I giną od pijanych ochlejmordwarkseer pisze:Co wy mi tu wypisujecie.
Mój szczurek pokonał orkasa w bucikach ze skrzydełkami
Bo Szczury nie wymiękają i nie płaczą, tylko zabijają (siebie także).
Arena of Death Sartosa
Re: Arena of Death Sartosa
Eliksir kiepsko zadziałał, gdy by nie to mogło by być rożnie. Własnie rozgrywam walke drugiego szczura.
Ostatnio zmieniony 23 sie 2009, o 20:59 przez Tullaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Sooo? Jakiś szczór z kadzielnicą wielkości człowieka. Stefan ty myślisz że ja jestem głópi i uwierzę w taką pierdooołe? Iśśś takie bzdety, tym na statku opowiadać.- Powiedział już nieco podchmielony kapitan okrętu o różowych żaglach zaplatając kosmyk włosów w palcach. Stary bosman zdenerwował się bo przecież dobrze wiedział ze szczuroludziki istnieją naprawdę a z jednym bedzie walczył jutro Kapitan okretu, co gorsza nie chce uwierzyć w jego istnienie poprawił nieco pas, spuszczajac ciśnienie które zalegało od rómu i kilku piw.
-Jak to go nie zabiło... to tymbardziej ta kadzielnica na nim wrażenia nie zrobi...łuuff.-Powiedział do siebie staruch nie wstydząc się wogóle ze po jego wyczynie zostali sami w portowej karczmie i właściciel w całym swym majestacie nie omieszkał wyjścia za drzwi.
-A ci co niby...?! Kuffa! Wystraszyli się opowieści o jakimś przerośnientym szczórku? Czy ich nie pojeffało? Co za bzdura... Hikap... hehe...hehehe szczórolódki... hahah...- Nie wiedząc czemu kapitan Jacek Wróbel przewracał się ze śmiechu na myśl o prawdziwym skavenie w którego istnienie nie wierzył. To prawda nieraz uciekał przed wampirami, nieraz i elfa widział, nie mówiąc o tych śmierdzacych zasrańcach zombi piratach którym bógwie po co dali pókawki do reki.
-Szykuj się SSS... SSStefann? Idziemy stąd trzeba obalić jeszcze coś w drodze może jakiego finiacza? Nie mam zamiaru isc utro trzeźwy walczyć bo mi się wtedy gorzej strzela ...- To mówiąc stanął na baczność niczym na wojskowej mustrze gwardii imperialnej wyciągną swój długi płyszczacy rapier i wskazał kierunek- drzwi.
--------------
Józek? Józek?!!!! Wołaj tych owsinogich majtasów od siedmiu boleści wódke przyniosłem!!! Trzeba pić żeby być w formie na jutro!-
Słysząc te słowa nie trzeba było długo czekać by garstka chłaopa zebrała się by umoczyć mordy w alkoholu. Kapitan był łaskawy w miarę trzeźwości czyli spontanicznie rzadko, ale wódki i rómu na statku nie brakowało.
-Jak tam zakłady?-Zagarnął zawadiacko kapitan. -Jutro rozpłatam tego cwela... hikap.. booo...? ....Bo zapomniałem ale wiem ze na złe nam to nie wyjdzie a i ta zasrana wiedźma się ucieszy... tfu niech ją kraken zeżre!-
-RACJA PANIE KAPITANIE!- odezwała się cała załoga.
-Peffnie że racja, ja mam zaffsze rasje!
-RACJA PANIE KAPITANIE! Błedno koło mogło by tfwać póki wódki niebraknie ale przyszedł czas na toast. Kapitan wstał podkręcając czarnego wąsa i z dumą rzekł do załogi:
-No! To żeby następny dzień ojca nie był naszym świętem, a nasze dzieci miały bogatych rodziców... tyle na ten temat!
Wszyscy z dumą przepili tak piękny toast a i nie jednemu zakreciła się łezka w oku.
hahahahhaah widzę że w trakcie pisania moja walka się rozgrywała
-Jak to go nie zabiło... to tymbardziej ta kadzielnica na nim wrażenia nie zrobi...łuuff.-Powiedział do siebie staruch nie wstydząc się wogóle ze po jego wyczynie zostali sami w portowej karczmie i właściciel w całym swym majestacie nie omieszkał wyjścia za drzwi.
-A ci co niby...?! Kuffa! Wystraszyli się opowieści o jakimś przerośnientym szczórku? Czy ich nie pojeffało? Co za bzdura... Hikap... hehe...hehehe szczórolódki... hahah...- Nie wiedząc czemu kapitan Jacek Wróbel przewracał się ze śmiechu na myśl o prawdziwym skavenie w którego istnienie nie wierzył. To prawda nieraz uciekał przed wampirami, nieraz i elfa widział, nie mówiąc o tych śmierdzacych zasrańcach zombi piratach którym bógwie po co dali pókawki do reki.
-Szykuj się SSS... SSStefann? Idziemy stąd trzeba obalić jeszcze coś w drodze może jakiego finiacza? Nie mam zamiaru isc utro trzeźwy walczyć bo mi się wtedy gorzej strzela ...- To mówiąc stanął na baczność niczym na wojskowej mustrze gwardii imperialnej wyciągną swój długi płyszczacy rapier i wskazał kierunek- drzwi.
