać wiatry magii do przyszłej bitwy. Potrzebował ich teraz bardziej niż kiedykolwiek.
W środkowej części przedpola, znajdowało się spore wzniesienie na którym ustawiali się kolejni kusznicy w asyście łuczników. Obok ich wtaczano imperialne działo a wszystkim nadzorował Thomas wykrzykując komendy, w końcu on dowodził ludźmi. Po obu stronach wzgórza ustawiły się dwie główne siły tych wojsk. Po lewej wielki Stegadon z Tazi-qu’em na grzbiecie który majstrował przy wielkim artefakcie a po prawej czołg parowy. Pod wzgórzem ustawiła się reszta oddziałów Jaszczuroludzi czyli kolejne Skinki uzbrojone w oszczepy i nosiciel sztandaru armii, wielki Saurus Veteran który dosiadał brutalnego i równie głupiego Cold One’a. Jego ozdobny sztandar powiewał na wietrze a nad nim w przestworzach szybowały trzy wielkie terradony czekające na sygnał do ataku.
Thomas pomyślał wręcz o wszystkim. Mimo jednego działa u swojego boku, miał do dyspozycji drugie, które stało daleko stąd, schowane w gęstwinie, czekając by otworzyć ogień na nic nie spodziewającego się wroga.

-Genialny plan, jeszcze kilka popr… – jego myśli przerwał nagły ryk sztandarowego armii Jaszczuroludzi . Thomas szybko zorientował się w sytuacji. Do zatoki wpłynęły masywne ciemne kształty. Ich stalowe burty majaczyły w słońcu przebijającym się przez mgłę. Rufy cięły fale. Cała armia zgromadzona na przedpolu plaży zamarła w ciszy. Nawet hałaśliwe Skinki zamilkły. Mgła dawała element zaskoczenia, ale tez niebezpieczeństwo że wróg wykorzysta ją przeciw nam.
Statki dotarły już do brzegu, rozległ się dźwięk opuszczanych kotwic i ryki wykrzykujące plugawe imiona Bogów Chaosu.

Thomas zaczął zbierać wiatry magii. Czuł że w tym miejscu krąży o wiele mocniej niż w Imperium. Zapewne aura tego kontynentu i jego historia to sprawiły. Jego przemyślenia uciął niczym sztylet, ryk Stegadona. Błyskawicznie zorientował się że obsługa działa stojącego przed nim nie żyje a na platformie przyczepionej do pleców wielkiego jaszczura rozgrywa się brutalna walka.
Od razu w oczy rzucił mu się czarny płaszcz i dwa sztylety Zabójcy. W jednej chwili Tazi-qu leżał konający w kałuży swojej posoki, ale przed oddaniem ostatniego tchnienia wykrzyczał ostatnie słowa potężnej inkantacji. Magiczny wzrok Thomasa został oślepiony a on sam poczuł piekący ból gdy widział co się stało. Wirujące okręgi artefaktu stanęły równolegle do siebie, a zgromadzona w nich energia eksplodowała blaskiem tysiąca słońc które rozproszyły mgłę w promieniu kilometra. Gdy światło przygasło, czarodziej zobaczył jedynie jak wpół spalony Zabójca otrzymuje morderczy cios od Skinków znajdujących się na platformie po czym spada z niej. Jeszcze przez chwile próbował się podnieść jednak na jego wątłe ciało opadła tytaniczna, tylnia noga Stegadona. Spod łapy wydobył się obleśny mlask.

Dopiero po tym wydarzeniu mgły nie było i każdy mógł zobaczyć wszystkie siły przeciwnika.
W brzeg plaży wybiły się na zmianę statki Mrocznych Elfów i pancerniki Chaosu.
Na lewej flance, monstrualne, demoniczne działo piekieł obsługiwane przez zdegenerowanych krasnoludów chaosu miało wypalić swoją niszczycielską amunicją gdy nagle zaczęło warczeć i trząść się aż wyrwało łańcuchy trzymające je w miejscu. Stalowe koła ruszyły, pchając molocha w stronę przeciwnika. Zdziwieni konni grasanci chaosu również ruszyli na wroga wymachując swoimi korbaczami bojowymi. Grad bełtów kusz Mrocznych Elfów posypał się z nieba na czekające w gotowości Salamandry. Pisnęły tylko dwa Skinki poganiacze przeszyte amunicją. Jaszczury ryknęły gniewnie ruszając z furią w stronę kuszników.
W centrum, z największego pancernika wyjechała z szaleńczym pędem, straszliwa, ciężka kawaleria Wojowników Chaosu razem ze swoim generałem, Wywyższonym Czempionem, wysłannikiem Wielkiego Lorda Mardagg'a, którego imię znane było w wielu miejscach na świecie. Dargoth Burzowe Ostrze, bo tak się zwał, był nieustraszonym korsarzem który przelał wiele krwi w imię Mrocznych Bogów. Po prawej towarzyszył mu krzyczący tłum grasantów pod dowództwem użytkownika mocy Mrocznych Potęg, szalonego maga spod znaku boga zarazy i zgnilizny. Na prawej flance wyruszyły najbardziej przerażające z jednostek Mrocznych Elfów.
Za potworną wielogłową hydrą która powoli dreptała w stronę wroga krzątali się skrytobójcy którzy przecierali swoje sztylety i zatruwali swoje ostrza. Zaraz obok, ze wzgórza szarżowała dumna, ciężka kawaleria na Cold One’ach razem z lekkimi oddziałami konnymi.
-Do ataku! Ognia! – Wykrzyczał Thomas do swoich kompanów i sam począł zbierać wiatry magii by użyć ich do rozpętania istnego piekła nieprzyjacielowi.
Rozległ się huk schowanej armaty. Kula armatnia poszybowała w powietrzu wpadając w hydrę. Jej ryk oznajmił że kula trafiła cel, jednak na złość artylerzystów nie zabiła celu. Kulejąc, potwór nadal zmierzał w stronę czołgu parowego. Nad głową Thomasa przeleciały terradony kierując się prosto w stronę skrytobójców. Gdy znalazły się tuż nad nimi wypuściły z łap wielkie kamienie które niczym śmiertelny grad pomknęły wprost na głowy nieświadomych elfów. Usłyszeć można było tylko cichy mlask i trzask gdy kamienie dosłownie wgniotły w ziemie wszystkie cele.
Kolejna salwa kusz przecięła powietrze. Tym razem imperialnych kusz. Kilku kuszników Mrocznych Elfów i grasantów zawyło z bólu i skonało. Na lewej flance dzielne Skinki podeszły na niebezpieczną odległość do konnych grasantów i wypuściły swoje oszczepy w stronę nieprzyjaciela. Ku ich zaskoczeniu wszyscy padli martwi przeszyci dzidami.
Rozwścieczeni najeźdźcy rzucili się do ataku. Działo piekieł w końcu zatrzymało swoje żelazne koła i wypaliło z pełnią mocy. Pocisk zagłady wybuch dokładnie przed odziałem kuszników stacjonującym na wzgórzu. Kolejne przekleństwa z ust krasnoludów chaosu zostały wykrzyczane w niebiosa. Kawaleria chaosu była już w połowie drogi do przeciwnika. Kawaleria Mrocznych Elfów ruszyła na przeciwnika razem z wściekła, ranną hydrą. Po drodze kawalerzyści natrafili na nawracające na ziemi Terradony które niestety nie były na tyle szybkie aby wzbić się w powietrze i zostały rozszarpane przez wygłodniałe wierzchowce. Oślepieni furią zabijania wpadli wprost w pancerny bok czołgu parowego. Impet uderzenia zatrząsł konstrukcją a sami jeźdźcy zostali wciągnięci pod koła rozpędzonego pojazdu przez wystające kolce, stalowe ostrza i razem ze swoimi wierzchowcami zmienili się w krwawą papkę. Inżynier otworzył górny właz wyciągając swój pistolet i wypalił w niego w stronę nadciągających grasantów nie zwracając uwagi na kończyny i kawałki rozerwanych ciał wypadające z tyłu maszyny. Dwóch dzikich ludzi północy padło z przedziurawionymi korpusami. W odpowiedzi mag Nurgla zebrał wiary magii i uformował je w zieloną kulę. Jednym ruchem ręki pchnął ją w stronę Thomasa.
