Mroczna Inwazja

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jarlaxle
Kretozord
Posty: 1651
Lokalizacja: Poznań

Re: Mroczna Inwazja

Post autor: Jarlaxle »

Bitwa została rozstrzygnięta! ku chwale khaela mensha Khaine! 8)

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

To prawda! 8) Ale nie zdradzaj zakończenia. Muszę się kiedyś spiąć i napisać. :)

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Jak Ci się garło w sojuszu z jaszczurami Kuba?
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Noire
Mudżahedin
Posty: 245

Post autor: Noire »

Czekamy na raport!!! :mrgreen:
PK w sumie jest takie samo jak PVP tylko jesteś czerwony i wszyscy chcą Cię zabić

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Noire pisze:Czekamy na raport!!! :mrgreen:
Już 4 miesiące...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
KrzysiekW
Wielki Śląski Ninja
Posty: 3847
Lokalizacja: Pilchowice, Klub "Schwarze Pferd"

Post autor: KrzysiekW »

Brawo, jak to wyliczyłeś? I jak znalazłeś ten post sprzed 4 miesięcy? I jakiż to wewnętrzny głos kazał Ci się podzielić tą wiedzą?..

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

KrzysiekW pisze:Brawo, jak to wyliczyłeś? I jak znalazłeś ten post sprzed 4 miesięcy? I jakiż to wewnętrzny głos kazał Ci się podzielić tą wiedzą?..
Mój wewnętrzny głos marudy...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
KrzysiekW
Wielki Śląski Ninja
Posty: 3847
Lokalizacja: Pilchowice, Klub "Schwarze Pferd"

Post autor: KrzysiekW »

Wujek Dobra Rada mówi: Poskrom go czasem. :mrgreen:

Loki
Chuck Norris
Posty: 629
Lokalizacja: BWT - Gdynia

Post autor: Loki »

i co z finałem :D (siedzę w pracy i czytam te raporty i jestem ciekaw jak zakończyła się MROCZNA INWAZJA)
A MESSAGE TO THE EMPIRE:

╭∩╮(︶︿︶)╭∩╮

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

O kurde... Jeśli znalazłeś to tak długo po napisaniu i dalej Ci się podoba, to chyba stawiasz mnie w sytuacji, w której muszę dokończyć tę historię. ;)

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Yes, yes, yes! \:D/
będzie ciąg dalszy Mrocznej Inwazji!
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Przybyła inkwizycja ,spaliła na stosach dowódców ,armia się rozbiegła a dalsza częśc raportu została zabezpieczona i zniszczona przez Święte Oficjum - proste :D
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

3. Bitwa na plażach Nagaryathu

Stary kronikarz westchnął i delikatnym ruchem dłoni poprawił ułożenie stosu zapisanych zwojów. Stary pulpit, niezliczoną ilość razy pobrudzony atramentem i kolorowym tuszem, był jego jedynym przyjacielem. Opowiadali sobie historie o czasach wielkich heroizmów, sekretnych romansów i zmyślnych, pełnych przebiegłości intryg od wschodu do zachodu słońca, a często i długimi nocami, gdy towarzystwa dotrzymywały im chybotliwe płomyki świec. Także i tym razem kronikarz miał w zanadrzu historię, którą pragnął podzielić się z przyjacielem, opowieść o honorze, zdradzie i nieprzejednanej nieustępliwości. Nie były to jednak stare dzieje, po trzykroć owiane mgłą tajemnicy, lecz zdarzenia sprzed roku zaledwie i to takie, które odcisnęły trwałe piętno na historii zachodniego Ulthuanu.

- Niebo było tego dnia szare i przybrudzone, jakoby grzech i zepsucie mieszkańców mroźnego Naggarond, zdołały splugawić już nawet sam święty firmament - powiedział kronikarz i sięgnął po pióro, żeby zapisać te słowa. Stary pulpit słuchał w milczeniu. - Groźni byli oni i grozę budzili ich dzicy sojusznicy z rozgrzanych południowym słońcem lasów Lustrii. Ich długie szyki odzianych w czerń i fiolet żołnierzy zdawały się...

***

- ... nie mieć końca - powtórzył meldunek zwiadowca, zwracając się tym razem wprost do księcia.
- Na szczęście nasze też. - Uśmiechnął się Alirion Nolofinwe, wskazując za siebie. Na równinach gładko przechodzących w kamieniste plaże rozstawiali swoje szyki obrońcy Ulthuanu i ich sojusznicy z lasów Athel Loren.

