Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Arena Śmierci nr 33 - W Czeluściach Pod-Świata

Post autor: Klafuti »

Kordelas pisze:[Czas prowadzić moja postać za parę Aren ,przeczytałem tamtą ,naprawdę super pomysł Klautfi ,aczkolwiek III Rzesza też tak kombinowała ,ale chyba nie zdążyli... :) ]
Tak się składa, że Imperium to Niemcy.
Zrób to!
http://www.fallout3.net/obrazki/nowiny/hardkor44.jpg
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Jasne ,wiem ,że Imperium było wzorowane na Niemcach ,a głównie na Świętym Cesarstwie Narodu Niemieckiego :roll:

Cos takiego ,tylko bardziej niż cały obudwoany człowiek ,Magnus będzie po części tą maszyną ;)]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Dzisiaj jeszcze coś zapostuję. Być może finał nawet. :P ]

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

Po wyciągnięciu informacji od Magnusa, Selina wyszła z areny. Jego nagłe wskrzeszenie powinno być dla niej szokujące, ale po powrocie z martwych już kilku zawodników nic nie było wstanie ją zadziwić. Nawet pojawienie się hordy demonów nie wydawało się niezwykłe. Jednak Selina czuła, że z tą drugą sprawą wiąże się coś ważnego, czego skutki niedługo się ujawnią.
Miasto wydawało się niemalże opustoszałe mimo kręcących się po ulicach grupek skavenów. Zawodnicy, którzy wprowadzali tu trochę ludzkiego życia już nie żyli i podziemna twierdza powoli wracała do swojego dawnego wyglądu. Istoty innych ras niż szczuroludzie uciekali lub byli łapani jako niewolnicy. Widać było, że Arena zmierza ku końcowi.
Wreszcie Selina dotarła do kwatery inkwizytora. Zapłaciła kilku stojącym niedaleko skavenom by sprawdzili pokój. Nie ufała Magnusowi na tyle by zaufać mu w kwestii rozbrojenia pułapek. Ten fanatyk mógł chcieć ją zabić nawet w wypadku przegranej. Po chwili wysłane szczury, wróciły zapewniając, że pomieszczenie jest czyste. Tak jak podejrzewała, zabrali też wszystkie przedmioty, które mogły stanowić jakąś wartość - złote posążki czy amulety Sigmara. Najemniczka nie przejęła się tym. Ją interesował tylko fragmenty ostrza. Z lekkim wahaniem, spełniła wszystkie polecenia łowcy czarownic i wyjęła z skrytki ostrze oraz trzon miecza. Zabrała też jego dziennik.
Gdy wróciła do swojej kwatery, na biurku czekała na nią krótka wiadomość, ozdobiona znajomą pieczęcią. Po przeczytaniu jej treści Selina uśmiechnęła się. Jej ludzie przybyli na ostatnią cześć Areny by zapewnić jej z cienia wygraną. "To dobrze." pomyślała "Zwykłe skaveny raczej nie dałyby rady podejść tej wampirzycy".
W napływie dobrego humoru spełniła ostatnie życzenie Magnusa i wysłała jego raport. Nie sądziła by dotarł on przed końcem Areny wiec inkwizycja i tak nie zdoła się zemścić. Przejrzała również dziennik dawnego przeciwnika, szczególnie wpisy dotyczące Marii. Może jedno z jego spostrzeżeń zapewni jej wygraną.

