Masakra w lesie?
Moderator: #helion#
Masakra w lesie?
Mam pytanie do bardziej doświadczonych imperialistów. Otóż grałem dzisiaj towarzyską partyjkę przeciwko WE, dowodzonym przez moją dziwczynę. Gra miała być dla mnie przyjemnym duelkiem, a dla lubej - lekcją zasad i dowodzenia jej (przyszłą) armią. Ale dlaczego o tym piszę?
Otóż po podliczeniu wyniku (15:5 dla mnie), poczułem się lekko niekontent. Wiem, że chodziło o przyjemność i zero rywalizacji, ale naszła mnie taka refleksja, że nigdy... NIGDY nie założyłem leśniakom masakry! Rozumiem, że na turniejach bywa różnie, ale z przeciwnikiem grającym bodajże po raz piąty w życiu!
Nie trzeba specjalnie silić się na złośliwość, żeby dogryźć mi niskim skillem. No więc spójrzmy jak to wyglądało:
-pistolierzy kontrolujący poczynania wild riderów (5 ran w ciąglu gry od strzelania - wszystkie wardem wybronione), dzikusy odbijają się od grateswordów, żeby w końcu zginąć od kul outriderów
- mocna pięść kawalerii (2x6KO z kapitanem i księdzem) na jednej flance zdejmują: glade guardów, scoutów, driady i w końcu drzewca. Straty - kapłan od ataków brokuła, 2 KO od ostrzału
-równy pojedynek magiczny, który przechyla się na moją korzyść po miscaście spellsingera (traci poziom) - oboje mieliśmy po dwóch magów
-zawijam kawalerią i w ostatniej turze w rozsypkę idą wardancerzy - mój generał dostaje ranę.
Jak widać przez cały czas z błogim uśmiechem na twarzy, grałem sobie, pewien masakry. Dziewczynie (ukłony za ciekawą grę - nie spodziewałem się tak szybkich postępów;) ostał się JEDEN wardancer i generał, którzy zdali ostatnią liderkę na 4, oraz pochowani po lasach czarodzieje (jeden ledwo zipiał).
Wynik jaki jest, każdy czytał.
I zasadnicza część: pytanie:) Czy którykolwiek z was założył kiedykolwiek WE masakrę na turnieju? Jeśli tak, to w jaki sposób? Grałem z nimi do tej pory kilkanaście razy (tylko 3 z piękniejszą połową;P) i zawsze oscylowało wokół remisu. Nie znoszę widzieć ich po drugiej stronie stołu.
Zdradźcie jakiś patent na nich... błagam!
Otóż po podliczeniu wyniku (15:5 dla mnie), poczułem się lekko niekontent. Wiem, że chodziło o przyjemność i zero rywalizacji, ale naszła mnie taka refleksja, że nigdy... NIGDY nie założyłem leśniakom masakry! Rozumiem, że na turniejach bywa różnie, ale z przeciwnikiem grającym bodajże po raz piąty w życiu!
Nie trzeba specjalnie silić się na złośliwość, żeby dogryźć mi niskim skillem. No więc spójrzmy jak to wyglądało:
-pistolierzy kontrolujący poczynania wild riderów (5 ran w ciąglu gry od strzelania - wszystkie wardem wybronione), dzikusy odbijają się od grateswordów, żeby w końcu zginąć od kul outriderów
- mocna pięść kawalerii (2x6KO z kapitanem i księdzem) na jednej flance zdejmują: glade guardów, scoutów, driady i w końcu drzewca. Straty - kapłan od ataków brokuła, 2 KO od ostrzału
-równy pojedynek magiczny, który przechyla się na moją korzyść po miscaście spellsingera (traci poziom) - oboje mieliśmy po dwóch magów
-zawijam kawalerią i w ostatniej turze w rozsypkę idą wardancerzy - mój generał dostaje ranę.
Jak widać przez cały czas z błogim uśmiechem na twarzy, grałem sobie, pewien masakry. Dziewczynie (ukłony za ciekawą grę - nie spodziewałem się tak szybkich postępów;) ostał się JEDEN wardancer i generał, którzy zdali ostatnią liderkę na 4, oraz pochowani po lasach czarodzieje (jeden ledwo zipiał).
Wynik jaki jest, każdy czytał.
I zasadnicza część: pytanie:) Czy którykolwiek z was założył kiedykolwiek WE masakrę na turnieju? Jeśli tak, to w jaki sposób? Grałem z nimi do tej pory kilkanaście razy (tylko 3 z piękniejszą połową;P) i zawsze oscylowało wokół remisu. Nie znoszę widzieć ich po drugiej stronie stołu.
Zdradźcie jakiś patent na nich... błagam!
znaczy ja dosyc czesto zakładam maski WE ale sa ta Broder Partole bo narazie jeszcze nie mam jako takiej armii np na 1500
Sytacja wygląda tak:
- 5 kawaleri jedzie po GG i potem wbija sie w driady
- hellblaster duzo nie strzela bo najczesciej zchodzi z HoDA
- handgunnerzy strzelaja po wardencerach, moze cos ubiją
- oddział z hero szarzuje na juz troche osłabionych wardencerów
- Jego generał zawsze przezywa bo nie ma czasu sie z nim bawic (lepiej zajac cwiartki)
Nom i najczesciej jest 20:0
Sytacja wygląda tak:
- 5 kawaleri jedzie po GG i potem wbija sie w driady
- hellblaster duzo nie strzela bo najczesciej zchodzi z HoDA
- handgunnerzy strzelaja po wardencerach, moze cos ubiją
- oddział z hero szarzuje na juz troche osłabionych wardencerów
- Jego generał zawsze przezywa bo nie ma czasu sie z nim bawic (lepiej zajac cwiartki)
Nom i najczesciej jest 20:0
Ja zazwyczaj dostaje masakre od Wood Elfów, jest to moja pięta Achillesowa (prawie jak Anglia dla Polski w piłce nożnej) spowodowane jest to tym, że u nas jest bardzo dobry gracz WE i ma niesamowite rzuty, ward save'y na 5+ zdaje bez problemu. Poza tym ja zazwyczaj gram na defensie i gracz WE mając jeden lub dwa lasy na stole plus swój dodatkowy potrafi zasłonić mi tym cały stół. Teraz wystarczy czekać jak jego armia do mnie przyjdzie i zje po kolei wszystko.
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.
WE to nie groźny przeciwnik dla Imperium, brokuły boją się wyjść ze względu na działa, magię zazwyczaj mamy mocniejszą.Zdjęcie czołgu dla WE jest b. mało prawdopodobne.
Ja przeciw WE grałem tylko raz na turnieju, remis ale to wina nieziemskich rzutów
A żeby ugrać coś na imperium grając WE trzeba się nieźle napocić mówię z własnego doświadczenia po drugiej leśnej stronie
Ja przeciw WE grałem tylko raz na turnieju, remis ale to wina nieziemskich rzutów

