Fortuna kołem się toczy

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Fortuna kołem się toczy

Post autor: Kraggo »

Krasnoludy mogły tylko przecierać oczy ze zdumienia, gdy spomiędzy drzew wychodzili kolejni strażnicy lasu. Flanki zamykali elfi łucznicy, w środku zaś główne siły tłoczyły się wokół ogromnego, prastarego dębu o przerażających, czerwonych oczach. Sześć drzewoduchów stało przy Najstarszym. Driady pokornie wyczekiwały na rozkazy. Nad lasem szybowało też paru dzikusów na wielkich orłach. Elfi lord stał przy łucznikach i z pogardą spoglądał na siły wroga.

-Panie, tutaj tyle fauny i flory. Pozwolisz wykazać się chłopakom? Palą się do roboty! - zapytał ciekawski weteran oblizując swe palce po niewątpliwie tłustym posiłku. Sarnie mięso było wyborne, ach jaka szkoda, że Ralfi mógł tak rzadko go kosztować! Głośno mlaskał i generalnie był nie do zniesienia.

-Moment moment, chciałem zagadnąć naszych długouchych przyjaciół nim zbroczymy topory ich krwią. Albo oddadzą kopalnię po dobroci, albo odzyskamy ją sami. W zapewnienia elektorskiego magistra nie wierzę. Prędzej mi zetną brodę, niż imperialiści rozwiążą ten problem sami.

Sztandarowy armii Thorri z upoważnienia mistrza run Skalfriga (rozgrzewającego palenisko oraz układającego pierwsze inktantacje) żwawo ruszył ze swą świtą naprzód. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, elfie duchy skoczyły naprzód w jego stronę. Słychać było tylko głośne:

-Strzelaaaać kurwa!


Oto raport rozegrany między mną i Sevim w ósmoedycyjnej konwencji. Po wspaniałej wygranej z Imperium (16-4) przyszedł czas na skrzyżowanie broni z armią leśnych elfów. Khazadzi wychodzą do walki z dwudziestką wojaków z dwurakami i tarczami, dwudziestką długobrodych z tarczami, dziesiątką gwardii z tarczami, dwiema dziesiątkami kuszników z tarczami, działem organowym i kowadłem pod wodzą lorda run. Wszystkie oddziały (poza kusznikami, gdzie byli wyłącznie muzycy) posiadają pełną grupę dowodzenia. Wystawiłem również sztandarowego armii (1+ save i +1 S), który zasilił wojowników już od pierwszej tury.

Obrazek


W rzeczy samej, nie trzeba było długo czekać, aż armie skoczą sobie do gardeł. Siły lasu wyglądały na zdeterminowane, cała linia przesunęła się do przodu, łucznicy popuścili naciągnięte cięciwy, lecz ich skuteczność okryjmy całunem milczenia. Odpowiedź krasnoludów nie była imponująca, jednak ciała trójki elfów od tej pory uzdatniały już leśną ściółkę.

Obrazek

Thorri Stalowy Hełm wziął do ręki swój młot, po czym wydał oficjalny rozkaz wymarszu armii.

Obrazek

Krasnoludy jednak dość niechętnie opuszczały swe pozycje. Wizja porzucenia gorzałki oraz skwierczących na palenisku frykasów była trudna do przetrawienia, niemniej jednak rozkaz to rozkaz. Najwięcej zostało dla kuszników, gdyż Ci pozostali na tyłach armii. Ich koledzy z bitnych oddziałów pokrzykiwali do nich z zazdrością:

-Cholera, wszystko nam zjedzą! Ejże, hola, zostawcie coś dla nas! Chyba nie myślicie, że nie wrócimy cali?

Dla niektórych pytanie to było retoryczne, dla innych odpowiedź nie mogła być już tak oczywista... Nie każdy miał szczęście stawić się ponownie w obozie.

Obrazek

Działo organowe huknęło z niewyobrażalną siłą, jednak grad kul ledwie drasnął jednego z drzewoduchów. Duchy chroniła energia witalna lasu. Elfi czarodziej próbował tkać czary, jednak Skalfrig umilał mu życie i rozplątywał wiatry magii z niespodziewaną skutecznością.

Obrazek

W końcu zaczęło się. Mając już dość bitwy pozycyjnej, Thorri począł szacować w głowie:

-Daleko jest, ale popędzimy naszych maratończyków. Krasnoludy to królowie krótkiego dystansu!

