ETC PRAGA 2015

Moderator: swieta_barbara

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Myzu
Mudżahedin
Posty: 303
Lokalizacja: Poznań, Strefa zero

Re: ETC PRAGA 2015

Post autor: Myzu »

Lazur pisze:Niestety przy takiej sytuacji wciąż wywoływane są wydarzenia z organizacji ETC 2012 w Polsce gdzie problemy były podobne...
Robson pisze:slaby joke...
kbonn pisze:This is the second time in 4 years that the Host ORGA has either ripped off the players, or failed to meet the promises they made to the players (2012 Poland, 2015 Prague).
zrodlo: http://warhammer.org.uk/phpBB/viewtopic ... 7#p1553517

Awatar użytkownika
Laik
Pan Spamu
Posty: 8782
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Laik »

Chciałbym podziękować całemu teamowi za wspólną grę – zarówno graczom jak i coachom – było naprawdę świetnie. Bardzo się cieszę że mogłem zagrać wreszcie na ETC

Relacja tldr – TK, WIN, WIN,WIN,TK,WIN :)

Jeszcze przed turniejem mówiłem Szaitisowi że mam coś za dużo minusów w tych tabelkach. Rozpiska działała świetnie w naszej mecie (w tym roku wygrałiśmy z Szaitisem wszystkie możliwe drużynówki, wygrałem na nich wszystkie bitwy, robiąc za każdym razem najwięcej punktów w teamie. Rozpiskę składałem w czasach kiedy u nas tych TK jeszcze nie było, w Szczyrku max morghastów to 2x4 – ilość do ogarnięcia mimo wszystko :). Do WOCu z którym zakładałem że nie będę grał doszło TK i zrobił się problem – jak powiedział Kudłaty Szwedzi żałowali że wzięli WE na do składu bo mieli identyczny problem.
Poszczególne teamy chciały złapać mnie w wybór WOC/TK i mimo że byłem dostawiany do wszelkich innych paringów to 2x nie udało się tego uniknąć – mały plus jest taki że nasi przeciwnicy zawsze brali to drugie co poprawiało nam inne paringi.

I bitwa – TK – Holandia
W losowaniu czarów w shadow bez witheringa i brzytwy. Morgastów u przeciwnika 11, B&G więc 3 cale bliżej. Przeciwnik trochę się pozastawiał w efekcie czego jedne morgi były dość daleko.Hawkami wystawiłem się tuż naprzeciw casketu, vanguard max do przodu, zacząłem – po reformie mógł w nie strzelić 20 łukami, niestety to wystarczyło do paniki i później straty unitu – szkoda, w innym przypadku zredukowałbym nieco jego przewagę magiczną.
W pierwszych 2 turach skasowałem 2 fasty i 28 łuków. W jego pierwszej musiałem użyć DS na obszarowy ruch. W kolejnych fazach magii również niskie rzuty 2:2, 3:3, 2:3 i nie byłem w stanie dispellować jedynego ważnego czaru. Zaczęło się robić ciepło.
Jednych wildów straciłem z banishmentu ze scrolla TK. Chainy skakały między gęsto ustawionymi morgami. Jednak 11 modeli wsparte wskrzeszaniem nie dało się powstrzymać, postawiłem więc defensywnie kometę – na automacie trafiała w skautów z kadrą i wayów, na 12 w wildów i 18 GG w linii którzy właśnie dostali na bok duże morgi (z boku czempion). Kometa spadła, zasięg 12… hitów w GG 13, w wildów 10 – przez to straciłem jedyną kontrę i zabiłem dość łuków żeby morgi mogły szybko przebić się przez GG w odpowiedniej turze i mogły mi wpaść w kadrę w 5 turze – w innym przypadku uciekłbym poza zasięg… Mimo że udało mi się zabić 2 unity morgów to trzeci zrobił co miał.
Wyszło idealne 0:20, nie był to wymarzony debiut na ETC :)

II bitwa – HE – Nowa Zelandia,
Koledzy z reprezentacji Kiwi właśnie wygrali ze Szwecją. Mój przeciwnik zagrał naprawdę solidnie, ostrożnie punktował z magii, nie robił ryzykownych akcji.
Wystawiliśmy się dość po skosie, choć 3 bolce były na mojej flance chronione były tylko przez smoka i mogły do mnie strzelać tylko przez las.
Niestety w pierwszej turze 3 bolce na dalekim przez las kasują mi 7 wildów, a 24 łuki na 7+ panikują mi hawki :), które się później nie zbierają i lecą za stół.
Jako że graliśmy B&G to miałem sporo do odrobienia przed startem a mój przeciwnik dodatkowo miał 7 punktów – do moich 5.
Szybko skasowałem 1 SH, w 3 tury z magii wbiłem 3W w star dragona, ściągnąłem górę – mimo że był schowany za obeliskiem – niestety zabijanie bolców z trufli szło wyjątkowo słabo w 3 tury zabiłem 2...
Drudzy waye redukowali łuki, na które dorzucałem miasmę, a także kometę (punkt potrzebny do złamania) – niestety kometa wbiła 3 hity, zabijając 2 łuki i te zaczęły uciekać. W 4 turze po flamesach w GG, smok skusił się i wyleciał zza obelisku mając 11 GG z drugiego unitu na zianiu.
W mojej turze poszła w niego magia + całe strzelania i wbiłem ostatnie 4w. W 5 turze ustawiłem wildów na szarżę w WL, wspartych wayami na bok, niestety IFka na duży pocisk ściągnęła mi wildów a waye sami nie zaszarżowali – do ściągnięcia miałem 5 łuków które dawały mi zwycięstwo w B&G. Ostatnimi strzałami udało mi się skasować 4, został czempion.
Przy liczeniu punktów źle policzyłem orła (jednak przeżył) i podaliśmy 13 dla mnie, choć wyszło 14 (nie korygowaliśmy tego bo był max dla teamu i tak)