A żeby ugrać coś na imperium grając WE trzeba się nieźle napocić mówię z własnego doświadczenia po drugiej leśnej stronie

Ja grałem sporo przeciw WE i jeśli tereny im przypasują (2 lasy) to ciężko się z tym gra.
Jeszcze nigdy nie załozylem masakry.
Na EEGT miałem przyjemnośc grać z Dymitrem(podobno mistrz Rosji).
Ładnie remisik się szykował aż do 6 tury gdzie założył mi na klocu wartym jakieś 1300pkt breaka na -3 i nie zdałem liderki 6 z przerzutem.
Jakoś nie mam pomysłu na ta armię.
Driady jakoś jeszcze zjadam ale to śmieszne punkty(wystarczy że glade guardzi odstrzelą mi jedną armatę i różnica zniwelowana).
Wardancerów jeszcze nigdy nie udało mi się pokroić.
Brokuły z dział i po problemie.
Gorzej z Wildami.Zazwyczaj się gdzieś chowają i trudno ich odstrzelić A jak szarżują to zazwyczaj tak są ustawieni że mają jakiś bok.
Jeszcze nigdy nie załozylem masakry.
Na EEGT miałem przyjemnośc grać z Dymitrem(podobno mistrz Rosji).
Ładnie remisik się szykował aż do 6 tury gdzie założył mi na klocu wartym jakieś 1300pkt breaka na -3 i nie zdałem liderki 6 z przerzutem.
Jakoś nie mam pomysłu na ta armię.
Driady jakoś jeszcze zjadam ale to śmieszne punkty(wystarczy że glade guardzi odstrzelą mi jedną armatę i różnica zniwelowana).
Wardancerów jeszcze nigdy nie udało mi się pokroić.
Brokuły z dział i po problemie.
Gorzej z Wildami.Zazwyczaj się gdzieś chowają i trudno ich odstrzelić A jak szarżują to zazwyczaj tak są ustawieni że mają jakiś bok.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.
KFC-Karl Franz Chicken
KFC-Karl Franz Chicken
Puki co nieźle i idzie jak mam mocne klocki piechoty z detachmentami. Główny problem, to było poznać wszystkie ich zasady, na których lubią wałować. Koniec końców jest tak, że nawet jak założą mi bok , to ja wtedy mam rod of command a w kolejnych turach dochodzę do nic innym klockiem i robi sie kanapka...
Z tego, co szczególnie zalecam, to 5ki kawalerii za 115-123 pts. Mała starta gdy padną, a gdy szarżują to gnoją leśnych. Na ward savy , to trzeba dawać magiczną broń, no i silną magię... Masakrę bardzo ciężko założyć, ale kilka razy się zażyło i to wcale nie wymaksowaną rozpiską, a właśnie taką jaką przeciwnik lekceważy ...
Z tego, co szczególnie zalecam, to 5ki kawalerii za 115-123 pts. Mała starta gdy padną, a gdy szarżują to gnoją leśnych. Na ward savy , to trzeba dawać magiczną broń, no i silną magię... Masakrę bardzo ciężko założyć, ale kilka razy się zażyło i to wcale nie wymaksowaną rozpiską, a właśnie taką jaką przeciwnik lekceważy ...

Armia imperialna z czołgusiem, max 2 armaty, dużo klocków piechoty i rycerstwa... Rycerstwo jest największym utrapieniem leśniaków, to samo tyczy się klocków piechoty... Raz tylko driady miały sczęście wklepać mi 7 swordsmenów i ich pogonić (To oni szarżowali)... a tak to zwykle mamy szeregi, przewagę liczebną, szmatę
No detki spearmenów to naprawdę jest wypas.tedzio pisze:detkami spermenów

BTW: Ja w armii mam spearmenów, a Ty jakiś spermenów jak oni wyglądają


squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.
ja tam nigdy sie nie bawię piechotą
z WE nie mam jakiś dużych problemów, po prostu ciężką kawą rozjeżdżam oddziały. Fasty z handów i kusz, treeman ma nasrane w gacie bo jak wyjdzie to dostanie z dział
to w sumie teoria tylko, ale tak sobie z nimi radze i bardzo dobrze mi to idzie, no i hailla sie nie boje bo mam sv 1+ na prawie całej armii


to w sumie teoria tylko, ale tak sobie z nimi radze i bardzo dobrze mi to idzie, no i hailla sie nie boje bo mam sv 1+ na prawie całej armii

Możliwe że coś się znajdzie.Mam ze 20 i robią u mnie za 2x 10 detki do swordow.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.
KFC-Karl Franz Chicken
KFC-Karl Franz Chicken