Arena of Death 15 Sartosa 2

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
_reszka
Chuck Norris
Posty: 556

Re: Arena of Death 15 Sartosa 2

Post autor: _reszka »

No cóż, przez to że rywal nippończyka dotarł do finału, to trochę go rehabilituje. Ale jestem za ragnarem, jakoś khorn nie przemawia do mnie.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2180
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

FINAŁ, FINAŁ, FINAŁ

Bezimienny vs Rangar

Nadszedł czas rozstrzygnięcia, teraz okazać się miało kto będzie zwycięzcą tej Areny i ją opuści, a kto na niej pozostanie. Publiczność tłumnie przybyła zobaczy finał, który stawał się o tyle bardziej emocjonujący, że zmierzyć się w nim mieli wyznawcy Khorna i Ulryka, dwóch bogów których min. domeną była walka i wojna, więc ten pojedynek można było uznać, za element odwiecznej walki i rywalizacji obydwu bogów. Tym czasem widzowie obstawiali kolejne zakłady, zamawiali piwo i jedzenie i oczekując rozpoczęcia starcia. Królowa Piratów jak zwykle siedziała na swym tronie i popijała wino, obserwowała wkraczających na Arene wojowników, wiedziała, że ona jak i publiczność dostaną niezapomnianą dawkę wrażeni i emocji.
Tym czasem stanęli naprzeciw siebie dwaj wojownicy którzy wcześniej pokonali swych rywali i dotarli do tego miejsca. Bezimienny stał w pancerzu pokrytym bluźnierczymi runami, dzierżący splugawioną przez złe moce tarczę i topór, nie mógł się już doczekać chwili kiedy ostrze jego broni zetnie głowę nędznika który mieni się być wojownikiem. Rangar stojący w pełnej zbroi płytowej, wiedział, że musi pokonać plugawego wyznawcę mrocznych potęg, wymagał tego od niego jego pan i nie mógł on go zawieść.
Natalie dała sygnał który rozpoczął pojedynek. Obydwaj przeciwnicy ruszyli na siebie, jeden wzniósł okrzyk na chwałę Khorna, drugi Ulryka. Szybszy na początku okazał się Bezimienny który z morderczą wprawą ciął swym toporem, raz z jednej strony raz z drugiej. Rangar musiał zrezygnować z zadania uderzenia i skontrować ciosy, co wcale nie było łatwe, gdyż były one mocne i celne. Zwiększył dystans i zakręcił młotem nad głową, wyprowadzając cios, Bezimienny zastawił się tarczą, lecz uderzenie było niezwykle silne i wyprowadziło go z równowagi. Rangar wykorzystał to i przejął inicjatywę, zadając cis za ciosem, Bezimienny w porę odzyskał jednak równowagę, umiejętnie sparował dwa ciosy ulrykowca, następnie wyczuł tępo trzeciego, pochylił się, młot przeleciał mu nad głową, on sam ciął swym toporem. Rangar spostrzegł atak wroga, ale było już za późno, zdążył tylko cofnąć się lekko co uchroniło go przed przepołowieniem, ostrze topora dosięgło go jednak i przecięło jego zbroję zostawiając ranę na jego torsie. Bezimienny wyczuł, że ma szanse na zdobycie przewagi, zaczął ponownie atakować, Rangar cofnął się pod naporem ciosów, ale wytrzymał do i zaczął dodawać. Wymiana uderzeń ciągnęła się, a żaden z walczących nie oszczędzał drugiego, walczyli łeb, za łeb wet za wet, uderzenie za uderzenie. W jednej chwili Bezimienny wyprzedził uderzenie Rangara, ten nie zdążył się zastawić, ale w ostatnim ułamku sekundy pomimo ciężkiego pancerza zszedł z linii ciosu, topór trafił w ziemie, co Rangar brutalnie wykorzystał uderzając w prawą pierś Bezimiennego zanim ten zdążył zasłonić się broniom. Khronista zakrztusił się krwią