Arena nr 32 - Czarna Grań

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Re: Arena nr 32 - Czarna Grań

Post autor: Matis »

Matijjos nawiązanie do mojego rycka w twoim opisie jest trochę nie na temat. Rycerze próby zawsze podróżują sami :P
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Rabsp pisze:no i mój Azbest się nie załapał i nie pomści Betona :(

:lol2:
Lurtz bedzie godnie reprezentowau orkuff :D
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

skaventail
Wałkarz
Posty: 53

Post autor: skaventail »

szybko poszło,rozlosowujesz pary odrazu :D?

Awatar użytkownika
DarkAngel
Oszukista
Posty: 822
Lokalizacja: Wataha - Racibórz/Wrocław

Post autor: DarkAngel »

Może i był tylko zwykłym, śmierdzącym gobasem, ale doprowadził ich do celu. Gdy dotarli do Czarnej Grani, ich oczom ukazał się niezwykły widok - oto prastare krasnoludzkie budowle, zostały skalane i zmienione w wielki śmietnik, pełen zielonoskórych. Przekraczając próg bramy, Vraneth postanowił, że najpierw znajdą Arenę, gdzie on się zapisze, a potem poszukają jakiejś kwatery godnej Czarnej Straży. Kierując się intuicją, znaleźli budynek areny. Była to majestatyczna budowla o okrągłym kształcie, wokół której znajdowały się rzędy kolumn. Niewiele przypominała areny w Naggarond i innych miastach Druchii, na który codziennie ginęli niewolnicy, gladiatorzy i bestie. Goblin zaprowadził ich do dużego orka z symbolem Czerwonej Pięści namalowanym na pancerzu i wytatuowanym na ciele. Vraneth podszedł do orka i przemówił:
- Ja jestem Vraneth Pogromca, Czempion Czarnej Straży, Śmierć wrogów Nagarythe. Przybyłem tu by mierzyć się z najlepszymi wojownikami świata ! -
- Słyszałem, że Długouchy dobrze siem napiepżajom, wienc witam w mojej twierdza ! - Z mordy orka wydobywał się obrzydliwy odór gnijącego mięsa, co Vraneth musiał zignorować.
- Dobrze więc, liczę że ja i mój oddział dostaniemy najlepsze kwatery, płacę złotem. -
- Gorfang, ty zaprować jusz Długouchy do najlepsiejszego domu ! -
"Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu." - Ayn Rand

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Orkowie zdecydowanie mogliby słynąć ze swej gościnności, gdyby tylko byli zdolni do tego typu zachowań. Nie, nie byli wcale gościnni, po prostu mieli zupełnie inne standardy życia, więc to co dla nich najnędzniejsze, te obrzydliwie nieumeblowane, bez walających się resztek mięsa i zgnilizny kwatery, przeznaczone były dla przyjezdnych wojowników. Przydzielono ich do kwater parami, zgodnie z orkową logiką, czyli według wielkości.
-Wielko kupa miencha i niemojszy ork, kwatera pirsza!
-Włochate bydlem i śmierdzonca pucha, kwatera dwa!
-Kościak i Śmieszny ludziok z miczem, kwatera trzycia!
-Elfiok z mieczem i elfiok z halabardom, kwatera cztry!
-Wompierz i ludziok konserwa, kwatera pynć!
-Elfioka i skrzydłoty, kwatera szyść!
-Ludziok z łuk i ludziok ze śmiszno czapka, kwatera sidym!
-Nendzne zielone poczwory, kwatera ośm!

-I przygotowoć sie, wojowniki, bo my jutro wywiesić pirwsze walki na nasza arena! Spycjalnie oczyścic ze paszczakowe gówno, ale z trupuf to my sprzontać nie byndzie!

I tak oto rozpoczęła się noc, pierwsza noc przed najprawdziwszą, najbardziej krwawą areną śmierci.

