Weltschmerz na Lewej Flance - 24.09
Re: Weltschmertz na Lewej Flance - 24.09
Jako, że takie dziwne głosy mnie dochodzą - special characters są niedopuszczalni - tak gwoli ścisłości i jasności...
Od nas 2 graczy odpada, Murimi oraz Zgred.
Reszta się nie da, i będzie
Reszta się nie da, i będzie
Hej,
to my dziękujemy za spotkanie i dobre towarzystwo!
Poniżej wyniki:
1. Qba - 49 pkt
2. White Lion - 46 pkt
3. Kowal - 44 pkt
4. Kanadian - 44 pkt
5. Bastor - 40 pkt
6. Kubencjusz - 39 pkt
7. Dżekblek - 38 pkt
8. Ninalove -34 pkt
9. Ukalez - 33 pkt
10. Valdee - 33 pkt
11. Niki - 32 pkt
12. Spięty - 24 pkt
13. Coobe - 21 pkt
14. Konrad - 20 pkt
15. Tomocerus - 19 pkt
16. Bilu - 16 pkt
17. Izu - 7 pkt
18. Zieleniak - 2 pkt
Jeszcze raz dzięki za przybycie i zapraszamy w grudniu!
to my dziękujemy za spotkanie i dobre towarzystwo!
Poniżej wyniki:
1. Qba - 49 pkt
2. White Lion - 46 pkt
3. Kowal - 44 pkt
4. Kanadian - 44 pkt
5. Bastor - 40 pkt
6. Kubencjusz - 39 pkt
7. Dżekblek - 38 pkt
8. Ninalove -34 pkt
9. Ukalez - 33 pkt
10. Valdee - 33 pkt
11. Niki - 32 pkt
12. Spięty - 24 pkt
13. Coobe - 21 pkt
14. Konrad - 20 pkt
15. Tomocerus - 19 pkt
16. Bilu - 16 pkt
17. Izu - 7 pkt
18. Zieleniak - 2 pkt
Jeszcze raz dzięki za przybycie i zapraszamy w grudniu!
Dziękuję za turniej. Gratulacje dla zwycięzcy
Dziękuję przeciwnikom za superfajne bitwy A trafiłem bardzo fajnie, z DE grałem bodajże 2 raz w życiu a 1 na obecną edycję i była ona całkiem wyrównana. Z dwarfami udało się ugrać remis a z tą armią zawsze mam pod górkę. No i HE, także dość rzadki przeciwnik - własciwie ostatnio grywam tylko z Ukalezem i udało się też wygrać choć gra bardzo zacięta i przeciwnik wymagający. Żadnej bitwy nie przegrałem, z każdej jestem zadowolony.
Dziękuję przeciwnikom za superfajne bitwy A trafiłem bardzo fajnie, z DE grałem bodajże 2 raz w życiu a 1 na obecną edycję i była ona całkiem wyrównana. Z dwarfami udało się ugrać remis a z tą armią zawsze mam pod górkę. No i HE, także dość rzadki przeciwnik - własciwie ostatnio grywam tylko z Ukalezem i udało się też wygrać choć gra bardzo zacięta i przeciwnik wymagający. Żadnej bitwy nie przegrałem, z każdej jestem zadowolony.
Ja również dziękuję za fajny turniej!
Jak zwykle atmosfera zajebiaszcza, tosty pyszne, gry fajne i bez spinek...
Dobrego humoru nie popsuła mi nawet bitwa z Qbą - zupełny kabaret.
Ale Lady Luck to czasem straszna franca Ale w TEJ bitwie pokazała, że potrafi czasem wspiąć się na naprawdę niespotykany poziom qrestwa...
Tak czy siak - udało się się wyrwać 5 miejsce. Not bad...
Jak zwykle atmosfera zajebiaszcza, tosty pyszne, gry fajne i bez spinek...
Dobrego humoru nie popsuła mi nawet bitwa z Qbą - zupełny kabaret.
Ale Lady Luck to czasem straszna franca Ale w TEJ bitwie pokazała, że potrafi czasem wspiąć się na naprawdę niespotykany poziom qrestwa...
Tak czy siak - udało się się wyrwać 5 miejsce. Not bad...
- White Lion
- Kretozord
- Posty: 1883
- Lokalizacja: Kielecki Klub Bitewny "Kieł"
Co prawda od rana byłem na zbijaczach gorączki i biły ze mnie zadziwiające ilości potu jak na nieumarłego ale i tak nieźle poszło
Czas na raporciki:
1 bitwa - Spięty z WE
15-20 łuczników z płonącą szmatą
11 i 12 driad
2x 4 treekiny
5 war dancerów
5 wildów
Duża czarka z Lifem
BSB z hodą
Rzut na zaczynanie wygrałem chyba ja.
Spięty ciekawie wrzucił na swoją prawą flankę oba oddziały kinów, war dancerów i jedne driady, a drugie driady i wildów na lewą flankę.
Sprytnie ale ja i tak twardo na środku w jednej kupie wystawiłem swoje pruchna.
Jedynie Bloodki z Hellfire tanecznym krokiem zaczęły zbliżać się do skupiska dużych drzew pozostając jednak w bezpiecznej dla siebie odległości.
W mojej fazie magii byłem bliski skończenia gry bo rzuciłem na 2 kostkach Ifkę, i na tabeli Miscasta walnąłem 2x2 czyli wciąganie.