--------------
Józek? Józek?!!!! Wołaj tych owsinogich majtasów od siedmiu boleści wódke przyniosłem!!! Trzeba pić żeby być w formie na jutro!-
Słysząc te słowa nie trzeba było długo czekać by garstka chłaopa zebrała się by umoczyć mordy w alkoholu. Kapitan był łaskawy w miarę trzeźwości czyli spontanicznie rzadko, ale wódki i rómu na statku nie brakowało.
-Jak tam zakłady?-Zagarnął zawadiacko kapitan. -Jutro rozpłatam tego cwela... hikap.. booo...? ....Bo zapomniałem ale wiem ze na złe nam to nie wyjdzie a i ta zasrana wiedźma się ucieszy... tfu niech ją kraken zeżre!-
-RACJA PANIE KAPITANIE!- odezwała się cała załoga.
-Peffnie że racja, ja mam zaffsze rasje!
-RACJA PANIE KAPITANIE! Błedno koło mogło by tfwać póki wódki niebraknie ale przyszedł czas na toast. Kapitan wstał podkręcając czarnego wąsa i z dumą rzekł do załogi:
-No! To żeby następny dzień ojca nie był naszym świętem, a nasze dzieci miały bogatych rodziców... tyle na ten temat!
Wszyscy z dumą przepili tak piękny toast a i nie jednemu zakreciła się łezka w oku.
hahahahhaah widzę że w trakcie pisania moja walka się rozgrywała
Ostatnio zmieniony 23 sie 2009, o 20:58 przez Ice-T, łącznie zmieniany 1 raz.
Stop błąd zapmniałem o bombach , rozegram walkę jeszcze raz.
Edit:
Ok rozegrałem ją jeszcze raz i mimo użycia bomb walka była krótsza od poprzedniej. Kluczem do drugiego zwycięstwa Jacka okazały się pistolety które ostro sieknęły szczurka na początku, tym razem miksturka zadziałał, ale bomby okazłay się niewypałem heh . Większość zależy od kości i przypadku. Rozegrałem już walkę drugiego szczurka trzeba ją opisać.
Edit:
Ok rozegrałem ją jeszcze raz i mimo użycia bomb walka była krótsza od poprzedniej. Kluczem do drugiego zwycięstwa Jacka okazały się pistolety które ostro sieknęły szczurka na początku, tym razem miksturka zadziałał, ale bomby okazłay się niewypałem heh . Większość zależy od kości i przypadku. Rozegrałem już walkę drugiego szczurka trzeba ją opisać.
Ostatnio zmieniony 23 sie 2009, o 21:39 przez Tullaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Ty kurffooo Stefan! Mówiłem że one istnieją! A ty nie nie, nie nie, niemożliffe fielkie szczórki nie istnieją ha! A co dopiero s kaśielnicą!!- Kapitan wypominał staremu bosmanowi choć zeszłego dnia wieczorem było dokładnie na odwrót.
-Ale mówiłem kapitanie że one sa prawdziwe i ganiają po łonkach...
-Stefan ty wczoraj byłes pijany i nie chciałes uwierzyć mi w te małe szczóro lidziki a ja z nim walczyłem, drań szkuwisynn jeszcze mnie łupną to myślałem, że kac mi sie nasili niech się cieszy że het shota otrasu nie dostał! Bo mi dzika wiwewiórka akurat przelatywała nad głofą i mnie rosproszłaaaaa...
Stefan z Mrągowa zażenowany, pociagnąl z gwinta zabierając flaszkę kapitanowi opartemu na łokciu.
-Stefan?
-NOooo?...-Z niedbałośicią odpowiedział siwy starzec
-Powiedz tym dzikim fanką ze moga wbić na impre ino żeby stach staną na bramce i nie wpuszczał jak ich nie ma na liście! Diś trzeba sie zabawić. - Rzekł z entuzjazmem kapitan poprawiając koszulę i nakładają zdobyczny przepiękny kapelusz z pawim i papużym piórem.
-Ale mówiłem kapitanie że one sa prawdziwe i ganiają po łonkach...
-Stefan ty wczoraj byłes pijany i nie chciałes uwierzyć mi w te małe szczóro lidziki a ja z nim walczyłem, drań szkuwisynn jeszcze mnie łupną to myślałem, że kac mi sie nasili niech się cieszy że het shota otrasu nie dostał! Bo mi dzika wiwewiórka akurat przelatywała nad głofą i mnie rosproszłaaaaa...
Stefan z Mrągowa zażenowany, pociagnąl z gwinta zabierając flaszkę kapitanowi opartemu na łokciu.
-Stefan?
-NOooo?...-Z niedbałośicią odpowiedział siwy starzec
-Powiedz tym dzikim fanką ze moga wbić na impre ino żeby stach staną na bramce i nie wpuszczał jak ich nie ma na liście! Diś trzeba sie zabawić. - Rzekł z entuzjazmem kapitan poprawiając koszulę i nakładają zdobyczny przepiękny kapelusz z pawim i papużym piórem.
Tamashima Mitzuzuki vs Skarak
Ta walka miała być emocjonująca gdyż zmierzyć w niej się mieli przedstawiciel dwóch wybitnych grup wojowników. Z jednej strony stał Tamashima Mitzuzuki mistrz Kensai z Nippoiu, z drugiej Skarak skrytobójca szczuroludzi z klanu Eshin. Królowa piratów była świadoma potencjału obu szermierzy dlatego szybko dała sygnał do rozpoczęcia starcia.