i poczół, że coś mu pękło, prawdopodobnie któreś z żeber. Rycerz Białych Wilków ruszył przed siebie, chciał zadać ostateczny cios, lecz Bezimienny mimo rany odparł jego ataki. Przeciwnicy znów zaczęli gwałtownie wymieniać się ciosami. Nagle Khornista skrócił dystans i odbił tarczą zbliżający się młot odtrącając go na prawą stronę, jednocześnie, uderzył toporem z góry celując w obojczyk, cios doszedł celu, zbroja pękła, z za nią obojczyk. Rangar poczuł jak traci czucie w lewej ręce, krew lała się po pancerzu, ból był nie do zniesienia, na szczęście miał ostatnią miksturę zdrowia, spożycie jej przyniosło mu ulgę. Bezimienny tymczasem dalej atakował, jednak pokrzepiony miksturą Rangar odparł jego uderzenia. Chaośnik zdziwił się, że po takiej ranie ulrykowiec może walczyć, cóż następnego takiego trafienia z pewnością nie wytrzyma, ruszył więc do ataku uderzając swym toporem. Rangar zbił pierwsze i drugie uderzenie, zszedł na prawą stronę chaośnika, ponownie zakręcil swym młotem, zmieniając jednak kierunek jego lotu, zamiast w głowę uderzył w tułów. Bezimienny nie zdążył już zablokowac uderzenia, zamiast tego zadał jednak swoje trafiając Rangara w bok. W tym momencie obaj zranili się jednocześnie i odskoczyli od siebie. Cios Rangara dotkliwiej poranił jednak Bezimiennego, gdyż uszkodził jego organy wewnętrzne. Pomimo tego Khornista nie rezygnował, czuł w sobie moc Khorna a ból dodawał mu sił. Zaatakował ponownie, lecz Rangar stał już gotowy zblokował pierwsze trafienie, cofnął się prze następnym, ostrze topora znów poleciało w dół. Rangar wykorzystał to uderzając młotem przed siebie, nie był to tak siny cios jak zwykły załamach, ale był szybki, zanim Bezimienny zdążył zasłonić się tarczą czy podnieść topór dostał w twarz, uderzenie nie było dotkliwe, ale złamało mu nos, zalany krwią cha ośnik stracił na chwile przegląd. Rangar wykorzystał to, zakręcił młotem nad głową i zadał potężne uderzenie w korpus. Bezimienny próbował zbić cios lecz nieclenie, topór rozminął się z młotem w powietrzu. Następnie poczuł jak młot miażdży jego kości i wnętrzności, padł na piasek areny. Rangar nie zamierzał dać mu cienia szansy, bo na jaką szanse w walce zasługuje sługa Khorna, potężnym uderzeniem, zmiażdżył hełm i czaszkę Bezimiennego. Publiczność wiwatowała na jego cześć, a on odetchnął z ulgą, teraz tylko trzeba pomodlić się do Ulryka dziękując za zwycięstwo, następnie wypić dobre piwo (najlepsza rzecz na rany), a później upomnieć się u rządzącej tutaj tej pirackiej suki o powrót do domu.
Natalie Le Bliss wstała ze swego tronu i biła brawo zwycięzcy. Musiał przyznać, że mimo całego swego północnego nieokrzesania był nawet milutki, szkoda, że musi go wypuścić, ale taka była umowa. Hmm dziś wyda ucztę na jego cześć, a po uczcie, no cóż może uda je się go wykorzystać zanim odejdzie, w bardziej przyjemny i słodszy sposób.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Lasti
Falubaz
Posty: 1447
Lokalizacja: Kraków/Azyr

Post autor: Lasti »

Całą salę wypełniały wiwaty i brawa bite dla zwycięzcy areny i nowego czempiona tego makabrycznego widowiska.
Ragnar kucnął przy truchle Bezimiennego, nachylił się nad tym co jeszcze przed chwilą było jego głową.

"I po co Ci to było świnko... Mogłeś sobie pływać swoim stateczkiem i rabować wioski a tak leżysz tu taki nieruchomy."

