ARENA ŚMIERCI NR 34 - KRÓLESTWA MANANNA

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Re: ARENA ŚMIERCI NR 34 - KRÓLESTWA MANANNA

Post autor: GrimgorIronhide »

[ Kubaf - skreśl jedno zero w liczbie arabów, bo mnie szlag trafi. I czy za te 'produkty' GW daje ci jakieś premie za reklamę ? :mrgreen:
Dobra, unormalizujmy bitwę, bo właśnie ją urozmaiciłem :twisted: Jak się bawić to się bawić ! ]


Adelhar szedł brukowaną portową promenadą w otoczeniu grupy gwardzistów w bieli, którzy halabardami skutecznie torowali drogę księciu oraz brutalnie odganiali wszystkich natrętów kopniakami. Książę Mórz zatrzymał się na chwilę i wciągnął głośno powietrze.
- Ad-Dar-Ar-Bayda... przynajmniej nie cuchnie tu aż tak strasznie jak przed rokiem.
- Bakshish! Bakshish, co łaska pan król! - jakiś arab w pasiastym turbanie przemknął się między dwoma gwardzistami.
- Ja ci dam 'bakshish', patałachu! - warknął Faust, młody porucznik Adelhara wyszarpując pistolet i wypalając natrętowi prosto w brzuch. Na dźwięk wystrzału wszyscy tubylcy uciekli od marienburczyków aż się kurzyło, jeszcze zanim trup padł na ziemię. - Normalnie jeszcze gorsi niż Cyganie w Stirlandzie!
Książę Mórz skinął ze śmiechem głową i ruszyli dalej. Mijali dziesiątki najemników i pasażerów kręcących się po porcie a także małą armię marynarzy z całej floty, uwijającą się przy skrzyniach i innych ładunkach kierowanych na statki czy ze statków. Wkrótce dotarli do centrum portu o porządnych kamiennych falochronach, rzeźbionych na kształt lwów i delfinów. Tam, tuż obok zacumowanej "Dumy Driftmaarktu" stanowisko dowodzenia nad skomplikowanym procesem zawinięcia do portu ustanowił komandor De Merke, w tej chwili zajęty czytaniem jakiegoś zwoju. Kiedy zbiżyli się wielkiej góry skrzyń i beczek, komandor odwrócił się do nich.
- Książę-admirale. - oficer stuknął obcasami. Krople potu perliły się w długim warkoczu i brodzie Merkego. - Prawie wszystko idzie zgodnie z planem. Do wieczora uwiniemy się z towarami, chłopaki ciężko pracują by mieć wolną noc. - Theo wyszczerzył się.
- 'Prawie' ? - Adelhar uniósł brew. Uśmiech dowódcy "Gargantuana" momentalnie zrzedł i De Merke podał mu papier z napisami w Reikspielu oraz po arabsku. Książę zmarszczył czoło i niemal rozdarł papier. - ILE DO CHOLERY ?! Nie dość że uzbrojone galery imperialne śmią nas kontrolować przy cumowaniu to jeszcze to...
- Ten cesarski kundel był nieustępliwy i... - komandor odruchowo cofnął się o krok.
- Podatek od lin... podatek od trapów... podatek za masowe mącenie wody ?! No tego już na brodę Mananna za wiele... przegięli trójzęba! - cisnął zwój do morza i odchodząc rzucił jeszcze przez plecy - Nie reguluj nawet szylinga z tego rachunku póki nie dam ci znać!
Komandor pospiesznie skinął głową i wrócił do instruowania ludzi.
- Ostrożnie tam z tym winem, kundle płastugą w rzyć rekina trącone!