Mitzuzuki ruszył przed siebie z prędkością lecącej strzały i zadał serie precyzyjnych cięć. Skarak nie zmieszał się jednak na widok błyskawicznie zbliżającego się Nippoiczyka, przyjął pozycje obronną, w odpowiednim momencie uniknął pierwszego cięcia, a następnie sparował sztyletem jedno z ostrz Wakizashi, a następnie pchnął sztyletem w bok Mituzukiego, ten jednak w odpowiednim momencie odskoczył dzięki swym butom. Szczur ruszył do ataku skracając dystans i atakując swymi sztyletami, jednak Nippoiczyk odskoczył i przytrzymał szczura na dystans dzięki większemu zasięgowi swej broni. Mitzuzuki ruszył do kolejnego ataku tnąc swymi ostrzami pod różnymi kątami, jednak te ataki zostały po raz kolejny sparowane, a szczur znów kontratakował zdając precyzyjne pchnięcia sztyletami. Aby się wybronić Mitzuzuki musiał użyć swych najlepszych technik obronnych. Nippoiczykowi techniki stosowane przez skavena wydały się dziwnie znajome, zastanawiał się skąd taki stwór mógł mieć znajomość Nippoiskich sztuk walki. Nie było to jednak istotne teraz liczyło się tylko zwycięstwo. Mitzuzuki wykorzystując przewagę prędkości jeszcze raz zaatakował tnąc jednocześnie od dołu i od gór zmieniając kąty cięc. Szczur uchylił się przed jednym jednak drugie zawadziło o jego bok, nie pozostał on jednak dłużny, gdyż jeden sztylet dźgnął Mitzuzukiego w jego bok. Obaj przeciwnicy odruchowo od siebie odskoczyli aby sprawdzić czy mogą dalej walczyć, obaj tez nabrali szacunku do swoich umiejętności. Skarak zdawał sobie sprawę, że musi skrócić dystans aby zadać pchniecie sztyletem w serce, liczył jednak, że człowiek popełni błąd który mu to umożliwi. Mitzuzuki uświadomił sobie natomiast, że trafił na naprawdę świetnego przeciwnika i będzie musiał wspiąć się na szczyty swych możliwości aby go pokonać. Nippoiczyk zdecydował, że będzie przeciągnie trochę walkę i poszuka ewentualnych słabych punktów szczura. Wakizashi zatańczyły w śmiertelnym tańcu, atakując to tu to tam, Skarak trzymał jednak twardą obronę i często przechodził do kontr prując zrealizować swój zamiar wbicia sztyletów w serce człowieka. Ten jednak mając dzięki butom przewagę szybkości skutecznie trzymał dystans. Mitzuzuki stwierdził jednak, że ta zabawa jest bez sensu. Zdecydował się na ryzyko. Zamarkował atak, a następnie zszedł na swą lewą stronę wykonując morderczy pireut, i jednocześnie zmieniając kąty cięć swych ostrzy. Skarak przygotował jednak obronę i sparował ciecie Nippoiczyka. Mitzuzuki przewidział to jednak, wykorzystał parowanie aby odbić się obrócić się piruetem w drugą stronę jeszcze bardziej zwiększając prędkość. Skaven nie przygotował się na taką ewentualność ostrza Nppiczyka minęły jego blok pierwsze z nich zagłębiło się w jego ciele i przecieło kręgosłup drugie rozcięło żebra płuco i serce. Był martwy zanim opadł na piasek areny. Mitzuzuki, wytarł swe ostrza z krwi po czym ukłonił się Królowej i publiczności która wiwatowała na jego cześć.
Komentarz do walki. Skarak nie zdołał użyć swej miksturki.
W półfinale zmierzą się:
Aethis vs Ulryk Von Kasztelan
Tamashima Mitzuzuki vs Jacek Wróbel
Ta walka miała być emocjonująca gdyż zmierzyć w niej się mieli przedstawiciel dwóch wybitnych grup wojowników. Z jednej strony stał Tamashima Mitzuzuki mistrz Kensai z Nippoiu, z drugiej Skarak skrytobójca szczuroludzi z klanu Eshin. Królowa piratów była świadoma potencjału obu szermierzy dlatego szybko dała sygnał do rozpoczęcia starcia.
