Radosne wSPAMnienia
- Kapitan Hak
- Bosman
- Posty: 1041
- Lokalizacja: z krańca świata
- Kontakt:
Mi utkwiła w pamięci bitwa z MT z Polkonu. Graliśmy jakiś dziwny scenariusz z radom happeningsami chyba w 1 turze Michałowi zabił się Assassin i Ld spadło do 6
Ja tam mam niemiłe wspomnienia z Polconowej bitwy z MT. Jego horda szczurów okazała sie lepsza ;/
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pomścił mój Karnawał, który rozłożyłeś w pierwszej bitwie!Sykstus pisze:Ja tam mam niemiłe wspomnienia z Polconowej bitwy z MT. Jego horda szczurów okazała sie lepsza ;/
Na Polconie coś nie miałam szczęścia w ogóle. I tak jakoś nawet nie było spektakularnych porażek ani zwycięstw, poza tym masterem walczącym z gladiatorem
Na Bazylu było fajnie. Błogosławiony carnival master z Pestilencem. Który wyszedł w 3 na 5 bitew i to więcej niż raz zazwyczaj
Ładne było, że my ze snajkiem w bitwie z Khornem nie mieliśmy na stole żadnych negatywnych zdarzeń [nożyk, k6gc czy uwięziona ofiara] a stół dalej Baq i Cartman mieli trzech Rozpruwaczy do tego ostatnia bitwa wymiatała, kiedy RH połączyły się z leżem Bazyliszka i kultyści Khorna odprawiali w jego leżu swój rytuał.
Choć u mnie było inaczej. U mnie po prostu leże bazyla zaczęło się palić
Akurat ta bitwa mi się podobała Szczury zalały karnawałSkavenblight pisze: Pomścił mój Karnawał, który rozłożyłeś w pierwszej bitwie!
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Tam zalały, było 9 na 9 co gorszaSykstus pisze:Akurat ta bitwa mi się podobała Szczury zalały karnawałSkavenblight pisze: Pomścił mój Karnawał, który rozłożyłeś w pierwszej bitwie!
Swoją drogą, najpaskudniejsza bitwa w życiu pod względem przewagi liczebne to na Falkonie była... 16 sisterek na 6 Opętanych...
Scenariuszowy inżynier ze środkowego budynku który trafiał z handguna na 2+ i miał mi pomóc z ubijaniu siostrzyczek... 3 tury pod rząd, zawsze 1
Magister zabity przez nowicjuszkę...
Ale zaskoczyłam przeciwnika kiedy zaczęłam rzucać na All Alone "Przecież tego nikt nie rzuca" "No niby nie, ale jak przegrywać, to uczciwie!".
Musiałeś to wspominać?Motor pisze:Mi utkwiła w pamięci bitwa z MT z Polkonu. Graliśmy jakiś dziwny scenariusz z radom happeningsami chyba w 1 turze Michałowi zabił się Assassin i Ld spadło do 6
Po bitwie zginął na amen... ale to może i dobrze, bo to plewa straszna była...
Mi od razu morale podskoczyło jak się zaszlachtowałM.T. pisze:Musiałeś to wspominać?Motor pisze:Mi utkwiła w pamięci bitwa z MT z Polkonu. Graliśmy jakiś dziwny scenariusz z radom happeningsami chyba w 1 turze Michałowi zabił się Assassin i Ld spadło do 6
Po bitwie zginął na amen... ale to może i dobrze, bo to plewa straszna była...
Przypomina mi się jeszcze fajna sytuacja z Inżynierem Jezusa na jakimś starym lubelskim turnieju. W pierwszej bitwie zszedł i trafił deep wound i przez kolejne trzy bitwy Jezus rzucał 1 na jego udział w bitwie Dopiero w ostatniej brał udział.
Walka Demence vs Jezus w Lublinie też była fajna, prawie całą bitwę Jezus walczył z pełnym pęcherzem a Demence się z niego śmiała Wytrzymał do końca bitwy i dopiero wtedy pobiegł do wc.
Pewnego razu gdy grałem Undedami przeciw ShadowWorriorom była niezła akcja: mój wampir vs jakiś elfi champion/kapitan (whatever). Przez blisko 5 tur pojedynkowaliśmy sie na jakimś gzymsie czy resztkach muru, było tak wąsko, że figurki ledwo stały. Cios za cios, parowanie za parowanie. Skończyło sie właściwie remisem w tym pojedynku- jedna ze stron nie zdała routa i wzięła nogi za pas.
Inna akcja z wampirem, w roli głównej: Kampania w kołchozie komorowskim, cały stół do ping-ponga u Talara zastawiony terenami, kilka band, piątek wieczór.
