Tłucznia pod Kalod

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
AwangardowyKaloryfer
Wałkarz
Posty: 88
Lokalizacja: Dęblin woj. Lubelskie

Tłucznia pod Kalod

Post autor: AwangardowyKaloryfer »

Jest to kontynuacja przygód bohaterów z bitwy w dolinie kwiatów http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=112&t=20593


Kolejny piękny dzień wstawał nad mokradłami Asteraku, promienie porannego słońca oświetlały namioty goblińskiej osady której wodzem był potężny Glazkur "smolny pomiot" który był zdecydowanie najmroczniejszym spośród żyjących tam nocniaków. Jak każdego ranka poszedł on spać aby odpocząć po trudach poniewierania swoich podwładnych podczas nocnych polowań. Położył się w zaciszu swego namiotu po czym zasnął prawie jak małe dziecko. Jednakże potężne wiry magii nie dały mu odpocząć tego ranka, w jego śnie pojawił się Kadokan Włochaty - orkowy szaman, przyjaciel Krzemienia.
-Glazkurze!! Musisz jak najszybciej przybyć do osady Kedara Krwawego, wielkiego szefa czarnych orków, aby dołączyć do jego wyprawy przeciw bretońskim wojskom stacjonującym w lesie Kalod. Gdy pokonacie ludzi, odszukaj magiczną wieże w której mieszka ludziowa kapłanka. Przyprowadź ją do Krzemienia, będzie wiedział co z nią zrobić. Uważaj jednak, bowiem bretońce również będą chcieli przejąć kapłankę. To twoja misja Glazkur!!!!!- Na jego słowa Glazkur cały spocony obudził się. Razem z Krzemieniem postanowili że muszą podołać temu zadaniu albowiem Kadokan nigdy jeszcze się nie mylił. Jednakże żaden z nich nie wykazywał ochoty aby wyruszyć, jako dowódce wyprawy wyznaczyli więc Bodzia - małego lecz dosyć inteligentnego snotlinga.

Gdy Bodzio wraz z nocniakami oraz zapasem grzybków dotarł do osady Kedara Krwawego, zameldował się u Kadokana który był tam miejscowym szamanem.
-Kimże jesteś?!- Spytał Kadokan gdyż spodziewał się przyjścia Glazkura
-Jestem Bodzio, Glazkur przysłał mnie tutaj abym walczył w jego sprawie i wykonał misje!- Mężnie odparł snotling.
-Strachliwy ochłap... No cóż, skoro tu jesteś to możesz nam pomóc. Dołącz do drugiej brygady uderzeniowej, konkretnie do segmentu B. Ja zostaję tutaj, za stary jestem na takie przygody już. - Bodzio skołowany skomplikowanym rozkazem jaki dostał wyszedł z namiotu Kadokana. O dziwo, orkowie Kedara byli zorganizowani lepiej niż niejeden regiment imperialny. Orkowie szykowali się do ataku dość - jak na nich - skrupulatnie. Każdy oddział wiedział gdzie ma się znaleźć podczas starcia. Następnego dnia cała wataha ruszyła. Na przedzie szli najsilniejsi - czarni orkowie, następnie dwa orszaki orków a na szarym końcu - jakby zapomniani - nocniacy wraz z Bodziem. Na wyposażeniu sił Bodzia znajdowało się 70 chłopa oraz dwa rozkładane wyrzutnie goblinów. Po drodze dołączyli do nich jeźdźcy wilków, konkretnie jedenastu. Na przedzie hordy szli najważniejsi i najwięksi spośród orków. Kedar Krwawy dosiadający mechanicznego dzika oraz jego dwaj dowódcy.

