DMS 19-20 maja
Re: DMS 19-20 maja
będzie parzyście:)
Barbara pisze:Może nie wszyscy się w tym środowisku lubimy, ale akurat prawie wszyscy się znamy. To że dwóch znajomych da sobie czasem po ryjach nie powinno chyba nikogo dziwić.
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
1. SS I
2. SS 2
3. Koko Euro Spoko
Super wielkie graty dla SS i szczególne dla moich teammateów - Sergio Bombaj Marek Bercik - wyszło nam naprawdę super! Świetny turniej, świetna zabawa, przyzwoity wynik (ale na DMP dla SS1 nie będzie litości!), no i wyszło że ostateczne rozwiązanie kwestii klubowej dominacji na GórnymŚląsku okazało się sprawa wewnętrzną SS! ; ) Dzięki za bitwy Młynkowi (na pewno luźniejsza bitwa ze mną niż z Goblinem ; *), samemu Goblinowi (okrutnisty z Ciebie wałkator, słodkie to ; * ale next time gram z Tobą z kartką!) Dymitrowi (jesteś moim wzorem siły spokoju od dziś ) i kolegom od OK i Emp których imion nie pamiętam, bardzo sympatyczne gry ; )
2. SS 2
3. Koko Euro Spoko
Super wielkie graty dla SS i szczególne dla moich teammateów - Sergio Bombaj Marek Bercik - wyszło nam naprawdę super! Świetny turniej, świetna zabawa, przyzwoity wynik (ale na DMP dla SS1 nie będzie litości!), no i wyszło że ostateczne rozwiązanie kwestii klubowej dominacji na GórnymŚląsku okazało się sprawa wewnętrzną SS! ; ) Dzięki za bitwy Młynkowi (na pewno luźniejsza bitwa ze mną niż z Goblinem ; *), samemu Goblinowi (okrutnisty z Ciebie wałkator, słodkie to ; * ale next time gram z Tobą z kartką!) Dymitrowi (jesteś moim wzorem siły spokoju od dziś ) i kolegom od OK i Emp których imion nie pamiętam, bardzo sympatyczne gry ; )
Ostatnio zmieniony 20 maja 2012, o 18:56 przez QQrydza, łącznie zmieniany 1 raz.
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
-
- Falubaz
- Posty: 1152
Łatwo! Super turniej, dobre towarzystwo i przyjemne gry. Dzięki: Rymarowi, Maryśowi :*, Bercikowi, Młodemu Koconiowi i Arturowi za bitwy. Szybki po rocznej utracie mistrzostwa znów pokazał klasę
No to DMŚ za nami. Super impreza, ogromnie mnie cieszy, że klub porozumiał się ze sklepem Gnom i udało się zorganizować taki turniej, tym bardziej, że gracze Warmachine również komfortowo się rozłożyli. 70 graczy – robi wrażenie.
Przede wszystkim - podziękowania i gratulacje. Dla Laika i reszty klubu 8 Bili za organizację. Nowe stoły, lepsze tereny, naprawdę robi to wrażenie i zmierza ku coraz lepszemu. Za rok myślę że już wszystko będzie zapięte na ostatni guzik, a DMŚ będzie spokojnie mógł się ubiegać w kolejnej edycji o rangę mastera. Na równi podziękowania i gratulacje dla Gnoma, szczególnie dla osoby Romka, który robił za człowieka-orkiestrę: sędzia, org, prowadzący imprezę, a jeszcze do tego mający na głowie całe mnóstwo innych rzeczy, z noszeniem stołów włącznie. Wielki szacunek. Tu również podziękowania dla Artura, który przecież stoi za sklepem Gnom. Mała obsuwa czasowa pierwszego dnia, ale poza tym nic do zarzucenia z mojej strony - darmowe ciasta i woda, zaplecze, posiłki, komp z internetem i drukarką na miejscu: in plus. Uruchomcie tylko nagłośnienie od pierwszego dnia, żeby nie trzeba było zdzierać gardeł. Dobry nacisk na ramy czasowe, ale bez przesadyzmu, choć niektórzy gracze chyba potrzebują po prostu bata, żeby grać w ustalonym czasie. Nie wiem jak spanie, bo miałem inną miejscówę, to już dopowiedzą inni.
Zaraz potem gratulacje dla zwycięzców, bardzo zasłużone miejsce i znakomity wynik. Zresztą, z tego co się orientuję, to zagraliście ze wszystkimi drużynami, które mieliście spotkać na drodze do zwycięstwa. Mieliśmy ambicje obronić tytuł, jest motywacja na przyszłość.
Podziękowania dla drużyny, Panowie, naprawdę udany weekend. Laik-kapitan to właściwy człowiek na właściwym miejscu plus dobry gracz, szkoda ostatniej gry, no ale cóż. Młynek jest niesamowity, jego szczury zjadły 2x krasie przy braku gutterów w rozpie, wychodził pierwszy i napierał. Debelial zrobił swoje, demony dalej są dobrą armią w sprawnych rękach. Artur - to, co zrobiłeś tymi orkami, to po prostu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Armia ma naprawdę potencjał, a Ty mimo małej ilości rozegranych bitew trzymasz poziom.
Podziękowania dla wszystkich, dzięki którym wziąłem udział w turnieju, a szczególnie dla Laika i Marynarza. Tak samo dla Spawna za pomoc.
Podziękowania dla wszystkich teamów za rywalizację, duży ukłon dla moich przeciwników - 5 bitew bez żadnych spin, a wręcz przeciwnie, bardzo wysoka kultura gry i normalna postawa zarówno wtedy, gdy zaginałem statystykę do granic możliwości, jak i wtedy, gdy dostawałem po tyłku. Podziękowania dla Liddera, Marysia i Debeliala za odpowiadanie na pytania co do zasad. Szczególny ukłon dla Sola, ale o tym poniżej.
