Niezwykli
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
- Kapitan Hak
- Bosman
- Posty: 1041
- Lokalizacja: z krańca świata
- Kontakt:
...albo zapuszczasz brodę i swoje własne, kochane, mieszkanko.
Dobranoc!
Dobranoc!
Nietykalny pisze:NIE perManentny (stały-jednolity)!tylko PerNamentny!!! - np makijaż!



- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Wchodzę na temat po JEDNYM DNIU nieobecności i widzę cztery strony pierdolenia, przez które odechciewa się przebijać.
Tym samym okres, kiedy byłem temu tematowi życzliwy i broniłem go przed zamknięciem lub rozwaleniem, uznaję za zamknięty
Tym samym okres, kiedy byłem temu tematowi życzliwy i broniłem go przed zamknięciem lub rozwaleniem, uznaję za zamknięty

Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl

A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
PS. Hak, ja też w tym teście mam "The Cap'n". Odpowiedzi prowadzące do maksymalnie pirackiego wyniku były tak wyraźne, że aż wstyd 

Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl

A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
W South Elmsall odwrotnie. Jakbyś spał przy otwartym oknie, to byś się utopił. Ale ogólnie ciężko coś w Anglii powiedzieć o pogodzie, jednego dnia cieplusieńko, za dwie godziny deszcz i 10 stopni.b_sk pisze:W Londynie przez ostatnie dwa dni było strasznie parno akurat, w nocy przy otwartym oknie spałem.
Lidder pisze:To akurat proste - chodzi o podwyżki cen.-There's something large & nurgle-y coming first
Dokładnie to samo!Wchodzę na temat po JEDNYM DNIU nieobecności i widzę cztery strony pierdolenia, przez które odechciewa się przebijać.

A tak btw, to o czym teraz gawędzicie ?

