2300: VC vs. Chaos Warriors

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Monstroys
Smyk
Posty: 496
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

2300: VC vs. Chaos Warriors

Post autor: Monstroys »

Witam!
W końcu po miesięcznym zmaganiu z wypróbowywaniem różnych kombinacji bohaterów, jednostek i w ogóle ograniem się na nowo (bardzo długa przerwa w battleu), wczoraj miałem okazję zetrzeć się z wojownikami chaosu spod znaku nurgla, którymi dowodził mój przyjaciel.
Nie chcę tworzyć kolejnego postu z moją rozpiską (były kolejne zmiany) więc wkleję ją tutaj:

20 Zombie’s [full command group 12] 92 pts
20 Zombie’s [full command group 12] 92 pts
20 Ghouls [ghast 8] 168 pts
5 dire wolves 40 pts
5 dire wolves 40 pts
Corpse cart x2 150 pts
21 grave guard’s [full command group] 327 pts
- Banner of the Barrows 45
Varghulf 175 pts
5 wraith’s [including banshee] 275 pts
Vampire 185 pts
- Dark acolyte 30
- Summon ghouls 15
- Helm of commandment 30
- Talisman of the lycni 10

Wight Lord BSB 170 pts
- Battle standard bearer25
- Sword of the kings 25
- The accursed armor 25
- Skeletal steed [barding] 20

Necromancer [inwokacja] 105 pts
- Dispel scroll 25
- Dispel scroll 25

Vampire Lord 480 pts
- Red fury 50
- Master of the black arts 50
- Crown of the damned 35
- Dreadlance 60
- Extra magic lvl 50
- Hellsteed 30
2299 total

Na chaosie się nie znam najlepiej więc opowiem co widziałem ślepymi oczyma po przeciwległej stronie stołu: Lord na koniu, hero na rydwanie, 2 magów z 4 scrollami, 15 chosenów (magic resistance 3 [uff]), 5 knightów, 20 marauderów na piechotę, 2x 5 marauderów na konikach, 2x5 psów, 2 spawny, gigant, 3 dragon ogry.

Po bitwie, którą stoczyliśmy tydzień temu miałem niezłego stracha przed bitwą wczorajszą. Mając w pamięci szarże dragon ogrów rydwanu i knightów w jednej turze na moją linię obrony i umieranie mych wojsk, dosłownie dziesiątkami, postanowiłem ustawić się na 1 ćwiartce i wykorzystując teren zminimalizować potencjalne dostawianie się dużych modeli do mojej linii.

Wygrałem rozpoczęcie i udało mi się wystawić grave gardów i zombiaki między laskiem i górką, a wargulfa i ghoule między 2 stroną górki, a krawędzią stołu (drugie zombiaki pilnowały [chyba troszkę zbyt dumne określenie jak dla nich] drugiej strony lasku przed atakiem z flanki/tyłu, przez szybkich maruderów i psy). Reszta armii - carty i wraithy stały w okolicach środka armii.
Rozpoczynamy! :)



1 moja:
W sumie oprócz kosmetycznych ruchów w postaci ustawienia linii obrony nic wielkiego się nie stało. 4 zombiaki dokrzesane tu i tam, 11 ghouli doszło do oddziału 20stu. Wraithy niecnie ustawiły się za górką by w przyszłej turze przez nią przeniknąć i ustawiając się w dogodnej pozycji do szarży krzyknąć 2x6 w chosenów, albo giganta :P

1 chaosu
W turze chaosu została ustawiona a'la pułapka na wargulfę w postaci giganta i psów (w którą oczywiście świadomie wpadłem myśląc błędnie, że wargulf da radę [ale to potem]). Zombie zadrżały widząc zbliżające się ich przeznaczenie - spawny, a szybkie jednostki chaośników - knighci, dragon ogry i rydwan zajęły dogodne pozycje do przyszłych szarż. Ku mojej rozpaczy rozpoczęła się tura magii. Wraithy zajęły nie tak niecną pozycję o jakiej marzyłem bo widział je 1 mag, który na 2 kostkach rzucił fireballa (ja na 3 nie zdispellowałem) i umarły 3 (tak 6 ran). Po chwili 2 mag rzucił 2d6 z siłą 4 na nekromantę (tak dowiedziałem się że już nie ma czegoś takiego jak niewidzenie wrogich bohaterów jak stoją blisko swojego oddziału (jego mag był na górce)) i po mojej kolejnej nieudanej próbie dispella na 3 kostkach nekro się rozpadł, a z nim 2 scrolle.

2 moja
Więc musiałem przysiąść po zgarbieniu jakiego doznałem w turze poprzedniej, ale trzeba grać dalej :) Wargulf i psy zaszarżowały w podstawione psy chaosu (uprzednio wspominana pułapka) i oczywiście wargulf się znalazł za linią wroga w odległości szarży giganta. Wraithy schowały się za górką i czekały na jakże potrzebne leczenie. Ghoule zajęły się okrążeniem górki, a w magii uleczyłem 3 rany na wraithach.