Na szczęście wsadzony za pasek spodni piorunochron mnie ocalił zmieniając wynik chyba na 6 lub 7
Spięty od razu wypuścił Hodę w moje spirit hosty i zadał chyba z 9 ran - nieźle. Jestem w miarę ograny z WE więc wiem kiedy bezpiecznie mogę zignorować Wildów i tak tym razem zrobiłem puszczając w drugiej turze moje ghoule przed samotne driady. Popychaczka i ognia
Jednoceśnie moich 2 eteryków wyskoczyło z oddziałów biegnąć już bez strachu przed Hodą na łuczników z BSB i czarką.
Trzeci eteryk został do kontrowania War Dancerów przy Bloodach.
Wynik combatu niestety oczywisty, driady uciekły a ja w tym momencie okazałem się straszną świnią bo rzuciłem 2x6 na gonienie i wpadłem w łuczników z bohaterami. A miałem do nich przynajmniej 11 cali.
Bardzo za to przepraszam Spięty bo to było czyste chamstwo z mojej strony.
Tak więc już w drugiej turze Spiętego praktycznie gra się skończyła.
Trochę się jeszcze poszachowaliśmy na flance z drzewami, ale w końcu uzyskując odpowiednie ustawienie zmasakrowałem jedne kiny blokując resztę szarżą wrighta na war dancerów.
Co prawda rundę później driady zjadły mojego wrighta ale zdążył ubić 3 tancerzy.
Wszystko było by w porządku ale zrobiłem mały błąd - nie wziąłem pod uwagę możliwej szarży jednych kinów na hordę moich ghouli z generałem i Spięty mnie niemile zaskoczył wbijając mi się w generała 4ką ustawioną 2x2 kinów.
Na szczęście miałem dobrą pozycję obronną na krawędzi odziału i tylko 2 kiny mogły po mnie bić.
Mój generał swoimi 6 bohaterskimi atakami rozkroił 1 drzewo i były raczej małe szanse żeby 6 ataków z s5 go rozkroiło (trafiali na 5+ i przebijali na 4+) ale i tak chwila strachu była
Na szczęście wbili tylko 1 ranę więc w swojej turze wbiłem od boku bloodów kończąc walkę.
Zostawiliśmy honorowo jednego Wild Ridersa i skończyliśmy grę uznając że dalej nie ma sensu ciągnąć.
Wynik 20:0
____________________________________________________________________
2 bitwa - Kowal z Imperium
2x mortar
2x cannon
1x fajerwerki
2x10 kusz
25 masochistów
10 gwardii
2x5 traperów z łukami
Arcymag z Fire
BSB
Arcykapłan na koniku w wersji puszka-max
2x mali inżynierowie
Rzut na zaczynanie wygrał Kowal.
Cóż bitwa raczej bez niespodziewanych zwrotów akcji.
Cała artyleria w jednym rogu.
Reszta oddziałów spowalniająca mnie.
Poza tym że oddałem Bloodków po zjedzeniu jednych traperów i gwardii to większych błędów chyba nie popełniłem. Niestety za dużo na pościg rzucili i dostali od boku masochistów.
Powoli szedłem do przodu, nie ryzykując i miscastów wskrzeszałem to co artyleria zabijała.
Ja doszedłem to wypuściłem wrighty z oddziałów w park maszyn i w sumie to był koniec.
Oczywiście pancerna puszka zeżarła mi większość eteryków ale na koniec 5 tury na stole został tylko Arcykapłan i moje nazwijmy to resztki.
Generał uciekła na moje tyły i uznaliśmy że już go gonić nie będę i skończyliśmy bitwę.
Wynik 15:5
____________________________________________________________________
3 bitwa - Qba i jego Szczury
Nareszcie - myślałem że już ze sobą nie zagramy.
Furmanka w monkach
Sztormiaki z storm bannerem
2x slavi
1x runnerzy
Seer na piechotę
BSB w sztormiakach
Abomka - bleeee
Ogólnie wesoła bitwa.
W sumie to nie ważne ogólne ruchy wojsk.
Ja wygrałem rzut na zaczynanie. Wiedziałem że abomy łatwo nie złapię moimi bloodkami bo postawił ją na środku a na środku stołu stały jakieś ruiny z dziwnymi zasadami których nie do końca rozumiałem.
Ruszyłem wszystkim do przodu wystawiając wilki na abomę a za nimi uśmiechając się ghoulami. Qba na to poszedł i przez kilka tur tłukliśmy się z Abomką, Frumanką i moimi turbo wskrzeszanymi Ghoulami aż wreszcie padły
Na szczęście już w pierwszej swojej turze Qba zrobił błąd. Zostawił pomiędzy oddziałami slavów tyle miejsca że moje Bloodki dały radę przejść.
Dzięki temu już w drugiej swojej turze postawiłem przed sztormiakami moich bloodków.
Jak to mówią - rogal na twarzy i popychaczka.
Qba również uśmiechnięty ją zdispelował.
Na co ja jeszcze bardziej uśmiechnięty - recast :) i tylko obserwuję jak uśmiech schodzi z twarzy Qby naprawdę Qba ten widok był bezcenny i wynagrodził mi z góry twoje późniejsze rzuty. Wiem że już następnym razem będziesz pamiętał że ten czar można recastować.