III bitwa – WE – Włochy
Przed turniejem zagrałem na to z Tomkiem i ta bitwa bardzo dużo mi dała. Wystawiłem się wszystkim na środku tak żeby nie mógł uciekać za wiele. Lasów na stole było tylko 5 – 2 u mnie, trzeci na mojej połowie daleko od akcji – wrzuciłem tam wildów a później orła, czwarty za górką na środku jego deploya i ostatni w rogu. Mój przeciwnik chciał wyjąć jakieś punkty w tej bitwie, co moim zdaniem było błędem. Nie chcąc wychodzić zza górki wildzi i orzeł spadli z komety. Mój orzełek zastawił daleki las, więc miał do dyspozycji tylko 2 lasy – jeden na który szedłem i drugi który nieco widziałem i do którego rzucałem profilaktyczne komety. W 2 turze wyszedł 3 fastami, zastrzelił 5 wayów w odpowiedzi tracąc 2,5 fasta. W 3 turze wszedł w zasięg flamesów (które zbiłem) a w zamian dostał wszystkie trufle (1 z obniżonym BSem o 3) + hodę – zabiłem tylko 6 modeli, reszta przeskoczyła za las na środku stołu, dostałem dwellersy na IFce w GG, miscast duży placek – mag źle ustawiony, unit idzie do warpa, w 3 magów z BSBkiem w lesie wpadam 3 hawkami i KO.
2600-0
20:0

IV bitwa – DF – Anglia
3 działa, 4 żyrki, elitarne unity – wygląda fajnie, 3 niszczarki, mikro obeliski i wystawianie się jako pierwszy wygląda mniej fajnie :). Z czarów obsys w heavenie – bez chaina i uranosa – co oznacza że nie mogę iść do przodu zbyt łatwo bo żyrki mi ściągną wildów.
Wystawiłem się tak że tylko z jednej strony mógł mi strzelać w kadrę więc dałem tam wszystkich wildów i 3 hawki , jako że miałem zacząć miałby turę żeby to ściągnąć więc się tam nie wystawił. W mojej pierwszej schowałem więc całą kadrę za mikro obeliskiem przed 3 działami.
Bitwa była błyskawiczna – przy niszczarkach za wiele nie czarowałem. Ściągnąłem rangerów, 1 żyrka, 1 hordę hamków i 11 kusz – skusili się możliwością strzelania po wildach i zeszli z górki kiedy się nieco cofnąłem :D.
Straciłem połowę wayów – zostali wysnajpowani z dział - nie schowałem ich bo nie zdali paniki i zebrali się na openie…

14:6

V bitwa – TK – Szwecja
Tym razem wylosowałem najlepsze czary, hawki znowu do przodu vanguardem max. I w tym momencie skończyło się szczęście :) – mimo +1 nie zacząłem, hawki znowu nie zdają paniki i je tracę – w innej opcji wpadłyby w casket. Całą grę próbuje wrzucić witheringa z 5 – rzuty mam takie że nawet mimo +6 do casta nie jestem w stanie DSa wyciągnąć. W kluczowych jego fazach magii nie zbijam 5 kostkami jego 3 (mając 5 lvl) i 3 na jego 2, do tego IFka na ruch z 3 kości, marne strzelanie i wychodzi szybka maska. Przez 4 tury 1 withering i w piątej 1 brzytwa mogłaby zmienić tą bitwę ale nic nie wchodziło – w 5 z litości gość użył DSa na brzytwę :)
0:20

VI bitwa – WE – Norwegia
Przeciwnik miał przewagę w truflach – mimo równej ilości miał 27 w scoucie więc powinien zacząć strzelać. W wystawieniu zrobiłem bańkę – w którą jeżeli czymś wszedł to byłem w stanie strzelić po tym całością. Z jednej strony bańka była chroniona górką. Przeciwnik wystawił się szeroko. Podobał mi się komentarz Gąsiora:
Gasior pisze: laik nie wiem co tu sie dzieje. stoja 30 cali od siebie i sie pestkuja. dajmy na to 10
Mój przeciwnik też nie wiedział bo rzeczywiście staliśmy po 30 cali od siebie i pestki latały + zaleciałem go nieco orzełkiem i hawkami, do 5 tury skasowałem mu 1 wayów, 2x scoutów, 10 łuków z flamingiem, 9 wildów, 14/16 trufli w corach nie oddając małego punktu – skutecznie wycofywałem zmniejszone unity.
W tym momencie podszedł Shino i mówi że mamy 10 minut do zdania punktów teamu a mój przeciwnik strasznie stallował więc skończyliśmy po 5. W kolejnej turze na 100% zajmowałem KotHa, dobijałem hawki (1w został), 2 trufle z 16 osobowego oddziału więc byłoby 20:0 bez oddanego małego punktu po 5 turach jednak było mniej:
15:5

Efekt taki że jednak raz grałem scenariusz King of the Hill którego miałem unikać, w 2 mirrorach zrobiłem de facto 40 punktów nie oddając małego punktu – wyszło King of the Wood :D
Bardzo słabo wychodził mi shadow – withering przez cały turniej wszedł 1 raz – w 6 turze na DF kiedy nie miał większego znaczenia, obniżane statsy to poza bitwą z Norwegiem zawsze o 1.

