Krew, złoto i chwała

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Krzyżu
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 172

Krew, złoto i chwała

Post autor: Krzyżu »

Moja pierwsza bitwa na 8 edycje na 3500 pts. Ja zagrałem fanowskimi DoW'ami, a kumpel Bretonnią.

Vincenzo szedł w swej paradnej zbroi; musiał się prezentować , w końcu był płatnikiem najemników. Ratuszem, do którego wchodził, był stary odrapany budynek. W wielu miejscach spod brudnego, białego tynku wystawały cegły. Z dachu sypały się zmurszałe dachówki. Płatnik niepewnie przestąpił próg. Wnętrze zaskoczyło starego najmitę; w przeciwieństwie do elewacji, było całkiem zadbane. Prowadzony przez zgarbionego sługę dotarł do gabinetu.
- Witam szanownego gościa – z radością skłonił się tutejszy elektor, niski, grubawy typ z chytrymi oczkami
- Witam panie…
-Tylko bez tytułów, wolałbym pozostać anonimowy, oni są wszędzie – rzekł rozglądając się nerwowo
Vincenzo, nie miał pojęcia kto mógłby nie wiedzieć z kim ma do czynienia, skoro był w jego własnym mieście. Jednak klient płaci, klient wymaga, więc nie naciskał.
- W taki razie czemu zawdzięczam zaszczyt audiencji?
- Bo tego noo… - zmieszał się hrabia – bo jest taka sprawaa… dość delikatna… iiii…
- Do rzeczy – płatnik udał zdenerwowanego, to zawsze działało na klientów w potrzebie
- Więc ostatnio… tym B-r-e-t-o-ń-c-z-y-k-o-m – powiedział mocno akcentując ostatnie słowo – coś się, no cóż, co ja będę mówił, płacę, więc wymagam dyskrecji, jasne? – Płatnik pokiwał głową – To dobrze, bo gdyby ktoś nie właściwy to usłyszał to nasz sojusz z nimi byłby zagrożony. Aaale do rzeczy panie Vincenzo , tak więc coś im się lekko popierdoliło tych zakutych główkach i zaczęli atakować moje graniczne wioski.
- Więc czemu nie odpowiecie stalą? – sam nie wiedział czemu się zapytał
- Czy wy mnie w ogóle słuchacie? – elektor zrobił się cały czerwony na tłustej gębie – przez tych odszczepieńców rozpętałbym regularną wojnę, runęłaby cała nasza strategia, Imperator by mnie kazał na pal wbić – darł się, a jego dwa podbródki wesoło podskakiwały w rytm słów
-Rozumiem, że my mamy tą sprawę załatwić, bo nikt nie będzie podejrzewał, że wy stoicie za naszym atakiem, tak?
- Dokładnie – hrabia zaprezentował jeden ze swych perfekcyjnie wyuczonych uśmiechów, Vincenzo odpowiedział mu tym samym
- A czego Ci najbardziej szkoda? Mordowanych wieśniaków, palonych wiosek, czy gwałconych bab? – rzekł nieco rozbawiony Vincenzo
- Wiecie, chałupy to się postawi, bab to mi tam nie szkoda, nie moja w końcu, tylko wieśniacy, im więcej mi zabiją wieśniaków tym mniej… - i tu zrobił gest liczenia pieniędzy
- Zgoda, ale to… - powtórzył gest elektora
Roześmiali się obaj, na znak dobicia targu wypili strzemiennego, po czym każdy ruszył w swoją stronę.


Nazajutrz w karczmie panowała wrzawa. Część bywalców, wraz z elektorem tłoczyła się wokół nieźle podchmielonego maga.
- Jak to było mistrzu Alessio?
- Ano kurwa tak – z trudem odpowiedział, uderzając pięścią w stół. Następnie włożył palec do dzbana z piwem, i zaczął rysować prostokąt na blacie stołu.
- Tu stał wielki las – na środku wyznaczonego obszaru położył tackę z zagrychą – a tu śmierdzące bagna - sięgnął po grudę błota przylepioną do wysokiego, jeździeckiego buta, po czym z impetem uderzył w stół, jakieś dwadzieścia cali po prawej stronie lasu. Mag popadł w konsternację, próbując przypomnieć sobie resztę pola bitwy. – Aaaaa, no przecież, tu i tu były jakieś spalone chałupy – położył dwa niedojedzone resztki placków w niedalekiej odległości, po dwóch stronach bagien – i jeszcze niewielkie wzgórza – uderzył pięściami w dwa przeciwległe krańce stołu, ukazując umiejscowienie wzniesień – zanim zacznę niech ktoś skoczy mi po jeszcze jeden dzban gorzałki, a reszta niech słucha, bo nie będę się powtarzał…

