Sesja Warhammer Fantasy Battle
Sesja Warhammer Fantasy Battle
Plan zakłada, że...
a) Wszyscy podróżujecie w kierunku Talabheim w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy
b) Aktualnie znjadujecie się jakieś 5 dni drogi od miasta w jakimś obskurnym , małym zajeżdzie
c) Siedzicie razem, przy jednym stole, pijecie piwo, poznajecie się od ok. 2 godzin
Zajazd "U Dottefa"... Speluna jakich wiele stoi w niebezpiecznych lasach Tabakelandu... Wielka, dwupiętrowa chata, stajnia, plac, oraz karcer i wychodek na tyłach budynku.... Całość jest otoczona prowizoryczną 2 metrową palisadą oraz strzeżona przez kilku najemnych pachołków z pobliskiej wsi... Zajazd ten jest głównie miejscem wieczornej popitki miejscowych chłopów i węglarzy, których wioska znajduje się na południe stąd, jednak ma też pokoje, by w brudzie ugościć zmęczonych podróżnych i patrolujących drogi strażników...
Chata... Wygląda na około 70 - letnią budowlę... Bita z pięknie rzeźbionych dębowych desek... Kiedyś musiała być piękna.... Kiedyś... Dzisiaj deski są nadjedzone przez korniki, a prawe skrzydło jest doszczętnie spalone, nikt widocznie nie miał funduszy, by odbudować budynek po porzarze... Właściciele wykosztowali się tylko na prowizoryczną ścianę, którea ma zasłaniać od wiatru pijących w głównej sali chłopów... Właśnie główna sala... Zajmuje cały parter centrum budynku... Tutaj się aktualnie znajdujecie... Siedzicie razem przy jednym stole od ok. 2 godzin. Oprócz waszego stołu stoją tu jeszcze 4. Wszystkie wyglądają tak samo... Podłużne, prawdopodobnie z drewna sosnowego, całe zmurszałe, trzeszczące i w wielu miejscach z widoczną działalnością korników... Podobnie wygląda lada zajmująca zaszczytne miejsce w jednym z rogów izby. Za ladą gruby barman w ubrudzonym piwem i tłuszczem fartuchu właśnie podaje po piwie parze wyrostków. Za barmanem na długich półkach leżą zakurzone butelki oraz małe beczułki z nieznaną zawartością... Obok Barmana za ladą są drzwi, jedyne drzwi w izbie oprócz wyjściowych. Co jakiś czas Barman znika w drzwiach, a potem wraca tocząc pokażnych rozmiarów beczkę lokalnego piwa... Warto dodać - parszywego piwa... Wszystkie stoły w izbie są zajęte... Pierwszy zajmujecie wy, drugi i trzreci zapewne chłopi, czwarty zajmują węglarze (widać to po usmolonych ubraniach) przy ostatnim zaś, najmniejszym 4 - osobowy patrol strażników dróg... Tuż za stołem strażników znajduje się małe palenisko próbujące zapewnić ciepło dla całego pomieszczenia....
a) Wszyscy podróżujecie w kierunku Talabheim w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy
b) Aktualnie znjadujecie się jakieś 5 dni drogi od miasta w jakimś obskurnym , małym zajeżdzie
c) Siedzicie razem, przy jednym stole, pijecie piwo, poznajecie się od ok. 2 godzin
Zajazd "U Dottefa"... Speluna jakich wiele stoi w niebezpiecznych lasach Tabakelandu... Wielka, dwupiętrowa chata, stajnia, plac, oraz karcer i wychodek na tyłach budynku.... Całość jest otoczona prowizoryczną 2 metrową palisadą oraz strzeżona przez kilku najemnych pachołków z pobliskiej wsi... Zajazd ten jest głównie miejscem wieczornej popitki miejscowych chłopów i węglarzy, których wioska znajduje się na południe stąd, jednak ma też pokoje, by w brudzie ugościć zmęczonych podróżnych i patrolujących drogi strażników...
