Doświadczenia z przeciwnikiem. Preferowany i znienawidzony.
Moderator: Yudokuno
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Doświadczenia z przeciwnikiem. Preferowany i znienawidzony.
W ciągu moich batalii z niemal wszystkimi armiami grałem poza chaos dwarfami. Wyrobiłem sobie pewne zdanie o każdym rodzaju armii i mam i faworytów i znienawidzonych wrogów. Piszcie z kim najbardziej lubicie grac i najardziej nie lubicie. Zaczne od siebie.
Ulubieńcy moi:
High Elves- tu nie trzeba żadnych wyjaśnien, bitwy ze zdrajcami elfiego
ludu sprawiają mi najwięcej przyjemnosci nawet gdy dostanę
manto od ulthuanskich drani. Po prostu odwieczni wrogowie
a w bitwie można się w koncu z nimi zetrzeć.
Skaveni -nawet na 6 ed lubiłem na nich grać na elektrownię nawet.
mroczne elfy szybkie manewrowe i mają maszynki do mielenia
szczurów.
Znienawidzeni Wrogowie:
Dwarfy - Plugawe podziemne karzelki , moje nemesis i w takze w
pierwotnej 6ed gdy podobno byly slabe. A guzik. Twarde \
pancerne i wystrzela mnie to to zawsze nim dojdę. Do tego
odporne na magię. Teraz jeszcze gorsze bo do tego
nieprzyzwoicie tanie. A jak w rogu z kowadlem sie skitrają...
Vampire Counts- to już moja osobista fobia , gram z nimi czesto i równie
często mam problemy. Zwlaszcza jak te drańsko tanie
Black Knights w dwóch regimentach po 12-15 wyskakują.
Czy masowo wstające zombie gdzie popadnie.
Ulubieńcy moi:
High Elves- tu nie trzeba żadnych wyjaśnien, bitwy ze zdrajcami elfiego
ludu sprawiają mi najwięcej przyjemnosci nawet gdy dostanę
manto od ulthuanskich drani. Po prostu odwieczni wrogowie
a w bitwie można się w koncu z nimi zetrzeć.
Skaveni -nawet na 6 ed lubiłem na nich grać na elektrownię nawet.
mroczne elfy szybkie manewrowe i mają maszynki do mielenia
szczurów.
Znienawidzeni Wrogowie:
Dwarfy - Plugawe podziemne karzelki , moje nemesis i w takze w
pierwotnej 6ed gdy podobno byly slabe. A guzik. Twarde \
pancerne i wystrzela mnie to to zawsze nim dojdę. Do tego
odporne na magię. Teraz jeszcze gorsze bo do tego
nieprzyzwoicie tanie. A jak w rogu z kowadlem sie skitrają...
Vampire Counts- to już moja osobista fobia , gram z nimi czesto i równie
często mam problemy. Zwlaszcza jak te drańsko tanie
Black Knights w dwóch regimentach po 12-15 wyskakują.
Czy masowo wstające zombie gdzie popadnie.
Moi ulubieńcy:
VC - od początku mojej przygody z WFB z bratem cisnąłem, więc tę armię znam od podszewki. Gorzej niż remis nigdy nie wyciągnąłem
WE - ostatnio się ich namnożyło i wbrew pozorom przyjemny przeciwnik
Chaos - jakoś tak się z tym ciekawie gra
Jakiś nielubianych armii nie mam, choć generalnie nie lubię Slaanów, Imperialnych puszek i krótkonogich karzełków. Skaveny też zbytnio lubiane nie były, ale obecnie już ratlingi mniej straszne, więc ujdzie to wszystko
VC - od początku mojej przygody z WFB z bratem cisnąłem, więc tę armię znam od podszewki. Gorzej niż remis nigdy nie wyciągnąłem
WE - ostatnio się ich namnożyło i wbrew pozorom przyjemny przeciwnik
Chaos - jakoś tak się z tym ciekawie gra
Jakiś nielubianych armii nie mam, choć generalnie nie lubię Slaanów, Imperialnych puszek i krótkonogich karzełków. Skaveny też zbytnio lubiane nie były, ale obecnie już ratlingi mniej straszne, więc ujdzie to wszystko
- Roman Lord of the Druchii
- Chuck Norris
- Posty: 600
- Lokalizacja: Z miasta, w którym ludzie wolą grać Dark Elfami i Mortalami Chaosu niż Bretką
Moi ulubieńcy:
-grubasy(dwarfy) jak scimi od początku battla z nimi gram tyle, że z kolegą. jeśli gram ofensem z mengilami to sobię z nimi radzę,
-chaos, to łatwo pojechać z dużą ilościa fastów itd.
