Dalczego Polacy to PG i czy musimy tacy być ...?
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
- Corvus Albus
- Kretozord
- Posty: 1960
- Lokalizacja: Włocławek - Klub Fantasy "FENIX"
Na turniejach gra sie po to zeby wygrywac. Jak ktos nie czuje potrzeby rywalizacji to gra w domu Bretka na piechocie. Wybor jest, wiec nie widze potrzeby zmiany formuly zawodow. Poza tym mozna zorganizowac swoje i narzucic roznorakie ograniczenia, wylko kto na takie cos przyjdzie :]
- Corvus Albus
- Kretozord
- Posty: 1960
- Lokalizacja: Włocławek - Klub Fantasy "FENIX"
Tylko że jak się gra armia która się podoba a ciężko nią coś ugrać to jest chore jak nagle robi się tysiąc graczy z VC, DL itp O_o chcę wygrywać ale nie tym co jest przekoksane i przegięte, tylko tym co mi się podoba :< szkoda że to niemożlwie
Chcesz wygrywać - zmień armię. Niestety raczej nie doczekamy czasów armii dających równe szanse na zwycięstwo.
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
- Corvus Albus
- Kretozord
- Posty: 1960
- Lokalizacja: Włocławek - Klub Fantasy "FENIX"
Wiem że bym musiał zmieniać i tu się pojawia problem, że chcę klimat i siłe ale to już być może w sierpniu
Z tego powodu coraz więcej osób porzuca WFB... Ja przerzuciłem się na Warmachine i nie żałuję. System o wiele ciekawszy, nie wygrywa rozpa a pomysł i taktyka, wszystkie armie są zrównoważone i nawet gracz o gorszej rozpie może wygrać, Priveteer Press ma dużo lepsze podejście do klienta i szanuje go, zasady nie mają praktycznie dziur, a jeżeli jakieś się pojawia, to wszystko można znaleźć w FAQ na forum producenta.Tomash pisze:Chcesz wygrywać - zmień armię. Niestety raczej nie doczekamy czasów armii dających równe szanse na zwycięstwo.
Zachęcam do WMki.
Dokładnie z tymi samymi argumentami zachęcam do Warlorda (mamy nawet podforum na BP ).
Tylko widzisz, problem z alternatywami jest taki, że to nie są systemy bitewne, tylko skirmishowe. Dla wielu osób to już nie ten klimat.
Tylko widzisz, problem z alternatywami jest taki, że to nie są systemy bitewne, tylko skirmishowe. Dla wielu osób to już nie ten klimat.
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
WM jest lepiej zrównoważona, ale bez przesady, rozpiska też jest ważna. I armie wcale nie są takie uber zrównoważone, Cryx czy Rhulic jednak prowadzi się trudniej niż taki Cygnar albo Khador. Poza tym, jak pisał Tomash. Warmaszynka i Hordy to jednak mimo wszystko skirmishe, skala jest mniejsza niż w WFB, mniej jest też armii, więc łatwiej to zrównoważyć.Motyl pisze:Z tego powodu coraz więcej osób porzuca WFB... Ja przerzuciłem się na Warmachine i nie żałuję. System o wiele ciekawszy, nie wygrywa rozpa a pomysł i taktyka, wszystkie armie są zrównoważone i nawet gracz o gorszej rozpie może wygrać, Priveteer Press ma dużo lepsze podejście do klienta i szanuje go, zasady nie mają praktycznie dziur, a jeżeli jakieś się pojawia, to wszystko można znaleźć w FAQ na forum producenta.
Zachęcam do WMki.
