Macki Wojny 2007 15-16.12.2007 Master w Łodzi
Tam była masakra, ale wyników nie zgłosili, a potem nie mogli znaleźć to wpisałem po prostu tak, zeby masakra była.
A licky boom boom down!!!
Esco.Ja prawie stracilem taka ilość punktów(gdyby tancerze nie pokroili wywerny z lordea a sami zginęli to była by masakra.
Masakry były więc nie był to aż tak zły system.
Jacku dobije cie.Ja dostałem 6 za malowanie.
Masakry były więc nie był to aż tak zły system.
Jacku dobije cie.Ja dostałem 6 za malowanie.
Gra w warzywniaku uświadomiła mi że zawsze chciałem zostać ogrodnikiem. Taki spokój, można się wyciszyć i bez napinki poturlać kostkami.
KFC-Karl Franz Chicken
KFC-Karl Franz Chicken
Ja i Sokół wiemy dobrze jak jest na ostatnich stołach A za ostatnie miejsce dostaliśmy złote kalesony - 2 figurki orków z game zonaReyki pisze:Najfajniejsze bitwy sa na ostatnich stołach.Tam ciśnień nigdy nie ma bo nie gra się o złote kalesony.
Ogólnie turniej fajny, niestety w sobotę zmogla mnie grypa i w niedzielę się nie pojawiłem ;/. Ale turniej bardzo przyjemny
Akurat pudełko z kostkami się nie znalazło. Z rzeczy które mam, a nie wiem czyje są jest jeszcze czarno-żółta miarka, czyjaś kosmetyczka i podstawka razem z kilkoma szęściami od armaty.
A licky boom boom down!!!
Turniej calkiem mily jednak z mojej strony strasznie przytloczyl mnie brak prysznicy albo chodzby jakiejs mozliwosci odswiezenia, do tego punktacja za malowanie byla zenujaca... No ale coz zycze powodzenia w organizacji nastepnego moze w jakims lepszym miejscu a na pewno sie zjawie (pod warunkiem tez ze scenariusze nie beda tak porypane jak teraz )
Scenariusze i miejscowa byly bardzo ok akurat. Nudno ciagle te piczki grac. Szkoda w sumie ze w 1 bitwie ja z Semim olalismy scenariusz bo moglismy w miare bezstresowo przepchac tych kolesi flanka. Takie urozmaicenia sa naprawde fajne ile mozna grac piczke...
Dobra to czas w koncu i na moja relacje. Armie Empire + DL wykminiłem jakiś czas temu, i paliłem się żeby nią zagrać na masterze. Nadarzyła się okazja, zaraziłem tym pomysłem Maćka (którego ostatnio ciężko na Master z domu ruszyć), i jak widać koncepcja dobra Pierszą bitwę wylosowaliśmy na pierwszym stole, więc założyliśmy z Maćkiem, że od tej pory z tego stołu już sie nie ruszamy, i plan się udał w 100% Ok, oto krotki opis bitewek:
1 Bitwa vs Piszczała (Lizaki & DE) 20:0
Slaan (bez bannera z fearem), 4x10 skinkow, terki, salki, kroxy, biegacz, priest, tg, 2xkusznicy, czarodziejka, hero na pegazie z terrorem, 2xchariot, 2xbolec. Piszczała miał duża przewagę w stosunku do nas w rozstawieniu, bo mógł sobie wystawiać masę plewnych oddziałków, podczas gdy my musielismy zgadywać gdzie wystawi sie klocek ze slanem . Zkampił go za górką. Na górce stali kusznicy DE z czarodziejką, obok 2x skinki, priest i biegacz oraz trzej posłancy. Na początku bitwy powiedziałem do maćka: ale będzie rzeź jeśli dojade tam ołtarzem i rzucę czar D6 hitow z S5 w 12"... jak powiedziałem tak też zrobiłem My swoich posłanców ustawiliśmy prawie po środku stołu, tak aby mogli przebiec przez las, obok tanka coby ich osłaniał. Generalnie oczyscilismy sobie srodek stołu z wrogów aby posłać tam spokojnie posłańców. flanki posypały się później. Piszczała wystawił slaana kiepsko i na początku nie miał zasięgów do czarów, potem wystawił przed nim jeszcze salki, tak gdzies o 14" od czołgu. My na pełnej ku**ie puścliliśmy tanka na 5 pkt pary. Salki uciekły. Na kusznikow co stały za nimi puscilismy 5tke kawalerii. Kusznicy uciekli, i tak oto droga do slaana stała otworem. W tanka zaszarzował biegacz, zadał dwie rany. W nastepnej turze altar miał juz zasięg aby doszarżować do slaana, co też uczynił, przekrzywiając klocek ze slaanem bokiem do 5tki kawy Następnie poszła obszarówka, na której do dispela Piszczała zużył dwóch kostek. Niestety, dwie jedynki. Ciach! I nie ma czarodziejki, priesta, i dwoch oddziałów uszczuplonych skinków. Biegacza rozjechał tank. W następnej turze wbił się w klocek ze slaanem a od boku jeszcze 5tka jazdy, na którą rzuciliśmy strach. No i 10US czołgu, plus 10 US kawy dało piekny fear-outnumber Posłańcy doszli, i wynik bitwy: 4750 pkt do 163 pkt (i niech nikt nie mówi ze trudno 3000 nagrać ).
