Moje futrzaste

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
TruePunk
Masakrator
Posty: 2726
Lokalizacja: Vendetta
Kontakt:

Moje futrzaste

Post autor: TruePunk »

Stiliven wlasciwie lubil biegac. Staral sie robic to regularnie - od parunastu lat codziennie po porannym posilku opuszczal swa nore, mieszczaca sie w Dolnym Skavenblight, aby przemierzyc pare kilometrow. Ot, tak dla zdrowia.
Ta odrobina ruchu zapewniala mu dobra forme, apetyt i mozliwosc rozprostowania gnatow - rzeczy niezbedne dla kazdego szanujacego sie assasyna.
Tak wiec i dzis Stiliven biegl, dbajac o swoje zdrowie. Tym razem wlasciwie szlo mu lepiej niz zazwyczaj - zeby uwierzyc w zbawienny wplyw biegu na jego zycie nie musial mowic sobie o mozliwosci utycia od nadmiaru serka; dzis wystarczylo zeby obejrzal sie przez ramie.
Wypada w tym punkcie podkreslic, ze nasz bohater byl typem samotnika - sam jadl, sam zabijal, sam wazyl mikstury, sam biegal. Dzis jednak bylo inaczej.
Z samego rana ktos przybyl do Jego dzielnicy. Ktos zabil Jego braci, okradl Jego spizarnie, zabil Jego mistrza (co bylo juz dla Stiliven ciut niekomfortowe, bo zwykle to mistrz cechu assasynow rozwiazywal wszelkiego rodzaju niepokoje w okolicach wspolnej nory).
Co gorsza, ten Ktos bez pytania dolaczyl sie do porannej przebiezki Stiliven. Szybki rzut okiem utwierdzil mlodzienca w przekonaniu, ze ten niewychowany futrzak (a wlasciwie cztery futrzaki, bedace juz zaledwie parenascie stop za nim) mial jeszcze bardziej zepsuc mu dzien.
Pelne podniecenia piski i oszalamiajacy zapach pizma byly calym swiatem.
Strach powoli odbieral mu zmysly, korytarze ktore znal na pamiec zaczely platac sie, instynkt bral gore nad rozumem.
I instynkt zawiodl. Stiliven zorientowal sie z przerazeniem ze wbiegl w slepy zaulek. Z desperackim piskiem odwrocil sie, prezentujac swe Bitewne Pazury - przypieranie szczura do muru nie bylo madrym pomyslem.
Mimo to jego przeciwnicy nie przelekli sie - dobrze uzbrojeni i skoordynowani zaczeli cicho prychac, powoli okrazajac go.
Za podnieconymi agresorami zarysowaly sie kolejna postac - polechtalo to dume naszego bohatera. On, maly szczurek poszczuty zostal czworka doborowych zabojcow i szczuroogrem!
Cos bylo jednak nie tak - zmutowane monstrum doskoczylo do dwojki agresorow, rozszarpujac ich widowiskowo.
'Niach, niach. Nie tylko ja mam dzis zly dzien, nie tylko' - odrobina szczescia przebila sie przez ocean strachu, ktorym obecnie byl umysl Stilivena.
Pozostali przy zyciu napastnicy uwolnili won swego pizma, ich popiskiwania nagle z pelnych zadzy krwii zamienily sie w zalosne skomlenie. Nie zdazyli nawet zareagowac - z ciemnosci za szczuroogrem z glosnym swistem wylecialy rownoczesnie dwa sztylety, ucinajac momentalnie halas.
Czerwone slepia szczuroogra lsnily, skapujaca z pyska slina nie dodawala otuchy i wiary w ocalenie.
Jednak prawdziwy strach ogarnal Stilivena gdy zza zmutowanych plecow wylonila sie niska postac. Przybysz wygladal idealnie przecietnie i niepozornie - tak jak powinien wygladac szeregowy sluga Rogatego Szczura.
Dla kogos wyszkolonego w rozmywaniu sie w tlumie bylo pewne, ze ta idealna przecietnosc to wynik wielu lat ciezkiej pracy. Domysly w pelni rozwial jednak dopiero cichy pisk:
-Uczen Skittidiego sie nie leka. Uczen Skittidiego pojdzie zemna.
Stiliven zmarszczyl nos na dzwiek imienia swego swietej pamieci metora, poczym niepewnie zawarczal.
-Uczen Skittidiego sie nie leka. Gdyby Uczen Skittidiego mial byc martwy, juz by go demony Rogatego Szczura podsmazaly.
Cichy warkot szczuroogra podpowiedzial mlodziencowi, ze przeciaganie dyskusji nie lezy w jego interesie.
-Jestem Snikch. A Ty jestes moj. A teraz, pozwol zamna - idealnie biale kly pojawily sie wsrod bandazy na twarzy nieznajomego.
Subiektywnie rzecz biorac, gdy Mistrz Assasynow Klanu Eshin mowi Ci zebys sie nie lekal - nie masz powodow aby sie lekac.
Jednak ten dzien byl zbyt dziwny, aby subiektywizm mogl brac w nim udzial. Dlatego Stiliven zrobil cos znacznie godniejszego mlodego skavena - pisnal glosno. I zemdlal.