-HE z dobrym sotrzałem zschodzą na luzie. najgorzej jak nie wpadnie smok w pułapkę,
-TK też się dobrze mi z nimi gra.
Znienawidzeni wrogowie:
-skaveny, zazwyczaj mam po 60 modeli w armii, w defensie około 80 a one mają po 200 iratlingi elektryjków. nie mam na to sposobu(oprócz próby spanikowania z ostrzału).
-WE nie lubię z tym grac bo to ani nie ofens totalny tylko nie wiadomo co,
-Vc takich normalnych graczy cisnę aczkolwiek z tymi lepszymi jeszcze się uczę
-grubasy(dwarfy) jak scimi od początku battla z nimi gram tyle, że z kolegą. jeśli gram ofensem z mengilami to sobię z nimi radzę,
-chaos, to łatwo pojechać z dużą ilościa fastów itd.
-HE z dobrym sotrzałem zschodzą na luzie. najgorzej jak nie wpadnie smok w pułapkę,
-TK też się dobrze mi z nimi gra.
Znienawidzeni wrogowie:
-skaveny, zazwyczaj mam po 60 modeli w armii, w defensie około 80 a one mają po 200 iratlingi elektryjków. nie mam na to sposobu(oprócz próby spanikowania z ostrzału).
-WE nie lubię z tym grac bo to ani nie ofens totalny tylko nie wiadomo co,
-Vc takich normalnych graczy cisnę aczkolwiek z tymi lepszymi jeszcze się uczę
Ulubione to zdecydowanie HE na 4 magach. Cisnę to jak chcę. Nie zdarzyło mi się jeszcze zdobyć mniej niż 17 pts z HE. Zwykle masakruję.
VC jest dość niefajne, choć np. Sylvanię pocisnęłam na DMP do zera z przewagą 2700 pts. Trzeba tylko umiejętnie robić "kanapki". Na to sprawdza się bsb na rydwanie i generał na smoku, z killing blowem i wardem na 4+. WE bywają zdradliwe, choć nie są niemożliwe do pojechania.
Chaos jest OK, póki przeciwnik nie ma smoka, a ja go posiadam.
Lubię też grać przeciwko DE, bo miło jest pojechać przeciwnika znając na wylot jego rozpiskę. Takie bitwy są wesolutkie
Nienawidzę lizaków, a boleśnie się przekonałam o tym grając z Dzikiem na PGA. Southland: 120 skinków w jeziorkach. Bitwa była cudowna, choć wtopiłam 15-5.
Krasie są nie do zjedzenia na limited. Zwykle gram na remis, kitrając się wszystkim za obeliskami i lasami, na krawędzi stolu. Dobrze jest mieć 4 bolce, bo coś się czasem ustrzeli, ale jeśli ma się przed sobą kowadło w lesie, 2 bolce i klopę, to nie ma nawet co się pokazywać na polu bitwy.
Inaczej, jeśli chodzi o turnieje typu open. Biorę Rajd i rozstrzeliwuję wszystko jak leci. Wtedy spokojnie można zrobić 15, jeśli nie więcej, kiedy już się człowiek większości grubasów pozbędzie z pola bitwy.
Nieprzyjemne są też TK. Jakoś sobie z tym nie radzę. Nieszczęśliwie na DMP, na dzień dobry, trafiłam na Robsona, który robił z moją armią co chciał. Ale to w końcu Robson
VC jest dość niefajne, choć np. Sylvanię pocisnęłam na DMP do zera z przewagą 2700 pts. Trzeba tylko umiejętnie robić "kanapki". Na to sprawdza się bsb na rydwanie i generał na smoku, z killing blowem i wardem na 4+. WE bywają zdradliwe, choć nie są niemożliwe do pojechania.