Mały raport dla ciekawych:
Zagrałem rozpą: slann bsb death, oldblood kowboj i dwóch saurusów na CO, 2x skink - mag, 3x skirmish, saurusy z buta, kohorta skinków z 3 kroxami, 2x terki, 2x kameleony, salki. Rozpiska, klecona dosłownie do ostatniej chwili, naprawdę dała radę. Kowboje to moc, są nie do zdarcia, za te punkty i na te realia gry nie da rady nic więcej wycisnąć. Zebrani w jedną, samodzielną jednostkę, są olbrzymim problemem dla większości armii. Slann to jakość sama w sobie, wsparty skinkami doskonale spełniał swoje zadanie. Heaven doskonale wspiera rozpę, nie da się zignorować błyskawic, a i przerzuty dały radę. Prawda taka, że w kolejnej wersji rozpiski saurusy piesze mogą się nie zmieścić, jeśli znajdę 60 pkt na drugą kohortę z kroxami. Salki wystawiłem 2, w zupełności wystarczyły do moich celów, choć dostałem akurat takie armie, na które albo nie dało rady zastosować komba z obniżaniem LD ze slanna, albo były inne rzeczy do zrobienia w fazie magii.
Jeśli pomylę drużyny graczy albo ksywę/imię, to przepraszam, już w sobotę popołudniu męczył mnie chyba stan podgorączkowy, niedziela też nie była łatwa, a moja kondycja do turniejów - równa zeru.
I bitwa
Zaczęliśmy z SS2 (team Qca w każdym razie), wybrał mnie Marek Bąk grający DoCh: GUO z baleswordem, 3 heraldów khorna (jeden BSB, jeden z firestorm blade), bzyk z całym lorem tzeencha i DS, dwie hordy bloodletterów, 10 horrorów, 2x 5 furii, 2 fiendy slaneesha, 2x3 flamery.
Dostałem przykaz od kapitana, żeby trzymać punkty, to grzecznie to chciałem zrobić, więc defensywnie rozstawiłem się z tyłu. Marek dobrze zagrał, flamery pozbawiły mnie terków do 4 tury. Słabo rzuciłem skinkami, więc fiendy je porozganiały w końcu, słabo. Marek miał chwilę pomroczności jasnej i gdy kowbojami zbitymi w jednostkę wpadłem w jednych bloodletterów, to on odleciał furiami blokującymi kohortę z kroxami gdzieś w siną dal, więc wpadłem tam jeszcze nią od boku. Zatłukłem heralda, przeżyłem fazę, ale potem mimo debuffów zebrałem KB na herosów, a skinkom nie starczyło czasu. Była czwarta tura, musieliśmy kończyć przez długie parowanie. Marek mądrze rozegrał magię, ja 3 razy nie rzuciłem CV na ważne czary slannem i skinkiem, więc gdy już wyszło mi słońce, to czekał na nie scroll.
7:13, drużynowo dostaliśmy do 35 (31 albo 32 z bitew). Przed bitwą Qc pytał czy nie oddamy im po prostu 40:60, heh, opłaciło się im grać i widać, że w porównaniu z poprzednim rokiem zagrali lepiej.
II bitwa
Wylądowaliśmy na ostatnim, 7 stole i zagraliśmy z OKFem. Bardzo w porządku ekipa. Wybrał mnie Marek grajcy VC: wampir lord klepacz (S7, quickblood, ward 4+, AS 3+), nekros lord z domeną wampirzą, mały nekros 2 lvl z death, wampir BSB z wardem na 4+ i AS bodajże 3+, 2 lvl death, 40 ghouli, 40 zombie, około 30 gwardzistów FCG z barrowsem, mortis, corpse cart, 2x psy, 2x baza duchów.
Ja w rogu, trochę defensywnie, bo niepewny jak zagra przeciwnik, on wystawił gwardię na środku stołu, a całą resztę armii w kierunku przeciwległego rogu. Rydwany z tyłu, duszki jakoś z przodu, wiadomo, przeszkadzajki. Marek gwardię postawił 5 w szeregu, z przodu wszyscy herosi, i tak do mnie poszedł. Wpadł w kohortę z kroxami i dwoma kowbojami w 3 turze, w mojej trzeciej dobiłem oldblooda od boku. Ustałem kluczowego breaka na 4 po jego atakach w pierwszej fazie, czas było się odegrać. Dały o sobie znać kroxy i herosi, w drugiej fazie walki zginęli nekromanci, a lord otrzymał dwie rany po zabiciu mi jednego kowboja. Magią wsparłem walkę, minusy do trafień, siły i wytrzymałości, oraz przerzuty jego „6”. Lord wampir padł, BSB musiał przyjąć wyzwanie oldblooda i sczezł był marnie w jedną fazę, zatłuczony jakąś wielką, kościaną pałą W międzyczasie skinki rozprawiły się z mortisem i corpse cartem, a po śmierci generała duchy i wilki się sypnęły, co tylko ułatwiło mi sprawę. Ghoule za późno weszły do walki, bo w 5 turze na bok oldblooda, ale ustałem, skanapkowałem i wyrżnąłem w pień.
20:0, drużyna z dużym zapasem maksimum.
III bitwa
ZKF, zostałem wybrany do mirroru przez Kamila: slann z dodatkowymi kośćmi, całą domeną heaven, przerzutem miscasta i wardem 2+ na ataki zasięgowe, dwa skinki z DS i cube of darkness i sygnaturami, dwóch kowbojów w standardzie – jeden z S6, charmed shield i przerzutami, drugi z dwurakiem, magicznymi poisonami, wardem na magię. Do tego 21 skinków w kohorcie, 25 skinków z 3 kroxami w kohorcie, 3x 10 skinków, 3x 10 kameleonów, 2x3 terradony, 3 salamandry.
Wystawiłem się w miarę ciasno, screenując się swoimi kameleonami. Kamil zaczął, podleciał swoimi kameleonami do strzelania. Odsłonił ostrzałem moją kohortę z kroxami, która rozgoniła denerwujące plujki. Ja w swojej turze wyleciałem do przodu kowbojami zbitymi razem. Zastawił je dwa razy terkami, kombinował dalej kameleonami. Tutaj okazało się, że moje dwa oddziały skinków klepią jego jedne kameleony, a bodajże 7 szarż w fazie odsłoniło mi drogę do jego kohorty bez kroxów, za to z kowbojami i jednym kapłanem. Za cenę oldblooda do końca gry wybiłem herosów (challenge i wojna na sygnaturki z heavena), ale został 1 skink i ustał… Snajperami zabiłem też drugiego szamana, samemu tracąc jedne zwykłe skinki i jedne kameleony. Salki strzeliły w ostatniej turze, zabijając jedne kameleonym, tak to były zajęte polowaniem na inne skinki. Zjadłem też jedne terradony i jeszcze trochę skinków.