***

Co tu duzo mowic - moglo byc gorzej.
Mogl nie zyc. Zdecydowanie mogl nie zyc - tak jak wszyscy jego bracia i siostry.
Wlasciwie, gdy Stiliven o tym myslal w ten sposob - nie bylo zle.
Snikch okazal sie calkiem dobrym skavenem, co wiecej umial poznac sie na talentach mlodego zabojcy - i gdy ten dobrowolnie (i na ochotnika) zglosil sie do udzialu w organizowanej przez Mistrza Assasynow wyprawie do Miasta Potepionych, ten mianowal go dowodca grupy.
Gdyby nie dobroc jego protektora, lezal by juz od paru tygodni w zimnych kanalach, gnijac sobie powolutku. A tak - mogl delektowac sie swiezym miesem jakigos podroznika, napawajac sie widokiem murow Mordheim - celu ich wyprawy, celu ktory mieli osiagnac juz tej nocy.
Stiliven rzucil okiem na swa bande - jak zapewnil go Snikch najlepszych i najbardziej doborowych skavenow w calej Tilei.
Mlody assasyn nie smial podwazac osadu swego nowego Mistrza, faktem bowiem bylo, ze zgraja ktora prowadzil byla nad wyraz barwna.
Najblizej niego stal Scienmek Krotchet, utalentowany czarodziej z klanu Eshin. Tak samo jak Stiliven byl mlodym skavenem - znacznie mlodszym, niz mozna by sie spodziewac po legendzie otaczajaca jego postac.
Niestety, pare miesiecy temu podczas bitwy z imperialnymi oddzialami Scienmek popelnil pewien blad - w wyniku ktorego jego mistrz, zgodnie z planem zostal teleportowany. Niestety, trzeba uscislic - kazdy kawalek jego mistrza zostal teleportowany w inna strone.
Pare metrow z tylu stali blizniacy Tangler i Bangler. Tak samo tepi, tak samo wielcy, tak samo smierdzacy - obydwoje przewyzszali swego nowego przywodce o glowe. Brutalne osilki pochodzace z prywatnej gwardii Mistrza Klanu Eshin.
Kolejnymi czlonkami ekspedycji byly szczenieta podchodzace jak niosla plotka z miotu samego Snikcha - bylo to jedyne logiczne wytlumaczenie kwestii, dlaczego te ledwo porosniete dzieciecym meszkiem szczenieta zostaly przyznane mu do pomocy. Stiliven nawet nie pamietal ich imion - uwazal ich nauke za strate czasu, niepodejrzewal bowiem nawet, ze dzieci dotrwa zywe do bram miejskich.
Jednak to widok ostatniego czlonka grupy uderzniowej ktora prowadzil postawil mu wlosy na karku - szczuroogr zwany Wasikiem staral sie do niego usmiechnac.
Mutant sam w sobie nie bylby az tak przerazajacy, gdyby nie jego historia - jak bowiem, niewatpliwie przez przypadek, wspomnial mu Mistrz Snikch, Wasik byl przywodca poprzedniej grupy wyslanej do Mordheim.
Niestety biedak zapomnial dla kogo pracuje, i uszczknal pare kawalkow spaczenia dla siebie. Na szczescie dobrotliwy Snikch wybaczyl mu ten blad, i po marnych paru miesiacych spedzonych naprzemian w sali tortur i laboratoriach genetycznych pozwolil wyruszyc w roli prywatnego ochroniarza Stilivena, aby odpracowac swoj dlug.
Mlody assasyn przelknal sline. Zdecydowanie nie mial ochoty zawiesc swego Pana - machnal dlonia gwaltownie, poczym prawie zaczal biec w strone Miasta Potepionych.