EDIT: //To nie są jeszcze pary walczące, rzecz jasna. Mam nadzieję, że wszyscy wiedzą w której kwaterze mieszkają. Jakby co, śmieszny ludziok z mieczem jest kapłanem Sigmara, a reszta chyba jest jasna :D

Będę starał się pisac jak najwięcej przerywników, w miarę możliwosci i weny. Nagrody za opowieści podam jutro, upewniając się, że są wszystkie. Coś jeszcze ważnego? Śmiało pytajcie, a ja życzę powodzenia wszystkim uczestnikom :)
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

QQrydza
Prawie jak Ziemko
Posty: 9484
Lokalizacja: Szybki Szpil

Post autor: QQrydza »

Wiem że offtop ale... wrzucić zapisy na godzinę przed meczem i zakończyć je po meczu - bezcenne ^^ sabotaż ^^

No cóż pozostaje mi czekac na nastepną edycję ; )
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Up doszła piosenk na wejście.

-Ty.... Tyel... Tyłek!
Lurtz właśnie próbował przeczytać liste uczestników gdy zaczepił go jakiś goblin. Wskazał mu on drogę do "kfwtery". Po drodze dowiedział się, że będzie nią dzielił z ogrem. Gdy już doszli na miejsce stwierdził tak by go wszyscy słyszeli:
-Pierfsza kfatera dla najwienkszych, najtfartszych i najlepszych!
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
The WariaX
Falubaz
Posty: 1018
Lokalizacja: Rybnik i okolice

Post autor: The WariaX »

Szaleni ... Pewnie wszyscy mieli gotowe postacie, tylko czekali nie jedząc, nie śpiąc, nie sr@jąc, aż się rozpocznie nowa arena.
Może następnym razem arena z podziałem na grupy, tak jak na euro :mrgreen:

rafi
Warzywo
Posty: 16

Post autor: rafi »

umieszczając high elfa z dark elfem w jednej kwaterze pozbywasz się na wstępie dwóch uczestników areny :mrgreen:
toć oni się sami pozabijają zanim zostaną ogłoszone pary na pierwszą walkę :lol2:

Awatar użytkownika
Gucio
Chuck Norris
Posty: 443

Post autor: Gucio »

-Kościak i Śmieszny ludziok z miczem, kwatera trzycia!

Skrob skrob. Złapał za ramię najbliższego goblina, który od razu zaczął się wierzgać, obrócił go i pokazał tabliczkę z napisem ~Kwatera Trzczecia Gdzie Prowadź<rozkaz>~. Goblin ochłonął, podziękował Morkowi (albo Gorkowi) za to że jeszcze żyje i zaprowadził "Kościaka" do kwatery. Kościak... VII podoba się ta nazwa. Taka... śmieszna, z charakterem. VII zapomniał jak się naprawdę nazywał.
Gdy goblin już uciekł, VII poszedł pozwiedzać arenę i najbliższe okolice. Natknął się na parę naprawdę dziwnych osób takich jak wampir z jaskrzącą się ręką, przygłupiego chłopaka z łukiem,
czy lśniącą chodzącą zbroję. Nie przyglądając się zbytnio innym uczestnikom, VII strzeżąc się złodziejskich goblinów poszedł na zakupy. A może znajdzie się ktoś kto będzie miał zapasową szczękę i mu ją przyszyje?

@Fanatyczny kapłan Sigmara i Wight King to też nie jest dobre połączenie, ale zapowiada się ciekawie :D

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Roland po zwiedzeniu samej areny oraz zdobyciu informacji o swojej kwaterze od 6 czarnych orków, a w zasadzie od jednego z nich, bo resztę wcześniej zaszlachtował jak wieprze ruszył na zakupy.
Większość kupców widziała co stało się z czarnymi orkami i jak niebezpieczny jest rycerz, więc oddawała mu swoje najlepsze towary za darmo. Roland przesądnie zabrał jeszcze ze sobą duży pęczek czosnku.

Gdy maszerował przez twierdzę do swojej kwatery w oczy rzucali mu się inni członkowie areny. Jednak Rycerz był zbyt dumny, żeby wdawać się w konwersację z którymkolwiek z nich. W końcu udało mu się dotrzeć do pokoju. Jego współlokatora jeszcze nie było, więc Roland wykorzystał to na rozrzucenie czosnku po pokoju oraz w łożu rywala.