Wyszło 13:7 dla mnie, drużyna 62 do przodu. Thalantyr nie sprostał wyzwaniu, nie wbił maski Laikowi, więc nie dostał od nas litrowej flaszki
LD 9 z przerzutem na 3 kościach po obu stronach stołu to jakieś nieporozumienie.
IV bitwa
True Legion, wybrał mnie Undead grający WE: lord mag z life, lord alter z pociskami bez AS, bsb z HoDą, mały mag z DS, 40 łuków, 2x driady, 2x 5 wild riders, 8 tancerzy, 5 waywatcherów, drzewiec.
Undead wystawił się z tyłu, więc ja stanąłem poza jego zasięgiem w pierwszej turze. Zacząłem, pognałem do przodu. Kameleony nie potrafiły wbić ran orłowi, za to weszła w centrum armii przeciwnika kometa (straciłem poziomy na skinku, więc grałem bez komety i błyskawicy łańcuchowej). Kometa urosła do… S9, zabiła jedne łuki, mocno trzepnęła drugie z magami, nie dosięgła niestety drzewca. Kowbojami w końcu stanąłem na pozycji do szarż (szachy z waywatcherami i alterem), zjadłem łuki, zaplułem jednych wildów. Driady przepchnęły osłabioną ostrzałem kohortę z kroxami, a jedna z nich przeżyła ostrzał kameleonów oraz kamyki terków i zatrzymała połowę punktów. Kowbojami po rajdzie zdecydowałem się po reformie na szarżę w drzewca od tyłu, w trzy fazy wbiłem 4 rany i straciłem herosów, co było kiepskie, no ale nie wszystko musi się udać, a akcja wyglądała na pewną. Saurusy dopadły jeszcze jedne łuki. Slann ze snajperek zabił magów i BSB, słońce w drzewca nie wyszło.
Straciłem małych kowbojów, skinki w skirmishu, kohortę, i jedne kameleony. Przeciwnikowi został jeden fast, driady i połowa drugich, alter, waye i drzewo.
15:5, drużyna maks po paru spektakularnych wydarzeniach na stołach ( np. Butanowi wybucha lord klepacz 4lvl na hellsteedzie w pierwszej turze, straszny pech). Drużyna maksimum.
V bitwa
Wylądowaliśmy na 1 stole z szansami na złoto, jeśli drugi stół nie zrobi skrajnego wyniku. Zagraliśmy z SS1, wybrał mnie Solo: seer na dzwonie, bsb z potrójnym marszem, zabójca z browarem i weeping blade, inżynier z brass orbem, inżynier 1lvl z DS, inżynier 2lvl ze scroll of shielding i shadow magnet trinket, 40 stormów ze sztormówą, 3x 40 slaves, 5+1 gratów, działo, abominacja, doomwheel, 2x 5 gutterów z procami i poisonem.
Kapitan kazał, to zagrałem defensywnie, cofając się głęboko w strefę. Działo wybuchło przy pierwszym strzale, abominacja po 2 turze stała jakieś 6-7 cali od moich linii, a ja nie wyszedłem niczym, żeby zaszarżować w doomwheela za górką. Zastawiłem oba bydlaki skinkami z plujkami, wbiłem w abomkę 5, a w kółko 4 rany (tutaj najpierw strzeliłem, a potem chciałem czarować, przeciwnik stwierdził tylko „powtórz fazy we właściwej kolejności”, co zrobiłem i wszystko było ok). Solo wjechał w screen, z overruna wypadł za stół. Wrócił w swojej, wpadł w saurusy i je zjadł do 5 tury. W międzyczasie rozgonił/rozbił mi skinki i terki, w końcu złapał też slavami z gościem z brass orbem salamandry, ale ich zjadłem.
Tutaj okazało się, że abominacja i doomwheel nie mogły wpaść w slanna w tej samej turze po wyjściu zza planszy (ruchy przymusowe to początek fazy, zza planszy powraca się w remaining moves, co potwierdziły niezależnie 3 osoby). Solo po dżentelmeńsku podał mi rękę, cofnęliśmy grę o połowę, ponownie wstawiliśmy slanna z saurusami i szamanem na stół (!) i rozegraliśmy moją fazę magii żeby sprawdzić, czy abominacja przeżyje (pół godziny do końca bitwy). Nie przeżyła, kółko pojechało gdzie indziej, zjadło mi jeszcze wraz ze slavami i plagą kohortę, ale spadło z błyskawicy. Herosami wpadłem na wystawiony bok dzwonu, głupio straciłem jednego małego kowboja pojedynczym rzutem (dostał wcześniej ranę z czegoś tam), drugi… przeżył ataki zabójcy i go zarżnął, ale zginął z obszarówki z lore of plage, mój lord w końcu nie zdał breaka w mojej turze i zwiał, a Solo wygonił go za stół w swojej. Do tego 3 razy zabrakło mi jednego oczka do rozproszenia czarów: plagi i scorchów, co dopełniło obrazu gry.
Wielki szacunek, Solo, każdy wielu innych kombinuje jak koń pod górę, a Ty wszystko od A do Z w porządku – od zapisywania tokenów, przez rany na modelach, przez normalne podejście do sytuacji spornych/niejasnych, normalne zapytanie sędziego w razie potrzeby, po akcję z cofaniem połowy gry z pewnej maski do przodu na wielką niewiadomą. Tym bardziej, że między naszymi drużynami było duże ciśnienie, akcja Laika i Łukasza Koconia (mam nadzieję, że obędzie się bez formowych przepychanek), spinka między Arturem a Waszym graczem bretonii o wynik rzutu na miscasta (Artur zgodził się przerzucić wynik 7 po jakimś niedomówieniu i jego mag lord spadł w bodajże pierwszej turze), nerwówka na reszcie stołów. Wielki ukłon za opanowanie i podejście, za próbę rozwiązywania problemów na innych stołach, za normalność – pewnie, obaj zabluźniliśmy na kości w pewnym momencie, ale to nic niezwykłego. Ciągnie się za Tobą hmmm „zła sława”, nie wiem – może z mroczniejszych czasów Twojego turniejowania, ale pokazujesz na każdym kroku, że już żadną miarą nie przystaje ona do Ciebie. Potwierdzasz tylko zdanie, które wyrobiłem sobie o Tobie na poprzednim DMŚ, kiedy zagrałem z Tobą pierwszy raz. I przy okazji – dobry rewanż za tamtą grę z Twojej strony, liczę na kolejne spotkanie.