Mitzuzuki ruszył przed siebie z prędkością lecącej strzały i zadał serie precyzyjnych cięć. Skarak nie zmieszał się jednak na widok błyskawicznie zbliżającego się Nippoiczyka, przyjął pozycje obronną, w odpowiednim momencie uniknął pierwszego cięcia, a następnie sparował sztyletem jedno z ostrz Wakizashi, a następnie pchnął sztyletem w bok Mituzukiego, ten jednak w odpowiednim momencie odskoczył dzięki swym butom. Szczur ruszył do ataku skracając dystans i atakując swymi sztyletami, jednak Nippoiczyk odskoczył i przytrzymał szczura na dystans dzięki większemu zasięgowi swej broni. Mitzuzuki ruszył do kolejnego ataku tnąc swymi ostrzami pod różnymi kątami, jednak te ataki zostały po raz kolejny sparowane, a szczur znów kontratakował zdając precyzyjne pchnięcia sztyletami. Aby się wybronić Mitzuzuki musiał użyć swych najlepszych technik obronnych. Nippoiczykowi techniki stosowane przez skavena wydały się dziwnie znajome, zastanawiał się skąd taki stwór mógł mieć znajomość Nippoiskich sztuk walki. Nie było to jednak istotne teraz liczyło się tylko zwycięstwo. Mitzuzuki wykorzystując przewagę prędkości jeszcze raz zaatakował tnąc jednocześnie od dołu i od gór zmieniając kąty cięc. Szczur uchylił się przed jednym jednak drugie zawadziło o jego bok, nie pozostał on jednak dłużny, gdyż jeden sztylet dźgnął Mitzuzukiego w jego bok. Obaj przeciwnicy odruchowo od siebie odskoczyli aby sprawdzić czy mogą dalej walczyć, obaj tez nabrali szacunku do swoich umiejętności. Skarak zdawał sobie sprawę, że musi skrócić dystans aby zadać pchniecie sztyletem w serce, liczył jednak, że człowiek popełni błąd który mu to umożliwi. Mitzuzuki uświadomił sobie natomiast, że trafił na naprawdę świetnego przeciwnika i będzie musiał wspiąć się na szczyty swych możliwości aby go pokonać. Nippoiczyk zdecydował, że będzie przeciągnie trochę walkę i poszuka ewentualnych słabych punktów szczura. Wakizashi zatańczyły w śmiertelnym tańcu, atakując to tu to tam, Skarak trzymał jednak twardą obronę i często przechodził do kontr prując zrealizować swój zamiar wbicia sztyletów w serce człowieka. Ten jednak mając dzięki butom przewagę szybkości skutecznie trzymał dystans. Mitzuzuki stwierdził jednak, że ta zabawa jest bez sensu. Zdecydował się na ryzyko. Zamarkował atak, a następnie zszedł na swą lewą stronę wykonując morderczy pireut, i jednocześnie zmieniając kąty cięć swych ostrzy. Skarak przygotował jednak obronę i sparował ciecie Nippoiczyka. Mitzuzuki przewidział to jednak, wykorzystał parowanie aby odbić się obrócić się piruetem w drugą stronę jeszcze bardziej zwiększając prędkość. Skaven nie przygotował się na taką ewentualność ostrza Nppiczyka minęły jego blok pierwsze z nich zagłębiło się w jego ciele i przecieło kręgosłup drugie rozcięło żebra płuco i serce. Był martwy zanim opadł na piasek areny. Mitzuzuki, wytarł swe ostrza z krwi po czym ukłonił się Królowej i publiczności która wiwatowała na jego cześć.
Komentarz do walki. Skarak nie zdołał użyć swej miksturki.
W półfinale zmierzą się:
Aethis vs Ulryk Von Kasztelan
Tamashima Mitzuzuki vs Jacek Wróbel
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Miło, że nippończykowi udało się dojść do półfinału. Teraz Jacek Wróbel, postać z najfajniejszym tłem.
Na marinesie, 3 z 4 półfinalistów ma buty szybkości. Wieki temu oglądałem dragonballa, jak ktoś oglądał, wie o co mi chodzi. Jedynym bez butów jest Wróbel.
Chwila, on przecież jest szczęściarzem.....
Na marinesie, 3 z 4 półfinalistów ma buty szybkości. Wieki temu oglądałem dragonballa, jak ktoś oglądał, wie o co mi chodzi. Jedynym bez butów jest Wróbel.
Ale jak on po pijaku "uniknie" takich ciosów na tej prędkości, nie posiadając butów, to będzie przegięcie. Albo ogromne szczęście.Tullaris pisze: Mitzuzuki ruszył przed siebie z prędkością lecącej strzały i zadał serie precyzyjnych cięć.
Chwila, on przecież jest szczęściarzem.....
To tylko taka przenośna z tą prędkością strzały, a co do szczęścia Jacka to zobaczymy jak potoczą się kości i czy modyfikator który ma z dodatku pomoże mu przetrwać. Co do butów to są mocne, ale postać bez nich nie jest bez szans, a to, że w pół finalę znaleźli się kolesie z butami no cóż, w tej arenie takich jegomości było całkiem sporo.
Edit: W pracy jest chwila luzu, chciałem więc rozegrać jakąś walkę, a tu patrze nie zabrałem kości no k%$*&wa mać ja pi@#!$%^ole .
Edit: W pracy jest chwila luzu, chciałem więc rozegrać jakąś walkę, a tu patrze nie zabrałem kości no k%$*&wa mać ja pi@#!$%^ole .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Na necie jest sporo generatorów rzutów
Nie oddam losu waszych bohaterów w ręce jakiegoś generatora . Zresztą jestem już w mieszkaniu, wieczorem jedziemy dalej .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
-Kolejny niekompetentny sługa - odrzekł Rogaty Szczur. -To drugi na tej arenie! Do najgłębszych czeluści z nim!
-Ależ panie -odpowiedział Skarak. Czuć było przerażenie -To nie moja wina. Zrobiłem wszystko co mogłem! To wina tych butów!
-Widziałem wszystko - odparował Bóg -Nie będziesz mnie okłamywać! Skazuje cię na wieczne meczarnie!
