Demoniszcza piekliszcza!
Re: Demoniszcza piekliszcza!
Po co wchodzić w combat jak można zadać 2d6 s6 z wysoką siłą i bsem bez ryzyka że ktoś odda?
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Warbands jest od 1.500 w dół.Stan pisze:Jeśli to warbands to max 2 taki sam core.
To prawda. Ale o ile tak naprawdę zwiększa się mój potencjał, kiedy zamieniam Etarnal Sworda na bicz? W ilu przypadkach przyda mi się WS10? Ile razy siła 7 zrobi różnicę? Siódmy atak zawsze jest fajny, nie przeczę, ale za tę dogodność upośledzam sobie fazę strzelania. Już grałem na takim demonie, na duże punkty. WS:10, S:7, A:7, regenka 4+ i Lightning Reflexes. Poza tym 4 lvl i magia Slaanesha, żeby z atrybutu dorobić sobie ósmy atak. Taki demon naprawdę koksi. Na 1.600 punktów, o czym przekonałem się dzisiaj, nie jest aż tak fajnie. Brak Lightning Reflexes swoje robi.Tirit pisze:Dajac bicz tracisz potencjal w CC. Wchodzac w CC nie uzywasz bicza.
Moze sie nie znam ale moim zdaniem niewarto.
Filozofia grania na biczu wygląda tak. Bicz jest quick to fire, więc mogę spokojnie podejść o 10" i strzelić, trafiając na 3+ na dalekim. To są 2k6 z S:6. Niemało. Jeśli ktoś chce się ze mną bić, musi mnie zaszarżować. Wtedy jako reakcja następuje stand and shoot i kolejne 2k6 z S:6. Po jego szarży ja wypłacam swoje ataki pierwszy, mając I:10. Nawet bez mieczyka to ciągle 6 ataków z S:6 na WS:9. Naprawdę daje radę.
I demon robi sie turbo drogi. Pomysl o zestawieniu:
Keeper 2lvl slaa
regena ofc
+1 to hit
heart seaker.
Masz trafianie na 2+ z przerzutem gal, ranienie na 2+. 6 atakow i praktycznie 5-6 woundow gwarantowanych + thunderstomp
Keeper majac Mv10 i swiftstride jest swietny do szarz na boki.
Jakos do bicza nigdy nie przekonalem sie.
2d6 to 6 hitow z czego 3 trafiaja. Rania na 2+ wiec 2-3woundy....tak super? z biczem w CC to juz trafianie na 3+....zaczyna to slabiej wygladac
Moim zdaniem eternal sword jest jedynie sensowny na guo.
Keeper 2lvl slaa
regena ofc
+1 to hit
heart seaker.
Masz trafianie na 2+ z przerzutem gal, ranienie na 2+. 6 atakow i praktycznie 5-6 woundow gwarantowanych + thunderstomp
Keeper majac Mv10 i swiftstride jest swietny do szarz na boki.
Jakos do bicza nigdy nie przekonalem sie.
2d6 to 6 hitow z czego 3 trafiaja. Rania na 2+ wiec 2-3woundy....tak super? z biczem w CC to juz trafianie na 3+....zaczyna to slabiej wygladac
Moim zdaniem eternal sword jest jedynie sensowny na guo.
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Cały czas piszesz o starciu Keepera z piechotą. Wtedy faktycznie Eternal Sword jest zbędny. Ale jeśli konstruuję Keepera do walki z piechotą, to czym zabijam czołgi i inne duże rzeczy?
Czołg zawsze był problemem. Keeper obojętnie jak złożony nigdy nie jest dobrą opcją na czołg bo utyka w nim na co najmniej turę lub dwie. Nawet z biczem zdąży oddać jeden strzał - przy dobrych wiatrach to są 2-3 rany i dostaje impacty (czyt. autohity z S6). Zakładając, że Keeper wejdzie do walki bez straty ran z ostrzału od działa to może uda się zaklepać czołg - to takie 60/40 na korzyść keepera w tej walce, tylko, że to nadal 550 pkt przeciwko 230 przy zbyt dużym ryzyku w walce 1vs1. IMO w tej twojej ostatniej rozpie jest tylko keeper i fiendy, reszta do zmiany. Rozważ regon plagusów z brzytwą i dwoma bohaterami z S6 lub S7 (z flailem, przy parry na oddziale to wcale nie jest głupia opcja), oczywiście bez keepera.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2016, o 10:10 przez rob, łącznie zmieniany 1 raz.
Emp/DoCh
"Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują" A.E.
"Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują" A.E.
a myślałeś nad rydwanami slaanesh'owymi? te specjale są całkiem fajne.
ps. chętnie bym przeczytał twoje relacje z poszczególnych bitew na ostatnim turnieju.
mój ostatni turniej to była kompletna klapa - grałem na 1200 pkt mono khornem. nie polecam. core'owe na tym booku to chyba tylko nurgle i cincz dają radę i ja idę w tą stronę - zobaczymy czy po 25 października coś się zmieni.
ps2. trzymam kciuki za twoje wysiłki ze slaaneshem - fajnie byłoby widzieć na stole taką monoarmię ale obecnie monoarmie wcale nie mają wielkich plusów przy wystawieniu.
ps. chętnie bym przeczytał twoje relacje z poszczególnych bitew na ostatnim turnieju.
mój ostatni turniej to była kompletna klapa - grałem na 1200 pkt mono khornem. nie polecam. core'owe na tym booku to chyba tylko nurgle i cincz dają radę i ja idę w tą stronę - zobaczymy czy po 25 października coś się zmieni.
ps2. trzymam kciuki za twoje wysiłki ze slaaneshem - fajnie byłoby widzieć na stole taką monoarmię ale obecnie monoarmie wcale nie mają wielkich plusów przy wystawieniu.
Emp/DoCh
"Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują" A.E.
"Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują" A.E.
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Myślałem. Grałem nawet na tym wielkim bydlaku. Całkiem jest fajny w opcji ze wszystkimi bonusami (poza Lashem). Przy szarży to jest k6+3 impactów z S:5 AP i 10 ataków z załogi wszystko na +1 to hit i +1 to wound. Ale to ciągle ponad 200 punktów. Byłby bardziej korzystny, gdyby rozdawał +1 do hita jak hurricanum, w 6 calach. Fajowe są rydwany z rarów bez save'a.
Ostatnio zagrałem dwie bitwy. Wyszło trochę moje nieogranie na 9th age i słaba rozpiska. Poza tym zrobiłem kilka rzeczy jak kompletny jamochłon i ostatecznie była to duża klapa. Będę jednak próbował dalej, bo grając turniej na 2.500 pkt Monoslaanesh radził sobie już dużo lepiej.
Ostatnio zagrałem dwie bitwy. Wyszło trochę moje nieogranie na 9th age i słaba rozpiska. Poza tym zrobiłem kilka rzeczy jak kompletny jamochłon i ostatecznie była to duża klapa. Będę jednak próbował dalej, bo grając turniej na 2.500 pkt Monoslaanesh radził sobie już dużo lepiej.
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Niezbyt piekliszczyło ale coś trzeba skrobnąć, skoro się powiedziało.
W pierwszej bitwie miałem wolny los. Może to i lepiej, bo przynajmniej zarobiłem jakieś punkty na tym turnieju.
W drugiej bitwie zmierzyłem się z Imperium. Dwóch magów (Beast i Light), BSB, Kapłan, Horda włóczni, Horda flagusów, działo, czołg, hurricanum i pistolliersi.
Zadziwiająco dużo zmieściło się w tej rozpisce na 1.600 pkt. Przeciwnik rozstawił się pierwszy i zaczął. Pistoliersi w jednej salwie zabijają wszystkie konne demonetki. Imperium całe zbliża się do mnie. W tej chwili jakoś nie rozkminiłem, że szarża Fiendów na czołg to upośledzony koncept, skoro obok stoi horda włóczni. Zaszarżowałem, wbiłem czołgowi 4 rany. W następnej turze Imperium zaszarżowało włócznikami na bok Fiendów i bezskutecznie próbowało ustrzelić mi demona. Fiendy nabiły 5 ranę na czołgu i nie zrobiły nic więcej. Włócznicy uzyskali jakąś chorą liczbę zranień, z których niewywardowałem ani jednego, w związku z czym Fiendy wyparowały. W tym momencie Zaszarżowałem dużymi demonetkami na włóczników i demonem na czołg, któremu do śmierci brakowało dwóch ran. Plan był prosty: najpierw combat z czołgiem, demon zabija czołg, wpada w bok włóczników, którzy stali może dwa, trzy cale dalej i dalej combat z włócznikami, gdzie demon do spółki z demonetkami robi z nich miazgę. Niewątpliwy break włóczników i pościg wyprowadziłby mnie z zasięgu flagellentów. Plan zesrał się w momencie, w którym przeciwnik z 4 ran wbitych w czołg przez demona na 6+ wysejwował 3. Demon utknął w czołgu, a demonetki we włócznikach. W kolejnej turze flagusi dobijają do demonetek i to jest tak naprawdę koniec bitwy. Ostatni został demon, pociągając jeszcze za sobą wrogiego generała zanim wsysnął się do warpa z wyniku walki.
W trzeciej bitwie trafiłem na HE. Lord na rydwanie. 2x Silver helmsi. Wielka horda Swordmasterów z loremasterem. Łuki z magiem.
