Poezje i Rymy
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Poezje i Rymy
"PORANNE SRANIE" - by Wojciech Gogola 2005 r.
Rano, gdy kiszki ci marsza grają
I swój aromat uwalniają
Spięty jest brzuszek, no i dupa
TO ZNAK !
Tunelem idzie kupa
Usiądź wygodnie więc na swym tronie
Popuść zwieracze, zaciśnij dłonie
I PRZYYYYJ TAK !
Aż usłyszysz "chlup !"
Tak częsty przy spadaniu kup
I wnet ulga wielka nastanie
Takie jest właśnie poranne sranie
Rano, gdy kiszki ci marsza grają
I swój aromat uwalniają
Spięty jest brzuszek, no i dupa
TO ZNAK !
Tunelem idzie kupa
Usiądź wygodnie więc na swym tronie
Popuść zwieracze, zaciśnij dłonie
I PRZYYYYJ TAK !
Aż usłyszysz "chlup !"
Tak częsty przy spadaniu kup
I wnet ulga wielka nastanie
Takie jest właśnie poranne sranie
Jakie to prawdziwe
To ja też spróbuję taki luzacki tekścik zapodać o rzeczy tak powszechnej z zupełnie niecodziennego punktu widzenia
"Ściana"
Na środku domu ściana
Całkiem dobrze zbudowana
Po dwóch stronach okna były
Okna niestety nie żyły
Zawsze gdy słońce wstawało
Ścianę z przodu mocno grzało
Lecz gdy zmierzchać zaczynało
To od tyłu ścianę brało!
Ściana lekko więc nie miała
Tak czy siak - słońcu dawała!
Czemu tego nikt nie widzi?
Ściana przecież się tak wstydzi!
Że codzień ono ją przerucha
Zawsze kiedy pora sucha
Cieszy się gdy deszcz nastaje
Wtedy słońce rżnąć przestaje.
I odpocznie sobie ściana
Codzień ostro tak dymana
Myślisz- " w nocy przecież może?"
Ale gdzie tam! O mój Boże!
W nocy to masowe jazdy!
W nocy wstają w końcu gwiazdy!
I setkami się w nią pchają
Szpary wszystkie w niej sprawdzają
Ściana w życiu nie ma lekko
Pomyśl, zanim pacniesz klepką
Na niej jakiegoś komara...
Ściana w końcu to... ofiara
Proszę tylko bez "zomg fake ang gay" Nie miało to być arcydzieło, a coś zabawnego
"Ściana"
Na środku domu ściana
Całkiem dobrze zbudowana
Po dwóch stronach okna były
Okna niestety nie żyły
Zawsze gdy słońce wstawało
Ścianę z przodu mocno grzało
Lecz gdy zmierzchać zaczynało
To od tyłu ścianę brało!
Ściana lekko więc nie miała
Tak czy siak - słońcu dawała!
Czemu tego nikt nie widzi?
Ściana przecież się tak wstydzi!
Że codzień ono ją przerucha
Zawsze kiedy pora sucha
Cieszy się gdy deszcz nastaje
Wtedy słońce rżnąć przestaje.
I odpocznie sobie ściana
Codzień ostro tak dymana
Myślisz- " w nocy przecież może?"
Ale gdzie tam! O mój Boże!
W nocy to masowe jazdy!
W nocy wstają w końcu gwiazdy!
I setkami się w nią pchają
Szpary wszystkie w niej sprawdzają
Ściana w życiu nie ma lekko
Pomyśl, zanim pacniesz klepką
Na niej jakiegoś komara...
Ściana w końcu to... ofiara
Proszę tylko bez "zomg fake ang gay" Nie miało to być arcydzieło, a coś zabawnego
Trzeba tylko dorobić niektóre wersy, bo się nie zgadzają sylabicznie i będzie zajebisty ośmiozgłoskowiec Ale o ruchaniu ściany to bym nie pomyślała. To się nazywa 'głęboka' refleksja
Es ist wirklich phantastisch. Es ist wirklich ehrlich phantastisch. Es ist so phantastisch phantastich, ich glaube, ich würde es gerne klauen.
