Zasadzka przy lesie Varennes

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Zasadzka przy lesie Varennes

Post autor: Watcher »

Huk uderzeń wbijał się Pierrowi w głąb czaszki. Jęknął i odstawił siekierę.
Prawie pięćdziesięciu drwali potrafi hałasować, psiamać.
Pracowali już od trzech dni. Dzień w dzień przyjeżdżali tu z pobliskiego Rotard, gdzie nocowali u coraz bardziej wrogich im kmieci i spuszczali na ziemię jesiony, brzozy i buki lasu Varennes. Nie mieli pojęcia, co opętało hrabiego Montbart, ale skoro płacił... Płacił uczciwie i sowicie, więc niektórzy z nich przyjechali tu aż z Artois. Pierre przyjechał z pobliskiego Chinon pchany ciągłym narzekaniem swej małżonki. Dla Valerie każda okazja zapędzenia go do roboty była dobra, szczególnie taka, za którą stała brzęcząca gotówka.
Wczoraj jednak jej część została upłynniona... i dziś głowa brutalnie mu o tym przypominała.
- Pracuj Pierre, Alois zaraz tu będzie - powiedział Geofram poprawiając szyszak.
- Gówno mnie to obchodzi - odburknął Pierre, ale sięgnął po siekierę.
Geofram był jednym z pięciu zbrojnych stanowiących ich eskortę. Eskortę... Miesiąc temu grupa elfich banitów z Varennes zaatakowała inną grupę wycinkową, poprzedniego wieczoru był to główny temat ich rozmów.
- Geoframie, ale z tym zbieraniem kawałków skóry przez elfiszony to takie głupie gadanie tylko, nie? Po co komu kawałek mojej łysiny?
- A kto ich tam wie, zrozumiesz takiego, co lubi gadać z drzewami? Przecież te psiesyny szczają nam do mleka, ktoś taki nie może mieć wszystkiego po kolei w łepetynie, no mam rację czy nie?
Pytanie Geoframa zawisło w powietrzu, Pierre stracił ochotę na roztrząsanie zwyczajów elfów z Varennes. Tym bardziej, że hrabiowski nadzorca Alois naprawdę się zbliżał.
- Za chwilę obetnę ci dziesięcinę z dniówki, Pierre!!! Zabierz się...
Alois urwał. Skrzeknął. Pierre odwrócił się gwałtownie. W szyi nadzorcy tkwiła długa strzała, jej zielone lotki drgały leciutko. Przedstawiciel hrabiego wybałuszył oczy i próbował coś powiedzieć. Zamiast słów, z ust wypływała mu jednak krew.
Dwa oddechy później powietrze wypełniło się nadlatującą śmiercią.



Starcie obliczone było na 1113 punktów i jak to często u mnie bywa, było mocno zaimprowizowane. Z uwagi na braki czasowe wygrzebałem jakąś starożytną rozpiskę, wyrzuciłem graali, wstawiłem trebusz... et voila! :) Wystawiłem ośmiu realmów ze sztandarem Chalons, siedmiu errantów z errantry bannerem, wspomniany wyżej trebusz, damselkę z jednym scrollem (w trakcie gry zapomniałem że go mam i nigdy nie użyłem :D ), trzy pegazy i pięciu yeomanów. W trakcie wystawiania oddziałów z zaskoczeniem stwierdziłem, iż w tej rozpisce z jakiegoś dziwnego względu nie wstawiłem łuczników :D Ech, prawdziwie rycerska nonszalancja :)
Mojżesz wystawił swoją lekką kawalerię, mnóstwo łuczników, driady, tancerzy wojny, drzewca i jakąś konną czarodziejkę/nobla ze sztandarem armii.


- Chyba nas już zauważyli - szepnął Henry de Foissy który przewodzić miał siłom Błędnych Rycerzy. Philippe Czarny skrzywił się nieznacznie. Dlaczego ten człowiek szeptał? Nie znosił takiego teatralnego zachowania.
O słodka ironio losu, z rozkazu Gareta stał się chorążym jego armii. Trudno o funkcję bardziej teatralną. Mniejsza z tym.
Wojownicy Asa Lanne zrozumieli, że chyba nie zdążą umknąć. Zajęci mordowaniem drwali nie zauważyli pancernych rot bretońskich, nie wydawali się być jednak szczególnie zaniepokojeni. Gdzieś tam, wśród tych leszczyn na lewym skrzydle czaił się drzewiec otoczony wianuszkiem driad, to było więcej niż pewne. Migały tam również postawione na sztorc czuby Tancerzy Wojny. Szeroka ława łuczników rozmieściła się za ruinami starego murku dokładnie przed pozycjami Błędnych Rycerzy, z prawej strony ubezpieczała ich lekka kawaleria.
- Przekaż kmieciom, że mogą zdjąć te wiechcie z trebusza. Zaczynamy.