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3720
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Maria już drugą godzinę siedziała na skraju łóżka sącząc swoje ulubione wino. Wszystko szło po jej myśli. O dziwo na koniec został jej jeden z mniej niepokojących przeciwników. W wypadku ekwipunku wampirzycy jej słabe i żałosne sabotaże nie zadziałają z jednego prostego powodu. W tym prostym rynsztunku nie ma co zepsuć a zapas broni jest na tyle duży, że nawet utrata jednego miecza szybko zostanie zastąpiona kolejną może już nie tak doskonałą, ale nadal dobrą brzytwą. Wredny kurczak który nie raz ratował jej życie aktualnie zasilał zapasy lokalnych turkuci podjadków. Cóż pozostało pójść tam, zarżnąć zdradliwą sukę zabrać wygraną i resztę miecza i w końcu wynieść się z tej parszywej okolicy. Może i dzięki pobytowi tutaj zyskała parę przydatnych umiejętności, ale i tak miała podziemi dość. Zjadła by w końcu porządnie wysmażonego łososia a nie te ochłapy które tutaj serwują. Arena już się nawet nie otwiera. Willard powoli popada w alkoholiz od tych przeklętych podziemi. Wilhem miał sie wcale lepiej, ale przebywał tu znacznie krócej.
Nagle zabiły dzwony...
Maria wstała podniosła broń, sprawdziła ją jeszcze raz. Nastawiła pasy ka kaftanie. Wszystko było jak należy.
- Do zobaczenia. Nie rozłaźcie się niedługo wracam - rzuciła im chwytając za klamkę.
Wtem podszedł do niej Willard, objął i poklepał po plecach. - Z fartem moja droga, z fartem.
Wilhem tylko uśmiechnął się krzywo. Nie lubił dramatyzmu.
Kiedy wyszła na ulicę wiedziała, że pozostało jej już tylko 3 rzeczy które musi tu zrobić. Zabić, zabrać i wyjechać ...

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

[Co z tym finałem?]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Rozegrany ;) ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[No to czekamy z niecierpliwością :D ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

WALKA FINAŁOWA
MARIA STEINVOR vs SELINA AR'DMONT

Sojusz to w świecie ogarniętym wojnami kwestia priorytetów, o czym wie każdy wódz i każdy prawdziwy wojownik. Odwieczne prawidła wojny mówią więc, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci czeka, by dobić osłabionego. Gdy jednak dwóch zamiast bić się zawiązuje sojusz, trzeci jest przegrany zanim rozpoczął walkę. Gdyby narody Starego Świata mogły dowiedzieć się o spotkaniu, jakie odbyło się pod Areną Śmierci w ostatnim dniu jej istnienia, z pewnością rozważyłyby pomysł migracji na południe. W niewielkiej, zakurzonej salce, niczym specjalnym niewyróżniającej się spośród dziesiątków podobnych pomieszczeń gospodarczych Areny, zasiadali czterej słudzy Mrocznych Potęg i trzynastu Skavenów.

- A więc zostało postanowione - podsumował jeden z demonicznych cieni.

- Zostało-zostało - przytaknęły Skaveny. Ich oczy błyszczały w półmroku, ciemne guziki z maleńkim blikiem, ruchliwe i szalone.

- Kiedy możemy ją zabrać?

- Kiedy chcecie, byle po walce-zabijaniu. I jak już dacie niebieski ogień-płomień.

- Już daliśmy, szczurze ścierwa! - ryknęła jedna z sylwetek głosem Khorne'a, boga krwi. - Chcecie więcej?!

- To nie była danina-dar - zaprotestowała zgodnie Rada Trzynastu. - To tylko początek-początek tego, co oczekujemy.

- Nasi czarnoksiężnicy już pracują ze spacz-inżynierami - przemówił zakutany w atłasy posłaniec Pana Rozkoszy. - Wasza Arena wraca do świetności na jedną noc.

I była to prawda. Oczom zmierzających ku zrujnowanemu niegdyś budynkowi Areny ponownie ukazał się tytanicznych rozmiarów świder, przykuty łańcuchami do smoliście czarnych skał. Ściany z kamienia i roniącego rdzawe łzy metalu rozdarte niedawną eksplozją i upadkiem były na swoich miejscach, spojone jakąś przerażającą mocą. Siatka błękitnego ognia, emanującego z miejsc, w których dało się jeszcze dostrzec niedawne pęknięcia przywodziła na myśl najczarniejszą ze stuk magicznych zaklętą w kamieniu.

Trzynaście uderzeń dzwonu wybrzmiało raz, drugi i trzeci. Odbijający się echem łomot ściągnął na Arenę Śmierci wszystkie żywe istoty w promieniu wielu mil. Kiedy gigantyczny świder obrócił się krusząc pokłady skał ponad ich głowami, dzwony jeszcze biły.