W południe, na horyzoncie pojawili się Bretończycy. Lśniące zbroje rycerstwa kontrastowały z podartymi szmatami wieśniaków. Nad ich głowami powiewały wielokolorowe sztandary. Z prawej strony kolumny jechał kłusem rycerz w koronie z wielkim mieczem na plecach.
- Max, widzisz tego typa? – zapytał Vincenzo
- Owszem, to jest zapewne generał tych jakże szlachetnych rycerzy – odrzekł ze stoickim spokojem kapitan kuszników
- No to już wiecie co z nim zrobić
Roześmiali się obaj.

Zaraz za samotnym rycerzem Chłopi rozstawiali dwa Trebusze. Przed nimi maszerowali Łucznicy oraz kawalkada obłąkanych Pielgrzymów niosących swą domniemaną relikwię. Po prawej stronie mieli oddział konnych, wśród nich wyróżniała się jedna, nieuzbrojona postać- Czarodziejka. Środkiem dumnie jechali rycerze Grala, wraz z przybocznymi, ledwo co pasowanymi rycerzami u prawicy oraz znaczną grupą Chłopów. Najwyraźniej Czarodziejki pełniły rolę jakiś oddziałowych maskotek, gdyż i te lance posiadały po jednej. Lewej flanki pilnowały kolejne dwa Trebusze, wraz z dziesięcioma Łucznikami i dużym oddziałem chłopów. Nad maszerującymi oddziałami szybował Sztandarowy na Pegazie. Z tej odległości Płatnik nie mógł dostrzec heraldyki. Najemnicy nie czekając aż przeciwnik podejdzie rozpoczęli ofensywę.

Jerome był poczciwym chłopem. W głębi duszy pozostawał pacyfistą, więc niezbyt mu się spieszyło, by ładować Trebusz. Właśnie kończył jeść suchą pajdę chleba, gdy od strony lasu wybiegły Mroczne Elfy.
- Ja pierfole – krzyknął plując naokoło okruchami chleba – Chopy! Tu som Elfy!
Obsługa zdążyła chwycić za broń na czas, lecz obrona była bezsensowna, Mengil wraz z towarzyszami bez najmniejszego trudu zmiótł obsługę, po czym zaszarżował na bok niczego niespodziewających się Rycerzy, szybko ich wyżynając. Drugi trebusz po lewej stronie właśnie upadł. Jeźdźcy na Horned-one’ach wesoło wlekli Chłopów przywiązanych do ogonów wierzchowców, uciekając na swoją stronę, przed bandą rozwścieczonych Wieśniaków.
Vincenzo z uśmiechem popatrzył na pole bitwy, on wraz ze swoimi Przybocznymi maszerowali przez środek pola bitwy, wraz z nimi z boku szli Pikinierzy pod wodzą Generała. Naprzeciwko Rycerze Gralla, nie mając zbytnio pola do manewrów, przepędzali Chłopów na bok.

Maximilian zaklną, już trzecia salwa trafiała we wrogiego przywódcę. Z jego napierśnika malowniczo sterczało kilkanaście bełtów. Pomimo tego cały czas trzymał się prosto w siodle. Nagle Max uświadomił sobie, że jest już za późno. Konny krzycząc coś niezrozumiałego wbił się z impetem w kuszników, po czym wskazał placem na siebie i Maxa. Kusznik zrozumiał o co mu chodzi, więc z wielką niechęcią przystąpił do pojedynku. Wymiana ciosów trwała krótko. Kopia rycerza bezbłędnie znalazła serce Maxa przebijając je na wylot. Reszta oddziału patrzyła na to z przerażeniem. Zwycięski rycerz coraz bardziej ochoczo pokazywał palcem na coraz to kolejnych Najemników.
- Na drzewo wcześniaku, Elfy chędożyć – krzykną jeden z Kuszników i zamachnął się bełtem trzymanym w ręce, na głowę szlachcica. Zamknął oczy, oczekując na cios. Jednak usłyszał obrzydliwe plaśnięcie. Otworzył je i zobaczył zsuwającego się z siodła Bretończyka z lotką sterczącą z wizjera hełmu. Radość jego nie trwała jednak długo, nieludzko wrzeszczący Pielgrzymi zaatakowali. Mimo, że zdziesiątkowani przez Fioletowe Słońce, Chłopi z łatwością wyrżnęli większość Kuszników, zmuszając resztę do odwrotu.