2 Bitwa vs Solo & Cosmo (Chaos&Skaveny) 20:0
Ślązaki to fajne chłopaki. Bardzo miła bitewka. Dużo żartów i miła atmosfera. Nie spieszyliśmy się, i bitewka trwała bagatelka z 6h, hehehe. Chłopaki mieli standardowe rozpy zarówno w chaosie jak i w skavenach. Jedyne co nas BARDZO zdziwiło to że nie wzieli Storm Bannera. To wydaje się być oczywistą oczywistością, gdy gra się w sojuszu z Chaosem. Szczególnie my się tego baliśmy, gdyż latający DL byłby wtedy mało przydatny. Na nasze szczęscie było dwoch elektryków. Chłopaki rozstawili się za górką i za laskiem po obu stronach stołu kampiąc niemalże całą armię przed nami. Jedynie na środku odważnie stała helka i jakies pieski. Tak fajnei schowali smoka i herosow za laskiem ze nie dało się tam podjechać tankami ani podlecieć demonami, bo wtedy dostalibyśmy szarżę smoka i herosów z S7. Nie dalo sie ich także ustrzalic, jak tylko podjechac tankiem i strzelac dopiero od 2-3 tury. W ten sposob moglibysmy zabic raczej nie wiecej niz 1000pkt. Kolejny nasz pomysł to było wystrzelenie obsługi z helki stojącej po srodku stołu, tak aby pobiegła w stronę tych herosów schowanych za laskiem W drugiej turze nam sie to udało i pobiegła w stronę slave'ow Markery wykopywaczek zakrylismy changebringerami, dzieki czemu jedna od razu wykopała się pod nimi, i dostała lanie, druga zmisfajerowala, wiec moglismy wystawić ją na pożarci e dla szalejącej helki, hehehe. W naszej drugiej turze strzelanie poszlo fatalnie, nic nie trafilo, jeden STank sie splewił, a cannon wybuchl. To zachecilo naszych przeciwnikow do zmiany taktyki, i wylecenia zza lasu wszystkim. I to byl ich blad. Jednego herosa chyba zestrzelilismy, drugiego spowalnialismy czarem life'a. Smok zaszarzował na altar z lusterkiem, i po 4 rundach walki dostał po dupie (od teraz lusterko zawsze biore!). Jedne korniki wyparowały od dużej kuźni. Nasz Exalted Demon poleciał na tyły skavenów, i je zterroryzował. Nastepnie były już tylko dożynki. Scenariusz dawał 500pkt za kontrolowanie srodka stołu. Szczury miały sporo piechoty do konca gry, ale w ostatniej turze czarami i ostrzalem udało nam się ją mocno uszczuplić, tak że ostatecznie stał tam klocek swordsmenow i 2xhorrory. Znow 20:0. Bardzo fajna, bezcisnieniowa bitewka
3 bitwa vs Holan & Białowąs (Empie&WE) 13:7
Już trzecia moja bitwa z Holanem. I trzecia wygrana, ekstra Przegraliśmy rzuta na strone, a przy graniu na 6 dział imperialnych jest to bardzo wazny rzut, gdy gra się imperium (zawsze jakos kurde mam takiego pecha ze grajac z imperium mam druga ture...) Bitwa strasznie się przeciągała, zarówno my jak i nasi przeciwnicy wytężali mózgownice, deklarowali zasięgi, rzucali mnóstwo magii (btw. w fazie magii rzucalismy 10-12 czarów, przeciwnicy mieli nad czym myśleć ), przez co na 15min przed czasem mielismy rozegrane tylko 3 tury i skonczylismy po trzech turach, ale i tak z niezlym wynikiem:) Generalnie nasi przeciwnicy zrąbali troche rozstawienie, i zrobili dokładnie takie błędy na jakie liczyliśmy (tzn. kumulacja dwóch dział obok siebie, wystawienie STankow po jednej stronie stołu, dzieki czemu my swego altara zabraliśmy z tamtad), co niecnie wykorzystalismy. Po jednej flance stali WR z herosem z HoD i dwa dziala