Troszku flafu

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Hobbit
Falubaz
Posty: 1207
Lokalizacja: O(j)pole

Troszku flafu

Post autor: Hobbit »

Daaaawno daaaaawno temu (ze 4 lata już będą) graliśmy ze znajomymi w Mordheima właśnie. Jako, że byliśmy nieco zakręceni na punkcie rpg w tych czasach to pisaliśmy historie dla naszych band i raporty w formie krótkich opowiadań. Dzisiaj postanowiłem sobie uprzątnąć skrzynkę i kilka z nich znalazłem. Po poprawieniu błędów (a było ich więcej niż sporo) postanowiłem sie podzielić moimi wypocinami :) Współczuje wam:

Quikik jest obiecującym adeptem klanu Eshin. Wielokrotnie musiał ozbywać sie zagrażających mu konkurentów. Teraz nadarzyła sie okazja aby wreszcie udowodnić swoja wartość i zostać zauważonym przez kogoś wyżej. Jednak nie tylko on ma ambicje. Do konkursu stanął nie tylko on ale i dwóch rywali - Wirtik i Zartok. Quikik musiał dostać tę robotę wiec postanowił pozbyć sie konkurentów.
Gdy Zartoka wyciągnięto z kanału z garotą zaciśnięta na szyi Quikik niezmiernie sie ucieszył z tego, ze ktoś pozbawił go problemu. Został tylko Wirtik. Qukik zasadził sie na niego w ciemnym kanale gdy jego wróg wracał do legowiska. Już miał oddać strzał gdy Wirtik zauważył go i z nadskavenska szybkością rzucił sie w bok, przez co zatruta gwiazdka chybiła celu. Quikik nie miał wyboru. Założył parę stalowych pazurów na ręce i rzucił sie w pogoń za swa niedoszła ofiara. Tamten tylko na to czekał i wyskoczył na niego zza rogu korytarza. Qukik uchylił sie przed zatrutym ostrzem mierzącym w stronę jego głowy, zaatakował mijając o włos pierś przeciwnika. Quikik sparował następny cios i rzucił sie do przodu. Lewa ręką napotkał opór w postaci twarzy Wirtika. Tamten nie przejął sie tym za bardzo i przeszedł do ofensywy. Jego dwa ciosy cudem minęły Quikika. Qukik wyraźnie jednak zauważył ze jego rywal zaczyna wpadac w czarny głód. Nie miał zbyt wiele czasu gdyż Wirkit atakował z coraz większa zaciekłością. Nagle Quikik spostrzegł lukę w obronie przeciwnika i natychmiast to wykorzystał wbijając ostrza w pierś Wirtika. Ten zachwiał sie i wpadł do wody, a jego ciało popłynęło z prądem. Qukik nie miał siły by sprawdzić czy Wirtik na pewno nie żyje, byl jednak pewien, ze nie ma już konkurencji.
Z radością to ogłosił następnego ranka Throtowi Nieczystemu, dla którego miała być ta misja. Z tego co sie dowiedział klan Moulder potrzebował spaczenia do swoich genetycznych eksperymentów, a on Quikik miał udać sie do ruin ludzkiego miasta Mordheim i znaleźć jak najwięcej tego kamienia. Oczywiście nie bez odpowiedniego wsparcia. tydzień później Quikik był gotowy do drogi. Jako miejsce w którym miał spotkać się ze swoimi podkomendnymi, wyznaczono mu jeden z głównych kanałów prowadzących bezpośrednio pod Mordheim. Gdy Quikik stawił sie w umówione miejsce przeżył straszne rozczarowanie. Oczekiwał ze poprowadzi jakaś wielka armie, a to co zobaczył przypominało raczej bande obdartusów. Największy zawód sprawił mu klan Moulder przysyłając sześc wielkich szczurów. Quikik liczył na to, ze dostanie kilka tych wielkich bestii nazywanych szczuroogrami, a tu cos takiego. Klan Eshin sprawił sie nieco lepiej. Przysłał jednego ze swoich czarodziei, niejakiego Tranka. Oprócz niego dwóch kandydatów na zabójców, przechodzących ostatnie testy - Thola i Foxika, oraz dwóch nowicjuszy w sztuce zabijania - Glogina i Siquaka. Ci trzej pierwsi mogli stanowić zagorzenie dla Quikika, mogli chcieć przejąć dowództwo nad drużyną i co za tym idzie pozbawić go życia. Już mieli wyruszać gdy zjawił sie Throt. Zbliżył się do Quikika i dal mu jeszcze jedno zadanie. Powiedział "Miesiąc temu wysłaliśmy inna ekspedycje ta jednak od dwóch tygodni nie dostarcza nam spaczenia! Znajdźcie ich i odbierzcie zaległy spaczeń. Acha! I jeszcze jedno - im lepiej będziecie sie spisywać, czyli im więcej kamienia dostarczycie tym więcej dostaniecie w zamian. Rozumiecie? Więcej broni, skavenow i innych rzeczy. No to idźcie!" - zakończył przemówienie i odszedł. Quikik odwrócił sie do reszty bandy i powiedział - "No nie słyszeliście mistrza Throta? Idziemy!". I... poszli.

Jeśli nie dostanę za bardzo za moją grafomanię i jak będę miał chwile na poprawienie następnych raportów to dorzucę te resztki co mam na skrzynce :)
Ostatnio zmieniony 25 lut 2008, o 23:36 przez Hobbit, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Skavenblight
Naczelna Prowokatorka
Posty: 6092
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Skavenblight »

Tytuł tematu nie mógł już być bardziej poprawny językowo?

Oczywiście nie zmienia to faktu, że popieram pisanie historii band i raportów w formie opowiadań. Proszę jednak pamiętać, że na raporty bitewne mamy już oddzielny temat. O tutaj.

Tutaj zatem może zajmijmy się tą pierwszą rzeczą, czyli pisaniem historii band.

Awatar użytkownika
sojowy
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 127

Post autor: sojowy »

Jeeezu, co za ortooografia! Ale byki. Fajnie się to czyta, ale ortografia odbiera większośc radości z czytania.
Miło byłoby taką bandę rozerwać na strzępy swoimi reiklandczykami.

Awatar użytkownika
Hobbit
Falubaz
Posty: 1207
Lokalizacja: O(j)pole

Post autor: Hobbit »

Obawiam się, że to nie tyle ortografia, co gramatyka, a z poprawieniem tego jest już nieco gorzej. W sumie pisałem to jakiś czas temu i sam się przeraziłem jak to teraz przeczytałem, a i tak masz szczęście bo przed wklejeniem tego tutaj poprawiłem prawie wszystkie błędy ortograficzne (dzięki programistom za korekcje błędów w Firefoksie) :] A co do małej bitewki to myślę, może kiedyś na jakimś konwencie sobie w Mordheima znowu pogram, chociaż większość mojej bandy została wcielona do bardziej regularnej armii :)

ODPOWIEDZ