6:14, drużynowo 35, spadek na jakieś dalsze miejsce.
Akcji Laika i Łukasza Koconia nie skomentuję inaczej jak – jeśli Solo i ja mogliśmy w naszej pokręconej bitwie, to Wy też mieliście podać sobie ręce, dojść do porozumienia i grać dalej. Obaj jesteście sobie winni i obaj uparci jak muły przy grze w plastikowe ludziki o metalowe krążki oraz blaszany, pozłacany i przerośnięty kufel, żeby nie powiedzieć nic obraźliwego.
Zebrałem 61 punktów z bitew, drużynowo w miarę ok, choć osobiście chyba poniżej oczekiwań, ale wychodzi nieogranie.
Jednym zdaniem – naprawdę udany weekend, liczę na powtórkę za rok, obiecuję skończyć malować armię i uzupełnić WYSIWYG.
PS. Roman znalazł puchar?
P.P.S. Czy ktoś zna losy OKFu po nocnej imprezie?
Przede wszystkim - podziękowania i gratulacje. Dla Laika i reszty klubu 8 Bili za organizację. Nowe stoły, lepsze tereny, naprawdę robi to wrażenie i zmierza ku coraz lepszemu. Za rok myślę że już wszystko będzie zapięte na ostatni guzik, a DMŚ będzie spokojnie mógł się ubiegać w kolejnej edycji o rangę mastera. Na równi podziękowania i gratulacje dla Gnoma, szczególnie dla osoby Romka, który robił za człowieka-orkiestrę: sędzia, org, prowadzący imprezę, a jeszcze do tego mający na głowie całe mnóstwo innych rzeczy, z noszeniem stołów włącznie. Wielki szacunek. Tu również podziękowania dla Artura, który przecież stoi za sklepem Gnom. Mała obsuwa czasowa pierwszego dnia, ale poza tym nic do zarzucenia z mojej strony - darmowe ciasta i woda, zaplecze, posiłki, komp z internetem i drukarką na miejscu: in plus. Uruchomcie tylko nagłośnienie od pierwszego dnia, żeby nie trzeba było zdzierać gardeł. Dobry nacisk na ramy czasowe, ale bez przesadyzmu, choć niektórzy gracze chyba potrzebują po prostu bata, żeby grać w ustalonym czasie. Nie wiem jak spanie, bo miałem inną miejscówę, to już dopowiedzą inni.
Zaraz potem gratulacje dla zwycięzców, bardzo zasłużone miejsce i znakomity wynik. Zresztą, z tego co się orientuję, to zagraliście ze wszystkimi drużynami, które mieliście spotkać na drodze do zwycięstwa. Mieliśmy ambicje obronić tytuł, jest motywacja na przyszłość.
Podziękowania dla drużyny, Panowie, naprawdę udany weekend. Laik-kapitan to właściwy człowiek na właściwym miejscu plus dobry gracz, szkoda ostatniej gry, no ale cóż. Młynek jest niesamowity, jego szczury zjadły 2x krasie przy braku gutterów w rozpie, wychodził pierwszy i napierał. Debelial zrobił swoje, demony dalej są dobrą armią w sprawnych rękach. Artur - to, co zrobiłeś tymi orkami, to po prostu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Armia ma naprawdę potencjał, a Ty mimo małej ilości rozegranych bitew trzymasz poziom.
Podziękowania dla wszystkich, dzięki którym wziąłem udział w turnieju, a szczególnie dla Laika i Marynarza. Tak samo dla Spawna za pomoc.
Podziękowania dla wszystkich teamów za rywalizację, duży ukłon dla moich przeciwników - 5 bitew bez żadnych spin, a wręcz przeciwnie, bardzo wysoka kultura gry i normalna postawa zarówno wtedy, gdy zaginałem statystykę do granic możliwości, jak i wtedy, gdy dostawałem po tyłku. Podziękowania dla Liddera, Marysia i Debeliala za odpowiadanie na pytania co do zasad. Szczególny ukłon dla Sola, ale o tym poniżej.
Mały raport dla ciekawych:
Zagrałem rozpą: slann bsb death, oldblood kowboj i dwóch saurusów na CO, 2x skink - mag, 3x skirmish, saurusy z buta, kohorta skinków z 3 kroxami, 2x terki, 2x kameleony, salki. Rozpiska, klecona dosłownie do ostatniej chwili, naprawdę dała radę. Kowboje to moc, są nie do zdarcia, za te punkty i na te realia gry nie da rady nic więcej wycisnąć. Zebrani w jedną, samodzielną jednostkę, są olbrzymim problemem dla większości armii. Slann to jakość sama w sobie, wsparty skinkami doskonale spełniał swoje zadanie. Heaven doskonale wspiera rozpę, nie da się zignorować błyskawic, a i przerzuty dały radę. Prawda taka, że w kolejnej wersji rozpiski saurusy piesze mogą się nie zmieścić, jeśli znajdę 60 pkt na drugą kohortę z kroxami. Salki wystawiłem 2, w zupełności wystarczyły do moich celów, choć dostałem akurat takie armie, na które albo nie dało rady zastosować komba z obniżaniem LD ze slanna, albo były inne rzeczy do zrobienia w fazie magii.
Jeśli pomylę drużyny graczy albo ksywę/imię, to przepraszam, już w sobotę popołudniu męczył mnie chyba stan podgorączkowy, niedziela też nie była łatwa, a moja kondycja do turniejów - równa zeru.
I bitwa
Zaczęliśmy z SS2 (team Qca w każdym razie), wybrał mnie Marek Bąk grający DoCh: GUO z baleswordem, 3 heraldów khorna (jeden BSB, jeden z firestorm blade), bzyk z całym lorem tzeencha i DS, dwie hordy bloodletterów, 10 horrorów, 2x 5 furii, 2 fiendy slaneesha, 2x3 flamery.
Dostałem przykaz od kapitana, żeby trzymać punkty, to grzecznie to chciałem zrobić, więc defensywnie rozstawiłem się z tyłu. Marek dobrze zagrał, flamery pozbawiły mnie terków do 4 tury. Słabo rzuciłem skinkami, więc fiendy je porozganiały w końcu, słabo. Marek miał chwilę pomroczności jasnej i gdy kowbojami zbitymi w jednostkę wpadłem w jednych bloodletterów, to on odleciał furiami blokującymi kohortę z kroxami gdzieś w siną dal, więc wpadłem tam jeszcze nią od boku. Zatłukłem heralda, przeżyłem fazę, ale potem mimo debuffów zebrałem KB na herosów, a skinkom nie starczyło czasu. Była czwarta tura, musieliśmy kończyć przez długie parowanie. Marek mądrze rozegrał magię, ja 3 razy nie rzuciłem CV na ważne czary slannem i skinkiem, więc gdy już wyszło mi słońce, to czekał na nie scroll.