Z całości jestem zadowolony, wynik nie powala, moim zdaniem nasze rozpiski były za europejską metą i nieco całościowo odstawały.

2 miejsce jest nieco rozczarowujące ale przynajmniej będzie wyzwanie w przyszłym roku ;)
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.

Awatar użytkownika
Przemcio
Postownik Niepospolity
Posty: 5334

Post autor: Przemcio »

slaby joke...
Phii ty chyba nie pamiętasz dymu po ETC w Gorzowie... nie wspomnę już o jednym z DMP, w czasie którego też nie było klimy a temperatura to była masakra... i w ramach wejściówki była zapewniona jedna mała kiełbaska...
We Bust in, Fight Through the Carnage, let the BOOMSTIK do the Talking...

Robson
Niszczyciel Światów
Posty: 4424
Lokalizacja: Murzynowo Kościelne

Post autor: Robson »

I to nazywasz porównywalnymi/podobnymi problemami co w Pradze? - nieśmieszne
RIP
Ziemko pisze:Ja Robert Mrozek kajam się przed Wami wszystkimi, zrobiłem błąd, chcemy bardzo wygrać, ale nie zrobiliśmy tego umyślnie, padamy na kolana - WYBACZCIE

Awatar użytkownika
Jasif
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3016

Post autor: Jasif »

Andrzej pisze:Istnieją jakieś mechanizmy za pomocą któremu można by odzyskać kasę, czy wszystko było robione na gębę i po znajomości? :D
Z tego co czytam było płacone PayPalem, więc można odzyskać kasę przez Buyer's Protection ale zajmie to chwilę i nie wiadomo jak się rozstrzygnie.
paulinka17 pisze:Mówiłem, jabaniutki nawet oczka zmrużył z rozkoszy.
Dziedzic pisze:JH i UD razem, piekło zamarzło i serce Szaitisa pękło.

Awatar użytkownika
Szaitis
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: Szaitis »

Tym razem to już końcówka, będę miał to z głowy :) Całość wrzucę w raportach

5 bitwa vs Szwecja DE battleline

Od początku byliśmy bardzo zmotywowani i przy słowach Boba Marleya pojechaliśmy odstrzelić szeryfa. Oczywiście wyszliśmy ze mnie, oni wyszli z HE, także jedyny naprawdę negatywny paring odpadł na starcie. Dostałem do wyboru DE i coś (na pewno nie WoC i TK bo bym to wziął) więc ściągnąłem te 3 pedzie. Kaj miał bardzo fajną rozpę 2 dreadlordów, w tym jeden z cloakiem, dwurakiem i wardem (idealna odpowiedź na morgi), sukę z heavenem, bsb, wicze, 2xfast, 2x9 shadow, warlocki, 4 bolce. Starałem się wystawić jak najdalej od wiczy, bo to unit na który prócz kreski z banszetą nie mam żadnej odpowiedzi, dlatego też na środku stanęły baty i 2xpsy i dzięki temu trochę go oszukałem na wystawieniu i całą resztę wystawiłem jak najdalej od niego. Szwed zaczął i pobiegł wszystkim na maxa do przodu pozostawiając dreadlorda z cloakiem do ochrony 4 bolców przed morgami, z magii zużywam stability dzięki czemu rozpraszam kometę. Całe strzelanie idzie w baty i psy na środku. Ja w swojej idę trochę do przodu morgami, ale dalej trzymam się na bezpieczny dystans od cloaka. Z magii zabijam z pocisku fasta i z obszarowej popychaczki podchodzę pod cloaka unitem z herosami i ustawiam morgi na szarże w bolce. Z krzyków wbijam jednego wounda w cloaka. Szwed w swojej ustawia cloaka na kontrę w jedne morgi – żeby mu uciec z LoSa muszę rzucić 9+ na overruna po bolcu. Pozostałe 2 pegazy do przodu, z magii scroluje kometę, tracę jednego morga ze strzelania. Ja w swojej wykonuje 4 szarże, 2x morgi w bolce, unit z kadrą w bolca i standardowo ostatnie już wilki w bok bsbka na pegazie :D (kolejny który nie dał rady z wilkami :wink: ). W magii staram się postawić nowy unit zombie i udało się tak, żeby odgiąć witche. W cc zabijam 3 bolce, herosi wraz z unitem ustawiają się tak, żeby mieć szarże generała na pedziu na 11+, baśka ustawia się na kontrę w pedzia z cloakiem (nie udało się rzucić tego 9+ na overruna). W swojej Szwed bierze 3 minutowy (realnie 10 minutowy) czas z coachem i ostatecznie decyduje się na all-in. Cloak wpada w morgi, a generał próbuje szarży w kadrę – generał na szczęście nie dochodzi (była to jego 1 i ostatnia szansa bo później wylądowałem za górką). Cloak wpada, w magii dispeluje soulblighta, ale wchodzi kometa dokładnie w miejscu combatu cloaka z morgami. Cloak trafia 3 na 4, przebija 3x i wbija 8W. Zostaje jeden morghast który postanowił pomścić kolegów i tak się odwija, że wbija 2 pozostałe woundy :wink: Tym razem ja biorę 3 minuty z coachem i w zasadzie to jest moment w którym to Shino zagrał za mnie przez te kilka minut i to on zdobywał pkty, ja tylko rzucałem :twisted: Ustawiamy szarżę tego pojedynczego morga w ostatnią balistę, a overrun (którego ja sam nie widziałem :wink: ) w bok shadów z magiczką (na 10+) – była opcja bezpośredniego szarżowania w shadów, ale s&s, a potem ataki shadów mogłyby zabić mojego bohatera :wink: Szarża w bolca jest automatyczna, overrun oczywiście dochodzi :D Z magii zabijam warlocków. Szwed w swojej zaczyna już uciekać wszystkim. Zabijam dużo sukę morghastem i łamię shadów – nie gonię, bo wpadłbym w generała, a tak wrócę i odzyskam połowę pktów za morgi. W ostatnich turach wiele się już nie dzieje, DE uciekają, a ja punktuje na odległość, pocisk w shadów powoduje, że przeżywa 1. Jest jeszcze combat fasta z 2xzombiakami – na przodzie krecha, na boku 30 nowo utworzonych zombiaków, ale Szwed zdał brejka 4. Różnica punktowa to dokładnie 900 pktów, co powoduje że brakuje 1 małego punktu do zrobienia 16. Bardzo dobra bitwa, twardy ale bardzo uczciwy przeciwnik. Teamowo wygrywamy z tego co pamiętam 92:68 i ustrzeliliśmy szeryfa :wink:
15:5