Thomas w desperacji próbował rozproszyć czar jednak zaskoczony nie miał zbyt wiele czasu. Kula uderzyła w niego raniąc go dotkliwie żrącym szlamem.
- Niech to szlag! Czas na pokaz magii! – wywrzeszczał czarodziej po czym formując i kształtując złote nici magii niszczycielski pocisk wymierzony wprost w biegnącą ku niemu hydrę. Prostując rękę, z jego palców wystrzeliły pociski płynnego metalu, mknąc w stronę bestii. Jej ryk był wręcz ogłuszający gdy kule dotknęły jej ciała, wypalając głębokie dziury w jej ciele. Teraz z szaleńczą furią ostatniego tchu rzuciła się do ataku.
W tym czasie schowana na prawej flance armata została już zniszczona przez szybką jak błyskawica lekką kawalerie elfów która skierowała się na tyły armii obrońców.
Bitwa także wrzała w środku pola gdzie mordercza kawaleria Chaosu szaro zwała pełnym galopem na górującego przed nimi Stegadona. Gdy jeźdźcy mijali grzęzawiska, nie spostrzegli wysokich grzebieni i psyków Salamander wynurzających się z bagna. Momentalnie w stronę najeźdźców wystrzelił strumień płynnego ognia, ciecz tak żrącej że po dotknięci z pancerzami wojowników przeżerała się z łatwością do skóry, kości, spalając żywcem jeźdźców i ich wierzchowce. Gdy miała miejsce ta przerażająca scena płonący nieszczęśnicy wrzeszczeli agonalne krzyki pełne rozkoszy i uniesienia, gdyż dla ich pana, Pana Rozkoszy był to ból ponad ludzkie zmysły. Tym czasem generał armii Wojowników Chaosu, Dargoth gnał swojego demonicznego potwora pod sobą do jeszcze większego wysiłku. Leciał wprost na tytanicznego Stegadona.
Bełty świsnęły w powietrzu. Kusznicy Mrocznych elfów i Imperium wymieniali strzały na niekorzyść najeźdźców gdyż padali jeden po drugim od śmierci na odległość. Magia huczała w powietrzu i wiele niszczycielskich czarów rzucanych przez Thomasa I Edwina pochłonęło kilku nieszczęśników.
Tą nieprzerwaną kakofonie bitewną przerwał ryk hydry. Szarżująca, wściekła bestia, toczyła piane z pyska biegnąć na pięciu imperialnych łuczników którzy mimo trwogi, zebrali się w sobie i wypalili ostatnią salwę.
-Albo to bydlęcie piekielne zdechnie albo my! – wywrzeszczał łucznik po czym wpuścił razem z kompanami salwę prosto w potwora. Jedna ze strzał trafiła w podniebienie jednej z głów monstra wbijając się aż po same lotki. Z gardzieli gada dobiegł bulgoczący skowyt, po czym potykając się o własne nogi, zamroczona, upadła, łamiąc śmiertelnie kończyny. Kilka uderzeń serca i z jej cielska uleciało życie.
- Mówiłem chodoki że stary Joseph ma jeszcze oko do strza… - to były ostatnie słowa biednego Josepha który został nabity na włócznie jednego z lekkich kawalerzystów mrocznych elfów którzy niczym burza wyjechali zza zagajnika.
