Bardzo zgrabny raport, zaiste.
Fajnie napisany i widać oczyma wyobraźni te poruszające się regimenty i padające chorągwie
Bitwa pod Nordhafen
Moderator: RedScorpion
Fantastyczne opowiadanie:) bardzo mi się podoba...sam troszke pisuje ale raczej w konwencji D&D...
Myślę, że znalazłby się w Polsce wydawca, który taką książkę wypuścił na rynek wydawniczy...Osobiście czytał bym wszytski Twoje książki i opowiadania...
Powodzenia i czekam na kolejne historiie wielkich bitew, z życiowymi puentami (zjednoczenie sił - w domyśle - świetne)
Popieram Cię wpełni co do Twojej koncepcji gry w warhammera...
Myślę, że znalazłby się w Polsce wydawca, który taką książkę wypuścił na rynek wydawniczy...Osobiście czytał bym wszytski Twoje książki i opowiadania...
Powodzenia i czekam na kolejne historiie wielkich bitew, z życiowymi puentami (zjednoczenie sił - w domyśle - świetne)
Popieram Cię wpełni co do Twojej koncepcji gry w warhammera...
Poznałem Cie jako nietuzinkowego członka forum.
"Nie pasujesz" to za mocne słowo i nie koniecznie adekwatne do sytuacji.
Rzekłbym z pełną świadomością, że dalece odstajesz od przeciętnego battlowca.
Nie tylko językiem, którym potrafisz się posługiwać z równą biegłością, jak dżentelmeni "z Kabaretu Starszych Panów", pokazując że Polski tez potrafi być piękny i nie koniecznie warto go przeplatać powszechną łaciną.
Ale również wyjątkowo zdrowym podejściem do gry. Gdzie np. zaprzeczasz kanonom składanych rozpisek.
Przekładasz spójność fluffową nad współczynikową (czytaj PG) armii.
Potwierdzasz to choćby rozpiskami chłopskimi, gdzie nie tylko wykazujesz się odwagą (na którą mało kogo stać) ale również "ułańską fantazją" stając bez najmniejszych obaw, przeciw wyżyłowanej armii przeciwnika, czerpiąc satysfakcję z drobnych zwycięstw i nie jednej porażki.
Pokazując tym że warto przedkładać dobra zabawę nad wynik końcowy.
No cóż.. można Ci tylko pozazdrościć i POGRATULOWAĆ tak zdrowego podejścia do "gry", gdzie udało Ci się nie zapomnieć że to tylko zabawa, a nie sposób na życie.
Mam nadziejże, że kiedyś będzie mi dane skrzyżować z Tobą miecze w podobnie barwnej bitwie jaką nam opisałeś.
Ps. Jak porównałem ten post do Twojego opowiadania znów poczułem się "taki malutki".. Przyjemne uczucie . Jeszcze raz GRATULUJĘ talentu pisarskiego.
"Nie pasujesz" to za mocne słowo i nie koniecznie adekwatne do sytuacji.
Rzekłbym z pełną świadomością, że dalece odstajesz od przeciętnego battlowca.
Nie tylko językiem, którym potrafisz się posługiwać z równą biegłością, jak dżentelmeni "z Kabaretu Starszych Panów", pokazując że Polski tez potrafi być piękny i nie koniecznie warto go przeplatać powszechną łaciną.
Ale również wyjątkowo zdrowym podejściem do gry. Gdzie np. zaprzeczasz kanonom składanych rozpisek.
Przekładasz spójność fluffową nad współczynikową (czytaj PG) armii.
Potwierdzasz to choćby rozpiskami chłopskimi, gdzie nie tylko wykazujesz się odwagą (na którą mało kogo stać) ale również "ułańską fantazją" stając bez najmniejszych obaw, przeciw wyżyłowanej armii przeciwnika, czerpiąc satysfakcję z drobnych zwycięstw i nie jednej porażki.
Pokazując tym że warto przedkładać dobra zabawę nad wynik końcowy.
No cóż.. można Ci tylko pozazdrościć i POGRATULOWAĆ tak zdrowego podejścia do "gry", gdzie udało Ci się nie zapomnieć że to tylko zabawa, a nie sposób na życie.