Chata... Wygląda na około 70 - letnią budowlę... Bita z pięknie rzeźbionych dębowych desek... Kiedyś musiała być piękna.... Kiedyś... Dzisiaj deski są nadjedzone przez korniki, a prawe skrzydło jest doszczętnie spalone, nikt widocznie nie miał funduszy, by odbudować budynek po porzarze... Właściciele wykosztowali się tylko na prowizoryczną ścianę, którea ma zasłaniać od wiatru pijących w głównej sali chłopów... Właśnie główna sala... Zajmuje cały parter centrum budynku... Tutaj się aktualnie znajdujecie... Siedzicie razem przy jednym stole od ok. 2 godzin. Oprócz waszego stołu stoją tu jeszcze 4. Wszystkie wyglądają tak samo... Podłużne, prawdopodobnie z drewna sosnowego, całe zmurszałe, trzeszczące i w wielu miejscach z widoczną działalnością korników... Podobnie wygląda lada zajmująca zaszczytne miejsce w jednym z rogów izby. Za ladą gruby barman w ubrudzonym piwem i tłuszczem fartuchu właśnie podaje po piwie parze wyrostków. Za barmanem na długich półkach leżą zakurzone butelki oraz małe beczułki z nieznaną zawartością... Obok Barmana za ladą są drzwi, jedyne drzwi w izbie oprócz wyjściowych. Co jakiś czas Barman znika w drzwiach, a potem wraca tocząc pokażnych rozmiarów beczkę lokalnego piwa... Warto dodać - parszywego piwa... Wszystkie stoły w izbie są zajęte... Pierwszy zajmujecie wy, drugi i trzreci zapewne chłopi, czwarty zajmują węglarze (widać to po usmolonych ubraniach) przy ostatnim zaś, najmniejszym 4 - osobowy patrol strażników dróg... Tuż za stołem strażników znajduje się małe palenisko próbujące zapewnić ciepło dla całego pomieszczenia....
Bido z trudem przełknął kolejny łyk piwa.Zaspokoić pragnienie to mogło...ale żeby się smakiem rozkoszować to nie.I to w gospodzie , na jednym z głównych szlaków.Beznadzieja...przynajmniej o ,,stolikowych" towarzyszach rzec tego nie można.Bywa.Ile Bido , by dał by pochrupać marchewkę warhamkę..., a tu lipa.Aczkolwiek on był do takich warunków przyzwyczajony.Pamiętał , jak jedną noc spędził w norze lisa.Do tego był halfingiem.Szybki to on był , ale niekoniecznie bardzo wytrzymały.Ciągle go suszyło w gardle , także znów poszedł napełnić kufel syfskim trunkiem.Po drodze omal , go nie rozdeptał jakiś wysoki facet.
-Te , olbrzym uważaj jak leziesz !
-Śpieszy mi się..zjeżdżaj z drogi mały...z resztą , co ty tu robisz o tej porze , hę ?
-Nie jestem jakimś tam bachorem , tylko niziołkiem..i to uzbrojonym.-odpowiedział ze złością w oczach Bido , wyciągając zarazem procę.Facet się zastanowił przed powiedzeniem kolejnych obelg.Zszedł z drogi strażnika pól i wyszedł na zewnątrz.Koń Bida , Ciuciek wyczuł , że zła człeczyna , także parsknął mu prosto w twarz.Tamten odskoczył , po czym poszedł w swoją stronę.
-Nieciekawe towarzycho...-mruknął pod nosem Bido , dochodząc do lady.Wspiął się na jedno ze krzeseł przy niej.Przy okazji zamawiania trunku , spytał się karczmarza.
-Cosik się ciekawego tutaj działo ostatnio ? Może , coś o jakiejś robocie wiesz...?-spytał się barmana dociekliwy halfing.
-Te , olbrzym uważaj jak leziesz !
-Śpieszy mi się..zjeżdżaj z drogi mały...z resztą , co ty tu robisz o tej porze , hę ?