Przecież te rymy miały być o życiu, o brudnych ulicach, blokowiskach i o prawdzie ! Jak dla mnie to siada jak złoto:
http://www.youtube.com/watch?v=ZD7o9IfOrMQ
http://www.youtube.com/watch?v=ZD7o9IfOrMQ
No cóż, to ja się może pochwalę jednym z mych erotyków. Wiem, że nie najwyższych lotów, ale może komuś się spodoba.
Kiedy wieczór zbyt chłodny
Gdy dzień niekochany
Twych włosów łany...
Jak ślepiec
Nie widzę nic gdy nastąpi wieczór
Ale czuję
Czuję Twe delikatne pierze...
Otula mnie, ciągnąc do siebie
Ogrzewa
Miłuje
Miłuję...
Poddaję się
Przesuwam po nim palcem
Delikatnie
Nie krzywdząc
Pieszcząc...
I me usta, łaknące smaku
Smaku tego wieczoru
Smaku Ciebie.
Twojego jęku.
Słowa.
Nie wypowiadam ich.
Słyszysz je bezgłośnie
Pokazuję
Najlepiej jak umiem...
Piękną to ucztą jest ten wieczór
Zmysłami swymi Cię daruję
Nie oczekując niż w zamian.
Ciii....
Początek mi nieco kulawo wyszedł, ale bardzo chętnie wysłuchałbym opinii
EDIT: Tak dobra, wiem, pasuje do tematu jak pięść do nosa. Tytuł mnie zmylił, jednakże zostawiam.
Kiedy wieczór zbyt chłodny
Gdy dzień niekochany
Twych włosów łany...
Jak ślepiec
Nie widzę nic gdy nastąpi wieczór
Ale czuję
Czuję Twe delikatne pierze...
Otula mnie, ciągnąc do siebie
Ogrzewa
Miłuje
Miłuję...
Poddaję się
Przesuwam po nim palcem
Delikatnie
Nie krzywdząc
Pieszcząc...
I me usta, łaknące smaku
Smaku tego wieczoru
Smaku Ciebie.
Twojego jęku.
Słowa.
Nie wypowiadam ich.
Słyszysz je bezgłośnie
Pokazuję
Najlepiej jak umiem...
Piękną to ucztą jest ten wieczór
Zmysłami swymi Cię daruję
Nie oczekując niż w zamian.
Ciii....
Początek mi nieco kulawo wyszedł, ale bardzo chętnie wysłuchałbym opinii
EDIT: Tak dobra, wiem, pasuje do tematu jak pięść do nosa. Tytuł mnie zmylił, jednakże zostawiam.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
korwa mać to pierze to chyba zepsuło mi już smak na cały dzień
Może jednak prosiłbym o jakieś opinie osób które mają taką pojemność puszki mózgowej by wiersz pojąć.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
1+Kalesoner pisze:to koncowe Ciii...
pewnie dalej idzie tak... Ciiiip cip cip!
Twoje pierze, nie uwierzę...
oczy wielkie jak talerze.
Czemu dziobek tak rozdziawiasz?
Czemu berua sie obawiasz?
Mówi się trudno i idzie się dalej ...
- Zaklinacz Kostek
- Falubaz
- Posty: 1346
- Lokalizacja: In Stahlgewittern
Popatrz na wierszyk by Gogol i zadaj sobie pytanie: czy aby na pewno ten temat to jest dobre miejsce na Twoją twórczość? I nie bulwersuj się tak, bo złość piękności szkodzinindza77 pisze:Może jednak prosiłbym o jakieś opinie osób które mają taką pojemność puszki mózgowej by wiersz pojąć.
Ostatnio zmieniony 21 maja 2010, o 20:34 przez Zaklinacz Kostek, łącznie zmieniany 1 raz.
Lest we forget: