Liga Kujawsko - Pomorska
Re: Liga Kujawsko - Pomorska
Jutro starcie:
Brudna i śmierdząca kałem, żółcią i zgnilizną zbieranina zombie i innego tałatajstwa Wampirów konta brudna i śmierdząca kałem, zgnilizną i szambem Szczurza Horda! Kto zwycięży? Banda gości, którzy zapomnieli, że powinni wąchać kwiatki od spodu? Czy może Plugawy Pomiot Rogatego Szczura?
Brudna i śmierdząca kałem, żółcią i zgnilizną zbieranina zombie i innego tałatajstwa Wampirów konta brudna i śmierdząca kałem, zgnilizną i szambem Szczurza Horda! Kto zwycięży? Banda gości, którzy zapomnieli, że powinni wąchać kwiatki od spodu? Czy może Plugawy Pomiot Rogatego Szczura?
wierzę w moich szczurzych braci 

The messanger bowed low. "Speak-speak" snarled the Grey Seer, to agitated to appreciate the fawning. "Unexpected complications, most powerful of the potentates" said the Scurrier. Before the creature finish,Grey Seer sent bolt of lightning to roast him alive."Bad news can always wait" thougt the mage..
Bitwa VC vs SK 2015, czyli historia trzech browarów w dwóch i pół akcie.
Jako, że wypadało w końcu zagrać ligę, zgadaliśmy się z Gregoriusem 20:0 Zidoriusem, zwanym tu HELLLLLLSINGIEM na bitewkę w ustalonym formacie. Znaliśmy rozpiski, gramy razem od dawna i podeszliśmy do tematu ze spiętymi pośladami do tego stopnia, że aż krzesła drżały. Co więcej nawiedził nas stary kompadres Tapio, który był uprzejmy w kilu spornych sytuacjach zawyrokować sędziowski wyrok oraz wysączyć browarka. Albo i dwa. Tak, zdecydowanie bardziej dwa niż jednego. Za co jestem mu wdzięczny, bo Gregorius 20:0 Zidorius jako porządny obywatel stronił jak nigdy (dosłownie!) od spożycia chmielowego trunku.
Wypadało by też coś powiedzieć o samej bitwie. No bo i po co przypominać sobie, że browarek był ciepły i wstrząśnięty, bo wszystko w biegu z pracy. Towarzystwo doborowe to i ciepły browar nie wadzi. Otóż, wystawki wyszły tak mniej więcej, PI razy drzwi i kij w oko na środku stołu. Mało korzystnie, ale miałem ochotę szczurkami zagrać trochę agresywniej – a co?! Browar wchodzi dobrze! Należało by nadmienić, że zabrałem ze sobą dwa oddziały klanratów, jeden duży kloc slejwów, dzwonek, warlocka z błyskawicą, następnego z rakietą AKA NA RYJ, oraz trzeciego z Brass Orbem. Do tego BSB, aboma, kóło i cannon. I dyszkę gutterów. Van Hellsingós, Gregorius 20:0 Zidrorius miał ze sobą ze dwa komplety zombie, oddział ze 40 szkieletów, dwie paczki po 8 większych panów, dwa wagoniki piesków ratlerków, dwie banszety, jakiegoś śmierdzącego Necromancera i Manfreda. Betka! Do rozpykania w dwie rundy :]
Gregirius rozpoczął grę. Yorki potruchtały do przodu, aż za moją flankę, reszta delikatnie tak by być poza zasięgiem szarż. W magii tylko oddałem scrolla ratując życie gościa z rakietą Ziemia – Ziemia, reszta jakoś mi uszła płazem, czy tam innym gadem. Należy dodać, że gdzieś w tym czasie z Tapiem otwieraliśmy drugiego browarka, już nie wzburzonego. Na szczęście wieczór nie był upalny, więc i temperatura trunku nie przykuwała takiej uwagi. W każdym razie przyszła moja kolej na jakieś ruchy. Kółko wpadło w pudelki francuskie z wielkim łoskotem, aboma gdzieś tam kopytkowała w stronę oddziału zombie z banszetą – ot na raz kąsek. Reszta ruszyła się delikatnie, odsłaniając gościom z rynsztoka strzał w yorki. Inżynier z brassorbem leci pod nos jednych Krypciaków i to tyle co mi wyszło z magii. Nie, żebym od tego zaczął. Po prostu Gregoriusowi Zidoriusowi nie spóźnił się Power Gaming i rozpraszał wszystko jak natchniony. Ot, teleport z jedynego tokena ciśnięty. Ale, oczywiście, przy browarku głowa lekka, to się niczym nie martwię, biorę kolejny łyk i mówię „To postrzelajmy”. Zaczęło się fajnie, 15 szkieletów schodzi od cannona, Guttersi wyszczelali 4 francuskie pudlice, leci Brass orb, wycelowany w sam środek kwadracika 8 krypciaków i…. znosi go na pustynie… No, ale co tam, odpalamy rakietę Na Ryj i…. leci na 4 cale za oddział z kadrą. Acha. Na szczęście miałem piwo! A kółko zmiażdyło Yorki, toż to powód do dumy jest! Tu należy dodać, że dzwon z dwóch kości zabił popychaczkę, 4 cale do przodu….