-Nie jestem jakimś tam bachorem , tylko niziołkiem..i to uzbrojonym.-odpowiedział ze złością w oczach Bido , wyciągając zarazem procę.Facet się zastanowił przed powiedzeniem kolejnych obelg.Zszedł z drogi strażnika pól i wyszedł na zewnątrz.Koń Bida , Ciuciek wyczuł , że zła człeczyna , także parsknął mu prosto w twarz.Tamten odskoczył , po czym poszedł w swoją stronę.
-Nieciekawe towarzycho...-mruknął pod nosem Bido , dochodząc do lady.Wspiął się na jedno ze krzeseł przy niej.Przy okazji zamawiania trunku , spytał się karczmarza.
-Cosik się ciekawego tutaj działo ostatnio ? Może , coś o jakiejś robocie wiesz...?-spytał się barmana dociekliwy halfing.
- Uoooo... witam młodego pona. Nazywam się Dottef, jestem włoscicielem - odrzekł uprzejmym głosem barman...
- Piwo? Kolejne To już czycie? Nie za duzo? Widzem że mały ale w piciu zaprawiony hehe... - dorzucił nalewając brązowawego trunku do obsmarkanego kufla z ułamanym uchem...
- O robotę pytocie?? Łu nas cinżko znaleźć robotem, łu nos nic sie nie dzioje czosem tylkom wengloze najmom wyrostków ze wsi do łubicia poru wilków... Ale słysołem ze patrol strozy jakis dokument wiezie... Wsędzie go rozwiesoją podobno... Jo nie wiem co tom nopisone bo ani cytoc, ani pisoc mnie nikt nie naucył... Spytajcie Kapitana Wittera łun wom moze wiencej powie siedzi tam, ło własnie tam psy tamtym stoliku ;]
- Piwo? Kolejne To już czycie? Nie za duzo? Widzem że mały ale w piciu zaprawiony hehe... - dorzucił nalewając brązowawego trunku do obsmarkanego kufla z ułamanym uchem...
- O robotę pytocie?? Łu nas cinżko znaleźć robotem, łu nos nic sie nie dzioje czosem tylkom wengloze najmom wyrostków ze wsi do łubicia poru wilków... Ale słysołem ze patrol strozy jakis dokument wiezie... Wsędzie go rozwiesoją podobno... Jo nie wiem co tom nopisone bo ani cytoc, ani pisoc mnie nikt nie naucył... Spytajcie Kapitana Wittera łun wom moze wiencej powie siedzi tam, ło własnie tam psy tamtym stoliku ;]
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Pfffuj - mruknęła Vakkra do siebie. - Co za tupet, nazywać te szczyny piwem. - przełknęła kolejny łyk. - Słabe strasznie - skrzywiła się i rzuciła pod stół ukradkiem kawałek suszonego mięsa, by mógł się pożywić jej pies.
Spojrzała na niziołka ze złośliwym uśmiechem.
- Bido, jeśli szukasz pracy, może poszukaj cyrku osobliwości - roześmiała się. - Tamten człowiek przy stole nie wygląda na takiego, co by chciał kogoś przyjąć do pracy z otwartymi ramionami. - dodała już poważniej, wskazując krótką rączką na kapitana Wittera. - Chyba, że straż ma tu coś lepszego do roboty, niż straszenie wieśniaków.
Spojrzała na niziołka ze złośliwym uśmiechem.
- Bido, jeśli szukasz pracy, może poszukaj cyrku osobliwości - roześmiała się. - Tamten człowiek przy stole nie wygląda na takiego, co by chciał kogoś przyjąć do pracy z otwartymi ramionami. - dodała już poważniej, wskazując krótką rączką na kapitana Wittera. - Chyba, że straż ma tu coś lepszego do roboty, niż straszenie wieśniaków.
Bido podrapał się po głowie słysząc barmana , a potem Vakkrę.Raz kozie śmierć.Niziołek śmiało podszedł do kapitana.Gdy ten na niego spojrzał lekko się onieśmielił..ale nie wystarczająco , by odejść.
