Rafael modlił się na środku areny do Sigmara by ten wspomógł go swą łaską w tej bitwie. Już prawie wyplenił skazę chaosu wśród tutejszych wojowników i jego misja niedługo się zakończy a wtedy powróci do Imperium gdzie znów będzie tropił heretyków jak wcześniej. Już wkrótce. Jego serce zabiło mocniej gdy ujrzał idącego kołyszącym krokiem ohydne stworzenie. Gnijący i śmierdzący jak wyznawca pana zarazy, coś co z grubsza przypominało człekokształtnego szczura ale dużo bardziej wrednego a przy tym noszącego oznakę chorób. Rafael poprzysiągł go zniszczyć w momencie gdy go ujrzał. Tym stworzeniem był Pox. Skaven zachichotał rozkręcając swoją kadzielnicę gotując się by rozpłaszczyć ludzika. Jego chory plan już nabierał kolorów. Gdy będzie w finale jego zarodniki dojrzeją a wtedy wszyscy dookoła poznają chwałę rogatego szczura. Pox zachichotał i równo z gongiem ruszył na Rafaela. Ten spokojnie, zimno wymierzył pistolet i strzelił a choć kula trafiła skavena to ugrzęzła w jego ciele bez żadnych ujemnych dla ofiary efektów. Pox tylko zachichotał i dalej jął rozkręcać kadzielnicę która płonęła teraz żywym ogniem. Rafael dobył rapierą i pchnął w atakującego szczura. Wąskie ostrze przebiło ciało lecz jak kula pistoletowa nie wywołało żadnego wrażenia na Poxie. Ten tymczasem rozkręciwszy kadzielnicę posłał ją w kierunku Rafaela. Płonąca kuna uderzyła go w pierś i powaliła na ziemię a w powietrzu roztoczyl się swąd palonego mięsa. Po raz kolejny śmierć zajrzała Rafaelowi w oczy, lecz nie z takich opresji wychodził, sięgnął po buteleczkę i wyciągnąwszy zębami korek przełknął jej zawrtość. Cały ból wyparował a rany się zasklepiły natychmiast. Leżąc wydawał się łatwym celem lecz kiedy tylko skaven się zbliżył Rafael uderzył jak żmija i tym razem Pox już poczuł ból gdy żelazo wniknęło w niego. Skrzeknął zirytowany zamachując się na tego miękko miękkiego człowieczka. Tym razem Rafael nie wyłgał się śmierci. Płonąca kula zgruchotała mu czaszkę i jego ciało padło na piaski areny.
No i półfinał będzie a zmierzą się w nim...
walka nr 1
Wpierdol(savage ork)
Hobgoblin hero (Ztrig Ślepy Zabójca)
walka nr 2
Axeheart Graspnibble (Strigoi Vampire)
Pox(plauge priest)
a za tem kto wygra, kto padnie i czy jak zwykle zabił ogrodnik to już dowiemy się w półfiale.
Arena of Death nr 5
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Na arenie wrzało jako że zbliżał się finał. Ale jeszcze czterech zawodników pozostało by walczyć między sobą. Dziki ork Wpierdol i ślepy Ztrig mięli się spotkać w tej rundzie. Ztrig jak zwykle nic nie widział i nie zdawał sobie sprawy kto przed nim stoi. Ot łyknął sobie jeszcze miksturę dzięki której upadki nie były tak bolesne bo skóra jego stałą się twardza. Jął więc macać przed sobą drogę mieczami jak zawsze. Wpierdol tymczasem zaśmiał się widząc hobosa naprzeciwko. A ponieważ gork i mork dali im – orkom gobliny(w tym i hobgobliny) co by te je kopali zabijali i szamali, Wpierdol nie tracił czasu gdyż nie mógł się powstrzymać by nie kopnąć tego wypierdka który w dodatku szedł jak slepy i go jakby nie zauważał. A Wpierdol nie lubił być ignorowany. Rzeczywiście Ork dopadł hobgoblina w mgnieniu oka i wymierzywszy mu soczystego kopniaka posłął na piasek areny. Ztrig tylko wściekle krzyknął coś w stylu obelgi co jeszcze bardziej rozwścieczyło Orka. Wpierdol miał ochotę go nieco pokopać ale teraz obelga sprawiła że wściekł się nie na żarty. Kiedy pracownicy areny uprzątali kawałki byłego ślepego hobgoblina z areny, doliczyli się około 14 części z których składał się kiedyś mniejszy zielonoskóry. Wpierdol tymczasem swoim zwyczajem ryczał na cały głos WAAAAAAAAGH! Widownia chociarz nie rozumiałą co to znaczy odpowiadała mu tym samym WAAAAAAAGH!