Mam nadziejże, że kiedyś będzie mi dane skrzyżować z Tobą miecze w podobnie barwnej bitwie jaką nam opisałeś.
Ps. Jak porównałem ten post do Twojego opowiadania znów poczułem się "taki malutki".. Przyjemne uczucie . Jeszcze raz GRATULUJĘ talentu pisarskiego.
Kochani moi,
muszę przyznać, że powaliliście mnie liczbą pozytywnych komentarzy. Nasłodziliście mi tak, że przeszła mi ochota na czekoladę i Apfelstrudel na najbliższe dwa tygodnie. Deklaruję zatem, że nie spocznę na laurach i będę starał się opisywać tutaj co ciekawsze bitwy (również takie, w których uczestniczyłbym jako obserwator).
Każdy, kto chciałby ze mną pograć, jest witany z otwartymi ramionami - nowych doświadczeń nigdy dość.
Wiem, że poza mną jest bardzo dużo osób, które tą grą przede wszystkim się bawią, a nie nabawiają się arytmii serca, wrzodów żołądka, nerwic, fobii, popędów, psychoz i wszelakich innych schorzeń wynikających z nadmiernej ilości stresu (że o pryszczach i plamach pod pachami nie wspomnę).
Niech ci, którzy nad zabawę i przyjemnie spędzony czas w dobrym towarzystwie przedkładają rzucanie czołgiem w przeciwnika, kostkami o ścianę, czy mięsem w sędziego, lepiej zajmą się polityką - Sejm to bardziej odpowiednie miejsce na takie cyrki.
Jejku, chciałem się delikatnie odnieść do słów przedmówcy, a wyszła mi dygresja na temat stosunku do naszego hobby. Cóż, bądź co bądź to jest forum, a zatem miejsce wymiany poglądów.
A jeśli idzie o kulawość forumowego języka, to wynika ona w 99% z lenistwa i niedbałości. Beznadziejne przypadki dysortografii (nie dysleksji, bo ta oznacza problemy z czytaniem ze zrozumieniem, kolejną bolączkę naszych forumowiczów) rozgrzeszam, bo mój brat jest takim i wiem że niewiele można na to poradzić. Ilu jednak mamy beznadziejnych dysortografów? Pięć procent? Dajmy i dziesięć, proszę bardzo. Reszta najzwyczajniej dokonuje gwałtu na ciele języka, niekiedy tworząc takie potworki słowne, że papa Nurgle by się zkakał na miętowo ze szczęścia
Tyle tytułem mojego zbaczania z tematu przewodniego. Tym, którzy powiedzieliby "kogo to obchodzi jak piszę?", powiem: to jakiego używasz języka świadczy o tym kim jesteś w rzeczywistości.
Kłaniam się w pas, całuję rączki i padam do nóżek szanownym czytelnikom (i czytelniczkom, jeśli takowe są ).
muszę przyznać, że powaliliście mnie liczbą pozytywnych komentarzy. Nasłodziliście mi tak, że przeszła mi ochota na czekoladę i Apfelstrudel na najbliższe dwa tygodnie. Deklaruję zatem, że nie spocznę na laurach i będę starał się opisywać tutaj co ciekawsze bitwy (również takie, w których uczestniczyłbym jako obserwator).
Każdy, kto chciałby ze mną pograć, jest witany z otwartymi ramionami - nowych doświadczeń nigdy dość.
Wiem, że poza mną jest bardzo dużo osób, które tą grą przede wszystkim się bawią, a nie nabawiają się arytmii serca, wrzodów żołądka, nerwic, fobii, popędów, psychoz i wszelakich innych schorzeń wynikających z nadmiernej ilości stresu (że o pryszczach i plamach pod pachami nie wspomnę).
Niech ci, którzy nad zabawę i przyjemnie spędzony czas w dobrym towarzystwie przedkładają rzucanie czołgiem w przeciwnika, kostkami o ścianę, czy mięsem w sędziego, lepiej zajmą się polityką - Sejm to bardziej odpowiednie miejsce na takie cyrki.
Jejku, chciałem się delikatnie odnieść do słów przedmówcy, a wyszła mi dygresja na temat stosunku do naszego hobby. Cóż, bądź co bądź to jest forum, a zatem miejsce wymiany poglądów.
A jeśli idzie o kulawość forumowego języka, to wynika ona w 99% z lenistwa i niedbałości. Beznadziejne przypadki dysortografii (nie dysleksji, bo ta oznacza problemy z czytaniem ze zrozumieniem, kolejną bolączkę naszych forumowiczów) rozgrzeszam, bo mój brat jest takim i wiem że niewiele można na to poradzić. Ilu jednak mamy beznadziejnych dysortografów? Pięć procent? Dajmy i dziesięć, proszę bardzo. Reszta najzwyczajniej dokonuje gwałtu na ciele języka, niekiedy tworząc takie potworki słowne, że papa Nurgle by się zkakał na miętowo ze szczęścia
Tyle tytułem mojego zbaczania z tematu przewodniego. Tym, którzy powiedzieliby "kogo to obchodzi jak piszę?", powiem: to jakiego używasz języka świadczy o tym kim jesteś w rzeczywistości.
Kłaniam się w pas, całuję rączki i padam do nóżek szanownym czytelnikom (i czytelniczkom, jeśli takowe są ).
JEDYNY raport bitewny jaki przeczytałem do końca. Jest naprawdę świetny. Brakuje tylko kilku klimatycznych zdjęć.
pzdr
pzdr
http://azylium.vot.pl - Serwis Społeczności Mordheim
No i podobno to ja tę bitwę wygrałem
Trzeba się umówić Gniewko i zagrać multiwara, stojąc ramię w ramię po jednej stronie stołu. Przynajmniej częściowo spełni się nasze drobne marzenie zjednoczenia Imperium i Bretonii.
No i aparat będzie potrzebny i notowanie przebiegu bitwy, cobyś miał dokładniejszy i rozleglejszy obszar na uwolnienie talentu. Aż jeszcze bardziej zachciało mi się uklimatycznić moją armię i nadać imiona i nazwy bohaterom i oddziałom.
I pewne moje spostrzeżenie... Ludzie! Wy używacie polskich znaków! :O
Trzeba się umówić Gniewko i zagrać multiwara, stojąc ramię w ramię po jednej stronie stołu. Przynajmniej częściowo spełni się nasze drobne marzenie zjednoczenia Imperium i Bretonii.
No i aparat będzie potrzebny i notowanie przebiegu bitwy, cobyś miał dokładniejszy i rozleglejszy obszar na uwolnienie talentu. Aż jeszcze bardziej zachciało mi się uklimatycznić moją armię i nadać imiona i nazwy bohaterom i oddziałom.
I pewne moje spostrzeżenie... Ludzie! Wy używacie polskich znaków! :O
Gniewko, nie widziałem tutaj deklaracji z twojej strony wiec zapytam.
Czy chcesz, żeby (w miarę możliwości) wspomóc twoje raporty-opowiadania odrobiną krytyki?
Nie wiem, czy po prostu chcesz ciekawiej napisać raport, czy jest to dla ciebie pewien warsztat.
Czy chcesz, żeby (w miarę możliwości) wspomóc twoje raporty-opowiadania odrobiną krytyki?
Nie wiem, czy po prostu chcesz ciekawiej napisać raport, czy jest to dla ciebie pewien warsztat.
Wiesz, zamieszczając tutaj ten tekst od samego początku nastawiałem się na wszelakie komentarze, sugestie, opinie itp. Każda z nich jest mile widziana, bo przysłuży się mnie jako "pisarzowi".
Z resztą pisząc coś na publicznym, ogólnodostępnym forum nie ma co deklarować prośby o krytykę - wszak naturą tego "miejsca sieciowego" jest wymiana poglądów.
Z resztą pisząc coś na publicznym, ogólnodostępnym forum nie ma co deklarować prośby o krytykę - wszak naturą tego "miejsca sieciowego" jest wymiana poglądów.
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.