ŚCIEPA NA BAZYLA I, 22/05/2010, WARSZAWA
Re: ŚCIEPA NA BAZYLA I, 22/05/2010, WARSZAWA
Liczba punktów po ocenie malowania i ewentualnych karniakach.
Ale za to podnosisz poziom fajnych bezcisnieniowych gier oraz przynosisz klej:D Ktory nie jednokrotnie przydal sie jak widzialem i bodajrze nie do wachania.ninjaska pisze:Oi,
serdeczne dzieki za turniej. Mam nadzieje, ze jeszcze zagram cos z Wami. Co prawda nie podnosze poziomu, ale przynajmniej przynosze i odnosze stol. -_0
Ja rowniez dziekuje za fajne bitewki wszystkim moim przeciwnikom. Podziekowania organizatorom za spoko turniej.
Nuda w pracy więc napiszę raporcik z turnieju
Miłej lektury.
Marian, DoCh
Challenge w pierwszej bitwie z Marianem, który jeszcze w tej edycji nie grał ze szczurkami. Ja nie grałem z Demonami więc chętnie się zgodziłem. Po zobaczeniu rospiski rywala pożałowałem że jednak po szczurzemu nie wycofałem się do tylniego szeregu
Gra początkowo wyrównana po trzech aktach pechozy przestała taka być. Night Runnerzy przestraszyli się Wielkiego klocka Horrorów i nie było anala (o którego btw łatwiej w więziennych małżeństwach ). Druga to Censerzy, którzy analnie szarżowali pieski z Heraldem i zostali wytłuczeni praktycznie nie robiąc im krzywdy. Trzeci i zarazem najgorszy pech to niewykorzystanie błędu mojego przeciwnika. Marian wystawił Wrone na tyłach clanratów z dzwonkiem. Zrobiłem w tył zwrot i liczyłem na popychaczkę z dzwonka. 2-4 na d6 i byłoby po Wronie ale rzuciłem 1-ke i zostałem w czoko z pieskami czychającymi na moich plecach. Dzwonek wprawdzie ładnie wystał i nawet pieski załatwił ale w tym czasie reszta Demonów już mnie zamiatała. Po podliczeniu wyników wyszło 14-6 dla Mariana. Myślę, że gdybym miał trochę więcej szczęścia mógłbym nawet dociągnąć do remisu.
Śmiechu, VC
Moja pierwsza bitwa z nowymi VC. Orientowałem się jak to wygląda ale przyznam, że walka z tym przypomina wizytę na bagnach. Wskrzeszenia, leczenia spowodowały, że czułem beznadziejność tego co robię. Zabijałem te poczwary a po fazie magii było tego tałatajstwa więcej niż wcześniej. Nie było tragedii tylko dlatego, że szalał Howling warpgale przez większą część bitwy i 3 oddziały batów i smok sobie nie polatały. Na środku odbył się wielki kombat z udziałem 3 regonów ghuli, Plague Monków i clanratów z dzwonkiem. Night Runnerzy w tym czasie niszczyli Baty a smok niszczył moje Kółko. Guttersi zniszczyli ostatni oddział ghuli z dwoma wampirami, z których 1 przeżył a bsb poszedł do piachu. Znowu chciałem „wydzwonić” popychaczkę w tył atrakcyjnej wampirzycy ale niestety znowu nie wyszło. Na stole został smok, varghulf, wampirzyca i jedne baty a mnie clanraci z dzwonkiem, Plague Monki, Night Runnerzy i giant raty. Smok dźwigał dużo punktów i wynik wyszedł 10-10.
Olo, Empire
Zobaczyłem co jest w rospisce mojego rywala i od razu wiedziałem, że będzie ciężko… było.
Zarówno Kółko jak i latarka nie poradziły sobie z czołgami. Jeden z czołgów już w drugiej turze wbił się na bok clanratów z dzwonem przez to, że znowu zawiodła mnie popychaczka. Moja ostatnia szansa na wywalczenie czegokolwiek zniknęła w momencie kiedy Night Runnerzy zaszarżowali na tył klocka swordmanów z trzema magami. Splewiłem rzuty i Olo zdał Ld. Giant Raty zaszarżowały słynne Knightly Order, które uciekło po przegranej walce i zostało zeżarte w pogoni. Na stole została mi latarka i dzwonek ze zranionym Seerem. Nie będę pisał co zostało Imperium tylko wypisze to co zabiłem bo tak będzie szybciej. 2 cannony, połowe Swordów, połowe czołgu, połowe altara, 2 oddziały knightów. Wynik: 4-16.