Sytuacja mrocznego przemierza była nieciekawa. Stracili główne odziały i zaczynali być otaczani. Ostatni grasanci ginęli w agonii. Wszędzie słychać było świsty kusz. Imperialny inżynier na wieżyczce czołgu otworzył ogień wprost w maga Pana Rozkładu patrosząc go żywcem. Efli kusznicy obrócili się w stronę nadciągającego jak omen zagłady sztandarowego armii Jaszczuroludzi który z pełnym impetem jechał w stronę Mrocznej Czarodziejki. Kusznicy wypuścili bełty w stronę szarżującego jednak wszystkie odbiły się od twardej jak skała skóry Weterana i jego ornamentalnego pancerza. Nie spostrzegli że od tyłu biegły na nich Skinki które po zabiciu konnych grasantów miały problemy z minięciem piekielnego działa jednak teraz, pełne odwagi ruszyły do boju.
- A teraz czas na finał przeklęci! – wykrzyczał Thomas zbierając wszystkie moce nawet ponad swoje możliwości. Zaczął kształtować z nich wielka sferę migoczących metalowych kul.
Nagle całe pole bitwy rozświetliła eksplozja. Wzgórze gdzie stał Thomas spowił gęsty dym. Morska bryza szybko przegoniła opary. W miejscu Thomasa został tylko przypalony kawałek ziemi na którym stały jego tlące się buty z bydlęcej skóry.
Jednak bitwa toczyła się dalej. Wywyższony Czempion Dargoth, tnąc mieczem na lewo i prawo wpadł z impetem w masywne cielsko Stegadona. Jakie było jego zdziwienie gdy cięcia jego mieczem rozcięły nieznacznie skórę na twardej jak skała czaszce gada, który pchnięciem łba zwalił Dargotha z jego wierzchowca. Czempion był tak zaślepiony żądzą chwały i niewypowiedzianych doznań i cierpień, a moc Pana Rozkoszy dodała mu nienaturalnej mocy aby w jednej chwili zerwał się na nogi i począł ciąć na oślep wielką bestię która chciała go rozerwać swoimi masywnymi szczękami. W jednej chwili życie Wywyższonego dobiegło końca. Jego ciało przeszył ogień, który w jednej chwili spalił go doszczętnie. Po prawej stronie stał Edwin z wyciągniętą pięścią na której widniał magiczny, dymiący pierścień, Pierścień Ognia Zagłady którego moc spopieliła Dargotha. Po tym, Stegadon ruszył z opuszczoną głową do przodu w stronę najbliższego celu – działa piekieł. Po drodze wdeptał w ziemie i zmiażdżył resztki Czempiona i jego pomagierów po których zostały tylko przeżarte pancerze.
Czarodziejka Mrocznych elfów była w jeszcze gorszej sytuacji. Od tyłu napierały masą żałosne Skinki a z przodu jechał na złamanie karku Sauruski Weteran wskazując szponiastą łapą na Czarodziejkę.
Nie było już czasu do namysłu. Kobieta odwróciła się za siebie by spojrzeć na postępy małych tchórzliwych jaszczurek. W jednej chwili cios Weterana wybił mózg z czaszki nieszczęśniczki i zminimalizował jej głowę do postaci galarety. Jej wątłe ciało osunęło się na kolana po czym zostało rozszarpane przez przepełnionego rządzą mordu Cold One’a.
Bitwa dobiegała końca. Siły nieprzyjaciela stanowiło już tylko piekielne działo. Krasnoludy chaosu dorzucały kolejne zwłoki do pieca szykując się do strzału gdy jeden z nich wrzasnął i wskazał palcem na czołg parowy który razem z monstrualnym Stegadonem szarżowały wprost na nich, od boku. Z pieca parowego maszyny Imperium buchała gęsta para a pojazd jechał z zabójczą prędkością taranując wszystko po drodze. Jego kompan, gigantyczny jaszczur nie zostawał w tyle. Jego dudniące kroki trzęsły ziemią a ryk ogłuszał nawet pomruki demonicznego działa.
Chwilę potem czołg razem ze swoim kompanem wbił się w działo. Odgłos łamanego metalu, wyginanej stali i trzaskanego drewna odbił się echem po okolicy. Krasnoludy chaosu zostały zmasakrowane i nie można ich było odróżnić od zwłok które wrzucali do pieca. Demon zaklęty w urządzeniu wrzasnął gdy jego więzy poluźniły się a on sam mógł wydostać się z tego więzienia jakim było to narzędzie zniszczenia. Zawisł jako czerwona chmura nad polem bitwy po czym ulotnił się razem z wiatrem wyjąc szaleńcze bluźnierstwa…