7:13, drużynowo dostaliśmy do 35 (31 albo 32 z bitew). Przed bitwą Qc pytał czy nie oddamy im po prostu 40:60, heh, opłaciło się im grać i widać, że w porównaniu z poprzednim rokiem zagrali lepiej.
II bitwa
Wylądowaliśmy na ostatnim, 7 stole i zagraliśmy z OKFem. Bardzo w porządku ekipa. Wybrał mnie Marek grajcy VC: wampir lord klepacz (S7, quickblood, ward 4+, AS 3+), nekros lord z domeną wampirzą, mały nekros 2 lvl z death, wampir BSB z wardem na 4+ i AS bodajże 3+, 2 lvl death, 40 ghouli, 40 zombie, około 30 gwardzistów FCG z barrowsem, mortis, corpse cart, 2x psy, 2x baza duchów.
Ja w rogu, trochę defensywnie, bo niepewny jak zagra przeciwnik, on wystawił gwardię na środku stołu, a całą resztę armii w kierunku przeciwległego rogu. Rydwany z tyłu, duszki jakoś z przodu, wiadomo, przeszkadzajki. Marek gwardię postawił 5 w szeregu, z przodu wszyscy herosi, i tak do mnie poszedł. Wpadł w kohortę z kroxami i dwoma kowbojami w 3 turze, w mojej trzeciej dobiłem oldblooda od boku. Ustałem kluczowego breaka na 4 po jego atakach w pierwszej fazie, czas było się odegrać. Dały o sobie znać kroxy i herosi, w drugiej fazie walki zginęli nekromanci, a lord otrzymał dwie rany po zabiciu mi jednego kowboja. Magią wsparłem walkę, minusy do trafień, siły i wytrzymałości, oraz przerzuty jego „6”. Lord wampir padł, BSB musiał przyjąć wyzwanie oldblooda i sczezł był marnie w jedną fazę, zatłuczony jakąś wielką, kościaną pałą W międzyczasie skinki rozprawiły się z mortisem i corpse cartem, a po śmierci generała duchy i wilki się sypnęły, co tylko ułatwiło mi sprawę. Ghoule za późno weszły do walki, bo w 5 turze na bok oldblooda, ale ustałem, skanapkowałem i wyrżnąłem w pień.
20:0, drużyna z dużym zapasem maksimum.
III bitwa
ZKF, zostałem wybrany do mirroru przez Kamila: slann z dodatkowymi kośćmi, całą domeną heaven, przerzutem miscasta i wardem 2+ na ataki zasięgowe, dwa skinki z DS i cube of darkness i sygnaturami, dwóch kowbojów w standardzie – jeden z S6, charmed shield i przerzutami, drugi z dwurakiem, magicznymi poisonami, wardem na magię. Do tego 21 skinków w kohorcie, 25 skinków z 3 kroxami w kohorcie, 3x 10 skinków, 3x 10 kameleonów, 2x3 terradony, 3 salamandry.
Wystawiłem się w miarę ciasno, screenując się swoimi kameleonami. Kamil zaczął, podleciał swoimi kameleonami do strzelania. Odsłonił ostrzałem moją kohortę z kroxami, która rozgoniła denerwujące plujki. Ja w swojej turze wyleciałem do przodu kowbojami zbitymi razem. Zastawił je dwa razy terkami, kombinował dalej kameleonami. Tutaj okazało się, że moje dwa oddziały skinków klepią jego jedne kameleony, a bodajże 7 szarż w fazie odsłoniło mi drogę do jego kohorty bez kroxów, za to z kowbojami i jednym kapłanem. Za cenę oldblooda do końca gry wybiłem herosów (challenge i wojna na sygnaturki z heavena), ale został 1 skink i ustał… Snajperami zabiłem też drugiego szamana, samemu tracąc jedne zwykłe skinki i jedne kameleony. Salki strzeliły w ostatniej turze, zabijając jedne kameleonym, tak to były zajęte polowaniem na inne skinki. Zjadłem też jedne terradony i jeszcze trochę skinków.
Wyszło 13:7 dla mnie, drużyna 62 do przodu. Thalantyr nie sprostał wyzwaniu, nie wbił maski Laikowi, więc nie dostał od nas litrowej flaszki
LD 9 z przerzutem na 3 kościach po obu stronach stołu to jakieś nieporozumienie.
IV bitwa
True Legion, wybrał mnie Undead grający WE: lord mag z life, lord alter z pociskami bez AS, bsb z HoDą, mały mag z DS, 40 łuków, 2x driady, 2x 5 wild riders, 8 tancerzy, 5 waywatcherów, drzewiec.
Undead wystawił się z tyłu, więc ja stanąłem poza jego zasięgiem w pierwszej turze. Zacząłem, pognałem do przodu. Kameleony nie potrafiły wbić ran orłowi, za to weszła w centrum armii przeciwnika kometa (straciłem poziomy na skinku, więc grałem bez komety i błyskawicy łańcuchowej). Kometa urosła do… S9, zabiła jedne łuki, mocno trzepnęła drugie z magami, nie dosięgła niestety drzewca. Kowbojami w końcu stanąłem na pozycji do szarż (szachy z waywatcherami i alterem), zjadłem łuki, zaplułem jednych wildów. Driady przepchnęły osłabioną ostrzałem kohortę z kroxami, a jedna z nich przeżyła ostrzał kameleonów oraz kamyki terków i zatrzymała połowę punktów. Kowbojami po rajdzie zdecydowałem się po reformie na szarżę w drzewca od tyłu, w trzy fazy wbiłem 4 rany i straciłem herosów, co było kiepskie, no ale nie wszystko musi się udać, a akcja wyglądała na pewną. Saurusy dopadły jeszcze jedne łuki. Slann ze snajperek zabił magów i BSB, słońce w drzewca nie wyszło.
Straciłem małych kowbojów, skinki w skirmishu, kohortę, i jedne kameleony. Przeciwnikowi został jeden fast, driady i połowa drugich, alter, waye i drzewo.
