2 tura Bretonni:
Uciekająca lanca się nie zbiera i wyjeżdża poza makietę.
Kadyl deklaruje szarże. Od mojego prawego skrzydła. Lanca 9 rycerzy uderza na rusznikarzy. Lekka jazda (pięciu) na działo. 3 pegazy na organki. Dwie lance na Hammerersów. Rycerze Grala na warriorów. Kolejna lanca na kolejnych warriorów (figurki Dragon Company). Kolejna lekka jazda (dziesięciu) na organki. Lanca Błędnych Rycerzy na rusznikarzy. Pegazy i Lord na pegazie na Ironbreakersów (którzy w swojej turze się obrócili czołem do napastników o czym wcześniej nie wspomniałem). Na środku makiety Zielony Rycerz szarżuje na żyrosa, który w celu odciągnięcia rycerza od walki deklaruje ucieczkę. W międzyczasie gdzieś na drugim końcu stołu maszeruje do przodu bretońska BPP (Biedna Pierd...na Piechota).

Magia znowu nic nie zdziałała ale wyprztykałem się już z dispeli. Kolejna tura magiczna może być smutna.
Trebuchet strzelający strzałem niebezpośrenim nie trafia. Drugi trebuchet strzela do warriorów stojących po prawej stronie głównego regimentu Hammerersów. Wypada HIT (tak to ten sam trebuchet trafił drugi raz pod rząd). Schodzi 6 chłopa.
Na prawym skrzydle rusznikarze nie mogą strzelić do szarżujących (mają jakiś banner). Kilku ginie. Przegrywają combata i nie zdają testu złamania. Uciekają poza pole bitwy. Nikt w promieniu 6 cali nie panikuje. Rycerze powstrzymują się od pogoni. Obsługa armaty dzielnie się broni. Pegazy wybijają do nogi obsługę organek i robią over runa na Ostatniego Króla Slayerów z Karak Kadrin - Ungrima Ironfista (świeć Panie nad ich duszami).
Środek pola. Cały czas mam w głowie resztki regimentu Hammerersów, który miał być kręgosłupem obrony mojej armii. Jest ich 9 + BSB. Szybka kalkulacja w głowie. Uderzają na nich dwie lance. 12 ataków zwyklaków, 4 ataki dowódców i minimum 6 ataków paladynów. Plus 14 koni. 16 ataków z siłą 5, 6 ataków z siłą 6, 14 z siłą 3. Wszystko trafia na 4+. Wejdzie 8 z siła 5. 3 z siła 6, 7 z siłą 3. S5 to W na 3+ a więc 4-6 wejdzie bez save. S6 to W na 2+ a więc 2-3 bez save.S3 to W 5+. Wejdą 2, może jeden się wysejwuje na 5+. Jak będę miał farta to ustoją, ale biorąc pod uwagę szczęście w początkowych rzutach. Bye, bye moi drodzy