Cóż, w życiu bywa tak, że piwo powoli traci babelki i objętość swą w naczyniu, a Crypt Hoorors wpadają w drugiej rundzie w dzwon z generałem. No bywa. Bywa też tak, że Manfred rzuca ifkę z dwóch kości, co kończy się rzutem 9 na tabelkę IFKI, po jednej ranie na każdego castera, wyleczonej przy następnym czarze. No bo jeżeli czaru rzuconego z dwóch kości nie udaje się rozproszyć czterema kośćmi, a aboma dostaje 3 rany, to znak, że czas się napić. Ale browarka nie przybywa…. Podobnie jak nie przybywa życia abomce… Potem aboma z czegoś tam jeszcze (ale nie pamiętam z czego, bo piwo) dostaje kolejne rany i zostaje na jednej ostatniej, wesoło merdając ogonem. Oczywiście w fazie kombatów Szarak bierze na ryj 6 krypciaków, którym Manfred bez problemu wrzucił przerzuty, dorzuty i rozrzuty na wszystko co możliwe. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do rezultatu tego pojedynku, to pragnę poinformować, ze nie było czego wsadzić do trumny. Oczywiście trumy Szaraka. Krypciaki nie mają trumien. Mają Manfreda, więc nie potrzebują trumien. I chyba jakoś w tym momencie skończyło się piwo. Należy jeszcze nadmienić, że inżynier który spartolił akcję „BRASS ORB” poległ dzielnie w roli odginaczki pod drugimi grubasami.
W tym momencie rozpocząć postanowiłem akcję „ratuj się kto może”. Wszystko rozbiegło się na boki. Czarować już za bardzo nie było czym (no przecież nie poślę do warpa warlocka, a wszystko wskazywało na to, że walnę ifkę z jednej kości). Jedyna akcja zaczepna polegała na ustawieniu kółka i gutterów tak by odstrzelili ostatniego psa. W końcu (pomyślałem sobie) 20 strzałów z poisonem na 6 i 3 strzały z kółka dają gwarancję powodzenia. Cóż. Pies przeżył zdobywając tym samym złoty medal olimpijski w kategorii „Immortal roku”.
Dla formalności Gregorius rozstrzelał jeszcze magią abomę (na wstawanie wypadło 5), rozkręcił w połowie dzwon i zgodził się ze mną, że czas zakończyć ten smutek na stole (gra chyba nikomu nie sprawiała już żadnej przyjemności). W związku z tym wraz z Tapiem skoczyliśmy do sklepu i w ogródku wypiliśmy jeszcze po browarku ciesząc się przyjemnym wieczorem i rozprawiając o możliwości założenia własnego państwa. Uzgodniliśmy, że będzie to wyspa, zbudujemy tam zamek a ja zostanę Władcą Lochów!
Do ligi proszę zgłosić:
Hellsing: 20 dużych, 2245 małych punktów
Nargh: 0 dużych, 100 małych punktów.
Jako, że wypadało w końcu zagrać ligę, zgadaliśmy się z Gregoriusem 20:0 Zidoriusem, zwanym tu HELLLLLLSINGIEM na bitewkę w ustalonym formacie. Znaliśmy rozpiski, gramy razem od dawna i podeszliśmy do tematu ze spiętymi pośladami do tego stopnia, że aż krzesła drżały. Co więcej nawiedził nas stary kompadres Tapio, który był uprzejmy w kilu spornych sytuacjach zawyrokować sędziowski wyrok oraz wysączyć browarka. Albo i dwa. Tak, zdecydowanie bardziej dwa niż jednego. Za co jestem mu wdzięczny, bo Gregorius 20:0 Zidorius jako porządny obywatel stronił jak nigdy (dosłownie!) od spożycia chmielowego trunku.
