Bless - welfy

Moderator: lith

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
bless
Pan Spamu
Posty: 8444
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: bless »

No dobra, oba raporty w edytowanych postach powzej. Enjoy ! :)
Obrazek

Awatar użytkownika
Lires
Ciasteczkowy Potwór
Posty: 982

Post autor: Lires »

Faktycznie bitewka byla niezwykle wyzywajaca ciezka i przyjemna jednoczesnie a to pewnie za sprawa wspanialego przeciwnika.
Opis sytuacji bardzo dobry i przedstawil dobrze zmagania na placu boju.
Oczywiscie ze sie jeszcze spotkamy przynajmniej raz ale mam nadzieje ze wiecej bo jeden rewanz nie wystarczy. :D
Nastepnym razem postaram sie aby moja magaia byla bardziej skuteczna i bez miskastow i zeby drwale wkoncu scieli jakies drzewko :twisted:

Awatar użytkownika
bless
Pan Spamu
Posty: 8444
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: bless »

Dziś mialem kolejną świetną bitwę. Tym razem z delfami Bugiego. :)

Na poczatek wylosowalismy tereny i rozstawilismy je. Pragne zwrocic uwage, ze poza swoim welfickim laskiem nie mialem zadnego innego kawalka zieleni. :)

Ponizej schemat rozstawienia obu armii. Bugi wyraznie podzielil swoja armie na dwie jednakowe (prawie), w pelni samodzielne grupy. Ja standardowo zaslonilem driadami swoje wrazliwsze regimenty przed ostrzalem z balist.

Obrazek

Niestety znowu nie docenilem przeciwnika i jego armii... :oops:
Patrzylem na rozpiske Bugiego i myslalem sobie: "O, to sie wystrzela, to sie wystrzela, to sie wystrzela, to sie wymaguje, a to sie rozwali w walce...." Chcialoby sie, zeby bylo tak latwo ! Niestety Bugi nie chcial w tej kwestii wspolpracowac, stawial wrecz zaciekly opor. Mial piekielnie szybka armie i nie omieszkal tego wykorzystac. Pierwsze trzy tury to delfy kontrolowaly sytuacje na polu bitwy. Dopiero potem... a zreszta - wszystko po kolei. :)

Bitwe rozpoczalem ja.

Zacznijmy od tego, ze na srodku stolu staly harpie. Nie lubie lataczy, wiec je ostrzelalem, co zredukowalo ich liczebnosc do 2 sztuk. Tak okrojony regimencik uciekal potem i zbieral sie w roznych okolicznosciach. Ostatecznie jednak uciekł za stol nie czyniac zadnych szkod.

Poniewaz regimenty delfow na lewej flance wydawaly mi sie taaaak daleko, wiec postanowilem z tego skorzystac i skupic sie najpierw na zmasakrowaniu prawej flanki a dopiero potem przygotowac sie na uderzenie drugiej grupy mroczniakow. Aby zrealizowac swoj szczwany plan podszedlem alterem, driadami, duzymi tancerzami i warhawkami pod gorke. Tam wkrotce doszlo do pierwszych starc. Najpierw moje driady wypchnely za pole dark ridersow, ktorzy dosyc smialo sobie weszli na moja polowe stolu. Po spalonej szarzy driady wystawily sie na atak mrocznych rycerzy z warbannerem. Koldłany ruszyły z hukiem... Male drzewka teoretycznie powinny byly od razu polec, lecz w praktyce tlukly sie z rycerzami przez trzy tury, wybily 4 z 5przeciwnikow, i dopiero na ostatnim chlopaku sie zmeczyly - nie zadaly rany, przegraly o jeden i zostaly przez samotnego jezdzca zagonione. Finałem tego wątku był killing blow na samotnym jezdzcu od waywatcherow.
Tymczasem do pokonania zostali mi jeszcze: warriorzy, rydwan i balisty. Rydwan dostał w trzeciej turze szarze w bok od jastrzebi. Ptaki wbily mu niespodziewanie dwie rany, wygraly walke i zmusily do ucieczki przez swoj regiment warriorow (zginął jeden wojownik) a nastepnie moje driady (i tu sie rydwan oczywiscie rozbil, ale wzial ze soba jeszcze jedna driade). Jastrzebie wpadly z pogoni w walke, ktora wlasnie zaczynala sie miedzy driadami i alterem a warriorami. Driady byly w jednej flance, alter na froncie, zas jastrzebie na drugiej flance - wiec powstala klasyczna kanapka. Warriorow, nie dziwne, pokonalem i zagonilem. Niestety pogon zaprowadzila mnie na srodek stolu, gdzie zdazyla juz podejsc z lewej flanki czesc regimentów drugiej delfickiej samodzielnej grupy operacyjnej...