_____________________________________________________________
Nie ma jak umieścić rycerza ze srebrnym mieczem razem z wampirem :P
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Hej, łogrze, umisz sie na renke siuować? Siedzisz tak i nic nie muwisz. Abo zagrajmy w "jebnij zełba", co?
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

-Qc- pisze:Wiem że offtop ale... wrzucić zapisy na godzinę przed meczem i zakończyć je po meczu - bezcenne ^^ sabotaż ^^

No cóż pozostaje mi czekac na nastepną edycję ; )
Nie wiem, nie interesuje mnie euro z pewnych powodów ;) Naturalna selekcja :D Poza tym, to fajnie, że mimo jakiegoś tam meczu, ludzie tak szybko się pozapisywali:P


A co do przydziału kwater, pretensje do orków proszę. Mówiłem, że będzie zabawnie.

Ah, pary rozlosuję niebawem.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Heinrich otworzył oczy i zamrugał kilka razy, jakby nie do końca wiedział, gdzie się znajduje. Dopiero gdy usiadł na łóżku, rozpoznał kamienne ściany swojej wieży.
- Starość nie radość, cholera... - Starzec zwlekł się z wyrka i stanął na wątłych nogach. Dopiero wtedy przypomniał sobie, co robił przez całą ostatnią noc.
Nie tracąc czasu, doczłapał do swojego biurka i wyciągnął z szuflady akta Inkwizycji. Prowizoryczna zakładka będąca plasterkiem kiełbasy znaczyła miejsce, gdzie skończył czytać. Usadowiwszy się na fotelu i zjadłszy zakładkę na śniadanie, Averlandczyk przystąpił do lektury.

***

Brat Albrecht Lutzer musiał przejść niemal całą szerokość Imperium, żeby dotrzeć do ziem orków położonych na wschodzie. Zakonnik potraktował długi marsz pełen niewygód jako swoistą pielgrzymkę. Tyle, że na jej końcu nie czekało go święte miejsce modlitwy i skupienia, tylko orkowa forteca ulepiona z gówna i resztek krasnoludzkiej myśli technicznej.
Sigmaryta, przechodząc przez ledwo działającą imitację bramy, zaczął głowić się nad celem swojej misji. To miejsce nie wyglądało na siedlisko zła i herezji, po prostu było zamieszkane przez te zielone kreatury. Albrecht dotarł do niewielkiego placyku otoczonego prowizorycznymi chatynkami z kamienia i badyli i rozejrzał się. Cały czas był nie do końca pewien, czy ta Arena faktycznie się tu odbywa. Z drugiej strony, gdyby było inaczej nie dałby rady wejść tutaj ot tak, po prostu. Zresztą, po drodze minął kilku nie-orków, którzy najpewniej przybyli tutaj, aby walczyć.
Jakiś zwalisty zielonoskóry zauważył konsternację kapłana i podszedł do niego.
- Ej, czuowieczku, tu tu by siem bić na arenie ?
- Zaiste, to jest mym celem.
Ork przez chwilę zastanawiał się nad znaczeniem słowa "zaiste", ale przelatująca mucha odwróciła jego uwagę od takich skomplikowanych przemyśleń. Po chwili zreflektował się jednak i zajął się przyjezdnym.
- To fajnie, my lubim jak jezd durzo ludzikuf do zabica. Jak cie zwom to powiem o tobie szefowi ?
- Nazywam się Albrecht Lutzer i jestem wiernym sługą naszego Pana, Sigmara Młotodzierżcy.
Ork podrapał się po porośniętej rzadką szczeciną mordzie.
- Eeee, ty bendziesz śmieszny ludziok z miczem. Pasi ?
Kapłan poczerwieniał na twarzy.
- Chyba nie mam wyboru...
Albrecht obrócił się i już miał wyjść poza wewnętrzne obwarowania, gdy wielgachna dłoń orka zacisnęła my się na ramieniu.
- E, a ty gdzie leziesz ?
Sigmaryta już sięgał po miecz, ale po chwili uspokoił się nieco.
- Jak to gdzie ? Rozbić obóz. Przecież nie będę spał w rynsztoku - Tu Lutzer skrzywił się nieco. Właśnie wyobraził sobie, jak musiał wyglądać orkowy rynsztok.
Zielonoskóry zaśmiał się serdecznie, prezentując niekompletne uzębienie.
- Ty nigdzie nie łaź. Ty tu masz od nas kwaterę, ty tu bendziesz spać.
Zdziwiony Albrecht uniósł brwi.
- Mam ?
- Ta, tylko mamy mało domkuf a durzo walczoncych, to my dawalimy dwuch walczoncych na jeden dom.
Zakonnik zrozumiał, że będzie miał współlokatora. Ten fakt nieco go zaniepokoił.
- Doprawdy ? A wiesz może z kim będę mieszkał ?
- No wim. Z takim śmisznym ludzikiem, ale bez miensa i skury, czyli z tym, no....
- SZKIELETEM ?
- Tak ! Skund wiedziałeś ?
Albrecht obrócił się wściekły i zostawił orka samemu sobie. Wyszedł za bramę, do tętniącej życiem orkowej osady. Jak na razie miał zamiar przejść się po okolicy i obejrzeć innych walczących. Zresztą, i tak nie śpieszyło mu się do swojej nowej kwatery. Ork, który parował lokatorów, musiał być albo niesamowitym idiotą, albo nieskończenie złośliwym sukinsynem... Kapłan będzie musiał mocno powstrzymywać się przed przerobieniem swego nowego przyjaciela na mączkę kostną.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Minęła noc. A noc miała zawodnikom dać czas na regenerację po podróży i odpoczynek przed pierwszymi walkami. Nie wiadomo przecież, czy przypadkiem ja nie będę walczył właśnie jutro? Ale to nie miało teraz większego znaczenia, gdyż zdawało się, że orkowie nie zwrócili nawet uwagi na to, że mają jakichkolwiek gości. Ktokolwiek tak pomyślał, mylił się: Zwrócili uwagę, a to stało się tradycyjnie powodem do jeszcze częstszych kłótni. Tak więc przez całą noc słychać było: Harczenie, warczenie, plucie, sranie, rzyganie, krzyczenie, wrzeszczenie i koniec końców kopanie i bicie słabszych od siebie. We wszelkich kombinacjach, tonacjach i symfoniach. Jakby tego było mało, gdzieś kondygnację wyżej znajdowała się zagroda paszczaków, które w dzień były o mniej słyszalne niż właśnie w ciągu nocy. Nikt jednak nie wiedział gdzie owa znajduje się, wśród kłębowiska korytarzy wydrążonych przez Dawi, więc nic nie dało się z tym póki co zrobić.

