Wyjątkowo paskudny dzień.

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Wyjątkowo paskudny dzień.

Post autor: Varinastari »

-Ruszcie zadki, cholera jasna! –wibrujący wrzask wkurwionego Niziołka rozniósł się po okolicy. Villem Słodki, przodujący kupiec Altdorfu, nie mógł uwierzyć w swe nieszczęście. Od siedmiu dni przedzierał się ze swoją karawaną przez te zasrane Góry Czarne, tracąc mnóstwo czasu i ochroniarzy, odpierając ataki skretyniałych orków i śmierdzących zwierzoludzi.
-Na Ranalda, my za rok nie przedrzemy się do tych Księstw Granicznych!
-Za rok, może dwa… -zanucił jeden z wynajętych ostlandczyków, lecz został szybko uciszony przez doprowadzonego na skraj wściekłości Niziołka.
-Durny, Ty! Morda!

Villem nie znosił opóźnień. Nie bez powodu przez wiele lat mozolnego pięcia się w kupieckiej hierarchii zyskał przydomek „Punktualny”. To właśnie dzięki tej rzadko spotykanej cesze udało mu się osiągnąć tak wiele.
-NIKT I NIC nie powstrzyma mnie przed przekroczeniem tych przeklętych przez bogów stert kamieni! Szybciej!
-Ależ Panie, to są góry..
-MORDA!