(krótko trwało, hobgoblinek poległ już na początku po pierwszym ataku orka)
(krótko trwało, hobgoblinek poległ już na początku po pierwszym ataku orka)
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Nic nie mogło uśmierzyć Bestii. Axelheart znalazł tylko chwilowe ukojenie we śnie nań sprowadzonym, teraz gdy przebudził się po raz kolejny zapłonął nienawiścią. Nie nienawiścią zwyczajną , mającą jakieś uzasadnienie tylko nienawiścią bezrozumną i dziką, destruktywną i nieprzewidywalną.
Z drugiej strony areny też płonęla nienawiść lecz ukierunkowana, a nienawiść ta była wzmacniana przez szał bojowy Poxa Zgniłego. SKaven rozkręcając swoją kadzielnicę myślł tylko jak zabić przeciwnika, to go w końcu zbliżało do realizacji jego celu. Już prawie zarodniki były dojrzałe. Już prawie.
Axelheart oczywiście nie dbał o plany Poxa , dla niego było to po prostu mięso które można było zabić i zjeść. Nie chyba jednak nie zjeść bo strasznie cuchnęło zgnilizną a przy całym swoim apetycie na surowiznę Axelheart nie zniży się do zjedzenia zgnilizny. Co oczywiście nie przeszkodzi mu jej zabić wcześniej. Ruszył pełnym pędęm chcąc dosięgnąć szczuroluda zanim ten rozkręci kadzielnice co płonęła na dobre. Dopadł i szarpał oraz gryzł miotając ciałem szczuroluda na wszystkie strony. Kadzielnica która go dosięgła została odbita niebieskawym blaskiem swego amuletu. Chwilę później ta opadła a Pox przestałsię wyrywać i znieruchomiał. Widząc że pozbawił swego przeciwnika życia, Axelheart oddalił się od gnijącego ciała. Czuł od niego tylko zarazę i choć sam był odporny na choroby nie lubił przebywać blisko czegoś takiego. Chwilę potem czar snu zmożył go po raz kolejny.
No to czas na finał:
Dziki ork Wpierdol vs Axelheart Strigoi Vampire
Z drugiej strony areny też płonęla nienawiść lecz ukierunkowana, a nienawiść ta była wzmacniana przez szał bojowy Poxa Zgniłego. SKaven rozkręcając swoją kadzielnicę myślł tylko jak zabić przeciwnika, to go w końcu zbliżało do realizacji jego celu. Już prawie zarodniki były dojrzałe. Już prawie.
Axelheart oczywiście nie dbał o plany Poxa , dla niego było to po prostu mięso które można było zabić i zjeść. Nie chyba jednak nie zjeść bo strasznie cuchnęło zgnilizną a przy całym swoim apetycie na surowiznę Axelheart nie zniży się do zjedzenia zgnilizny. Co oczywiście nie przeszkodzi mu jej zabić wcześniej. Ruszył pełnym pędęm chcąc dosięgnąć szczuroluda zanim ten rozkręci kadzielnice co płonęła na dobre. Dopadł i szarpał oraz gryzł miotając ciałem szczuroluda na wszystkie strony. Kadzielnica która go dosięgła została odbita niebieskawym blaskiem swego amuletu. Chwilę później ta opadła a Pox przestałsię wyrywać i znieruchomiał. Widząc że pozbawił swego przeciwnika życia, Axelheart oddalił się od gnijącego ciała. Czuł od niego tylko zarazę i choć sam był odporny na choroby nie lubił przebywać blisko czegoś takiego. Chwilę potem czar snu zmożył go po raz kolejny.
No to czas na finał:
Dziki ork Wpierdol vs Axelheart Strigoi Vampire
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Orki niczego tak nie lubią jak porządnej walki. Wpierdol z każdej walki na arenie czerpał swoistą przyjemność a zwłaszcza gdy rozcinał czoppami ciało swego przeciwnika. Teraz przypatrywał się ni to zwierzowi ni to przerośniętemu ghulowi. Pod skórą koloru żółci prężyły się muskuły niczym o prawdziwego bossa orków i Wpierdol zrozumiał że ta walka będzie cieszyłą Gorka i Morka on sam był teraz jeszcze silniejszy po zupie którą mu podali przed walką. Okazując szacunek swemu przeciwnikowi ryknął WAAAAAAAAAAGH!
Axelheart nie miał aż takich skąplikowanych myśli. Po prostu pragnął tylko zabić przeciwnika bo był żywy.
Natura bestii budziła się na nowo. Budziła się aż wreszcie osiągnęła apogeum i resztki rozumnego myślenia zostały zastąpione przez jedną rządzę „Zabić!”. Oboje ruszyli na siebie jeszcze przed gongiem wzywającym do walki. Szybkość wampira dała mu przewagę lecz Wpierdol nie dał się tak łatwo zaskoczyć i wpaść wampirowi na siebie. Uchylił się na tyle by bestia przebiegła obok niego. Nawet wtedy dosięgnął go cios wampirzych pazurów orając szramę na barkach zielonoskórego. Orki są jednak odporne na ból i są urodzonymi wojownikami i nie takie rany Wpierdol przeżył. Sprawnymi ciosem czopy dosięgnął bestii. Axelheart ryknął z bólu i zawrócił w miejscu natarł ponownie by rozszarpać orka na strzępy. Ciosy łapskami zręcznie parował swoimi czoppami a ork był na tyle silny że się mu udawało. Tak to była walka którą Wpierdol się radował najbardziej. Dwa ciosy pazurami dosięgły by go lecz moc ochronna Gorka nie pozwoliła tknąć swego dziecięcia. Sam Wpierdol pod nawałnicą ciosów nie potrafił przejść do kontrnatarcia. Axelheart też nie mógł w jakiś sposób wyrwać upragnionego kawała mięsa z ciała zielonoskórego. Po dłuższej wymianie ciosów pazury wampira zranił Wpierdol po raz pierwszy. Ork sapnął tylko zirytowany starając się bez skutku trafić zwinną bestię. W końcu skoczył prosto na wpierdol i powalił go swoim całym ciężarem. Wpierdol puścił swe czopy i jął się mocować z wampirem. Obaj dorównywali sobie siłą i żaden z nich nie mógł uzyskać przewagi nad drugim. Axelheart jednak miał dodatkowy atut. Zęby. Rzucił się do gardła Wpierdol i ten nie mógł zrobić nic by go powstrzymać. Axelheart przyssał się do Orka i pił, pił aż ataki przeciwnika stały się coraz słabsze aż w końcu ustały. Krew była gorca i pełna emocji szału bitewnego- całkowicie taka jaką Axelheart lubił.
Widownia dawałą wyraz swemu entuzjazmowi podczas tej finałowej walki i oklaskiwała zwycięzcę choć Axelheart o to nie dbał. Jego właściciel wręcz przeciwnie i zbierał wygrane zakłady z ostatniej walki co dało mu całkiem niezłą sumkę. Chwilkę później Axelheart wyczuł okazję do ucieczki i gdy tłum wiwatował skoczył prosto na widownię. Dały się słyszeć wrzaski grozy i strachu oraz tych co dostali się w zasięg jego pazurów i zębów. Czary snu już przestały działać na niego i gdy tylko wyrwał się na zewnątrz areny pognał przed siebie by w końcu zniknąĆ gdzieś w podmiejskim lasku.
No to by było na tylę jeśli idzie o Arenę nr 5: Zwycięzcą jest wampir Axelheart.
Highscore(zwycięzcy aren)
Arena nr 1 :Skiririt zabójca klanu Eshin(skaven Assasin)
zabity w finale areny nr 2 przez Edwina Wszechwiedzacego wybrańca Tzeencha.
Arena nr 2 Edwin Wszechwiedzący wybraniec Tzeentcha(Exalted champion)
zabity w arenie nr 4 przez Gurthanga Żelaznobrodego(dwarf thane).
areny nr 3:Cossalion mistrz miecza z Hoeth(High elf commander)
zabity w arenie 4 przez Chi Ich Yu aspiring championa
arena nr 4:Otto Kalman Blond Dragon(Vampire Thrall)
powrócił w rodzinne strony
Arena nr 5:Axelheart Strigoi(Vampire Thrall)
los nieznany-zbiegł
Axelheart nie miał aż takich skąplikowanych myśli. Po prostu pragnął tylko zabić przeciwnika bo był żywy.
Natura bestii budziła się na nowo. Budziła się aż wreszcie osiągnęła apogeum i resztki rozumnego myślenia zostały zastąpione przez jedną rządzę „Zabić!”. Oboje ruszyli na siebie jeszcze przed gongiem wzywającym do walki. Szybkość wampira dała mu przewagę lecz Wpierdol nie dał się tak łatwo zaskoczyć i wpaść wampirowi na siebie. Uchylił się na tyle by bestia przebiegła obok niego. Nawet wtedy dosięgnął go cios wampirzych pazurów orając szramę na barkach zielonoskórego. Orki są jednak odporne na ból i są urodzonymi wojownikami i nie takie rany Wpierdol przeżył. Sprawnymi ciosem czopy dosięgnął bestii. Axelheart ryknął z bólu i zawrócił w miejscu natarł ponownie by rozszarpać orka na strzępy. Ciosy łapskami zręcznie parował swoimi czoppami a ork był na tyle silny że się mu udawało. Tak to była walka którą Wpierdol się radował najbardziej. Dwa ciosy pazurami dosięgły by go lecz moc ochronna Gorka nie pozwoliła tknąć swego dziecięcia. Sam Wpierdol pod nawałnicą ciosów nie potrafił przejść do kontrnatarcia. Axelheart też nie mógł w jakiś sposób wyrwać upragnionego kawała mięsa z ciała zielonoskórego. Po dłuższej wymianie ciosów pazury wampira zranił Wpierdol po raz pierwszy. Ork sapnął tylko zirytowany starając się bez skutku trafić zwinną bestię. W końcu skoczył prosto na wpierdol i powalił go swoim całym ciężarem. Wpierdol puścił swe czopy i jął się mocować z wampirem. Obaj dorównywali sobie siłą i żaden z nich nie mógł uzyskać przewagi nad drugim. Axelheart jednak miał dodatkowy atut. Zęby. Rzucił się do gardła Wpierdol i ten nie mógł zrobić nic by go powstrzymać. Axelheart przyssał się do Orka i pił, pił aż ataki przeciwnika stały się coraz słabsze aż w końcu ustały. Krew była gorca i pełna emocji szału bitewnego- całkowicie taka jaką Axelheart lubił.
Widownia dawałą wyraz swemu entuzjazmowi podczas tej finałowej walki i oklaskiwała zwycięzcę choć Axelheart o to nie dbał. Jego właściciel wręcz przeciwnie i zbierał wygrane zakłady z ostatniej walki co dało mu całkiem niezłą sumkę. Chwilkę później Axelheart wyczuł okazję do ucieczki i gdy tłum wiwatował skoczył prosto na widownię. Dały się słyszeć wrzaski grozy i strachu oraz tych co dostali się w zasięg jego pazurów i zębów. Czary snu już przestały działać na niego i gdy tylko wyrwał się na zewnątrz areny pognał przed siebie by w końcu zniknąĆ gdzieś w podmiejskim lasku.
No to by było na tylę jeśli idzie o Arenę nr 5: Zwycięzcą jest wampir Axelheart.
Highscore(zwycięzcy aren)
Arena nr 1 :Skiririt zabójca klanu Eshin(skaven Assasin)
zabity w finale areny nr 2 przez Edwina Wszechwiedzacego wybrańca Tzeencha.
Arena nr 2 Edwin Wszechwiedzący wybraniec Tzeentcha(Exalted champion)
zabity w arenie nr 4 przez Gurthanga Żelaznobrodego(dwarf thane).
areny nr 3:Cossalion mistrz miecza z Hoeth(High elf commander)
zabity w arenie 4 przez Chi Ich Yu aspiring championa
arena nr 4:Otto Kalman Blond Dragon(Vampire Thrall)
powrócił w rodzinne strony
Arena nr 5:Axelheart Strigoi(Vampire Thrall)
los nieznany-zbiegł