imperialne. My tam mielismy screamery, 5tke kawy i altar. Kawa pojechala na maksa do przodu, screamery nieco za nia aby miec zasieg do dziala, a altar tez na maksa. HoD strzelil po screamach, zabil jednego czy poltorej. WR zaszarzowali 5tke kawy, dalismy flee, a nastepnie szarza altara na WR, screamow na dzialo. Obok czaili sie flagellanci oraz driadki. Driadki wymagowalismy, od flagsow ladnie rzucilismy screamami na overruna i ucieklismy z zasiegu. Na srodku stolu podlecielismy changebringerami na pole. Szarza w driadki, po dwoch turach walki przebilismy sie przez nie i dalismy pursiut na kilkanascie cali do przodu co dalo nam zasieg aby pieknie zaszarzowac w ostatniej turze na 10 kusznikow z magiem z przodu, a z boku screamerami. Generalnie w bitwie obie strony mialy pecha do strzelania. Jesli oni nam zestrzelili jakies dzialo, to kolejne im musialo wybuchnac. Jesli my im zranilismy dzialem STanka, to nasz drugi STank musial rzucic missfire, i tez siebie zranic. Hehehe. Jakies 1600 do ok 500 (nie pamietam dokladnie wyniku).
4 Bitwa vs Dębek&Święta Barbara (OnG&Breta) 11:9
Dębka wcześniej nie znałem, natomiast noc wcześniej z Kacprem "rozegraliśmy" bitewke na gołe klaty, i też był ciekawy remis, hehehe. Bardzo fajni i wymagający przeciwnicy, mimo iż czasami puszczały im nerwy (mi też sie raz zdażyło ). To była finałowa i najtrudniejsza bitwa. Do samego końca nie było wiadomo kto wygra, i ciagle zapowiadało się na remis. Raz my im coś niszczyliśmy raz oni nam. Po obu stronach zgineło ok polowa armii. Mieliśmy bardzo kiepskie strzelanie (np. na samym poczatku gry oba STanki same się splewiły, a reszta cannonow rzucila missfire), ale na szczęscie oni tez nie strzelali statystycznie Koniec końców po wielkich bólach udało się zrobić 11:9, co dało nam wygraną w turnieju (gdby był remis, to w dużych pkt. też mielibyśmy remis, ale chyba małymi też byśmy wygrali). Tymniemniej chyle czoła przed chłopakami, bo naprawde niezłe rozkminy mieli, i na pewno należało im się te drugie miejsce. Z checią jeszcze na was trafię
Uff, dobra, pisałem to chyba ponad godzine. Master w Łodzi organizacyjnie i frekwencyjnie bardzo miło mnie zaskoczył już od samego początku. Nie wiem jak reszta polski, ale my mieliśmy całkiem niezły dojazd, także przyjechalismy na miejsce nie ztyrani 12h jazdy. Bardzo miło przyjął nas Tomek (dzieki!). Master generalnie na duży plus, i myślę że sprawdził się w 100%.
Na plusy:
- fajna sala
- niekonfliktowy cieć
- zajebiste tereny i ich rozstawienie (co prawda grałem tylko na pierwszym stole, ale patrząc po reszcie, to sprawiało wrażenie bardzo wyważonych)
- rzutnik
- żarcie na turnieju (to chyba juz sie standard robi). Tak pysznego smalczyku dawno nie jadłem Szkoda ze skończył sie już pierwszego dnia.
- zorganizowane zamawianie pizzy
- dość dobra sala do noclegu, z materacami. Jedynie strasznie tam piździło (ale to już nie wina organizatorow, tlyko kogoś kto otworzył okno )
- ZAJEBISTA impreza wieczorna. Bardzo żałuję ze nie miałem aparatu, bo uchwycenie niektórych z tych chwil byłoby bezcenne (np. jak breta djuka i niedbala dostaje w ciry od Ogrów i DE Tomka, albo zapasy na gołe klaty, hehe, czy też "płukanie" bretońskiego mistrza i jego padawana ).