-Na niiiiich! Prać elfa! - nikomu nie trzeba było powtarzać dwa razy. Pomimo iż elfy stały dość daleko(*1), khazadzi biegem pomknęliby za swym wodzem choćby na Pustkowia Chaosu. Wojownicy wbiegli z impetem w drzewoduchy, stare zrzędy zawodząc i lamentując (a że to drzewa już nie te, że sto lat temu ptaki był lepiej upierzone) związały wielkiego drzewca stojącego na wprost, natomiast przyboczna gwardia pomimo sporej górki do przemierzenia, spadła na driady ze swymi wielkimi młotami.

Podopieczni Thorri'ego rzucili się ze swymi toporami na wroga. Drzewoduchy były jednak szybsze, rozerwały paru khazadów na czynniki pierwsze. Na szczęście nie brakło śmiałków, którzy chcieli godnie pomścić straconych kompanów. Przepchali się oni z tylnych szeregów, jednak zranić duchy było dziś bardzo trudno i sztuka ta udała się ledwie jednemu z krótkobrodych. Pierwsze starcie miało zakończyć się remisem, lecz gdy opadał bitewny zapał, trębacz oddziału począł grać żywą melodię "Kalinki", tajemny hymn pijanych mistrzów parkietu. Krasnoludy zwarły zatem szeregi, zaś drzewoduchy słysząc paraliżujące dźwięki muzyka... rzuciły się w tył(*2). Khazadom z klanu Targsson jeszcze długą chwilę zajęło rąbanie konających stworów.

Obrazek

Niestety już w kolejnym starciu nie było tak wesoło. Długobrodzi ze znaną im brawurą targnęli na Najstarszego, nim jednak choć jeden z nich zdążył wbić siekierkę w dziuplę, drzewiec dosłownie zmiótł cały szereg jednym pociągnięciem swej przerośniętej, pokrytej mchem łapy. Alkohol w jednej sekundzie wyparował z khazadów, a zamieszanie wkradło się do oddziału. Nie było szans wziąć nóg za pas. Sześć kroków długobrodych było równe jednemu krokowi drzewca. Straszliwa zemsta spadła na krasnoludy(*3). Środek pola został wyludniony, a wściekłe monstrum ciągnęło w stronę kuszników, którzy niczego nieświadomi "podkradali" z paleniska mocno już przypieczone kiełbaski. Układ sił na stole zmienił się w ciągu paru chwil.

Obrazek

Starcie gwardzistów również nie wyglądało dobrze. Nim przyszła ich kolej na rąbanie, pięciu nieszczęśników leżało już we własnej krwi. Dopiero czempion poderwał do walki pozostałych przy życiu krasnoludów. Żadna ze stron nie ustąpiła pola.

Skalfrig, widząc poważne przetasowanie na polu bitwy, skupił wpierw swoje siły na trójce elfów, które z pomocą orłów przedostały się do obozu. Wiedział, że Ci nie przyszli tu po mięso ani bimber, tylko po skalpy jego braci. Huknął więc w kowadło, w myślach powtarzając znany mu doskonale zapis zaklęcia. Potężny piorun wystrzelił spod młota i strącił jednego orła. Jeźdźcy zupełnie zignorowali leżących plackiem i śpiewających kuszników, po salwie na wpół przytomnych khazadów ostał się już tylko jeździec na ciężko rannym ptaku. Kusznicy (którym trudno było się zwlec ze względu na przepełnione żołądki), rzucili się na elfa. Był na tyle szalony, iż podczas ucieczki niemalże wpadł do pieca. Ptak z podkulonym ogonem (i przypalonym tyłkiem) porwał jeźdźca do puszczy. Radość kuszników nie trwała jednak długo. Stojące nieopodal magicznego kowadła działo organowe eksplodowało, uśmiercając ostatniego załoganta. Pozostałym dwóm wystawały z piersi elfie strzały. Wystarczył moment nieuwagi, by siły lasu wyeliminowały ciężką, znienawidzoną machinę. Kusznicy stojący pięć kroków za zgliszczami organów zachowali czujność i wystrzelali partyzantów co do jednego.

Wtem stało się coś, co diametralnie odwróciło bieg zdarzeń. Skalfrig dostrzegł na horyzoncie sztandarowego armii, który dawał długie susy do przodu.