15:5, drużyna maks po paru spektakularnych wydarzeniach na stołach ( np. Butanowi wybucha lord klepacz 4lvl na hellsteedzie w pierwszej turze, straszny pech). Drużyna maksimum.
V bitwa
Wylądowaliśmy na 1 stole z szansami na złoto, jeśli drugi stół nie zrobi skrajnego wyniku. Zagraliśmy z SS1, wybrał mnie Solo: seer na dzwonie, bsb z potrójnym marszem, zabójca z browarem i weeping blade, inżynier z brass orbem, inżynier 1lvl z DS, inżynier 2lvl ze scroll of shielding i shadow magnet trinket, 40 stormów ze sztormówą, 3x 40 slaves, 5+1 gratów, działo, abominacja, doomwheel, 2x 5 gutterów z procami i poisonem.
Kapitan kazał, to zagrałem defensywnie, cofając się głęboko w strefę. Działo wybuchło przy pierwszym strzale, abominacja po 2 turze stała jakieś 6-7 cali od moich linii, a ja nie wyszedłem niczym, żeby zaszarżować w doomwheela za górką. Zastawiłem oba bydlaki skinkami z plujkami, wbiłem w abomkę 5, a w kółko 4 rany (tutaj najpierw strzeliłem, a potem chciałem czarować, przeciwnik stwierdził tylko „powtórz fazy we właściwej kolejności”, co zrobiłem i wszystko było ok). Solo wjechał w screen, z overruna wypadł za stół. Wrócił w swojej, wpadł w saurusy i je zjadł do 5 tury. W międzyczasie rozgonił/rozbił mi skinki i terki, w końcu złapał też slavami z gościem z brass orbem salamandry, ale ich zjadłem.
Tutaj okazało się, że abominacja i doomwheel nie mogły wpaść w slanna w tej samej turze po wyjściu zza planszy (ruchy przymusowe to początek fazy, zza planszy powraca się w remaining moves, co potwierdziły niezależnie 3 osoby). Solo po dżentelmeńsku podał mi rękę, cofnęliśmy grę o połowę, ponownie wstawiliśmy slanna z saurusami i szamanem na stół (!) i rozegraliśmy moją fazę magii żeby sprawdzić, czy abominacja przeżyje (pół godziny do końca bitwy). Nie przeżyła, kółko pojechało gdzie indziej, zjadło mi jeszcze wraz ze slavami i plagą kohortę, ale spadło z błyskawicy. Herosami wpadłem na wystawiony bok dzwonu, głupio straciłem jednego małego kowboja pojedynczym rzutem (dostał wcześniej ranę z czegoś tam), drugi… przeżył ataki zabójcy i go zarżnął, ale zginął z obszarówki z lore of plage, mój lord w końcu nie zdał breaka w mojej turze i zwiał, a Solo wygonił go za stół w swojej. Do tego 3 razy zabrakło mi jednego oczka do rozproszenia czarów: plagi i scorchów, co dopełniło obrazu gry.
Wielki szacunek, Solo, każdy wielu innych kombinuje jak koń pod górę, a Ty wszystko od A do Z w porządku – od zapisywania tokenów, przez rany na modelach, przez normalne podejście do sytuacji spornych/niejasnych, normalne zapytanie sędziego w razie potrzeby, po akcję z cofaniem połowy gry z pewnej maski do przodu na wielką niewiadomą. Tym bardziej, że między naszymi drużynami było duże ciśnienie, akcja Laika i Łukasza Koconia (mam nadzieję, że obędzie się bez formowych przepychanek), spinka między Arturem a Waszym graczem bretonii o wynik rzutu na miscasta (Artur zgodził się przerzucić wynik 7 po jakimś niedomówieniu i jego mag lord spadł w bodajże pierwszej turze), nerwówka na reszcie stołów. Wielki ukłon za opanowanie i podejście, za próbę rozwiązywania problemów na innych stołach, za normalność – pewnie, obaj zabluźniliśmy na kości w pewnym momencie, ale to nic niezwykłego. Ciągnie się za Tobą hmmm „zła sława”, nie wiem – może z mroczniejszych czasów Twojego turniejowania, ale pokazujesz na każdym kroku, że już żadną miarą nie przystaje ona do Ciebie. Potwierdzasz tylko zdanie, które wyrobiłem sobie o Tobie na poprzednim DMŚ, kiedy zagrałem z Tobą pierwszy raz. I przy okazji – dobry rewanż za tamtą grę z Twojej strony, liczę na kolejne spotkanie.
6:14, drużynowo 35, spadek na jakieś dalsze miejsce.
Akcji Laika i Łukasza Koconia nie skomentuję inaczej jak – jeśli Solo i ja mogliśmy w naszej pokręconej bitwie, to Wy też mieliście podać sobie ręce, dojść do porozumienia i grać dalej. Obaj jesteście sobie winni i obaj uparci jak muły przy grze w plastikowe ludziki o metalowe krążki oraz blaszany, pozłacany i przerośnięty kufel, żeby nie powiedzieć nic obraźliwego.
Zebrałem 61 punktów z bitew, drużynowo w miarę ok, choć osobiście chyba poniżej oczekiwań, ale wychodzi nieogranie.
Jednym zdaniem – naprawdę udany weekend, liczę na powtórkę za rok, obiecuję skończyć malować armię i uzupełnić WYSIWYG.
PS. Roman znalazł puchar?
P.P.S. Czy ktoś zna losy OKFu po nocnej imprezie?
www.marnadrukarnia.com - druki 3D i turnieje.
-
- Falubaz
- Posty: 1152
Spinki żadnej nie było, mag nie wybuchł tylko stracił 2 czary, a ifek Artur rzucił jeszcze kilka w tej bitwieMyth pisze: spinka między Arturem a Waszym graczem bretonii o wynik rzutu na miscasta (Artur zgodził się przerzucić wynik 7 po jakimś niedomówieniu i jego mag lord spadł w bodajże pierwszej turze),
Przy okazji - Suchy jestem, Myth myślałem ze się znamy
Ostatnio zmieniony 20 maja 2012, o 21:39 przez Bretonnian, łącznie zmieniany 1 raz.
będą jakieś fotki ?
” Rozejrzyj się dookoła. Zobaczysz ludzi, bez których ten świat byłby lepszy.”