Wspaniałe zwycięstwo odniesione w niedawnej potyczce na wzgórzach Ellyrionu przez zjednoczone wojska Świetlistego Korpusu pozbawiło armie Jaszczuroludzi i Mrocznych Elfów głównych sił uderzeniowych. Wiadomym było, że inwazja dobiegła końca, lecz wróg daleki był od całkowitej klęski. Uciekłszy z miejsca bitwy, niedobitki wroga przegrupowały się na cumujących przy brzegu czarnych okrętach i postanowiły zwinąć przyczółki, by móc odpłynąć ze zrabowanymi do tej pory dobrami. Role zostały odwrócone i z pozycji broniącej się rozpaczliwie zwierzyny, armia Elfów Wysokiego Rodu wraz z sojuszniczym kontyngentem Asrai stała się bezwzględnym łowcą, gotowym potopić swych mrocznych kuzynów w morzu, aż nie przeżyje nikt, by powrócić do przeklętej ojczyzny i zanieść meldunek Wiedźmiemu Królowi.

- Jesteś pewnym siebie wojownikiem, książę - odezwał się czarodziej Tiberius, który po raz pierwszy zaszczycił swoją obecnością pole bitwy. Przed nim odpowiadał nawet lord Mirhellin, niezrównany Tancerz Wojny i poległy dowódca Leśnych Elfów, który postradał życie w pierwszym starciu z siłami Mrocznego Paktu. Teraz sam Tiberius miał poprowadzić siły Asrai. - To zwiastun naszej wiktorii. Kuornos wszakże sprzyja tylko śmiałym i szalonym. Którym z nich powinni cię nazwać potomni?

Alirion poruszył się nerwowo. Obecność Tiberiusa działała na niego niepokojąco, był żywym dowodem na to jak bardzo - wbrew uprzejmym słowom - oddaliły się od siebie nawet te elfickie szczepy, którym i tak było do siebie najbliżej.
- Wolałbym, żeby zapamiętano mnie jako Aliriona Śmiałego, choć jeśli wśród twojego ludu dostanę przydomek "Szalony", uznam to za wcale wdzięczny komplement.

Tiberius roześmiał się dziko. W jego głosie było coś, co kojarzyło się z pękającymi konarami drzew i hurgotem osuwających się kamieni. Powiedział słowa, których nikt, spośród Elfów Wysokiego Rodu zebranych w namiocie dowództwa, nie zrozumiał i opuścił zgromadzenie, udając się w sobie znanym kierunku. W miejscu, w którym trawę musnęły jego bose stopy poczęły wykwitać małe, błękitne kwiatuszki. Ghyran, zielony wiatr magii, otaczał Tiberiusa bezustannie, a potęga Domeny Życia dawała o sobie znać na każdym kroku.

Alirion Nolofinwe raz jeszcze zlustrował wzrokiem karne szeregi swoich żołnierzy. Na lewej flance równy szyk trzymała ciężka kawaleria Smoczych Książąt, rozbita na dwie niezależne formacje. Za plecami miał baterię Orlich Szponów. W centrum jego oczom ukazały się długie szeregi Strażników Polany, których celny ostrzał sprowadził zgubę na wielu wrogów, gdy ostatnim razem napięli swoje potężne łuki. W pierwszym szeregu stał wśród nich czarodziej Tiberius, a płaszcz z żyjących roślin okalał jego ramiona soczyście zielonym kobiercem. Pieczę nad jego bezpieczeństwem trzymał czworobok Drzewoduchów, istot starszych i potężniejszych niźli Driady. Pomniejsze duchy lasu również pojawiły się na polu bitwy, jak zawsze nieprzejednane w gniewie. Wysunięte daleko na czoło Świetlistego Korpusu manewrowały zagony Jeźdźców Polany wespół z Dzikim Gonem Kuornosa, który tym razem przybył w wielkiej liczbie, wyczuwając w strumieniu dziejów szaleństwo nadchodzącej bitwy. Prawą flankę zajmowało morze srebrzystych włóczni, prowadzone do boju przez młodego adepta Wysokiej Magii, Heralitha, wsławionego swym czynem w poprzednim starciu z wrogiem. Wraz z nim, na pole bitwy przybyli Mistrzowie Miecza w budzącej respekt liczbie. Arcymag Valiaraen po starciu ze Slaanem nadal nie był jeszcze gotów wspomóc towarzyszy swą mocą, lecz pomoc strażników Wieży Hoetha była nieocenionym wsparciem z jego strony.

