"Autentyczne" Historie
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: "Autentyczne" Historie
Jeśli brat mały (do dwóch lat). To nic w tym dziwnego .
przypomniała mi się historia z moją mamą w roli głównej
pewnego dnia mamuśka postanowiła zrobić popkorn[po raz pierwszy w życiu]
kupiła kukurydzę w puszce
odsączyła wodę nasypała na patelnie i dodała cukru...
po chwili na całej ulicy śmierdziało spalenizną a patelnia była do wyrzucenia...
pewnego dnia mamuśka postanowiła zrobić popkorn[po raz pierwszy w życiu]
kupiła kukurydzę w puszce
odsączyła wodę nasypała na patelnie i dodała cukru...
po chwili na całej ulicy śmierdziało spalenizną a patelnia była do wyrzucenia...
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Babcia chciała sobie zrobić karmel z mleka kondensowanego z puszki. Postawiła na małym ogniu i pobiegła oglądać "modę na sukces".Ja beztrosko grając sobie na PCiku słyszę "jebut". Schodzę na dół, babcia zbladła, chyba wiedziała co się stało. Wchodzę do kuchni... Wszystkie lustra zachlapane,krzesła, szklany stół, blaty... WTF?!?. Potem znalazłem puszkę po mleku, która przebiła płytę gipsową nad wyciągiem.
Przyczyna? Puszka mleka była zamknięta, żeby się szybciej gotowało, resztę sobie dopowiedzcie ;d
Przyczyna? Puszka mleka była zamknięta, żeby się szybciej gotowało, resztę sobie dopowiedzcie ;d
aaaaaaaaaaaaaaa.... rozwala mnie to
dla Emiel'a-regisa pisze:jeśli f(x), tak jak poprzednio opisuje pole widzenia jednostki, a raczej konkretnie "szerokość" widzenia w punkcie x, to całką tej funkcji będzie pole widzenia
Sf(x)= x^2+cx
funkcja ta opisuje pole objęte wzrokiem unitu
chciałeś to masz
jeśli pod x podstawisz podwojony M oddziału to masz pole obszaru zagrożonego szarżą
Miażdżące...a te historie z popcornami
Ja mam podobną . Lata 80 te, pojawia się w Polsce pizza, babcia dowiedziała się o tym wynalazku i zrobiła, wszystko cacy, cebulka, kiełbasa pieczarki ser i wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że było to na cieście drożdżowym, ale słodkim jak placek
Ja w podstawówce robiłam z koleżanką, wszystko przykryte i cacy, ale w pewnym momencie postanowiłyśmy zajrzeć, bo fajnie strzelałoSkavenblight pisze: Dobre.
Moi rodzice jak pierwszy raz robili popcorn, to nie przykryli patelni
Es ist wirklich phantastisch. Es ist wirklich ehrlich phantastisch. Es ist so phantastisch phantastich, ich glaube, ich würde es gerne klauen.
SoCiu pisze:Babcia chciała sobie zrobić karmel z mleka kondensowanego z puszki. Postawiła na małym ogniu i pobiegła oglądać "modę na sukces".Ja beztrosko grając sobie na PCiku słyszę "jebut". Schodzę na dół, babcia zbladła, chyba wiedziała co się stało. Wchodzę do kuchni... Wszystkie lustra zachlapane,krzesła, szklany stół, blaty... WTF?!?. Potem znalazłem puszkę po mleku, która przebiła płytę gipsową nad wyciągiem.
Przyczyna? Puszka mleka była zamknięta, żeby się szybciej gotowało, resztę sobie dopowiedzcie ;d
Ja słyszałem historię o Wietnamczykach, którzy podczas wojny wietnamskiej przyjechali do Polski jako uchodźcy. No i oni dostali zupy w puszkach, które postawili na ognisku, a sami poszli wycinać las. Ponieważ puszki były zamknięte zaczęły strzelać. 2 dni zeszło, zanim ich wszystkich znaleźli.
Pizza na słodkim cieście sroży się okrutnie
poznałem ciekawa historię.
Autobus-wcześnie rano,ludzie jadą do pracy
Jeden z pasażerów opowiada drugiemu kawał:
''Dla czego policjanci zawsze chodzą we dwóch?...Ponieważ jeden umie tylko pisać, a drugi czytać.''