***
- Od kiedy w ogóle imperialni się tu panoszą ? Sułtan Casablanki jeszcze piętnaście lat temu wieszał ich na murach albo oddawał tłumowi... Dziwne...
- Wnioskując po burych jak pustynia mundurach i niebieskich piórach, są z sił ekspedycyjnych Imperium. Sudenburg poszerza swe wpływy na sąsiadów... - rzucił z udanym zamyśleniem Faust.
Książę już miał coś odpowiedzieć, gdy poczuł że ktoś dotyka jego przeguba.
- Ty zawszony szczurze pustynny, wara bo łapy odet... - Adelhar uniósł wzrok i zamarł - Sułtan Fahid ?!
Wytatuowany na twarzy arab o sięgających ramion kręconych włosach i wystrzyrzonej bródce uśmiechał się. Cały, od pochwy zdobnego sejmitara po diadem na turbanie pokryty był taką ilością złota, kamieni szlachetnych i brokatowych szat, że jedynie purpurowy płaszcz sprawiał że nie oślepiał przechodniów tęczowym blaskiem. Książę Mórz i sułtan uścisnęli się jak druhowie, a ich gwardie wyprężyły się na baczność.
- W końcu znów zaszczycasz me ziemie, żeglarzu z północy.
- Żeglarzy z północy nie spotkałem w czasie całej swej podróży i jestem z tego więcej niż rad... Fahidzie, cieszę się że stawiłeś się osobiście, ale powiedz... dlaczego jakieś imperialne psy zawiadują twoim portem i chcą mnie bezczelnie okraść.
- Ach. Przejdźmy się. - otoczeni kordonem mameluków w złotych pancerzach i halabardników w białych płaszczach ruszyli w kierunku wystawnej budowlim górującej nad portem. - Przybyli tu w cztery galery wojenne jakieś trzy tygodnie temu. Moi naiwni ludzie przyjęli ich jak handlarzy a oni zapowadzili terror i chwycili nadbrzeże żelazną ręką. Ich kapitan - von Aschemberg zajął latarnię i kasztel zarządcy portu jako swą kwaterę i koszary. Postawili tam ogromne działo, które może ostrzelać całe miasto. Jego statki pilnują bramy morskiej a dwa silne patrole nieustannie mącą spokój w dokach. Nie żeby ktoś go kiedyś nie mącił, ale złodziejaszków mogłem wsadzać na Żelazną Klacz.
- A co chroni tych... osięmdziesięciu ludzi, czyż nie ? - rzucił kpiąco Adelhar.
- Potęga Sudenburga. Przez najazdy nieumarłych z pustyni i mroczne elfy nie mam dość sił by pokonać tę kolonię, nie mówiąc o całej flocie Cesarstwa.
- Hmm... A gdybym... Po cichu załatwił ten problem i odpłynął hen daleko na południe ?
- Byłbym ci tak wdzięczny że odpuściłbym ci cał... ćwierć wydanych przez twoją flotę i jej pasażerów pieniędzy.
- Trzy czwarte.
- Pół.
- Zgoda. - Książę zwrócił się do Fausta. - Leć i zbierz Ostrza Mananna, przynajmniej trzydziestkę. Znajdź też Joachimowicza... widziałem po drodze jak razem z towarzyszami grozili szablami jakiemuś kupczynie. Powiedz mu że 'to wystarczy w ramach umowy'. Z racji że Lejtnant Van der Grifft poszedł do domu rozkoszy, nasz kislevski przyjaciel poprowadzi szturm na latarnię.
- A co z patrolami i statkami ?! - wtrącił się sułtan, już w bramie pałacu.
- Wyślij swoich ludzi, niech zwabią oba patrole na Plac Baezyida, ten z tą świetną karczmą i shisha barem. Do tego dostarcz niewolników na żywe tarcze Joachimowiczowi. Nawet jak ich wezmą z zaskoczenia, będą mogli mieć ciężką przeprawę. A uprzedzając pytanie o te pierdolone galery... "Gargantuan" da sygnał do akcji czterema kolubrynami. I tyle będzie je widać.
- Dobrze, a zanim przyniosą nam wino... co z tymi w mieście ?
- Poszczuję ich siepaczami stokroć gorszymi niż twoi ćmacze haszyszu. Znajdź mi papier i atrament!

***
Młody arab, w dość bogatym stroju leciał na złamanie karku w stronę karczmy na placu Baezyida, trzymając w ręku list i mamrocąc "kapitan Gerhard, kapitan Gerhard." Wtem ktoś capnął go za kark i eunuch pisnął, widząc jak stopy odrywają się od ziemi. Gdy ujrzał dwóch Druchii i trzeciego z wielkim mieczem na plecach za sobą krzyknął jeszcze głośniej.
- Pokaż no co tam niesiesz mojemu przyjacielowi... - Duriath wyrwał ze zdrętwiałych palców list i zaczął czytać na głos towarzyszom. - ...szlachetny kapitanie Gerhardzie, bla bla bla... jeśli poszukujesz okazji by przysłużyć się swemu 'bogu'... bla bla... bądź na placu Baezyida... podpisano, 'przyjaciele'... No spadaj chłystku, daj ten list imperialnemu.
Eunuch podźwignął się z ziemi i po zabraniu listu popędził jak strzała do karczmy, oglądając się przez ramie.
- Panowie, gdzie Gerhard służy tej niedorzecznej podróbie Khaina, tam jest krew. Chodźmy się zabawić na tej biteczce!

