[MASTER] Wrocław, 22-23.11; 1600 punktów MASTER CHEF
Re: [MASTER] Wrocław, 22-23.11; 1600 punktów MASTER CHEF
Brawo Kudłaty to wisiało w powietrzu w tym sezonie
XIII Kohorta Bydgoszcz
Bidny Kangur...przez małżeńskie obowiązki ominęła go główna wyżera w sobotę
Ze swojej strony pragnę ogromnie podziękować wszystkim, dzięki którym master ten mógł się odbyć - całej ekipie organizatorskiej i wszystkim gościom, którzy zechcieli zaszczycić nas swoją obecnością.
Wielkie słowa uznania dla ludzi pomagających mi w kuchni lub latających po zakupy kiedy czegoś brakowało. Kumkowi, który padł na posterunku, życzę masę zdrowia Durin, młody Skavenik, Martyna, Maryś, Kuyash, Wojtuś i cała reszta, której przez zmęczenie nie mogę teraz przywołać w pamięci - szacun i jeszcze raz dzięki.
Przepraszam za cyrk i wielką obsuwę z naleśnikami - okazały się chybionym pomysłem przy takiej ilości osób i takiej mocy przerobowej w kuchni jaką dysponowaliśmy. Mam nadzieję, że biesiada i śniadanie zatarły to negatywne wrażenie
Gratulacje dla całego podium i Kudłatego w szczególności - tytuł Master Chefa WFB przez najbliższy rok należy do Ciebie
Ze swojej strony pragnę ogromnie podziękować wszystkim, dzięki którym master ten mógł się odbyć - całej ekipie organizatorskiej i wszystkim gościom, którzy zechcieli zaszczycić nas swoją obecnością.
Wielkie słowa uznania dla ludzi pomagających mi w kuchni lub latających po zakupy kiedy czegoś brakowało. Kumkowi, który padł na posterunku, życzę masę zdrowia Durin, młody Skavenik, Martyna, Maryś, Kuyash, Wojtuś i cała reszta, której przez zmęczenie nie mogę teraz przywołać w pamięci - szacun i jeszcze raz dzięki.
Przepraszam za cyrk i wielką obsuwę z naleśnikami - okazały się chybionym pomysłem przy takiej ilości osób i takiej mocy przerobowej w kuchni jaką dysponowaliśmy. Mam nadzieję, że biesiada i śniadanie zatarły to negatywne wrażenie
Gratulacje dla całego podium i Kudłatego w szczególności - tytuł Master Chefa WFB przez najbliższy rok należy do Ciebie
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.
Te żeberka były super To był mój pierwszy master i plan minimum został spełniony chociaż z warzywniaka nie wyszedłem jak już do niego wpadłem Za rok jak będzie takie żarcie to też przyjadę. Ogólnie turniej bardzo fajny i udany.
Profesjonalne usuwanie wgnieceń z karoserii samochodowych i skutków gradobicia.
Fajna impreza. Jedzonko naprawdę SUUUPER.
22 miejsce jak na drugi turniej poczytuje sobie jako sukces choć było kilka mega błedów.
@Laik
Obiecuje że drugiego takiego prezentu ode mnie nie dostaniesz
Dzięki wszystki za gry na poziomie i wyrozumiałość.
Gratulację dla zwycięzców a krew dla boga krwii
Chaos prevail !!!
22 miejsce jak na drugi turniej poczytuje sobie jako sukces choć było kilka mega błedów.
@Laik
Obiecuje że drugiego takiego prezentu ode mnie nie dostaniesz
Dzięki wszystki za gry na poziomie i wyrozumiałość.
Gratulację dla zwycięzców a krew dla boga krwii
Chaos prevail !!!
Bardzo fajny master, po całym zamieszaniu na forum obawiałem się czy to miejsce w ogóle istnieje
Okazało się że był to bardzo fajnie zrobiony turniej - jedzenie super (jeszcze raz graty Gniewko!)
Bardzo fajnie że tyle nowych twarzy się pojawiło
Okazało się że był to bardzo fajnie zrobiony turniej - jedzenie super (jeszcze raz graty Gniewko!)
Bardzo fajnie że tyle nowych twarzy się pojawiło
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
- Cauliflower
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7659
- Lokalizacja: Ordin, Warszawa, Polska, Świat
Osz kurde, teraz Euro będzie na 1600 punktów...