Całe kłopoty zaradnego Niziołka rozpoczęły się zaraz po wkroczeniu na Trakt Południowy. Wpierw trzy napaście żądnych krwi i gwałtu obrzydliwych zwierzoludzi, potem przymusowy postój spowodowany nasilającą się biegunką przewodnika (nażarł się imbecyl jakichś ichniejszych babeczek) a następnie wiadomość przekazana przez spotkanego Strażnika Traktu. Przełęcz Czarnego Ognia jest nieprzejezdna. Co to ma, na Ranalda, być? Jak tak uczciwy kupiec jak Villem może zarabiać w takich nędznych czasach? To nie działa, tamto się zepsuło, tego zabili… eh!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Niecałe pięć dni później. Miejsce akcji: Góry Czarne.
Zziębnięty, przemoczony Villem przykucnął pod krzakiem i zaszlochał. To nie tak miało się skończyć! Nie tak! Villem miał być bogaty! Obrzydliwie bogaty! A teraz siedzi schowany za krzakiem i kwiczy ze strachu jak zarzynane prosię. Wszystko zdarzyło się tak nagle…
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa dni temu karawana kupiecka natknęła się na krasnoludy. Lecz nie dwóch czy nawet trzech. Na całą cholerną armię, obozującą w kotlinie górskiej, tuż obok szlaku. Villema i jego ochroniarzy ugoszczono, a sam kupiec miał okazję rozeznać się w sytuacji. Dawi nie byli tutaj bez powodu. Mimo, iż nie chcieli wyjawić tego, skąd przybyli, cel wydawał się być jeden. Okazało się, iż Niziołek miał jednak cholerne szczęście…
-Niedaleko stąd nasi zwiadowcy odnaleźli ruiny Gerhoffen - spalonej wioski górskiej. Ponad 100 trupów mężczyzn, kobiet i dzieci. Wszystkim wyłupiono oczy, ucięto języki i obdarto ze skóry. Mówię Wam, jak żeśmy ze Snorrim to zobaczyli, mało nie porzygaliśmy się ze smrodu.-Krasnolud opróżnił kufel Ale i wzdrygnął się na samą myśl o tamtym widoku.
Villem przełknął ślinę i pobladł. Na Ranalda, to zaraz obok! Mniej niż dzień drogi.
-Wiadomo Wam, zacni Krasnoludowie, co tam się stało? Gdyż widzicie, Ja i moja karawana…
-Ha! Tylko szaleniec tłukł by się wozami po szlaku teraz. Hehe, odwagi Wam jednak, drogie Niziołki odmówić nie można! Wszak to Chaos pozarzynał tych ludzi.
Na te słowa Villem najpierw stał się zielony, potem zabrakło mu tchu i w końcu zemdlał. Obudził go dopiero głos Rogu, który w porę ostrzegł dzielne krasnoludy. Wróg już się zbliżał.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Na Grungniego, dużo ich!-Snorri podrapał się po brodzie i zmrużył oczy.
-Co jest młody, boisz się? –zachichotał Karli, syn Thormara Halarikssona. Był jeszcze krótkobrodym, lecz w jego młodzieńczej duszy palił się jasny płomień gorliwości. Tacy młodzieńcy jak on służyli w miarę krotko w oddziałach wojowników, lecz z każdą bitwą nabierali wprawy i stawali się silniejsi.
-Bzdura! Tylko śmierdzieć będzie jak cholera.-odparł Snorri, śmiejąc się donośnie.
-No chodźcie tutaj, kurwie syny! Posmakujcie mego młota!
-Ale Snorri, ty masz w rękach topór.
-Dobra, może być i topora! SŁYSZYCIE? MÓJ TOPÓR JEST SPRAGNIONY!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Villem w ukryciu spoglądał na armię krasnoludzką i po cichu rachował. Oddział wojowników… Długobrodzi… oho! Żelazołamacze! Na Ranalda, mnogo ich! Tutaj widzę dziesiątkę Gromowładnych…. hej! Ale spryciarze! Jest ich dwudziestu, lecz podzielili się. Dziesięciu obserwuje okolicę ze wzniesienia, reszta pochowała się w lasku. Widzę działo… katapultę.. aaa, co to jest? Eeeeee hm hm ….. Ah tak, Działo Organowe. Ha, wiedziałem! Widziałem takie na paradzie zwycięstwa w Altdorfie. Villem próbował się uspokoić. Siły Krasnoludów wydawały się duże. Zdyscyplinowane regimenty ustawiły się w szyku bojowym, ich pancerze lśniły w świetle zachodzącego słońca. Niziołek dostrzegł dowódcę. Tak, to musiał być on. Okuty w jarzący się runami pancerz, masywny krasnolud o ponurym głosie wyszedł na przód swej armii, spojrzał na swych żołnierzy i ryknął:
-Bracia! Otóż jest to dzień sądny! Wróg się zbliża! Znany Wam zresztą, Bracia! Przeklęty Chaos przez wiele dni podróżował po tych górach, zarzynając każdego, kogo spotkał na swej drodze. Zarówno Nas, Krasnoludów, jak i sojuszniczych ludzi, synów Sigmara, naszego przyjaciela! Otóż jest to dzień próby. Czy ulegniemy ciemności i damy się pochłonąć Chaosowi?
-NIE!- armia jak jeden mąż krzyknęła z całych sił.
-Zatem topór tym głupcom w rzyć!
Villem odetchnął z ulgą. Miał szczerą nadzieję, iż wszystko skończy się dobrze.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Zatem jest ich niemało.
-Zaiste, O Najwyższy. Siły wroga są zdyscyplinowane i mnogie, ponadto posiadają machiny bojowe, o których wielokrotnie ci opowiadałem, Panie.
-Dobrze, bardzo dobrze się spisałeś, Hagrinie.
Czarnoksiężnik Malefash Skittver zaśmiał się paskudnie i spojrzał na swego sługę. Hagrin Igramsson, niegdyś wierny sługa krasnoludzkich bogów, został ostatecznie złamany a jego wola podporządkowana została Wielkiemu Mutatorowi. Był zaiste niezwykle użyteczny. To skarbnica wiedzy o Dawi, co więcej, znał wiele sekretów tej starożytnej rasy.