- wyszeptał zwycięzca po czym splunął siarczyście na swojego przeciwnika, zerwał z szyi Bezimiennego jego naszyjnik i obwinął go wokół głowicy młota.
Chwilę po tym wstał i ukłonił się swojej widowni która nadal była brawa i wykrzykiwała imie Ragnara wojownika północy.
Czempion wzniósł ręce dziękując raz jeszcze i opuścił skąpaną we krwi ziemie areny.
Wolnym krokiem ruszył w stronę kwater pirackiej królowej by upomnieć się o swoją nagrodę. Szał trochę zelżał, szumiało mu w głowie a jedyne o czym mógł myśleć to walce którą przed chwilą odbył. Przyznał w głębi że walczył z lepszymi wojownikami niż ten ale trzeba było przyznać że Bezimienny nie był w ciemie bity. No właśnie, był. Bo teraz jest zimny, albo jeszcze letni.
Ragnar zapukał do drzwi gabinetu Natalii. Po dłuższej chwili otworzyła mu sama królowa, w skąpym stroju ukazującym jej nagie kobiece kształty. Jej spojrzenie mówiło jedno. W umowie był dodatkowy zapis o którym czempion dowiedział się w tej chwili.

"To jakieś szaleństwo…" pomyślał Ulrykowiec po czym zatrzasnął za sobą drzwi.


Dziękuje wszystkim za arenę :) Wszystkim których głowy spoczęły pod głowicą mojego młota :D No i Tobie Tull za świetne opisy walk. Naprawdę podoba mi się ta arena :D
No i dzięki tym którym spodobał się Ragnar :D
Polska grupa zrzeszająca sympatyków Age of Sigmar:

https://www.facebook.com/groups/438370546345173/

vilow
Wałkarz
Posty: 55

Post autor: vilow »

I znów wygrało dobro :(
Kiedy kolejna arena będzie organizowana? :wink:

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2180
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Dobro miało miksturke zdrowia, gdyby nie ona, Bezimienny raczej by wygrał. Co do następnej Areny, to ja zorganizuje swoją dopiero po 7 października. Mam jednak nadzeje, że Mur powróci do prowadzenia areny, bo ja chce pzetestować moją postać. Oto ona :wink: :