Wypadało by też coś powiedzieć o samej bitwie. No bo i po co przypominać sobie, że browarek był ciepły i wstrząśnięty, bo wszystko w biegu z pracy. Towarzystwo doborowe to i ciepły browar nie wadzi. Otóż, wystawki wyszły tak mniej więcej, PI razy drzwi i kij w oko na środku stołu. Mało korzystnie, ale miałem ochotę szczurkami zagrać trochę agresywniej – a co?! Browar wchodzi dobrze! Należało by nadmienić, że zabrałem ze sobą dwa oddziały klanratów, jeden duży kloc slejwów, dzwonek, warlocka z błyskawicą, następnego z rakietą AKA NA RYJ, oraz trzeciego z Brass Orbem. Do tego BSB, aboma, kóło i cannon. I dyszkę gutterów. Van Hellsingós, Gregorius 20:0 Zidrorius miał ze sobą ze dwa komplety zombie, oddział ze 40 szkieletów, dwie paczki po 8 większych panów, dwa wagoniki piesków ratlerków, dwie banszety, jakiegoś śmierdzącego Necromancera i Manfreda. Betka! Do rozpykania w dwie rundy :]
Gregirius rozpoczął grę. Yorki potruchtały do przodu, aż za moją flankę, reszta delikatnie tak by być poza zasięgiem szarż. W magii tylko oddałem scrolla ratując życie gościa z rakietą Ziemia – Ziemia, reszta jakoś mi uszła płazem, czy tam innym gadem. Należy dodać, że gdzieś w tym czasie z Tapiem otwieraliśmy drugiego browarka, już nie wzburzonego. Na szczęście wieczór nie był upalny, więc i temperatura trunku nie przykuwała takiej uwagi. W każdym razie przyszła moja kolej na jakieś ruchy. Kółko wpadło w pudelki francuskie z wielkim łoskotem, aboma gdzieś tam kopytkowała w stronę oddziału zombie z banszetą – ot na raz kąsek. Reszta ruszyła się delikatnie, odsłaniając gościom z rynsztoka strzał w yorki. Inżynier z brassorbem leci pod nos jednych Krypciaków i to tyle co mi wyszło z magii. Nie, żebym od tego zaczął. Po prostu Gregoriusowi Zidoriusowi nie spóźnił się Power Gaming i rozpraszał wszystko jak natchniony. Ot, teleport z jedynego tokena ciśnięty. Ale, oczywiście, przy browarku głowa lekka, to się niczym nie martwię, biorę kolejny łyk i mówię „To postrzelajmy”. Zaczęło się fajnie, 15 szkieletów schodzi od cannona, Guttersi wyszczelali 4 francuskie pudlice, leci Brass orb, wycelowany w sam środek kwadracika 8 krypciaków i…. znosi go na pustynie… No, ale co tam, odpalamy rakietę Na Ryj i…. leci na 4 cale za oddział z kadrą. Acha. Na szczęście miałem piwo! A kółko zmiażdyło Yorki, toż to powód do dumy jest! Tu należy dodać, że dzwon z dwóch kości zabił popychaczkę, 4 cale do przodu….
Cóż, w życiu bywa tak, że piwo powoli traci babelki i objętość swą w naczyniu, a Crypt Hoorors wpadają w drugiej rundzie w dzwon z generałem. No bywa. Bywa też tak, że Manfred rzuca ifkę z dwóch kości, co kończy się rzutem 9 na tabelkę IFKI, po jednej ranie na każdego castera, wyleczonej przy następnym czarze. No bo jeżeli czaru rzuconego z dwóch kości nie udaje się rozproszyć czterema kośćmi, a aboma dostaje 3 rany, to znak, że czas się napić. Ale browarka nie przybywa…. Podobnie jak nie przybywa życia abomce… Potem aboma z czegoś tam jeszcze (ale nie pamiętam z czego, bo piwo) dostaje kolejne rany i zostaje na jednej ostatniej, wesoło merdając ogonem. Oczywiście w fazie kombatów Szarak bierze na ryj 6 krypciaków, którym Manfred bez problemu wrzucił przerzuty, dorzuty i rozrzuty na wszystko co możliwe. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do rezultatu tego pojedynku, to pragnę poinformować, ze nie było czego wsadzić do trumny. Oczywiście trumy Szaraka. Krypciaki nie mają trumien. Mają Manfreda, więc nie potrzebują trumien. I chyba jakoś w tym momencie skończyło się piwo. Należy jeszcze nadmienić, że inżynier który spartolił akcję „BRASS ORB” poległ dzielnie w roli odginaczki pod drugimi grubasami.