Po opowiedzeniu kawału autobus zatrzymuje się ,w nieoczekiwanym miejscu na środku drogi.
Do środka wchodzi 2policjantów którzy autobus zatrzymali.
Cały autobus zaczął się śmiać,tylko jeden pasażer [ten który opowiadał kawał]nie śmiał się.
Policjanci nie wiedząc o co chodzi, podeszli do niego, wylegitymowali go ,spytali o co chodzi-on milczał.
Jeden z policjantów wziął do ręki dowód osobisty tegoż pana,spojrzał,po czym dał drugiemu ''mówiąc spisz go''.
Cały autobus wywracał się ze śmiechu
Autobus-wcześnie rano,ludzie jadą do pracy
Jeden z pasażerów opowiada drugiemu kawał:
''Dla czego policjanci zawsze chodzą we dwóch?...Ponieważ jeden umie tylko pisać, a drugi czytać.''
Po opowiedzeniu kawału autobus zatrzymuje się ,w nieoczekiwanym miejscu na środku drogi.
Do środka wchodzi 2policjantów którzy autobus zatrzymali.
Cały autobus zaczął się śmiać,tylko jeden pasażer [ten który opowiadał kawał]nie śmiał się.
Policjanci nie wiedząc o co chodzi, podeszli do niego, wylegitymowali go ,spytali o co chodzi-on milczał.
Jeden z policjantów wziął do ręki dowód osobisty tegoż pana,spojrzał,po czym dał drugiemu ''mówiąc spisz go''.
Cały autobus wywracał się ze śmiechu
- Shakin' Dudi
- Masakrator
- Posty: 2632
- Lokalizacja: Moria - Lublin
akcja odemnie z lektoratu z łaciny.
ona,,Panie Dudek, niech mi pan odpowie na pytanie...''
ja: ,,No ok, a więc...''
Ona:,,Jak tak pan może do mnie mówić?!''
ja: ,,No jak to jak? ''
Ona : ,,Znowu pan zaczyna! A gdyby miał teraz pan do czynienia z pana przyszłą tyściową to co by pan zrobił?! Przekreśliłaby pana i to byłby koniec!''
Chwila ciszy, zastanowienie w moich oczach i pytanie cichym namiętnym głosem:
ja: ,,No a w jakim wieku ma pani córke?''
Nauczycielka zbladła, usiadła na krześle, cała klasa wpadła w śmiech, z nauczycielką włącznie .
Druga sytuacja:
Rozmowa z sorką zeszła na nazwy członków rodziny po łacinie ,,Pater, Mater, Frater...''
W pewnym momencie nauczycielka opowiada po łacinie jakąś historie, a ktoś z grupy przerywa jej i mówi :,, ale prosze panią my wiemy jak z kobietami rozmawiać''
Ona: ,,Jak niby?''
Ja: ,,No niestety kobiety potrzebują silnego mężczyzny i wykorzystają go przy najblizszej okazji
Ona: ,,Oooo w tym wieku to już wszystko wiecie? Tak szybko dorastacie...''
Krótka cisza zrozumienia nauczycielki ze strony uczniów przerwana krótkim pytaniem
Ja: ,,A w jakim wieku miałapani pierwszego chłopaka?''
Omal nie zemdlała....
ona,,Panie Dudek, niech mi pan odpowie na pytanie...''
ja: ,,No ok, a więc...''
Ona:,,Jak tak pan może do mnie mówić?!''
ja: ,,No jak to jak? ''
Ona : ,,Znowu pan zaczyna! A gdyby miał teraz pan do czynienia z pana przyszłą tyściową to co by pan zrobił?! Przekreśliłaby pana i to byłby koniec!''
Chwila ciszy, zastanowienie w moich oczach i pytanie cichym namiętnym głosem:
ja: ,,No a w jakim wieku ma pani córke?''
Nauczycielka zbladła, usiadła na krześle, cała klasa wpadła w śmiech, z nauczycielką włącznie .
Druga sytuacja:
Rozmowa z sorką zeszła na nazwy członków rodziny po łacinie ,,Pater, Mater, Frater...''