Od strony czarnych okrętów swoje szyki rozstawiły już zarówno Mroczne Elfy jak i Jaszczuroludzie. Wśród tych ostatnich zdecydowanie dominowało potężne cielsko Stegadona, bestii niosącej na plecach tajemniczą Maszynerię Bogów. Połyskliwy, ledwie widoczny owal magicznej tarczy otaczał konstrukcję nieznaną elfom energią, co oznaczało, że Starzy Bogowie najwyraźniej sprzyjają swym wybrańcom. Jaszczury rozstawiły się niesymetrycznie, otaczając chmarą harcowników solidny czworobok Saurusów, w głębi którego na lewitującym tronie unosił się...

***

"... Slaan." Stary kronikarz dokończył linijkę i oblizał spierzchnięte usta.

- Któż wie, jakiej magii użyto, by sprowadzić go z powrotem z niezgłębionych czeluści Otchłani Cieni... - oznajmił pulpitowi, który słuchał go cierpliwie, milcząc. - Czy to Starzy Bogowie wyciągnęli po niego wszechmocną dłoń? Czy to Mroczne Elfy zdołały w jakiś bluźnierczy sposób przywrócić go światu żywych? Tego, niestety, nie będzie nam dane się dowiedzieć. Ważnym jest, że odegrał on ważną rolę w bitwie na plażach Nagaryathu, choć nie w pełni była to jego zasługa...

Umoczył rysik w czarnym tuszu i zaczął ze starannością kreślić położenie reszty wrogich oddziałów, co chwila sprawdzając istotne szczegóły w niezliczonej ilości raportów i szkiców zaśmiecających komnatę. Obok formacji Saurusów pojawił się zgrabny szereg lekkiej kawalerii, a na jego końcu czarna runa oznaczająca kolejny sztandar armii, który w bój poniósł chorąży Mrocznych Elfów. Kronikarz pochylił się i opatrzył wroga stosownym dopiskiem, udowadniając, że sztuka wymyślania obraźliwych epitetów nie pochodzi wyłącznie od krasnoludów. Nieco dalej w kierunku centrum pojawił się zamalowany w fioletowe paski prostokąt oznaczający regiment kuszników i znak oddający obecność czarodziejki Mrocznych Elfów, którego treść można byłoby oddać w przybliżeniu używając sformułowania: "kobieta nie prowadząca się zgodnie z najwyższymi standardami moralności". Dalej za nią znalazły się poprzeczne balisty oznaczone kółeczkami. W środku sił Mrocznego Paktu wylądował czerwony pięciokąt symbolizujący przerażającą Hydrę, a na prawej flance rozwinięta w dwie długie linie formacja Czarnej Straży.

Stary elf popatrzył na nią i zmarszczył brwi, z niedowierzaniem wspominając słowa raportu. Żeby dokonać tego, czego dokonali byli zwyczajnie zbyt...

***

... nieliczni. Nie są w stanie zagrozić Mistrzom Miecza. - Alirion popukał palcem w mapę i wskazał odległe szyki wroga. Cóż to w ogóle za pomysł, żeby limitować liczbę gwardzistów, którzy mogą opuścić Naggarond i wyruszyć z armią w pole. Powszechnie było wiadomo, że Wiedźmiego Króla zżera paranoja, lecz takie postępowanie wydawało się głupie nawet jak na standardy ich ograniczonych kuzynów.

Wtem do jego uszu dobiegł ponury charkot rogów i czarne szeregi naprzeciw ruszyły. Książę Alirion odwrócił się w kierunku pola bitwy, by z wyniesionej pozycji obserwować przebieg zmagań. Nieliczne ruchy nieprzyjacielskich wojsk nie przyciągnęły jego uwagi. Były niemrawe i jakby trwożliwe. Gdy żabowaty Slaan podniósł w górę swoje chude rączki, głównodowodzący wojskami Świetlistego Korpusu natychmiast przerwał naradę z jednym z oficerów i skupił całą swoją uwagę na wrogu. Był pewien, że Tiberiusowi, wyposażonemu w Różdżkę z Górskiego Wiązu uda się powstrzymać magiczne natarcie wroga bez większych problemów. Gdy jednak kapłan Starych Bogów wykrzyczał zaklęcie, przywołując wszystkie swoje siły, nieprawdopodobna anomalia zakrzywiła materię świata. Oto na palcu sztandarowego Mrocznych Elfów zajaśniał Pierścień Hoteka obracając całą zgromadzoną moc przeciwko generałowi Jaszczuroludzi.