W centrum moich pozycji wznosiło się wzgórze na którym umieściłem trebusz. Z lewej strony pola walki był las, więc nie zamierzałem trzymać się kurczowo tej flanki, zostawiłem tam jedynie pegazy dla postraszenia przeciwnika. Za wzgórzem ukryła się też damselka (która nawiasem mówiąc wylosowała siłę niedźwiedzia, prawdziwy game winner dla Bretonnii). Z prawej strony wzgórza ustawiły się dwie lance, erranci i realmi. Skrajną prawą stronę zajęli yeomani.
Plan był prosty: ominąć szerokim łukiem las, zmasakrować łuczników i lekką kawalerię a potem czekać na to, czy pozostałe jednostki Mojżesza wyjdą z lasu.


Obrazek


Jean Platfus był ogromnym mężczyzną. Lubił mówić, że gdy jego matka rodziła, stara Rosie, wioskowa akuszerka musiała rozciąć jej brzuch by Platfus mógł wreszcie zobaczyć świat. Śmiał się głośno, tubalnie, szczególnie po wypiciu wina które pił zresztą przy każdej okazji. Wczorajszego wieczoru śmiał się tak głośno, że dziś rano niemal stracił głos.
Teraz stracił go już nieodwołalnie. Leżał tuż obok Pierra z dwiema strzałami w piersi, otwarte oczy bez wyrazu spoglądały na lazur nieba.
Zginęli niemal wszyscy. Herve leżał krzyżem ze strzałą wystającą mu z otwartych ust. Roderic zwisał z małej brzózki przybity do niej strzałami budząc makabryczne skojarzenia z laleczkami z niedzielnych teatrzyków Uśmiechniętego Roberta. Louis... Etienne Trzy Kamienie... Felice Garbaty... Pierre leżał w obsypanym białym kwieciem krzewie tarniny i powoli regulował oddech. Dlaczego jeszcze żył? Gdy zaczęło się to krwawe tornado, przewrócił się na jakimś cholernym korzeniu. Kilka chwil później zalała go krew... krew Geoframa, któremu jakieś ożywione drzewo urwało prawą rękę. Potem leśni zabójcy pognali za ostatnimi uciekającymi jeszcze drwalami a umazany posoką Pierre doczołgał się do tego krzewu. Słodka Pani...
Kilkaset metrów dalej niemal spod ziemi pojawili się rycerze hrabiego. Sukinsyny, czaić się musieli tam cały czas. Dwie pancerne lance manewrowały ociężale w centrum, jakby zapuszkowani paniczykowie nie potrafili zdecydować się, w którą stronę runąć morderczą szarżą. Kilku elfich kawalerzystów próbowało ich oskrzydlić, ale niezbyt im to wychodziło, przeszkadzały im strzały słane przez konnych yeomanów. Elfie strzały były zdecydowanie mniej skuteczne. Pokonać musiały bretońskie pancerze.
Jean Platfus takiego nie miał.


Moja pancerna pięść w centrum do przodu ruszyła ostrożnie, nie wiedziałem bowiem co Mojżesz zamierza osiągnąć driadami i tancerzami, które przenikały przez ścianę lasu na lewym skrzydle. Jego lekkiej kawalerii od razu w pierwszej turze udało się ustrzelić jednego pegaźnika, na szczęście to był ostatni tego rodzaju ich sukces. Przez dłuugi czas jedynym sukcesem legendarnych łuków z Loren było jeszcze jedynie dwóch chłopów z obsługi trebusza. Strzelanie w rycerzy a nawet yeomanów nie dawało dokumentnie niczego. Totalnie zawiodły Strzały Zagłady (mimo wylosowania chyba 13 strzał), nie ma to jak siła bretońskiego pancerza :)
Chyba w trzeciej turze ostatecznie zdecydowałem, że lance ulegną podziałowi. Realmi pomkną ku łucznikom lejąc na lekką kawalerię Mojżesza a erranci ustawią się frontem do lasu by poszachować troszkę te wszystkie brzydkie leśne rzeczy, które z lasu wychodzić nigdy nie powinny.