Poczuły to bardziej jako ból niż emocję. Dojmujący strach, oblewający skórę na przemian zimnym i gorącym potem i dreszcze, odczuwalne tak silnie, jakby ktoś przesuwał po ich skórze tępym heblem. Nie wiedziały skąd bierze się ta pewność ale ich dary zgasły i rozpłynęły się. Bogowie Chaosu zabrali, co należało do nich.
Świder z drżeniem przebił powierzchnię ziemi czarnej jak bezgwiezdna noc, lecz nie przestawał się wynurzać. Nigdy dotąd nie wzniósł się jeszcze tak wysoko, nawet w Norsce, kiedy areną zmagań było smagane północnym wiatrem zbocze góry.

Skaveńskie wrzeciono otworzyło się niczym kolczastym, metalowy kwiat. Usunięto zewnętrzne ściany, co oznaczało, że pomiędzy rzędami trybun wznoszących się teraz na metalowym stelażu, a polem walki znajdowała się ziejąca pustka. Arena Śmierci była teraz niczym więcej niż ogromnych rozmiarów dyskiem osadzonym na szczycie kolczastego świdra.

Obydwie, wygnana wampirzyca i zwykła kobieta, której talent do spisków i zdrad wyrąbał drogę na szczyt, spojrzały w zasnute mrocznymi chmurami niebo. Widok mógł przyprawić o utratę zmysłów. Arena Śmierci wisiała w powietrzu gdzieś ponad Pustkowiami Chaosu, otoczona wyjącym wiatrem i aurą szaleństwa. Dokładnie ponad nimi otwierała się w niebie ziejąca dziura jak lustrzane odbicie malstromu. Skręcone wokół niego chmury odkrywały coś nieziemsko przerażającego. Prosto z północnego nieba patrzyło na Arenę oko otoczone pierścieniem nienazwanych kolorów.

Selina szybko odwróciła wzrok. Czuła, że jeśli jeszcze raz spojrzy w to, co wisiało ponad nimi, rozpłacze się z przerażenia. Maria nie wyglądała lepiej. Była jeszcze bardziej blada niż zwykle, a rozbudowane trybuny mieściły taką ilość stworzeń, że odszukanie w tłumie jej towarzyszy było całkowicie niemożliwe. Podeszła do skraju Areny i wyjrzała ostrożnie. Z początku miała wrażenie, że ziemia pełna jest pełzających owadów. Dopiero po chwili dotarło do niej, że są zbyt wysoko, by rozróżnić pojedyncze sylwetki, a czarna gleba pod nimi roi się od pomniejszych demonów. Były wszędzie. Kłębiące się pomioty Mrocznych Bogów zajmowały przestrzeń aż po horyzont. Niczym insekty na mrowisku właziły jedne na drugie, a niezliczone miliony oczu utkwione były w niej.

- Finał-finał! - wrzasnął jeden ze Skavenów. Podwyższenie z trzynastoma stalowymi tronami wróciło, tak jak i zasiadająca na nich Rada. Obok nich wzniesiono cztery trony, zajęte teraz przez mroczne sylwetki Heroldów. - Zaczynajcie zabijać!

Selina uśmiechnęła się. Maria też, ale jej uśmiech wypadł lepiej przez imponujące uzębienie. Kobiety stanęły naprzeciw siebie, piękne i groźne. Zadzwonił dzwon. Pojedynczym, głuchym uderzeniem obwieścił początek walki.