Wtenczas Ogarnięci szałem bitewnym Mengile atakowali z flanki rycerzy Gralii. Wybrańcy trzymali się mocno, lecz gdy zaszarżowali jeszcze Przyboczni, wraz z Płatnikiem, legli wszyscy, broniąc do utraty tchu swej Pani. W tym samym momencie Chłopów ogarnął nagły przypływ odwagi, więc ruszyli w bój z Pikinierami na flance Przybocznych. Zagrzewał ich do tego ich Sztandarowy, szarżując na swym Pegazie.
- Ja, ty, solówa – przesylabizował jeździec, celując swymi kunsztownie wykonanymi rękawicami raz na siebie, raz na Generała. Skinąwszy głową na zgodę, Tileańczyk dobył swej piki i ruszył w kierunku przeciwnika. Pojedynek nie zaczął się na dobre, gdy obaj padli. Sztandarowy przeszyty piką, a Generał kopią.
W chwilę później Chłopi uciekli przegonieni przez Płatnika. Korzystając z impetu szarży zaatakowali resztki ostatnich Rycerzy, ci legli od razu. Jednak radość trwała krótko, ostatni, wystrzelony na odchodnym głaz z Trebusza trafił prosto w płatnika zabijając go i ośmiu innych. Widząc ten koszmar, reszta jego Przybocznych odwróciła się na pięcie i ruszyła do ucieczki. Bitwa miała się ku końcowi, Skinki przeganiały ostatnich Chłopów. Obsługa czwartego Trebusza, widząc bezsensowność sytuacji, wzięła nogi za pas, wraz z Pielgrzymami.


Kończąc opowiadać Alessio uronił łzę.
- Więc przegoniliśmy te psie syny na cztery strony świata – krzyknął uderzając dzbanem o blat stołu, przy okazji niszcząc misternie stworzone pole bitwy – Szkoda tylko naszych chłopców – zasępił się na chwilę – choć z drugiej strony więcej kasy dla mnie – mówiąc to ruszył uśmiechnięty w stronę swojej izby.
Reszta armii bawiła się w okolicznych karczmach do rana, wydając swoje świeżo zarobione pieniądze.

W domu, Elektor z zadowolenia wyszczerzył swoje długie kły, chowając trupa prawdziwego Hrabiego w szafie. Nikt nie wiedział, że to on pociąga za wszystkie sznurki. Wkrótce Bretonnia będzie należeć do Nieumarłych.

15:5 dla mnie, wreszcie dzięki fanowskiemu bookowi można normalnie zagrać.

Nie opisywałem zbytnio maszyn, oraz magii, bo w zasadzie przez całą grę nie robiły nic ciekawego.

Bitwa miała trzy zaskakujące momenty:
1. Gdy bretoński generał z Savem 2+ z przerzutem i Wardem 3+ na ostatnią ranę zginął od zwykłego kusznika z siłą 3.
2. Kiedy mój generał walczył z wrogim BSB w pojedynku, obaj rzucili Killing Blowy i obaj zginęli w tym samym czasie.
3. W ostatniej turze Trebusz trafił w Paymastera, Look out Sir się nie udał, spalił Warda na 3+, zginął, oraz ucieli jego Bodyguardzi, tym samym straciłem około 700 punktów.

Mam nadzieję że raport nie jest zbyt chaotyczny :D

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 586

Post autor: Kraggo »

Raport nie jest zbyt chaotyczny, choć... do pewnych zdań można się przyczepić. Czasami trudno zrozumieć o co chodzi w zdaniu poprzez mocno pokręconą składnię :)

Do tak dużej bitwy przydałyby się również jakieś fotografie. Opis jest w porządku, natomiast nie jest chyba na tyle plastyczny, by móc w prosty sposób wyobrazić sobie jak było naprawdę :)

Gratuluję zwycięstwa, co by nie mówić od początku po cichu liczyłem na najemnych ;)

Awatar użytkownika
Krzyżu
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 172

Post autor: Krzyżu »

Z miłą chęcią wrzuciłbym zdjęcia, ale wątpię, czy chcielibyście oglądać metr kwadratowy kartonu :wink: . Obie armie to były w 90% proxy, lecz cały czas nad tym pracujemy :D
Jeśli będę robić następny raport, to obiecuję, że dłużej posiedzę nad składnią :wink:

ODPOWIEDZ