Graty Broda
Graty Broda
malfoj pisze:Ty to zawsze musisz kogos upokorzyc przy stole
No miałem obawy, czy turniej wypali, przyznam się. Ale chłopaki dale zajebiście radę . Sala była naprawdę spoko, blisko dworca, no i co najważniejsze - faktycznie Master Chef. Gniewko, to jest niesamowite ile energii i serca włożyłeś w przygotowanie tego wszystkiego, to samo tyczy się jego pomocników - zasuwaliście tam ciągle tylko po to, by napełnić nam brzuchy czymś dobrym . Bo jak naleśniki były po prostu spoko, to biesiada to była prawdziwa Biesiada: podrobów nie tykam kijem, a gulasz z serc mi naprawdę smakował, gruszka w winnym sosie i jabłka faszerowane miodem i orzechami to niebo w gębie, ale prawdziwym hitem były te żeberka. Czegoś takiego to ja w życiu nie jadłem, naprawdę szacun!
Wszystkim dziękuję za bitwy, moje wyniki były bardzo skrajne, w sumie same machy, z czego jedna w plecy, dodatkowo wciśnięta mi dokładnie w jedną turę (Szmaja, Ty draniu!) . Wszystkie bitwy w dobrej atmosferze, bez spin, pozdrawiam przeciwników i dzięki za turniej!
Wszystkim dziękuję za bitwy, moje wyniki były bardzo skrajne, w sumie same machy, z czego jedna w plecy, dodatkowo wciśnięta mi dokładnie w jedną turę (Szmaja, Ty draniu!) . Wszystkie bitwy w dobrej atmosferze, bez spin, pozdrawiam przeciwników i dzięki za turniej!
skończenie mastera o 14 też świetna sprawa!
format ciekawy - fajny, obyśmy grali więcej nieeuro
format ciekawy - fajny, obyśmy grali więcej nieeuro
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!
- Slayer Zabójców
- Masakrator
- Posty: 2332
- Lokalizacja: Oleśnica
Ja żałuje, że nie zostałem na biesiadzie, ale nasz drajwer musiał spadać do domu, a mnie nieźle rozkładała grypa więc nie było sensu się męczyć, w domu ciepłe łóżeczko + herbata z miodem i cytrynką i kurowałem się do niedzielnych bitew Śniadanie było mega, jajecznica urywała jaja, dzięki Gniewko, że jesteś!
Dzięki wszystkim za miło spędzony czas, pomimo tego, że na stołach na których grałem raczej wszystkim zależało na wynikach to grało się naprawdę ekstra! Mam nadzieję, że we Wrocławiu odbędzie się więcej Masterów - super miejscówa, super dojazd, pomimo początkowych problemów to jednak wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Dzięki wszystkim za miło spędzony czas, pomimo tego, że na stołach na których grałem raczej wszystkim zależało na wynikach to grało się naprawdę ekstra! Mam nadzieję, że we Wrocławiu odbędzie się więcej Masterów - super miejscówa, super dojazd, pomimo początkowych problemów to jednak wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Turniej mega. Wiadomo nakarmienie takiej zgrai baranów jak my to nie lada sztuka. Był problem z wydajnością patelni naleśnikowej, ale to co wychodziło z kuchni było bardzo bardzo akceptowalne. Temat śniadania na turnieju, na które można przyjść sponiewieranym bojami dnia poprzedniego i przekąsić jajecznice z chlebem (tu polecam mój ulubiony drwalski z lidla) to ideał.
Zagrałem wspomnianą już rozpą.
1.Bitwa i Kras z krasnalami. Battle line. Taki paring to 10:10, ale stwierdziłem, że mam trochę lepsze pojęcie o rozstawianiu maszyn i może uda się to wykorzystać i sięgnę tego 11:9. Faktycznie udało się lepiej postawić maszyny. Moja klopa strzeliła pierwsza i zabiła klopę Krasa. W 5 turze z indirecta posadziłem organy a z paniki uciekł kloc z BSB. Wyszło 19:1
2.Bitwa i Lidder z demonami. Meeting. Wymyśliłem, że oddaje maszyny a biorę sporo reszty i coś tam wygram. Na początku drobny trolling, z nie mówieniem lidderowi że bez sensu mierzy 24 cale od organek jak mają 30, ale potem dałem mu się przestawić. Działo przegrało pojedynek strzelecki z klopą (fart), aczkolwiek totalnie nie kumam czemu było również w zasięgu organek. Psy wyszły z krawędzi, odgięłem je gyrkiem i ostrzeliwywałem. Do maszyn doszły dwa po czym padły w combacie od gyrka z boku i inżyniera w plecy. Hordy szły po swoje i udało im się sporo połapać. W rezultacie wyszło niemal aptekarskie 20:0.