Bitwa dobiegła końca. Zachód słońca oświetlał zatokę. Światło odbijało się od tafli wody. Wyczerpani zwycięscy zaczęli grzebać zmarłych. Ramie w ramie, Jaszczuroludzie razem z obywatelami Imperium pomagali sobie w kopaniu grobów. Wspólnie uczcili pamięć ich generałów, Thomasa Blei’a, który chcąc uratować kompanów sam stracił życie, i Tazi-qu’a który swoim ostatnim wysiłkiem użył machiny by rozproszyć mgłę i dać sygnał do ataku.
Tego dnia przelano wiele krwi.
Ostatnio zmieniony 5 lut 2009, o 00:23 przez Lasti, łącznie zmieniany 1 raz.
Polska grupa zrzeszająca sympatyków Age of Sigmar:

https://www.facebook.com/groups/438370546345173/

Awatar użytkownika
ZiMny
Wodzirej
Posty: 739
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: ZiMny »

IMO najlepszy raport bitewny na BP jak dotychczas :)
Brawo Lasti , świetna robota.
Obrazek

Awatar użytkownika
Sa!nt
Falubaz
Posty: 1473
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Sa!nt »

I ja tam byłem, miód i wino piłem

Bardzo udany raport Lasti.
Szkoda że nie pomyśleliśmy o aparacie to byłby zdjęcia.
Rozpiski wyglądają tak a nie inaczej bo to pierwsza bitwa z turnieju par gdzie pary były losowane.
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.

Awatar użytkownika
Tutajec
Postownik Niepospolity
Posty: 5347

Post autor: Tutajec »

przeżyłbym prawdziwą ekstaze gdybym zobaczył tutaj zdjęcia masz racje tylko tego tu brakuje zdjęć

2 co do najlepszych raportów na bp tak trzymaći pisać więcej takich małych arcydzieł

Awatar użytkownika
Miszczu
Chuck Norris
Posty: 429

Post autor: Miszczu »

IMO najlepszy raport bitewny na BP jak dotychczas Smile
Chyba nie czytałeś wypocin Gniewka.


Bardzo zgrabny raport. Jednak wartałoby go poszatkować zdjęciami.
Teraz za bardzo zlewa się w całość i przyznam się szczerze, ze pod koniec czytałem go bezmyślnie. Za dużo jak dla mnie opisów "w prost". Za mało otoczki emocjonalnej i wizualnej.

Tzn. za duża dokładność opisu poszczególnych ruchów każdego oddziału. Dobre jako reportaż, słabsze jako barwny opis bitwy.
Warto spojrzeć na całość, z dalszej perspektywy, nie wnikając w każdy szczegół.
Sam znam ten ból.. chęć zawrzenia w raporcie każdego ruchu na planszy. Jednak z doświadczenia wiem, że znacznie odbija się to na jakości samego raportu.
-----------------------------------------------------------------------------------------
"kiedy ludzi kupa to i rycerz dupa"

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Hehehe, Lasti, depczesz mi po ambicji :)
Bardzo fajny raport, zręcznie napisane. Gdzieś przemknęło mi kilka literówek i drobnych błędów stylistycznych, ale i tak super.
Co do jednej rzeczy mam tylko zastrzeżenie:
"wielki Saurus Veteran który dosiadał brutalnego i równie głupiego Cold One’a." - wychodziłoby na to, że Scar Veteran jest równie durny co jego wierzchowiec (a może to prawda? xD)
Chyba ciut lepiej brzmiałoby "który dosiadał równie brutalnego, co głupiego Cold One'a".
No i czasem tekst jest trochę "za gęsty", jeśli wiecie o co mi chodzi. Czytelnik na raz dostaje za dużo detali, i one odrobinę zaburzają ogólny obraz.
Tyle z mojej strony, szacun.

Awatar użytkownika
Jedy Knight
Forma Skrótowa
Posty: 3439

Post autor: Jedy Knight »

Miszczu pisze: Sam znam ten ból.. chęć zawrzenia w raporcie każdego ruchu na planszy. .
Boli.
Boli bardzo.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.

Awatar użytkownika
Krasnal
Plewa
Posty: 6

Post autor: Krasnal »

Lasti, odwaliłes kawał dobrej roboty. Mój czempion skończył marnie pod Twoim Stegadonem :P

Awatar użytkownika
Grazbird
Kretozord
Posty: 1887
Lokalizacja: KGB Klub Gier Bez Prądu

Post autor: Grazbird »

Skinki wzięły czarodziejkę od tyłu :D

gratulację, bardzo sympatycznie napisane
kilka drobnych błędów stylistycznych ale poza tym wszystko okej !
tak trzymać !!!!!!!

ODPOWIEDZ