"Zdrada?", pomyślał Alirion sam siebie, "czy są wystarczająco szaleni, by obrócić przeciwko sobie jedynego sojusznika właśnie teraz, u progu klęski?"

Lecz Slaan najwyraźniej nie czuł się zdradzony. Spokojnie skierował gruby palec w kierunku Tiberiusa, a wtedy rzeczywistość wokół Leśnego Elfa pękła jak stłuczone lustro. Nieprawdopodobnie potężna eksplozja wstrząsnęła światem, przewracając nawet potężne rumaki Smoczych Książąt. Kiedy Alirion wstał z kolan, nigdzie nie było widać Tiberiusa. Zamiast niego w środku oddziału nielicznych pozostałych przy życiu Strażników Polany ział dopalający się jaskrawo błękitnym ogniem lej. Driady i Drzewoduchy już biegły w stronę wroga wywrzaskując w nieruchome powietrze słowa zemsty. Szyki obrońców Ulthuanu poczęły się chwiać.

Wtem pobladły posłaniec wrył broczącego pianą konia tuż przed połami namiotu.
- Adept Wysokiej Magii, Heralith prosi o rozkazy! - wywrzeszczał z wysokości siodła. - Twierdzi, że nie jest zdolny poradzić sobie przeciwko takiej mocy!

Alirion spojrzał na niego, a spojrzenie jego błękitnych oczu stwardniało na podobieństwo nieoszlifowanych szafirów.
- Będzie musiał - stwierdził krótko, po czym sięgnął po wysoki hełm udekorowany motywem smoka i wsunął go na głowę. - Jedź i przekaż mu to. Powiedz, że jeśli sytuacja tam, na prawej flance, okaże się beznadziejna, ma zebrać tylu żołnierzy ilu zdoła i salwować się ucieczką na wzgórza.

- Tak jest, panie! - wydyszał posłaniec, obracając tańczącego w miejscu konia. - Co z wami? Czy ma wrócić po was później?

- My? - Alirion Nolofinwe książę nadmorskiego Lothern dobył srebrzystej stali. - My ruszamy w bój.

***

- I ruszyli... - westchnął stary kronikarz, opierając się o swojego wiernego druha. - Z łoskotem kopyt, wśród stalowych szyków Smoczych Książąt, w chwale rozwianych sztandarów! Jakże słodka była muzyka grających im rogów! W dłoni Aliriona jaśniała srebrem Kopia Gwiazd, a on sam pędził na czele swych wojsk niczym wcielona chwała Asuryana. Bez strachu natarł na gigantycznego Stegadona, w wielkim pędzie przeszywając go kopią. Tuż za nim cwałowała najeżona ithilmarem ściana kawalerii wstrząsając ziemią. Wielki potwór padł z żałosnym rykiem, a ujeżdżający go kapłan zniknął pod kopytami bojowych rumaków. Zaświszczały strzały, gdy spoza szyków Świetlistego Korpusu odezwała się artyleria Orlich Szponów. Z rykiem furii runął do natarcia Dziki Gon Kuornosa, nie dbając o dziesiątkujący go grad czarnopiórych bełtów. Drzewoduchy i Driady podążały tuż za nimi dysząc żądzą zemsty za śmierć Tiberiusa. Mistrzowie Miecza ruszyli ku szeregom Czarnej Straży, a Heralith ciskał zaklęcie za zaklęciem.

Elf otarł pot z czoła i zapatrzył się na gasnące z wolna słońce. Tej nocy z pewnością dotrzymają mu towarzystwa płomienie świec.
- Wielki i straszny to był bój, wielki i straszny wysiłek podjęli tamtego dnia obrońcy Ulthuanu. Cóż z tego, skoro okazał się być próżnym...