3.Bitwa i Durin z wochem. B&G. Nie mam jak zabić kloca z banerem połowiącym strzelania, ale wiedziałem, że mogę zabić fasta i strzelać po generale, jak siądzie jest sukces. Bitwę ustawiły gyrki które zredukowały szybko warriorów na tyle, że już nie szedł nimi do przodu. Wybuch helki owszem poszedł, ale hellcanon będący w zasięgu organek, a bez zasięgu generała i bsb z ostatnim krasnalem nie był super zagrożeniem. Pomimo prowadzenia całej niemal bitwy ostrzału herosów z klopy hity nie siadły i skońćzyło się 11:9.
4.Bitwa i Maciek Paraszak z ogrami. B&G. Maciek nie ogarnął za dobrze wystawienia przez dodatkowe 3 cale i węższą strefę. Ustawiłem za górką bezpiecznie generała i bsb (3pkt dzięki czemu nie mogłem już przegrać scenariusza) i ruszyłem by to Maciek go przegrał. Wybuch maga generała na pewno pomaga, ale Maciek założył,że zabija organki, a nie zabił. W rezultacie organki plus klopa spanikowały maneaterów z bsb za stół i koniec bitwy. Wiadomo miał spore szanse z magii i sniperów, ale okopanie maszyny pomaga. 20:0.
Mega wynik po pierwszym dniu 70/80. Jaki zatem plan wieczorowy? Do knajpy ze Snotem, raczej browarki, subtelna konsultacja z mistrzem wudżitsu i w kimkę na kilka godzin. Wiem jak się gra po czymś takim rano w pamperki, nie wiem natomiast jak mój organizm zareaguje na wygodne łóżko i 8 godzin snu, więc nie zaryzykowałem. Brak ryzyk się opłacił.
5.Bitwa i Dydu z WE. dawn attack. Miałem po przeciwnych stronach stołu inżyniera i organki, co sporo przeszkodziło. Pomogło przejęcie inicjatywy dzięki czemu zabiłem 3 wayów w swojej turze, ale poprawiłem ustawienie (o 6 cali w przód piechotą). Dydu wykonał bardzo dziwne szarże. Ostatni dway waye w horde, żeby odsłonić wildów, a wildzi w gyrka - flee. Redirect nie zdany, ale drugim też dałbym flee. W rezultacie po reformie na hordzie oddał wildów. Potem dalszy napór i w 4 turze już muszę być odginany. Na 5 turę zostaliby dydowi już tylko herosi bez jednego waystalkera (klopa i organki na hardzie robią dobrze), ale oblał panikę i ułatwił sytuację. 20:0.
6.Bitwa i Szmaja z WE. Battleline. Cel był prosty, ugrać "zwycięski remis". W pierwszej turze zabiłem 10 wayów (panika i za stół), więc już czułem że się udało. Potem redukowałem już tylko łuki, żeby wolniej mi redukował hordy i pozorowałem działania ofensywne. All in Szmaji na organki nie udał się (snajpa w magii, 12 trueflightów i hoda na hard coverze) i oddał pół łuków powodujące, że nie było jak zabić hord. Na koniec prawie mi jeszcze zesnajpował generała, ale nie naszło 13:7
Razem imponujące (mi) 103pkt z grania i wreszcie do kolekcji wpada singlowy master (wygrywałem już drużynowego i parówkę, ale nigdy singla). Prawdopodobnie pierwszy singiel dla krasnali również.
Jak ktoś wybrał na turniej WFB inne miasto niż Wrocław na ten weekend to wedle mojej wiedzy wybrał źle.
Zagrałem wspomnianą już rozpą.