2 chaosu
Rozpoczęła się szarżą giganta w wargulfa (rawr) i maruderów w psy. Spawn doczłapał do zombiaków i oczywiście moi najtańsi, ale jedni z wierniejszych, ugrzęźli z nim w mozolnej walce o przetrwanie. Reszta ruchów to dalsze roszady w ustawieniach (obaj baliśmy się zrobić cokolwiek przed jakimkolwiek znakiem-sygnałem danym przez cokolwiek :P ). Dzięki bogu magia chaosu już mi do końca bitwy nie zaszkodziła, także to pominę. Walka wargulfa zakończyła się automatyczną przegraną o 2 (zregenerował), marauderzy wyrżnęli psy i wypadły za stół, a frontowe zombiaki padały jak kukiełki (mimo always strike firsta z corpse carta) atakowane przez szaleńczego spawna.

3 moja
Kolejna tura bez szarż, ale moje wisiały już w powietrzu :P Lord przeleciał na tył chaosu. Ghoule okrążyły górkę ustawiając się z boku linii wroga (w polu szarży Chosenów z magiem). Wraithy wykonały troszkę spóźniony manewr przenikania przez górkę (i na pewno nie tak zaskakujący jakim mógł być :P ), Guardzi zmniejszyli obszar dostawienia się do ich przedniego rzędu i przeszliśmy do magii, w której z tego co pamiętam uleczyłem resztę wraithów. Krzyczenie jak zwykle bez rezultatu no i walka, w której wargulf miał upokorzyć swego gigantycznego rywala. Zamiast tego zobaczywszy "4" na efekcie giganta musiał zdać test inicjatywy i nie zdając go dostał 9 ran, z których zregenerował jedną i umarł (znowu przysiadłem, bo nie zabiwszy nic prócz 5 psów, zacząłem się martwić, że bitwa zakończy się tym samym co poprzednio). Walka zombiaków ze spawnem przebiega bez zmian.

3 chaosu
W końcu jakieś szarże! :) choseni w ghoule, dragon ogry w grave gardów, knighci w grave gardów. Gigant porzeszedł na bok ghouli, reszta to tradycyjne roszady :) magii w sumie brak więc walka. Wszystko moje ma always strike firsta z corpse cartów więc ghoule zadziobały 1 chosena, choseni się odwinęli i w rezultacie w wyniku walki padło około 12 ghouli. Grave guardzi (6 w rzędzie) zabili 1 dragon ogra (!!), mój wight king nie zrobił nic, a 2 dragon ogry oczywiście go namierzyły i nie zostawiwszy mu wielu szans mimo T6 i save na 2+, rozsmarowały go po całej okolicy ze swoimi atakami z siłą 7. Tak więc mój cały misterny plan wykorzystania go do zabicia jakiegoś bohatera poszedł w p...u :) [na grave gardów cały czas działa helm of commandement]). Jednak dragon ogry nie zdały brakea i uciekły. (P.S. knighci mieli spaloną szarżę).

4 moja
W końcu z dzikim wrzaskiem mój lord zaatakował. Chcąc zniszczyć, pogrążyć, ośmieszyć i w końcu zbrakeować chosenów wpadł w nich od tyłu, a grobowa straż ruszyła na knightów. Wraithy poszły na giganta chcąc związać bydlaka w walce. W turze magii podleczyłem ghoule i chyba to tyle (może jeszcze jakieś leczenie było ale nie pamiętam). Banshee tradycyjnie nic nie zrobiła, a wraithy trafiając 8 razy zadały 1 wounda gigantowi. Lord wessał 6 chosenów, ghoule jednego i nawet był spory brake, ale choseni ze śmiesznym sztandarem zdali go na dublecie. Grobowi usiekli 1 rycerza z killing blowa tracąc coś koło 5 modeli (generalnie zostaliśmy w miejscu). Biedne zombie rozpadały się na kawałki jak je spawn chlastał swoją macką i kolejna tura bez większych korzyści dobiegła końca.

4 chaosu
Szarż nie było. Dragon ogry uciekały dalej, 20 marauderów stanęło na plecach mojemu lordowi (który miał wielki apetyt na zbrakeowanie chosenów w 1 turze) chcąc go zaszarżować w przyszłej turze. Rydwan z herosem ustawił się na plecy mojemu lordowi (który miał wielki apetyt na zbrakowanie chosenów w 1 turze!!! AAARRrrggHH!). 2 spawn doczłapał do zombiaków chroniących flankę, a marauderzy w nich szarżujący nie zdali feara, (co przedłużyło ich straszny koniec o 1 turę). Magia - nic. Kolejna dramatyczna walka zakończyła się stratą kolejnych grave guardów, którzy mimo setek lat wystawania przed grobami padali jak plebejskie zombiaki, twardo nie zdajając saveów i nic nie raniąc. Mój lord z automatycznym trafianiem i z ranieniem na 3+, został wyzwany przez championa chosenów na challengea. rzucił 1, 1, 1, 2 i musiałem odejść na chwilę od stołu. Po powrocie doń, chosen 2x trafił i rzucił 2x 6 i zranił mi wampira. Życie osłodził mi helsteed, który zabił zmutowane paskudztwo! Ghoule (ASF) zagryzły jednego i straciły raptem 2, ale ku mojemu zaskoczeniu choseni znowu zdali brakea. banshee nic, wraithy 7 hitów i 1 wound na gigancie (doh).

