Druga bitwa pod Tizoc

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Druga bitwa pod Tizoc

Post autor: Watcher »

Karczma była niemal pusta. Niemal, gdyż w rogu przy kominku drzemał sobie Rudy Filip, ale on był tu zawsze, więc nie do końca się liczył. W dodatku rzadko płacił. W znajdującej się z tyłu kuchni krzątała się też Margot, doglądająca smażącego się na ruszcie prosiaka, tyle że Jean nie był pewny, czy komukolwiek będzie mógł go podać. Zaraza jakaś?
Jakby w odpowiedzi, drzwi karczmy otworzyły się z głuchym hukiem uderzając o ścianę. Do izby wszedł wojownik w poszarpanej kolczudze i pobrudzonym, zielonym płaszczu. Chyba rycerz, sądząc po wyhaftowanym na pelerynie czarnym smoku na złotym polu. Ubogi rycerz. Spalona słońcem twarz sugerowała przybysza z Estalii, przybysz odezwał się jednak czystym bretońskim bez jakichkolwiek naleciałości:
- Potrzebuję strawy i noclegu. Za dwa miedziaki.
Przywykły do rozkazywania ton ostatecznie już przekonał Jeana, że do czynienia ma z herbowym. Uśmiechnął się pod wąsem. Rycerz nie rycerz, Jean niełatwo dawał się zastraszyć.
- Dwa miedziaki to mało, szlachetny przybyszu. Dużo za mało - odparł.
Dłoń nieznajomego spoczęła na rękojeści miecza. Jean sięgnął po ręcznik by wytrzeć stojący obok talerz.
Pod ręcznikiem leżały łyżki i napięta kusza. Rycerz zmierzył ją wzrokiem i zdjął dłoń z miecza.
- Szlachetny gościu, nie zamierzam jednak wypraszać cię z moich skromnych progów. Czujesz z pewnością aromaty płynące z kuchni, będący ich autorem świniak z pewnością zaszczycony byłby perspektywą zaspokojenia twego apetytu. Nie wezmę nawet pieniędzy, wystarczą mi dwie inne nagrody.
- Jakie - warknął pytająco rycerz.
- Z kondycji twej ogólnej zgaduję, iż wracasz z wojennej potrzeby. Okrutnie jestem ciekaw takich opowieści. Opowiedz mi, skąd wracasz. Z Arabii? Księstw Granicznych?
- Z Ogotay - odparł marszcząc brwi rycerz powodując u Jeana szybsze bicie serca. Ogotay! Tropikalna wyspa u wybrzeży Lustrii mająca stać się Nowym Quenelles! Miał więcej szczęścia niż myślał.
- Szlachetny przybyszu, oddam ci nawet połowę tego prosięcia jeśli uraczysz mnie opowieścią o tej odległej krucjacie!
- Mówiłeś jednak o dwóch nagrodach? - odparł rycerz zasiadając za jednym ze stołów.
Jean uśmiechnął się szerzej.
- Nie godzi się, by twa opowieść trafiła tylko do moich uszu. Poczekasz, aż chrapiący tam Rudy Filip powróci z krainy śpiących i poleci po patrycjuszy naszego miasteczka którzy również spragnieni są dobrej chanson de geste.




Bitwa na 850 punktów. Jakoś nie pomyślałem, że Kuroki może pojawić się w ChDKu, więc nie do końca przemyślałem swoją rozpiskę. W czeluściach plecaka znalazłem starą, więc posłużyłem się nią delikatnie jedynie ją przerabiając. Bolał brak speciala, ale tak akurat stanowiły reguły kampanii, której bitwa była częścią...
Wybrałem stronę z dużym, zalesionym wzgórzem na prawym skrzydle. Wokół niego rozmieściłem wszystkie moje siły, kompletnie olewając lewy kraniec stołu. Wśród drzew na wzgórzu stanął trebusz z damselką i jedenastu łuczników. Po prawej stronie wzgórza stanęła lanca ośmiu realmów, po lewej siedmiu errantów (z BSB).
Po przeciwległej stronie stołu, wśród ruin stanął regiment skinków wraz z biegaczem-generałem. W centrum kolejne skinki plus cztery teradony (mój pierwszy kontakt z tą jednostką). Na przeciwległym krańcu stołu szaman, trzecie skinki i stado salamandr.
Kuroki rzecz jasna rozpoczął.