Tak czy siak jeszcze ze dwa razy go zdispelował (w tym raz scrollem) a potem wszedłem.
Cóż uznałem że już koniec bitwy ale zapomniałem że oprócz nas dwóch grają tu jeszcze kostki.
Tak więc Seer bez żadnej ochrony oprócz charmed shielda dostał ode mnie na dzień dobry 6 ataków z 7 siły oraz 2 od koni z S4.
Cóż.... nie wiem jak to się stało ale weszły tylko 2 rany.... #$%#$^$%^%$@
Na pocieszenie zmiotłem BSB ale nie znające dobrego wychowania szczury ustały.
Cóż tura Qby.
Wiedziałem że się wyleczy chowanym w worku u seera browarem ale wiedziałem też że mam tylko 1 zadanie na tą turę. Zdispelować Skitterlapa
Cóż .... czasem jedno zadanie to za dużo... ifka i koniec menda uciekła. Na szczęście nie zaryzykował wrzucenia się do walki - Aboma, Furmana i Ghoule więc wszedł do slavów.
Na pocieszenie zjadłem Sztormoszczury i wyleciałem bloodkami za stół.
Moja tura. Zreformowałem drugą hordę ghouli z generałem i popchnąłem na slavów. Niestety dał flee. Co prawda stał obok obeliska impassable a za nim było niewiele miejsca ale oczywiście rzucił tyle aby się idealnie zmieścić pomiędzy obeliskiem a końcem stołu.
O testach niebezpiecznego terenu zapomnieliśmy ale raczej nie miało by to wpływu.
Cóż pozostał na szczęście w zasięgu moich bloodków którzy wyszli zza stołu. Niestety tutaj moje zmęczenie wzięło górę i nawet 4ty tego dnia Ibuprom nie pomógł.
Dałem się otumanić a mówiąc dosadnie sam się zwałowałem.
Odległość pomiędzy moimi bloodkami a uciekającymi szczurami była jakieś 7 cali.
Niestety nagle pojawiło się jakiś dwóch kolesi którzy zaczęli mnie i Qbie wmawiać że nie mogę zaszarżować bo musi mi wystarczyć ruchu na wheela.
To jest oczywiste że w 8edycji nie ma znaczenia wheel podczas szarży ale wmówili mi że szarżuję jak przy losowym ruchu - jak mi starczy żebym się zetknął z wrogiem to jest szarża, jak nie to nie.
Byłem już tak zmęczony że przeczytałem tylko skrócony opis czaru na Magic Reference zamiast sięgnąć do armybooka i się z nimi zgodziłem....@#@!$#@$@#!!!!!!!!!!!!$#T#$%
a opis czaru brzmi ".... it can charge up to 8`..."
Czyli normalna szarża. A więc wheel podczas niej !!SIĘ NIE LICZY!! do zasięgu szarży.
Tak jak przy normalnej szarży - sprawdzamy zasięg i jak jest to jest - koniec.
Cóż trudno mój błąd. więcej go nie powtórzę :>
Jeszcze nie było wszystko stracone bo zostały mi 4 kostki a Qbie 1
W mojej głowie powstał przebrzydły iście szatański lub nawet godny samego Nagasha plan.
Z 2 kostek rzucam Raise Dead .... i z 2 popychaczkę i koniec On musi zrobić flee i jest poza planszą..
Rzuciłem 2x1 i koniec planu
Tura Qby - nadal wiedziałem że mam szansę go zabić. Znowu liczło się zebrania uciekających slavów z seerem oraz dispell Skitterlapa.
Oczywiście się zebrał pomimo braku bonusu za szeregi.
No i zeżarł wszystkie tokeny nie dając mi szansy na dispela...
Skończyliśmy w 4 turze stwierdzając że on swoim ostatnim klockiem i ledwie żywą abomą nie będzie podchodził i ja też ryzykować już nie chciałem.
Wynik 11:9
____________________________________________________________________
Ale moralnie i tak się czuję zwycięzcą bo bez tego myku z popychaczką była by maska.
A tych dwóch "uczynnych" to ja jeszcze kiedyś dorwę. Niech ja ich zobaczę na drugim końcu stołu.
Tak czy siak dzięki za grę. Zasadniczo brak spinek, pyszne tosty i świetną atmosferę !
Za miesiąc mam nadzieję że widzimy się w Radomiu a listopad rezerwujemy na Kielce
p.s. przypominam Qba że na odchodnym obiecałeś przysłać za drugie miejsce mrożone tosty
Czas na raporciki:
1 bitwa - Spięty z WE
15-20 łuczników z płonącą szmatą
11 i 12 driad
2x 4 treekiny
5 war dancerów
5 wildów
Duża czarka z Lifem
BSB z hodą
Rzut na zaczynanie wygrałem chyba ja.
Spięty ciekawie wrzucił na swoją prawą flankę oba oddziały kinów, war dancerów i jedne driady, a drugie driady i wildów na lewą flankę.
Sprytnie ale ja i tak twardo na środku w jednej kupie wystawiłem swoje pruchna.
Jedynie Bloodki z Hellfire tanecznym krokiem zaczęły zbliżać się do skupiska dużych drzew pozostając jednak w bezpiecznej dla siebie odległości.
W mojej fazie magii byłem bliski skończenia gry bo rzuciłem na 2 kostkach Ifkę, i na tabeli Miscasta walnąłem 2x2 czyli wciąganie.