Death Note
Galeria :
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=35349
Strona Malarska na Facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Fallen-A ... 9393055688
Death Note
Galeria :
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=35349
Strona Malarska na Facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Fallen-A ... 9393055688
Damn, sorry, mylę trochę fakty i nie zawsze kojarzę ksywy Ale tak jak pisałem - zmęczenie i te sprawy. No i podczas bitwy wierz mi - obaj mieliście zawzięte miny Nie mówię, że od razu nierozwiązywalne spinki, ale ogólnie atmosfera była przyciężkawa w tej ostatniej bitwie na stołach. No może oprócz naszegoBretonnian pisze:Spinki żadnej nie było, mag nie wybuchł tylko stracił 2 czary, a ifek Artur rzucił jeszcze kilka w tej bitwieMyth pisze: spinka między Arturem a Waszym graczem bretonii o wynik rzutu na miscasta (Artur zgodził się przerzucić wynik 7 po jakimś niedomówieniu i jego mag lord spadł w bodajże pierwszej turze),
Przy okazji - Suchy jestem, Myth myślałem ze się znamy
Mam z pierwszego dnia i coś z Morgana, jutro popołudniu wrzucę. Mam nadzieję, że Romek też udostępni to, co tam napstrykał, choćby zdjęcia drużyn.Denis pisze:będą jakieś fotki ?
www.marnadrukarnia.com - druki 3D i turnieje.
Właśnie wróciłem do domu, więc i ja coś napiszę.
Sam turniej zorganizowany świetnie!
Makiety - bardzo spoko, wszystko ustawne i w rozsądnych rozmiarach. Ładnie wykonane i w ogóle git
Stoły - system 3+2 bardzo fajny, dzięki czemu było sporo miejsca więc poruszanie się po sali bardzo wygodne
Sala - świetna. Wystarczająco duża, dwa wyjścia i nie było duszno jakoś strasznie, troszkę mało toalet - ale na to słabo mieli wpływ orgowie:)
Sam turniej sprawnie - szybkie parowanie, wszystko dobrze ogłaszane. Z nagłośnieniem jednak łatwiej, prawda Romku?
Minus był tylko jeden i mały. Brak dobrego sędziego od zasad. Romek mógł doskonale nadać się do zmierzenia miarką, ale mimo niesamowitych chęci i sympatyczności - zasad WFB na pewnym poziomie nie zna. A nie każdemu wystarczyło pewność wielu osób wokół:) - Chociaż w większości przypadków było ok, więc problem minimalny.
Generalnie na piątkę!
a teraz bitwy:
1. Ździchu i imperium (czołg 3x3 demi, 2x hebel i magia nie pamiętam jaka, bo...)
Mag duży jakoś od pierwszej tury był trupkiem (black tongue +puppet)
czołg z pity
swordsmeni z Leppera
BSB+ priest z death head'a (!)
demi z bagna
helblaster z leppera
20:0
2. Kocoń i Lizaki
3 stedzie i slan z metalem (plus oczywisty śmietnik)
1 stedzio siadł od pity (która złapała również ancienta, ale zdał ini na 1) oraz skink priest
drugi stega padł od breja
trzeciego klepnęli choseni
Jedyna bitwa której nie dograłem do końca, chociaż było to 5 tur:) Szkoda, że nie dograliśmy bo jedna tura więcej poprawiała (z dużą dozą pewności) wynik o jakieś kilka punktów (Slann+ duży oddział saurusów)
11:9.
Z leppera w tej brakującej turze padał slan:)
3. NinaLove - DOC
BT, 2xLeterzy z herlakami, fiendy furie flamery horrory - klasyka
kilka błędów w ustawianiu przeciwnika oznaczało, że bitwa skończyła się w jakąś godzinę. Na stole został BT i jedne furie, podczas gdy ja oddałem shriny.
20:0
Tym razem Lepper zabrał do grobu tylko jednych letterów z heraldem.
4. Bitwa QC i DE
Rozpa Rince'a
QC postanowił schować się za górką swoimi wszystkim i wylecieć w ostatnich dwóch turach (o dziwo:)), a ja nie wylosowałem pity :/
w dodatku zobaczyłem prawdziwą aberrację w postaci strzelających bez oka kuszników. z 60 strzałek na 5+ postanowił wbic ołtarzowi 3 rany, czyli jakieś o jakieś 6 razy za dużo:) a następnie dobić go strzelając z rydwanu. KAŻDY czar jaki rzucałem do 5 tury to była IF'a (u mnie) niby spoko, tylko QC nie miał magów (też miał IF w pierwszej turze). Zacząłem oddawać punkty i troszkę martwić się o wynik, po tym jak oddałem dużego maga i jednego nurglitę wraz z klockiem marasów. Ci ostatni jednak zanim poszli do grobu ubili gada.
Moja ostatnia tura oddała mi jednak to co do tej pory kostki zabrały. Na magię roll 4+4 dał mi szansę rzucenia obszarówy, która dobiła lorda bez smoka (wcześniej nurglowa katapulta pozbawiła go dwóch ran). A głowa śmierci zabiła pendantowca BSB - co oznacza, że nagle trochę punktów wpadło:)
13:7 na koniec to niezły wynik
5. Bitwa - Toczek DE
Rozpiska na patencie, świetna na drużynówki. Cała bitwę uciekał i odginał próbując szarpać punkty. Stalował w najlepszym tego słowa znaczeniu:). Podjął jednak jedną złą decyzję, która kosztowała go bitwę.
20:0
Lepper zebrał wyjątkowe żniwo:
30 korsarzy
15 shadów
Duża magiczka
BSB
Dreadlord
3x Assasin
Dzięki wszystkim przeciwnikom za miłe bitwy, kilka spin było w sumie - ale bez strasu zagrałem wszystkie i nie pogniewałem się na nikogo:)
Generalny wynik - 3 miejsce jest bardzo ok, chociaż niedosyt zostaje:)
A największe dzięki dla drużyny:
Durin, Lidder, Kumeczek, Maryś (C)!
Zajebiście było zagrać z Wami w jednym teamie!
Sam turniej zorganizowany świetnie!
