problemy z rodzicami
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: problemy z rodzicami
ja wszystko kupuje za swoje pieniądze i rodzicom to nie przeszkadza,
w zeszłym roku na przykład spędziłem część wakacji sprzedając kukurydzę.
swoje pierwsze figurki kupiłem za własne oszczędności.
moja rada jest taka ,żebyś jak najwięcej zbierał pieniędzy do skarbonki-kupisz jednego boxa zajmiesz się klejeniem ,malowaniem-rodzice po czasie zmienią zdanie o hobby.
okazja jest idealna bo zbliża się dzień dziecka to pewnie jakieś siano dostaniesz...
życzę powodzenia
w zeszłym roku na przykład spędziłem część wakacji sprzedając kukurydzę.
swoje pierwsze figurki kupiłem za własne oszczędności.
moja rada jest taka ,żebyś jak najwięcej zbierał pieniędzy do skarbonki-kupisz jednego boxa zajmiesz się klejeniem ,malowaniem-rodzice po czasie zmienią zdanie o hobby.
okazja jest idealna bo zbliża się dzień dziecka to pewnie jakieś siano dostaniesz...
życzę powodzenia
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
W następnym pokoleniu pewnie da radę.Grodzio pisze:W Anglii nikomu to nie przeszkadza i grają ojciec i syn albo inni członkowie rodziny. Swoją droga fajnie by było usiąść wieczorem z ojcem przy piwie i zagać jakąś bitwę
Moi rodzice zawsze jakoś bardziej byli przychylni do figurek, które sobie są, można je popodziwiać, niż do np. RPG, bo mówili że "to tylko gadanie".
A jak była jakaś impreza w domu, to zawsze było "przynieś walizkę, pokaż cioci figurki".
Choć na co dzień potrafili się czepiać. No, ale którzy rodzice się nie czepiają. Ideałów nie ma. Za to nie wyrzucali mi niczego, a moja teściowa jest trochę cięta na makiety.
Jakbym widział swoich.Skavenblight pisze:
A jak była jakaś impreza w domu, to zawsze było "przynieś walizkę, pokaż cioci figurki".
Choć na co dzień potrafili się czepiać. No, ale którzy rodzice się nie czepiają. Ideałów nie ma.
Choć fakt, że dużo czasu poświęcałem na figurki. Jednak i tak są dość liberalni i nie robią mi wyrzutów za co jestem im wdzięczny.
A co do zakzywania itp. to tak jest, że jak się zakuzuje czegoś to to tym bardziej kusi, taki zakazany owo.
- Zaklinacz Kostek
- Falubaz
- Posty: 1346
- Lokalizacja: In Stahlgewittern
Właśnie, może spróbuj zaangażować w swoje hobby np.: ojca? Jak moja mama zawsze była przychylna mojemu (kolejnemu) hobby i była ciekawa tego czym jest WFB itd., to z ojcem nawiązałem lepszą nić porozumienia w momencie gdy razem robiliśmy stół do gry.
Lest we forget:
to tak:Skavenblight pisze:To, co Ci może pomóc, to:
- nauka. Nie ma większego wroga hobby niż zawalona szkoła. Nie opuszczaj się w nauce, to zobaczą, że hobby jest nieszkodliwe dla Twojej edukacji.
- koledzy. Pokaż, że kumple też się w to bawią. Oczywiście muszą to być kumple wzbudzający szacunek i sympatię u Twoich rodziców.
- wytrwałość. Z reguły rodzice nie chcą wydawać kasy na hobby dziecka, które się znudzi po paru tygodniach. Pokaż, że nie jest to przelotna zachcianka.
- oszczędność. Jeśli zobaczą, że oszczędzasz kasę na figurki, zamiast wydawać na głupoty, to może dotrze do nich, że to dla Ciebie ważne.
- spokój. Nie rób awantur, bo jeszcze gotowi wysnuć teorię, że "te okropne stwory bijące się między sobą w grach wyzwalają w nim taką agresję!". Z tego samego powodu należy unikać słów takich jak "krew", "rzeźnia", "jatka". ".
-z nauką wporzo
-kumple są i się bawią:D
-postaram się wytrwać
-z tym kłopoty:/
-staram się:d
a co myślicie o truciu im w kółko o tym samym?
EvilOne pisze:I najlepsze
-Za +6p może robić "Arrr" , epickie
Zależy.