Na szczęście wsadzony za pasek spodni piorunochron mnie ocalił zmieniając wynik chyba na 6 lub 7
Spięty od razu wypuścił Hodę w moje spirit hosty i zadał chyba z 9 ran - nieźle. Jestem w miarę ograny z WE więc wiem kiedy bezpiecznie mogę zignorować Wildów i tak tym razem zrobiłem puszczając w drugiej turze moje ghoule przed samotne driady. Popychaczka i ognia
Jednoceśnie moich 2 eteryków wyskoczyło z oddziałów biegnąć już bez strachu przed Hodą na łuczników z BSB i czarką.
Trzeci eteryk został do kontrowania War Dancerów przy Bloodach.
Wynik combatu niestety oczywisty, driady uciekły a ja w tym momencie okazałem się straszną świnią bo rzuciłem 2x6 na gonienie i wpadłem w łuczników z bohaterami. A miałem do nich przynajmniej 11 cali.
Bardzo za to przepraszam Spięty bo to było czyste chamstwo z mojej strony.
Tak więc już w drugiej turze Spiętego praktycznie gra się skończyła.
Trochę się jeszcze poszachowaliśmy na flance z drzewami, ale w końcu uzyskując odpowiednie ustawienie zmasakrowałem jedne kiny blokując resztę szarżą wrighta na war dancerów.
Co prawda rundę później driady zjadły mojego wrighta ale zdążył ubić 3 tancerzy.
Wszystko było by w porządku ale zrobiłem mały błąd - nie wziąłem pod uwagę możliwej szarży jednych kinów na hordę moich ghouli z generałem i Spięty mnie niemile zaskoczył wbijając mi się w generała 4ką ustawioną 2x2 kinów.
Na szczęście miałem dobrą pozycję obronną na krawędzi odziału i tylko 2 kiny mogły po mnie bić.
Mój generał swoimi 6 bohaterskimi atakami rozkroił 1 drzewo i były raczej małe szanse żeby 6 ataków z s5 go rozkroiło (trafiali na 5+ i przebijali na 4+) ale i tak chwila strachu była
Na szczęście wbili tylko 1 ranę więc w swojej turze wbiłem od boku bloodów kończąc walkę.
Zostawiliśmy honorowo jednego Wild Ridersa i skończyliśmy grę uznając że dalej nie ma sensu ciągnąć.
Wynik 20:0
____________________________________________________________________
2 bitwa - Kowal z Imperium
2x mortar
2x cannon
1x fajerwerki
2x10 kusz
25 masochistów
10 gwardii
2x5 traperów z łukami
Arcymag z Fire
BSB
Arcykapłan na koniku w wersji puszka-max
2x mali inżynierowie
Rzut na zaczynanie wygrał Kowal.
Cóż bitwa raczej bez niespodziewanych zwrotów akcji.
Cała artyleria w jednym rogu.
Reszta oddziałów spowalniająca mnie.
Poza tym że oddałem Bloodków po zjedzeniu jednych traperów i gwardii to większych błędów chyba nie popełniłem. Niestety za dużo na pościg rzucili i dostali od boku masochistów.
Powoli szedłem do przodu, nie ryzykując i miscastów wskrzeszałem to co artyleria zabijała.
Ja doszedłem to wypuściłem wrighty z oddziałów w park maszyn i w sumie to był koniec.
Oczywiście pancerna puszka zeżarła mi większość eteryków ale na koniec 5 tury na stole został tylko Arcykapłan i moje nazwijmy to resztki.
Generał uciekła na moje tyły i uznaliśmy że już go gonić nie będę i skończyliśmy bitwę.
Wynik 15:5
____________________________________________________________________
3 bitwa - Qba i jego Szczury
Nareszcie - myślałem że już ze sobą nie zagramy.
Furmanka w monkach
Sztormiaki z storm bannerem
2x slavi
1x runnerzy
Seer na piechotę
BSB w sztormiakach
Abomka - bleeee
Ogólnie wesoła bitwa.
W sumie to nie ważne ogólne ruchy wojsk.
Ja wygrałem rzut na zaczynanie. Wiedziałem że abomy łatwo nie złapię moimi bloodkami bo postawił ją na środku a na środku stołu stały jakieś ruiny z dziwnymi zasadami których nie do końca rozumiałem.
Ruszyłem wszystkim do przodu wystawiając wilki na abomę a za nimi uśmiechając się ghoulami. Qba na to poszedł i przez kilka tur tłukliśmy się z Abomką, Frumanką i moimi turbo wskrzeszanymi Ghoulami aż wreszcie padły
Na szczęście już w pierwszej swojej turze Qba zrobił błąd. Zostawił pomiędzy oddziałami slavów tyle miejsca że moje Bloodki dały radę przejść.
Dzięki temu już w drugiej swojej turze postawiłem przed sztormiakami moich bloodków.
Jak to mówią - rogal na twarzy i popychaczka.
Qba również uśmiechnięty ją zdispelował.
Na co ja jeszcze bardziej uśmiechnięty - recast :) i tylko obserwuję jak uśmiech schodzi z twarzy Qby naprawdę Qba ten widok był bezcenny i wynagrodził mi z góry twoje późniejsze rzuty. Wiem że już następnym razem będziesz pamiętał że ten czar można recastować.