Ma banda zostala zrekrutowana w skladzie:
Adept zabojca (sztylet, miecz i proca) - 72zk
Czarny skaven (halabarda i proca) - 52zk
Czarny skaven (2 sztylety i proca) - 44zk
Czarodziej z Klanu Eshin (2 sztylety i proca) - 45zk
Nocny poslaniec (2 sztylety i proca) - 24zk
Nocny poslaniec (2 sztylety i proca) - 24zk
Szczuroogr - 210zk
Szczurze dziecie (2 sztylety i proca) -24zk

Jej obecny sklad (po 1 bitwie) wyglada zas nastepujaco:
Adept zabojca (bitewne pazury i proca)
Czarny skaven (halabarda i proca)
Czarny skaven (miecz, sztylet i proca)
Czarodziej z Klanu Eshin (cep bojowy i proca)
Nocny poslaniec (2 sztylety i proca)
Skaven (2 sztylety i gwiazdki)
Szczuroogr
3x Szczurze dziecie (2 sztylety i proca)
W zapasie 0zk

Awatar użytkownika
Skavenblight
Naczelna Prowokatorka
Posty: 6092
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Skavenblight »

A masz, zostawię ten temat ;) Niech sobie będą bitewne blogi - w sumie czemu nie. Nie ma co na siłę systematyzować.

No dobra, zrobiłeś bandę na sztyletach, ale przy ratogrze to w miarę usprawiedliwione ;) Zresztą widzę że odrabiasz straty. Radzę dobrze przy jakimś skillu wybrać w miarę możliwości weapon expert [zaraz się okaże że pomyliłam ze specialist, no ale chodzi o to od broni strzeleckich] i poszukać blunderbussa ;) lać tylko po ściance, a trupów na dwa palce :D

Pochwalam więc halabardę, flaila i bitewne pazury [które nawiasem mówiąc z procą się wykluczają, ale rozumiem, że tak sobie przy pasie wisi nieużywana].

Jaki masz czar?

Awatar użytkownika
TruePunk
Masakrator
Posty: 2726
Lokalizacja: Vendetta
Kontakt:

Post autor: TruePunk »

Ano proca zostala - nie sprzedaje, bo pewnie dzisiaj wieczorem nowe szczurki dokupie to ktorys dostanie ;)
Czar - czarna furie. Wiec dzieki flailowi magus ma 3 ataki z S6 jak sie uda rzucic (szaman Tomka znany potocznie jako Wrog Nr 1 ma wlasnie T5 i skilla -1s dla atakujacego.. wiec cos musze miec co ma szanse go ruszyc ;)).

Odnosnie rusznicy. Hmm, hmm. Mowisz? Jeden z chlopakow sie ostatnio wyszkolil nawet, ale myslalem zeby mu dac Nozownika.. bardziej skavenskie od rusznicy (; Sugeruje Pani, ze oplaca sie bardziej go przekwalifikowac?

Awatar użytkownika
Skavenblight
Naczelna Prowokatorka
Posty: 6092
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Skavenblight »

Rusznica wcale nie jest taka nieskaveńska. Owszem, akurat klan Eshin nie zajmuje się zbyt skomplikowanymi wynalazkami, ale to nie znaczy, że nie podkradają trochę innym szczurkom, albo nie "ulepszają" jakichś pozostałości po wrogach :)
Rusznica jest o tyle lepsza od nożyka, że jak strzelasz, to po prostu trafiasz. Oczywiście zależy od stylu w jakim grasz - ja tylko wspominam kwietniowy turniej i Kapitana Haka, który postawił na wszelkie bronie masowego rażenia [szczuroogr, halabardnicy, rusznica]. Potem dostał skilla na wodzu, wziął hunch i wystawiał silną grupę pod wezwaniem - dwóch z halabardami i koleś z rusznicą. Współczułam szczerze przeciwnikom ;)
Z rusznicą jest jeden problem - musisz ją znaleźć. Ale jak nie masz pecha, to znajdziesz.

ODPOWIEDZ