Arabesca - Dark Fantasy, Epic Action
Nietykalny pisze:Lakieru pernamentnego ( permanentny znaczy co innego)
Hmm... o ile WMke można nazwać mitewniakiem, o tyle z Warlordem ciężko. Co do skirmishy to polecam Mordheim
Na Warlorda przyjdzie czas, narazie muszę złożyć armię Do Wmki i potem Warlord
Cryx wcale nie jest taki trudnt do prowadzenia:
Gorshade z summonem
DJ
Bane knights
Bnae knights
More bane knights plz
A WMka to nie tylko WMka, a WM/H
Na Warlorda przyjdzie czas, narazie muszę złożyć armię Do Wmki i potem Warlord
Cryx wcale nie jest taki trudnt do prowadzenia:
Gorshade z summonem
DJ
Bane knights
Bnae knights
More bane knights plz
A WMka to nie tylko WMka, a WM/H
Jest wyjście, które może nieco pomóc. Niech każdy typuje 2 najlepszych przeciwników. <Mniejsza szansa, na to ,że dostaną te punkty tylko kumple.Kruti pisze:A wiesz, że kiedyś już tak było? vide pierwszy Snot, ale potem, jak proponowałem takie rozwiązani to słyszałem tylko, że ludzie będą dawali tylko kolegom i tak można ustawić turniejCyel pisze:Bo we krwi mamy chodzenie na łatwiznę , stąd rozpiski PG.
Łatwiej jest wyciagnąć z zanadrza FAQa widząc po sytuacji na stole że przeciwnik go nie zna, niż wymanewrować go główkując.
Sam sie ostatnio zastnawiałem nad promowaniem sportowego zachowania na turniejach, za granicą punkty za takie zachowanie są normalką. Lepsze niż Worst Play -nagrody bardziej motywują niż kary, a na dodatek Worst Play ciężko udowodnić w wielu wypadkach.
To nawet bardzo proste do przeprowadzenia. Po turnieju każdu gracz tajnie (np oddając ostatnie wyniki) wybiera jednego przeciwnika jako tego z którym mu się najprzyjemniej grało przez cały turniej . Jeśli założymy że na turnieju jest 5 bitew to punkty bonusowe mogłyby się rozkładać np tak
0 głosów - 0pts
1 głos -2pt
2 głosy - 5pts
3 głosy - 9pts
4 głosy- 14pts
5 głosów -18pts
18 pts to wcale nie tak dużo biorąc pod uwagę że oznacza to że dla wszystkich 5 przeciwników na turnieju gra z daną osobą była najbardziej udana z całej imprezy. Wątpie by było wiele takich wyników.
Nagroda Best Sportsman też byłaby całkiem na miejscu na turniejach tak towarzyskiej gry jak WFB;)
Tak mnie naszła jedna refleksja. . .
Bo pogrywam od dłuższego czasu w warhammera, ale też nie tylko bo oprócz niego z kilkoma znajomymi także w figurkowy system z okresu wojen napoleońskich figurkami 28 mm, czasem ze znajomymi w jakiegś strategiczne planszówki (np. wojna o tron itd.) a kiedyś w czasach licealnych oprócz tego w EU2, close combat i steel panthers3 w sieci.
Koniec końców warhammer jest jedyną grą strategiczną, w której mam dość mocne parcie na wygraną. Jak nie wygram w battla to jestem po prostu niezadowolony, przybity itd. ;P
Jeśli chodzi o inne gry które wymieniłem to ogromną radość daje po prostu sama gra. I co z tego, że przegrałem swoimi Anglikami bitwę z Francuzami. . . wielką radość może dać tu sam fakt, że ostatni czworobok tak dzielnie stał i odpierał kawaleryjskie szarże przez kolejne tury. Radość może dać fakt, piękna i wielka kawaleryjska szarża mimo późniejszej porażki. . . w walce o tron (taka dość fajna planszówka) ogromna radość płynie z samej gry i rywalizacji, a że się nie wygrało ? Cóż. . . w końcu przegrali wszyscy poza jednym W EU2 raz się wygrywało innym razem przegrywało, ale państwo trwało nadal ;P Grając w cc3 albo cc5-GJS także czerpie się radość ze wszystkich bitew. . . 3 bitwa z rzędu przegrana po krwawych walkach ? Kolejny kontratak czołgów Panther wspartych panzergrenadierami pod Carpuiqet się nie udał, dwie pantery się dopalają w polu, niedobitki ss-mannów wycofują się na pozycje wyjściowe. . . cóż tak bywa, fajnie jest. Następną bitwę na pewno wygramy Nawet grając w rpga fajnie i klimatycznie jest czasem przegrać i uciec ostatkiem sił ze strzałą w udzie, rozwaloną głową, z połamanym mieczem i powyginaną zbroją Gloria Victis
Tylko w tym cholernym battlu jest tak, że nieudany atak i pole bitwy zasłane trupami nie sprawia żadnej radości ;P A wprost przeciwnie.