Tak czy siak jeszcze ze dwa razy go zdispelował (w tym raz scrollem) a potem wszedłem.
Cóż uznałem że już koniec bitwy ale zapomniałem że oprócz nas dwóch grają tu jeszcze kostki.
Tak więc Seer bez żadnej ochrony oprócz charmed shielda dostał ode mnie na dzień dobry 6 ataków z 7 siły oraz 2 od koni z S4.
Cóż.... nie wiem jak to się stało ale weszły tylko 2 rany.... #$%#$^$%^%$@
Na pocieszenie zmiotłem BSB ale nie znające dobrego wychowania szczury ustały.
Cóż tura Qby.
Wiedziałem że się wyleczy chowanym w worku u seera browarem ale wiedziałem też że mam tylko 1 zadanie na tą turę. Zdispelować Skitterlapa
Cóż .... czasem jedno zadanie to za dużo... ifka i koniec menda uciekła. Na szczęście nie zaryzykował wrzucenia się do walki - Aboma, Furmana i Ghoule więc wszedł do slavów.
Na pocieszenie zjadłem Sztormoszczury i wyleciałem bloodkami za stół.
Moja tura. Zreformowałem drugą hordę ghouli z generałem i popchnąłem na slavów. Niestety dał flee. Co prawda stał obok obeliska impassable a za nim było niewiele miejsca ale oczywiście rzucił tyle aby się idealnie zmieścić pomiędzy obeliskiem a końcem stołu.
O testach niebezpiecznego terenu zapomnieliśmy ale raczej nie miało by to wpływu.
Cóż pozostał na szczęście w zasięgu moich bloodków którzy wyszli zza stołu. Niestety tutaj moje zmęczenie wzięło górę i nawet 4ty tego dnia Ibuprom nie pomógł.
Dałem się otumanić a mówiąc dosadnie sam się zwałowałem.
Odległość pomiędzy moimi bloodkami a uciekającymi szczurami była jakieś 7 cali.
Niestety nagle pojawiło się jakiś dwóch kolesi którzy zaczęli mnie i Qbie wmawiać że nie mogę zaszarżować bo musi mi wystarczyć ruchu na wheela.
To jest oczywiste że w 8edycji nie ma znaczenia wheel podczas szarży ale wmówili mi że szarżuję jak przy losowym ruchu - jak mi starczy żebym się zetknął z wrogiem to jest szarża, jak nie to nie.
Byłem już tak zmęczony że przeczytałem tylko skrócony opis czaru na Magic Reference zamiast sięgnąć do armybooka i się z nimi zgodziłem....@#@!$#@$@#!!!!!!!!!!!!$#T#$%
a opis czaru brzmi ".... it can charge up to 8`..."
Czyli normalna szarża. A więc wheel podczas niej !!SIĘ NIE LICZY!! do zasięgu szarży.
Tak jak przy normalnej szarży - sprawdzamy zasięg i jak jest to jest - koniec.
Cóż trudno mój błąd. więcej go nie powtórzę :>
Jeszcze nie było wszystko stracone bo zostały mi 4 kostki a Qbie 1
W mojej głowie powstał przebrzydły iście szatański lub nawet godny samego Nagasha plan.
Z 2 kostek rzucam Raise Dead .... i z 2 popychaczkę i koniec On musi zrobić flee i jest poza planszą..
Rzuciłem 2x1 i koniec planu
Tura Qby - nadal wiedziałem że mam szansę go zabić. Znowu liczło się zebrania uciekających slavów z seerem oraz dispell Skitterlapa.
Oczywiście się zebrał pomimo braku bonusu za szeregi.
No i zeżarł wszystkie tokeny nie dając mi szansy na dispela...
Skończyliśmy w 4 turze stwierdzając że on swoim ostatnim klockiem i ledwie żywą abomą nie będzie podchodził i ja też ryzykować już nie chciałem.
Wynik 11:9
____________________________________________________________________
Ale moralnie i tak się czuję zwycięzcą bo bez tego myku z popychaczką była by maska.
A tych dwóch "uczynnych" to ja jeszcze kiedyś dorwę. Niech ja ich zobaczę na drugim końcu stołu.
Tak czy siak dzięki za grę. Zasadniczo brak spinek, pyszne tosty i świetną atmosferę !
Za miesiąc mam nadzieję że widzimy się w Radomiu a listopad rezerwujemy na Kielce
p.s. przypominam Qba że na odchodnym obiecałeś przysłać za drugie miejsce mrożone tosty
- White Lion
- Kretozord
- Posty: 1883
- Lokalizacja: Kielecki Klub Bitewny "Kieł"
niech będą zatem mrożone
ok dodatkowe 400pkt trochę by zmieniło
Pozatym jakbyś w 3 turze stracił seera to dalsze 3 by się mogły inaczej potoczyć.
Rewanż z przyjemnością
ok dodatkowe 400pkt trochę by zmieniło
Pozatym jakbyś w 3 turze stracił seera to dalsze 3 by się mogły inaczej potoczyć.