***

Alirion wyhamował rumaka i zwrócił zabryzganą posoką twarz w kierunku centrum pola bitwy. Na jego oczach rozpłomieniony oddech Hydry pozbawił życia starych Drzewoduchów, a znacznie dalej zakute w ciężkie pancerze szeregi Czarnej Gwardii zadrżały, starłszy się z formacją Mistrzów Miecza. Coś innego jednak przykuło zaraz jego uwagę. Oto sprawca całego nieszczęścia, po trzykroć przeklęty dzierżyciel Pierścienia Hoteka rzuca mu wyzwanie! Książę spiął rumaka i runął na wroga. Za nim pognały obydwa oddziały Smoczych Książąt, zajeżdżając wroga z flanki. Naprzeciw nim ruszyły mikre jaszczurki uzbrojone w dmuchawki oraz gwardia przyboczna samego Slaana.

Gdybyż tylko udało się Dzikim Jeźdźcom Kuornosa przebić przez szeregi utrzymujących centrum kuszników Mrocznych Elfów, Jaszczuroludzie znaleźliby się w położeniu nie do pozazdroszczenia. Okrążeni i odcięci od reszty sił szybko ulegliby impetowi podwójnego uderzenia kawaleryjskiego. Tak się jednak nie stało. Spośród wyjących opętańczo jeźdźców tylko nielicznym udało się przedrzeć przez rzęsisty deszcz strzał, bełtów i zatrutych pocisków z plujek. Paleni magicznym ogniem, dziesiątkowani ostrzałem, utknęli na liczniejszym po wielokroć wrogu i tam też zginęli.

Daleko za ich plecami, w morderczym szale, miotała się Hydra, tratując osamotnione po ognistej śmierci Drzewoduchów Driady. Nigdzie nie można było dojrzeć Jeźdźców Polany, którzy z całą pewnością zginęli, starając się dotrzeć do wrogiej artylerii.

Alirion Nolofinwe nie patrzył jednak na nich, lecz na swojego wroga, który z szyderczym śmiechem wystąpił mu naprzeciw. Szubrawiec zachwiał się, trafiony w pędzie Kopią Gwiazd, lecz oto na jego piersi raz jeszcze zajaśniał znienawidzony Pendant Khaletha, obdarzając właściciela magiczną ochroną. Cios, który powinien przebić zbroję i ciało jak cienki pergamin nigdy nie sięgnął celu.

Zaiste sprawiedliwa była furia księcia Lothern i przydała jego ramieniu mocy, gdy dobywał długiego miecza, zdobionego runami. "Chwała!", głosiły wyryte na ostrzu inskrypcje, "Chwała i sława, temu kto mnie dzierży, albowiem w godzinie próby znalazł w sobie siłę, by stanąć naprzeciw Ciemności!" Skrzyżowały się ostrza, brzęk stali krzeszącej iskry dopisał nowe nuty do rozbrzmiewającej wokół symfonii. Pojedynek trwał, a w blasku zderzających się mieczy ważyły się losy tej bitwy.

I stało się tak, że w końcu do serca księcia zakradło się zwątpienie, a wraz z nim pojawiła się słabość i strach. Wróg bowiem wydawał się drwić z niebezpieczeństwa, lekce sobie ważąc najusilniejsze nawet próby zadania mu jakiejkolwiek rany. Jego wykrzywiona twarz, czarne, zmierzwione włosy i płonące złośliwą nienawiścią oczy zdawały się zapadać głęboko w duszę Aliriona, który z równym skutkiem mógłby siec mieczem nieustępliwą skałę. Srebrzyste ostrze pękło bowiem na pół, a smocza zbroja elfa zadźwięczała żałośnie, gdy czarna klinga przeszyła serce księcia. Spłoszony rumak poniósł go daleko, daleko od serca walki, aż podkute srebrem kopyta zagłębiły się w morskie fale. Alirion Nolofinwe zsunął się z siodła i upadł, rozchlapując wokół wodę, która natychmiast przybrała kolor jego szlachetnej krwi.

***

- Kronikarz napisze, że książę otworzył po raz ostatni oczy, by spojrzeć na brzegi swojej ukochanej ojczyzny - oznajmił stary elf swemu jedynemu przyjacielowi. - Napisze, że poczuł na ustach smak morskiej wody i oddał ducha, wiedząc, że jego bohaterski czyn ocalił życie wielu rodaków, że Ulthuan jest i będzie bezpieczny, a sól na jego wargach przypomniała mu o pięknym Lothern, wznoszącym się dumnie na białych klifach. Że jego konia odziedziczył po nim syn i dokonali razem wielu czynów. Tak właśnie napisze stary, bardzo zmęczony kronikarz. Prawda jest jednak taka, że Alirion Nolofinwe nigdy nie odzyskał przytomności i nie pomyślał o żadnej z tych rzeczy przed śmiercią. Oddał ducha, a jego heroiczny czyn poszedł na marne, bowiem bitwa była przegrana, a wielu dzielnych żołnierzy straciło tego dnia życie. I straciłoby więcej - dodał - gdyby nie Adept Wysokiej Magii, Heralith, który zaskoczył wszystkich.