Tul buty są przesądzone. Nie możliwe że gracz unika wszystkich ciosów i w dodatku sam atakuje z prędkością światła...
-Ależ panie -odpowiedział Skarak. Czuć było przerażenie -To nie moja wina. Zrobiłem wszystko co mogłem! To wina tych butów!
-Widziałem wszystko - odparował Bóg -Nie będziesz mnie okłamywać! Skazuje cię na wieczne meczarnie!
Tul buty są przesądzone. Nie możliwe że gracz unika wszystkich ciosów i w dodatku sam atakuje z prędkością światła...
-frrrr...- Oplół sięKapitan zacnej łajby na wiadomość od jednego z majtków że bedize walczył ze skośnookim.
-Skośny hahahahahahahah, jakiś ninja hahahah... łuja ... huja(?)... muja...łasabi wasabi kosimazaki!!!!... Stefan słyszałeś? Słyszałeś ze skośnym hahahah...- |Cokolwiek było w tym śmiesznego nie można było się opanować patrząc na kapitana który wykonywał jakieś szalone ruchy tym bardziej bez kropelki rómu co wogóle było już nie dopomyślenia. Widać że klimat nie sprzyja tem człeczynie upał wali mu na mózg i dalej nie pociągnie jeśli bezie czesto chodził trzeźwy. Stefan podobnie jak jego przyjaciel bo nie od dziś zna młodszego kapitana, a nawet pływał niegdyś z jego ojcem. Niedaleko pada jabłko od jabłoni dlatego też podobała mu się służba u młodego Wróbla.
Po chwili gdy kapitan się opanował i cała załoga która zbiegwszy do jego kajuty patrzyła z niedowierzaniem w to co przed chwilą wykonywał mężczyzna przyzwoitej postóry z pięknym zdobnyum kapeluszem i czerwoną jak pórpóra przepaską.
-Jak jest prostytutka po Japońsku?- Zapytał kapitan z uśmiechem na twarzy.
-Jakamaka taka saka!- Odpowiedział stefan na co załoga ponownie wypuchła śmiechem.
Spokojnie jak japaniec bedize biegł to wypale do niego z Pijanego Kota zarobi heada i padnie jak skaven
-Skośny hahahahahahahah, jakiś ninja hahahah... łuja ... huja(?)... muja...łasabi wasabi kosimazaki!!!!... Stefan słyszałeś? Słyszałeś ze skośnym hahahah...- |Cokolwiek było w tym śmiesznego nie można było się opanować patrząc na kapitana który wykonywał jakieś szalone ruchy tym bardziej bez kropelki rómu co wogóle było już nie dopomyślenia. Widać że klimat nie sprzyja tem człeczynie upał wali mu na mózg i dalej nie pociągnie jeśli bezie czesto chodził trzeźwy. Stefan podobnie jak jego przyjaciel bo nie od dziś zna młodszego kapitana, a nawet pływał niegdyś z jego ojcem. Niedaleko pada jabłko od jabłoni dlatego też podobała mu się służba u młodego Wróbla.
Po chwili gdy kapitan się opanował i cała załoga która zbiegwszy do jego kajuty patrzyła z niedowierzaniem w to co przed chwilą wykonywał mężczyzna przyzwoitej postóry z pięknym zdobnyum kapeluszem i czerwoną jak pórpóra przepaską.
-Jak jest prostytutka po Japońsku?- Zapytał kapitan z uśmiechem na twarzy.
-Jakamaka taka saka!- Odpowiedział stefan na co załoga ponownie wypuchła śmiechem.
Spokojnie jak japaniec bedize biegł to wypale do niego z Pijanego Kota zarobi heada i padnie jak skaven
Buty butami, Skarak przegrał bo otrzymał podwójnego krytyka, bez zbroi nie miał szans na przeżycie.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Pierwszy półfinał
Aethis vs Ulryk Von Kasztelan
Nadszedł cza na pierwszą walkę półfinałową, publiczność już nie mogła się jej doczekać, gdyż była pod wrażeniem poprzednich starć i żądała kolejnych wrażeń. Miała je wiec teraz otrzymać.
Mistrz Miecza wkroczył na Arenę powitały go wiwaty. Elf wiedział, że jego przeciwnikiem będzie kolejny wampir, wiedział też że będzie musiał dać z siebie wszystko, albo nawet jeszcze więcej, wykorzystując maksimum swych szermierczych możliwości. Ulryk wszedł na Arenę za Aethisem, nie obchodziły go wiwaty, skosztował już spaczonej krwi krasnoluda i człowieka, teraz pożądał szlachetnej krwi elfa.