-Witam pana..cosik słyszałem o jakimś dokumencie.Jestem , jak widać niziołkiem...dobrze szyję z procy.Nieco informacji..., a może praca ? Coś mości pan wie...?-spytał się halfing.
-Witam pana..cosik słyszałem o jakimś dokumencie.Jestem , jak widać niziołkiem...dobrze szyję z procy.Nieco informacji..., a może praca ? Coś mości pan wie...?-spytał się halfing.
Kapitan Witter był młodym człowiekiem w wieku ok 25-30 lat... Jego brązowe długie na pół metra włosy doskonale współgrały z niewiele krótszą brodą oraz niebieskimi oczami tworząc twarz bardzo przystojnego mężczyzny... Ubiór i zbroja Wittera były daleko lepiej wykonane i ładniejsze niż te noszone przez jego podwładnych... U boku pasa dowódcy Strażników wisiał soczyściw wypchany mieszek oraz miecz z bogato zdobioną rękojeścią... Przy krześle Wittera leżał plecak oraz tarcza z wymalowanym herbem przedstawiającym głowę smoka na biało-czerwonym tle...
- Ha, ha, ha... Widzieliście panowie - zaczął swą odpowiedź kapitan zwracając się w stronę sączących piwo kompanów - ledwo odrósł od ziemii, a chce się uganiać za bandytami... Śmieszne... No ale cóż, każda pomoc się przyda, może skrywa pod płaszczem magiczny miecz potrafiący zamienić wszystko w pył ha ha - tu wszyscy jego kompani równo parsknęli śmiechem opluwając się cuchnącą mieszaniną śliny i miejscowego trunku... Tylko czy jest w stanie go unieść?? - tym razem do śmiejących się strażników dołączyło jeszcze kilku przysłuchujących się chłopow...
No dobra dzieciaku trzymaj... I tak musimy rozdać tego 100 sztuk przed upływem jutrzejszej nocy, a w plecaku mam jeszcze 70... - rzekł kapitan, po czym sięgną ręką do plecaka, wyciągną plik pisanych na korze dokumentów i wręczył Bidowi jeden....
A teraz spływaj dzieciaku... Dorośli chcą pogadqać - I znowu zdanie młodego kapitana zostało zwieńczone donośnym śmiechem... Tym razem całej karczmy...
- Ha, ha, ha... Widzieliście panowie - zaczął swą odpowiedź kapitan zwracając się w stronę sączących piwo kompanów - ledwo odrósł od ziemii, a chce się uganiać za bandytami... Śmieszne... No ale cóż, każda pomoc się przyda, może skrywa pod płaszczem magiczny miecz potrafiący zamienić wszystko w pył ha ha - tu wszyscy jego kompani równo parsknęli śmiechem opluwając się cuchnącą mieszaniną śliny i miejscowego trunku... Tylko czy jest w stanie go unieść?? - tym razem do śmiejących się strażników dołączyło jeszcze kilku przysłuchujących się chłopow...
No dobra dzieciaku trzymaj... I tak musimy rozdać tego 100 sztuk przed upływem jutrzejszej nocy, a w plecaku mam jeszcze 70... - rzekł kapitan, po czym sięgną ręką do plecaka, wyciągną plik pisanych na korze dokumentów i wręczył Bidowi jeden....
A teraz spływaj dzieciaku... Dorośli chcą pogadqać - I znowu zdanie młodego kapitana zostało zwieńczone donośnym śmiechem... Tym razem całej karczmy...
Ostatnio zmieniony 30 lis 2007, o 21:30 przez Terradon, łącznie zmieniany 1 raz.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Richter ziewnął. Zajazd jakich wiele i do których dawno przywykł. A że miał nieco czasu zanim ruszy w powrotną drogę patrolować trakt(w końcu nic nie piliło to mógł chwilę poprzestawać z nowymi towarzyszami). Pozdrawił przy okazji gestem strażników dróg ruszył z niziołkiem w kierunku kapitana straży dróg. Zdajsie że przy stole siedział także znany mu Werner von Braun z którym odbył niejeden patrol zanim przeszedł na samodzielne patrole.