W tym momencie rozpocząć postanowiłem akcję „ratuj się kto może”. Wszystko rozbiegło się na boki. Czarować już za bardzo nie było czym (no przecież nie poślę do warpa warlocka, a wszystko wskazywało na to, że walnę ifkę z jednej kości). Jedyna akcja zaczepna polegała na ustawieniu kółka i gutterów tak by odstrzelili ostatniego psa. W końcu (pomyślałem sobie) 20 strzałów z poisonem na 6 i 3 strzały z kółka dają gwarancję powodzenia. Cóż. Pies przeżył zdobywając tym samym złoty medal olimpijski w kategorii „Immortal roku”.
Dla formalności Gregorius rozstrzelał jeszcze magią abomę (na wstawanie wypadło 5), rozkręcił w połowie dzwon i zgodził się ze mną, że czas zakończyć ten smutek na stole (gra chyba nikomu nie sprawiała już żadnej przyjemności). W związku z tym wraz z Tapiem skoczyliśmy do sklepu i w ogródku wypiliśmy jeszcze po browarku ciesząc się przyjemnym wieczorem i rozprawiając o możliwości założenia własnego państwa. Uzgodniliśmy, że będzie to wyspa, zbudujemy tam zamek a ja zostanę Władcą Lochów!
Do ligi proszę zgłosić:
Hellsing: 20 dużych, 2245 małych punktów
Nargh: 0 dużych, 100 małych punktów.
Bardzo fajna bitwa wam się trafiła
Wyniki zaktualizowane. Kto następny ?:)

temat umarł?
The messanger bowed low. "Speak-speak" snarled the Grey Seer, to agitated to appreciate the fawning. "Unexpected complications, most powerful of the potentates" said the Scurrier. Before the creature finish,Grey Seer sent bolt of lightning to roast him alive."Bad news can always wait" thougt the mage..
Liga działa działa
czekam za wynikami 


Hehe dobre;) czekamy zatem. PS czekamy na termin kiedy zawitacie do nas 

mega ostre wpier#$% dla TK od OK 0:20. :/ no cóż... 

Spotkanie przy Pączkach, czyli jak nie przepić dzwonu.
Był piękny słoneczny poranek, czyli zbliżała się dwunasta godzina gdy wraz z Tapiem usiedliśmy nad stołem zastawionym dwiema armiami. Ja przy szczurzej hordzie, Tapio przy Mrocznych Długouchych Pokrakach. Dla osłody czasu raczyliśmy się zimnymi pączkami.
Należy dodać, że Tapio przypatatajał z cyrkiem konnym, kompletnie pozbawiony piechoty. Może się wydawać to zabawne, do czasu! Ponieważ moi Gutterunnersi postanowili zaszaleć i agresywnie podeszli jego lewą, a moją prawą flankę, jednu z dwóch Dark Ridersów (chyba po 8 w oddziale) zaczaili się na nich, tak by bezczelnie wszystkich wystrzelać. Ale dzięki temu mój Doom Wheel bezpiecznie podleciał do drugiego oddziału konnicy by pobawić się w Zeusa. Chwilę później Tapio mnie pytał, czy gram orkami, ponieważ wszystkie oddziały ruszyły dziarsko do przodu (czytaj kloc slejwów, i dwa kloce clanratów z dzwonem). Nie dostrzegał drobnego niuansu, wszyscy gonili abominację, bo się rozbrykała samopas. W magii nie wydarzyło się nic szczególnego, w strzelaniu też nie za wiele, ot Kółko Zagłady zrobiło swoje – 3 DR spadło ze stołu.
Tapio rozbiegł się we wszystkich kierunkach na swojej prawej, a mojej lewej flance uciekając przed klocami piechoty, jednocześnie herosem uzbrojonym w wielką maczetę (większą niż on sam, słowo!) wpadł pod nogi biednej abominacji. A na swojej lewej,a mojej prawej flance wpadł Ridersami w Doom Wheel-a. W magii weszło jakieś tam osłabienie siły i wytrzymałości na Abomę, zdją mi snajperką warlocka z brass orbem i chyba tyle. W strzelaniu nie zrobił kompletnie nic (gutter runnersi wciąż na stole!!). W kombatach aboma zapomniała jak się zerzera wszystko na swej drodze a w zamian dostała 4 rany (żadna regena nie wyszła).