Ale przeniesmy sie narazie w inne miejsce pola bitwy. Otoz drugie koldłany, dark riderzy i hero na pegazie zrobili mi szybki rajd na tyly armii. Myslalem, ze spoko, ze wystrzelam, wyczaruje... Ale oto pierwsza tura i miscast - zuzywam Ranu's Heart. Druga tura i kolejny miscast - duza magiczka dostaje rane. Potem trzeci miscast - mala magiczka dostaje rane, traci czar i poziom. No... ok, mam jeszcze strzelanie. Wrog juz wprawdzie pod nosem, ale przeciez luki, przeciez treeman i waywatcherzy... Taaaaa.... Drzewo - misfire. Lucznicy zabijaja jednego lekkiego kawalerzyste. Waywatrzerzy tez cos w tym stylu. Mozna wiec powiedziec, ze ja tu sie bawie az nagle patrze a tu wrog juz szarzuje. Jedni lucznicy uciekaja za stol. Tancerze z magiczkami biora na klate noble'a na pegazie, oraz (w nastepnej turze) dwoch dark riderow. Rzucam pania general wyzwanie na pojedynek. Na szczescie mam irytujace siecioplotki i ani noble ani pegaz nie rzucaja 6 na trafianie. Do walki, we flanke pegaza, dobijaja teraz szybko moi drudzy lucznicy (mam dzieki temu outnumber i bok). W tym tez momencie moja duza magiczka przelamuje w koncu magiczny impas i zmienia sie w niedzwiedzia. Oooo... to byla prawdziwa kobieta w okresie przedmiesiaczkowym. ;) Dziewczyna sprawnie poszatkowala damskiego boksera na kawalki, co pegaza i 2 dark riderow wprawilo w niemale przerazenie (wszyscy uciekli za stol).

Pozostawala jeszcze kwestia drugiego rydwanu i warriorow, balist, oraz delfickiej magiczki, ktora ciagle grozila mi IF na jakis wredy czar. Aby opisac ich przejscia przenosimy sie z powrotem do stud... yyy.. na srodek stolu, gdzie wkrotce w pogoni za rozbitymi warriorami (z prawej flanki) wyladuja moje driady, jastrzebie i alter.

Tu historia rozpoczyna sie od herosa na pegazie (tego z prawej strony), ktory bierze HoDA na twarz i zostaje uziemiony (czyli wlasciwie pegaz bierze HodA na twarz, bo sam heros nie dostaje zadnej rany). Żądny rewanzu delficki noble rozglada sie w poszukiwaniu wroga i zauwaza moich wildow, ktorzy stali obok i szykowali sie wlasnie do szarzy na balisty, czy cos (celow bylo kilka - wystarczylo tylko najpierw przezyc ostrzal 3 balist...). Noble w furii wycial (przez 2 tury) 4 wildow, ale potem jego zlosc zaczela mijac i na 5 jezdzca sil mu juz braklo. Kwestie ostatniego wilda rozstrzygnela dopiero szarza warriorow we flanke. I tu historia lewej flanki zazebia sie z historia prawej flanki. Delfy (koldłany, warriorzy i rydwan) szarzuja moje jastrzebie, altera i jedne driady (bo sa tu w sumie dwa regimenty). Jastrzebie uciekaja a w kolejnych turach dwa razy oblewaja test na zbieranie - zmykaja za stol. Alter wymyka sie szarzy (chwile potem zostaje zastrzelony przez balisty). Jedne driady biora koldłany na klate, lecz tym razem gina juz w szarzy. Nie ma jednak co plakac, bo chwile potem w bok tychze rycerzy (zatrzymanych w miejscu czarem z beasta) wpadaja tancerze, ktory dokonuja masakry w dwoch aktach (turach). Drugie driady rozkrecaja tymczasem dwie balisty z prawej strony, lecz i one w koncu gina pod kolami rydwany, ktory dostaje przyspieszenia z czaru z lore of shadow.

Finalem wielkiej masakry miedzy dwiema rasami elfow jest zabicie delfickiej pani general magicznym pociskiem (wyszla z regimentu, by uciec przed szarza treemana), oraz pokonanie drzewem przerzedzonych warriorow, w ktorych schronil sie noble z pegaza (ten, ktory wycial mi wildow). Drzewo ustalo pierwszego brejka a nastepnie samo zlamalo delfickich wojownikow.

Po bitwie delfom zostal tylko rydwan i dwie balisty.
Z mojej armii ocalalo: drzewo, waywatcherzy, oba regimenty tancerzy, jedni lucznicy, oraz dwie magiczki (obie poranione do polowy punktow).
Mialem tez jednak jeszcze 2 sztandary, generala, oraz 4 cwiartki. Stad, pomimo iz praktycznie wzajemnie sie wyrznelismy, zwyciezcami starcia okazaly sie welfy. A bylo to duze zwyciestwo i to nie tylko z nazwy, lecz takze z trudu, z jakim przyszlo mi o nie walczyc.