6 bitwa vs Norwegia Lizaki Meeting engejdżment

Wychodzę - dostaję Lizaki i chyba DE. Biorę lizaki, po pierwsze sam chciałem te lizaki (tydzień wcześniej na DMP grałem ze Stasiem, więc musiałem się wyżyć :D ), a po drugie tak było po prostu lepiej :wink: Wygrałem rzut na wystawienie i wybrałem stronę z domkiem, mój przeciwnik pomyślał, że będę się kitrał (po bitwie powiedział) i wystawił się dość agresywnie. Spore było jego zdziwienie, jak zombie stanęły w hordach gotowe do walki :D
Norweg zaczął i poszedł skineczkami trochę do przodu i próbował coś tam strzelać i magować. Ja w swojej tez idę do przodu i dowskrzeszam to co traciłem. Od 2 tury zaczynamy się już bić, w jedne morgi wpadają 3 ripki z boku i z przodu oldblood na CO. 40 zombiaków dostaje szarże skinków z boku. Generalnie coś tam tracę w cc, zabiłem chyba tylko jednego ripka. W swojej szarżuję i zaganiam 2 morgami jedne skineczki i staję 2 cale przed slannem. W magii schodzą kostki i scroll na wskrzeszanie i wchodzi DnD na oldblooda który spada z krzyków. W cc znowu nic nie robię ripkom i dalej stoimy, ale obracam się do nich. W swojej Norweg kontruje 2 morgi szarżą olblooda na dywanie, a slanna zostawia samego za morgami w cc, tak żeby się nie mógł dostawić jak się ewentualnie uwolnię z cc z ripkami. Norweg nie wziął 2 rzeczy pod uwagę, po 1 że ten oldblood może solidnie najebać tym morgom tak że został jeden (tak się stało), a po 2 że mogę się zeslidować po refie bo stykał się jeden i te morgi które wyjdą z cc i tak dostawią się do slanna. W jego turze zabijam ripki morgami i w następnej mojej szarżuję w samotnego slanna. W 1 turze co prawda nie wchodzi KB, ale w 2 już tak (zbijałem mu miasmę żeby mi nie pitnął ze smoke & mirror :wink: ). W 4 turze w zasadzie gra się kończy – slann nie żyje, 2 oldblood po wskrzeszeniu morgów też dostaje KB. Także po jego części 4 tury podajemy sobie łapki. Nie było sensu grać dalej, bo pozostałe 2 unity ripków miałem połapane na baśki :wink: , a on już w zasadzie miał tylko śmietnik. Wielkie było moje zdziwienie, jak Norweg powiedział mi, że do tej bitwy ugrał 77 pktów i był najlepiej punktującym w teamie…
20:0

Chciałbym podziękować raz jeszcze całemu teamowi za wspólną grę – zarówno graczom jak i coachom – było naprawdę świetnie.
Wynik indywidualny był nawet lepszy niż się spodziewałem – 94 punkty w znacznej części jako 1 wystawka bardzo mnie cieszy.

PS. Skoro najlepsze wyniki u Niemców czy Rosjan mieli ich kapitanowie i selekcjonerzy to może za rok ja też powinienem startować na naszego selekcjonera? :wink:

Awatar użytkownika
Shakin' Dudi
Masakrator
Posty: 2633
Lokalizacja: Moria - Lublin

Post autor: Shakin' Dudi »

Laik: nie rozumiem twoich relacji. Cos w nich jest nie tak. Wychodzi na to, ze shadow ci nie dzialal i czasami heacen tez. Zazwyczaj dokladniejsze opisy z bitew dawales. Co do twojej rozpy to byla w porzo, tylko dwoch dostawek nie rozumiem (tk na morgach to nie jest dla ciebie dobry paring)

Tak czy inaczej: gratuluje! Drugie miejsce to zajebisty wynik!