Natalia Le Bliss widziała, że szykuje się kolejny świetny pojedynek, nie zwlekał więc z sygnałem rozpoczynającym walkę. Gdy tylko go usłyszeli ruszyli na siebie z niesamowitą prędkością. Publiczność która spodziewała się widowiskowej walki lekko się zawiodła, bowiem podobnie jak w przypadku poprzedniego starcia Aethisa z Ulfem pojedynek toczył się z niesamowitą szybkością i na pełnych obrotach. Pierwszy swe ciosy wyprowadził Elf ciął on raz od góry raz od dołu zmieniając kąty ataku. Wampir skutecznie blokował skomplikowane cięcia elfa i sam oddawał swoje które Aethis również odbijał. Mistrz Miecza widząc, że wymian ciosów do niczego nie prowadzi cofnął się aby zwiększyć dystans i spróbować wykorzystać przewagę zasięgu jaki dawało mu jego broń. Ten sposób walki nie gwarantował zadania morderczego cięcia, ale dawał Elfowi poczucie bezpieczeństwa i lepszy przegląd sytuacji. Wampir jednak tylko na to czekał, cisu z dłuższego dystansu były łatwiejsze do przewidzenia a tym samy do skontrowania. Wyczekał więc na ciecie odbił je umiejętnie długim mieczem i wykonał szybkie pchniecie krótkim, które przebiło zbroje z ilmitaru, Elf zakrztusił się krwią, nie stracił jednak panowania nad sobą, instynktownie jak wiele razy na sali treningowej w Hoeth wyprowadził mistrzowską kontre, jego ostrze zadało również cięcie wampirowi. Obaj szermierze mimo ran walczyli dalej Aethis ponownie zmienił styl walki na bardziej ofensywny. Zawzięcie zaatakował, zszedł z linii ciosu Ulryka i zadał swoje cięcie podwójnie zmieniając jego kont. Ilmitarowe ostrze po raz kolejny wgryzło się w ciało wampira. Ulryk nie pozostał dłużny krótkie ostrze ponownie trafiło elfa jednak tym razem ześlizgnęło się po zbroi z ilmitaru. Ulryk poczuł jak coś wyrywa z rzeczywistości, opanował jednak to uczucie, chęć posmakowania elfie krwi utrzymała go w rzeczywistości. Znów wściekle ruszył na Aethisa, a ich ostrza zwarły się w śmiertelnym tańcu. W pewnym momencie zbił on zastawę elfa i ponownie uderzył krótkim mieczem, elf w ostatniej chwili uniknął ciosu dosłownie o włos i po raz kolejny instynktownie wyprowadził kontrę, nie zdołał się jednak zabezpieczyć przed cięciem długiego ostrza i poczuł w żebrach dotkliwy ból, oczy zaszły mu krwawą mgłą, lecz ostatnim widokiem jaki ujrzał było jego ceremonialne ostrze wgryzające się głęboko w ciało Ulryka.
Natalia Le Bliss po raz pierwszy od początku turnieju zeszła na piasek Areny. Stała nad ciałem Elfa przy którym klęczał jej sługa.
- I co łapiduchu, będzie żył – zapytała.
- Dycha Pani – odpowiedział – W porę zdążyliśmy z pomocą –
- No cóż – spojrzała na leżąca obok kupkę popiołu – Znów mu się udało, dopilnuj aby był gotowy na finał –
Aethis vs Ulryk Von Kasztelan
Nadszedł cza na pierwszą walkę półfinałową, publiczność już nie mogła się jej doczekać, gdyż była pod wrażeniem poprzednich starć i żądała kolejnych wrażeń. Miała je wiec teraz otrzymać.
Mistrz Miecza wkroczył na Arenę powitały go wiwaty. Elf wiedział, że jego przeciwnikiem będzie kolejny wampir, wiedział też że będzie musiał dać z siebie wszystko, albo nawet jeszcze więcej, wykorzystując maksimum swych szermierczych możliwości. Ulryk wszedł na Arenę za Aethisem, nie obchodziły go wiwaty, skosztował już spaczonej krwi krasnoluda i człowieka, teraz pożądał szlachetnej krwi elfa.
Natalia Le Bliss widziała, że szykuje się kolejny świetny pojedynek, nie zwlekał więc z sygnałem rozpoczynającym walkę. Gdy tylko go usłyszeli ruszyli na siebie z niesamowitą prędkością. Publiczność która spodziewała się widowiskowej walki lekko się zawiodła, bowiem podobnie jak w przypadku poprzedniego starcia Aethisa z Ulfem pojedynek toczył się z niesamowitą szybkością i na pełnych obrotach. Pierwszy swe ciosy wyprowadził Elf ciął on raz od góry raz od dołu zmieniając kąty ataku. Wampir skutecznie blokował skomplikowane cięcia elfa i sam oddawał swoje które Aethis również odbijał. Mistrz Miecza widząc, że wymian ciosów do niczego nie prowadzi cofnął się aby zwiększyć dystans i spróbować wykorzystać przewagę zasięgu jaki dawało mu jego broń. Ten sposób walki nie gwarantował zadania morderczego cięcia, ale dawał Elfowi poczucie bezpieczeństwa i lepszy przegląd sytuacji. Wampir jednak tylko na to czekał, cisu z dłuższego dystansu były łatwiejsze do przewidzenia a tym samy do skontrowania. Wyczekał więc na ciecie odbił je umiejętnie długim mieczem i wykonał szybkie pchniecie krótkim, które przebiło zbroje z ilmitaru, Elf zakrztusił się krwią, nie stracił jednak panowania nad sobą, instynktownie jak wiele razy na sali treningowej w Hoeth wyprowadził mistrzowską kontre, jego ostrze zadało również cięcie wampirowi. Obaj szermierze mimo ran walczyli dalej Aethis ponownie zmienił styl walki na bardziej ofensywny. Zawzięcie zaatakował, zszedł z linii ciosu Ulryka i zadał swoje cięcie podwójnie zmieniając jego kont. Ilmitarowe ostrze po raz kolejny wgryzło się w ciało wampira. Ulryk nie pozostał dłużny krótkie ostrze ponownie trafiło elfa jednak tym razem ześlizgnęło się po zbroi z ilmitaru. Ulryk poczuł jak coś wyrywa z rzeczywistości, opanował jednak to uczucie, chęć posmakowania elfie krwi utrzymała go w rzeczywistości. Znów wściekle ruszył na Aethisa, a ich ostrza zwarły się w śmiertelnym tańcu. W pewnym momencie zbił on zastawę elfa i ponownie uderzył krótkim mieczem, elf w ostatniej chwili uniknął ciosu dosłownie o włos i po raz kolejny instynktownie wyprowadził kontrę, nie zdołał się jednak zabezpieczyć przed cięciem długiego ostrza i poczuł w żebrach dotkliwy ból, oczy zaszły mu krwawą mgłą, lecz ostatnim widokiem jaki ujrzał było jego ceremonialne ostrze wgryzające się głęboko w ciało Ulryka.