Pewnie Was nie zdziwie piszac, ze bitwa byla super (co ja poradze, ze tak mi sie farci z milymi przeciwnikami i armiami...). Bugi, jak mi sie przyznal, jest nowy w naszym srodowisku. Dlatego pozwole sobie na tresciwa opinie na jego temat - swietny gosc ! Zagrajcie z nim a nie pozalujecie. :)
Obrazek

Borysss
Chuck Norris
Posty: 422
Lokalizacja: .::ZadTrolla::. Shannon Éire

Post autor: Borysss »

Dobry raport bless.
Przegięte WE z przegiętymi dE ;)

Awatar użytkownika
bless
Pan Spamu
Posty: 8444
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: bless »

Dzis sieknąłem az trzy bitwy. Obecnie jestem na skraju wyczerpania, wiec nie ma mowy o zadnych raportach. Moze jutro, jak mi sie bedzie nudzic w pracy, to cos rozwine watek.

I bitwa z Kołatą

Dosyc szybko udalo mi sie pozbyc wszystkich szamanów i to przesadzilo o zwyciestwie.
Pierwszy mag wywalil sie w kosmos z miscasta (po wzieciu grzyba ! :) )
Potem lord i drugi maly szaman musieli wylezc z klocka Black Orków, bo driady weszly im pod nos i Kołata bal sie stracic swoich heorsow w tym starciu. Ale ze mialem lucznikow na gorce, wiec najpierw zastrzelilem tego malego szamana. Tak po prostu. A potem Kołata rzucil Scieżkę Gorka dużym magiem i najpierw zdjal mi z 3 lucznikow a nastepnie rzucil 1 na przechodzenie. Wiec stopa spadla na niego, lecz zadala mu tylko dwie rany. Trzecią zadali lucznicy z górki. Czwarty szaman uciekl za stoł z klockiem gobosow z paniki po zlamaniu innego regimentu nocnikow przez driady i wildow.
U mnie ladnie spisywail sie lucznicy (ci to zawsze kik ass !). U Kołaty zarzadzily bolce, ktore w jednej salwie zdjely Treemana. Dawaly mi tez w kosc Doom Divery, ale ostatecznie udalo sie pocisnąć brudnych zielonych agresorow, ktorzy osmielili sie wejsc do świetego lasu Athel Loren. Zwyciestwo.

II bitwa z Crusem

Crus rozstawil sie na srodku stolu. Crus bardzo polegal na magii, a ta go niestety dosyc w tej bitwie zawiodla. To znaczy po prostu czasem czary nie wychodzily. A Crus myslal, ze wychodzic beda zawsze... hehehe...
W kazdym razie Crusowi nie udalo sie zdjac mi z magii tego, co chcial. Za to moja magia i strzelanie szybko wykosily jego lekkie jednostki (czyli wszystko poza Temple Guardami i Slannem). W finale zalozyłem piekna, klasyczna kanapke (wildzi i treeman z jednego boku, tancerze od frontu, driad z drugiego boku) na regimencie ze Slanem i zniszczyłem go po trzech turach walki.
Dumny jestem szczegolnie z zabicia obu Scar Veteranow. Biegacz wbil sie w driady walczace z Salkami i... nic nie zrobil (ok, tu troche przyfarcilem, ale tak bywa...). W nastepnej turze dostal na bok szarze tancerzy (liczylem na KB, ale nie wyszedl... tu Crus przyfarcil, bo psozlo w niego 9 atakow). I jaszczur zginal - najpierw dostal łunda od tancerza, potem od driady. Drugi Scar dostal killingblowa od tancerzy. :twisted:
Generalnie zamiotlem stoł nie otrzymawszy wlasciwie zadnych znaczacych strat (jedne driady, polowa drugich, Alter... i to chyba wsio)
Maska do przodu. :)

III bitwa z Crusem
Crus byl niepocieszony wynikiem naszego pierwszego starcia i od razu poprosil o rewanz. Mielismy jeszcze chwile, wiec sie zgodzilem.
Tym razem Stachu skitral wszystkie swoje jaszczurki w kącie (obawiajac sie takiego okrazenia, jakie dostal w poprzedniej bitwie). I tym razem poszlo mu lepiej.
Niby szlo mi dobrze... wyczyscilem wszystkie skinki, Kroxy... Mialem niezlego farta z Treemanem, ktory stojac przed cala armia lizakow zebral jakies 2 magiczne pociski, chmure strzal od skinkow, z 40 hitow od salek i ostal sie na jednej ranie, by wlasnie troche namieszac z tymi Kroxami, itp... Lecz tu niestety troche ugrzazlem i potem TG sie obrocili i rozkrecili mi najpierw drzewko a nastepnie wildow (w sumie prawie 600 pkt... :roll: ) . W tej biwie troche przyciosal tez Slan. Nic wielce spektakularnego, ale dwie driady tu, dwie driady tam.. i tak sie w koncu zsumowalo, ze mi armie troche poszarpal.
Ale i tak najbardziej nienawidze... SALAMANDER !!! Rany... Crus potrafil rzucic 22 hity. Autohity. Z sila 3 na moje bidne elfiki z T3. Masakra... :cry:
Wynik starcia - Male zwyciestwo Crusa