Awatar użytkownika
Tutajec
Postownik Niepospolity
Posty: 5344

Post autor: Tutajec »

Nie mielismy wyboru, musial z tym grac, co do rozpy my z Laikiem wiemy jaka bylaby przejebana.
Obrazek

Awatar użytkownika
Crusader
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3109

Post autor: Crusader »

To i ja coś napiszę:

I bitwa vs Holandia

Stanąłem naprzeciw demonów, standardowo głównie nurglowych (teczy: herald, 2xhorki, nurgle: 2x5 much, 5/4/1 bestie, 3xfurie, 22 plagusy z heraldem z regena).
Generalnie czuję się dobrze w takim match up'ie, ale chłopaki wpuścili mnie w to na King of the hill, czyli mniej korzystne progi zdobywania punktów i ciezko mi uniemożliwić im zajęcia środka. Po wystawieniu spodziewałem się, że skończy się na remisowych szachach. Holender zaczął i poszedł do przodu ostro. W tym momencie popełnił pierwszy błąd, gdyż wystawił furie na 17 cali od reapków, które powinny je spokojnie zmielić w turę i mieć overruna w bok zażabowanych much bez żadnej kontry z jego strony. Dzięki temu dwóch chiefów na terkach puszczonych bokiem miałoby czystą drogę, aby dorwać herlada generała z horrorami. Spytałem coacha czy to robić i uznaliśmy, że warto. Niestety szarża nie doszła, więc musiałem również chiefów użyć do ratowania spalonych reapków. Dostały one szarżę 4 much (zadałem 4 rany z banisha z S5) i co ciekawe z moich 29 ataków zadałem muchom jedną ranę :). O tyle było dobrze, że nie zagonił mnie, a był przy mnie więc wykończyłem te muchy z magii i strzelania. Na prawej flance zaszarżowałem oldbloodem 4 bestie aby je zatrzymać i powoli skroić przez 8 faz walki, jak się później okazało zadałem im 3 rany przez te wszystkie fazy :D Niestety musiałem trochę poświęcić skineczków na odgięcia pozostałych much i bestii. Jeden skink chief poleciał jeszcze zagrozić jemu generałowi, ale dostał z IFki tęczowy pocisk i zszedł, a koleś z miscasta zadał sobie 1 ranę i wskrzesił dwa horki :) Generalnie standardowo zdobywałem na wymianach więcej pkt niż on na mnie. Problemem był scenariusz, który mi dużo komplikował. Kluczowe było unieszkodliwienie plagusów starających się zająć środek. Rzuciłem w nie flamesy i po dwóch fazach palenia + strzelania zostało ich 10 + bsb. Koleś wszedł nimi na znacznik, ale popełnił trzy błędy. Po pierwsze z jakiegoś powodu zajął znacznik tylnim, a nie przednim szeregiem. Po drugie wystawił się na dwie szarże reapków z obu boków w ten unit!! Po trzecie miał muchy, którymi mógł zablokować szarżę, ale wolał zabić jeden unit skineczków... . Ja oczywiście wpadłem w to z pełną mocą, wrzuciłem na jedne ripki bironę, a na drugie +d3 ws (kolo dispelował flamesy), żeby szybko to zmielić i zabezpieczyć zwycięstwo. Niestety z 39 ataków i 6 stompów zabiłem żałosne 4 plagusy... Powinienem był to wybić do zera i wygrać jakieś 14-6, ale fortuna chciała inaczej. W małych pkt wyszło 10-10 z moją przewagą. Jeżeli chodzi o zajęcie środka to doszło do ciekawej sytuacji. Kiedy koleś zabierał stracone modele w combacie to zostawiał modele na bokach, a po dokładnym zmierzeniu środka okazało się, że tylko model środkowy w tylnim szeregu mógł go zająć. Koleś po bitwie zatem chciał zmienić miejsce modelu, aby zająć środek. Wywiązała się dyskusja czy może. Moim zdaniem to był jego kolejny błąd, którego po prostu nie przewidział. Tłumaczył się, że "common sense" mówi, że powinien zostawić go na środku. Moim zdaniem "common sense" mówi, że stajesz przednim szeregiem na znaczniku. Niestety z niezrozumiałego dla mnie powodu sedzia turnieju uznał, że może go ustawić na środku po bitwie, mimo że spytany czy można zabierać modele ze środka w combacie powiedział, że tak. Koniec końców przegrywam 7-13. Na szczęście team jest zajebisty i trzepie resztę pkt.

II bitwa vs Nowa Zelandia
Trafiłem na bardzo sympatycznego gracza VC, który miał w rozpie hordy zombie (2x70+50) do tego oczywiście morghi, crypty, manfred, dwie baśki i bsb. Zrobiłem agresywnie van guardy dając sobie furtkę na szybkie szarże. Co mnie ździwiło koleś podszedł trochę do przodu (chyba zależało mu na miejscu do wskrzeszania zombie). W każdym razie po jego pierwszej turze było ich trochę więcej, ale w korzystnych dla mnie zasięgach szarż. Strasznie mnie korciło, żeby zaszarżować w pierwszej turze i zacząć go mielić. Wziąłem na konsultacje obu coachów i jako, że inne matchupy mieliśmy solidne to zachęcili mnie, żebym to zrobił. Zatem do jednych zombiaków doszedłem 7 reapkami od przodu i chiefem od boku i do drugich 5 reapkami od przodu. Pozostała trójka rippków w conga line z championem z przodu odginała crypty i morghasty z szarżą na moją siódemkę rippków. Idealnie było, abym wybił te zombiaki w 3-4 fazy, ale niestey support magii nic nie dał. Przez 4 pierwsze rundy nie wszedł mi żaden czar! W piątej turze po moim rzucie na PowerDice'y mój przeciwnik zakrzyknął "Hey Stan! Finally more than 5 PD!". Niestety zabrakło mi jednego zombiaka więcej do reformy tuż przed moją turą i szarżę od boku w zombiaki z kadrą, które miałbym sporą szansę wyrżnąć w trzech szybkich ruchach. Niestety niekorzystnie za późno się uwolniłem i zostałem skontrowany. Jako, że cała akcja była ryzykowna i nie wyszła to oddałem wszystkie ripki i wycofałem się, aby nie schrzanić niepotrzebnie wyniku innych stołów. Wiedziałem od couchów, że jest dobrze, więc wolałem oddać minorka niż ryzykować. Tak też się stało i uciekaniem przegrałem 7-13