Chaos jest OK, póki przeciwnik nie ma smoka, a ja go posiadam.
Lubię też grać przeciwko DE, bo miło jest pojechać przeciwnika znając na wylot jego rozpiskę. Takie bitwy są wesolutkie
Nienawidzę lizaków, a boleśnie się przekonałam o tym grając z Dzikiem na PGA. Southland: 120 skinków w jeziorkach. Bitwa była cudowna, choć wtopiłam 15-5.
Krasie są nie do zjedzenia na limited. Zwykle gram na remis, kitrając się wszystkim za obeliskami i lasami, na krawędzi stolu. Dobrze jest mieć 4 bolce, bo coś się czasem ustrzeli, ale jeśli ma się przed sobą kowadło w lesie, 2 bolce i klopę, to nie ma nawet co się pokazywać na polu bitwy.
Inaczej, jeśli chodzi o turnieje typu open. Biorę Rajd i rozstrzeliwuję wszystko jak leci. Wtedy spokojnie można zrobić 15, jeśli nie więcej, kiedy już się człowiek większości grubasów pozbędzie z pola bitwy.
Nieprzyjemne są też TK. Jakoś sobie z tym nie radzę. Nieszczęśliwie na DMP, na dzień dobry, trafiłam na Robsona, który robił z moją armią co chciał. Ale to w końcu Robson
Preferuję:
- TK, zdarzało mi się grywać, i były to przyjemne bitwy, choć bardzo często zaskakujące...
- HE, co tu dużo gadać
- VC, grałem pare razy i mam mieszane uczucia, ale było miło
- Lizaki, fajnie się je kroi, póki nie ma slanna, z kometą , bo wtedy to już nie ma zabawy...
- Imperium, szczególnie takie co się nie spodziewa DE, tylko np. Chaosu, i koleś sobie tam postrzela z tych cannonów, ale jak mu wyskoczą Shejdsi to się cały zwija, 10 shadesów z Assasinem/Noblem i górka imperium idzie papa...
Nie lubię:
- Skavenów, armia, której nie rozkminiam, wydaje się być przegięta na maxa, a pozatym mam b. złe doświadczenia...
- Bretonni, nie ma to jak 4 lance na moją piechotę...
- Dwarfów, kiepsko z nimi, bo z moich doświadczeń to to takie lepsze imperium...
Nie znam:
- Chaosu
- Łorków
- WE, raz grałm, zanim przeczytałem nowego 'dexa, i była klapa na maxa...
- TK, zdarzało mi się grywać, i były to przyjemne bitwy, choć bardzo często zaskakujące...
- HE, co tu dużo gadać
- VC, grałem pare razy i mam mieszane uczucia, ale było miło
- Lizaki, fajnie się je kroi, póki nie ma slanna, z kometą , bo wtedy to już nie ma zabawy...
- Imperium, szczególnie takie co się nie spodziewa DE, tylko np. Chaosu, i koleś sobie tam postrzela z tych cannonów, ale jak mu wyskoczą Shejdsi to się cały zwija, 10 shadesów z Assasinem/Noblem i górka imperium idzie papa...
Nie lubię:
- Skavenów, armia, której nie rozkminiam, wydaje się być przegięta na maxa, a pozatym mam b. złe doświadczenia...
- Bretonni, nie ma to jak 4 lance na moją piechotę...
- Dwarfów, kiepsko z nimi, bo z moich doświadczeń to to takie lepsze imperium...
Nie znam:
- Chaosu
- Łorków
- WE, raz grałm, zanim przeczytałem nowego 'dexa, i była klapa na maxa...
moim zdaniem fasty przeciwko chaosowi nie pomagaja za bardzo, bo tylko woundy sie na nich klepie...Roman Lord of the Druchii pisze: -chaos, to łatwo pojechać z dużą ilościa fastów itd.
@Yudokuno, rzadko spotyka sie chaos na 2000+ bez smoka ;P
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Zakladając ze to nie smok tzencha z golden eye na lordzie. Bo wtedy smok zyje i raczej ma się dobrze.