Obrazek


Przelecieli tuż nad nimi. Pozerzy. Jeźdźcy pegazów zawsze uważali się za kogoś lepszego od "przyziemnych". Philippe Czarny pokręcił głową, delikatnie, niemal niezauważalnie. Miał dla nich jedynie pogardę.
Dwie latające bestie mknęły ku elfiej kawalerii która najwyraźniej prócz pogardy potrafiła czuć również strach.
Lanca Gareta Młodego mknęła właśnie ku elfim łucznikom zasypującym ją deszczem strzał.
Philippe odwrócił się do swych Błędnych Rycerzy. Czekali na chwałę. Przed nimi z lasu wyległy driady za którymi zgrupowali się Tancerze Wojny.
- Zacznijmy mordować, panowie.



W bodajże czwartej turze symultanicznie nastąpiły trzy moje szarże.
W pierwszej pegazy bez problemów spędziły z pola kawalerię wroga.
Druga była trudniejsza. Do zbliżającej się na odległość szarży lancy realmów łucznicy oddali naprawdę morderczą salwę: cztery trupy! Mojżesz liczył jeszcze na stand&shoot, ale zapomniał o sztandarze Chalons... łucznicy zostali zmasakrowani.
W trzeciej szarży wykorzystałem błąd Mojżesza, który wystawił mi na szarżę Tancerzy Wojny. Co prawda spostrzegł się w porę i zastawił mi drogę driadami, nie pomogło mu to jednak. BSB był w częstej ostatnio dla mnie wersji "Mr 3 punkty CR included", więc driady zostały zmiecione, turę potem również tancerze.
W ostatnich chwilach bitwy obaj byliśmy już ostrożni. Mojżesz wyszedł wreszcie drzewcem próbując sterroryzować realmów (zabił też szyszkami jednego z nich), ale jakimś cudem udało mi się zdać liderkę. Skutek: bitwa zakończyła się moim sukcesem, ponad 500 punktów do przodu :)

Obrazek

Bohater dnia: BSB i yeomani! Ci drudzy skutecznie zaszachowali lekką kawalerię Mojżesza :) Co więcej, ustrzelili dwóch kawalerzystów bez strat własnych. Antybohater: trebusz. Zabił... jednego łucznika :D

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Gdyby drzewo ruszyło tyłek na samym początku to nie wiem czy byś wygrał :P
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Arbiter Elegancji
Niszczyciel Światów
Posty: 4808
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Arbiter Elegancji »

całkiem przyjemnie napisany raporcik :)
szkoda że fotki robione telefonem, ale lepsze takie niż żadne :wink:
Barbarossa pisze:Piszesz o pozytywnych wypowiedziach ludzi z Heelenhammera, którzy "zjedli zęby na WFB" - sorry, ale zęby na WFB to zjadłem ja, a to są angielscy gracze, których wiele razy bez problemów rozjeżdżaliśmy bo nigdy nie ogarniali na takim poziomie, jak top w Polsce. Ci ludzie nie są dla mnie ekspertami, to leszcze z podcastem..

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Bardzo przyjemne. Uwielbiam twoje raporty Watcher, bo przykładasz ogromną wagę do warstwy fluffowo-klimatycznej - nazwy miast, imiona, sposób wysławiania się postaci. Wielki plus :)
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

Awatar użytkownika
Grolshek
Administrator
Posty: 7842
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Grolshek »

Trzeba by Wam zasponsorować jakiś aparat... Byłoby perfekt...

Awatar użytkownika
Solider
Falubaz
Posty: 1433
Lokalizacja: Świdnica/Warszawa

Post autor: Solider »

Arbiter Elegancji pisze:całkiem przyjemnie napisany raporcik :)
szkoda że fotki robione telefonem, ale lepsze takie niż żadne :wink:
+1. a ponad to, duży plus za chęci i czekam na następny.

Ps. Faktycznie ten drzewiec za długo w lesie siedział.
"Three things make the Empire great: faith, steel and gunpowder".

- Magnus the Pious
Dymitr do Lohosta pisze:Wrocław nie jest częścią Śląska, który jest powszechnie rozumiany jako Górny Śląsk, geograficzny matole
No, nie inaczej !!!

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

Sam nie tak dawno byłem świadkiem, iż niekorzystanie z drzewca przez elfy (przy takich punktach) musi się źle skończyć :) Widzę, że podobnie było i tutaj.

Fajny raport, zdjęcia są jakie są, ale jak człowiek skupi się na tekście, to nie przeszkadza ich jakość ;)

Awatar użytkownika
jamakot
Wodzirej
Posty: 688
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: jamakot »

nice report . dobra robota
]arrrr

ODPOWIEDZ