W pewnym momencie nauczycielka opowiada po łacinie jakąś historie, a ktoś z grupy przerywa jej i mówi :,, ale prosze panią my wiemy jak z kobietami rozmawiać''
Ona: ,,Jak niby?''
Ja: ,,No niestety kobiety potrzebują silnego mężczyzny i wykorzystają go przy najblizszej okazji
Ona: ,,Oooo w tym wieku to już wszystko wiecie? Tak szybko dorastacie...''
Krótka cisza zrozumienia nauczycielki ze strony uczniów przerwana krótkim pytaniem
Ja: ,,A w jakim wieku miałapani pierwszego chłopaka?''
Omal nie zemdlała....
Shakin takie akcje są zacne, ale bardzo sytuacyjne. Taka to mi się przypomina, nie wiem czy dobra, czy zła, bo generalnie to było troche głupie, ale...
Kiedyś, w 3 gimnazjum nasza wychowawczyni wyzywała nas, że jesteśmy nieodpowiedzialni, bo opuszczamy lekcje, spóźniamy się notorycznie, wychodzimy na przerwach do pobliskiego Polo Marketu i tak dalej. Po 40 minutach "pedagogicznej" rozmowy, gdy w całej klasie panowała cisza, nauczycielka mówi "I co ja mam jeszcze powiedzieć, no co?!"
Na co mój kumpel z ławki, zupełnie poważnie i miało to być w dobrych intencjach: "To może... Jakieś rady na przyszłość?".
Wiem, że tak to mało śmieszne, ale wtedy to nauczycielka chyba aż się popłakała , a cóz, klasa, jak to młodzi, śmialiśmy się. Chyba nawet z tego do końca roku Żadnej godziny wychowawczej wiecej nie mielismy, heh.
A taka akcja z Poznania - jadymy z kumplami na PGA dwa lata temu i sobie rozmawiamy o kanarach. Oczywiście tramwaj, rano w sobotę, mało ludzi I kumpel co studiuje w Poz. do nas, że nigdy nie kasuje biletów. No, ale tak siedzimy i gadamy sobie, namówiliśmy go i wszystkie mieliśmy skasowane. Kolega idzie skasować, a w tym momencie na przystanku wchodzą kanary. Jaka była mina kumpla, bezcenne Ale jakoś się wyłgał, że dopiero wsiadł i chciał skasować hehe.
Edit; Tak mi się przypomniało. Kiedyś, również z kumplem z ławki wychodziliśmy na religii przez okno (klasa była w piwnicy - parapety były w połowie ściany, tj. zaraz nad ziemią xD). Niezapomniane przeżycie jak potem katechetka wyzywa nas od wysłanników szatana, opętanych itd. Wesoło było.
Jeszcze inna akcja, ale to taka zupełnie przypadkowa - na lekcji plastyki, nauczycielka wyszła na chwile z klasy - dosłownie otworzyła drzwi jak wracała, a lampa nad jej biurkiem ... spadła :O Jakby tam siedziała to jakaś masakra by była. Szczęście w nieszczęściu
Kiedyś, w 3 gimnazjum nasza wychowawczyni wyzywała nas, że jesteśmy nieodpowiedzialni, bo opuszczamy lekcje, spóźniamy się notorycznie, wychodzimy na przerwach do pobliskiego Polo Marketu i tak dalej. Po 40 minutach "pedagogicznej" rozmowy, gdy w całej klasie panowała cisza, nauczycielka mówi "I co ja mam jeszcze powiedzieć, no co?!"
Na co mój kumpel z ławki, zupełnie poważnie i miało to być w dobrych intencjach: "To może... Jakieś rady na przyszłość?".
Wiem, że tak to mało śmieszne, ale wtedy to nauczycielka chyba aż się popłakała , a cóz, klasa, jak to młodzi, śmialiśmy się. Chyba nawet z tego do końca roku Żadnej godziny wychowawczej wiecej nie mielismy, heh.
A taka akcja z Poznania - jadymy z kumplami na PGA dwa lata temu i sobie rozmawiamy o kanarach. Oczywiście tramwaj, rano w sobotę, mało ludzi I kumpel co studiuje w Poz. do nas, że nigdy nie kasuje biletów. No, ale tak siedzimy i gadamy sobie, namówiliśmy go i wszystkie mieliśmy skasowane. Kolega idzie skasować, a w tym momencie na przystanku wchodzą kanary. Jaka była mina kumpla, bezcenne Ale jakoś się wyłgał, że dopiero wsiadł i chciał skasować hehe.