Obrazek

Dopóki nie widział go drzewiec, miał jeszcze chwilę by dorwać gada od tyłu. Skalfrig ponownie skumulował starożytną moc, aż kowadło poczęło trzeszczeć w posadach(*4). Nagle, ku zdziwieniu wszystkich, ale to wszystkich na polu bitwy, w oddział Thorri'ego wstąpiła jakaś niespożyta siła. Krasnoludy biegły jak szalone, piana ciekła im z pysków, a nienawiść rozpalała serca do czerwoności. Nim drzewiec zdążył spostrzec niebezpieczeństwo, pierwsi khazadzi już do niego dobiegali.

Obrazek

Równolegle do wojowników klanowych sukces odniosła też gwardia. Po zaciętym pojedynku złamała opór driad, po czym na skraju lasu zawróciła i spostrzegła swoją szansę w napaści na słabo chronionego czarodzieja. Tajemniczy, magiczny wiatr pchnął śmiałków prosto w oddział łuczników, gdzie skrywał się ich lord. Elfy postanowiły uciec przed garstką krasnoludów, licząc jeszcze na siłę drzewca i powtórną mobilizację.

Wyprzedzając innych miłośników rąbania drzewa na czas, Thorri Stalowy Hełm wpadł jako pierwszy w Najstarszego. Niestety młot to nie topór – obuchem nie zdziałał zbyt wiele przeciw twardej korze. Jego ataki były wołaniem na puszczy. Drzewiec musiał zrezygnować z łatwego kąska, jakim staliby się przejedzeni sarnim mięsem kusznicy – za plecami miał większy problem. Od tego momentu walka krasnoluda i pradawnego ducha lasu wyglądała jak zmagania Dawida z Goliatem. Wrodzona odwaga tana wygrała ze strachem (i zapewne zdrowym rozsądkiem). Thorri niemało się napocił, by uniknąć kolejnych spadających razów na jego czerep. Stwór deptał, ryczał, rzucał szyszkami, słowem trudno było przewidzieć kolejny jego ruch. Sztandarowy armii i tak był szybszy i twardszy od większości swych pobratymców. Trzy ciosy które przyjął zabiłyby każdego innego żołnierza jego armii. Każdego, lecz nie jego.

Krasnolud odziany w gromrilowy, magiczny pancerz cudem uniknął śmierci. Dwa ciosy powstrzymała magia(*5), ostatni przebił się przez naplecznik i rozszarpał mu plecy. Khazad jęknął i upadł, lecz wnet złapał głęboki oddech i oparł się o młot. Chwila zamroczenia mogła kosztować go utratę życia, ale co to... Ktoś podbiega do siwobrodego krasnoluda, podaje mu pomocną dłoń, po czym krzyczy:

-Zobacz, po drzewie ani śladu! Druhu, żyjesz, prowadź nas zatem do końca walki!

Nie wierzył własnym oczom - jego klan popędził za Najstarszym. Drzewiec nie pozbierał się po tej porażce i uciekł do leśnej kniei. Młode krasnoludy musiały obejść się ze smakiem, jednak to nie było ważne - zwyciężyli! Klan Targssona okrył się dziś wielką chwałą!


Elfi lord wiedział, że to koniec. Pozostał w narożniku pola bitwy z paroma łucznikami, a Thorri nigdy nie widział tak przestraszonych elfów jak te. Czarodziej zaryzykował i chcąc ratować swych braci utkał resztkami sił potężny czar z domeny życia. Skalfrig usiłował zaatakować elfy magicznym piorunem, lecz nadciągająca burza wiatrów magii rozproszyła całą energię kowadła. Mistrz run doskonale wiedział, co zaraz nastąpi.

Nowa siła przepełniła oddział czarodzieja, jednak on sam spotkał się z tym, z czym nigdy nie chciał spotkać się ktokolwiek parający się magią. Na oczach wszystkich krasnoludów tuż nad ponurym bagniskiem rozwarł się ogromny portal, przesłaniający widok na ostatnich żywych elfów. Po chwili krótszej niż zapalenie pochodni zniknął. Czarodziej i piątka łuczników wyparowali i chyba nikt nie śmie stawiać sobie pytań, co stało się z szóstką nieszczęśników. Pozostała trójka oddała ostatnią salwę, po czym zbiegła. Byli nielicznymi, którym tego dnia udało się zbiec.