(sugeruje by MG opisywał dopiero kolejną partię po tym jak wszyscy BG się wypowiedzą w poście bo można stracić wątek)
(sugeruje by MG opisywał dopiero kolejną partię po tym jak wszyscy BG się wypowiedzą w poście bo można stracić wątek)
Po tym jak Fuldo musiał uciekać przed wierzycielami ze Stirlandu znalazł się w tym parszywym miejscu. Znał takiego typu lokale, a właściwie poznaje je od kilku ostatnich tygodni. Popijam kolejny łuk piwa, i szerokim (jak na niziołka) krokiem ruszam w kierunku barmana. Radosny, nie wiadomo z jakiego powodu rozradowany niziołek z uśmiechem pyta się człowieka przy barze:
-Hej gospodarzu! Mam do pana interes, i to nie byle jaki! Za kilka monet mógłbym zabawić gawiedź kilkoma sztuczkami. A ja się na tym znam! Jeno jak już wspominałem zachęty w postaci kilku monet bym potrzebował. To jak?
-Hej gospodarzu! Mam do pana interes, i to nie byle jaki! Za kilka monet mógłbym zabawić gawiedź kilkoma sztuczkami. A ja się na tym znam! Jeno jak już wspominałem zachęty w postaci kilku monet bym potrzebował. To jak?
Do Richtera:
- Richter, richter... to na prwdę ty... Kopę lat to ja Werner, pamiętasz, na pewno pamiętasz... Co cię tu sprowadza brachu. Przysiądź się do nas. Podróżujemy tropem Einharda Beaufnera - jednego z najlepszych imperialnych skrytobójców. 4 dni temu otruł on arcyksięcia averlandu Richtera von Koppefa, a teraz ucieka w stronę bram Kislevu. Masz tu list gończy, który za został za nim wysłany Karl Franz osobiście wyznaczył 1000 zk nagrody. Nie znasz kapitana Wittera. To najlepszy szermierz w całej straży, dlatego dostał to zadanie, my jesteśmy jego drużyną, ale dość o robocie, siadaj i napij się z nami, powspominamy stare dobre czasy...
(Murmandamusie może masz rację, ale przygodę trzeba pchać do przodu, a ciężko zebrać wszystkich naraz w jednym momencie)
- Richter, richter... to na prwdę ty... Kopę lat to ja Werner, pamiętasz, na pewno pamiętasz... Co cię tu sprowadza brachu. Przysiądź się do nas. Podróżujemy tropem Einharda Beaufnera - jednego z najlepszych imperialnych skrytobójców. 4 dni temu otruł on arcyksięcia averlandu Richtera von Koppefa, a teraz ucieka w stronę bram Kislevu. Masz tu list gończy, który za został za nim wysłany Karl Franz osobiście wyznaczył 1000 zk nagrody. Nie znasz kapitana Wittera. To najlepszy szermierz w całej straży, dlatego dostał to zadanie, my jesteśmy jego drużyną, ale dość o robocie, siadaj i napij się z nami, powspominamy stare dobre czasy...
(Murmandamusie może masz rację, ale przygodę trzeba pchać do przodu, a ciężko zebrać wszystkich naraz w jednym momencie)
Do Fulda..
Uooo... Kulejny niziołek, cu wy siem namnozyły łostatnio putwurnie... Stucki muwis, nie stucek nom nie potseba... Chłopstwo pijone juz ponie zo pózna pora na stucku pseróznego rudzaju... Psyjdz jutro moze psed zmrokiem tu moze jakas rubota bedzie, popodzucas kufle i porozbijas pare butelasków to moze i jakis syling ci wpodnie do kieseni...
Uooo... Kulejny niziołek, cu wy siem namnozyły łostatnio putwurnie... Stucki muwis, nie stucek nom nie potseba... Chłopstwo pijone juz ponie zo pózna pora na stucku pseróznego rudzaju... Psyjdz jutro moze psed zmrokiem tu moze jakas rubota bedzie, popodzucas kufle i porozbijas pare butelasków to moze i jakis syling ci wpodnie do kieseni...
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Richter usiadł. Przy stole.
-Cóż dokładnie 2 lata od ostatniego razu. Co robię? To co zwykle, patroluje trakt choć ostatnio więcej obwiesiów niż zwykle. Powiadasz truciciela? Hm skoro was tu spotkałem to pewnie nie jest daleko czy tak? Witter- kiwa glową w jego kierunku- obiło mi się o uszy. Ale słabo przyznam co chyba nie dziwi skopro przebywam najczęściej na zadupiu zwanym Nordlandem.
-Bah z chęcią poplotkuje ale bez piwa. Nie piję piwska wiesz chyba. ale nie wzgardzę kozim mlekiem lub zwykłą wodą.
(tu plotkuje chwilke z starym kumplem)
Następnie żegnam się z Wernerem i wracam do stołu przygodnych towarzyszy.
-Cóż dokładnie 2 lata od ostatniego razu. Co robię? To co zwykle, patroluje trakt choć ostatnio więcej obwiesiów niż zwykle. Powiadasz truciciela? Hm skoro was tu spotkałem to pewnie nie jest daleko czy tak? Witter- kiwa glową w jego kierunku- obiło mi się o uszy. Ale słabo przyznam co chyba nie dziwi skopro przebywam najczęściej na zadupiu zwanym Nordlandem.
-Bah z chęcią poplotkuje ale bez piwa. Nie piję piwska wiesz chyba. ale nie wzgardzę kozim mlekiem lub zwykłą wodą.
(tu plotkuje chwilke z starym kumplem)
Następnie żegnam się z Wernerem i wracam do stołu przygodnych towarzyszy.
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Bido zniesmaczony wrócił do stołu towarzyszy... Położył na stole pisany na słabej jakości pergaminie dokument. Papier był pożółkły, kanty były pozawijane, a w wielu miejscach poszarpane.
U góry, w centrum znajdował się starannie wykonany, czarno-biały rysunek męskiej twarzy. Człowiek na obrazku miał krótko ostrzyżone włosy niedbale przykryte kapturem. Brzydka, odpychająca i w dużżej części zapełniona przeróżnymi bliznami twarz miała wyraz wymieszanej wściekłości i chęci mordu. Mężczyzna wyglądał na około 40 lat, chociaż mógł być także dużo młodszy, poharatana facjata utrudniała wyciąganie wniosków...
Pod rysunkiem znajdującym się w prostej ramce znajdował się 4-ro linijkowy tekst z wytłuszczonymi dwoma słowami oraz jakąś liczbą... Niestety żadne z was nie jest w stanie odczytać tych napisów, ponieważ... ;] Żadnemu z waszych skąpych rodziców nie chciało się opłacić waszej nauki czytania i piasnia ;D
U góry, w centrum znajdował się starannie wykonany, czarno-biały rysunek męskiej twarzy. Człowiek na obrazku miał krótko ostrzyżone włosy niedbale przykryte kapturem. Brzydka, odpychająca i w dużżej części zapełniona przeróżnymi bliznami twarz miała wyraz wymieszanej wściekłości i chęci mordu. Mężczyzna wyglądał na około 40 lat, chociaż mógł być także dużo młodszy, poharatana facjata utrudniała wyciąganie wniosków...
Pod rysunkiem znajdującym się w prostej ramce znajdował się 4-ro linijkowy tekst z wytłuszczonymi dwoma słowami oraz jakąś liczbą... Niestety żadne z was nie jest w stanie odczytać tych napisów, ponieważ... ;] Żadnemu z waszych skąpych rodziców nie chciało się opłacić waszej nauki czytania i piasnia ;D
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Richter stwierdził
- Brzydal. A zatem to ten poszukiwany rzekomy truciciel.
Następnie zwrócił się do towarzyszy.
-Zatem za tego typka nagrody jest 1000 koron. Wystarczy by zachęcić poszukiwaczy przygód takich jak wy. No i mnie nie wyłączając. Co powiecie na małe polowanko na tego typka? Skoro tamci są tutaj- wskazał na strażników to typek jest w okolicy. Trochę złotych zawsze miło mieć. Nie?
- Brzydal. A zatem to ten poszukiwany rzekomy truciciel.
Następnie zwrócił się do towarzyszy.
-Zatem za tego typka nagrody jest 1000 koron. Wystarczy by zachęcić poszukiwaczy przygód takich jak wy. No i mnie nie wyłączając. Co powiecie na małe polowanko na tego typka? Skoro tamci są tutaj- wskazał na strażników to typek jest w okolicy. Trochę złotych zawsze miło mieć. Nie?
-Ja tam mogę popolować..wyobrażacie sobie , dlaczego tu się znalazłem ? Pieprznięte dzieci Pack'ów , takiej rodzinki , co ich pola kapuścianego strzegłem..posypały solą to pole.Już nic nie urosło...i mnie wywali.I teraz jestem tu.W tej obskórnej knajpie...ale mniejsza , jam jest chętny.Tylko od czego by tu zacząć...
Ty... tys... tysiąc złotych koron? Ja-jasne, wyruszamy natychmiast gdzie? co? jak? trzeba przertrzepać kolesiowi skórę... no a właściwie co tu jest napisane hmm trzeba będzie zamówić coś do jedzenia! bo jak mawiał wuj Rudi: Kiedy w brzuchu pusto, w głowie groch z kapustą! (zamawiam dodatkową porcję jedzenia)
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Richter chrząknął.
-Nie mamy wiele czasu. Powinniśmy jak najszybciej wyruszyć do Tabalheim. Jeśli ten ptaszek faktycznie ucieka w kierunku bram Kislevu to musi się tutaj zatrzymać. Tam też najłatwiej będzie mu zniknąć w tłumie. A my zasięgnąć języka. Możliwe że będzie chiał też złapać statek w górę Talbeku i popłynąć bezpiecznie do Kislevu. To już jednak nie mój Rewir więc okolic nie znam. Dalej jak do Talbaheim się nie zapuszczałem jako że tu siękończy Wielki Trakt Leśny.
-Nie mamy wiele czasu. Powinniśmy jak najszybciej wyruszyć do Tabalheim. Jeśli ten ptaszek faktycznie ucieka w kierunku bram Kislevu to musi się tutaj zatrzymać. Tam też najłatwiej będzie mu zniknąć w tłumie. A my zasięgnąć języka. Możliwe że będzie chiał też złapać statek w górę Talbeku i popłynąć bezpiecznie do Kislevu. To już jednak nie mój Rewir więc okolic nie znam. Dalej jak do Talbaheim się nie zapuszczałem jako że tu siękończy Wielki Trakt Leśny.
W tym momencie wszedł Oleg. Jego palce owijały się o długie jeszcze czarne wąsy. Spod ocieplanej czapki było widać skrawki siwej czupryny. Zza pleców wystawał łuk i dwuręczny kislevski miecz. Kiedy zamknął za sobą drzwi dało się słychać cięzkie kroki. Kolczuga, pod ciepłym ubraniem, brzdękała charakterystycznie coierajać sie o metalowe spinki. Sciągnoł rękawice i połozył na stół. Dało się słyszeć cięzki basowy głos :
- Radze wam nie korzystajcie z tutejszego wychodka. Śmierdzi tam gorzej niż woj po kilkudniowym zapijaniu zwycięstwa. Zastanowił się chwile i uchwycił każdego po koleji wzrokiem. - Coś mnie omineło?
- Radze wam nie korzystajcie z tutejszego wychodka. Śmierdzi tam gorzej niż woj po kilkudniowym zapijaniu zwycięstwa. Zastanowił się chwile i uchwycił każdego po koleji wzrokiem. - Coś mnie omineło?