Tak się zastanawiam meine Freunde Skavenblight (wybacz mi kalanie tak pięknego języka jak niemiecki, od trzech lat się go nie uczę ale będę, obiecuję) po cholerę mi papier o skończeniu angielskiego odpowiednika matury skoro i tak i tak zostałem przyjęty na uniwerek a w przyszłości on mi nic nie zmieni..."tata kazał skończyć a mógłbym być w domu 2,5 tygodnia wcześniej".
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
mam podobne wrażenia co do egzaminów.Skavenblight pisze:Biedny Fanatyku... przeciwstawiaj Ty się rodzicom, co? bo aż mi się czasem smutno czyta...
Mam takie wrażenie, że cienko jutro będzie na egzaminie.
Oraz, że komuś stało się coś złego.
Przeciwstawiać się?
"To jest dla Twojego dobra"
"Jak coś się zaczęło to trzeba to skończyć"
"To tylko 2,5 tygodnia"
"A co byś robił w domu"
"Tak długo to robiłeś to skończ"
Jak się przeciwstawiać takim argumentom?
Już raz próbowałem. Ciekawie się to skończyło...
Ostatnia próba przekonania góry że nie jestem przygotowany do 2 z 3 egzaminów bo mi nauczyciele nie pomogli i kazali po prostu "czytać" bez wyjaśniania gdzie w prawie cywilnym i w historii jest to niczym woda dla ryby spełzła na niczym - powiedziano mi że jestem leń i mam pracować i nawet całą noc - a złe zdrowie to moja wina.
Idę złożyć podanie o rozstrzelanie. Tak to jest jak sobie rodzice ubzdurają że dziecko ma iść na najlepszy uniwerek i być the best.
100 % nienawiści.
Ostatnia próba przekonania góry że nie jestem przygotowany do 2 z 3 egzaminów bo mi nauczyciele nie pomogli i kazali po prostu "czytać" bez wyjaśniania gdzie w prawie cywilnym i w historii jest to niczym woda dla ryby spełzła na niczym - powiedziano mi że jestem leń i mam pracować i nawet całą noc - a złe zdrowie to moja wina.
Idę złożyć podanie o rozstrzelanie. Tak to jest jak sobie rodzice ubzdurają że dziecko ma iść na najlepszy uniwerek i być the best.
100 % nienawiści.
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Fa-na-ty-ku!
Władza rodzicielska jest albo rozsądna i właściwa [10% przypadków], jak u Haka w domu - i wtedy różnice zdań da się załatwić po ludzku, kompromisem...
albo jest kompletnie walnięta i wtedy podkopy pod nią należy zacząć robić już w 14-15 roku życia. Daje efekty gdzieś koło 18-19. Generalnie koło matury masz już spokój.
Wierzaj mi, wiem co mówię.
Władza rodzicielska jest albo rozsądna i właściwa [10% przypadków], jak u Haka w domu - i wtedy różnice zdań da się załatwić po ludzku, kompromisem...
albo jest kompletnie walnięta i wtedy podkopy pod nią należy zacząć robić już w 14-15 roku życia. Daje efekty gdzieś koło 18-19. Generalnie koło matury masz już spokój.
Wierzaj mi, wiem co mówię.
Czytam, czytam i tak sobie myślę... dobrze jest mieć to swoje małe mieszkanko!
Dziwią mnie trochę te wasze problemy z rodzicami.
W sumie skoro coś się zaczęło, to warto skończyć (2.5 tygodnia to niedużo, w porównaniu z czasem, który poświęciłeś na naukę).
Zdrowie - ok, ale masz chłopie niecałe 18 lat! Całe życie przed Tobą, a każdy moment jest dobry, by zdobywać doświadczenie, zwłaszcza jak najwcześniej.
W tym sensie Twoi rodzice mają 100% racji. Wiadomo - każdy chciałby, by jego dziecko było najlepsze, ale nie ma w tym nic złego zwłaszcza, gdy łoży na edukację swojej latorośli.
To naprawdę trzeba umieć cenić, choć czasem przychodzi to po latach.
Ja dopiero niedawno zacząłem doceniać, że rodzice pchali mnie na kursy, obozy żeglarskie, namawiali bym kończył specjalizacje, które zacząłem.
Najgorsze byłoby, gdyby matce czy ojcu wystarczała przeciętność dziecka: nie chce się rozwijać - to nie, jego wola, ma prawo...
Współczuję takich rodziców, bo ich obowiązkiem jest, prócz opieki i wsparcia - motywować do parcia naprzód i rozwijania się.
Pozdrawiam!

Dziwią mnie trochę te wasze problemy z rodzicami.
W sumie skoro coś się zaczęło, to warto skończyć (2.5 tygodnia to niedużo, w porównaniu z czasem, który poświęciłeś na naukę).
Zdrowie - ok, ale masz chłopie niecałe 18 lat! Całe życie przed Tobą, a każdy moment jest dobry, by zdobywać doświadczenie, zwłaszcza jak najwcześniej.
W tym sensie Twoi rodzice mają 100% racji. Wiadomo - każdy chciałby, by jego dziecko było najlepsze, ale nie ma w tym nic złego zwłaszcza, gdy łoży na edukację swojej latorośli.
To naprawdę trzeba umieć cenić, choć czasem przychodzi to po latach.
Ja dopiero niedawno zacząłem doceniać, że rodzice pchali mnie na kursy, obozy żeglarskie, namawiali bym kończył specjalizacje, które zacząłem.
Najgorsze byłoby, gdyby matce czy ojcu wystarczała przeciętność dziecka: nie chce się rozwijać - to nie, jego wola, ma prawo...
Współczuję takich rodziców, bo ich obowiązkiem jest, prócz opieki i wsparcia - motywować do parcia naprzód i rozwijania się.
Pozdrawiam!
Rodzice maja motywowac, a nie zmuszac, a to różnicaMate pisze:
W tym sensie Twoi rodzice mają 100% racji. Wiadomo - każdy chciałby, by jego dziecko było najlepsze, ale nie ma w tym nic złego zwłaszcza, gdy łoży na edukację swojej latorośli.
To naprawdę trzeba umieć cenić, choć czasem przychodzi to po latach.
Ja dopiero niedawno zacząłem doceniać, że rodzice pchali mnie na kursy, obozy żeglarskie, namawiali bym kończył specjalizacje, które zacząłem.
Najgorsze byłoby, gdyby matce czy ojcu wystarczała przeciętność dziecka: nie chce się rozwijać - to nie, jego wola, ma prawo...
Współczuję takich rodziców, bo ich obowiązkiem jest, prócz opieki i wsparcia - motywować do parcia naprzód i rozwijania się.
Pozdrawiam!

- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Mate - jeśli ma się normalnych rodziców, to ok. Myślisz, że jak jest u Haka? Dbali o jego rozwój, MOTYWOWALI [a nie zmuszali!] do tego... prócz tego nigdy nie dali mu zapomnieć, że go kochają i że zależy im na jego szczęściu, a nie żeby móc się nim pochwalić jak jakimś gadżetem przed znajomymi. No i tym się różnią normalni rodzice od takich... fanatykowych.
Z moimi inna sprawa jest, tu władza nie ingerowała w takie rzeczy, studia wybierałam sama i nacisków nie było, podobnie jak z liceum i gimnazjum. Aczkolwiek o normalności mówić nie można
Dość, bo sobie humor popsuję, a mam dziś dobry
Najgorszy egzamin za mną. ZDAŁAAAAAAAAAM!
Im mniej się uczę, tym lepiej zdaję. Historia sztuki w sesji zimowej - uczyłam się w sumie chwilkę, zdałam na 3. PNJN - zero nauki, zdałam na 5. Literatura - przejrzane w pośpiechu streszczenie Emilii Galotti i Der Zerbrochene Krug - 4.
Egzamin był przedni. Facet miał humor jak babka z okresem, raz był miły, a raz się darł i wypraszał z sali ludzi, ja już byłam pogodzona z wrześniem, weszłam...
Losuję pytanie i... ulga. "Scharakteryzuj okres Sturm und Drang". Wszystko ładnie mówię, pochodzenie nazwy, lata, przedstawicieli nurtu... w momencie gdy zaczęłam mówić, za oknem rozpętała się burza - to był znak, że okres burzy i naporu znam dobrze
Facet mnie pyta: co pani czytała z tego okresu? Ja mówię: No, Goethego "Cierpienia młodego Wertera" no i jeszcze Fausta [nie miałam pojęcia, kiedy napisał Fausta, cholerny Goethe wchodził na 3 epoki literackie chyba], a Schillera to czytałam, ale nie z tego okresu, Wilhelma Tella, Odę do radości i Rękawiczkę.
- A jakiś dramat Schillera z tego okresu pani czytała?
- Eee... nie.
No to "Cierpienia". Kto to była Lotta, co czuła do Wertera, jak zareagowała na jego śmierć itd. Wszystko to wiedziałam, bo lubiłam bardzo tę lekturę [niech się schowa, kto jej nie lubił! czyli 99% ludzi na tym forum, którzy skończyli liceum
]. Facet zadowolony, i zaczyna dalej.
- Co pani czytała Buechnera?
- Eeee... nic. [oczywiście cała rozmowa po niemiecku].
- A Heinego?
- Eeee... nic.
- A jakich pisarzy dwudziestego wieku pani zna?
- Eee... Kafka, Mann...
- A Manna co pani czytała?
- Śmierć w Wenecji.
- A może pani o tym mówić?
- Średnio.
- A Kafki?
- Proces.
- Nie spytam pani z Procesu, bo jest pani już trzecią osobą, która mi o nim dziś mówi. Chciałbym pani postawić coś więcej niż ta mierna trójka, ale pani nic nie zna! Z czego ja mam panią pytać?
- Może, eee... z eposów średniowiecznych?
- No dobrze [rezygnacja], co pani czytała? ["aha, pewnie czytała tylko Pieśń o Nibelungach, jak wszyscy!"]
- Nibelungenlied i Parzivala.
- Parzivala? O! To panią z tego spytam.
I dalej - kto to była Herzeloyde, jak wychowywała syna, jak to się skończyło. Coś tam ściemniłam i wyszło nie tak, jak trzeba, ale generalnie sprawiłam wrażenie, że wiem o co chodzi [Parzival zresztą jest świetny i naprawdę polecam, jak ktoś lubi fantasy
].
- No dobrze. Postawię pani 4, ale pani wiedza jest jak ser szwajcarski, w którym jest więcej dziur niż sera do jedzenia.
Tym sposobem, nie ucząc się NIC, zdałam najgorszy egzamin na 4.
Więcej szczęścia niż rozumu!
Jak zawsze na tych studiach
Z moimi inna sprawa jest, tu władza nie ingerowała w takie rzeczy, studia wybierałam sama i nacisków nie było, podobnie jak z liceum i gimnazjum. Aczkolwiek o normalności mówić nie można