Ja ekspertem w tych sprawach nie jestem.
Jak na moje musisz zebrać kasę i kupić modele.
Ja zawsze moich stawiałem przed faktem dokonanym i wyrosłem na porządnego , zapijaczonego studenta
Ja ekspertem w tych sprawach nie jestem.
Jak na moje musisz zebrać kasę i kupić modele.
Ja zawsze moich stawiałem przed faktem dokonanym i wyrosłem na porządnego , zapijaczonego studenta
You're better than drugs
Your love is like wine
You're better than drugs
Addicted for life
Your love is like wine
You're better than drugs
Addicted for life
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Jeśli twoi rodzice bardzo są przeciwni i się czepiają o to często, to najlepiej nie wspominać im o tym, przemilczeć i robić swoje. Jeśli sami będą poruszać temat to delikatnie im wyjaśniać, a tak po co sie kłócić o żołnierzyki z rodzicamihagarr pisze: a co myślicie o truciu im w kółko o tym samym?
To w zasadzie Ty powinieneś wiedzieć najlepiej, czy to na nich podziałaa co myślicie o truciu im w kółko o tym samym?
Rzecz zależy jeszcze od tego, czy oczekujesz od rodziców, żeby to oni kupowali Ci figurki, czy zamierzasz robić to sam. Jeśli sam chcesz sobie wszystko finansować, to rodzicom raczej nic do tego. Twoje pieniądze, Twój czas, Twoja sprawa. Chyba że są tyranami, ale na to już nic nie poradzę.
A jeśli chcesz, żeby to oni kupowali Ci figurki, to już trochę trudniej. Sam zawsze wszystko sam sobie kupuję, także nie mam pojęcia, jak namówić rodziców na takie wydatki. Ale jeśli mają stosunek podobny do moich, to chyba możesz zapomnieć Jeśli nie, to rady Skavenblight są całkiem sensowne.
Jeśli masz kasę, po prostu kup figurki. Potem pójdź na turniej i zaproś poznanego tam typa/-ów* do domu na grę, żeby zmusić ich do tego, żeby siłą rzeczy zobaczyli co to zacz. Poza tym najważniejsza jest determinacja. A jak nauczysz się jeszcze ładnie malować i zaczniesz robić to za kasę, to już będziesz miał z górki.
Ja przykład z życia wzięty. Zaczęło się u mnie od LOTRa w gimnazjum, na szczęście miałem mocną paczkę zapalonych kumpli. Potem na koniec gimnazjum założyliśmy klub i od razu szpan przed rodzicami, bo w rozkładówce "grup zajęciowych" widniał nasz klub i godziny spotkań itd. - robiło wrażenie pozytywne.
Później z tekstów "co!? 10zł za tyle farbki?!" przeszli na "ach ja to Cię nie rozumiem". Z czasem po turniejach, gdy zwiozłem parę dyplomów i ze dwa razy nagrody to już było spokojnie traktowane jak pełno-legalne hobby. A teraz na studiach jak jestem i kupiłem ostatnio gajer + parę sztuk biżuterii męskiej to mamusia nagle była taaaaak zadowolona
Długa droga przed Tobą, ale jest do przejścia (widzę jacy są Twoi rodzice po tekstach jakie serwują, moi byli podobnie nastawieni). Jak sobie z nią poradzisz i tak zależy w pełni od Ciebie. Nasze rady dadzą Ci góra 10% sukcesu. Ale najważniejsza która kilka razy padała - nie poddawaj się i spodziewaj się rezultatów dopiero w liceum
Później z tekstów "co!? 10zł za tyle farbki?!" przeszli na "ach ja to Cię nie rozumiem". Z czasem po turniejach, gdy zwiozłem parę dyplomów i ze dwa razy nagrody to już było spokojnie traktowane jak pełno-legalne hobby. A teraz na studiach jak jestem i kupiłem ostatnio gajer + parę sztuk biżuterii męskiej to mamusia nagle była taaaaak zadowolona
Długa droga przed Tobą, ale jest do przejścia (widzę jacy są Twoi rodzice po tekstach jakie serwują, moi byli podobnie nastawieni). Jak sobie z nią poradzisz i tak zależy w pełni od Ciebie. Nasze rady dadzą Ci góra 10% sukcesu. Ale najważniejsza która kilka razy padała - nie poddawaj się i spodziewaj się rezultatów dopiero w liceum
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
W liceum, albo dopiero po maturze.