III bitwa vs Włosi
Trafiłem na dosyć standardowe skaveny z wykopką z dwoma ratlingami. Koledzy znowu zrobili mi psikusa i niestety zagrałem na king of the hill. Gość sympatyczny i dobrze nam się grało. Na początku zastosowałem starą sztuczkę na skaveny, czyli udałem wystawienie w jednym rogu, przeniosłem się na drugi, żeby zminimalizować szansę jego pressingu oraz jak to często bywa on wystawił latarki same w przeciwległym rogu. Zatem posłałem na nie dwóch chiefów i poleciałem vanguardem do połowy stołu. Szczęśliwie zacząłem i obaj chiefowie polecieli tuż pod latary i co prawda jeden zginął, ale drugi zabił obie. Resztą armii też zagrałem agresywnie vanguardami i dzięki zaczęciu podleciałem tak, żeby mieć z przodu i boku szarżę na zażabowany dzwon. Włoch trochę mam wrażenie spanikował i zamiast jakoś sprytnie zastawiać się to postanowił zaszarżować moje reapki dochodząc na 9+. Akurat tak się niestety złożyło, że doszedł. To i tak nie było źle dla mnie, bo mogłem spokojnie zabić seera lub bsb z ataków. Włoch o tym wiedział i postanowił wrzucić death frenzy na swój unit (niezdispelowałem z czterech kostek jego trzech). Dzięki temu rzeczywiści zabił mnie zanim nawet zdążyłem zaatakować... Natomiast frenzy zmusiło go do overruna w jezioro pod moją armię. Dzwon oblał dangerousa i wbił sobie 2 woundy. Musiałem wykorzystać sytuację i podszedłem wszystkim pod strzelanie na dzwon. No prawie wszystkim, bo niedaleko był marker wykopki i dzięki poradzie Tutajca jedne skinki ze slannami zatrzymałem daleko z tyłu - jak się później okazało wykopka zescatterowała 10 cali w moją stronę i dzięki temu byłem bezpieczny :). Udało mi się zastrzelić Dzwon oraz trochę stormverminów. Bardzo ważne było to, że w jego turze oblał frenzy na Ld7 tym unitem (w jeziorze nie miał bonusu do Ld za szeregi). Dzięki temu jeszcze bardziej oddalił się od swojej armii i w 2-3 kolejnych turach wykończyłem klocek strzelaniem i magią. To mi już bardzo ułatwiło rozgrywkę. W innych częściach stołu jedne reapki zabiły slavy i potem zginęły na fellbladzie, ale zabierając go ze sobą. Dzięki temu bezpiecznie wszedłem skinkami z oldbloodem na znacznik, który już utrzymałem do końca. Ze stormfiendami coś tam się smyrałem, ale musiałem oddać trochę skinków, chiefa itp. Koniec końców wygrałem zadowolony 16-4 i dopiero później dowiedziałem się, że na innych stołach poszło tym razem gorzej.