Było ich prawie dwudziestu. Rudy Filip nie zawiódł. Najważniejsze było to, że przyszli wszyscy istotni. Czerwony na twarzy wójt Beauregard strzepywał jakiś niewidoczny pyłek z bufiastego rękawa, rozmawiając z długowłosym Tourennem, dystyngowanym właścicielem tutejszej jatki. Złoci Bracia, jak nazywano ich w Argonne. Pod oknem stał nonszalancko oparty o ścianę Pierwszy Rajca Uriel. No i Rother Żółtozęby, złotnik z Fiołkowej Alei, wierzyciel kilku okolicznych baronów.
Ich oczy miały dla Jeana kolor wielkich, nieoberżniętych suwerenów.
Rycerz (a właściwie: Bertrand de Montbart) miał talent. Opowiadał potoczyście i ze swadą godną barda, nie ponurego szlachetki za którego początkowo go wziął. Szkoda, że nie było szans na stały kontrakt. Słuchacze byli zachwyceni.
- ...Ostatnią bitwę w Ogotay przyszło stoczyć mi wśród rozpadlin prowincji, którą miejscowi zwą Tizoc. Hrabia Cedric doskonale wiedział, że okolica potrafi być niebezpieczna, ostatecznie tutaj właśnie dwa miesiące wcześniej w pułapkę dali się wciągnąć ludzie Plancheta Szalonego. My zaskoczyć się nie mieliśmy zamiaru. Umocniliśmy nasze pozycje wokół Papuziego Wzgórza i czekaliśmy na wrogów. Ci nadeszli przed południem, nasi zwiadowcy okazali się niezawodni. Zwaliliśmy się na kolana, by prosić Panią Jeziora o łaskę tak potrzebną nam w nadchodzącej potrzebie.
- Bezbożni jaszczuroludzie nie uszanowali świętości chwili. Monstrualne salamandry wychynęły ze ściany dżungli na naszym lewym skrzydle, z centrum nadlatywać zaczęły smoki miniaturowe objuczone uzbrojonymi jeźdźcami, tuż przed nami natomiast pojawił się jakiś potężnie umięśniony jaszczur drwiący najwyraźniej z niebezpieczeństwa. GŁUPIEC!
Bertrand umilkł na chwilę i rozległy się oklaski. Tourenne szepnął coś kucającemu obok łyczkowi i ten podbiegł czym prędzej do szynkwasu.
- Dwa piwa, a żywo! - krzyknął podniecony. Jean uśmiechnął się szeroko.
Bertrand kontynuował.
- Głupiec zapomniał o potędze naszej magii...



Damselka miała domenę bestii, wylosowała magiczną włócznię którą teraz cisnęła w szarżującego wprost na wzgórze biegacza. IF! Włócznia elegancko pozbawiła jaszczurczego generała jednego życia. Niezły początek starcia.
Tym bardziej, że tuż potem trafił trebusz! Umieściłem kawał marmuru dokładnie tam, gdzie chciałem, ubijając jednego teradona... i panikując pozostałe. Jeden kłopot mniej (na razie). Chłopi ubili przy okazji dwa skinki... To nie koniec sukcesów. Szarża moich realmów wgniotła w ziemię biegacza. Centrum i prawe skrzydło pola było już pod moją kontrolą. Co prawda były tam jeszcze dwa regimenty skinków, ale ich ostrzał nie był mi straszny: moje siły "wrażliwe" miały leśną osłonę. Tak dobrze na początek nie szło mi już od dawna.


Błędni Rycerze z mojej lancy niecierpliwili się. Wszystko zgarniali inni! Wraży generał zginął pod kopytami Rycerzy Królestwa. Małe smoki uciekły ścigane pociskami naszego trebusza. Jeden z oddziałów miniaturowych jaszczurek wycięty został niemal do nogi przez naszych łuczników... Zaraz nic nam nie zostanie, krzyczeliśmy. Ale stary lis Artur Rdzawy wiedział co robi. Czekał, aż pod lance podejdą nam ziejące ogniem salamandry. Nie zaatakowaliśmy nawet wtedy, gdy od boku zakradły się w nasze pobliże jaszczurki z dmuchawkami, zabijając jednego z naszych...
Twarz Bertranda wykrzywił jakiś dziwny grymas, publiczność wzięła to za zachętę do nowych braw i okrzyków "Montjoie!" i "Quenelles!".
- Potem była już tylko śmierć, panowie - powiedział zmienionym głosem Bertrand. - Zmietliśmy salamandry. Dzień był nasz. Koniec.
Bertrand odwrócił się i po schodach wszedł na piętro, znikając wszystkim z oczu. Żegnała go cisza.



