Konkwista po bretońsku

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Konkwista po bretońsku

Post autor: Watcher »

- Są przed nami, panie.
Przed nami. Słodka Pani, znowu się zaczyna. Zaczyna się. Są tuż przed nami i chcą zabijać. Słodka Pani, jaszczuroludzie są przed nami i, jak ja tego nienawidzę, za chwilę będę musiał pomknąć im na spotkanie. Bretońska powinność honorowa, niech ją jasny szlag.
- Panie?
Fulko de Rhonde, Fulko Od Rożna zacisnął tłuste palce na wodzach swego pegaza, w jego głowie wył demon strachu. Ale był też paladynem Tankreda II, diuka Quenelles, Protektora Athel Loren.
- Robert z młodymi pójdzie w prawo, za resztki tego muru. Rycerze Królestwa pozostaną w centrum, zapolują na te przerośnięte jaszczury które widzieli zwiadowcy. Chłopi i Anna przy mnie, wokół wzgórza.
Są tuż przed nami.


To była bitwa kampanijna, w ramach podbijania wyspy u wybrzeży Lustrii. Dzięki kampanijnym zasadom miałem przewagę nad moim przeciwnikiem, którym był Kuroki (800-875). Wystawiłem errantów (około 7), realmów (podobnie), BSB, paladyna na pegazie (generał), pięciu yeomanów, 13 łuczników i pierwszopoziomową damselkę z silver mirrorem. Wybrałem ścieżkę Życia i poszczęściło mi się: wylosowałem grad kamieni. Pole bitwy było usiane kamienistymi terenami... :-D
Naprzeciw mnie stały dwa oddziały skinków (jeden na lewym, drugi na prawym skrzydle), croxigory w centrum, salamandry zamelinowane w ruinach na prawym skrzydle, biegacz i jakiś szaman, który całą bitwę siedział za skałą i miotał scrollami.
Strasznie bałem się salamandr, więc nie do końca wiedziałem, jak się za nie zabrać. Postanowiłem realmami w centrum przenieść się na lewe skrzydło, poza ich zasięg i następnie zaszarżowaś croksy, z kolei errantami ostrożnie iść do przodu, by ostatecznie wjechać w przerażające salki.
Obrazek

Wrzaski stojących obok niego łuczników działały mu na nerwy, ale miał większe sprawy na głowie. Przed nim na zbryzganej krwią szachownicy przesuwały się wykonane z mięsa figury. Jego armia.
Tuż przed nim dogorywał oddział Yeomanów. Wolni chłopi wdali się pojedynek strzelecki z dysponującymi dmuchawkami małymi plugastwami wroga, ich szeregi topniały w zastraszającym tempie. Ale tym nie musiał się przejmować. To tylko chłopi.
W centrum wokół Rycerzy Królestwa wykwitły długie jęzory ognia. Salamandry! Krzyki płonących Bretończyków dotarły do zajmowanego przez Fulka wzgórza pokonując nawet wulgaryzmy chłopskich łuczników. Najświętsza Pani, chroń swe sługi...
Lanca kwiatu rycerstwa Quenelles zachwiała się... i zaczęła ucieczkę. Skamieniały z przerażenia Fulko Od Rożna zrozumiał, że nadchodzi śmierć.
Odetchnął. Skończył się czas wątpliwości i wyborów.
Był Bretończykiem. Znowu.


To był mroczny moment dla rycerzy Pani.
Ostrzał moich łuczników był nieskuteczny jak nigdy. Ustrzelili chyba jednego skinka... i nic więcej. Zdecydowanie lepsi pod tym względem byli yeomani, ale oni dość szybko zeszli od wrażych dmuchawek. Ukryta w domku damselka próbowała razić kamieniami, ale średnio jej szło z uwagi na ciągłe dispelle. Ale przynajmniej poraniła wrogiego szamana srebrnym lusterkiem :) A realmi zatrzymali się szarżą pół cala od crixigorów... po czym zostali złamani.
Wtedy nastąpił zwrot.
Erranci na prawym skrzydle wreszcie zerwali się do szarży i przepędzili salamandry. Co więcej, rozpędzili się tak, że dopadli również croxy. Co przy ponownym zebraniu się realmów stworzyło na polu walki zupełnie nową sytuację.

Rycerze Królestwa z okrzykiem zwycięstwa przemknęli po truchłach monstrów kroksigorusami zwanych i wbili się szarżą w salamandry, już wcześniej zaatakowane przez błędnych rycerzy prowadzonych przez chorążego Roberta. Pegaz Fulka zarżał triumfalnie, przechodząc do lądowania.
Powietrze wypełniło się strzałkami. Głowa bólem.
Gdy się ocknął, leżał na mokrej od krwi trawie obok martwego wierzchowca. Ktoś biegł w jego kierunku.
Fulko Od Rożna wstał niezdarnie, sięgnął po miecz i spojrzał w oczy nadbiegającemu pokrytemu łuskami potworowi.
Za chwilę odbierze mi cały mój strach, zdążył jeszcze pomyśleć zanim humanoidalny jaszczur go zabił.


Śmierć mojego generała była kolejnym zwrotem w bitwie... na szczęście chwilowym. W międzyczasie wycięte zostały uciekające znowu salamandry, a damselce wreszcie udało się rzucić nieskontrowany grad kamieni, który zmasakrował biegacza jaszczurów. Było już po bitwie. Na deser wrogi szaman zafundował sobie miscasta i po magicznym ciosie zszedł do Krainy Wiecznego Wylegiwania Się Na Ciepłych Kamieniach. Wygrałem ponad 400 punktami.
Było naprawdę znakomicie! Bitwy ze zmienną akcją to coś, co w wfb lubię najbardziej :)

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

Co by można powiedzieć - podoba mi się taki sposób narracji. Nie będę oryginalny pisząc, że mogłeś się pokusić o dłuższy raport i więcej niż jedno zdjęcie, ale przestaję narzekać ;)

Życzę powodzenia i udanej kampanii! :)

Waldi
Masakrator
Posty: 2026

Post autor: Waldi »

Całkiem sympatycznie się czyta.

Gratuluję oczywiście wyniku :)

A nagłe zmiany sytuacji na polu bitwy dodaje wyjątkowego smaczku każdej rozgrywce.

Awatar użytkownika
Laczek
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 109

Post autor: Laczek »

bardzo fajna bitwa strasznie klimatyczna :lol2:
gratuluje zwycięstwa :D
szkoda że tylko jedno zdjęcie ale i tak się bardzo fajnie czytało
Obrazek

Awatar użytkownika
Master of reality
Oszukista
Posty: 833
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Master of reality »

Trochę krótko... ale i tak fajnie :)
I sold my soul for rock'n roll

Awatar użytkownika
Pokutnik
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 161
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Pokutnik »

Bardzo fajny raporcik trochę krótko ale co tam dobry raport i już :)
No i gratuluje zwycięstwa :D
Ku*** trudno znaleźć oryginalny podpis...

ODPOWIEDZ