Kumpel miał strasznie dopakowaną wampirzyce, która kosiła wszystkich i wszystko jak leci. W pogoni za banda marienburgerów zapędziła sie po kładkach na jakiś dach. Gracz grający Marienburgiem poszedł do domu bo musiał rano wcześniej wstać. sytuacja była taka że wampirzyca w następnej turze juz by dogoniła ludzi i zaczęła krwawą łaźnię. Zajrzał do naszej gralni mój starszy brat, który nigdy w żadne figurki z nami nie gra/ł. Postawiliśmy go przed faktem dokonanym ikazalismy grać marienburgiem. Po zapoznaniu sie z sytuacją pyta się: no dobrze ale co ja mam teraz zrobić? Poradziliśmy mu wypalić do wampirzycy ze wszystkiego co ma pod ręką. Pierwszy strzał z pistoletu: 6, krytyk 6, wampirzyce jeszcze nie zdała I i spadła z 7" na pysk. Mieliśmy ją z głowy na 2 następne bitwy
Na Arenie 2004 mój witchhunterowy piesek zagryzł Naharowi krasnoludzkiego Nobla - to była chyba moja najlepsza akcja na tym turnieju
Inna akcja z wampirem, w roli głównej: Kampania w kołchozie komorowskim, cały stół do ping-ponga u Talara zastawiony terenami, kilka band, piątek wieczór.
Kumpel miał strasznie dopakowaną wampirzyce, która kosiła wszystkich i wszystko jak leci. W pogoni za banda marienburgerów zapędziła sie po kładkach na jakiś dach. Gracz grający Marienburgiem poszedł do domu bo musiał rano wcześniej wstać. sytuacja była taka że wampirzyca w następnej turze juz by dogoniła ludzi i zaczęła krwawą łaźnię. Zajrzał do naszej gralni mój starszy brat, który nigdy w żadne figurki z nami nie gra/ł. Postawiliśmy go przed faktem dokonanym ikazalismy grać marienburgiem. Po zapoznaniu sie z sytuacją pyta się: no dobrze ale co ja mam teraz zrobić? Poradziliśmy mu wypalić do wampirzycy ze wszystkiego co ma pod ręką. Pierwszy strzał z pistoletu: 6, krytyk 6, wampirzyce jeszcze nie zdała I i spadła z 7" na pysk. Mieliśmy ją z głowy na 2 następne bitwy
Na Arenie 2004 mój witchhunterowy piesek zagryzł Naharowi krasnoludzkiego Nobla - to była chyba moja najlepsza akcja na tym turnieju
"JAH RASTAFARAI-SIGMAR HELDENHAMMER EMPEROR I!!!"
Musisz częściej brać brata na granie jak jest jakiś pakier na stole Będzie ich zmiatał
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Assassin Michała to chyba ten z efektu "emo" z oparów? "Jestem biedny, nikt mnie nie rozumie, chyba się potnę"?
Nigdy nie zapomnę gry z Karolem na WM2006 On miał gdzieś z garstkę szczurów, 6-7, ja miałam moich 13, szukanie skarbu. Znalazł skarb w pierwszym budynku koło siebie i uciekł mi sprzed nosa, zero walki... ale w skarbie było aż 2k6 zk [bodajże 2 czy 3 wyrzucił łącznie] i jakaś włócznia
A Wojtek do tej pory wspomina mój zły Karnawał z Dragona Jeden brutal zatłukł ogra, drugiego ogra wywalono na plecki, blunder nie zabił żadnego z 5 nurglingów, które szły kupą w stronę walki [tylko jeden się przewrócił], ale Wojtek miał świetny czar, z wiewiórkami... poszło w błazna 11 hitów, żaden nie zranił... Papcio Nurgiel się wtedy do nas uśmiechnął.
Chociaż największy fear to chyba ma Przemek po moim Karnawale Dragon, nasza ostatnia bitwa, i Falkon z Tomkiem, też ostatnia bitwa. I obie masakryczne dla Marienburga
No to Mecenasik na Bazylu rzucił na inżynierze deep wound [bo to co mówisz to jest old battle wound, czyli trochę mniejsze zło], k3 następne gry opuszcza. Rzuca - 6. Więc opuszczał 3. Mecenas rzucał to po 2 bitwieMotor pisze: Przypomina mi się jeszcze fajna sytuacja z Inżynierem Jezusa na jakimś starym lubelskim turnieju. W pierwszej bitwie zszedł i trafił deep wound i przez kolejne trzy bitwy Jezus rzucał 1 na jego udział w bitwie
Nigdy nie zapomnę gry z Karolem na WM2006 On miał gdzieś z garstkę szczurów, 6-7, ja miałam moich 13, szukanie skarbu. Znalazł skarb w pierwszym budynku koło siebie i uciekł mi sprzed nosa, zero walki... ale w skarbie było aż 2k6 zk [bodajże 2 czy 3 wyrzucił łącznie] i jakaś włócznia
A Wojtek do tej pory wspomina mój zły Karnawał z Dragona Jeden brutal zatłukł ogra, drugiego ogra wywalono na plecki, blunder nie zabił żadnego z 5 nurglingów, które szły kupą w stronę walki [tylko jeden się przewrócił], ale Wojtek miał świetny czar, z wiewiórkami... poszło w błazna 11 hitów, żaden nie zranił... Papcio Nurgiel się wtedy do nas uśmiechnął.