Rewanż z przyjemnością
Moje bitewki:
Pierwsza bitwa - Lizaki/Konrad Dubiel
2x skinki (10)
1x skinki (12)
1x chameleony (6)
1x Priest na Enginie
1x Slan
1x Temple (bodaj 20)
1x Saurusy (20)
1x Salamandry (2)
Przeciwnik zaczynał - i już w pierwszej turze duży błąd. Szykując się na oplucie mojego sfinksa - nieopatrznie podstawił się pod szarże carionow. Co prawda było tam ze 17-18" ale na 3d6 wykręcenie 8 nie jest niczym niezwykłym. Resztę podciągnął delikatnie. No i zapluł mi scoutującą konnicę.
W mojej oczywiście szarża carionami (doszła) na salki i ostrzał po skinkach.
Ostrzał i magia plewna - ale cariony złamały sali, dogoniły i wklepały.
W kolejnej rundzie zapluł mi 2 cariony ze skinków i chameleonów i rozpoczął przyczajone podejście pod moje linie obronne poświęcając 2 regimenty skinków na próbę oplucia mojego świniaka (z perspektywą otrzymania 2 pewnych szarż). Oplucie było dość marne - a ich śmierć pewna...
W dodatku spod ziemi wykopali się moi Stalkersi i 5 saurusów rozsypało się w piach.
Oczywiście szarża nowych carionów i sfinksa w skinki. I tu wielkie zdziwienie - z 12 zabiło tylko 10 i ustał to na "oczach węża" - czyli dwie jedynki...
Ten nieprawdopodobny manewr mnie się nie spodobał - bo Temple i Slan stali w idealnym miejscu do tego, że by im wjechać świniakiem w bok - a teraz sam mogłem dostać w carriony i przy pewnym wyniku stracić ich z pola widoczności (przy jednoczesnym niebezpiecznym zbliżeniu się tego walca do mojego hierofanta).
Na szczęście w jego rundzie - powtórzył ten wynik - i na szarżę rzucił 2x1.
W kolejnej rundzie było już pozamiatane:
- stalkersi pokiereszowali Engine'a - został na 1 woundzie... potem łucznicy dobili mu tą jedną ranę... a samotnego skink Priesta rozstrzelała salwa drigiego składu archerów.
Temple dostały świniaka w bok a saurusy drugiego świniaka i rydwany na klatę.
Saurusy utrzymały się przez 3 rundy walki... Temple stały dzielnie - do czasu aż nie dostały w bok szarży stalkerów, w drugi bok 3 rankowego regimentu archerów z KB a od tyłu drugiego świniaka i 2 carrionów.
Kiedy Wielka Żaba w końcu zdechła... Poddał partię.
Tak w zasadzie - to poddało się tylko 2 Temple Guardów - bo reszta jego armii została wyrżnięta do nogi.
20:0 dla mnie. Zdobyłem 2100. Oddałem 142.
Druga bitwa - Skaveny/Qba
2x 40 slavesów
1x Monki z Furmanką
1x Stormverminy
1x Abomka
1x Szarak
1x BSB ze Stormbannerem
1x Guttersi (6)
Rozpa Qby - dla mojej armii fajna. Teren - wręcz wymarzony pod moją armię (Qba musiał podzielić swoją armię na 2 części aby móc obejść Wielką Piramidę i za żadne skarby swoich wielkich hord nie mógłby pomieścić ani po jednej ani po drugiej stronie).
Będzie dobrze...
W pierwszej rundzie full naprzód - Abomka, Guttersi i jeden reg slavesów lewą stroną - reszta prawą (przy czym stormów z szarakiem trzymał trochę z tyłu...)
Guttersi ostrzelali mojego świniaka i zatrute kamyki porysowały świeży lakier na posągu (2 woundy).
W mojej rundzie zaczął się Kabaret... (wiecie taki w stylu "idzie mumia przez pustynię. Zahaczyła bandażem o kaktusa i na początku biegła niemrawo - ale potem się rozkręciła" -> trasparent z napisem <ŚMIECH>).
Ruchy jakie wykonałem nie mają znaczenia - pierwszy czar jaki chciałem rzucić z casketa na 6 kościach, wynik 14 bez IFki. Qba rozproszył.
Drugi rzut - z 3 kości. Ifka.
Rzucam na efekt miscasta - 12... kurde szkoda tak na początku tracić maga...
Od czego mamy przerzut.
Wynik - 2.
Rzucam na woundy - WOUND.
Rzucam na efekt - wessało hierofanta.
Każdy regiment od sypania dostaje woundy - nawet sfinksy!
Potem furmanka szarżuje na moje rydwany i je zjada i wystawia się na szarżę 2 świaniaków - jednego w klatę - drugiego w bok.
Testuję T - na świniaku (T=8) - wynik "6" wound.
Ale nic to - mam w końcu szansę roznieść ten regiment na strzępu.
Trafiam za pierwszym razem thundercrushem - siadło. Dwa przebicia na 2+.
Wynik: 1 i 1...
Trafiam drugim - siadło...
Dwa przebicia na 2+.
Wynik: 1 i 1...
A potem to już nie było po co grać i złożyliśmy z Qbą armie (coś tam jeszcze walczyło - ale nie miało to absolutnie żadnego znaczenia).
/Tu dygresja Qba - na chłodno jak się zastanowiłem to te thundercrushe w furmankę nie mogły wchodzić w rydwan - bo to działa tylko na piechotę. Więc furmany bym nie zdjął - ale Priesta już tak... to tak na przyszłość/
Oczywiście 0:20 dla Qby. Małych punktów nawet nie liczyłem...