Zastanawiam się skąd to się bierze. Może z podejścia. Gdy gramy figurkami historycznymi jest to gra w gronie znajomych, nikt nie ma parcia na wygraną, każdy chce się po prostu pobawić, pogłówkować, dopracować zasady aby były jeszcze bardziej realistyczne .. rywalizacja ? Chodzi raczej o to by odwzorować jakieś historyczne lub hipotetyczne starcie wymyślone przez osobę trzecią. Chodzi o klimat, samo granie, o realizacje naszego historycznego zacięcia. Podobnie z innymi grami, które wymieniłem.
A w warhammerze mamy rzeszę anonimowych ludzi, punkty przy tworzeniu armii, ligę, turnieje. To wszystko sprzyja rywalizacji - normalnej u facetów rzeczy. Ale to też rodzi pewne wynaturzenia. Warh staje się sportem zamiast hobby w którym wielu ludzi zamiast figurek (które zresztą oddaje do pomalowania profesjonalistom - dla punktów) widzi statystyki, głównym kryterium wyboru armii jest siła, głównym celem - wygrana. . .
Jednym się to podoba, innym zupełnie nie. To tak jakby dyskutować o tym co lepsze - piwo czy wino albo ziemniaki czy ryż. Każdy lubi co innego. Koniec końców dyscypliną olimpijską battle nigdy raczej nie będzie, a jak ktoś chce strategicznej rozkminki z równymi szansami dla wszystkich stron powinien raczej pograć np. w szachy ;P
Co do klimaciarzy to może zamiast narzekać i nadstawiać kolejne policzki powinni zawiązać jakąś własną inicjatywę ?
W figurkowych grach historycznych gramy z reguły z jedną osobą, która jest organizatorem batalii (ustala teren bitwy, ilość i rodzaj odziałów, ogólne rozstawienie) sędzią a zarazem takim jakby mistrzem gry w przypadku większych kampanii z mapą. Gracze są generałami różnych formacji. . . sędzia - arbiter jest nie tylko sędzią i organizatorem gry, ale także swoistym mistrzem gry, a sama gra na poziomie bitewnym jest zwykłą bitwą, a gdy się gra kampanię to przypomina to trochę rpga ;P
Może to jest sposób dla klimaciarzy ? No, ale zamiast coś wymyślić i się zoorganizować łatwiej psioczyć :p
Bo pogrywam od dłuższego czasu w warhammera, ale też nie tylko bo oprócz niego z kilkoma znajomymi także w figurkowy system z okresu wojen napoleońskich figurkami 28 mm, czasem ze znajomymi w jakiegś strategiczne planszówki (np. wojna o tron itd.) a kiedyś w czasach licealnych oprócz tego w EU2, close combat i steel panthers3 w sieci.
Koniec końców warhammer jest jedyną grą strategiczną, w której mam dość mocne parcie na wygraną. Jak nie wygram w battla to jestem po prostu niezadowolony, przybity itd. ;P
Jeśli chodzi o inne gry które wymieniłem to ogromną radość daje po prostu sama gra. I co z tego, że przegrałem swoimi Anglikami bitwę z Francuzami. . . wielką radość może dać tu sam fakt, że ostatni czworobok tak dzielnie stał i odpierał kawaleryjskie szarże przez kolejne tury. Radość może dać fakt, piękna i wielka kawaleryjska szarża mimo późniejszej porażki. . . w walce o tron (taka dość fajna planszówka) ogromna radość płynie z samej gry i rywalizacji, a że się nie wygrało ? Cóż. . . w końcu przegrali wszyscy poza jednym W EU2 raz się wygrywało innym razem przegrywało, ale państwo trwało nadal ;P Grając w cc3 albo cc5-GJS także czerpie się radość ze wszystkich bitew. . . 3 bitwa z rzędu przegrana po krwawych walkach ? Kolejny kontratak czołgów Panther wspartych panzergrenadierami pod Carpuiqet się nie udał, dwie pantery się dopalają w polu, niedobitki ss-mannów wycofują się na pozycje wyjściowe. . . cóż tak bywa, fajnie jest. Następną bitwę na pewno wygramy Nawet grając w rpga fajnie i klimatycznie jest czasem przegrać i uciec ostatkiem sił ze strzałą w udzie, rozwaloną głową, z połamanym mieczem i powyginaną zbroją Gloria Victis
Tylko w tym cholernym battlu jest tak, że nieudany atak i pole bitwy zasłane trupami nie sprawia żadnej radości ;P A wprost przeciwnie.