Nie jestem pewien, ale chyba wypiliśmy już po dwa – trzy pączki zimne.
W drugiej rundzie niestety clan raty niestety nie mogły wspomóc zdychającej abominacji, wiec wraz z resztą piechoty ruszyły w pościg za uciekającą jazdą. Gutter runnersi zaś bawili się w chowanego. Z czarowania znowu zbyt wiele nie wyszło, zaś w strzelaniu nawet Doom Rocket nie doleciał gdzie trzeba. Zaś Doom Wheel dobił Dark Ridersów. W kombatach abomka poległa i nie wstała, tyle
Warlocki z kadrą wpadływ Doomhela (oczywiście przejechały jak po maśle). Ostatnie Dar Ridersy bawiły się w chowanego z Gutter runnersami.
Generalnie dalej było zbyt wiele pączków, zatem w skrócie: warlocki wpadły w slavey, potem w clanraty, drugie warlocki tez wyszlachtowały clan raty do spółki z dar ridersami i herosem Abomkobójcą, w między czasie spadł cannon. Ze snajperki spadł jeszcze jeden Warlock i tylko cud uratował BSB. Dzięki geniuszowi strategicznemu tak wszystko poustawiałem, ze w dzwon nic nie wjechało, więc główne punkty ocaliłem. Jednakże heros umknął z życiem przed magią na 1 ranie. A gutter runnersi rozstrzelali i spanikowali swoich DR więc w sumie oddałem działo, abomę i Doom Wheela oraz dwa kloce i połowę kadry w zamian za półtorej oddziału DR. Brawo dla mnie, 16-4 dla Tapia :]
Był piękny słoneczny poranek, czyli zbliżała się dwunasta godzina gdy wraz z Tapiem usiedliśmy nad stołem zastawionym dwiema armiami. Ja przy szczurzej hordzie, Tapio przy Mrocznych Długouchych Pokrakach. Dla osłody czasu raczyliśmy się zimnymi pączkami.
Należy dodać, że Tapio przypatatajał z cyrkiem konnym, kompletnie pozbawiony piechoty. Może się wydawać to zabawne, do czasu! Ponieważ moi Gutterunnersi postanowili zaszaleć i agresywnie podeszli jego lewą, a moją prawą flankę, jednu z dwóch Dark Ridersów (chyba po 8 w oddziale) zaczaili się na nich, tak by bezczelnie wszystkich wystrzelać. Ale dzięki temu mój Doom Wheel bezpiecznie podleciał do drugiego oddziału konnicy by pobawić się w Zeusa. Chwilę później Tapio mnie pytał, czy gram orkami, ponieważ wszystkie oddziały ruszyły dziarsko do przodu (czytaj kloc slejwów, i dwa kloce clanratów z dzwonem). Nie dostrzegał drobnego niuansu, wszyscy gonili abominację, bo się rozbrykała samopas. W magii nie wydarzyło się nic szczególnego, w strzelaniu też nie za wiele, ot Kółko Zagłady zrobiło swoje – 3 DR spadło ze stołu.
Tapio rozbiegł się we wszystkich kierunkach na swojej prawej, a mojej lewej flance uciekając przed klocami piechoty, jednocześnie herosem uzbrojonym w wielką maczetę (większą niż on sam, słowo!) wpadł pod nogi biednej abominacji. A na swojej lewej,a mojej prawej flance wpadł Ridersami w Doom Wheel-a. W magii weszło jakieś tam osłabienie siły i wytrzymałości na Abomę, zdją mi snajperką warlocka z brass orbem i chyba tyle. W strzelaniu nie zrobił kompletnie nic (gutter runnersi wciąż na stole!!). W kombatach aboma zapomniała jak się zerzera wszystko na swej drodze a w zamian dostała 4 rany (żadna regena nie wyszła).
Nie jestem pewien, ale chyba wypiliśmy już po dwa – trzy pączki zimne.
W drugiej rundzie niestety clan raty niestety nie mogły wspomóc zdychającej abominacji, wiec wraz z resztą piechoty ruszyły w pościg za uciekającą jazdą. Gutter runnersi zaś bawili się w chowanego. Z czarowania znowu zbyt wiele nie wyszło, zaś w strzelaniu nawet Doom Rocket nie doleciał gdzie trzeba. Zaś Doom Wheel dobił Dark Ridersów. W kombatach abomka poległa i nie wstała, tyle
Warlocki z kadrą wpadływ Doomhela (oczywiście przejechały jak po maśle). Ostatnie Dar Ridersy bawiły się w chowanego z Gutter runnersami.