5 moja
Zauważyłem nadchodzącą ciemność i ze wszystkich sił starałem się coś z tym zrobić i w sumie mi się udało! Szarż nie było, ale magia zakończyła się udanym rzutem curse of years na oddział 20 marauderów, którzy stali za plecami lorda. 6 z nich zestarzało się na tyle szybko, że umarło, a reszta podłamana tym faktem uciekła w panice!! Wraithy w końcu zadały 2 rany i zbrakeowali giganta na 10tkach :D zombiaki, które walczyły ze spawnem, od samego początku, niewyobrażalnym wprost wysiłkiem zadały mu 2 rany, a lord wespół w zespół z ghoulami w końcu zbrakeowali chosenów (z magiem :P ) i wampir goniąc 3xd6 uciekł na swym wiernym konitoperzu (!) spod szarży dzikusa na rydwanie ratując swoją skórę.

5 chaosu
Dragon ogry nadal uciekają, ale marauderzy dali radę się otrząsnąć. Lord zaszarżował na biednych grave guardów, a marauderzy na koniach (lewa strona pola bitwy) na zombie od boku (całe się rozsypały). W turze magii nic się nie wydarzyło, a walka zakończyła się najważniejszą rzeczą - przeżyło 4 grave guardów (nic nie zrobili, ale to nieważne :P ). Ah bym był zapomniał - zombie nadal stali chociaż ich szczęście zostało wyczerpane w turze gdy dwukrotnie zraniły spawna (zostało ich chyba 6 z 24):)

6 moja (ostatnia gdyż należało zwolnić stół i zabrać się za tereny)
W sumie to nawet nie rozstrzygnęliśmy szarż (ghoule i lord poszły w rydwan z herosem, a wraithy w konnych maruderów (w końcu banshee zakrzyczała 3). Udało mi się wskrzesić CAŁY oddział grave guardów i chyba to sprawiło, że zakończyliśmy wcześniej.

Bitwa była bardzo wyczerpująca i zarówno chaos jak i wampiry miały w pytę pecha jak i szczęścia, a przez to, że chyba wspólnie czuliśmy respekt do swoich rozpisek (przynajmniej ja byłem świadom co potrafi zrobić chaos w szarży) każdy ruch miał bardzo duże znaczenie.
Jednak zabawa była przednia i w końcu po kilku łomotach czuję, że to co stworzyłem przy odrobinie uwagi może zdziałać naprawdę dużo:)

Pozdrawiam i dzięki za przeczytanie (mam nadzieję, że obiektywnie napisanego i długiego) raportu.

Awatar użytkownika
Legion
Kradziej
Posty: 936
Lokalizacja: Ostland

Post autor: Legion »

To kto ostatecznie wygrał? ;)
Raport nie byłby zły, gdyby miał choć jeden, zrobiony w paincie schemacik pokazujący najważniejsze ruchy wojsk (bo o zdjęcia nie śmiem prosić :) ). Z tego właśnie powodu daję mu trójkę w szkolnej skali ocen.
Vae victis!

Awatar użytkownika
Arbiter Elegancji
Niszczyciel Światów
Posty: 4808
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Arbiter Elegancji »

podobają mi się rozpiski, dość klimatyczne. opis bitey też fajny, tylko że bez zdjęć lub obrazków z painta jest on mało czytelny.
Barbarossa pisze:Piszesz o pozytywnych wypowiedziach ludzi z Heelenhammera, którzy "zjedli zęby na WFB" - sorry, ale zęby na WFB to zjadłem ja, a to są angielscy gracze, których wiele razy bez problemów rozjeżdżaliśmy bo nigdy nie ogarniali na takim poziomie, jak top w Polsce. Ci ludzie nie są dla mnie ekspertami, to leszcze z podcastem..

Awatar użytkownika
amilius123
Plewa
Posty: 8

Post autor: amilius123 »

a ja padałem ze śmiechu jak czytałem:) genialne poprostu:P najgenialnijsze chyba było:
"Mój lord z automatycznym trafianiem i z ranieniem na 3+, został wyzwany przez championa chosenów na challengea. rzucił 1, 1, 1, 2 i musiałem odejść na chwilę od stołu. Po powrocie doń, chosen 2x trafił i rzucił 2x 6 i zranił mi wampira. Życie osłodził mi helsteed, który zabił zmutowane paskudztwo!"
poprostu zgon:P mega:)

ODPOWIEDZ