1.Bitwa i Kras z krasnalami. Battle line. Taki paring to 10:10, ale stwierdziłem, że mam trochę lepsze pojęcie o rozstawianiu maszyn i może uda się to wykorzystać i sięgnę tego 11:9. Faktycznie udało się lepiej postawić maszyny. Moja klopa strzeliła pierwsza i zabiła klopę Krasa. W 5 turze z indirecta posadziłem organy a z paniki uciekł kloc z BSB. Wyszło 19:1
2.Bitwa i Lidder z demonami. Meeting. Wymyśliłem, że oddaje maszyny a biorę sporo reszty i coś tam wygram. Na początku drobny trolling, z nie mówieniem lidderowi że bez sensu mierzy 24 cale od organek jak mają 30, ale potem dałem mu się przestawić. Działo przegrało pojedynek strzelecki z klopą (fart), aczkolwiek totalnie nie kumam czemu było również w zasięgu organek. Psy wyszły z krawędzi, odgięłem je gyrkiem i ostrzeliwywałem. Do maszyn doszły dwa po czym padły w combacie od gyrka z boku i inżyniera w plecy. Hordy szły po swoje i udało im się sporo połapać. W rezultacie wyszło niemal aptekarskie 20:0.
3.Bitwa i Durin z wochem. B&G. Nie mam jak zabić kloca z banerem połowiącym strzelania, ale wiedziałem, że mogę zabić fasta i strzelać po generale, jak siądzie jest sukces. Bitwę ustawiły gyrki które zredukowały szybko warriorów na tyle, że już nie szedł nimi do przodu. Wybuch helki owszem poszedł, ale hellcanon będący w zasięgu organek, a bez zasięgu generała i bsb z ostatnim krasnalem nie był super zagrożeniem. Pomimo prowadzenia całej niemal bitwy ostrzału herosów z klopy hity nie siadły i skońćzyło się 11:9.
4.Bitwa i Maciek Paraszak z ogrami. B&G. Maciek nie ogarnął za dobrze wystawienia przez dodatkowe 3 cale i węższą strefę. Ustawiłem za górką bezpiecznie generała i bsb (3pkt dzięki czemu nie mogłem już przegrać scenariusza) i ruszyłem by to Maciek go przegrał. Wybuch maga generała na pewno pomaga, ale Maciek założył,że zabija organki, a nie zabił. W rezultacie organki plus klopa spanikowały maneaterów z bsb za stół i koniec bitwy. Wiadomo miał spore szanse z magii i sniperów, ale okopanie maszyny pomaga. 20:0.
Mega wynik po pierwszym dniu 70/80. Jaki zatem plan wieczorowy? Do knajpy ze Snotem, raczej browarki, subtelna konsultacja z mistrzem wudżitsu i w kimkę na kilka godzin. Wiem jak się gra po czymś takim rano w pamperki, nie wiem natomiast jak mój organizm zareaguje na wygodne łóżko i 8 godzin snu, więc nie zaryzykowałem. Brak ryzyk się opłacił.
5.Bitwa i Dydu z WE. dawn attack. Miałem po przeciwnych stronach stołu inżyniera i organki, co sporo przeszkodziło. Pomogło przejęcie inicjatywy dzięki czemu zabiłem 3 wayów w swojej turze, ale poprawiłem ustawienie (o 6 cali w przód piechotą). Dydu wykonał bardzo dziwne szarże. Ostatni dway waye w horde, żeby odsłonić wildów, a wildzi w gyrka - flee. Redirect nie zdany, ale drugim też dałbym flee. W rezultacie po reformie na hordzie oddał wildów. Potem dalszy napór i w 4 turze już muszę być odginany. Na 5 turę zostaliby dydowi już tylko herosi bez jednego waystalkera (klopa i organki na hardzie robią dobrze), ale oblał panikę i ułatwił sytuację. 20:0.
6.Bitwa i Szmaja z WE. Battleline. Cel był prosty, ugrać "zwycięski remis". W pierwszej turze zabiłem 10 wayów (panika i za stół), więc już czułem że się udało. Potem redukowałem już tylko łuki, żeby wolniej mi redukował hordy i pozorowałem działania ofensywne. All in Szmaji na organki nie udał się (snajpa w magii, 12 trueflightów i hoda na hard coverze) i oddał pół łuków powodujące, że nie było jak zabić hord. Na koniec prawie mi jeszcze zesnajpował generała, ale nie naszło 13:7
Razem imponujące (mi) 103pkt z grania i wreszcie do kolekcji wpada singlowy master (wygrywałem już drużynowego i parówkę, ale nigdy singla). Prawdopodobnie pierwszy singiel dla krasnali również.