Generalnie dalej było zbyt wiele pączków, zatem w skrócie: warlocki wpadły w slavey, potem w clanraty, drugie warlocki tez wyszlachtowały clan raty do spółki z dar ridersami i herosem Abomkobójcą, w między czasie spadł cannon. Ze snajperki spadł jeszcze jeden Warlock i tylko cud uratował BSB. Dzięki geniuszowi strategicznemu tak wszystko poustawiałem, ze w dzwon nic nie wjechało, więc główne punkty ocaliłem. Jednakże heros umknął z życiem przed magią na 1 ranie. A gutter runnersi rozstrzelali i spanikowali swoich DR więc w sumie oddałem działo, abomę i Doom Wheela oraz dwa kloce i połowę kadry w zamian za półtorej oddziału DR. Brawo dla mnie, 16-4 dla Tapia :]
Zbliżał się poranek gdy na horyzoncie pojawiły się oddziały wojsk z Nehekhary. Niegdyś dumni ludzie władający tymi ziemiami, dzisiaj trupy pchane do walki wola licza oraz powstałego z grobu króla. Ziemie niegdyś urodzajne, obfite w plony dziś tylko piasek i pustynia. Ci sami ludzie, który ochoczo służyli swojemu Panu za życia również po śmierci służą z dumą swojemu królowi. Wstają na wezwanie, budzą się z wiecznego snu po to, żeby bronić starych granic królestwa.
- Panieee jesteśśśmyy gotowiiii - licz odziany w przepiękne jednak mocno podniszczone złote szaty wskazuje swoim trupim palcem na północ.
- stamtąd przyyyyybędą mój Panie.
Przepiękny zloto czerwony rydwan wysunął się na przód. Szkieletowe konie z pełną grach jak za życia ruszyły do przodu. Osoba prowadząca rydwan byla dość postawna. Biła od niego lśniącą aura. Być może od ilości posiadanego złota na sobie jak i na rydwanie. Zbroja choć wiekowa byla cała ze złota pokryta przepięknymi zdobieniami. Mimo tego że osobnik nie posiadał oczu tylko puste oczodoły wpatrywał się w miejsce wyznaczone przez licza. Na głowie posiadał złotą koronę.
- Psssssssszygorujjj stanowissssska bojoweee. Rosssstawiććć katapultę. Trumny mają byććć gotowe. Łucznicy zająććć wsssgórze. Wężowi jeśśśścy w pogotowiu. Pszzygotosaćć padlinożerców! Od wieków niccc nie jedli. Czekaććć na komendę do ataku!
............
Dziś w klubie bitwa ligowa tk vs woch! Start 18!
- Panieee jesteśśśmyy gotowiiii - licz odziany w przepiękne jednak mocno podniszczone złote szaty wskazuje swoim trupim palcem na północ.
- stamtąd przyyyyybędą mój Panie.
Przepiękny zloto czerwony rydwan wysunął się na przód. Szkieletowe konie z pełną grach jak za życia ruszyły do przodu. Osoba prowadząca rydwan byla dość postawna. Biła od niego lśniącą aura. Być może od ilości posiadanego złota na sobie jak i na rydwanie. Zbroja choć wiekowa byla cała ze złota pokryta przepięknymi zdobieniami. Mimo tego że osobnik nie posiadał oczu tylko puste oczodoły wpatrywał się w miejsce wyznaczone przez licza. Na głowie posiadał złotą koronę.
- Psssssssszygorujjj stanowissssska bojoweee. Rosssstawiććć katapultę. Trumny mają byććć gotowe. Łucznicy zająććć wsssgórze. Wężowi jeśśśścy w pogotowiu. Pszzygotosaćć padlinożerców! Od wieków niccc nie jedli. Czekaććć na komendę do ataku!
............
Dziś w klubie bitwa ligowa tk vs woch! Start 18!
Kurz po bitwie już opadł. Kościami bracia wyruszyli w swoje zrujnowane miasta aby przygotować plan odzyskania swoich ziem i dawnej utraconej chwały!