IV bitwa vs Anglia
Trafiłem znowu na skaveny, ale tym razem bez dzwonu, z doomwheelem, 3 stormfiendami z mortarami i standard. Jak się okazało w praktyce miałem z tym wyraźnie trudniej niż myślałem. Co prawda zastosowałem tak samo starą sztuczkę na skaveny jak w porzedniej bitwie. Zmyliłem go i wystawiłem się po przekątnej w szerokich liniach, gdyż koleś miał mnóstwo argumentów na szybkie ściąganie lookoutów. Dzięki temu przez całą bitwę mortary praktycznie nia miały żadnego dobrego celu. Zastosowałem tę samą sztuczkę z chiefami, co w bitwie z Włochem, ale tym razem oba strzały z latarek ściągnęły obu tuż przed szarżą :( . Chciałem przeciwnika zajechać tak samo jak wcześniej Włocha, ale Anglik ustawił na flance obok doomwheel'a który zablokował mi całkowicie taką możliwość (nie przewidziałem tego dobrze, gdyż ostatni raz grałem przeciwko temu modelowi z parę dobrych lat temu i w Polsce ciężko to wyćwiczyć ;/ ). Nie mogłem ani dobrze się zbliżyć do niego ani go szarżować, bo zasady ma wręcz idealne do roli blokowania rippków. Wyglądało na to, że będziemy się remisowo smyrać. Na moje nieszczęście kolesiowi szła magia rewelacyjnie. Miał super zestaw czarów na mnie i musiałem ciągle trzymać kości na plagę, 13stkę przez co wpuścił mi ciekawe combo, które mocno mi zaszkodziło. Mianowicie przyzwał 3 vargheisty i dodał zakaz latania, dzięki czemu nie miałem jak uciec jednymi reapkami i straciłem je w walce. Co prawda później te varghi zastrzeliłem, zaczarowałem i wyszedłem na tym koniec końców 50pkt w tył, ale musiałem też poświęcić na to całą turę. Przez brak latania moje kolejne reapki też mogły mało uciec od slavów, ale tutaj nie bałem się aż tak bardzo, bo szarżę miał na 10 i miałem je zażabowane, czyli powinien je ustać i miałem na nie kontrę. Jego szarża doszła i okazało się, że akurat był tam assasin z wiping bladem... Ta lokalizacja wydawało mi się mało prawdopodobna dla niego. W kolejnych rundach na ETC okazało się, że ten anglik wałował na zapisywaniu gdzie jest assasin, ale ja niestety nie sprawdziłem tego dobrze. W każdym razie straciłem przez to kolejny ważny unit reapków.Jako, że nie wypił potiona siły to postanowiłem skontrować te slavy reapkami i oldbloodem. Niestety oldblood spalił tę szarżę na 7 lub 8 :/ Reapki dostały bironę ze slanna z IFki, przy której slann wysadził sobie mózg i ważne skinki do lookoutów. Mimo birony i 10 ataków w assasina z rerollami ten postanawia to przetrwać i choć w końcu zginął to jeszcze zabija mi duży unit rippków :( Do końca gry już tylko się broniłem i oddawałem pkt bez specjalnych możliwości ich zdobywania. Przez jego sukcesy w magii drugi slann musiał jeszcze dostać 2 strzały z latarek, ale na szczęście je przeżył. Bitwa skończyła się 5-15 i najgorszą porażką na tym turnieju. Jednak moja armia z tak złożonymi skavami ma dosyć niebezpiecznie. Tym bardziej, że w ogóle nie byłem z taką wersją ograny.

V bitwa vs Szwed
Sympatyczny koleś grał standardowymi orkasami. Graliśmy meeting engagement i niestety ja się musiałem pierwszy wystawiać. Bitwa raczej bez specjalnej historii. Zbunkrował się w rogu i miał kolejno warstwy maszyny, fanatycy, savage'e z kadrą i trolle. Nie miałem jak się przebić przez trolle więc punktowałem co mogłem, a w zamian dostawałem od niego stopy i strzały z maszyn. Skończyło się 10-10

VI bitwa vs Norweg
I znowu skaveny, ale blood&glory :) Tym razem z dzwonem, strombannerem, abomką i duże unity gutterów. Liczyliśmy wciąż na jakiś fartowny układ w bitwach na innych stołach i musieliśmy pocisnąć, aby mieć jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Zatem znów zastosowałem starą taktykę na skaveny, ale nie mogłem pójść na pałę z vanguarda chiefami, bo stała nieopodal abomka. Żeby koleś nieprzegrał z automatu scenariusza musiał bsb'ka ustawić w innymi unicie. Ja zagrałem agresywnie vanguardami i udało mi się zacząć. Poleciałem reapkami pod pysk slavów. W jednych siedział bsb, a tylko do drugich mógł uciec. Chiefowie polecieli na latarę. W magii i strzelaniu zadałem abomie 4 rany (kolo użył scrolla na niszczarkę w stormbanner). Wyglądało wszystko wyśmienicie. Było jedno ryzyko, że się nie uda, czyli popchnięcie dzwonu, ale to nie byłaby tragedia, bo jakby wpadł w reapki to jeszcze mogłem mu zabić generała od razu. Popchnięcie się mu udało, zabił assasinem i impactami rippki zanim one oddały i zoverrunował na akurat 9 cali, czyli tyle ile potrzbował do drugich ... Na lewej flance jeden chief ginie od latary. W mojej kolejnej odpala stormbanner i drugi chief nie dochodzi (na 9 więc miał prawo), a w następnej turze zginie od latary. Wrzucam na reapki ws10I10 żeby zajebać seera i mieć z górki, ale wbijam mu dwie rany tylko niestety, które później leczy skalmem. Zatem mój plan spalił na panewce i wizja szybkiego sporego zwycięstwa rozwiała się. Na szczęście straty rippków dzieją się zawsze i są wkalkulowane w bitwę, więc dalej kminię jak by tutaj zarąbać seera. Abomę zastrzeliwuję na bliskim zasięgu skineczkami i wstają z niej 3swarmy, które zabiją 2 unity skiniów, ale wymiana i tak korzystna. Norweg napiera na mnie dzwonem i agresywnie wychodzi gutterami. Nie pozostaję mu dłużny i trzecimi reapkami wpadam w dzwon, a gutterów zapluwam. Jednym slannem podchodzę samotnie (jego unit został przetrzebiony ostro) w zasięg 12 cali do reapków, aby mieć i bironę i speed of light. Dzięki temu jeden czar wszedł (nie pamietam który) i udaje się zabić seera na dzwonie. Slann został otoczony i musiał przeżyć jeden strzał z latary, co mu się udało. W mojej turze rzucam na niego ruch 20 cali z HighMagic i już wymyka się bezpiecznie na drugą flankę spod presji klocków do unitu skineczków. Mimo, że zabiłem seera to punktowo mało zabiłem w tej bitwie, ale za złamanie go dostaję dodatkowe 3 pkt i wygrywam 11-9.