-Zatem pozostaje tylko przekonać Żniwiarzy o Naszym doskonałym planie..Dobrze, możesz odejść, Hagrinie.
-Twa wola ciałem się stanie, Lordzie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Żniwiarz Gellathros, inkantator Nurgla patrzył spod gnijącego, pokrytego robakami kaptura na swego towarzysza.
-Ojczulek Zaraza zaiste żąda, abyśmy się wykazali.
-Wrogów jest wielu. –odparł jego brat , chichocząc maniakalnie. Chociaż słowo ”brat” nie pasuje tutaj. Obaj Żniwiarze to tak właściwie jedna osoba, podzielona przez mroczną moc Nurgla.
-Ulegną przed nami. Nic nie powstrzyma Chaosu przed ostatecznym zwycięstwem.
Czarnoksiężnicy spojrzeli na swą bandę Chaosu.
-Zatem wielu sojuszników z Umbry Chaotici sprowadził do nas nasz szczery przyjaciel.
-Nie jest godny zaufania.
-Lecz to on manipulował Immaterium, pozwalając przenikać naszym oddziałom przez Spacznię i atakować niczego nie spodziewające się wioski.
-Mroczni Bogowie go rozsądzą.
Przed parą Czarowników przemknęły trzy piątki paskudnych, śliniących się zmutowanych ogarów Chaosu, często wykorzystywanych do polowań przez plemiona grabieżców z Pustkowi. Za kimi pomknęli sami grabieżcy, uzdolnieni jeźdźcy z plemienia Aeslingów. Następnie przed Czarownikami przemknęła banda maruderów, muskularnych fanatyków Mrocznych Bogów. Dopiero za nimi pojawili się Rycerze Chaosu. Prawie dwudziestu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Villem przełknął ślinę i spojrzał w kierunku przełęczy. W powietrzu czuć było napięcie.
Wtedy okolicę przeszył przeraźliwy pisk. Krasnoludy stanęły w pozycji obronnej i rozpoczęły pieśń bojową. Prawie setka dzielnych wojowników śpiewała o chwale dawnych dni, krzywdach i utraconych twierdzach. Potem zaś o nieuniknionej zemście i odzyskaniu tego, co utracone. Niziołek uspokoił się. W głosie Dawi słychać było niezwykły spokój, niemalże kojący jego strach. Rzeczywiście, nie bez powodu nazywają krasnoludów ludem niewzruszonym niczym skała.
W końcu pojawili się wrogowie. Chmury na niebie zawirowały, poczerniały przykrywając zachodzące słońce i otulając świat w mroku. W ciemnościach coś się poruszyło.
Zaczęło się.
Villem wytrzeszczył oczy. Jakieś szybko poruszające się istoty pędziły ku linii krasnoludzkich wojowników. Niziołkowi udało się dopatrzeć także paru muskularnych jeźdźców, wymachujących cepami i drących się przeraźliwie. Spotkali się z salwą krasnoludzkich machin. Istne pandemonium zapanowało na polu bitwy. Maruderzy ginęli , rycząc imiona Mrocznych Bogów, lecz te szybkie istoty, które okazały się być niepokojąco wielkimi psami rzuciły się na obsługę organek i działa. Krasnoludy i bestie zwarły się w brutalnej walce. Wtedy Villem usłyszał krzyki umierających. Spojrzał w bok i z przerażeniem stwierdził, iż coś działo się w szeregach Żelazołamaczy. Coś złego. Nagle ponad polowa oddziału dosłownie zapadła się pod ziemią. Niziołek pisnął ze strachu. Widział Krasnoludzkiego Tana, który topiąc się w zielonej breji, która pochłaniała żelazołamaczy, darł się w niebogłosy i wskazywał palcem w ciemność.
-CZAROWNIK! TAM JEST CZAROWNIK! NA BOGÓW, NIECH KTOŚ GO ZABIJE!
Było już jednak za późno. Tan, razem z grupą żelazołamaczy zapadł się pod ziemię, pochłonięty przez mroczną moc Chaosu. Villem zadygotał. Wtem ziemia zadudniła. Niziołek zbladł i powoli obejrzał się za siebie. Nie zdarzył krzyknąć, gdy dosłownie obok niego przejechała kawalkada konnych Rycerzy Chaosu. Ich pokryte runami pancerz jarzyły się w mroku, spod kopyt zaś tryskały iskry. Chaosyci skierowali się ku liniom krasnoludzkich wojowników. Villem dostrzegł też dziwny, latajacy dysk, na którym przemieszczała się okryta szatami postać. Z jej rąk uwalniały się wiązki płomieni, które pochłaniały Gromowładnych. Mieszanina okrzyków bojowych i wrzasków umierających otaczała Niziołka. Villem rozejrzał się i spostrzegł, jak opancerzeni jeźdźcy wbijają się w szeregi krasnoludów. Przez chwilę wydawało się, iż Dawi utrzymają się. Jednak po chwili słychać było róg bitewny, nawołujący krasnoludy do wzmożenia wysiłku i przypominający o przysięgach złożónych przed klanem . Krasnoludzcy wojownicy, niedoświadczeni jeszcze, próbowali stawić czoła Rycerzom Chaosu. Zginęli szybko, stratowani przez demoniczne wierzchowce i przebici lancami. Długobrodzi wznieśli tarcze i próbowali odeprzeć szarżę kolejnego oddziału Kawalerii Mrocznych Bogów. Niestety, impet szarży był tak wielki, iż oddział został niemalże wybity do nogi. Wokół Villema miało miejsce istne piekło. Widział dosiadającego dyska maga, który śmiejąc się opętańczo podpalił las płomieniami i usmażył resztki Gromowładnych żywcem. Nagle wszystko ucichło. Słychać było tylko jęki umierających.
I śmiech.
Zdjęcia z bitwy:

Obrazek
Niemalże początek walk, oddziały Chaosu zbliżają się błyskawicznie do linii krasnoludzkich obrońców.

Obrazek
Ogary Chaosu(tak, jedne z nich sproxowane podstawkami..) atakują baterie machin wojennych Dawi.

Obrazek
Przetrzebiony przez magię Nurgla oddział Żelazołamaczy flankuje Ogary, lecz niestety nie bliża się wystarczająco, bo zaszarżować Rycerzy Chaosu.


Obrazek
Siły Chaosu szarżują główne regimenty Dawi.


Obrazek
Krąg się zacieśnia....


Obrazek
Po chwili oddziały krasnoludzkie zostały wgniecione w ziemię.



Bitwa rozgrywana była na 1500pkt. na stronę.
Zakończyła się zwycięstwem Wojowników Chaosu nad Krasnoludami. 20:0, tj. masakrą.
Jest mój pierwszy raport bitewny, mam nadzieję, iż nie ostatni :D
Ostatnio zmieniony 8 kwie 2010, o 23:20 przez Varinastari, łącznie zmieniany 12 razy.

Awatar użytkownika
Mac
Kretozord
Posty: 1842
Lokalizacja: Kazad Gnol Grumbaki z klanu Azgamod

Post autor: Mac »

Ciekawy raporcik - szczególnie od strony fluffowej. Podoba mi się efekt jaki wykreowałeś z niziołkiem - już na początku zasugerowałeś wynik bitwy, ale by dowiedzieć jak ona przebiegła musimy doczytać do samego końca. Wprowadza to aspekt intrygujący czytelnika i zachęcający do czytania.

Jeśli chodzi o samą bitwę... meh, krasnoludy przegrały, więc nie mam co się tutaj cieszyć. Bagno nurgla na ironów, a potem rozjechanie reszty. Zdecydowanie inaczej bym to rozegrał na miejscu krasnoludzkiego gracza - zgrupowałbym bardziej jego siły, osłaniał flanki i wprowadzał przeciwnika tam gdzie ja bym go chciał widzieć. No, ale trudno...

Jeszcze krasnoludy będą miały okazje się zemścić Varinastari, o to się nie martw :D
"Remember, a Dwarf's only as big as his beard."

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

Jako iż zostałem wywołany do tablicy ;)

Od strony składni - tekst moim zdaniem trochę nieczytelny, popracuj nad tym, aby poszczególne akapity były bardziej przejrzyste :) Stosuj częściej klawisz ENTER! :) Oddzielaj wyraźniej dialogi i fragmenty narracji.

Od strony języka - szczególnie na początku tekstu parę przekleństw wciśniętych jakby na siłę, co do reszty - raczej bez zarzutu.

Sam raport - jest w porządku :) Chce się śmiać, kiedy czyta się dialogi/myśli zdezorientowanego niziołka-kupca, myślącego o swym interesie nawet gdy śmierć jest za rogiem ;) Sporo dramaturgii w śmierci khazadów, da się to poczuć.

Wnioskuję, iż to Ty grałeś krasnoludami? :) Moja ostatnia potyczka z chaosem (wojownikami) poszła na remis, niewiele mi zabrakło do zwycięstwa. Rady na przyszłość - zadbaj o obstawę dla baterii strzeleckiej (maszyny niestety nie obronią się same), wiem, że chaos (wojownicy) nie znosi przede wszystkim działa organowego :)

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Dziękuję za komentarz, dostosuję się napewno do porad bardziej doświadczonego :wink:
Wnioskuję, iż to Ty grałeś krasnoludami? :)
Otóż to ja dowodziłem Chaosem w tej bitwie :wink: Dawi złamali się pod naporem osiemnastu rycerzy Chaosu, co daje mi do myślenia.
Wieczorem postaram się wkleić zdjęcia.

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

W takim bądź razie... mam nadzieję, że Twój oponent, gracz krasnoludów, przeczytał moje wskazówki :lol2:

18 rycerzy? Losie, co za rozpiska #-o ... jednak nie z takimi już khazadzi wygrywali ;)

Powodzenia przy raportach :)

Awatar użytkownika
Dziekan
Chuck Norris
Posty: 536
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Dziekan »

Raport spoko.

Sam tam byłem i wszystko widziałem. 8)

CAR2N
Chuck Norris
Posty: 562
Lokalizacja: Kraków

Post autor: CAR2N »

Raport jak raport , dobrze by bylo jakby np na koncu byly wrzucane army listy ;) I tak jak poprzednicy , bardziej przejrzyscie bo troche sie to zlewa w zmeczonych dniem ocza :oops:
WFB playing since 1994

Franklin
Wałkarz
Posty: 95
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Franklin »

Raport niezły(chociaż stawiałem na krasie :D ) mam tylko jedno pytanie co to był za czar Nurgla i jak działa ?(nie mam dostępu do AB Chaosu więc jak by ktoś był łaskaw po polsku 8) opisać :D )

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Czar zowie się Cloying Quagmire
-wymaga, by każdy model w oddziale testował Inicjatywę. Jeśli test jest nieudany, model musi wykonać Armour Save. Jeśli będzie on udany, model jest usuwany z gry.
Dziękuję za komentarze, następnym razem raport napewno będzie lepszy.

Awatar użytkownika
Legion
Kradziej
Posty: 936
Lokalizacja: Ostland

Post autor: Legion »

Ostatnio poniosłem podobną klęskę z Nurglitami walcząc Imperium, ciężko rozstrzelać armię, którą osłania chmura gazów. Na całe szczęście później zrewanżowałem się Bretońcami :)

Raport wielce interesujący, mam nadzieję, że nie ostatni, choć tradycyjnie ponarzekam na brak schematów/zdjęć :)
Vae victis!

Awatar użytkownika
Rainhold
Chuck Norris
Posty: 402
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post autor: Rainhold »

Nie wiem czy było to zamierzone więc wrzucę kilka błędów z tego tekstu.

"Wpierw trzy napaście..." Dwa błędy w trzech sąsiednich wyrazach :). Jeśli piszemy po polsku powinno być "najpierw" i "napaści".

"Za kimi" Tu zwykła literówka.

"Wtedy okolicę przeszył przeraźliwy pisk. Krasnoludy stanęły w pozycji obronnej i rozpoczęły pieśń bojową."
Słowo "pisk" zupełnie nie pasuje do tego co chciałeś przekazać.

"Ich pokryte runami pancerz" Kolejna literówka.
Given the choice, whether to rule a corrupten, failing empire or to chalange the fate through another throw, a better throw against one's desteny, what wos a king to do?

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Wkleiłem zdjęcia, miłego oglądania. :wink:

CAR2N
Chuck Norris
Posty: 562
Lokalizacja: Kraków

Post autor: CAR2N »

Kiepska jakosc , wiec niemilo sie ogladalo :wink:
WFB playing since 1994

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

No cóż, następnym razem osobiście zajmę się robieniem zdjęć.
I wkleję takowe w mniejszym formacie, gdyż faktycznie cosik zamazane.

Awatar użytkownika
Legion
Kradziej
Posty: 936
Lokalizacja: Ostland

Post autor: Legion »

Aj tam, ważne, że są ;) Raport z miejsca robi się kompletny, warto pochwalić ładny stół i pomalowane figurki.
Vae victis!

Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Post autor: Watcher »

Nie wszystkie pomalowane :)
Raport na plus. Niektóre sceny domagają się rozszerzenia, poza tym warto by to zakończyć jakimś eleganckim resume losu niziołka... ale jeśli to pierwszy raport, to jestem pod wrażeniem.

Awatar użytkownika
Grolshek
Administrator
Posty: 7842
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Grolshek »

Dokupujemy pieski, dajemy lepsze fotki i poprosimy o regularne raporciki. =D>

ODPOWIEDZ