***

Kiedy Heralith ujrzał śmierć swojego dowódcy i zagładę Mistrzów Miecza, którzy - niebywałe! - ponieśli straszliwą śmierć z rąk Czarnej Gwardii wiedział już, że pora wykonać ostatni rozkaz, który otrzymał w tej bitwie. Był jedynym pozostałym przy życiu oficerem. Resztki walczących z Saurusami Smoczych Książąt skazane były na zagładę. Śmierć dopadła już i tak niemalże całą lewą flankę i centrum ich wojsk. Przy nikłych stratach po przeciwnej stronie, bitwa była porażką na niespotykaną w dziejach tej kampanii skalę.

- Przegrupować się! - zawołał. - Wycofujemy się!

Jeden z elfów przyskoczył do niego z pobladłą twarzą.
- Panie! Czarna Straż zbliżyła się zanadto, jeśli zaczniemy manewrować, zdążą dotrzeć do naszych szyków! To będzie koniec!

Heralith namyślał się tylko krótką chwilę.
- Przegrupować się i odwrót! - nakazał tonem zaczerpniętym od swego mistrza. - Ja zostanę.

Najbliżej stojący zaczęli protestować, lecz jedno spojrzenie ich uciszyło. Załomotały buty i szyk począł zwijać się w miejscu. Włócznicy opuszczali w pośpiechu pole bitwy. Z miejscu, gdzie niegdyś rozciągały się ich dumne szyki pozostał tylko Adept Wysokiej Magii, trzęsąc się ze strachu. Uniósł ręce, nie dbając już o to, czy uwolniona moc zabije, go czy nie. Chciał tylko kupić swoim ludziom jak najwięcej czasu, ale efekt przerósł jego najśmielsze oczekiwania.

Oto na uniesione twarze Czarnej Straży spadły Płomienie Feniksa, zabijając wielu spośród wrogów. Pozostali przy życiu otrząsnęli się z bólu i strachu zbyt późno, by nie tylko choćby zagrozić wycofującym się Elfom Wysokiego Rodu, ale i samemu Heralithowi, który zdołał zbiec z pola bitwy. A czyniąc to płakał.

***

Płakał i stary kronikarz, a razem z nim łkał drewniany pulpit, choć był to najcichszy dźwięk na świecie i nikt nigdy nie dowiedział się, że w ogóle rozbrzmiał. Elf zasypał pergamin piaskiem i trzęsącą się ręką ułożył go obok tysięcy jemu podobnych. Nie przestawał płakać gasząc jedna po drugiej wysokie świece. Łzy płynęły po jego twarzy, gdy w ciemności zamykał za sobą drzwi i tylko cichutki szloch starego pulpitu stanowił ostatnie epitafium dla poległych bohaterów Ulthuanu i odległego Athel Loren.
Ostatnio zmieniony 18 sty 2014, o 00:53 przez Naviedzony, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

\:D/ \:D/ \:D/
Yeach! Kolejna część Inwazji!
Szczerzę mówiąc ze wszystkich raportów na BP to chyba właśnie najbardziej lubię mroczną inwazję. Naprawdę wspaniale się czytało, wielkie brawa za styl i opisy.
=D> =D> =D>

PS: Pisz częściej raport ok?
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

Dziękuję! :) To już ostatnia część tego raportu, niestety. Opisana powyżej bitwa zakończyła Inwazję i zmagania czterech armii. W międzyczasie zdążyliśmy rozegrać jeszcze jedną, ale tej nie będę opisywał. Opiszę za to następną, gdzie najprawdopodobniej naprzeciwko siebie staną Elfowie Wysokiego Rodu ramię w ramię z Jaszczuroludźmi oraz Mroczne Elfy wspierane przez Demony Slaanesha.