Gdy dzień bitwy nadszedł, a wojsko bretońskie zostało zauważone na horyzoncie, wybuchła olbrzymia wrzawa wśród zielonoskórych oddziałów. Wyrzutnie goblinów zostały rozłożone na flankach, wojska zostały podzielone na dwa fronty; lewe skrzydło i prawe, taktyka ta została zastosowana ponieważ pole bitwy było wyraźnie podzielone wielkim lasem na dwie połowy. Na skrzydle prawym stanęło więcej oddziałów o większej wartości bojowej; samce alfa całej hordy - czarni orkowie, cały oddział orków - włóczników wraz z dowódcą czarnych orków, grupa wilczych oraz Bodziowi łucznicy z zapasem fanatyków którzy osłaniali całe skrzydło. Na skrzydle lewym stało zaś mnóstwo nocniaków którym ochoczo przewodził Bodzio, wyposażyli się oni we wszystkie swoje wypasy a w zapasie trzymali dwóch fanatyków. Obok nich ustawili się orkowie którymi przewodził kolejny szef czarnych orków. Ustawili się tam również wilczy. Sam Kedar Krwawy stanął na samym środku. Dopiero gdy wszyscy stanęli na pozycjach zobaczył on swymi małymi, czerwonymi oczkami magiczną wieże stojącą za lasem. Zrozumiał że będzie do niej swoisty wyścig aby przejąć kapłankę. Bodzio wdrapał się na najwyższy ze sztandarów swojego oddziału aby móc dostrzec wojska przeciwnika.
- Majom dużo konnych panie szefie - Krzyknął w stronę Kedara
- Oni rozstawili katapulty duże na wzgórzu! Ogromne som! I konie latające majom, takie także! Jakiś ludziów majom z broniom, na piechtę posuwają się! - Przekazał dowódcy
- Powiedz lepiej ile oni mieć tego końska! - Ryknął Kedar
- Trzy panie szefie oddziały! Ale jeden mały! - Odpowiedział snotling
Kedar odwrócił głowę w stronę wroga, dobył swego olbrzymiego topora i ryknął tak, że nawet w Lustrii słychać go było.
- WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAGH!!!!!

Walka zaczęła się. Gdy bretończycy się modlili, zieloni zaczęli skracać dystans dzielący ich od wieży. Na flance lewej Bodzio wraz ze swym oddziałem ruszyli przed orkami, ponieważ idąc równolegle nie zmieściliby się między lasem a urwiskiem. Wilczy wbiegli zaś na wzgórze z owym urwiskiem. Na flance prawej cała armia ruszyła w szyku, czarni i orkowie za goblinami - łucznikami maszerowali wprost na wieże a wilczy po ich stronie pobiegli przed nich. Kedar stanął po ich lewej aby móc szybko wejść na wieże. Wtedy bretończycy skończyli się modlić do swej Pani i zaczęli ruszać do przodu. Pegazy wzbiły się w powietrze i wylądowały przed wzgórzem z urwiskiem. Konnica z tupotem pobiegła aż do ruin domu leżących tuż przed wojskiem zielonym na flance prawej. Wilczy razem z Kedarem zastawili pułapkę na młodych, niedoświadczonych rycerzy, wilczy wyszli za róg wieży a Kedar czaił się za nią tak aby nie dostrzegli go rycerze. Konni bez wahania zaatakowali wilczych jednak nie zdołali do nich dobiec, Kedar zgodnie z planem wypadł zza wieży i posiekał ich na plasterki. Szef załogi "wystrzeliwywatora goblinów nr 1" wykorzystał położenie pegazów kierując tam swój żywy pocisk i zamieniając dwa z nich w plamę. Maszyna numer 2 prowadziła zaś ostrzał rycerstwa na flance prawej które stało bezczynnie obok ruin, kasując celnie kilku z nich. Na lewej flance pegazy podzieliły się na dwie grupy po jednej sztuce, jeden zaatakował wilczych na wzgórzu a drugi wleciał pomiędzy orków a oddział Bodzia. Sytuacja na prawej flance również szybko się zmieniała, konni którzy do tej pory stali pod ruinami zaatakowali goblińskich łuczników a trzej fanatycy nie ostudzili ich zapędów mimo że zmietli wielu z nich. Konni ci mieli za zadanie przebić się przez gobliny aby dostać się do serca zielonego wojska i podwójną szarżą unicestwić czarnych. po lewej stronie pola walki bohaterski rycerz dosiadający swego dzielnego pegaza zabił ostatniego wilczego, radość jego nie była jednak długo gdyż z nieba spadł na niego skrzeczący goblin zgniatając biedaka do wielkości konserwy rybnej. Jego kompana rozszarpali orkowie a Bodzio na czele oddziału goblinów zaatakował zbrojnych wypuszczając po drodze fanatyków którzy zmiękczyli chłopów przed starciem. W tym czasie Kedar wdrapał się na wieże na której zastał piękną kapłankę która na jego widok natychmiast poczęła uciekać lecz olbrzymi ork wyperswadował jej to z głowy za pomocą topora. Jednak gdy chłopi obsługujący nieskuteczne dotąd trebusze zobaczyli go trzymającego ogłuszoną kapłankę natychmiast otworzyli ogień w stronę wieży a Pani Jeziora tym razem pomogła im podczas strzału więc bez trudu zdołali trafić i ciężko zranić Kerada. Konni przełamali się przez łuczników i z mocą podwójnej szarży uderzyli z rumorem czarnych, orkowa elita przetrzymała szarże konnicy a wilczy wsparli ich atakując rycerzy od boku. Orkowy szef z drugiego oddziału orków obok czarnych wszedł na wieże aby zamienić się miejscem z Kedarem który był już naprawdę w ciężkim stanie. Dowódcy armii udało się dojść do swego wiernego wierzchowca czekającego pod wieżą i uciec na nim do lasu. Waleczne gobliny Bodzia wytłukli chłopów niemal bez strat a niedobitki uciekając w popłochu rozbiły się o ścianę urwiska. Konnica walcząca z czarnymi wykazywała się niemałą odwagą dając popalić potężnym orkom, paladyn będący w jednym z oddziałów konnych wyzwał na pojedynek szefa czarnych. Po naprawdę imponującej wymianie ciosów czarny padł na ziemie z przebitym torsem. Jednak jego kompani nie zauważyli nawet jego braku gdyż byli zajęci zaciekłą walką z rycerstwem. Obie strony były niezwykle zdeterminowane, mimo iż czarni byli znacznie wolniejsi i wyprowadzali ataki mniej zwinniej niż konni, to nadrabiali to grubą, odporną na ciosy skórą oraz niezwykle ciężkimi pancerzami które zdawały się być nie do przebicia. Szeregi zarówno zielonoskórych jak i rycerstwa szybko topniały. Zdawało się, że walka ta będzie się toczyć do całkowitej anihilacji jednej ze stron, jednakże gdy generał wojsk bretońskich spostrzegł iż kapłanka została wyniesiona z wieży i nie da się już jej uratować, dał sygnał do odwrotu. Reszta sił królestwa wycofała się zanim zdezorientowana horda zdołała się obejrzeć.