Bitwa toczyła się miedzy oddziałami warrior of chaos a tomb kings. W skład wojska woch znajdowały się jednostki ogrow chaosu, marudersów, warriorsi, hell canno, mag lvl4, deamon prince latający. TK posiadało 7 rydwanów, tomb Prince na rydwanie, herold z banerem umierającego legionu na rydwanie, 15 łuczników, 4 węże, 2 trumny, 3carriony, skorpiona, katapulta i dwa liczę jeden 4 lvl nekerkhary i 1 lvl lights. Zaczynam Maciej i od razy pełna na przód. Moje wojska tk ustawiły się w typowy defens więc bylem daleko w tyły. Maciej zdecydował sie samotnie zaatakować dp moją trumnę co okazało się słabym pomysłem. Magią wbił dwa woundy na wężach. I moja tura ruszyłem delikatnie rydwanami, carriory na przód i ot tyle. Magia jedna trumna wbiła dp dwa woundy. Druga nic nie zrobiła. Katapulta jak zwykle nie trafiła... Kolejna tura Maćka. Leci na maxa do przodu. W magi nic nie ukrywa ale za to hell Canon wybija dwa rydwany. Zrobiło się przez chwile gorąco. Moja druga. Wężami wbijam w ogry, rydwany w maruderów z magiem. Trumny w magi nic nie ugrały, katapa przy strzelaniu jak zwykle nie trafia... Węże wybijają dość sporo ogrow przy malych stratach. Nie zdają paniki i uciekają. Węże dogoniły i zjadły do końca ogry. Rydwany również wybiły marudersów którzy spanikowali i zaczęli uciekać jednakże nie dały rady. W kolejnej turze Maciej wpada w trumnę dp oraz warriorami w węże. Trumna dobita wybucha i co?? Zabija demona hehe. Wariorzy dość mocno poturbowały węże zostaje na koniec jeden. Moja tura wpadam rydwanami w warriorow. Magia osłabia wariorow a w strzelaniu katapulta w końcu skutkuję! Rozwalila hell canon. W cc rydwany i węże dobijają warriorow. Wynik 20:0 dla tomb kings
Bitwa toczyła się miedzy oddziałami warrior of chaos a tomb kings. W skład wojska woch znajdowały się jednostki ogrow chaosu, marudersów, warriorsi, hell canno, mag lvl4, deamon prince latający. TK posiadało 7 rydwanów, tomb Prince na rydwanie, herold z banerem umierającego legionu na rydwanie, 15 łuczników, 4 węże, 2 trumny, 3carriony, skorpiona, katapulta i dwa liczę jeden 4 lvl nekerkhary i 1 lvl lights. Zaczynam Maciej i od razy pełna na przód. Moje wojska tk ustawiły się w typowy defens więc bylem daleko w tyły. Maciej zdecydował sie samotnie zaatakować dp moją trumnę co okazało się słabym pomysłem. Magią wbił dwa woundy na wężach. I moja tura ruszyłem delikatnie rydwanami, carriory na przód i ot tyle. Magia jedna trumna wbiła dp dwa woundy. Druga nic nie zrobiła. Katapulta jak zwykle nie trafiła... Kolejna tura Maćka. Leci na maxa do przodu. W magi nic nie ukrywa ale za to hell Canon wybija dwa rydwany. Zrobiło się przez chwile gorąco. Moja druga. Wężami wbijam w ogry, rydwany w maruderów z magiem. Trumny w magi nic nie ugrały, katapa przy strzelaniu jak zwykle nie trafia... Węże wybijają dość sporo ogrow przy malych stratach. Nie zdają paniki i uciekają. Węże dogoniły i zjadły do końca ogry. Rydwany również wybiły marudersów którzy spanikowali i zaczęli uciekać jednakże nie dały rady. W kolejnej turze Maciej wpada w trumnę dp oraz warriorami w węże. Trumna dobita wybucha i co?? Zabija demona hehe. Wariorzy dość mocno poturbowały węże zostaje na koniec jeden. Moja tura wpadam rydwanami w warriorow. Magia osłabia wariorow a w strzelaniu katapulta w końcu skutkuję! Rozwalila hell canon. W cc rydwany i węże dobijają warriorow. Wynik 20:0 dla tomb kings
nie mam od was nadal wyniku Pany:pNargh pisze:Gralim z Tapiem w weekend - jak trochę wyzdrowieję (po porażce rozchorowałem się na śmiertelnie groźny katar) to postaram się umieścić jakiś ubarwiony raport o tym, że wszystko co ma długie uszy lub krótkie nogi to oszusty!
Nargh pisze:Spotkanie przy Pączkach, czyli jak nie przepić dzwonu.
Był piękny słoneczny poranek, czyli zbliżała się dwunasta godzina gdy wraz z Tapiem usiedliśmy nad stołem zastawionym dwiema armiami. Ja przy szczurzej hordzie, Tapio przy Mrocznych Długouchych Pokrakach. Dla osłody czasu raczyliśmy się zimnymi pączkami.