Edit; Tak mi się przypomniało. Kiedyś, również z kumplem z ławki wychodziliśmy na religii przez okno (klasa była w piwnicy - parapety były w połowie ściany, tj. zaraz nad ziemią xD). Niezapomniane przeżycie jak potem katechetka wyzywa nas od wysłanników szatana, opętanych itd. Wesoło było.
Jeszcze inna akcja, ale to taka zupełnie przypadkowa - na lekcji plastyki, nauczycielka wyszła na chwile z klasy - dosłownie otworzyła drzwi jak wracała, a lampa nad jej biurkiem ... spadła :O Jakby tam siedziała to jakaś masakra by była. Szczęście w nieszczęściu
wracając do kulinarnych - przypominają mi się dwie akcje:
1. Uczyłam się robić naleśniki (miałam może 7-8 lat). Bardzo chciałam zrobić niespodziankę rodzicom. Niestety - nauka podrzucania skończyła się naleśnikiem przyklejonym do świeżo pomalowanego sufitu. Po kilkunastu minutach stania pod naleśnikiem z patelnią (z nadzieją, że sam spadnie), Jako zaradna dziewczynka wzięłam baaardzo wysoki taboret (już wtedy byłam wzrostu siedzącego psa), szpachelkę i zdrapałam naleśnika z sufitu. Została tłusta plama, więc bez zastanowienia chwyciłam białą plakatówkę i zamalowałam. Po czym z pełnym spokojem dokończyłam smażenie pozostałych naleśników. Rodzice o wszystkim dowiedzieli się wiele lat później, kiedy malując kuchnię ni cholery nie mogli zrozumieć, czemu w tym jednym miejscu nad kuchenką farba się nie chce trzymać i trzeba drapać sufit
Druga akcja - to już z późnych "naście". Znajoma suszyła trawę w kuchni, na patelni. Niestety zapomniała przykryć folią aluminiową. W kuchni krzątała się babcia, która miała dość przytępiony węch (a przy tym suszona trawa dość ładnie pachnie). W pewnym momencie koleżanka zorientowała się, bo zaczęło "pachnieć" w całym domu, a skurzona babcia biegała między pokojami oznajmiając radośnie wszystkim, ze musi umyć ręce, bo taka piękna dziś pogoda na dworze
1. Uczyłam się robić naleśniki (miałam może 7-8 lat). Bardzo chciałam zrobić niespodziankę rodzicom. Niestety - nauka podrzucania skończyła się naleśnikiem przyklejonym do świeżo pomalowanego sufitu. Po kilkunastu minutach stania pod naleśnikiem z patelnią (z nadzieją, że sam spadnie), Jako zaradna dziewczynka wzięłam baaardzo wysoki taboret (już wtedy byłam wzrostu siedzącego psa), szpachelkę i zdrapałam naleśnika z sufitu. Została tłusta plama, więc bez zastanowienia chwyciłam białą plakatówkę i zamalowałam. Po czym z pełnym spokojem dokończyłam smażenie pozostałych naleśników. Rodzice o wszystkim dowiedzieli się wiele lat później, kiedy malując kuchnię ni cholery nie mogli zrozumieć, czemu w tym jednym miejscu nad kuchenką farba się nie chce trzymać i trzeba drapać sufit
Druga akcja - to już z późnych "naście". Znajoma suszyła trawę w kuchni, na patelni. Niestety zapomniała przykryć folią aluminiową. W kuchni krzątała się babcia, która miała dość przytępiony węch (a przy tym suszona trawa dość ładnie pachnie). W pewnym momencie koleżanka zorientowała się, bo zaczęło "pachnieć" w całym domu, a skurzona babcia biegała między pokojami oznajmiając radośnie wszystkim, ze musi umyć ręce, bo taka piękna dziś pogoda na dworze
...mój bohaterlohost pisze:wspolczuje komus kto byl moderatorem gdy ja sie podobnie zachowywalem. od czytania tego szajsu mozg sie lasuje.