Kości w dłonie.
"Ziemia pod nogami Dolgana cała drgała. Nadciągała bretońska burza. Widział ich z daleka. Kolorowe proporce i kropierze falowały na wietrze. Pomiędzy nimi złowrogo połyskiwały ostrza mieczy i kopii niosących śmierć. Gdzieś daleko na prawym skrzydle, w regimencie długobrodych walczył jego ojciec. Ale to nie troska o ojca zaprzątała głowę Dolgana. On sobie poradzi. Przeżył już tyle bitew, że ta będzie tylko kolejną w historii jego życia. Myśli Dolgana krążyły wokół zdziesiątkowanego oddziału Hammerersów. Ich zmasakrowany regiment stał po prawej stronie oddziału w którym znajdował się Dolgan. To była jego pierwsza w życiu bitwa. Jego i większości młodych krasnoludów z jego oddziału. Na dodatek ich skromny regiment nie został zaszczycony obecnością żadnego bohatera. To walka u boku gwardii królewskiej uzbrojonej w młoty miała być dla nich zaszczytem. Zaszczytem i otuchą. Teraz z rozdartym sercem patrzył na nich. Zdziesiątkowanych, zakrwawionych, słaniających się na nogach w niekompletnych pancerzach. Lekko za duży hełm odziedziczony po dziadku zaczął mu teraz jakoś bardzo przeszkadzać a tarcza strasznie ciążyć. Jazda Bretonni była coraz bliżej. Już można było kalkulować, która lanca gdzie uderzy. Na Hammerersów skierowały się dwie chorągwie. Na skromny oddział Dolgana Rycerze Grala. Dolgan przeklnął w duchu. Rycerze Grala. Najlepsi z najlepszych mieli walczyć z krótkobrodymi. A więc tak miał wyglądać koniec. Hammerersi zostaną stratowani przez bretońską jazdę a jego oddział zostanie zmasakrowany przez Grali. Kto przeżyje, albo ucieknie, albo zginie od czarów tej wiedźmy Morgiany, która nigdy nie opuszcza ich szeregów. Zastanawiał się teraz czy zgłoszenie się na ochotnika do pierwszego szeregu to był dobry pomysł. „Głupi oczywiście – pomyślał - a ty Dolganie jesteś głupcem nad głupcami, ale jak inaczej można było zaimponować staremu Ojcu? No jak?” Rycerze byli już bardzo blisko. Dolgan jeszcze raz spojrzał w stronę Hammerersów. Spojrzeniu temu nie towarzyszyła już żadna nadzieja. Prędzej rozpacz i bezsilność. Złoty kielich na sztandarze Rycerzy Grala lśnił w słońcu. Dolgan uniósł tarczę nad głowę i zamknął oczy. Ktoś z drugiego szeregu podparł mu plecy tarczą aby nie przewrócił się od impetu bretońskiej szarży. Uderzyli. Potworny jazgot stali uderzającej o stal, dźwięk kruszonych kopii, krzyki bólu i kwik przewracających się koni. Otworzył oczy. „Jeszcze żyję”, pomyślał. Tarcza z tyłu pchała go do przodu jak szalona. Rzucił kątem oka w stronę miejsca gdzie jeszcze przed chwilą stali Hammerersi. Na Boga, ich sztandar nie upadł. Wytrzymali szarżę dwóch regimentów jazdy. To niemożliwe. Z gardła Dolgana wydobył się krzyk radości ale zginął w setkach krasnoludzkich gardeł. Na polu bitwy nie było krasnoluda, który jak Dolgan nie myślałby o Hammerersach przed szarżą. Na polu bitwy nie było krasnoluda, który teraz nie cieszyłby się jak on, że wytrzymali. Lekko za luźny hełm już mu w niczym nie przeszkadzał a krasnoludzkie topory i młoty zaczęły pracować ze zdwojoną siłą."
Na stole zostało trzech plus nie ruszony BSB. W minutę zestarzałem się o 10 lat, ale Grungni się chyba obudził i wyczaił, że jego synowie właśnie gdzieś walczą

Oddając zdjęli jednego rycerza. Combat oczywiście przegrany ale stubborn + generał w 18 calach + BSB na przerzutkę. Zostają na stole.

Pod końskimi kopytami Rycerzy Grala ginie 6 wojowników klanowych. Z siłą 3 nie są wstanie przebić się przez save 2+ i nie zabijają żadnego Bretończyka. Drugi regiment warriorów (Dragon Company) traci jedną brodę i nie zabija nikogo. Na bomblu stubborna, Ld generała i z przerzutką z BSB nie ma niespodzianek. Wszyscy stoją. Zielony rycerz dogania i rozbija żyrosa. Pegazy pod lasem dalej męczą się z drugim żyrokopterem.
Lewe skrzydło spore straty. Obsługa organek przegrywa combat i nie zdaje testu złamania. Rusznikarze to samo i uciekają poza makietę. Rycerze powstrzymują się od pogoni. Na szczęście nikt w okolicy 6 cali od organek i rusznikarzy nie panikuje. Ironi tracą trzy tarcze, przegrywają combata ale utrzymują się na pozycji.
Co jak co ale moi dzielni chłopcy potrafią przyjąć szarżę jak mało kto

Większość postów piszę pod wpływem alkoholu i innych używek.