Makiety - bardzo spoko, wszystko ustawne i w rozsądnych rozmiarach. Ładnie wykonane i w ogóle git
Stoły - system 3+2 bardzo fajny, dzięki czemu było sporo miejsca więc poruszanie się po sali bardzo wygodne
Sala - świetna. Wystarczająco duża, dwa wyjścia i nie było duszno jakoś strasznie, troszkę mało toalet - ale na to słabo mieli wpływ orgowie:)
Sam turniej sprawnie - szybkie parowanie, wszystko dobrze ogłaszane. Z nagłośnieniem jednak łatwiej, prawda Romku?
Minus był tylko jeden i mały. Brak dobrego sędziego od zasad. Romek mógł doskonale nadać się do zmierzenia miarką, ale mimo niesamowitych chęci i sympatyczności - zasad WFB na pewnym poziomie nie zna. A nie każdemu wystarczyło pewność wielu osób wokół:) - Chociaż w większości przypadków było ok, więc problem minimalny.
Generalnie na piątkę!
a teraz bitwy:
1. Ździchu i imperium (czołg 3x3 demi, 2x hebel i magia nie pamiętam jaka, bo...)
Mag duży jakoś od pierwszej tury był trupkiem (black tongue +puppet)
czołg z pity
swordsmeni z Leppera
BSB+ priest z death head'a (!)
demi z bagna
helblaster z leppera
20:0
2. Kocoń i Lizaki
3 stedzie i slan z metalem (plus oczywisty śmietnik)
1 stedzio siadł od pity (która złapała również ancienta, ale zdał ini na 1) oraz skink priest
drugi stega padł od breja
trzeciego klepnęli choseni
Jedyna bitwa której nie dograłem do końca, chociaż było to 5 tur:) Szkoda, że nie dograliśmy bo jedna tura więcej poprawiała (z dużą dozą pewności) wynik o jakieś kilka punktów (Slann+ duży oddział saurusów)
11:9.
Z leppera w tej brakującej turze padał slan:)
3. NinaLove - DOC
BT, 2xLeterzy z herlakami, fiendy furie flamery horrory - klasyka
kilka błędów w ustawianiu przeciwnika oznaczało, że bitwa skończyła się w jakąś godzinę. Na stole został BT i jedne furie, podczas gdy ja oddałem shriny.
20:0
Tym razem Lepper zabrał do grobu tylko jednych letterów z heraldem.
4. Bitwa QC i DE
Rozpa Rince'a
QC postanowił schować się za górką swoimi wszystkim i wylecieć w ostatnich dwóch turach (o dziwo:)), a ja nie wylosowałem pity :/
w dodatku zobaczyłem prawdziwą aberrację w postaci strzelających bez oka kuszników. z 60 strzałek na 5+ postanowił wbic ołtarzowi 3 rany, czyli jakieś o jakieś 6 razy za dużo:) a następnie dobić go strzelając z rydwanu. KAŻDY czar jaki rzucałem do 5 tury to była IF'a (u mnie) niby spoko, tylko QC nie miał magów (też miał IF w pierwszej turze). Zacząłem oddawać punkty i troszkę martwić się o wynik, po tym jak oddałem dużego maga i jednego nurglitę wraz z klockiem marasów. Ci ostatni jednak zanim poszli do grobu ubili gada.
Moja ostatnia tura oddała mi jednak to co do tej pory kostki zabrały. Na magię roll 4+4 dał mi szansę rzucenia obszarówy, która dobiła lorda bez smoka (wcześniej nurglowa katapulta pozbawiła go dwóch ran). A głowa śmierci zabiła pendantowca BSB - co oznacza, że nagle trochę punktów wpadło:)
13:7 na koniec to niezły wynik
5. Bitwa - Toczek DE
Rozpiska na patencie, świetna na drużynówki. Cała bitwę uciekał i odginał próbując szarpać punkty. Stalował w najlepszym tego słowa znaczeniu:). Podjął jednak jedną złą decyzję, która kosztowała go bitwę.
20:0
Lepper zebrał wyjątkowe żniwo:
30 korsarzy
15 shadów
Duża magiczka
BSB
Dreadlord
3x Assasin
Dzięki wszystkim przeciwnikom za miłe bitwy, kilka spin było w sumie - ale bez strasu zagrałem wszystkie i nie pogniewałem się na nikogo:)
Generalny wynik - 3 miejsce jest bardzo ok, chociaż niedosyt zostaje:)
A największe dzięki dla drużyny:
Durin, Lidder, Kumeczek, Maryś (C)!
Zajebiście było zagrać z Wami w jednym teamie!
Lohost pisze: Nie myslalem ze to kiedys powiem, ale za Dymitra byl ordnung i az mi tego brakuje.
Chyba nie te z Giszowca?Nowe stoły, lepsze tereny, naprawdę robi to wrażenie i zmierza ku coraz lepszemu.
A ta słabo. Po prostu SS jest dużo lepszyCo tak słabo, Gamblersi?
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.
Jankielu, traktuje to trochę jak wyzwanie:)
Ja nie wiem, jakoś zawsze mamy pecha nie móc zagrać w optymalnym zestawieniu:D
Poza tym nie marudź tylko wyniki głosowań dawaj:D
Ja nie wiem, jakoś zawsze mamy pecha nie móc zagrać w optymalnym zestawieniu:D
Poza tym nie marudź tylko wyniki głosowań dawaj:D
Lohost pisze: Nie myslalem ze to kiedys powiem, ale za Dymitra byl ordnung i az mi tego brakuje.
Dodam, żeby był kontekst: "Laik, jesteście gospodarzami, lubimy się, więc proponuje 60 +d6 dla nas - to sprawiedliwa opcja!" ; ) Ale to i tak był tylko element gry psychologicznej ; pPrzed bitwą Qc pytał czy nie oddamy im po prostu 40:60, heh, opłaciło się im grać i widać, że w porównaniu z poprzednim rokiem zagrali lepiej.
Dymitr - fakt słabe combo, tylko 5 z 5 Twoich czarów waliło no armour save i z siłą albo losową albo max 1 xD btw co do pity to pamietaj że graliśmy jakbyś ją miał bo czary z shadowa losowałeś dopiero w 3 turze (a w drugiej szło obniżenie siły! ^^). Swoją droga więcej napisałem na HLOS, ale i tu podrzucę - bitwa z Tobą to był popis fair play najwyższej klasy ; )
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
Never ever obiecuje! ; )c4h10 pisze:@QC
Proponuje Ci poćwiczyć zgrabność. Następnym razem jak rop****lisz hydrę na kawałki, złapiemy Cię, położymy na podłodze, a Twój nos będzie w Undeadowym rowie
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"