Jak ktoś wybrał na turniej WFB inne miasto niż Wrocław na ten weekend to wedle mojej wiedzy wybrał źle.
Na początku słowa krytki: czemu graliśmy tylko 6 bitew? Ja chcę więcej
Na samym początku chciałbym podziękować ekipie, która zorganizowała Mastera: było świetnie. Mój pierwszy master, drugi turniej w życiu i zrobiliście na mnie bardzo dobre wrażenie!!! Gratulacje! Jasne, było problemy z salą, info późno itp, ale sam współorganizuję dużą ilość turniejów w Gnomie czy na Gnomiconie i wiem ile z tym problemów: tym większe gratulacje!
Dziękuję też Laikowi, który w piątek w nocy mnie przygarnął do siebie, dzięki czemu miałem w ogóle szansę dotrzeć na mastera!
Założenie turnieju zrealizowałem: znaleźć się w połowie stawki, więc tym bardziej turniej uważam za udany. Co prawda miałem trochę pecha, ale koniec końców statystyka się wyrównała :]
Krótki opis bitew, czyli dlaczego straciłem punkty i w jaki sposób je odzyskałem :3
Grałem WoCHem z 2 herosami nurgle'a na DM, magiem w kolcku 12 maruderów z fire'em, 5 fasta, 2 nurglowe charioty, chimera, warshrine.
1 Bitwa (Battleline) - ChD
Wszystko idzie idealnie, wygląda na to, że będzie jakieś 16:4 dla mnie (brak czas by dobić resztę), ale przeciwnik w przedostatniej turze rzuca słońce (tak wziął je na Woch), a ja nie dałem rady zdispelować na 5 kostkach. Skutek? Chimera do piachu, helena trafia w mojego BSB (z 6T, bonus z EotG), oczywiście zraniła (na 5+), a ja nie dałem rady wysave'ować na 3+ i rzucić warda na 4+. Dodatkowo mój rydwan, którym wolałem uciec przed szarżą ostatniego oddziału przeciwnika (~30 krasi z bsb) wpadł na 9 w obelski i dostał 4 rany -.- w jedną turę straciłem 750 pkt i finalnie przegyrwam 9:11
2 Bitwa (Meeting) - VC
Jedne z lepszych scenariuszy, tym bardziej, że przyzwałem DP (za bsb). Przeciwnik miał terrorgeja, który mógł mi zdrowo nabruździć, ale w 2 turze znajdował się za 4 morghastami, więc miałem dość prosty plan: szarża wszystkim co może w nie szarżuję i overrunuje w smoka. Proste jak budowa cepa. Niestety, popełniłem błąd ( zdarza się -.-) i wystawiłem DP tak by mógł zaszarżować Morghasty od boku, ale za blisko oddziału zombie, które na 8 do niego doszły i związały walką na 3 tury (tak, byłem przekonany, ze DP ma stompa a nie thunderstompa. Mam nadzieję, że przeciwnik też nie wiedział i mnie oszukał). Jednak szarża 2 rydwanów, chimery i warshrine nie była dość skuteczna: jeden morghast został na 1 ranie. W tym momencie gra już była przegrana. Finał? 1:19 dla przeciwnika.
Zbliżał się B&G, co nie napawało mnie pozytywnie, zacząłem przeczuwać, że jednak dołączę do Klubu Jasifa.