Natalia Le Bliss po raz pierwszy od początku turnieju zeszła na piasek Areny. Stała nad ciałem Elfa przy którym klęczał jej sługa.
- I co łapiduchu, będzie żył – zapytała.
- Dycha Pani – odpowiedział – W porę zdążyliśmy z pomocą –
- No cóż – spojrzała na leżąca obok kupkę popiołu – Znów mu się udało, dopilnuj aby był gotowy na finał –
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
nie ogarniam... elf padając zadał ostateczny cios zabijając wampa ale ze ten rozsypał się szybciej za zwycięzcę uznano elfa troche szału jest elf farci
Edit: Jak mój pijaczyna Jack Sparrow znany jako Jacek Wróbel wygra tą walkę to już bedzie dobrze. Z japańcem nie bezie tak łatwo co z człowieczkiem i szczórkiem, nie mówiąc o jakimś farciarskim elfie
Edit: Jak mój pijaczyna Jack Sparrow znany jako Jacek Wróbel wygra tą walkę to już bedzie dobrze. Z japańcem nie bezie tak łatwo co z człowieczkiem i szczórkiem, nie mówiąc o jakimś farciarskim elfie
Elf otrzymał drugie trafienie i solidnie possypaly mu się PŻ, ale przeżył trafił i też solidnie zranił, a, że Wampir dostał już wcześniej dwa trafienia więc jego PŻ spadły poza limit. W opisie przedstawiłem to jako jednoczesne trafienie, Aethis otyrzymał solidne ciecie długim mieczem, a Ulryk zostal przez elfego dwuraka przecięty. Teraz już wszystko jasne .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Tamashima Mitzuzuki vs Jacek Wróbel
Gdy tylko zniesiono ledwo żyjącego Elfa na arenę wkroczyli następni adwersarze, aby rozstrzygnąć kto będzie jego przeciwnikiem. Jacek jak zwykle był na rauszu i wszedł na Arenę chwiejnym krokiem nie bardzo przejmując się całą sprawą. Mitzuzuki szedł natomiast w pełni skoncentrowany, jego ruchy były oszczędne, na jego twarzy nie widać śladu emocji.
Padł sygnał rozpoczynający starcie, Nippoiczyk, ruszył przed siebie, lecz ujrzał pistolety w rękach kapitana, instynktownie odbił w prawo, a później w lewo. Jacek znów nie wyraźnie widział nie przejął się jednak tym, wypalił jednak w środek smugi, jaką wydawał się być szybko poruszający się Mitzuzuki jedna z kul świsnęła obok ucha Nippoiczyka, druga się jednak nie pojawiła. Zdziwiony Jacek podniósł Dzikiego Kota i zajrzał w głąb lufy (dzieci nie róbcie tego w domu) jakiś pech tym razem (albo szczęście) dopadło Jacka gdyż pistolet zaciął się, Kapitan przeklął – Co jest k@#$%wa. – Mituzuki widząc szamoczącego się z bronią żeglarza ruszył aby rozpłatać go swymi Wakizashi. Jacek trzasnął jednak Dzikim kotem o kolano i strzelił po raz drugi. Mitzuzuki nie spodziewał się tego, próbował uniknąć jednak nie zdołał, kula zraniła go w bark. Jacek widząc to błyskawicznie dobył rapiera i pchnął przed siebie, Nippoiczyk jednak dzięki swym butom uniknął przeszycia. Jacek ruszył dalej zadając pchnięcia swym rapierem jednak tym razem Nippoiczyk był gotowy, umiejętnie odbił pchnięcie jednym ze swych ostrzy i ciął drugim. Ostrze już miało rozpłatać Jacka lecz ten jak by zachwiał się i klinga wakizashi minęło go o milimetr, o sam wykonał natomiast kolejne pchnięcie, które Mitzuzuki z trudnością sparował. Nippoiczyk cofnął się by odzyskać przegląd, po czym przystąpił do kolejnego ataku, wykonał morderczą kombinacje ciosów, która miał posiekać Jacka na kawałki, ten niestety jakimś dziwnym trafem nie chciał dać się zabić, gdyż lekko chwiejący się kapitan albo je parował albo mijały go o włos. W końcu końcówka jednego z wakizashi doszła celu i zranił Kapitan, lecz nie była to rana śmiertelna. Jacek mimo bólu w boku skontrował cięcie, Mitzuzuki próbował po raz kolejny uciec przy pomocy swych butów jednak Jacek potknął się i poleciał do przodu ostrze dosięgło Nippoiczyka, który odskoczył raniony po raz kolejny. Obaj przeciwnicy przyjęli pozycje bojowe, choć w przypadku pijanego Jacka wyglądała ona bardziej komicznie niż bojowo. Mitzuzuki stwierdził, że sposób w jaki walczy jego przeciwnik podobny jest do stylu bijanego mistrza który min. poznał. Zdecydował się na sprowokowanie Jacka do ataku, zamarkował kilka ciosów i w pewnym momencie zostawił lukę, Kapitan widząc to pchnął zdecydowanie, wydawało mu się, że już dopadł Nippoica, ten jednak umiejętnie zszedł z lin pchnięcia zastawił się jednym ostrzem odbijając rapier Jacka, przykucnął i ciął w brzuch przeciwnika. Tym razem niestety szczęcie opuściło Jacka, ostrze Mitzuzukiego rozpruło mu wnętrzności, jego ciało osunęło się na piasek Areny. Mitzuzuki wytarł swe klingi z krwi i ukłonił się publiczności, która wiwatowała na jego cześć.