Zastanawiam się skąd to się bierze. Może z podejścia. Gdy gramy figurkami historycznymi jest to gra w gronie znajomych, nikt nie ma parcia na wygraną, każdy chce się po prostu pobawić, pogłówkować, dopracować zasady aby były jeszcze bardziej realistyczne .. rywalizacja ? Chodzi raczej o to by odwzorować jakieś historyczne lub hipotetyczne starcie wymyślone przez osobę trzecią. Chodzi o klimat, samo granie, o realizacje naszego historycznego zacięcia. Podobnie z innymi grami, które wymieniłem.
A w warhammerze mamy rzeszę anonimowych ludzi, punkty przy tworzeniu armii, ligę, turnieje. To wszystko sprzyja rywalizacji - normalnej u facetów rzeczy. Ale to też rodzi pewne wynaturzenia. Warh staje się sportem zamiast hobby w którym wielu ludzi zamiast figurek (które zresztą oddaje do pomalowania profesjonalistom - dla punktów) widzi statystyki, głównym kryterium wyboru armii jest siła, głównym celem - wygrana. . .
Jednym się to podoba, innym zupełnie nie. To tak jakby dyskutować o tym co lepsze - piwo czy wino albo ziemniaki czy ryż. Każdy lubi co innego. Koniec końców dyscypliną olimpijską battle nigdy raczej nie będzie, a jak ktoś chce strategicznej rozkminki z równymi szansami dla wszystkich stron powinien raczej pograć np. w szachy ;P
Co do klimaciarzy to może zamiast narzekać i nadstawiać kolejne policzki powinni zawiązać jakąś własną inicjatywę ?
W figurkowych grach historycznych gramy z reguły z jedną osobą, która jest organizatorem batalii (ustala teren bitwy, ilość i rodzaj odziałów, ogólne rozstawienie) sędzią a zarazem takim jakby mistrzem gry w przypadku większych kampanii z mapą. Gracze są generałami różnych formacji. . . sędzia - arbiter jest nie tylko sędzią i organizatorem gry, ale także swoistym mistrzem gry, a sama gra na poziomie bitewnym jest zwykłą bitwą, a gdy się gra kampanię to przypomina to trochę rpga ;P
Może to jest sposób dla klimaciarzy ? No, ale zamiast coś wymyślić i się zoorganizować łatwiej psioczyć :p
To ja pozwolę sobie rozwinąć twoją refleksję ...
Jako starter albo jak kto woli przystawkę polecam ten topic na warseerze - na forum spotykają się zwykle ludzie lubiący grać na turniejach - żeby sprawdzić rozpiski - podzielić się taktykami itd ... natomiast dla leniwych na ponad 150 respondentów tylko koło 14% osób koncentruje się na turniejach ...
W PL jest nieco inaczej ... - przyjrzyjmy się samej otoczce zjawiska ...
W Polsce liczy sie LIGA - Liga jest zjawiskiem - formą - instytucją zależnie od obranego paradygmatu , związaną ze sportem ... I tutaj leży pies pogrzebany ... z Wfb stara się zrobić sport - coś jak nowoczesną , ładniejszą wersję szachów ... Problem polega na tym że w zamyśle twórców wfb od początku miał być rozrywką "przy piwie z przyjaciółmi" ( wystarczy poczytać o tym jak Rick wpadł na pomysł stworzenia tej gry )
Gdzie sport tam i rywalizacja - to nierozerwalnie związane ze sobą wartości - gra o sumie zerowej zawsze będzie wyzwalać jakieś tam emocje co wtórnie wpłynie na gospodarkę hormonalną i mamy odpowiedz dlaczego dla niektórych wfb jest niemal uzależnieniem ...