3 Bitwa (B&G) - DE
Nie wiem z kim grałem, ale była to nie przyjemna gra: czepianie się o milimetry, jakieś krzyki itp. Przeciwnik miał z magii metal i deatha + same fasty: cudownie. Ale koniecznie nie chciał wygrać bo cały ostrzał i magię skupił na chimerze, po zaganianiu tego fastowego cholerstwa zdobyłem 2 pkt, sam oddając tylko maruderów. Zostały ostatnie tury, myślę, że już koniec gry, 11:9 dla mnie i już powraca mi nadzieja. Jednak, nie wiedzieć czemu, przeciwnik zorientował się, że jednak mając dużą ilość snajperek (3?4?) dobrze będzie jednak poczarować po moim generale (miał 1 ranę wbitą). Z ivki dostałem 2d6 boltów z siła 5, weszły 4, niestety save na 4+ i ward na 4+ nie uratowały mojego generała -.- 2:18 Welcome too Warzywniak -.-
4 Bitwa (B&G) - VC
Strasznie dzika rozpiska u przeciwnika, jedne break pointy to klocek 10 black knightów z generałem, sztandarem i BSB, a magia to 2x LOU. Ja się skampiłem w rogi, czarowałem fireballe i starałem się nie dopuścić terrorgheista do moich ludzików, ale w jednym momencie zjebałem (ruszyłem generała o 0,5 cala za dużo i się zmieścił, już chciałem iść płakać nad tym jak jestem słaby itp, ale wampiry bardzo chciały przegrać: dostałem szarżę jego całego klocka w chimerę, która wyleciała zabić przyzwanego necromancra. Nie mogę w to uwierzyć, jego generał ma tylko save na +1 i dwie rany, brak wardów itp. 8 ataków z siłą 6 to to dość by zabić coś tak mizernego. Dziękuje 19:1 dla mnie (straciłem gdzieś tam jeden sztandar)
Na koniec dnia poprawiłem sobie humor więc można było iść balować
5 Bitwa (Dawn Attack) - Dwarfy
Podobna sytuacja jak z pierwszej gry, wygrywam już maską, przeciwnikowi zostały tylko 2 żyrki gdzieś hen daleko, organki związane walką z fastem i klocke ~30 hammerersów z BSB. Moja przed ostatnia tura: generał, bsb, chimera i rydwan zjadają jeden klocek ~20 hammerersów z generałem, robią reforma i szykują się do szarży w drugi klocek hammerersów, który jest blokowany przez War shrine'a. Jednak moi maruderzy postanowili jednak przegrać właśnie teraz z organkami, które strzelają mojego generała na 1 ranie z polepszonym wardem z EotG (3+), przebija jeden strzał. Tak generał zginął, panika na chimerze i rydwanie (przerzut z bsb nic nie daje). Ponadto, mój samotny mag nie zebrał się w 2 tury po ucieczce przed żyrkami i wyleciał poza stół, a hammerersi złamali warshrine. Finał? Zamiast idealnej maski, skończyło się 8:12, przeciwnik sam nie mógł uwierzyć w to co się stało.
6 Bitwa (battleline) - Mirror
W pierwszej turze z magii straciłem rydwan, który spanikował mi drugi. Myślę: słabo, ale jeszcze do ugrania, bo chyba miałem lepiej złożonych herosów (przeciwnik miał tęczowych), a chimera zabijała jego rydwan oraz z bohaterami kanapkowała jego kolecek warriorów z wszystkimi bohaterami. Ale MVP całego turnieju okazali się maruderzy, którzy przyjęli szarżę jego maruderów i wygrali o sztandar: efekt? Panika, uciekają przez Death Stara, który również panikuje ( 8ld, nawet z przerzutem to nie jest aż tak dużo). W mojej turze co prawda chimera pali szarżę w uciekający oddział (chyba dochodziła na 9, jednak zmusza oddział do dalszej ucieczki, coraz bliżej krawędzi). Marudzerzy jednak postanowili jednak nie być pasywni w piekle Slaanesha i pokazali co są warci: szarża w uciekający klocek, dochodzę na 10+. Rzuciłem 11. Dziękuję, 20:0 dla mnie
Sumarycznie: 2 bitwę trochę zjebałem, ale też miałem mega pecha na kostkach (Tak, nie zabiłem tych morghastów przez całą grę), obie gry z dwarfami powinienem wysoko wygrać, ale z drugiej strony w tej grze z WoChem powinienem mieć dużo ciężej, tym bardziej, że przeciwnik miał moją ulubioną magię: metal.
Koniec końców zdobyłem 59 pkt z bitew i skończyłem na 31 miejscu: fajnie, plan na mastera zrobiony. Nauczyłem się paru rzeczy i wyjechałem z wrażeniem, że naprawdę dobrze zagrałem (zrobiłem kilka błędów, ale z drugiej strony złapałem przeciwnika na tym, że nie wiedział, że w lesie traci steadfasta ^^). No i w sumie nie dostałem żadnej maski, to też plus
Jeszcze raz podziękowania za cały turniej!