Selina wyrwała pistolet z kabury i złożyła się do strzału. Nie łudziła się, że uda się jej zwyczajnie zastrzelić przeciwniczkę, choć nie miałaby nic przeciwko temu. Maria była już jednak blisko, trzymając w dłoniach ostre jak brzytwa wakizashi. Zawirowała wokół najemniczki i z półobrotu uderzyła obydwoma sztyletami w serce. Kolczuga ocaliła Selinie życie. Zbliżyła dłoń z pistoletem i niemal z przyłożenia wypaliła wampirzycy w pierś. Tego nie można było nie trafić. Siła uderzenia odrzuciła Marię o krok w tył, a przód jej skórzanego kaftana splamiła ciemna krew. Mimo ogromnego bólu, kobieta zdołała utrzymać się na nogach i odeprzeć szalony atak Seliny. Tileanka nie mogła uwierzyć, że ktokolwiek, kto otrzyma takie trafienie może dalej walczyć. Nie doceniła Marii Steinvor, która przyciskając jedną dłoń do postrzelonej piersi, zeszła z linii ataku i nawet nie parując ciosu bastarda chlasnęła wroga przez twarz. Wyprowadzone z dołu cięcie mierzone było na skroń. Wakizashi zachrobotało na kości szczęki i niemal przepołowiło Selinie ucho. Polała się krew, budząc w Marii głód.

Kobiety rozdzieliły się na chwilę. Selina próbowała otrzeć twarz z posoki, zalewającej jej bok głowy. Nie spieszyło się jej do starcia. Czekała na ruch wroga, o którym tylko ona i nieliczni ludzie z cienia wiedzieli, że był straszliwym błędem. Maria wypowiedziała dziko brzmiące słowa, zataczając wokół siebie krąg dłonią. Nie mogła wiedzieć, że przyjaciele Seliny już dzień wcześniej zmusili Skavenów do przekonstruowania jednej z ich sekretnych broni. Mimo zaangażowania znacznych środków niemal nie zdążyli. Rozpylony w kwaterach Marii, wysokoaktywny pył spaczeniowy osiadł na jej skórze, pancerzu, broni i włosach. Kiedy wampirzyca uniosła dłoń, żeby otoczyć swoje ciało nieprzebijalnym okryciem Panna, emitowane przez spaczeń pole uaktywniło się. Maria w jednej chwili straciła panowanie nad mocą, która wybuchła wokół niej w niekontrolowanej erupcji. Różnobarwne światło zalało Arenę. Selina, wrzeszcząc jak opętana ruszyła ku oszołomionemu wrogowi. Jej plan miał pozbawić Marię życia, a ona nadal trzymała się na nogach. Z furią cięła ją raz i drugi, lecz bastardzi miecz odbił się od grubego, kostnego pancerza okrywającego wampirzycę, nie czyniąc jej więcej szkody niż smagnięcia lekkim patykiem.

Odpowiedź Marii była straszna. Choć ciągle oszołomiona czymś, czego do tej pory nigdy nie poczuła, udało jej się opanować na tyle, by mogła podjąć walkę. Zraniona pierś bolała ją paskudnie, ale ból osładzał jej widok oszpeconej twarzy Seliny. Wampirzyca zasyczała złowrogo i rzuciła się ku wrogowi, unikając płaskiego pchnięcia. Już pierwszy sztych przebił Selinową kolczugę. Wakizashi utkwiło w jej ramieniu, a Maria z rozpędu kopnęła Tileankę kolanem obalając na plecy. Sekundę później dosiadła wroga i wzniosła drugi sztylet do ciosu. Selina pchnęła ją rękojeścią bastarda w pierś, a potem zaplotła obydwie nogi na szyi rywalki. Nagłe szarpnięcie rzuciło Marię do tyłu. Ugryzła wbijający się jej w gardło goleń i z radością usłyszała wściekły krzyk Seliny. Nie zdążyła jednak skosztować jej krwi. Płaz miecza wyrżnął ją w potylicę z taką siłą, że potoczyła się po splamionych krwią kamieniach.

Tłum zawył z uciechy widząc, jak Selina wstaje i krzyżowymi cięciami miecza spycha Marię aż na skraj Areny. Poza nim była już tylko nicość i hordy demonów w milczeniu obserwujące każdy ich ruch. Starły się na krawędzi, z brzękiem i łomotem uderzających o siebie ostrzy. Ich walka wydawała się teraz odwieczna i majestatyczna, niczym bliźniaczych bogiń, toczących mityczne zmagania przed powstaniem każdego ze światów. Wakizashi migotały w dłoniach Marii, dwie jasne błyskawice, uderzające ze straszliwą precyzją, lecz to Selina zdawała się wygrywać. To prosta wola życia zdawała się dawać jej siłę, by mogła dokonać niemożliwego.

I niemożliwe stało się, gdy Selina, obracając w dłoni rękojeść miecza, uderzyła zza pleców w wyprowadzającą pchnięcie rękę. Kostny pancerz trzasnął, kiedy ostrze oddzieliło dłoń od przedramienia, pozbawiając Marię jednego z Wakizashi. Wampirzyca zawyła i upadła na kolana, skłaniając nisko głowę.

Selina powlokła się ku niej, dysząc ciężko. Teraz nadeszła pora, żeby zakończyć walkę. Jedno cięcie i zdekapitowana wampirzyca osunie się w otchłań poza Areną. Była tuż przy niej, gdy Maria podniosła głowę. W jej ustach tkwiły szczątki rozgryzionej buteleczki z krwią. Selina podniosła broń, ale nie zdążyła nawet krzyknąć. Maria zerwała się z szybkością atakującego węża i złapała ją za gardło jedyną pozostałą jej dłonią. Widzowie wstali z miejsc. Wielki gwar wzniósł się ponad Areną Śmierci.

- Miałaś… cały ten czas - wycharczała Selina, poprzez zamkniętą w stalowym uchwycie tchawicę. - Cały czas…

- Miałam - przytaknęła Maria. - Ale dla ciebie, moja droga, mam coś jeszcze…

Selina nie zdążyła nawet mrugnąć. Rzucona na posadzkę wypuściła z dłoni miecz. Maria przydepnęła jej zranione ramię i nachyliła się. Tileanka krzyknęła z bólu.

- Wiesz jak on działa? - zapytała, pokazując fragment Fallblade'a. - Po prostu zabija! - odpowiedziała sama sobie i nie czekając na nic więcej wbiła go Selinie prosto rozwarte w grymasie bólu usta.

Jakaś siła porwała najemniczkę z miejsca i cisnęła w powietrze. Ogromne oko ziejące w niebie niczym dziura do piekła otworzyło się jeszcze szerzej. Wampirzyca wrzasnęła wyciągając w desperacji ramię po błyszczący zielenią kawałek ostrza, ale on spadł i potoczył się ku krawędzi, gdzie zniknął.

Selina, porywana wirującym wiatrem krzyczała i krzyczała. Maria nie rozumiała, jak ktokolwiek, kto otrzymał takie rany może jeszcze żyć, ale nie potrzebowała na to odpowiedzi. Byli wszakże na Pustkowiach Chaosu. Po raz ostatni spojrzała w górę, gdy Selina znikała wewnątrz dziwacznej materii Oka. Jej krzyk mógłby obudzić zmarłych. Chmury zamknęły się za nią jak usta.

- Teraz ona - zaśmiał się jeden z demonów, pokazując Marię swoją laską. - Wojownik. Wampir. I czempion.

- Wasz ogień-płomień jest zły-niedobry dla nas - odezwał się jeden z członków Rady. - Nic nie dostaniecie.

- Milcz, szczurze! - ryknęły demony jednym głosem. - Jest nasza, ścierwa, tak jak i wy! Może Potęgi dadzą wam kiedyś umrzeć, żałosne istotki. Teraz ginie wasza wspaniała Rada.

- Rada nie istnieje… - szepnął stary Skaven w szatach mnicha zarazy. - Skaveni nie istnieją. Coś, co nie istnieje, nie może zginąć…

Maria ponownie osunęła się na kolana. Niczego już nie czuła. Ze wszystkich stron otoczyły ją nienawistne postaci. Próbowała się bronić, ale szybko okazało się, że nie musiała. Jeden ze Skavenów zapiszczał zdzierając z siebie szatę członka Rady. Pod nią znajdowały się tylko ładunki, pozczepiane ze sobą kabelkami. Z donośnym kwikiem wcisnął przycisk w tym samym momencie, w którym biegnący Wilhelm roztrącił demoniczne sylwetki i obalił ją na ziemię. Eksplozja była ogłuszająca. Stopione fragmenty skał i świecącego błękitno spaczenia wypełniły powietrze ponad ich głowami. Arena po raz drugi już w swej historii runęła w dół. Skaveni byli jednak szaleni, ale nie głupi. Plujące ogniem mechanizmy utrzymały spadające wrzeciono w dobrym miejscu. Z hukiem i chrobotem zagłębili się w ziemi, a kiedy gigantyczne łańcuchy napięły się wstrząs rozdzielił ich i rzucił gdzieś w ciemność.

Jakiś czas później, Maria otworzyła oczy…
Ostatnio zmieniony 20 maja 2013, o 12:11 przez Naviedzony, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Mistrz! =D> został tylko epilog, a potem możemy drukować i wydawać. Będziemy bogaci! :mrgreen: ]

Tor-Berith już wiedział. Odkrył brakujący element układanki losu, wiedział, co należało zrobić, by Niszczyciel nie nadszedł. To było takie proste... Chwilę potem walka zakończyła się, olbrzymia siła wstrząsneła Areną, a fala wybuchu wypaliła jego egzystencję z tego świata.
***
Kairos znów zaskrzeczał, lecz była to upiorna parodia śmiechu. Stracili mnóstwo agentów, łup wymknął im się z rąk, lecz klęska nie była całkowita. Przyszłość została zmieniona, a nadejście Niszczyciela powstrzymane. Ten głupiec, Khorne nawet nie wie, ile dziś przegrał.
***

Przykuty do czarnej skały mężczyzna szarpnął łańcuchami. Krwawy bóg zapewnił mu bardzo dobry widok na to, co działo się na Arenie. Kharlot musiał patrzeć, czy tego chciał, czy nie. Patrzył więc i modlił się by nie ujrzeć widoku, który prześladował jego myśli od dawna.
W końcu Selina poległa. Zdawałoby się, że nic nie może pogłębić wymiaru cierpienia Kharlota, jednak Khorne szybko mu udowodnił, jak bardzo wojownik się mylił.
-Myślałeś, że unikniecie konsekwencji? Nie ma ucieczki przed karą! Kolejne dwa życia za cenę twojej słabości- huknął Pan Caszek. Kharlot nie dawał po sobie poznać,że słuchał, po chwili jednak podniósł głowę.
-Jak to dwa?- spytał zaskoczony- przecież....- i wtedy zrozumiał. Cichy jęk przerodził się w ryk bólu, szarpane łańcuchy ledwo trzymały, a echo okrzyków niosło się po całym Immaterium.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
MikiChol
Chuck Norris
Posty: 565
Lokalizacja: Poznań

Post autor: MikiChol »

[Finał mega! =D> =D> =D> Dzięki wszystkim za super arenę. Już nie mogę się doczekać następnej.
P.S Taki szczegół - w Radzie Trzynastu zasiada tylko 12 skavenów, 13 członkiem jest symbolicznie sam Rogaty Szczur ]

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

[Wspaniale opisana walka Naviedzony =D> Naprawdę pokazałeś klasę. Orientuje się ktoś kiedy kolejna Arena?]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[ Geniusz =D> naprawdę geniusz =D> zastanawia mnie co by się tam działo ,jakby był tam Magnus wśród Pustkowi Chaosu 8)
również wszystkim dziękuję za moją pierwszą i nie ostatnią Arenę ;)
@Byqu
dobry pomysł ,trzeba opublikować tą Arenę i trzepać forsę :mrgreen: ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Dziękuję Wam! :) Teraz czekamy jeszcze tylko na epilog, bo zwycięzca ma zwyczajowe prawo do zakończenia Areny i dopisania historii zarówno jej, jak i swojej postaci. Po epilogu ostatecznie zamkniemy Arenę. :)
MikiChol pisze:P.S Taki szczegół - w Radzie Trzynastu zasiada tylko 12 skavenów, 13 członkiem jest symbolicznie sam Rogaty Szczur ]
Nie miałem o tym pojęcia, nie gram Skavenami. ;)

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

[Jedno słowo: Majstersztyk =D>. Taki mały roleplay na zakończenie]