Skinki z lewego skrzydła zdołały zestrzelić mi jednego erranta, zanim same nie zostały zmasakrowane przez moich chłopów. W międzyczasie ponownie w teradony trafił trebusz. Zginął kolejny latacz a pozostałe uciekły z pola walki. Kurokiemu w grze zostały salamandry i pięć skinków, które nic już nie zrobiły.
Salamandry były jednak niebezpieczne, więc ruszyły przeciw nim obie moje lance. Przez dwie tury nie mogłem zaszarżować, fear... Ogień Kurokiego był jednak albo niecelny, albo słabo skuteczny, co przesądziło sprawę. Na polu Kurokiemu pozostał ostatecznie szaman, resztki salek oraz pięć skinków. Straciłem chyba trzech lub czterech rycerzy.

MoM: trebusz!


Rycerz zatrzasnął za sobą drzwi pokoju i usiadł na łóżku, ciężko oddychając. Co powiedziałby Bertrand de Montbart na to, co robi teraz Jocelyn, jego wierny giermek? Bertrand Odważny. Bertrand Współczujący. Bertrand przywalony kilogramami ziemi na wyspie wypełnionej moskitami i śmiercią. Bertrand Niezwyciężony, zabity drzazgą wyplutą przez absurdalnie małą, łuskowatą istotę.
Jocelyn zapłakał.

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

W końcu :) Widzę, że ludzie "tego działu" powoli budzą się z zimowego snu i łapią za pióra :)

Raport trzyma się kupy, mała bitwa, mało słów, wierny klimatowi Warhammera :)

noggin
Chuck Norris
Posty: 362

Post autor: noggin »

Fajny motyw z tym, że giermek się za rycerza podszywa. Super klimacik.

Awatar użytkownika
Codranger
Mudżahedin
Posty: 256
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: Codranger »

Bardzo ładny raport.
Gratuluję zwycięstwa ;]
Kervyn pisze:gobbosy na godzinie drugiej, o Pani!
Sprzedam Styrodur!!!

Awatar użytkownika
Havelock
Kradziej
Posty: 919
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Havelock »

Watcher pisze:Włócznia elegancko pozbawiła jaszczurczego generała jednego życia.
jak z gry komputerowej :)
Ludvik pisze:Wystawianie np. Black Knightów jako Blood Knightów uważam za osobistą obrazę

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Pyszne, ociekające wręcz klimatem niczym ten wieprzek na rożnie tłuszczem ;) Watcher, tak na przyszłość prosiak na rożnie się piecze, a nie smaży - smażymy coś w gorącym tłuszczu, a nie na wolnym ogniu (to tak na siłę, bo naprawdę nie ma do czego się przyczepić).
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
Legion
Kradziej
Posty: 936
Lokalizacja: Ostland

Post autor: Legion »

Solidny raport, a na dodatek nasi górą! Czego chcieć więcej? No może jakiś ilustracji ;)
Vae victis!

Andrzej
Pan Spamu
Posty: 8217
Lokalizacja: Szybki Szpil

Post autor: Andrzej »

Raport w porzadku, tylko szkoda ze bez ilustracji :)

Awatar użytkownika
Brat_Kruger
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 108
Lokalizacja: Kanzas

Post autor: Brat_Kruger »

raport super się czyta - krótki zwięzły - wręcz idealny, gdyby był podparty chociaż jedną fotką

Awatar użytkownika
Pokutnik
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 161
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Pokutnik »

Bardzo fajny raport :)
I cieszę się że bez ilustracji :D
Ku*** trudno znaleźć oryginalny podpis...

Awatar użytkownika
Jagal
Niszczyciel Światów
Posty: 4288
Lokalizacja: Gdańsk SNOT

Post autor: Jagal »

Wyjątkowo klimatyczny raport, chętnie poczytałbym wiecej ;)
Kupię bretońskie modele z 5tej edycji:
Metalowi quesci,
French Games Day Knight 'L'Hermite De Malemont' !! ,
4ed rycerze na piechotę.


Snot Fanpage <<--- , klikać! ;)

Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Post autor: Watcher »

Gniewko pisze:Pyszne, ociekające wręcz klimatem niczym ten wieprzek na rożnie tłuszczem ;) Watcher, tak na przyszłość prosiak na rożnie się piecze, a nie smaży - smażymy coś w gorącym tłuszczu, a nie na wolnym ogniu (to tak na siłę, bo naprawdę nie ma do czego się przyczepić).
Z tym prosiakiem prawda, to było jakieś zaćmienie :)

ODPOWIEDZ