Obrazek


Komentarz autorski: Trudno (choć nie ukrywam, że przyjemnie) przestawić się na atakujące krasnoludy, a takie możliwości zapewnia nowa edycja. Do pewnego momentu bitwa była bardzo wyrównana. Niemalże jednocześnie ja straciłem cały oddział długobrodych, Sevi zaś szóstkę drzewoduchów. Seviemu jednak wyszło to na zdrowie, mnie nie. Drzewiec przedarł się na moje tyły (gdzie byli kusznicy, organy, kowadło), natomiast moi podopieczni po zwycięstwie polecieli naprzód, gdzie Sevi... nie miał nic :) Gdyby nie to, iż rzutem na taśmę wrzuciłem starożytny run i popchnąłem kluczowy oddział, bitwa mogła zakończyć się zupełnie inaczej. Seviemu również dopisywało szczęście - dwukrotnie rzucił o jeden cal więcej ode mnie w kluczowych momentach bitwy (raz podczas ucieczki drzewca, drugi raz podczas ucieczki łuczników przed gwardią).

---

*1 - do oddziałów Seviego miałem każdorazowo 11-12 cali. Odejmując 3 cale czekały mnie wysokie rzuty i... wszystkie trzy się udały.

*2 - starcie na remis, z pomocą muzyka punktuję na +1. Drzewoduchy, mimo obecności lorda, rzucają aż 11 na obu kostkach, krasnoludy doganiają uciekinierów.

*3 - Sevi stanął na wysokości zadania. Po pierwszym ataku drzewca pada piątka długobrodych, rewanżu... brak. Nieudana ucieczka kończy się tragicznie dla krasnoludów.

*4 - był to bodajże trzeci rzut na starożytną moc i... trzeci udany :) Przełomowy moment bitwy, po darmowym zreformowaniu wojownicy zwracają się w stronę drzewca. Brakuje 9 cali... na kostkach rzucam 6, szarża dochodzi do skutku (uwzględniając jeszcze 3 ruchu) :)

*5 - dwukrotnie zdany test pancerza na 4+.


20-0 dla krasnoludów. Resztę napisze Sevi :)

W razie błędów (a takowe mogły się pojawić, stawiam pierwsze kroki w nowej edycji) proszę śmiało wypisywać :)
Ostatnio zmieniony 14 lis 2010, o 14:29 przez Kraggo, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Sevi
Niszczyciel Światów
Posty: 4777
Lokalizacja: Legion Kraków
Kontakt:

Post autor: Sevi »

Fajny raport =D>

Jak widać krasnoludy miały więcej szczęscia :)

Dodam tylko że Drzewoduchy nie miały determinacji - test paniki zdawały na 9 od lorda -1 za wynik walki = 8, rzuciłem tak jak napisał Kraggo aż 11 :?

Jak pech to pech, bo później Drzewiec nie zdał determinacji :(

Bitwę bardzo fajnie się grało :)
Wisła Kraków.

Awatar użytkownika
Dasieq
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 151
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Dasieq »

No widać że bitwa była ciekawa i miała wiele zwrotów akcji. Raport nawet fajny,są też zdjęcia więc fajnie :)
"Kobieta powinna być na tyle wykształcona, żeby przyciągnąć głupich mężczyzn i na tyle wulgarna, by kusić inteligentnych"

ZZZ
Wałkarz
Posty: 96
Lokalizacja: Puławy

Post autor: ZZZ »

Fajnie się czytało. Szkoda że zdjęcia słabej jakości ale klimat miodzio :)

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

Chciałem jeszcze dodać (bo widzę, że przeoczyłem), że siły lasu to 1526 punktów, zaś khazadzi to 1518 punktów :)

Faktycznie, drzewoduchy nie miały determinacji, już poprawiłem. Szkoda elfiego czarodzieja - rzucił dublet szóstek, by potem rzucić dublet... jedynek. Tabelka okazała się bezlitosna.

@ZZZ: Ze zdjęciami bywało gorzej ;) Zdjęcia z bitwy są dobrej jakości (rozmazanych brak, reszta przedstawia to, co przedstawiać powinna), a może po prostu rozmiar daje takie odczucia. Nie decyduję się nigdy na większe ze względu na przejrzystość forum :) Jeszcze zatęsknicie za dobrym aparatem, gdy w grę wejdą telefony komórkowe :mrgreen:

ODPOWIEDZ