Chociaż największy fear to chyba ma Przemek po moim Karnawale Dragon, nasza ostatnia bitwa, i Falkon z Tomkiem, też ostatnia bitwa. I obie masakryczne dla Marienburga
Z Assassinem to nie wiem, rzadko kiedy czytam scenariusze turniejowe, przeważnie przed bitwą pytam sędziego o co chodzi:P
Z Inżynierem masz rację, pomyliłem się
A ja jeszcze na żadnym turnieju nie grałem z CoC-em w Lublinie nie ma, kiedyś dwóch kolegów chciało złożyć i skończyło się na "chciało" Demencja jest Out off Action z Mordheimem Jakby się dało rzucać czelendże na turniejach Mordheim to wiem z kim bym grał pierwszą bitwę na najbliższym turnieju
Z Inżynierem masz rację, pomyliłem się
A ja jeszcze na żadnym turnieju nie grałem z CoC-em w Lublinie nie ma, kiedyś dwóch kolegów chciało złożyć i skończyło się na "chciało" Demencja jest Out off Action z Mordheimem Jakby się dało rzucać czelendże na turniejach Mordheim to wiem z kim bym grał pierwszą bitwę na najbliższym turnieju
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Kapitan Hak
- Bosman
- Posty: 1041
- Lokalizacja: z krańca świata
- Kontakt:
Od wczoraj na nowo odkrywam urok Town Cryer'ów !
Niesamowita sprawa - bogactwo artykułów, raportów bitewnych, świetne i inspirujące zdjęcia, a do tego w bardzo klimatycznej oprawie graficznej.
Aż się łezka w oku kręci, że TC zakończył swój żywot; nie mniej jednak przypominam sobie dawne czasy, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z mordką - wtedy dopiero zaczęła podbijać rynek, a nieomal w każdym sklepie z figurkami był cały regalik z pudełkami i blisterkami! Przeglądając TC, wręcz czuję atmosferę tamtych dni !
P.S. A propos Town Cryer'ów: czy ktoś z Was ma następujące numery: 7, 9, 26?
Niesamowita sprawa - bogactwo artykułów, raportów bitewnych, świetne i inspirujące zdjęcia, a do tego w bardzo klimatycznej oprawie graficznej.
Aż się łezka w oku kręci, że TC zakończył swój żywot; nie mniej jednak przypominam sobie dawne czasy, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z mordką - wtedy dopiero zaczęła podbijać rynek, a nieomal w każdym sklepie z figurkami był cały regalik z pudełkami i blisterkami! Przeglądając TC, wręcz czuję atmosferę tamtych dni !
P.S. A propos Town Cryer'ów: czy ktoś z Was ma następujące numery: 7, 9, 26?
Nietykalny pisze:NIE perManentny (stały-jednolity)!tylko PerNamentny!!! - np makijaż!
Chodzi Ci o wersję papierową czy *pdf ;p Kiedyś miałem na kompie prawie wszystkie numery, ale po kilku formatach szlag je trafił Może mam na jakiejś płytce poszukam
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ja bym powiedziała, że krasnoludy generalnie mają pod górkę na turniejach... z powodu scenariuszy. Na turnieju zwykle wyklucza się te scenariusze, gdzie przeciwnicy nie są na równych pozycjach [przebić się, obronić łupy itd.], ale szybkościowych nie da się wyminąć.mecenasik pisze:Natalia dzieki za przypomnienie..mnie to generalnie kostki nie lubia na turniejach, bez dzielenia na wfb/mordke...taki to urok
Mnie kostki pokochały na Bazylu ostatnim. Zwłaszcza podczas rzucania na Pestilence. Czar z trudnością 10 udał się po 2 razy w 3 bitwach Za to zwykle nie mam szczęścia ani też pecha - ot, umiarkowanie, bywa też "pech sytuacyjny" nienawiść wzbudził we mnie ten inżynier z Falkonu, co to same 1 rzucał na trafienie a tak to raczej nie uważam, bym miała szczególnie złą passę. Do rzutów PO bitwie na Falkonie miałam pecha. Tak ogólnie to nie.