Co do trzeciej, finałowej bitwy, to powyższy klimat smutku i utraty wykreowałem przypominając sobie uczucia, jakie towarzyszyły wtedy mi i Chidzie podczas tej bitwy. Wrogowie zastosowali bowiem nieprawdopodobną kombinację, która właściwie wygrała im grę zanim jeszcze zdążyliśmy wykonać jakikolwiek ruch. Slaan rzucił zaklęcie z pięciu kostek licząc na dublet, który oczywiście pojawił się, a zaklęcie zostało zamienione na miscast przez stojącego obok herosa DE z Ring of Hotek. Następnie miscast został rzutem 2+ z przedmiotu Slaana przerzucony na WElfickiego Spellweavera, który niestety wykulał efekt 2-4 na tabelkę i w efekcie wsysnęło go do warpa. Niezły mindfuck i oczywiście wielki smuteł z naszej strony.

Rozpiski były na 1600 pkt z max 1 lord mag na sojusz. Sojusz HE + WE przegrał ostateczną bitwę wynikiem 0-20, albowiem kostki były nie po naszej stronie i w ogóle co złego to nie my. ;)

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

Brawo, aż łezka leci. Te zwroty akcji, a szarża księcia po prostu jak z Ogniem i mieczem (o konwencję chodzi, nie o idiotyczne wykonanie). Tylko wiesz... od czasu Wiedźmina 3, Dziki Gon kojarzy się już tylko z jednym (tak wiem że w folklorze od zarania dziejów, ale growa wersja zdecydowanie najsławniejsza)...
http://www.youtube.com/watch?v=vw-aF8T2Arc

ŁAŁ mój 666-ty post akurat tutaj, przypadek ? Już więcej postów nie mogę pisać... :cry:

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

Wybitny styl pisania całą mroczną inwazje czytało mi się bardzo przyjemnie. Trochę szkoda że moi pobratymcy z Artel Loren ponieśli klęskę :( . Jeszcze raz gratuluje wspaniałego raportu =D> =D> =D> . Mam nadzieje że będziesz pisał więcej raporty w formie opowiadania to są moimi ulubionymi raportami.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

Dziękuję, myślę, że zagramy jeszcze we czworo jakieś większe kampanie, więc będzie o czym pisać. :)

Awatar użytkownika
Jarlaxle
Kretozord
Posty: 1651
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Jarlaxle »

Naviedzony pisze:Dziękuję! :) To już ostatnia część tego raportu, niestety. Opisana powyżej bitwa zakończyła Inwazję i zmagania czterech armii. W międzyczasie zdążyliśmy rozegrać jeszcze jedną, ale tej nie będę opisywał. Opiszę za to następną, gdzie najprawdopodobniej naprzeciwko siebie staną Elfowie Wysokiego Rodu ramię w ramię z Jaszczuroludźmi oraz Mroczne Elfy wspierane przez Demony Slaanesha.

Co do trzeciej, finałowej bitwy, to powyższy klimat smutku i utraty wykreowałem przypominając sobie uczucia, jakie towarzyszyły wtedy mi i Chidzie podczas tej bitwy. Wrogowie zastosowali bowiem nieprawdopodobną kombinację, która właściwie wygrała im grę zanim jeszcze zdążyliśmy wykonać jakikolwiek ruch. Slaan rzucił zaklęcie z pięciu kostek licząc na dublet, który oczywiście pojawił się, a zaklęcie zostało zamienione na miscast przez stojącego obok herosa DE z Ring of Hotek. Następnie miscast został rzutem 2+ z przedmiotu Slaana przerzucony na WElfickiego Spellweavera, który niestety wykulał efekt 2-4 na tabelkę i w efekcie wsysnęło go do warpa. Niezły mindfuck i oczywiście wielki smuteł z naszej strony.

Rozpiski były na 1600 pkt z max 1 lord mag na sojusz. Sojusz HE + WE przegrał ostateczną bitwę wynikiem 0-20, albowiem kostki były nie po naszej stronie i w ogóle co złego to nie my. ;)
Opis oddaje przebieg bitwy, ale nie do końca. Istnieje w nim kilka nieścisłości, ale jako że jest wartością sam w sobie, to niebędę pisać sprostowania. W każdym razie teraz szykuje się finałowa walka pomiędzy sojuszem DE i HE, a WE i lizakami. Po 2000 na armię :D

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

Wiesz, pisałem go pół roku po bitwie i sporo pozapominałem. Ogólne wrażenie pozostało jednak takie jak w tekście.

ODPOWIEDZ