Tak więc oczekiwanie do ranka przedłużyło się nieco i nic w tym dziwnego. Za to już rankiem, nieudolnie przybita tabliczka pojawiła się naprzeciw kwater zawodników, a na niej rozpisane było:

Bitka pirsza:
Wielko kupa miencha - Elfiok z miczem

Bitka dwa:
Ludziok konserwa - Elfiok z halabardom

Bitka trzycia:
Śmiszny ludziok z miczem - Włochate bydlem

Bitka cztyry:
Kościak - Tycie zilone babsko

Bitka pynć:
Nyndzny zielony z wielkom kulom - śmirdzonca pucha

Bitka szyść:
Ludziok z łuk - Skrzydłoty ludziok

Bitka sidym:
Wompierz - Elfioka

Bitka ośm:
Niemojszy ork - Ludziok ze śmiszna czapka

I jak co komu nie paśi, to drugi bitny wygrywa wakwerem, ńe?! Pirsza bitka hyba dzisioj.

//Burp, Albrecht i Willard otrzymują za najlepsze opowieści miksturki zdrowia. Jednak dodatkowo Jan Andrei otrzymuje pomniejszą miksturkę (zwyczajnie nie mogłem się zdecydować, żeby wybrać z trzech) Dodatkowo Willard, Roland, Jan Andrei i VII, za ładne grafiki otrzymają uścisk dłoni i maleńki, tyci bonusik, którego nie ujawnię do końca areny. To jest to, nie wiem czy zdażę dzisiaj z walką, ale postaram się.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6355

Post autor: Naviedzony »

Tyelin Pojawił się na Czarnej Grani w przeddzień swojej pierwszej walki. Zaczepił pierwszego napotkanego orka, ale tamten nie był skory do rozmowy. Wyciągnął więc dłoń w pancernej rękawicy i ucapił za kark przebiegającego goblina. Ten spojrzał w piękne, dumne oblicze Tyelina i zsikał się ze strachu.
- Witaj, goblinie - odezwał się elf, z zaciekawieniem obserwując grymas krańcowego przerażenia, malujący się na zielonej mordzie. - Czy byłbyś tak uprzejmy... - Zastanowił się chwilę nad użyciem tego słowa w odniesieniu do zielonoskórych i westchnął. - Zaprowadź mnie do kwatery czwartej! - huknął gromko.