Wynik mój indywidualnie najgorszy w historii, ale jakoś nie czuję tego, aby był specjalnie tragiczny. Najgorzej poszło 5-15, więc bez skrajnych odchyłów, które czułbym jako stopowanie drużyny. Okazało się, że moja rozpa mimo, że dobrze sobie radzi w polskim meta turniejowym to słabo wypadała w tym roku na arenie międzynarodowej i ludzie sporo mieli odpowiedzi na moje ripery. Ważne na pewno było też to, że nie trafiłem ani razu na przeciwnika "warzywo", którego niszczę z definicji tylko raczej remisowe dostawki. Tak jakoś wyjątkowo wyszło w tym roku. Grunt, że team był zajebisty i robił swoje, dzięki czemu zapewniliśmy sobie drugie miejsce. W każdym razie super wyjazd i dobre drugie miejsce oraz po raz czwarty tarcza dla Polski!!
Ostatnio zmieniony 20 sie 2015, o 10:09 przez Crusader, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Karli
Postownik Niepospolity
Posty: 5056
Lokalizacja: Front Wschodni - Białystok

Post autor: Karli »

Mimo iż grałem na niższych stołach to też nie trafiłem na żadne warzywo... poziom z roku na rok się wyrównuje.
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!

Gibon

Post autor: Gibon »

lohost pisze: Praga jak zawsze piekna, atrakcyjna i niebezpieczna w swoich namietnosciach. Pod samym "apartamentem" :roll: grasowaly stada murzynow naganiajacych ludzi do stripclubu, mielismy widoki na ten przybytek z okien i co jakis czas w oknie siadywala jakas nieubrana kobieta lub dwie. Po 1 w nocy gdy tlok na ulicach sie zmniejszyl, najczesciej slyszanym zwrotem bylo "hi, do you wanna sex?" we wszystkich mozliwych akcentach.

Zyskalem tez nowy przydomek "Warrior Beast" :)
Nauczcie mnie grać w te figurki :-D

Szybko się uczę, serio haha

Bastor
Chuck Norris
Posty: 451

Post autor: Bastor »

Klaudel pisze:a ta (niemiecka) rozpiska zdobyła 106 punktów. nie wiem, czy to najwięcej, ale na pewno nie mało :)

Tore "Langbart" Plennis ©, The Empire
Arch Lector on War Altar of Sigmar: General, the Horn of Sigismund, Charmed Shield, 265
Wizard Lord: L4, Light, Obsidian Trinket, Sceptre of Stability, 230
Captain of the Empire on Imperial Pegasus: BSB, Full Plate Armour, Dawnstone, Enchanted Shield, 166
Battle Wizard: L1, Light, Dispel Scroll, 90
35 Halberdiers: FCG, 240
41 Halberdiers: FCG, 276
11 Archers: Standard, 87
7 Demigryph Knights: Musician, Standard, 426
1 Great Cannon: 120
1 Steam Tank: 250
1 Celestial Hurricanum: 130
1 Luminark of Hysh: 120
Total: 2400
Grałem z czymś takim na DMP - w ostatniej bitwie z Ruskimi.
Ale na szczęście udało mi się to przepchnąć 15:5 do przodu

Awatar użytkownika
Aron_Banalny
Masakrator
Posty: 2170
Lokalizacja: NEMEZIS Warszawa

Post autor: Aron_Banalny »

Ja ostatnio jadłem jogurt grając obok stołu gdzie grała rozpiska bardzo podobna do tej.
Obrazek

QQrydza
Prawie jak Ziemko
Posty: 9481
Lokalizacja: Szybki Szpil

Post autor: QQrydza »

Aron_Banalny pisze:Ja ostatnio jadłem jogurt grając obok stołu gdzie grała rozpiska bardzo podobna do tej.
Ja grałem z nią na lokalu, w sensie przeciwko niej
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"

Awatar użytkownika
Klaudel
Falubaz
Posty: 1064
Lokalizacja: Rogaty Szczur

Post autor: Klaudel »

a ja ją opublikowałem
We can't stop here. This is bat country.

Awatar użytkownika
Gasior
Postownik Niepospolity
Posty: 5104
Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru

Post autor: Gasior »

a ja widzialem ten jogurt, co go Aron jadl, przy stole gdzie ktos gral prawie identyczna rozpiska. aron wygral z jogurtem swoja droga 16:4
:twisted: always Vampire :twisted:

Awatar użytkownika
Lazur
Niszczyciel Światów
Posty: 4573

Post autor: Lazur »

Jogurt>rozpiska
Obrazek

Awatar użytkownika
Furion
Postownik Niepospolity
Posty: 5709
Lokalizacja: Gorzów Wlkp. "Rogaty Szczur"

Post autor: Furion »

To było moje pudełeczko po jogurcie. W środku oryginalnego jogurtu już nie było.

QQrydza
Prawie jak Ziemko
Posty: 9481
Lokalizacja: Szybki Szpil

Post autor: QQrydza »

Słyszałem, ze lohost ma sporo tego jogurtu:

https://www.youtube.com/watch?v=TNzjItGEciY
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"

Awatar użytkownika
Cauliflower
Ciśnieniowiec
Posty: 7659
Lokalizacja: Ordin, Warszawa, Polska, Świat

Post autor: Cauliflower »

jogurt
z niemieckiego "ja gut"
malfoj pisze:Ty to zawsze musisz kogos upokorzyc przy stole
Obrazek

ODPOWIEDZ