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
Wszystkie armie są spokojnie do pojechania Smokiem.
Kowadło = kłopot, ale w 6tej edycji raz zremisowałem z Krasnalami, z Niedzielem. Reszta - do przodu (może jszcze parę remisów).
Parę porażek z Lizakami.
Smok staje sie naprawdę problematyczny przy utracie kontroli nad magią wroga. Mniejsza o Slanna, bo armię poza Gwardią się wytłucze.
Gorzej z VC "na popychaczkach".
A już do TK "na Robsonie" - nie radzę się zbliżać. Wszystko za las i w nogi. 2 scrolle i 4 kości nie zatrzymają kluczowej fazy magii.
Kowadło = kłopot, ale w 6tej edycji raz zremisowałem z Krasnalami, z Niedzielem. Reszta - do przodu (może jszcze parę remisów).
Parę porażek z Lizakami.
Smok staje sie naprawdę problematyczny przy utracie kontroli nad magią wroga. Mniejsza o Slanna, bo armię poza Gwardią się wytłucze.
Gorzej z VC "na popychaczkach".
A już do TK "na Robsonie" - nie radzę się zbliżać. Wszystko za las i w nogi. 2 scrolle i 4 kości nie zatrzymają kluczowej fazy magii.
Najbardziej lubię przeciwników, którzy nie wiedzą, co to kostka.
Lubię także tych, którzy grają dwa tygodnie i nawet nie znają zasad.
Mogę sobie pograć z ludźmi zajmującymi miejsca w drugiej połowie stawki na turniejach.
Nie przepadam za ludźmi z pierwszej 50 ligi.
Nie lubie grać z tymi z pierwszej 20.
Nienawidzę bitew z top 10.
Lubię także tych, którzy grają dwa tygodnie i nawet nie znają zasad.
Mogę sobie pograć z ludźmi zajmującymi miejsca w drugiej połowie stawki na turniejach.
Nie przepadam za ludźmi z pierwszej 50 ligi.
Nie lubie grać z tymi z pierwszej 20.
Nienawidzę bitew z top 10.
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
Kocham bitwy z Top 10.Jankiel pisze:Najbardziej lubię przeciwników, którzy nie wiedzą, co to kostka.
Lubię także tych, którzy grają dwa tygodnie i nawet nie znają zasad.
Mogę sobie pograć z ludźmi zajmującymi miejsca w drugiej połowie stawki na turniejach.
Nie przepadam za ludźmi z pierwszej 50 ligi.
Nie lubie grać z tymi z pierwszej 20.
Nienawidzę bitew z top 10.
Lubię z top 20.
Pierwsza 50 może być.
Moge pograć z innymi.
Nie cierpię nie znających zasad.
Co to jest kostka?
Kawałek plastiku w kropkiJedy Knight pisze:
Co to jest kostka?
Nie zgadzam się z tym. Smok również ginie.Wszystkie armie są spokojnie do pojechania Smokiem.
Nie lubię grać na ostatnich stołach, bo z doświadczenia wiem, że tam można spotkać najwięcej wałkarzy.Jankiel pisze:Lubię także tych, którzy grają dwa tygodnie i nawet nie znają zasad.
- Jedy Knight
- Forma Skrótowa
- Posty: 3439
Yudokuno pisze:Nie zgadzam się z tym. Smok również ginie.Jedy Knight pisze: Wszystkie armie są spokojnie do pojechania Smokiem.Nie lubię grać na ostatnich stołach, bo z doświadczenia wiem, że tam można spotkać najwięcej wałkarzy.Jankiel pisze:Lubię także tych, którzy grają dwa tygodnie i nawet nie znają zasad.
Wszystko ginie. Entopia.
Natomiast nie ma takiej armii, naprzeciw której stając ze Smokiem uważałbym, że to już koniec, że nie mam szans.
Na ostatnich stołach najgłupsi gracze, więc i wałują najgłupiej, najordynarniej, w sposób najbardziej widoczny.
Prawdą jest jednak, że prawie żaden dobry gracz nie oszukuje. Z wielu powodów.