Goblin słysząc podniesiony głos zapiszczał jak zżerany żywcem chomik. Wyciągnął rękę w kierunku okazałego domostwa i skulił się w sobie.

- Dobry dzikus - pochwalił go Tyelin. Ruszył w stronę swojego tymczasowego miejsca zamieszkania, pozostawiając za sobą dygoczącego goblina. Zielonoskóry objął się długimi rękami i kiwał się wprzód i w tył, pochlipując lekko. Trauma została mu na całe życie.

Kiedy elf dotarł już do swojej kwatery, przywitały go zdziwione spojrzenia Mrocznych Elfów. Nic sobie nie robiąc z wściekłych i zszokowanych Druchii, Tyelin podszedł do swojego łoża i rozpakował dobytek. Potem uniósł piękny, biały miecz ku słońcu, tak, żeby światło wyłowiło wszystkie szczegóły pokrytej niezliczonymi runami klingi.
- To jest Kronika - odezwał się powoli, spokojnie, patrząc w blade z wściekłości twarze współlokatorów. - Miecz, który należy do mnie i którego tylko ja mogę dotykać. Każdą próbę będę karał śmiercią. - Zapadła pełna napięcia cisza. - Nie oczekuję odpowiedzi. Najlepiej, żebyście się nie odzywali, bo i tak nie macie do powiedzenia nic, oprócz bezmyślnie powtarzanych kłamstw i jadu, który sączy wam do ucha sługus chaosu, którego nazywacie królem.

Elf odwrócił się dumnie i nie czekając na ripostę opuścił kwaterę, pozostawiając w środku dobytek. Tylko Kronika spoczywała bezpiecznie, oparta o jego ramię, błyszcząc w promieniach zachodzącego słońca.
-Więc moja walka pierwsza... - zastanowił się głośno. - Wielka kupa mięcha?

Zmarszczył nos. Za grosz finezji w orkowych łbach. Nawet nie można domyślić się, o kogo chodzi. Przerzucił miecz na drugie ramię i udał się w kierunku orkowej osady, wypatrując po drodze innych zawodników.
Ostatnio zmieniony 15 cze 2012, o 14:09 przez Naviedzony, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

W końcu oczom Kislevitów i orków ukazała się Czarna Grań. Tak jak opowiadał Glurghfgrok (notabene czarny ork z toporem, który w krótkich, pełnych plucia konwersacjach wyjawił, że jest byłym członkiem gwardii Grimgora Żelazoskórego - osławionych "Nieśmirtylnych" i został wysłany by nadzorować Arenę u bądź co bądź konkurencyjnego wodza) - była to ogromna, co najmniej wielkości góry zakrzywiona skała w kształcie pazura jakiegoś orczego boga z wieloma wykuszami i tarasami. Co ciekawe nie był to kamień tylko czarne żelazo stopione w taki kształt w czasie przedwiecznych erupcji wulkanów. Twierdza zaiste była potężna - niemal nie do zdobycia, w podziemiach tego molocha były wykute ogromne sale z zapasami i zagrodami, które przechodziły w tunele i zapewniały łączność oraz zapasy nawet z tak daleka jak Karak Osiem Szczytów. Z boków bryły metalu odchodziły pomniejsze wersje skały macierzystej - domeny pomniejszych szefów.
Całość ogrodzona była kilkoma chatami goblinów i topornym obwarowaniem, lecz teraz u stóp tej groteskowej cytadeli wyrosło drugie miasto - kramy, i szynki przyjezdnych oraz kwatery dla zawodników. Tam też się skierowali. [czyta się ABooka 8) ]