Większość rodziców uspokaja się, gdy pociecha jest już na studiach i udało jej się przejść przez liceum bez większych wpadek.
U mnie babcie tylko robiły problemy z kasą jak przychodziło do prezentów "Jak ci dam pieniądze, to na figurki wydasz, kup sobie wreszcie jakąś sukienkę czy coś"
Hm, dobrze też jest znaleźć jakieś porządne miejsce do grania. Np. w jakimś domu kultury, czy coś. To brzmi poważniej niż piwnica kumpla, gdzie możecie równie dobrze odprawiać czarne msze i cokolwiek, co przyjdzie do głowy zatroskanym rodzicom
Większość rodziców uspokaja się, gdy pociecha jest już na studiach i udało jej się przejść przez liceum bez większych wpadek.
U mnie babcie tylko robiły problemy z kasą jak przychodziło do prezentów "Jak ci dam pieniądze, to na figurki wydasz, kup sobie wreszcie jakąś sukienkę czy coś"
Hm, dobrze też jest znaleźć jakieś porządne miejsce do grania. Np. w jakimś domu kultury, czy coś. To brzmi poważniej niż piwnica kumpla, gdzie możecie równie dobrze odprawiać czarne msze i cokolwiek, co przyjdzie do głowy zatroskanym rodzicom
Dokładnie jest tak jak powyżej. W następnym pokoleniu nie będzie problemów by Ojciec był sędzią podczas bitwy dwóch braci i wszyscy popijający piwko w spokojnym domowym zaciszuSkavenblight pisze:W następnym pokoleniu pewnie da radę.Grodzio pisze:W Anglii nikomu to nie przeszkadza i grają ojciec i syn albo inni członkowie rodziny. Swoją droga fajnie by było usiąść wieczorem z ojcem przy piwie i zagać jakąś bitwę
Moi rodzice zawsze jakoś bardziej byli przychylni do figurek, które sobie są, można je popodziwiać, niż do np. RPG, bo mówili że "to tylko gadanie".
A jak była jakaś impreza w domu, to zawsze było "przynieś walizkę, pokaż cioci figurki".
Choć na co dzień potrafili się czepiać. No, ale którzy rodzice się nie czepiają. Ideałów nie ma. Za to nie wyrzucali mi niczego, a moja teściowa jest trochę cięta na makiety.
Pamiętam, że pierwsze figurki kupiłem zaraz po wyjściu VI ed. Byłem poniekąd prekursorem w moim środowisku i dosłownie po chwili mój brat się wciągnął. Później kilku kumpli min. obecny tutaj na forum szczurek <pozdro! >
Kiedyś sylwestra przy figurkach spędziliśmy. We czterech rozegraliśmy bitwę O&G+VC vs. Dw+Imp - wtedy jeszcze Dwarfy zbierałem. Było genialnie. ponad 5 godzin zajebistej bitwy
Rodzice przez cały czas się wkurzali, że na jakie głupoty synowie wydają kasę... na szczęście ten problem z czasem zmalał, a teraz już w ogóle go nie ma.
Myślę, że to wymaga ogromnej cierpliwości. Spokojnie. Na początku dla rodziców to jest coś nowego i sceptycznie podchodzą do nowych rzeczy (taka jest mentalność większości ludzi wychowanych za komuny). Z czasem dzięki Twojej wytrwałości zaczną z ciekawości oglądać Twoje prace. Najgorszym wyjściem byłoby zanieść figsy do kumpla i rodzice nie wiedzieliby na co wydajesz kasę. To jest bardzo pożyteczne i jak rodzice zobaczą, że większość kasy wydajesz na armie, farby i akcesoria to zauważą, że te pieniądze są ulokowane w tych miniaturach, a nie w tym co wypaliłeś czy wipiłeś.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Generalnie problem jest taki, że firma jest z Anglii, hobby ma tam silniejsze korzenie, jest bardziej pop niż u nas. U nas to elitka troszkę jeszcze, a tam zwykłe hobby dla dzieci i dorosłych.
