Moderator: Gremlin
) i zniszczenie balisty już w 3 turze (w 2 przeciwnik stracił 1 obsługanta). Powoli wystrzelałem jego łuczników, ale nie mogłem poradzić sobie draidami z jego strażnikami z korhilem. Beznadziejnie straciłem spellsingera - nieudane rzucenie czaru, potem 2 jedynki ;/ w ostatniej turze po strzelaniu do 3 pozostałych łuczników z GR wszyscy zostali zranieni - ale 2 zdało ochronę pancerza <sick>! ;D i zdali test paniki - nie miałem ćwiartki , a przeciwnik tak. Jeden silver zdjął mi 4 GG w walce wręcz, nie ginąc. W ostatniej turze złamali się strażnicy przeciwnika, ale nie dogoniłem ich i dupa - około 200 pkt poszło się ... zabawiać. ;P Ostatecznie przewaga 40 pkt na moją korzyść i remis - ogólnie nie było źle. Powoli uczę się grać ale powiem, że jednak dalej wolę kapitanów niż sztandar czy muzyka ;P
. . Wiele razy mi ginął kiedy miałem kiepskie rzuty na trafienia lub woundowanie. Zwykle ten alter spłaca się jeśli miało się dobre rzuty na HoDe - czyli w moim przypadku bardzo rzadko, bo srednio te 8-10 strzał to w rzeczywistości bardzo niewiele, bo trzeba trafic, potem nabijac wounda, a potem przeciwnik nie moze rzucic sejwow lub/i wardow, czyli statystycznie cięzko nieraz zdjąć głupiego fasta. Dlatego osobiście wolę drugiego altera z helmem i stone of the crystale mere. Rzadziej ginie w walce, jest wstanie przetrwać ostrzał, z artylerią włącznie i jest wstanie podczas 6 tur zrobic daleko więcej szkód niż wypuścić ta nieszczęsną hodę. W duecie z drugim alterem z wardem i Briarheart stanowią bardzo upierdliwe połączenie zarówno dla defensów jak i ofensów. Bez nich nie wychodzę z domu, a na 2000+ to nawet trzech wardownych alterów biorę .
w kilku bitwach zdobył mnóstwo pkts. ale faktem jest że ma małą przeżywalność.