Kwatery miały pewnie być zbudowane na podobieństwo ludzkich, lecz jeńcy je budujący (choć wykonali je zgodnie z rozkazem) zbierali cięgi od orków za "thotalny brak szpanerskiego stylu". Weszli do pierwszej z nich, jednak od razu uderzyła ściana tak potwornego smrodu, że siekierę by można zawiesić - i tak zapewne czynił mieszkający tam nurglita. Jan postanowił się zakwaterować gdzie indziej, ale oto napotkali znaczny problem - dzielili kwaterę z niewiastą i do tego elfką! Zostawił 6 ludzi z jukami i niełatwym problemem a sam ze starym
wachmistrzem Anzelmem Bohaterowiczem i 3 innymi ruszył zapisać się na arenę i zaopatrzyć u przyjazdnych Tileańczyków.

Po odwiezinach w twierdzy i obejrzeniu areny jak i listy walk dowiedział się że walczy z bretońskim chłopem! Cóż szkoda mordować biedaka, ale podobno na południu tacy się rodzą co 3 sekundy, nie mniej jego walka była daleko w kolejce, więc miał czas na trening, ale wpierw...

Zbrojni zakupili to co było niezbędne i wrócili do kwater, zaś Jan i Anzelm poszli na chwilę do karczmy. Gdy tak szli wachmistrz rzekł:
- Paniczu, nie to że martwię się o porażkę, ale mam tu coś co kiedyś zdobyliśmy po oblężeniu fortu Van Kleidhsa i myślę że się teraz przyda.
To mówiąc wręczył pułkownikowi małą flaszkę z czerwonym płynem. Jan tylko skinął głową w podzięce gdyż właśnie dotarli do baru.
A właściwie do drewnianej platformy z kolumnami, baldachimem i składanymi meblami którą rozłożył jakiś przedsiębiorczy Nordlandczyk.
Zamówili skrzynkę najlepszej wódki, po czym stary wojak wrócił do odziału z życiodajnym płynem, a Jan wziął dwie butelki i przyjaźnie ruszył w kierunku jedynej normalnej dla Kislevity osoby w tym burdelu - człowieka z wielką kataną chlejącego jak tur.

[dzięki za docenienie historii nindza, i fajną zapowiedź drobnego bonusa - czekamy na jutrzejszą walkę.]

Awatar użytkownika
kubencjusz
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3719
Lokalizacja: Kielce/Kraków

Post autor: kubencjusz »

Czy willard to ludziok w czapce ? :)

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3749
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

Drzwi karczmy nagle otworzyły się z hukiem. Do środka wszedł Roland. Nawet nie zwrócił uwagi na siedzących w środku zawodników i ich kompanów. Podszedł do baru. Na sam widok potężnego Bretończyka karczmarz zbladł, najszybciej jak mógł wyciągnął spod lady 3 Butelki najdoskonalszego wina w całym starym świecie i oddał je za pół darmo bretońskiemu rycerzowi.
Wybraniec Pani zajął miejsce w rogu sali gdzie nie docierało światło i pogrążył się w swoich myślach otoczony mrokiem.
Jego wzrok był utkwiony tylko i wyłącznie w stoliku, przy którym siedział koleś z wielką kataną i gość wyglądający na jakiegoś kapitana.

________________________________________________________________

Mam nadzieję, że nie wkradły się do tekstu jakieś "ORKI"
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2724
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Lurtz zdążył rozejrzeć się po okolicy, Sprał paru "słabeuszuff" po czym stwierdził, że poszuka teraz "czuofieka w śmisznej czapce" i pokaże mu że "zielone jest złe". Uradowany tym pomysłem udał się do karczmy. Wciągnął ożywczą woń do płuc i jął się rozglądać za adwersarzem. W końcu ujrzał go w towarzystwie "człofieka ze szkrzydłami". Podszedł do stolika i walnął opancerzoną pięścią wielką jak bochen i ryknął:
-Ty, śmiszny ludź ze śmiszną czapką! Jam jezd Lurtz! JA cie sprać na arenie! JA ci pokazać gdzie...ehm...-tu zamyślił się(sic!) na chwile szukając dobrego tekstu- gdzie squigi zimujom!- wyrzucił w końcu uradowany!



Pałeczka w wasze ręce Panowie :)
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

ODPOWIEDZ