Na samym początku chciałbym podziękować ekipie, która zorganizowała Mastera: było świetnie. Mój pierwszy master, drugi turniej w życiu i zrobiliście na mnie bardzo dobre wrażenie!!! Gratulacje! Jasne, było problemy z salą, info późno itp, ale sam współorganizuję dużą ilość turniejów w Gnomie czy na Gnomiconie i wiem ile z tym problemów: tym większe gratulacje!
Dziękuję też Laikowi, który w piątek w nocy mnie przygarnął do siebie, dzięki czemu miałem w ogóle szansę dotrzeć na mastera!
Założenie turnieju zrealizowałem: znaleźć się w połowie stawki, więc tym bardziej turniej uważam za udany. Co prawda miałem trochę pecha, ale koniec końców statystyka się wyrównała :]
Krótki opis bitew, czyli dlaczego straciłem punkty i w jaki sposób je odzyskałem :3
Grałem WoCHem z 2 herosami nurgle'a na DM, magiem w kolcku 12 maruderów z fire'em, 5 fasta, 2 nurglowe charioty, chimera, warshrine.
1 Bitwa (Battleline) - ChD
Wszystko idzie idealnie, wygląda na to, że będzie jakieś 16:4 dla mnie (brak czas by dobić resztę), ale przeciwnik w przedostatniej turze rzuca słońce (tak wziął je na Woch), a ja nie dałem rady zdispelować na 5 kostkach. Skutek? Chimera do piachu, helena trafia w mojego BSB (z 6T, bonus z EotG), oczywiście zraniła (na 5+), a ja nie dałem rady wysave'ować na 3+ i rzucić warda na 4+. Dodatkowo mój rydwan, którym wolałem uciec przed szarżą ostatniego oddziału przeciwnika (~30 krasi z bsb) wpadł na 9 w obelski i dostał 4 rany -.- w jedną turę straciłem 750 pkt i finalnie przegyrwam 9:11
2 Bitwa (Meeting) - VC
Jedne z lepszych scenariuszy, tym bardziej, że przyzwałem DP (za bsb). Przeciwnik miał terrorgeja, który mógł mi zdrowo nabruździć, ale w 2 turze znajdował się za 4 morghastami, więc miałem dość prosty plan: szarża wszystkim co może w nie szarżuję i overrunuje w smoka. Proste jak budowa cepa. Niestety, popełniłem błąd ( zdarza się -.-) i wystawiłem DP tak by mógł zaszarżować Morghasty od boku, ale za blisko oddziału zombie, które na 8 do niego doszły i związały walką na 3 tury (tak, byłem przekonany, ze DP ma stompa a nie thunderstompa. Mam nadzieję, że przeciwnik też nie wiedział i mnie oszukał). Jednak szarża 2 rydwanów, chimery i warshrine nie była dość skuteczna: jeden morghast został na 1 ranie. W tym momencie gra już była przegrana. Finał? 1:19 dla przeciwnika.
Zbliżał się B&G, co nie napawało mnie pozytywnie, zacząłem przeczuwać, że jednak dołączę do Klubu Jasifa.