W Finale spotkają się:
Mistrz Miecza Aethis vs Tamashima Mitzuzuki Mistrz Kensai
Gdy tylko zniesiono ledwo żyjącego Elfa na arenę wkroczyli następni adwersarze, aby rozstrzygnąć kto będzie jego przeciwnikiem. Jacek jak zwykle był na rauszu i wszedł na Arenę chwiejnym krokiem nie bardzo przejmując się całą sprawą. Mitzuzuki szedł natomiast w pełni skoncentrowany, jego ruchy były oszczędne, na jego twarzy nie widać śladu emocji.
Padł sygnał rozpoczynający starcie, Nippoiczyk, ruszył przed siebie, lecz ujrzał pistolety w rękach kapitana, instynktownie odbił w prawo, a później w lewo. Jacek znów nie wyraźnie widział nie przejął się jednak tym, wypalił jednak w środek smugi, jaką wydawał się być szybko poruszający się Mitzuzuki jedna z kul świsnęła obok ucha Nippoiczyka, druga się jednak nie pojawiła. Zdziwiony Jacek podniósł Dzikiego Kota i zajrzał w głąb lufy (dzieci nie róbcie tego w domu) jakiś pech tym razem (albo szczęście) dopadło Jacka gdyż pistolet zaciął się, Kapitan przeklął – Co jest k@#$%wa. – Mituzuki widząc szamoczącego się z bronią żeglarza ruszył aby rozpłatać go swymi Wakizashi. Jacek trzasnął jednak Dzikim kotem o kolano i strzelił po raz drugi. Mitzuzuki nie spodziewał się tego, próbował uniknąć jednak nie zdołał, kula zraniła go w bark. Jacek widząc to błyskawicznie dobył rapiera i pchnął przed siebie, Nippoiczyk jednak dzięki swym butom uniknął przeszycia. Jacek ruszył dalej zadając pchnięcia swym rapierem jednak tym razem Nippoiczyk był gotowy, umiejętnie odbił pchnięcie jednym ze swych ostrzy i ciął drugim. Ostrze już miało rozpłatać Jacka lecz ten jak by zachwiał się i klinga wakizashi minęło go o milimetr, o sam wykonał natomiast kolejne pchnięcie, które Mitzuzuki z trudnością sparował. Nippoiczyk cofnął się by odzyskać przegląd, po czym przystąpił do kolejnego ataku, wykonał morderczą kombinacje ciosów, która miał posiekać Jacka na kawałki, ten niestety jakimś dziwnym trafem nie chciał dać się zabić, gdyż lekko chwiejący się kapitan albo je parował albo mijały go o włos. W końcu końcówka jednego z wakizashi doszła celu i zranił Kapitan, lecz nie była to rana śmiertelna. Jacek mimo bólu w boku skontrował cięcie, Mitzuzuki próbował po raz kolejny uciec przy pomocy swych butów jednak Jacek potknął się i poleciał do przodu ostrze dosięgło Nippoiczyka, który odskoczył raniony po raz kolejny. Obaj przeciwnicy przyjęli pozycje bojowe, choć w przypadku pijanego Jacka wyglądała ona bardziej komicznie niż bojowo. Mitzuzuki stwierdził, że sposób w jaki walczy jego przeciwnik podobny jest do stylu bijanego mistrza który min. poznał. Zdecydował się na sprowokowanie Jacka do ataku, zamarkował kilka ciosów i w pewnym momencie zostawił lukę, Kapitan widząc to pchnął zdecydowanie, wydawało mu się, że już dopadł Nippoica, ten jednak umiejętnie zszedł z lin pchnięcia zastawił się jednym ostrzem odbijając rapier Jacka, przykucnął i ciął w brzuch przeciwnika. Tym razem niestety szczęcie opuściło Jacka, ostrze Mitzuzukiego rozpruło mu wnętrzności, jego ciało osunęło się na piasek Areny. Mitzuzuki wytarł swe klingi z krwi i ukłonił się publiczności, która wiwatowała na jego cześć.
W Finale spotkają się:
Mistrz Miecza Aethis vs Tamashima Mitzuzuki Mistrz Kensai
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."