Kołata, Crusader - dzieki za bardzo fajne bitwy !!! I pizze.. :P

A jak Wasze wrazenia z naszych starc? Poza tym, ze mieliscie pecha, bo to wiadomo... :wink:
Obrazek

Awatar użytkownika
Kołata
Prawie jak Ziemko
Posty: 9564
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: Kołata »

Wygrałeś zasłużenie, bo zrobiłem kilka błędów oraz przytrafiło mi się kilka drobnych pechowych potknięć.
Po pierwsze dałem sobie wcisnąć waywatcherów, przez co straciłem 4 fanoli.
Po drugie za bardzo ryzykowałem z magami, co się zemściło.
To jeśli chodzi o błędy.
A z pechozoli to najbardziej zabolała mnie oblana animozja na herdzie w pierwszej turze i miscasty. No i spore ilości jedynek w początkowej fazie bitwy przy ranieniach na 2+, choć to raczej mniej istotne.
Ale w sumie takie rzeczy się zdarzają w bitwach i już. Nie były to jakieś mega pechy.

Tak czy siak muszę Ci powiedzieć, że czuję się coraz lepiej w starciach z WE. Nadal jest ciężko, ale wydaje mi się, że grając ostrożniej mam spore szanse na zwycięstwo. Klucz to zachować magów jak najdłużej przy życiu, bo to oni robią zdecydowanie największą rozpierduchę.

Dzięki za bitwę. Wyciągnąłem z niej wnioski i czekam na rewanż :twisted:

Awatar użytkownika
bless
Pan Spamu
Posty: 8444
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: bless »

Kołata pisze:
Dzięki za bitwę. Wyciągnąłem z niej wnioski i czekam na rewanż :twisted:
Nie zapominaj tylko, ze przeciwnik tez caly cza sie uczy i wyciaga wnioski.... Rewanz dostaniesz niezawodnie, ale jak wiesz, musi mi sie napierw troche spraw poukladac.... :)

Co do jednego musze Ci przyznac racje - Squig Herd jest upierdliwy. Zniszyc go to dla moich elfow nie problem. Gorzej z konsekwencjami tego "wyczynu". Tak jak dzis, kiedy po szarzy driad w Twoje squigi, nagle tak sie pusto zrobilo wokoł... hehehe... Jakos nikt nie mial ochoty przygladac sie tej walce z bliska.
Squig Herdy sa wkurzajace i na pewo warte swojej ceny.
Obrazek

Awatar użytkownika
Shino
Nerd Forumowy
Posty: 13990
Lokalizacja: Ordin Warszawa

Post autor: Shino »

wczoraj sie zmoglem znowu z blessowymi elfami o musze przyznac, ze z tej bitwy juz jestem bnardziej zadowolony niz z poprzedniej ;] (choc tu uwazam, ze juz mialem troche pecha ale to kiedy indziej -> jak sie zrobi raport ;] )

Pedros
Oszukista
Posty: 856

Post autor: Pedros »

Ja tylko mam pytanie dotyczace skomponowania przedmiotow na lordzie magow --> czemu nie wand of wych elm i np DSa ??

Co do reszty to nic nie pisze i sie nie pytam, bo praktycznie takim samym zlozeniem oddzialow gralem z toba na DMP poprzednim (no byl bsb z hailem, choc jak teraz nie dopuszcza na dmp takiego goscia tez bedzie biegacz).

Jak ogolnie ci sie warhawki spisuja? bo z tego co tu widze to calkiem niezle. U mnie bylo tak ze jak bylo jakies strzelanie to padali odrazu ;/

Jakbys mial czas to bys zagral?

Awatar użytkownika
Jedy Knight
Forma Skrótowa
Posty: 3439

Post autor: Jedy Knight »

Pedros pisze: Co do reszty to nic nie pisze i sie nie pytam, bo praktycznie takim samym zlozeniem oddzialow gralem z toba na DMP poprzednim (no byl bsb z hailem, choc jak teraz nie dopuszcza na dmp takiego goscia tez bedzie biegacz).
Dopuszczę.
Nieartykułowane ryki niepiśmiennej, nie znającej zasad WFB tłuszczy, nie wzruszają mnie.
W najmniejszym stopniu.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam.

ODPOWIEDZ