Trzecia bitwa - Dwarfy/Coob
Kowadło
Działo
Katapulta
Klocek slayerów
Klocek Hammerersów
Klocek kuszników
Armia wyglądała groźnie.
Niestety - Coob wybrał niewłaściwą stronę stołu... a na tej niewłaściwej stronie wybrał niewłaściwy róg w którym powinien się wystawić.
Szybko przeliczyłem zasięg, szybkość dojścia - i wiedziałem już, że tej bitwy przegrać nie mogę. Wyzwaniem było założenie "maseczki".
I w zasadzie tyle - bitwa totalnie w 100% kontrolowana. Przez 3 rundy sfinksy i rydwany mozolnie zbliżały się do wroga pod osłoną Wielkiej Piramidy - a w tym czasie Casket wykańczał artylerię. Z niewielką pomocą magicznych pocisków z małego Licza.
Po 3 turach nie było już ani katapulty... ani działa... mocno ubyło Hammerersów i trochę kuszników. A kiedy pojawiły się stalkery i zdjęły 4 slayerów - Coob odwrócił się do nich przodem... dopchnął z kowadła... i wpadł w bok ustawionej pod to konnicy.
Plan wykonał w 100% - tylko, że zapomniał że z boku ma rozłożone już do szarży i czekające na taki ruch, rydwany...
W efekcie - jego bohaterska operacja anihilacji stalkerów tylko przyspieszyła moje dojście do jego obrońców. Szarża Sfinksa i rydwanów na bok slayerów - i overrun.
A potem wjazd w hammerersów... masakra... wjazd w kuszników... masakra....
Ale kowadła nie zniszczyłem.
Zrobił to Coob - i jego Lord, który w przypływie gniewu w ostatniej rundzie postanowił je rozwalić sam
W efekcie - równo w 6 rundzie - czysty stół.
Dokładnie tak jak policzyłem w założeniach na początku
20:0 dla mnie. Zdobyłem 2160. Oddałem 304 (bodaj - nie pamiętam końcówki).
W efekcie - 5 miejsce (sam nie wiem jak to się stało bo po drugiej rundzie fura ludzi miała więcej punktów).
Pierwsza bitwa - Lizaki/Konrad Dubiel
2x skinki (10)
1x skinki (12)
1x chameleony (6)
1x Priest na Enginie
1x Slan
1x Temple (bodaj 20)
1x Saurusy (20)
1x Salamandry (2)
Przeciwnik zaczynał - i już w pierwszej turze duży błąd. Szykując się na oplucie mojego sfinksa - nieopatrznie podstawił się pod szarże carionow. Co prawda było tam ze 17-18" ale na 3d6 wykręcenie 8 nie jest niczym niezwykłym. Resztę podciągnął delikatnie. No i zapluł mi scoutującą konnicę.
W mojej oczywiście szarża carionami (doszła) na salki i ostrzał po skinkach.
Ostrzał i magia plewna - ale cariony złamały sali, dogoniły i wklepały.
W kolejnej rundzie zapluł mi 2 cariony ze skinków i chameleonów i rozpoczął przyczajone podejście pod moje linie obronne poświęcając 2 regimenty skinków na próbę oplucia mojego świniaka (z perspektywą otrzymania 2 pewnych szarż). Oplucie było dość marne - a ich śmierć pewna...
W dodatku spod ziemi wykopali się moi Stalkersi i 5 saurusów rozsypało się w piach.
Oczywiście szarża nowych carionów i sfinksa w skinki. I tu wielkie zdziwienie - z 12 zabiło tylko 10 i ustał to na "oczach węża" - czyli dwie jedynki...
Ten nieprawdopodobny manewr mnie się nie spodobał - bo Temple i Slan stali w idealnym miejscu do tego, że by im wjechać świniakiem w bok - a teraz sam mogłem dostać w carriony i przy pewnym wyniku stracić ich z pola widoczności (przy jednoczesnym niebezpiecznym zbliżeniu się tego walca do mojego hierofanta).
Na szczęście w jego rundzie - powtórzył ten wynik - i na szarżę rzucił 2x1.
W kolejnej rundzie było już pozamiatane:
- stalkersi pokiereszowali Engine'a - został na 1 woundzie... potem łucznicy dobili mu tą jedną ranę... a samotnego skink Priesta rozstrzelała salwa drigiego składu archerów.
Temple dostały świniaka w bok a saurusy drugiego świniaka i rydwany na klatę.
Saurusy utrzymały się przez 3 rundy walki... Temple stały dzielnie - do czasu aż nie dostały w bok szarży stalkerów, w drugi bok 3 rankowego regimentu archerów z KB a od tyłu drugiego świniaka i 2 carrionów.
Kiedy Wielka Żaba w końcu zdechła... Poddał partię.
Tak w zasadzie - to poddało się tylko 2 Temple Guardów - bo reszta jego armii została wyrżnięta do nogi.
20:0 dla mnie. Zdobyłem 2100. Oddałem 142.
Druga bitwa - Skaveny/Qba
2x 40 slavesów
1x Monki z Furmanką
1x Stormverminy
1x Abomka
1x Szarak
1x BSB ze Stormbannerem
1x Guttersi (6)
Rozpa Qby - dla mojej armii fajna. Teren - wręcz wymarzony pod moją armię (Qba musiał podzielić swoją armię na 2 części aby móc obejść Wielką Piramidę i za żadne skarby swoich wielkich hord nie mógłby pomieścić ani po jednej ani po drugiej stronie).