Dopóty nie wyeliminuje się tego typu recepcji wfb dopóty zawsze będą jałowe i bezsensowne spory pomiędzy pg a klimaciarzami ...
Co do organizowania się tych 2-gich to z relacji swojego kuzyna wiem że w jego miejscowości jest ich na tyle sporo że grają sobie regularnie prawie co tydzień - nie robią przy tym żadnych sztucznych CS dlatego że każdy kto gra czerpie przyjemność z przesuwania klocków manewrowania dużymi blokami kawalerii itd ... - Ktoś powie - leszcze itd - może i tak ale przynajmniej pamiętają że pomimo iż celem rozgrywki jest pokonanie przeciwnika to jej sensem jest dobra zabawa ... jeśli ktoś mi powie że czerwoni ze złości i kłócący się o milimetr szarży ludzie na turniejach dobrze się bawią - to znaczy że pojęcie dobrej zabawy znacząco się zdewaluowało ... ( ewentualnie że ludzie grający mają tak niewiarygodnie niskie poczucie własnej wartości że traktują przesuwanie figurek po stole jako istotną z punktu widzenia ewolucji umiejętność która może świadczyć o ich wartości intelektualnej ) ...
Jako starter albo jak kto woli przystawkę polecam ten topic na warseerze - na forum spotykają się zwykle ludzie lubiący grać na turniejach - żeby sprawdzić rozpiski - podzielić się taktykami itd ... natomiast dla leniwych na ponad 150 respondentów tylko koło 14% osób koncentruje się na turniejach ...
W PL jest nieco inaczej ... - przyjrzyjmy się samej otoczce zjawiska ...
W Polsce liczy sie LIGA - Liga jest zjawiskiem - formą - instytucją zależnie od obranego paradygmatu , związaną ze sportem ... I tutaj leży pies pogrzebany ... z Wfb stara się zrobić sport - coś jak nowoczesną , ładniejszą wersję szachów ... Problem polega na tym że w zamyśle twórców wfb od początku miał być rozrywką "przy piwie z przyjaciółmi" ( wystarczy poczytać o tym jak Rick wpadł na pomysł stworzenia tej gry )
Gdzie sport tam i rywalizacja - to nierozerwalnie związane ze sobą wartości - gra o sumie zerowej zawsze będzie wyzwalać jakieś tam emocje co wtórnie wpłynie na gospodarkę hormonalną i mamy odpowiedz dlaczego dla niektórych wfb jest niemal uzależnieniem ...
Dopóty nie wyeliminuje się tego typu recepcji wfb dopóty zawsze będą jałowe i bezsensowne spory pomiędzy pg a klimaciarzami ...
Co do organizowania się tych 2-gich to z relacji swojego kuzyna wiem że w jego miejscowości jest ich na tyle sporo że grają sobie regularnie prawie co tydzień - nie robią przy tym żadnych sztucznych CS dlatego że każdy kto gra czerpie przyjemność z przesuwania klocków manewrowania dużymi blokami kawalerii itd ... - Ktoś powie - leszcze itd - może i tak ale przynajmniej pamiętają że pomimo iż celem rozgrywki jest pokonanie przeciwnika to jej sensem jest dobra zabawa ... jeśli ktoś mi powie że czerwoni ze złości i kłócący się o milimetr szarży ludzie na turniejach dobrze się bawią - to znaczy że pojęcie dobrej zabawy znacząco się zdewaluowało ... ( ewentualnie że ludzie grający mają tak niewiarygodnie niskie poczucie własnej wartości że traktują przesuwanie figurek po stole jako istotną z punktu widzenia ewolucji umiejętność która może świadczyć o ich wartości intelektualnej ) ...
Ja sobie pozwolę zamknąć Waszą refleksję dwoma wyrażeniami: skala środowiska, gra turniejowa.
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
Ale na warseerze są zarejestrowani ludzie z całego świata.