Dość, bo sobie humor popsuję, a mam dziś dobry

Najgorszy egzamin za mną. ZDAŁAAAAAAAAAM!
Im mniej się uczę, tym lepiej zdaję. Historia sztuki w sesji zimowej - uczyłam się w sumie chwilkę, zdałam na 3. PNJN - zero nauki, zdałam na 5. Literatura - przejrzane w pośpiechu streszczenie Emilii Galotti i Der Zerbrochene Krug - 4.
Egzamin był przedni. Facet miał humor jak babka z okresem, raz był miły, a raz się darł i wypraszał z sali ludzi, ja już byłam pogodzona z wrześniem, weszłam...
Losuję pytanie i... ulga. "Scharakteryzuj okres Sturm und Drang". Wszystko ładnie mówię, pochodzenie nazwy, lata, przedstawicieli nurtu... w momencie gdy zaczęłam mówić, za oknem rozpętała się burza - to był znak, że okres burzy i naporu znam dobrze

- A jakiś dramat Schillera z tego okresu pani czytała?
- Eee... nie.
No to "Cierpienia". Kto to była Lotta, co czuła do Wertera, jak zareagowała na jego śmierć itd. Wszystko to wiedziałam, bo lubiłam bardzo tę lekturę [niech się schowa, kto jej nie lubił! czyli 99% ludzi na tym forum, którzy skończyli liceum

- Co pani czytała Buechnera?
- Eeee... nic. [oczywiście cała rozmowa po niemiecku].
- A Heinego?
- Eeee... nic.
- A jakich pisarzy dwudziestego wieku pani zna?
- Eee... Kafka, Mann...
- A Manna co pani czytała?
- Śmierć w Wenecji.
- A może pani o tym mówić?
- Średnio.
- A Kafki?
- Proces.
- Nie spytam pani z Procesu, bo jest pani już trzecią osobą, która mi o nim dziś mówi. Chciałbym pani postawić coś więcej niż ta mierna trójka, ale pani nic nie zna! Z czego ja mam panią pytać?
- Może, eee... z eposów średniowiecznych?
- No dobrze [rezygnacja], co pani czytała? ["aha, pewnie czytała tylko Pieśń o Nibelungach, jak wszyscy!"]
- Nibelungenlied i Parzivala.
- Parzivala? O! To panią z tego spytam.
I dalej - kto to była Herzeloyde, jak wychowywała syna, jak to się skończyło. Coś tam ściemniłam i wyszło nie tak, jak trzeba, ale generalnie sprawiłam wrażenie, że wiem o co chodzi [Parzival zresztą jest świetny i naprawdę polecam, jak ktoś lubi fantasy

- No dobrze. Postawię pani 4, ale pani wiedza jest jak ser szwajcarski, w którym jest więcej dziur niż sera do jedzenia.
Tym sposobem, nie ucząc się NIC, zdałam najgorszy egzamin na 4.
Więcej szczęścia niż rozumu!

Jak zawsze na tych studiach