Po pierwsze, po co miałby oszukiwać?
kostka to biedronka ze wstrzasem mozgu
lubie bitwy z b. dobrymi graczami - w trakcie prawie golym okiem widac szare komorki, ktore skacza pomiedzy myslami.
Tam nie ma miejsca dla bledow - przeciwnik ich nie wybacza
lubie bitwy kiedy chlopak, wygrywajacy turniej (przynajmniej tak sadzi)
trafia na mnie i rozpiske plewy "po co Ci witchki??, Black Guard?? - mysli - latwe pkt - smieje sie, a pozniej remisuje albo co gorsza dostaje lomot - najbardziej mi zal jak robi taka przwegrana mine.
Nie lubie bitew z cisnieniowcami - sam wtedy sie wkurzam i przyjemnosc z bitwy umyka. Nie lubie jak ktos nie pozwala czegos co zostalo zapomniane przez przypadek, zrobic.
Nie lubie Krasnali
lubie skavy
lubie bitwy z b. dobrymi graczami - w trakcie prawie golym okiem widac szare komorki, ktore skacza pomiedzy myslami.
Tam nie ma miejsca dla bledow - przeciwnik ich nie wybacza
lubie bitwy kiedy chlopak, wygrywajacy turniej (przynajmniej tak sadzi)
trafia na mnie i rozpiske plewy "po co Ci witchki??, Black Guard?? - mysli - latwe pkt - smieje sie, a pozniej remisuje albo co gorsza dostaje lomot - najbardziej mi zal jak robi taka przwegrana mine.
Nie lubie bitew z cisnieniowcami - sam wtedy sie wkurzam i przyjemnosc z bitwy umyka. Nie lubie jak ktos nie pozwala czegos co zostalo zapomniane przez przypadek, zrobic.
Nie lubie Krasnali
lubie skavy
Nie lubię grać z VC,O&G,Skaveny.W tych pierwszych dobijają mnie BK w liczbie 10 w najczęściej 2 oddziałach.W tych 2 drugich dobija mnie ich liczba.Kiedyś na parówce grałem z kumplem na te armie:My:100 modeli,oni 300.Nie mam pomysłu z licznymi armiami.
P.S.
Gram słabo i przeważnie na ostatnich stołach,ale nie wałuję.Jeśli mi się to zdarza to przepraszam.Nie chcę wygrać bo oszukiwałem-to nie o to chodzi.
P.S.
Gram słabo i przeważnie na ostatnich stołach,ale nie wałuję.Jeśli mi się to zdarza to przepraszam.Nie chcę wygrać bo oszukiwałem-to nie o to chodzi.
Zważ, że BK w klocuchach są zwykle mało ruchawe. A jak w to wjedziesz czymś twardym, to wbrew pozorom wrażliwe mocno - nie trzeba zabijać, starczy cisnąć CRem. Taki kloc piechoty na flankę i już jest raźniej. Jeśli uporasz się z wilkami i tym co wspomaga, to stają się łatwym łupem (a nie mają warda jak bretka, a gdy przegrają robi ich się mniej).pestex pisze: dobijają mnie BK w liczbie 10 w najczęściej 2 oddziałach.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Czyms twardym to chyba masz na mysli tylko smoka. Ew dwa rydwany... Bo nic twardego to raczej nie mamy. A i tak rydwany mogą się nie przebić przez sv.
To za raz udalo ci sie wygrałac ze swoim chłopakiem nie znaczy ze zawsze tak bedzie .DE nie sa armia maskrujaca HE.Ja w pojedynku HE vs DE bym postawil na HE bez watpienia.Ulubione to zdecydowanie HE na 4 magach. Cisnę to jak chcę. Nie zdarzyło mi się jeszcze zdobyć mniej niż 17 pts z HE. Zwykle masakruję
Nie wiem czy gralas DE na magi czy smoku ale armia na smoku jakos grozna nie jest dla HE.Covery,bolce i te sprawy raczej nie dadza duzego luzu smokusiowi .Covery rydwany i DR tez zatrzymuja.I jeszcze opdornosc na panike w calej armi przy oszolamiajacym hatcie u DE tez ma znaczenie