Będzie dobrze...
W pierwszej rundzie full naprzód - Abomka, Guttersi i jeden reg slavesów lewą stroną - reszta prawą (przy czym stormów z szarakiem trzymał trochę z tyłu...)
Guttersi ostrzelali mojego świniaka i zatrute kamyki porysowały świeży lakier na posągu (2 woundy).
W mojej rundzie zaczął się Kabaret... (wiecie taki w stylu "idzie mumia przez pustynię. Zahaczyła bandażem o kaktusa i na początku biegła niemrawo - ale potem się rozkręciła" -> trasparent z napisem <ŚMIECH>).
Ruchy jakie wykonałem nie mają znaczenia - pierwszy czar jaki chciałem rzucić z casketa na 6 kościach, wynik 14 bez IFki. Qba rozproszył.
Drugi rzut - z 3 kości. Ifka.
Rzucam na efekt miscasta - 12... kurde szkoda tak na początku tracić maga...
Od czego mamy przerzut.
Wynik - 2.
Rzucam na woundy - WOUND.
Rzucam na efekt - wessało hierofanta.
Każdy regiment od sypania dostaje woundy - nawet sfinksy!
Potem furmanka szarżuje na moje rydwany i je zjada i wystawia się na szarżę 2 świaniaków - jednego w klatę - drugiego w bok.
Testuję T - na świniaku (T=8) - wynik "6" wound.
Ale nic to - mam w końcu szansę roznieść ten regiment na strzępu.
Trafiam za pierwszym razem thundercrushem - siadło. Dwa przebicia na 2+.
Wynik: 1 i 1...
Trafiam drugim - siadło...
Dwa przebicia na 2+.
Wynik: 1 i 1...
A potem to już nie było po co grać i złożyliśmy z Qbą armie (coś tam jeszcze walczyło - ale nie miało to absolutnie żadnego znaczenia).
/Tu dygresja Qba - na chłodno jak się zastanowiłem to te thundercrushe w furmankę nie mogły wchodzić w rydwan - bo to działa tylko na piechotę. Więc furmany bym nie zdjął - ale Priesta już tak... to tak na przyszłość/
Oczywiście 0:20 dla Qby. Małych punktów nawet nie liczyłem...
Trzecia bitwa - Dwarfy/Coob
Kowadło
Działo
Katapulta
Klocek slayerów
Klocek Hammerersów
Klocek kuszników
Armia wyglądała groźnie.
Niestety - Coob wybrał niewłaściwą stronę stołu... a na tej niewłaściwej stronie wybrał niewłaściwy róg w którym powinien się wystawić.
Szybko przeliczyłem zasięg, szybkość dojścia - i wiedziałem już, że tej bitwy przegrać nie mogę. Wyzwaniem było założenie "maseczki".
I w zasadzie tyle - bitwa totalnie w 100% kontrolowana. Przez 3 rundy sfinksy i rydwany mozolnie zbliżały się do wroga pod osłoną Wielkiej Piramidy - a w tym czasie Casket wykańczał artylerię. Z niewielką pomocą magicznych pocisków z małego Licza.
Po 3 turach nie było już ani katapulty... ani działa... mocno ubyło Hammerersów i trochę kuszników. A kiedy pojawiły się stalkery i zdjęły 4 slayerów - Coob odwrócił się do nich przodem... dopchnął z kowadła... i wpadł w bok ustawionej pod to konnicy.
Plan wykonał w 100% - tylko, że zapomniał że z boku ma rozłożone już do szarży i czekające na taki ruch, rydwany...
W efekcie - jego bohaterska operacja anihilacji stalkerów tylko przyspieszyła moje dojście do jego obrońców. Szarża Sfinksa i rydwanów na bok slayerów - i overrun.
A potem wjazd w hammerersów... masakra... wjazd w kuszników... masakra....
Ale kowadła nie zniszczyłem.
Zrobił to Coob - i jego Lord, który w przypływie gniewu w ostatniej rundzie postanowił je rozwalić sam
W efekcie - równo w 6 rundzie - czysty stół.
Dokładnie tak jak policzyłem w założeniach na początku
20:0 dla mnie. Zdobyłem 2160. Oddałem 304 (bodaj - nie pamiętam końcówki).
W efekcie - 5 miejsce (sam nie wiem jak to się stało bo po drugiej rundzie fura ludzi miała więcej punktów).
Zdjęcia z lokalnej prasy:
http://www.hej.mielec.pl/galeria/art2078.html
http://www.hej.mielec.pl/galeria/art2078.html
Wielkie dzięki chłopaki za turniej. Jak zwykle było super. No i pyszne tosty. Kolejnym razem chętnie odwiedzę ponownie Mielec
Mieli do wyboru wojnę, lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.
Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"
I love this game...
Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"
I love this game...
Miałem zamiar opisać bitwy ale jednak umysł mi odmówił posłuszeństwa i nie jestem wstanie nic sklecić sensownego.
Więc dzięki za turniej, było naprawdę świetnie, pewnie do zobaczenia u nas, i na kolejnych imprezach.
Więc dzięki za turniej, było naprawdę świetnie, pewnie do zobaczenia u nas, i na kolejnych imprezach.