Aszkael stał na najwyższym punkcie areny obserwując ostateczne starcie. Walka jednak nie było tym co pochłonęło uwagę wybrańca. Nasłuchiwał szeptów w eterze. Demony był obecne na arenie i wprowadzały boski plan. Ich atak na Magnusa był początkiem. Czuł też aury innych wybrańców. Jedna jego zadanie się zakończyło mimo że nie zdobył Fellblada wypełnił mały fragment planu. Z rozmyśleń wyrwał go krzyk..tak znajomy.W mgnieniu oka wybraniec ponownie stał pośród spaczonych drzew i potężnych metalowych kolców. Bogowie znów przywołali go do swej domeny. Jego nagroda bądź kara jeszcze miała trwać. Szepty demonów się nasiliły a wybraniec ruszył w stronę z której dobiegł go krzyk. Kto wie może znajdzie Kharlota...przecież ma na to całą wieczność. Wieczność którą spędzi na walce.

[Podłączam się do pytania: kiedy kolejna arena?]
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[ Kiedy i gdzie? Mój krasnolud już czeka :D ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ @Rogal - uratujesz Kharlota i powrót za kilka aren :wink: heh Bez wątpienia to była wiekopomna arena, spojrzeć wystarczy na liczbę stron.
@Byqu w sumie Kharlotsson by dziwnie brzmiało... :D zamierzasz kiedyś wyjść z warpa ?
@Naviedzony, nasz MG - po prostu =D> za zaangażowanie mimo studenckich przeciwności i styl oraz wspaniałe prowadzenie, zamierzasz wystartować na 34' ? Bo jak tak to, z uwagi na brak czasu na wcześniejsze napisanie postaci moglibyśmy ci zaklepać miejsce jako gratz.

Gratulacje dla Marii i uczestników. Co do kolejnej Areny to wrzucę ją po tym jak Kuba zakończy wątek epilogiem zwycięstwa a wy ochłoniecie nieco po tej dawce epickości. Zasady i fluff napisane, jeszcze tylko podpost fabularny i wrzucę.
Z uwagi na liczne pytania:
- broń do wyboru do koloru, walczcie czym chcecie nie będę nikogo ograniczał listą broni, jedynie staff stricte warhammerowy będzie pocięty ze względu na rasy. Pozwoliłem sobie rozwinąć niektóre listy i zasady.
- Magowie, wierzchowce i chowańce dopuszczone.
- Lokalizacja jest Top Secret. Mogę tylko powiedzieć, że aby dotrzeć na miejsce spokojnie styknie Staroświatowcom dojazd drogami ale później... będzie trzeba się trochę zamoczyć i zwalczyć nietuzinkowego przeciwnika jakim jest choroba morska :D ]

Awatar użytkownika
Rogal700
Chuck Norris
Posty: 429
Lokalizacja: Bieruń

Post autor: Rogal700 »

[W sumie powrót chciałem walnąć już w tej arenie a na 35' walnąć jakiegoś łowcze czarownic, ale to się zobaczy]
WoCH W.19/R.9/P.7
Razem:35

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[ Dobra, zlituje się nad wami moja mała demoniczna dziewczynka, psychopatka (pół demon) idzie na bok. Za to mój elfi wojownik już czeka aby was wszystkich pozarzynać :D ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Naviedzony, jak zwykle wyszło Ci niesamowicie, ale tego akurat byłem pewien od samego początku :wink: Poprowadziłeś całą tą Arenę od początku do końca (co ostatnimi czasy nie jest tak oczywiste :lol2: ), miałeś fajny plan na tło fabularne, o którym zazwyczaj się zapomina no i umilałeś nam zabawę różnymi fabularnymi eventami.

Co do reszty uczestników: bez cienia skromności stwierdzam, że mieliśmy porażającą inwencję twórczą :) nabiliśmy 55 stron całkiem wartościowego rolpleja, wikłając się w karczemne burdy, walki z potworami, wzajemne sojusze oraz wielowątkowe spiski. Całkiem nieźle jak na forumową zabawę, musicie przyznać. Tradycyjnie, czekam na następną Arenę i niechaj będzie jeszcze lepsza niż ta tutaj (o ile w ogóle się da :wink: ).
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

ODPOWIEDZ