Należy dodać, że Tapio przypatatajał z cyrkiem konnym, kompletnie pozbawiony piechoty. Może się wydawać to zabawne, do czasu! Ponieważ moi Gutterunnersi postanowili zaszaleć i agresywnie podeszli jego lewą, a moją prawą flankę, jednu z dwóch Dark Ridersów (chyba po 8 w oddziale) zaczaili się na nich, tak by bezczelnie wszystkich wystrzelać. Ale dzięki temu mój Doom Wheel bezpiecznie podleciał do drugiego oddziału konnicy by pobawić się w Zeusa. Chwilę później Tapio mnie pytał, czy gram orkami, ponieważ wszystkie oddziały ruszyły dziarsko do przodu (czytaj kloc slejwów, i dwa kloce clanratów z dzwonem). Nie dostrzegał drobnego niuansu, wszyscy gonili abominację, bo się rozbrykała samopas. W magii nie wydarzyło się nic szczególnego, w strzelaniu też nie za wiele, ot Kółko Zagłady zrobiło swoje – 3 DR spadło ze stołu.
Tapio rozbiegł się we wszystkich kierunkach na swojej prawej, a mojej lewej flance uciekając przed klocami piechoty, jednocześnie herosem uzbrojonym w wielką maczetę (większą niż on sam, słowo!) wpadł pod nogi biednej abominacji. A na swojej lewej,a mojej prawej flance wpadł Ridersami w Doom Wheel-a. W magii weszło jakieś tam osłabienie siły i wytrzymałości na Abomę, zdją mi snajperką warlocka z brass orbem i chyba tyle. W strzelaniu nie zrobił kompletnie nic (gutter runnersi wciąż na stole!!). W kombatach aboma zapomniała jak się zerzera wszystko na swej drodze a w zamian dostała 4 rany (żadna regena nie wyszła).
Nie jestem pewien, ale chyba wypiliśmy już po dwa – trzy pączki zimne.
W drugiej rundzie niestety clan raty niestety nie mogły wspomóc zdychającej abominacji, wiec wraz z resztą piechoty ruszyły w pościg za uciekającą jazdą. Gutter runnersi zaś bawili się w chowanego. Z czarowania znowu zbyt wiele nie wyszło, zaś w strzelaniu nawet Doom Rocket nie doleciał gdzie trzeba. Zaś Doom Wheel dobił Dark Ridersów. W kombatach abomka poległa i nie wstała, tyle
Warlocki z kadrą wpadływ Doomhela (oczywiście przejechały jak po maśle). Ostatnie Dar Ridersy bawiły się w chowanego z Gutter runnersami.
Generalnie dalej było zbyt wiele pączków, zatem w skrócie: warlocki wpadły w slavey, potem w clanraty, drugie warlocki tez wyszlachtowały clan raty do spółki z dar ridersami i herosem Abomkobójcą, w między czasie spadł cannon. Ze snajperki spadł jeszcze jeden Warlock i tylko cud uratował BSB. Dzięki geniuszowi strategicznemu tak wszystko poustawiałem, ze w dzwon nic nie wjechało, więc główne punkty ocaliłem. Jednakże heros umknął z życiem przed magią na 1 ranie. A gutter runnersi rozstrzelali i spanikowali swoich DR więc w sumie oddałem działo, abomę i Doom Wheela oraz dwa kloce i połowę kadry w zamian za półtorej oddziału DR. Brawo dla mnie, 16-4 dla Tapia :]
Klub Gier Bitewnych Toruń https://www.facebook.com/Triclinum/
Blog https://miniaturepaintingstudio.blogspot.com/
Każdą moją prace publikuje na YouTubie https://youtube.com/channel/UC6DW9zlhA9 ... zFQ/videos
Facebook https://www.facebook.com/miniatureps/
Instagram https://www.instagram.com/miniaturepaintingstudio/
Szukam kogoś do współpracy przy malowaniu modeli Toruń i okolice
Blog https://miniaturepaintingstudio.blogspot.com/
Każdą moją prace publikuje na YouTubie https://youtube.com/channel/UC6DW9zlhA9 ... zFQ/videos
Facebook https://www.facebook.com/miniatureps/
Instagram https://www.instagram.com/miniaturepaintingstudio/
Szukam kogoś do współpracy przy malowaniu modeli Toruń i okolice