Gdy słońce zachodziło już na tle ciągnących się niemal w nieskończoność pasm lasów i wzgórz, wszyscy dowódcy zielonych zebrali się przy ognisku, nie zabrakło tam nawet Bodzia.
- Nie wiedziałem ja że te bretońce to som takie dobre w uciekaniu - Zażartował Kedar, na jego słowa wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
- Nie wiedziałem też że ktoś mniejszy i słabszy nawet od goblina może tak dobrze dowodzić i bić - Powiedział klepiąc Bodzia po ramieniu co niemal nie pozbawiło malca płuc.
- Dobrze że bitka zakończona, wy gobliny możecie wracać sobie do domu. Ja razem z moimi chopakami zrobimy tym ludziom takie Waaagh że się do końca tysiąclecia wezmą i się nie pozbierajom! - Zakrzyknął Kedar.
Całą noc cała horda razem śmiała się, żartowała, jadła i była jedzona aż do rana.



Bitwa była na 2000 pkt.
Bretonia vs Orkowie i Gobliny
Walka ze scenariuszem przejęcia wieży i utrzymania jej do końca gry.
Raport może nieco chaotyczny ale może komuś się spodoba.
http://www.demland.info/dem/
Potężna dawka całkiem sporych ilości psów naraz (to wcale nie reklama)

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Odnoszę dziwne wrażenie, że orkowy i bretoński dowódca zamienili się mózgami na czas tej bitwy...
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Orkowie i gobliny bez większych wad wymowy? Dziwnie ;) No i zbyt zorganizowani... jakie do cholery segmenty? :D jedna wielka zielona horda, ot co! :)
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Nie napisałeś, że 2 oddział wilczych został zarżnięty pomimo ich ataku od boku.
2 dowódca również stracił 2 z 3 woundów.
Jak pisać raport to trochę dokładniej.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

AwangardowyKaloryfer
Wałkarz
Posty: 88
Lokalizacja: Dęblin woj. Lubelskie

Post autor: AwangardowyKaloryfer »

Nie napisałem także nic o łucznikach oraz o kilku innych rzeczach które wydarzyły się podczas walki, nie sądzę jednak że obniża to jakość raportu dla tych, którzy owej walki nie widzieli.
http://www.demland.info/dem/
Potężna dawka całkiem sporych ilości psów naraz (to wcale nie reklama)

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Opis samej walki mógłby być trochę lepszy.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Arbiter Elegancji
Niszczyciel Światów
Posty: 4808
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Arbiter Elegancji »

Ogólnie jest kilka błędów, szkoda że nie ma zdjęć :|
Ale =D> że chciało ci się napisać raport.
Barbarossa pisze:Piszesz o pozytywnych wypowiedziach ludzi z Heelenhammera, którzy "zjedli zęby na WFB" - sorry, ale zęby na WFB to zjadłem ja, a to są angielscy gracze, których wiele razy bez problemów rozjeżdżaliśmy bo nigdy nie ogarniali na takim poziomie, jak top w Polsce. Ci ludzie nie są dla mnie ekspertami, to leszcze z podcastem..

ODPOWIEDZ