Tuż po tym jak elfy odeszły, wielka góra czarnego żelaza, wcześniej uchodząca za ścianę odwróciła się. Może Badzum nie zwracał uwagi na szczebiot ostrouchów ale słowo 'bitka', 'sieczka' i inne synonimy wyłapywał natychmiastowo, niezależnie od języka czy dialektu. Niczym wielki zielony radar. Czarny ork skończył pastwić się nad łapiącym się za serce starym płatnerzem i poszedł po śladach Duriatha, zaciskając kułaki na rękojeści topora.

Tymczasem w kraczmie na placu Baezyida, gdzie wokół Bothana rozgorzał tmult turbanów i sejmitarów drzwi wypadły z naderwanych zawiasów. Stojący w nich fanatyk padł z przestrzelonym gardłem, a po jego trupie do karczmy wlał się prawdziwy potok żołnierzy w burych mundurach, którzy natychmiast przystąpili do walki. Pokojowi bywalcy jednak nie mogli się cieszyć z odsieczy, gdyż Sudenburczycy brutalnie pacyfikowali każdego kto nawinął się pod broń.
- Wolna Arabia, sukinsyny! Wy i Arabscy Wyzwoliciele oraz Arabski Front Ludowy stale psujecie krew kapitanowi. Wszyscy zdechniecie tu i teraz! - darł się siwy weteran z opaską na oku.
- Ty...się...chędożyć! Arab Akhbar! - odwarknął przywódca zbirów, siekąc bułatem.
Ich sierżant - wysoki chudzielec o kędzierzawej rudej czuprynie z pistoletami i rapierem u pasa, podszedł jak niby nigdy nic do baru. Przerażony oberżysta natychmiast spuścił głowę i szczękając zębami robił co tylko mu kazano. Unosząc szklanicę, rudzielec zauważył obserwującego bój jaszczura i skinął na towarzyszy.
- Patrzcie co tu mamy, panowie! Pasek i para butów po niewłaściwej stronie oceanu! A robić sztuczki umiesz ? - szydził sierżant, otaczając saurusa wraz z kompanami.
- Zostaw go szubrawcu! - krzyknęła Deliere. Rudzielec obrócił się i uśmiechnął.
- Świetnie, na Sigmara! Zajmijcie się tym gekonem a ja założę elfiej damie homonto! - ryknął, wyciągając rapier.