Tu wyszło moje nieogranie na 9tą edycję i nieznajomość mety. Spojrzałem na Swordmasterów i stwierdziłem, że nie mam czym ich zabić. Potem spojrzałem na lorda na rydwanie i uznałem z jakiegoś powodu, że nie stanowi zagrożenia. Myliłem się bardzo, albowiem jest to jeden z najbardziej wykokszonych herosów, jakich widziałem. W związku z tym wymyśliłem sobie, że Fiendy pójdą środkiem, duży kloc demonetek stanie naprzeciw Swordmasterów, a Lorda na rydwanie szybko zabiję demonem, który następnie pójdzie zająć się Swordmasterami. Powinienem był zrobić dokładnie odwrotnie niż zrobiłem i rydwan przyjąć na kloc, a demonem kroić swordmasterów. Ale trudno, człowiek (i demon) uczy się na błędach. Okazało się, że Swordmasterzy mają swiftstride ze sztandaru i Mv:6, więc dopadli demonetki i przerobili na kebaby znacznie szybciej niż się spodziewałem. Rydwan z kolei wpadł w demona i wklepał 7 impactów, z których wbił od razu 3 rany. Demon z 8 ataków zadał tylko dwie rany, a jego z kolei zaszlachtowała z reszty ataków załoga+lwy+lord z rydwanu. Wtedy już było pozamiatane, więc Fiendy, któe zabiły dwa klocki silverów i łuki niewiele już potem zrobiły.
Chlip.
W pierwszej bitwie miałem wolny los. Może to i lepiej, bo przynajmniej zarobiłem jakieś punkty na tym turnieju.
W drugiej bitwie zmierzyłem się z Imperium. Dwóch magów (Beast i Light), BSB, Kapłan, Horda włóczni, Horda flagusów, działo, czołg, hurricanum i pistolliersi.
Zadziwiająco dużo zmieściło się w tej rozpisce na 1.600 pkt. Przeciwnik rozstawił się pierwszy i zaczął. Pistoliersi w jednej salwie zabijają wszystkie konne demonetki. Imperium całe zbliża się do mnie. W tej chwili jakoś nie rozkminiłem, że szarża Fiendów na czołg to upośledzony koncept, skoro obok stoi horda włóczni. Zaszarżowałem, wbiłem czołgowi 4 rany. W następnej turze Imperium zaszarżowało włócznikami na bok Fiendów i bezskutecznie próbowało ustrzelić mi demona. Fiendy nabiły 5 ranę na czołgu i nie zrobiły nic więcej. Włócznicy uzyskali jakąś chorą liczbę zranień, z których niewywardowałem ani jednego, w związku z czym Fiendy wyparowały. W tym momencie Zaszarżowałem dużymi demonetkami na włóczników i demonem na czołg, któremu do śmierci brakowało dwóch ran. Plan był prosty: najpierw combat z czołgiem, demon zabija czołg, wpada w bok włóczników, którzy stali może dwa, trzy cale dalej i dalej combat z włócznikami, gdzie demon do spółki z demonetkami robi z nich miazgę. Niewątpliwy break włóczników i pościg wyprowadziłby mnie z zasięgu flagellentów. Plan zesrał się w momencie, w którym przeciwnik z 4 ran wbitych w czołg przez demona na 6+ wysejwował 3. Demon utknął w czołgu, a demonetki we włócznikach. W kolejnej turze flagusi dobijają do demonetek i to jest tak naprawdę koniec bitwy. Ostatni został demon, pociągając jeszcze za sobą wrogiego generała zanim wsysnął się do warpa z wyniku walki.
W trzeciej bitwie trafiłem na HE. Lord na rydwanie. 2x Silver helmsi. Wielka horda Swordmasterów z loremasterem. Łuki z magiem.
Tu wyszło moje nieogranie na 9tą edycję i nieznajomość mety. Spojrzałem na Swordmasterów i stwierdziłem, że nie mam czym ich zabić. Potem spojrzałem na lorda na rydwanie i uznałem z jakiegoś powodu, że nie stanowi zagrożenia. Myliłem się bardzo, albowiem jest to jeden z najbardziej wykokszonych herosów, jakich widziałem. W związku z tym wymyśliłem sobie, że Fiendy pójdą środkiem, duży kloc demonetek stanie naprzeciw Swordmasterów, a Lorda na rydwanie szybko zabiję demonem, który następnie pójdzie zająć się Swordmasterami. Powinienem był zrobić dokładnie odwrotnie niż zrobiłem i rydwan przyjąć na kloc, a demonem kroić swordmasterów. Ale trudno, człowiek (i demon) uczy się na błędach. Okazało się, że Swordmasterzy mają swiftstride ze sztandaru i Mv:6, więc dopadli demonetki i przerobili na kebaby znacznie szybciej niż się spodziewałem. Rydwan z kolei wpadł w demona i wklepał 7 impactów, z których wbił od razu 3 rany. Demon z 8 ataków zadał tylko dwie rany, a jego z kolei zaszlachtowała z reszty ataków załoga+lwy+lord z rydwanu. Wtedy już było pozamiatane, więc Fiendy, któe zabiły dwa klocki silverów i łuki niewiele już potem zrobiły.
Chlip.