U nas jest przyzwyczajenie stereotypów i myślenie bardzo wąskimi stereotypami wśród ludności. Facet ma zarabiać, kobieta do dzieci, tak samo jak dziewczynki mają bawić się lalkami, a chłopcy grać w nogę. O alkoholu nie będę wspominał, bo to akurat 99% Polakom pasuje - akurat ten stereotyp
U nas jest przyzwyczajenie stereotypów i myślenie bardzo wąskimi stereotypami wśród ludności. Facet ma zarabiać, kobieta do dzieci, tak samo jak dziewczynki mają bawić się lalkami, a chłopcy grać w nogę. O alkoholu nie będę wspominał, bo to akurat 99% Polakom pasuje - akurat ten stereotyp
No cóż ja powtórzę swój post sprzed dwóch lat :
Z jednej strony trudno mi wypowiadać się w temacie, bo u mnie to najwyżej żona marudzi w sprawie wydatków na figurki, wiec problem widzę z zupełnie innej perspektywy, a z drugiej strony jako ojciec nastoletniego dziecka mogę widzieć też kwestię z drugiej strony.
U mnie jest trochę inaczej niż w Twoim przypadku - tzn młoda wydaje swoją kasę na co chce, i nie robię tu żadnych uwag, najwyżej wypowiem się post factum, że dany zakup uważam za nietrafiony.
Co do metod przekonania rodziców - koledzy już zwrócili uwagę na istotne argumenty - nauka angielskiego, wyrabianie zdolności manualnych, poprawa koncentracji, myślenia strategicznego, wyrabianie cierpliwości i systematyczności, oderwanie od ekranu komputera czy telewizora, ćwiczenie interakcji społecznych, nawiązywanie znajomości ciekawszych niż towarzystwo wystające godzinami pod blokiem, w jakimś tam stopniu zapoznanie z historią oręża.
Dodatkowo możesz powiedzieć, że nawet w amerykańskiej armii używa się symulacji gier strategicznych jako metod szkoleniowych, wiec to nie tylko taka głupia zabawa rycerzykami, bo i poważniejsi się w to bawią.
Możesz też spróbować użyć argumentu z życia wziętego - bawią się w to też dorośli ludzie o ciekawych i użytecznych społecznie funkcjach - lekarze, prawnicy, adwokaci, sędziowie, hydraulicy, inżynierowie - a takie znajomości mogą się później okazać w życiu przydatne. Sam znam (oprócz siebie) ze trzech radców prawnych bądź aplikantów radcowskich którzy grają w wh40k lub inne bitewniaki, jednego doktora fizyki, sędziego, kilku informatyków itp. Taki argument może trafić, jak już inne nie podziałają.
Z jednej strony trudno mi wypowiadać się w temacie, bo u mnie to najwyżej żona marudzi w sprawie wydatków na figurki, wiec problem widzę z zupełnie innej perspektywy, a z drugiej strony jako ojciec nastoletniego dziecka mogę widzieć też kwestię z drugiej strony.
U mnie jest trochę inaczej niż w Twoim przypadku - tzn młoda wydaje swoją kasę na co chce, i nie robię tu żadnych uwag, najwyżej wypowiem się post factum, że dany zakup uważam za nietrafiony.
Co do metod przekonania rodziców - koledzy już zwrócili uwagę na istotne argumenty - nauka angielskiego, wyrabianie zdolności manualnych, poprawa koncentracji, myślenia strategicznego, wyrabianie cierpliwości i systematyczności, oderwanie od ekranu komputera czy telewizora, ćwiczenie interakcji społecznych, nawiązywanie znajomości ciekawszych niż towarzystwo wystające godzinami pod blokiem, w jakimś tam stopniu zapoznanie z historią oręża.
Dodatkowo możesz powiedzieć, że nawet w amerykańskiej armii używa się symulacji gier strategicznych jako metod szkoleniowych, wiec to nie tylko taka głupia zabawa rycerzykami, bo i poważniejsi się w to bawią.
Możesz też spróbować użyć argumentu z życia wziętego - bawią się w to też dorośli ludzie o ciekawych i użytecznych społecznie funkcjach - lekarze, prawnicy, adwokaci, sędziowie, hydraulicy, inżynierowie - a takie znajomości mogą się później okazać w życiu przydatne. Sam znam (oprócz siebie) ze trzech radców prawnych bądź aplikantów radcowskich którzy grają w wh40k lub inne bitewniaki, jednego doktora fizyki, sędziego, kilku informatyków itp. Taki argument może trafić, jak już inne nie podziałają.
