Ja zwróciłbym uwagę na to że pomijając wrodzone oddanie Aenariona, dopiero po przejście przez płomienie i uleczenie przez Asuryana dal radę walczyć z demonami. Aenarion nie odważyłby się wziąć miecz Kheina przed spaleniem.Rizzen pisze:Co do płomieni, to jest to miły zwyczaj, jednak Asuryan przyczynił się do wygrania walki z Demonami nie więcej niż Khain, którego mieczem później Aenarion wyrżnął armię Demonów. Dodam też, że Asuryan wcale nie palił się (hehe) do pomocy Elfom, które i tak go uznają za swojego wybawcę. Gdyby nie siła woli Aenariona to kto wie jak by się to skończyło. Przeto mój szacunek dla rzekomo "dobrych" bóstw nie jest zbyt wysoki.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to iż książęta mieli dobry powód by nie wybierać Malekitha na króla. Otóż Aenarion biorąc miecz wziął na siebie i swój ród klątwę zagłady. Po wojnie potrzebny był król który ustatkuje sytuacje a nie umrze. Obecnie myślę że tylko wizja Krwawej jatki między elfami odciąga Khaina od zabrania duszy malekitha.