3 Bitwa (B&G) - DE
Nie wiem z kim grałem, ale była to nie przyjemna gra: czepianie się o milimetry, jakieś krzyki itp. Przeciwnik miał z magii metal i deatha + same fasty: cudownie. Ale koniecznie nie chciał wygrać bo cały ostrzał i magię skupił na chimerze, po zaganianiu tego fastowego cholerstwa zdobyłem 2 pkt, sam oddając tylko maruderów. Zostały ostatnie tury, myślę, że już koniec gry, 11:9 dla mnie i już powraca mi nadzieja. Jednak, nie wiedzieć czemu, przeciwnik zorientował się, że jednak mając dużą ilość snajperek (3?4?) dobrze będzie jednak poczarować po moim generale (miał 1 ranę wbitą). Z ivki dostałem 2d6 boltów z siła 5, weszły 4, niestety save na 4+ i ward na 4+ nie uratowały mojego generała -.- 2:18 Welcome too Warzywniak -.-
4 Bitwa (B&G) - VC
Strasznie dzika rozpiska u przeciwnika, jedne break pointy to klocek 10 black knightów z generałem, sztandarem i BSB, a magia to 2x LOU. Ja się skampiłem w rogi, czarowałem fireballe i starałem się nie dopuścić terrorgheista do moich ludzików, ale w jednym momencie zjebałem (ruszyłem generała o 0,5 cala za dużo i się zmieścił, już chciałem iść płakać nad tym jak jestem słaby itp, ale wampiry bardzo chciały przegrać: dostałem szarżę jego całego klocka w chimerę, która wyleciała zabić przyzwanego necromancra. Nie mogę w to uwierzyć, jego generał ma tylko save na +1 i dwie rany, brak wardów itp. 8 ataków z siłą 6 to to dość by zabić coś tak mizernego. Dziękuje 19:1 dla mnie (straciłem gdzieś tam jeden sztandar)
Na koniec dnia poprawiłem sobie humor więc można było iść balować
5 Bitwa (Dawn Attack) - Dwarfy
Podobna sytuacja jak z pierwszej gry, wygrywam już maską, przeciwnikowi zostały tylko 2 żyrki gdzieś hen daleko, organki związane walką z fastem i klocke ~30 hammerersów z BSB. Moja przed ostatnia tura: generał, bsb, chimera i rydwan zjadają jeden klocek ~20 hammerersów z generałem, robią reforma i szykują się do szarży w drugi klocek hammerersów, który jest blokowany przez War shrine'a. Jednak moi maruderzy postanowili jednak przegrać właśnie teraz z organkami, które strzelają mojego generała na 1 ranie z polepszonym wardem z EotG (3+), przebija jeden strzał. Tak generał zginął, panika na chimerze i rydwanie (przerzut z bsb nic nie daje). Ponadto, mój samotny mag nie zebrał się w 2 tury po ucieczce przed żyrkami i wyleciał poza stół, a hammerersi złamali warshrine. Finał? Zamiast idealnej maski, skończyło się 8:12, przeciwnik sam nie mógł uwierzyć w to co się stało.
6 Bitwa (battleline) - Mirror
W pierwszej turze z magii straciłem rydwan, który spanikował mi drugi. Myślę: słabo, ale jeszcze do ugrania, bo chyba miałem lepiej złożonych herosów (przeciwnik miał tęczowych), a chimera zabijała jego rydwan oraz z bohaterami kanapkowała jego kolecek warriorów z wszystkimi bohaterami. Ale MVP całego turnieju okazali się maruderzy, którzy przyjęli szarżę jego maruderów i wygrali o sztandar: efekt? Panika, uciekają przez Death Stara, który również panikuje ( 8ld, nawet z przerzutem to nie jest aż tak dużo). W mojej turze co prawda chimera pali szarżę w uciekający oddział (chyba dochodziła na 9, jednak zmusza oddział do dalszej ucieczki, coraz bliżej krawędzi). Marudzerzy jednak postanowili jednak nie być pasywni w piekle Slaanesha i pokazali co są warci: szarża w uciekający klocek, dochodzę na 10+. Rzuciłem 11. Dziękuję, 20:0 dla mnie
Sumarycznie: 2 bitwę trochę zjebałem, ale też miałem mega pecha na kostkach (Tak, nie zabiłem tych morghastów przez całą grę), obie gry z dwarfami powinienem wysoko wygrać, ale z drugiej strony w tej grze z WoChem powinienem mieć dużo ciężej, tym bardziej, że przeciwnik miał moją ulubioną magię: metal.
Koniec końców zdobyłem 59 pkt z bitew i skończyłem na 31 miejscu: fajnie, plan na mastera zrobiony. Nauczyłem się paru rzeczy i wyjechałem z wrażeniem, że naprawdę dobrze zagrałem (zrobiłem kilka błędów, ale z drugiej strony złapałem przeciwnika na tym, że nie wiedział, że w lesie traci steadfasta ^^). No i w sumie nie dostałem żadnej maski, to też plus
Jeszcze raz podziękowania za cały turniej!
Ostatnio zmieniony 23 lis 2014, o 23:12 przez Bolesław, łącznie zmieniany 1 raz.
Łatwe zamki są jak łatwe laski - brzydkie i puste w środku.
Złota myśl Bolesława Chrobrego
źródło: nonsensopedia :3
Złota myśl Bolesława Chrobrego
źródło: nonsensopedia :3