Dziękuje moim przeciwnikom za fajne, bezciśnieniowe bitki, organizatorom za organizację.
Czekam na dyplom dla najlepszego gracza Skavenami na turnieju
Z turnieju wracam z podkulonym ogonem ale już planuje zemstę.
Miłej lektury.
Marian, DoCh
Challenge w pierwszej bitwie z Marianem, który jeszcze w tej edycji nie grał ze szczurkami. Ja nie grałem z Demonami więc chętnie się zgodziłem. Po zobaczeniu rospiski rywala pożałowałem że jednak po szczurzemu nie wycofałem się do tylniego szeregu
Gra początkowo wyrównana po trzech aktach pechozy przestała taka być. Night Runnerzy przestraszyli się Wielkiego klocka Horrorów i nie było anala (o którego btw łatwiej w więziennych małżeństwach ). Druga to Censerzy, którzy analnie szarżowali pieski z Heraldem i zostali wytłuczeni praktycznie nie robiąc im krzywdy. Trzeci i zarazem najgorszy pech to niewykorzystanie błędu mojego przeciwnika. Marian wystawił Wrone na tyłach clanratów z dzwonkiem. Zrobiłem w tył zwrot i liczyłem na popychaczkę z dzwonka. 2-4 na d6 i byłoby po Wronie ale rzuciłem 1-ke i zostałem w czoko z pieskami czychającymi na moich plecach. Dzwonek wprawdzie ładnie wystał i nawet pieski załatwił ale w tym czasie reszta Demonów już mnie zamiatała. Po podliczeniu wyników wyszło 14-6 dla Mariana. Myślę, że gdybym miał trochę więcej szczęścia mógłbym nawet dociągnąć do remisu.
Śmiechu, VC
Moja pierwsza bitwa z nowymi VC. Orientowałem się jak to wygląda ale przyznam, że walka z tym przypomina wizytę na bagnach. Wskrzeszenia, leczenia spowodowały, że czułem beznadziejność tego co robię. Zabijałem te poczwary a po fazie magii było tego tałatajstwa więcej niż wcześniej. Nie było tragedii tylko dlatego, że szalał Howling warpgale przez większą część bitwy i 3 oddziały batów i smok sobie nie polatały. Na środku odbył się wielki kombat z udziałem 3 regonów ghuli, Plague Monków i clanratów z dzwonkiem. Night Runnerzy w tym czasie niszczyli Baty a smok niszczył moje Kółko. Guttersi zniszczyli ostatni oddział ghuli z dwoma wampirami, z których 1 przeżył a bsb poszedł do piachu. Znowu chciałem „wydzwonić” popychaczkę w tył atrakcyjnej wampirzycy ale niestety znowu nie wyszło. Na stole został smok, varghulf, wampirzyca i jedne baty a mnie clanraci z dzwonkiem, Plague Monki, Night Runnerzy i giant raty. Smok dźwigał dużo punktów i wynik wyszedł 10-10.
Olo, Empire
Zobaczyłem co jest w rospisce mojego rywala i od razu wiedziałem, że będzie ciężko… było.
Zarówno Kółko jak i latarka nie poradziły sobie z czołgami. Jeden z czołgów już w drugiej turze wbił się na bok clanratów z dzwonem przez to, że znowu zawiodła mnie popychaczka. Moja ostatnia szansa na wywalczenie czegokolwiek zniknęła w momencie kiedy Night Runnerzy zaszarżowali na tył klocka swordmanów z trzema magami. Splewiłem rzuty i Olo zdał Ld. Giant Raty zaszarżowały słynne Knightly Order, które uciekło po przegranej walce i zostało zeżarte w pogoni. Na stole została mi latarka i dzwonek ze zranionym Seerem. Nie będę pisał co zostało Imperium tylko wypisze to co zabiłem bo tak będzie szybciej. 2 cannony, połowe Swordów, połowe czołgu, połowe altara, 2 oddziały knightów. Wynik: 4-16.
Dziękuje moim przeciwnikom za fajne, bezciśnieniowe bitki, organizatorom za organizację.
Czekam na dyplom dla najlepszego gracza Skavenami na turnieju
Z turnieju wracam z podkulonym ogonem ale już planuje zemstę.
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14645
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Jak sie troche odkujecie finansowo. Glupio mi z Was tak zdzierac raz za razem.
Tym razem pewnie bedzie to mala parowka, zgodnie z sugestia mojego guru - duka.
Tym razem pewnie bedzie to mala parowka, zgodnie z sugestia mojego guru - duka.
chyba marny pomysl bo to czesc dlugiego weekenduGrolshek pisze:Może 05.06.2010 ?