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

Kordelas pisze:[Czy Dermath to nie aby asasyn z obciętym uchem ,obitą twarzą ,zmasakrowanymi palcami ,okaleczoną nogą ,połamanymi żebrami i wypalonym napisem na pierści?
Szybko doszedł do siebie ;) ]
[obcięte ucho ma, napis jeszcze ma ale ledwo widoczny (pozostanie pewnie do końce życia) , noga i żebra za pośrednictwem Flash Gitz Healling Yellow zrosły się. twarz ma obitą jeszcze, a palce też :wink:
Grimgor: Nie :mrgreen: to tylko pamiątki/figurki do gry w "Wojenny Obuch" :mrgreen: ]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Idąc ulicami arabskiego miasta Loq-Kro-Gar miał okazję ujrzeć życie codzienne ludzi w tej części świata. Drobne postaci, ubrane w kolorowe, zwiewne szaty krzątały się jak mrówki, mając umysł zamknięty w swoim małym świecie. Wstawali rano, szli do pracy, dostawali wynagrodzenie, wracali do domu, a wieczorem udawali się do karczmy. Gdy choć na chwilę zapominali o pospolitych trudach przy alkoholu i rozmowie z przyjaciółmi, wracali szczęśliwi do swych domostw na spoczynek. Codziennie powtarzali tą samą rutynę, jakby cykl, na którego byli skazani, by powtarzać wciąż i wciąż. I wtedy Loq-Kro-Gar zauważył, że tak żyją ludzie w każdym zakątku świata. Różnice były bez znaczenia, natura człowieka pozostawała niezmienna w czasie i przestrzeni. Byli silni i słabi, odważni i tchórzliwi, uczciwi i skorumpowani, mądrzy i głupi.... czyści i skażeni.
Żebracy wyciągali do niego ręce, jakby zupełnie nie widzieli jaszczura, a chodzącą sakiewkę, kupcy zastępowali mu drogę, usiłując wcisnąć mu przedmioty, ktorych nie potrzebował. Chciwość była silniejsza niż strach.
Nieco dalej przy ulicy było ustawione kilka podwyższeń. Każde z nich zajmowane było przez obdartego dziada, który w coraz wymyślniejszy sposób przedstawiał apokaliptyczne wizje. Saurus słyszał o podobnych zwyczajach, zwłaszcza o niesławnych imperialnych biczownikach, ktorych fanatyzm pcha ku szukania chwalebnej śmierci w imię człowieka, który żył z perspektywy ludzkiej dawno temu.
-Ty! -krzyknął jeden z dziadów, wskazując jaszczur palcem i przewracając oczmi -Ty! Bestia na służbie dawno zapomnianych bogów! Twoje przybycie zwiastuje śmierć!
Tłum zafalował i jęknął bogobojnie.
-Pradawne moce zostały obudzone i powracają, by pożywić się na naszych duszach! Ci, ktorzy im się sprzeciwią, upadną! Miasta zginą, cywilizacje zgniją, królestwa obrócą się w proch! Żałujmy za grzech, o wierni! Wypleńmy grzech z naszych dusz! Niech ogień w naszych duszach chroni nas przed ciemnością i potwornościami w niej ukrytymi. Bowiem bestia służy tym, co sprowadzili Chaos!
Tłum zaszumiał i zafalował. Coraz więcej osób zwracalo się w kierunku gada, mamrocząc złowrogie słowa. Saurus warknął ostrzegawczo, ukazując rzędy zębów. Ludzie stojący z przodu ochłonęli nieco, spogladajac niepewnie w tył.
-Raźno wierni! W kupie nas nie ruszy! -podjudzał tłum stary.
Pora było wyciąć rak z tkanki. Loq-Kro-Gar ugiął nieco nogi i nagłym susem znalazł się przy ulicznym proroku. Chwycił go za podarte szaty i uniósł w górę.
-Ty już skończyłeś. -stwierdził.
-Tt-tak -jęknął dziad. Po nodze zaczęła spływać żółta strużka.
-Lepiej będzie, jesli cię nie bede widywał na ulicy. -rzekł saurus, ukazując swoje zęby. Cisnął starym o cokół i oddalił się. Ludzie rozeszli się do porzuconych czynnosci. Nie uczynił wielu kroków, gdy znow został zaczepiony.
-No proszę, teraz zastraszasz starych ludzi? -usłyszał głos z tyłu. Odwrocił się.
Deliere stała po środku drogi z zaciętym wyrazem twarzy. Tuż za nią stał Atheis z bardzo zakłopotaną miną.
-Zejdź mi z drogi. -warknął jaszczur.
-Czy wśród dzikusów inaczej pojmuje się honor? A może zwierzęta go nie mają?
-Ataxa itza'ka'khanx! Gdybyś nie otoczyła się tak szczelnie pychą, inaczje byś postrzegala świat.
Elfka skrzywiła się nieładnie, a jej ręka powędrowała do miecza. Saurus warknął, wyszczerzając długie zęby, będąc gotów na przyjęcie ciosu.
Wtem uszu całej trójki dobiegł hałas z karczmy, którą jaszczur odwiedził wcześniej. Tym razem zamiast gości, do środka zdążali żądni rozróby bojownicy. Loq-Kro-Gar rzucił przekleństwo po sauriańsku przez ramię i nie oglądając się na elfkę pobiegł sprawdzić, co jest powodem zamieszania.
A okazał się nim nie kto inny, a Bothan! Saurus znając temperament krasnoluda wiedział, że nie jest bez winy, lecz nie zamierzał pozostawić inżyniera na pastwę tłuszczy. Poza tym gniew tłumy szybko obrocił się na każdego obcego. Jeśli nie byłeś stąd- byłeś winny.
W jaszczura poszybowały gliniane naczynia, kamienie i butelki, lecz nie były w stanie nic mu zrobić. Loq-Kro-Gar nie zamierzał nadstawiać drugiego policzka i już po chwili ludzie byli odrzucani do tyłu przez wielki pięści gada. Saurus nie wkładał w ciosy pelnej siły, wiedzac, że zabicie człowieka byłoby dla niego jak rozdeptanie karalucha, a trupy sprowadzą interwencję władz. Choć nie miał pojęcia do czego będzie zmuszony, przyparty do muru...
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

Bothan gołymi pięściami w gniewie powalał przeciwników nie zważając już kim byli. W pewnym momencie bitewnego zgiełku dostrzegł rudego kapitana ,który krzyczał coś we wspólnej mowie i kierował się w stronę elfiej wojowniczki.
-O nie! Zgodnie z podpisanymi umowami Areny to ja mam prawo do walki z nią...- pomyślał inżynier i zaczał biec w stronę imperialisty.

-No chodź elfko!- wrzeszczał rudzielec ,kierując się w stronę przygotowanej do walki Deliere ,która stała w milczeniu w pozycji bojowej.
Żołnierz z wyciągniętym rapierem juz był przy elfce ,kiedy usłyszał okrzyk "KHAZUM-KHAZAD!!!" i Bothan w szarży staranował od boku oficera i złapał go przygniatając do ziemi.
-Marne człeczyny!- warknął w gniewie i prawym prostym złamał imperialiście nos. Ten zaskoczony nie mógł nic zrobić kiedy krasnolud okładał go po twarzy. W końcu jakiś arabiańczyk potknął się o krasnoluda co dało okazję oficerowi do jakiejść reakcji. Wyrwał się z chwytu krasnoluda i zrzucił go z siebie podnosząc się na nogi. Bothan równie szybko wstał.
Oficer ustawił się w pozycji szermierczej ,podczas gdy McArmstrong wzniósł rękoma gardę i splunął -Chodź chędożona człeczyno!-
Żołnierz wykonywał szybki wypad w przód starając się sztychem pokonać krasnoluda. Jednak ten zrobił prędki unik i wykonując go przywalił przeciwnikowi w żebra. Ten odskoczył i zaklnął z bólu ,kiedy Bothan juz był przy nim i prawym sierpowym chciał znokautować przeciwnika. Żołnierza jednak cios nie powalił i szybko ciął na odlew. Ostrze przecięło staremu inżynierowi policzek z którego popłynęła smuga krwi. Jednak krasnolud nie zwrócił na to uwagi i próbował dalej unikać ciosów.
W końcu dowódca żołnierzy ciął od góry ,co pozwoliło Bothanowi wykonać niezykle ryzykowny manewr. Gdy rapier spadał od góry ,inżynier przygwoździł go między dwa gromnillowe karwasze i silnym ruchem odrzucił broń do tyłu ,kopiac przeciwnika prosto w piszczel.
Rudzielec wrzasnął i upadł próbując zadać cios. Jednak krasnolud już wymierzył mu cios "z dyńki" który go powalił bezwładnie na ziemię.

-Tfu! Giń śmieciu!- warknął ,po czym zrobił srogą minę widząc jak jakichś dwóch arabiańskich fanatyków wskazuje na niego i coś wrzeszczy. -Trochę się zmachałem... czas znaleźć broń...- pomyślał i chwycił leżące obok krzesło
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

-Pomożemy mu?-zapytał Atheis elfkę.
-Doprowadził do śmierci Elithmaira, a teraz rzuca się na ratunek karłom? Nie mam zamiaru pomagać tej bezuczuciowej Bestii.
-Idę mu pomóc to mój przyjaciel, zaczekaj tu.-rzucił krótko poeta dobywając broni.
Wbiegł do karczmy, odepchnął jakiegoś Araba i ...
Ujrzał walczącego ze wszystkich stron Loq-Kro-Gara. Jaszczur nagle potknął się na obierce ziemniaka, wywinął malowniczego orła i padł na podłogę. Doskoczyli do niego, tłukąc pałkami. Bard wiedział ze musi coś zrobić.
-jedzie arab jedzie
wilelbłąd pod nim hasa
a on se ogląda swojego...-Wrzasnął po arabsku swym czystym głosem. Najwyraźniej wszyscy usłyszeli, z wrzaskiem rzucili się na niego.
Widząc pędzącą na niego tusze rzucił się do ucieczki. Przynajmniej udało mu się odciągnąć ich od Loq-Kro-Gara.

Deleire przechadzała się po targu zła jak osa. Była zła, że Atheis pobiegł, była zła, że pozwoliła mu iść, a najbardziej była zła na to, że nie poszła z nim. Zdenerwowana potrząsnęła głową. Nagle zauważyła iż znajduje się w jakiejś ciemnej uliczce.
-Co do...
W tej samej chwili w głowę trafiła ją żelazna pałka. Ostatnim co usłyszała było:
-Ta się nada do haremu...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

-Ta się nada do haremu...
Bandyci zabierali się by ją gdzieś przenieść
-pomożemy jej?- Duriath się zastanowił, trawiąć słowa Landryola.
-Tak. Chciałbym zobaczyć jak masakruje ją ten krasnolud- i uśmiechnął się perfidnie.
zasyczały bełty. kusza pistoletowa zabiła 2 bandytów, kolejnych dwóch umarło od sztyletów i... puf. Tych z Elfką nie ma.
-K**** Gdzie się podziali *****?
-Nie wiem *****!
-To się dowiedz!
-PATRZ!!! NA KHAINA PUSTYNIA SIĘ RUSZA!!!- wrzasnął im do uszu Landryol.
-To rydwany... czy mi się wydaje? i katapulty i...
-NA BUDYNKI *****! Stąd nie mamy przewagi!!! Elfką zajmiemy się później!

[MMH ZAbiłem tylko 4 opryszków, możesz kontynuować :) ]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Jakie rydwany? Jakie katapulty? :) ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Dafuq was dat? ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

Byqu pisze:[Dafuq was dat? ]
[Od kiedy Grimgor napisał o Arabii myślałem o Królach Grobowców :) Bijcie się spokojnie w karczmie, bijcie... zajmę się nimi :)]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

[Serio?!]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

[Na słowo "arabia" albo "egipt" reaguję mumiami :)]
Ostatnio zmieniony 9 paź 2013, o 20:05 przez Kubaf16, łącznie zmieniany 1 raz.
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Sorry, nie ten numer. W Arabii żyją ludzie, Nehekara jest innym państwem. Trzymajmy się tego.]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

[Aha czyli królestwa pomyliłem?]
Landryol wyjął podręczną lunetę.
-Wydawało wam się *****, widzieliście iluzje. To Arabia,nie Nehekara!!!
-Czyli teraz musimy znaleźć elfkę. Chociaż najpierw pójdźmy na ten plac...
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Nawet w Nekeharze mumie raczej nie biegaja po ulicy :) ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

[ Tak szczerze mówiąc kto napisał o tym że zmagają się z DE i TK... pewnie przez to... Albo mam zwidy :)]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

[Ja dobrze zrozumiałem?! De chcą mi pomóc? Sorry ale to tak nie działa, Deliere jakby miała okazję zostawiła by Duriatha na pewną śmierć. Wątpię aby aż tak się lubili żeby ten jej pomógł. Jeśli nie wiesz dlaczego wystarczy poczytać o jakiejś tam novy gdy De ścieli prawie 10000 he...]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Spokojnie ,myślę ,że to jest kwestia czasu jak Kuba wczuje się w ten brutalny świat :) też moim Magnusem z początku nie chciałem oczyszczać wszystkich na stosie... jednak pod koniec Areny ten inkwizytor spalił własnego ucznia -warhammer life is brutal 8)
Owszem ,mogą być postacie ,które zawsze pomogą ,np jakiś naprawdę honorowy rycerz albo elf z Ulthuanu z misją pokoju (co też jest rzadkie ,bo świat warhammera tworzy je jako dumną rasę etc etc.)
jednak DE raczej wyjatkowo do takich nie należą ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Trudno gra się dobrą postacią. Łatwiej jednak wykreować czarny charakter.]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

[
Chciałbym zobaczyć jak masakruje ją ten krasnolud
Wolą patrzeć jak jest masakrowana przez garłacz/klucz (niepotrzebne skreślić), Chociaż szczerze mówiąc spodziewam się odwrotnego wyniku, tak jak z Ludwigiem i Ramirezem.
A co z babcią Ramirez? i młodym Ramirezem? ]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

Byqu pisze:[Trudno gra się dobrą postacią. Łatwiej jednak wykreować czarny charakter.]
[Wolę skaveny szczerze mówiąc :) w ogóle nie znam klimatu DE bo jestem graczem HE]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

ODPOWIEDZ