- super nagrody
- normalny test wiedzy. Bez hardcore'ow, i bez przesady w którąś ze stron. Calkiem spoko.
Minusy:
- Zasrane, zarzygane kible
- brak prysznicy
- ciasnota na sali
- ocena malowania. Nie czepiam się już tego jak to sędzia oceniał, dobrze czy źle, bo to zawsze bedzie roznie. Ale system był nieco kulawy, bo dawał za różne pierdółki po punkcie, które później strasznie windowały wynik. Pytając później rożnych ludzi ile pkt mieli z malowania, to naprawde byłem momentami nieco zdziwiony. I nie pisz Bartku ze zawsze beda narzekać jaka by nie była. Na niektorych turniejach nie ma narzekania. Za rok proponuje prześledzić na których to było, i zrobić taką samą, sprawdzoną ocenę
Szkoda tylko ze sam się oszukałem (i chłopaków z którymi jechałem) i myślałem ze mamy pociąg o 17:20, przez co nie zdążyłem usłyszeć nawet wyniku, ani osobiście odebrać nagrody. Tymniemniej dziękuje organizatorom za swietne przygotowanie turnieju. Za rok na pewno przyjade Do zobaczenia na Masterze w Lublinie
1 Bitwa vs Piszczała (Lizaki & DE) 20:0
Slaan (bez bannera z fearem), 4x10 skinkow, terki, salki, kroxy, biegacz, priest, tg, 2xkusznicy, czarodziejka, hero na pegazie z terrorem, 2xchariot, 2xbolec. Piszczała miał duża przewagę w stosunku do nas w rozstawieniu, bo mógł sobie wystawiać masę plewnych oddziałków, podczas gdy my musielismy zgadywać gdzie wystawi sie klocek ze slanem . Zkampił go za górką. Na górce stali kusznicy DE z czarodziejką, obok 2x skinki, priest i biegacz oraz trzej posłancy. Na początku bitwy powiedziałem do maćka: ale będzie rzeź jeśli dojade tam ołtarzem i rzucę czar D6 hitow z S5 w 12"... jak powiedziałem tak też zrobiłem My swoich posłanców ustawiliśmy prawie po środku stołu, tak aby mogli przebiec przez las, obok tanka coby ich osłaniał. Generalnie oczyscilismy sobie srodek stołu z wrogów aby posłać tam spokojnie posłańców. flanki posypały się później. Piszczała wystawił slaana kiepsko i na początku nie miał zasięgów do czarów, potem wystawił przed nim jeszcze salki, tak gdzies o 14" od czołgu. My na pełnej ku**ie puścliliśmy tanka na 5 pkt pary. Salki uciekły. Na kusznikow co stały za nimi puscilismy 5tke kawalerii. Kusznicy uciekli, i tak oto droga do slaana stała otworem. W tanka zaszarzował biegacz, zadał dwie rany. W nastepnej turze altar miał juz zasięg aby doszarżować do slaana, co też uczynił, przekrzywiając klocek ze slaanem bokiem do 5tki kawy Następnie poszła obszarówka, na której do dispela Piszczała zużył dwóch kostek. Niestety, dwie jedynki. Ciach! I nie ma czarodziejki, priesta, i dwoch oddziałów uszczuplonych skinków. Biegacza rozjechał tank. W następnej turze wbił się w klocek ze slaanem a od boku jeszcze 5tka jazdy, na którą rzuciliśmy strach. No i 10US czołgu, plus 10 US kawy dało piekny fear-outnumber Posłańcy doszli, i wynik bitwy: 4750 pkt do 163 pkt (i niech nikt nie mówi ze trudno 3000 nagrać ).
2 Bitwa vs Solo & Cosmo (Chaos&Skaveny) 20:0
Ślązaki to fajne chłopaki. Bardzo miła bitewka. Dużo żartów i miła atmosfera. Nie spieszyliśmy się, i bitewka trwała bagatelka z 6h, hehehe. Chłopaki mieli standardowe rozpy zarówno w chaosie jak i w skavenach. Jedyne co nas BARDZO zdziwiło to że nie wzieli Storm Bannera. To wydaje się być oczywistą oczywistością, gdy gra się w sojuszu z Chaosem. Szczególnie my się tego baliśmy, gdyż latający DL byłby wtedy mało przydatny. Na nasze szczęscie było dwoch elektryków. Chłopaki rozstawili się za górką i za laskiem po obu stronach stołu kampiąc niemalże całą armię przed nami. Jedynie na środku odważnie stała helka i jakies pieski. Tak fajnei schowali smoka i herosow za laskiem ze nie dało się tam podjechać tankami ani podlecieć demonami, bo wtedy dostalibyśmy szarżę smoka i herosów z S7. Nie dalo sie ich także ustrzalic, jak tylko podjechac tankiem i strzelac dopiero od 2-3 tury. W ten sposob moglibysmy zabic raczej nie wiecej niz 1000pkt. Kolejny nasz pomysł to było wystrzelenie obsługi z helki stojącej po srodku stołu, tak aby pobiegła w stronę tych herosów schowanych za laskiem W drugiej turze nam sie to udało i pobiegła w stronę slave'ow Markery wykopywaczek zakrylismy changebringerami, dzieki czemu jedna od razu wykopała się pod nimi, i dostała lanie, druga zmisfajerowala, wiec moglismy wystawić ją na pożarci e dla szalejącej helki, hehehe. W naszej drugiej turze strzelanie poszlo fatalnie, nic nie trafilo, jeden STank sie splewił, a cannon wybuchl. To zachecilo naszych przeciwnikow do zmiany taktyki, i wylecenia zza lasu wszystkim. I to byl ich blad. Jednego herosa chyba zestrzelilismy, drugiego spowalnialismy czarem life'a. Smok zaszarzował na altar z lusterkiem, i po 4 rundach walki dostał po dupie (od teraz lusterko zawsze biore!). Jedne korniki wyparowały od dużej kuźni. Nasz Exalted Demon poleciał na tyły skavenów, i je zterroryzował. Nastepnie były już tylko dożynki. Scenariusz dawał 500pkt za kontrolowanie srodka stołu. Szczury miały sporo piechoty do konca gry, ale w ostatniej turze czarami i ostrzalem udało nam się ją mocno uszczuplić, tak że ostatecznie stał tam klocek swordsmenow i 2xhorrory. Znow 20:0. Bardzo fajna, bezcisnieniowa bitewka
3 bitwa vs Holan & Białowąs (Empie&WE) 13:7
Już trzecia moja bitwa z Holanem. I trzecia wygrana, ekstra Przegraliśmy rzuta na strone, a przy graniu na 6 dział imperialnych jest to bardzo wazny rzut, gdy gra się imperium (zawsze jakos kurde mam takiego pecha ze grajac z imperium mam druga ture...) Bitwa strasznie się przeciągała, zarówno my jak i nasi przeciwnicy wytężali mózgownice, deklarowali zasięgi, rzucali mnóstwo magii (btw. w fazie magii rzucalismy 10-12 czarów, przeciwnicy mieli nad czym myśleć ), przez co na 15min przed czasem mielismy rozegrane tylko 3 tury i skonczylismy po trzech turach, ale i tak z niezlym wynikiem:) Generalnie nasi przeciwnicy zrąbali troche rozstawienie, i zrobili dokładnie takie błędy na jakie liczyliśmy (tzn. kumulacja dwóch dział obok siebie, wystawienie STankow po jednej stronie stołu, dzieki czemu my swego altara zabraliśmy z tamtad), co niecnie wykorzystalismy. Po jednej flance stali WR z herosem z HoD i dwa dziala imperialne. My tam mielismy screamery, 5tke kawy i altar. Kawa pojechala na maksa do przodu, screamery nieco za nia aby miec zasieg do dziala, a altar tez na maksa. HoD strzelil po screamach, zabil jednego czy poltorej. WR zaszarzowali 5tke kawy, dalismy flee, a nastepnie szarza altara na WR, screamow na dzialo. Obok czaili sie flagellanci oraz driadki. Driadki wymagowalismy, od flagsow ladnie rzucilismy screamami na overruna i ucieklismy z zasiegu. Na srodku stolu podlecielismy changebringerami na pole. Szarza w driadki, po dwoch turach walki przebilismy sie przez nie i dalismy pursiut na kilkanascie cali do przodu co dalo nam zasieg aby pieknie zaszarzowac w ostatniej turze na 10 kusznikow z magiem z przodu, a z boku screamerami. Generalnie w bitwie obie strony mialy pecha do strzelania. Jesli oni nam zestrzelili jakies dzialo, to kolejne im musialo wybuchnac. Jesli my im zranilismy dzialem STanka, to nasz drugi STank musial rzucic missfire, i tez siebie zranic. Hehehe. Jakies 1600 do ok 500 (nie pamietam dokladnie wyniku).
4 Bitwa vs Dębek&Święta Barbara (OnG&Breta) 11:9
Dębka wcześniej nie znałem, natomiast noc wcześniej z Kacprem "rozegraliśmy" bitewke na gołe klaty, i też był ciekawy remis, hehehe. Bardzo fajni i wymagający przeciwnicy, mimo iż czasami puszczały im nerwy (mi też sie raz zdażyło ). To była finałowa i najtrudniejsza bitwa. Do samego końca nie było wiadomo kto wygra, i ciagle zapowiadało się na remis. Raz my im coś niszczyliśmy raz oni nam. Po obu stronach zgineło ok polowa armii. Mieliśmy bardzo kiepskie strzelanie (np. na samym poczatku gry oba STanki same się splewiły, a reszta cannonow rzucila missfire), ale na szczęscie oni tez nie strzelali statystycznie Koniec końców po wielkich bólach udało się zrobić 11:9, co dało nam wygraną w turnieju (gdby był remis, to w dużych pkt. też mielibyśmy remis, ale chyba małymi też byśmy wygrali). Tymniemniej chyle czoła przed chłopakami, bo naprawde niezłe rozkminy mieli, i na pewno należało im się te drugie miejsce. Z checią jeszcze na was trafię
Uff, dobra, pisałem to chyba ponad godzine. Master w Łodzi organizacyjnie i frekwencyjnie bardzo miło mnie zaskoczył już od samego początku. Nie wiem jak reszta polski, ale my mieliśmy całkiem niezły dojazd, także przyjechalismy na miejsce nie ztyrani 12h jazdy. Bardzo miło przyjął nas Tomek (dzieki!). Master generalnie na duży plus, i myślę że sprawdził się w 100%.
Na plusy:
- fajna sala
- niekonfliktowy cieć
- zajebiste tereny i ich rozstawienie (co prawda grałem tylko na pierwszym stole, ale patrząc po reszcie, to sprawiało wrażenie bardzo wyważonych)
- rzutnik
- żarcie na turnieju (to chyba juz sie standard robi). Tak pysznego smalczyku dawno nie jadłem Szkoda ze skończył sie już pierwszego dnia.
- zorganizowane zamawianie pizzy
- dość dobra sala do noclegu, z materacami. Jedynie strasznie tam piździło (ale to już nie wina organizatorow, tlyko kogoś kto otworzył okno )
- ZAJEBISTA impreza wieczorna. Bardzo żałuję ze nie miałem aparatu, bo uchwycenie niektórych z tych chwil byłoby bezcenne (np. jak breta djuka i niedbala dostaje w ciry od Ogrów i DE Tomka, albo zapasy na gołe klaty, hehe, czy też "płukanie" bretońskiego mistrza i jego padawana ).
- super nagrody
- normalny test wiedzy. Bez hardcore'ow, i bez przesady w którąś ze stron. Calkiem spoko.
Minusy:
- Zasrane, zarzygane kible
- brak prysznicy
- ciasnota na sali
- ocena malowania. Nie czepiam się już tego jak to sędzia oceniał, dobrze czy źle, bo to zawsze bedzie roznie. Ale system był nieco kulawy, bo dawał za różne pierdółki po punkcie, które później strasznie windowały wynik. Pytając później rożnych ludzi ile pkt mieli z malowania, to naprawde byłem momentami nieco zdziwiony. I nie pisz Bartku ze zawsze beda narzekać jaka by nie była. Na niektorych turniejach nie ma narzekania. Za rok proponuje prześledzić na których to było, i zrobić taką samą, sprawdzoną ocenę
Szkoda tylko ze sam się oszukałem (i chłopaków z którymi jechałem) i myślałem ze mamy pociąg o 17:20, przez co nie zdążyłem usłyszeć nawet wyniku, ani osobiście odebrać nagrody. Tymniemniej dziękuje organizatorom za swietne przygotowanie turnieju. Za rok na pewno przyjade Do zobaczenia na Masterze w Lublinie
Ta czarno-żółta GW nie jest.
A licky boom boom down!!!
Dwa słowa...
Pojechaliśmy w parze z Jerzynem. WE na 2000 pkt. Dwa drzewa, mag, generał z hailem (zwykły noble), bsb i biegający lord z dwurakiem, w hełmie, z wardem na 3+ i trafianiem na 6 w pojedynku (okazał się man of the game, o niebo lepszy od smoka!), kupa driad, WR z WB, WD.
Na 1000 pkt. eshin z magiem, bsb ze stormem, kupa slejwów, clanraty, 5 jezzaili, night runerzy, 2 x wykopywaczka (najgorsza plewa!).
Losowanie nam sprzyjało
1 bitwa - Barbarossa i Trojek (VC&Dwarfs). Za bardzo uwierzyłem, że możemy tę bitwę wysoko wygrać i skończyło się remisem. Biorę winę na siebie. 10-10.
2 bitwa - Duke i Niedbal (Bretka&WE), a co. Podobna sytuacja. W ostatniej turze tracimy jakieś 1200 pkt i remis. 10-10.
3 bitwa - chłopaki z Białegostoku - chadecja i bretka. 20:0 dla nas. zdobyliśmy... 5650 pkt. - dzięki scenariuszowi.
4 bitwa - Ruchacz&Dastor (Dwarfy z kowadłem i WE). 11-9 dla nas. Slejwy zabijają treemana, biegacz zdobywa jakieś 700 pkt (pisał już o nim Dastor). W ciągu 2 tur chłopaki zdają 2 brejki z przerzutem - na 4 i na 5, ratując tym samym klocek z krasnoludzkim generałem i bsb. Bardzo emocjonująca i przyjemna bitewka
Pozdrowienia dla teamu samochodowego (Julia, Barbara, Shino), towarzysza Jerzyna (który musiał znosić moje poganianie i przywracanie go do rzeczywistości po 2 godzinach snu, a mimo wszystko rozkminiał bitwy i test wiedzy), Motora, Tarasia i Purca za wspólną noc i dla wszystkich przeciwników - grało sie bardzo przyjemnie!
Generalnie turniej bardzo ok. Dołączam się do niezadowolonych z regulaminu oceny malowania - nigdy więcej! Reszta organizacyjnie na 5+. Za rok będę.
Pojechaliśmy w parze z Jerzynem. WE na 2000 pkt. Dwa drzewa, mag, generał z hailem (zwykły noble), bsb i biegający lord z dwurakiem, w hełmie, z wardem na 3+ i trafianiem na 6 w pojedynku (okazał się man of the game, o niebo lepszy od smoka!), kupa driad, WR z WB, WD.
Na 1000 pkt. eshin z magiem, bsb ze stormem, kupa slejwów, clanraty, 5 jezzaili, night runerzy, 2 x wykopywaczka (najgorsza plewa!).
Losowanie nam sprzyjało
1 bitwa - Barbarossa i Trojek (VC&Dwarfs). Za bardzo uwierzyłem, że możemy tę bitwę wysoko wygrać i skończyło się remisem. Biorę winę na siebie. 10-10.
2 bitwa - Duke i Niedbal (Bretka&WE), a co. Podobna sytuacja. W ostatniej turze tracimy jakieś 1200 pkt i remis. 10-10.
3 bitwa - chłopaki z Białegostoku - chadecja i bretka. 20:0 dla nas. zdobyliśmy... 5650 pkt. - dzięki scenariuszowi.
4 bitwa - Ruchacz&Dastor (Dwarfy z kowadłem i WE). 11-9 dla nas. Slejwy zabijają treemana, biegacz zdobywa jakieś 700 pkt (pisał już o nim Dastor). W ciągu 2 tur chłopaki zdają 2 brejki z przerzutem - na 4 i na 5, ratując tym samym klocek z krasnoludzkim generałem i bsb. Bardzo emocjonująca i przyjemna bitewka
Pozdrowienia dla teamu samochodowego (Julia, Barbara, Shino), towarzysza Jerzyna (który musiał znosić moje poganianie i przywracanie go do rzeczywistości po 2 godzinach snu, a mimo wszystko rozkminiał bitwy i test wiedzy), Motora, Tarasia i Purca za wspólną noc i dla wszystkich przeciwników - grało sie bardzo przyjemnie!
Generalnie turniej bardzo ok. Dołączam się do niezadowolonych z regulaminu oceny malowania - nigdy więcej! Reszta organizacyjnie na 5+. Za rok będę.