Luzuj poslady mlody :) Prawda jest taka ze nie jest to idealne hobby, nie oszukujmy sie ;P Ale z perspektywy czasu mysle ze wiekszosc rodzicow je akceptuje, wiec nie martw sie jesli ich teraz nie przekonasz. Jesli nie zawalisz przez to szkoly, to chocby za rok czy dwa - zaakceptuja.
To co powinno sie przebic, to:
- angielski. Kup kodeks po angielsku i chocbys sie mial zesrac, przeczytaj go ze slownikiem. I pamietaj zeby zawsze slownik lezal gdzies na widoku, a obok niego otwierta ksiazka. Jak sie z wlasnej woli uczysz jezyka to rodzice zglupieja.
- atakuj starego. Mamy sa rozne, ale kazdy facet niezaleznie od wieku lubi zolnierzyki :P
- nie opowiadaj rodzicon a dwurakach, masakrach i skillach Menflayerow :-) tylko o swiecie - kolorowej alternatywie. Porownaj np do Avatara jesli widzieli.
- kolekcjonerstwo. Nudne jak flaki, ale wielu rodzicow by chcialo zeby ich dzieci cos zbieraly. W ich mlodosci tak bylo i wydaje im sie teraz ze to jest dobre. Wspomnij o tym aspekcie - ze niektore figurki sa bardzo stare (np 84 rok) i ciezko je dostac.
- ludzie. Rodzice czesto sie martwia ze dziecko caly dzien siediz przy kompie. Powiedz ze spotykasz sie z nowymi ludzmi, rozwijasz znajomosci zamiast psuc sobie oczy i hodowac garba.
ABSOLUTNIE nie zabieraj ich na turniej. Po pierwszej wiazance uslyszanej w drzwiach 'SSIJ SKURWYSYNU!! DWIE PIERDOLONE GALY I WYJEBALO PEDALA HAHAHA!' wezma Cie za reke i wyholuja stamtad, mijajac w drzwiach dwoch gosci na fajce 'pierdolnalem go od tylu i nie bylo chuja zeby sie pozbieral' i trzeciego ktory do nich dochodzi 'kurwa! nie bylo zimnych browow wiec kupilem cwiartke'. Koniec, ban, kajdanki i reszte zycia spedzasz w komorce pod schodami.
To co powinno sie przebic, to:
- angielski. Kup kodeks po angielsku i chocbys sie mial zesrac, przeczytaj go ze slownikiem. I pamietaj zeby zawsze slownik lezal gdzies na widoku, a obok niego otwierta ksiazka. Jak sie z wlasnej woli uczysz jezyka to rodzice zglupieja.
- atakuj starego. Mamy sa rozne, ale kazdy facet niezaleznie od wieku lubi zolnierzyki :P
- nie opowiadaj rodzicon a dwurakach, masakrach i skillach Menflayerow :-) tylko o swiecie - kolorowej alternatywie. Porownaj np do Avatara jesli widzieli.
- kolekcjonerstwo. Nudne jak flaki, ale wielu rodzicow by chcialo zeby ich dzieci cos zbieraly. W ich mlodosci tak bylo i wydaje im sie teraz ze to jest dobre. Wspomnij o tym aspekcie - ze niektore figurki sa bardzo stare (np 84 rok) i ciezko je dostac.
- ludzie. Rodzice czesto sie martwia ze dziecko caly dzien siediz przy kompie. Powiedz ze spotykasz sie z nowymi ludzmi, rozwijasz znajomosci zamiast psuc sobie oczy i hodowac garba.
ABSOLUTNIE nie zabieraj ich na turniej. Po pierwszej wiazance uslyszanej w drzwiach 'SSIJ SKURWYSYNU!! DWIE PIERDOLONE GALY I WYJEBALO PEDALA HAHAHA!' wezma Cie za reke i wyholuja stamtad, mijajac w drzwiach dwoch gosci na fajce 'pierdolnalem go od tylu i nie bylo chuja zeby sie pozbieral' i trzeciego ktory do nich dochodzi 'kurwa! nie bylo zimnych browow wiec kupilem cwiartke'. Koniec, ban, kajdanki i reszte zycia spedzasz w komorce pod schodami.
Powiedz, że jak ci nie kupią figsów to dołożysz 2 nowe do tronu czaszek.