W karczmie było gwarno i przytulnie, wokół rozbrzmiewał harmider dyskutujących, przy jednej z ław siedziały dwie osoby o ostrych spojrzeniach i posępnych wyrazach twarzy. Przy jednym z nich leżał charakterystyczny kapelusz, a jego płaszcz i kapelusz świadczyły o profesji jaką się zajmował, był on łowcą czarownic jednym z łowców Imperatora. Drugi jegomość miał na sobie czarny płaszcz, na lego piersi błyszczał półpancerz, u boku miał miecz półtoraręczny, a na jego szyi wisiał medalion. Doświadczony teolog mógł rozpoznać na nim symbol Solkana. Obaj prowadzili pomiędzy sobą dysputę
-A więc Kurcie- powiedział Solkanita- Wypijmy za usmażenie parszywego wyznawcy Tzeencha-
-Za płomienie stosu Jakubie- Odpowiedział łowca Sigmara- oby oczyściły jego duszę-
-Ech ciężko było dopaść parszywego heretyka i był ciężkim przeciwnikiem, ale z woli Solkana zwyciężyliśmy chaso- Odpowiedział Jakub Weisberg.
-Sigmar poprowadził nasze ramiona dodał im sił-
Jakubowi nie chciało się odpowiadać miał dość dogadywania sobie na temat który z bogów bardziej zwalcza chaos. Poza tym Solkanici i Sigmaryci nie za bardzo się lubili. Ci pierwsi zarzucali drugim, że nie nazbyt gorliwie walczą z chaosem, ci drudzy zarzucali im, nadmierny fanatyzm i działanie często bez licencji. Rzadko kiedy ze sobą współpracowali, ale tym razem to był wyjątek.
- Kurcie, to naprawdę niezwykłe, że spotykamy się po tylu latach, tu w Księstwach Granicznych i to jako Łowcy Czarownic ścigając tego samego czarnoksiężnika- Powiedział Jakub
-Tak, ale pamiętaj ty nie masz licencji, choć nie widzę powodu aby cię aresztować pomogłeś mi w sprawie, choć inny łowca nie puścił by cię wolno- Odpowiedział Kurt von Kruger.
- Wolne żarty Kurcie, zawsze byłem od ciebie lepszy w szermierce, ech te nasze turnieje w Altdorfie.
- Powiedz mi Jakubie jak to się stało, że zostałeś łowcą czarownic Solkana.
- Jakub uśmiechnął się- Ech stare dzieje jak pod koniec naszych studiów prawniczych dostaliśmy się w szpony machinacji tej parszywej sekty.-
-Ale wszystko się wyjaśniło – przerwał mu Kurt - donieśliśmy o wszystkim łowcą i przy naszej pomocy udało się dopaść heretyków, tylko czemu później zniknąłeś-
-Przede wszystkim to nie tylko dzięki naszej pomocy, pamiętasz tego człowieka który nas ostrzegł to był łowca Solkana, później zaczęła się nami interesować Inkwizycja, a ja nie chciałem skończyć na stosie. Pomógł mi właśnie ów łowca który zabrał mnie z Altdorfu wyszkolił i uczynił tym kim jestem dziś, jak dowiedziałem się, że cię zabrali to wydawało mi się, że najpierw poddadzą cię torturom, a później usmażą-
-Mi też się tak wydawało, poddany zostałem licznym przesłuchaniom testom i różnym takim, aż w końcu zaproponowali mi przystanie do swej organizacji-
- Ech wiesz wydaje mi się, że to co nas wtedy spotkał na zawsze nas naznaczyło, musieliśmy zostać łowcami-.
Rozmowa z Kurtem spowodowała sprowadziła dawne wspomnienia Jakuba. Jak jako młody syn rycerza zakonu srebrnej tarczy ruszył do Altdorfu na studia. Oprócz nauk prawnych miał też wyjątkowy talent do miecza szczególnie półtora ręcznego, który starał się ciągle rozwijać biorąc udział w przeróżnych turniejach. Później pojawili się sekciarze i wciągnęli go w swój mroczny świat, ale pojawił się jeden człowiek który wyciągnął go z tego bagna zanim dopadły go szpony chaosu. Był nim Albert Kernz, Tempalriusz Solkana. To on nauczyło go wszystkiego, docenił jego talent władania orężem i bystrość umysłu. Nauczył respektowania respektowania surowych praw Solkana dzieki czemu młody Jakub przemienił się z lubiącego bitkę wypitkę i towarzystwo młodych dziecząt altdorwskiego żaka zawadiaki, w twardego Łowcę Solkana śmiertelnego wroga chaosu. Przez lata przemierzał Stary Świat ścigając sługi chaosu i biorąc udział w turniejach rycerskich. Ostatecznie przybył do Tielii gdzie w starej świątyni Solkana z rąk Wielkiego Mistrza Zakonu Oczyszczającego Płomienia i Arykapłana kultu przyjął tytuł Tempariusza Solkana. Później wyruszył na północ by wraz z rycerzami swego zakonu stanąć do walki z hordami Archaona. Droga którą wyznaczył mu Solkan ostatecznie doprowadziła go do księstw granicznych, gdzie spotkał swego przyjaciela ze studiów obecnie łowcę czarownic zakonu Srebrnego Młota na usługach Imperatora, obaj pokonali niebezpiecznego czarnoksiężnika Tzeencha.

Z zamyślenia wyrwał Jakuba nagły hałas, do karczmy wpadło kilku nieznajomych, rozgonili oni ludzi siedzących przy jednym stole i zajęli ich miejsca. Karczmarz ze strachem w oczach pobiegł ku nim, ci kazali mu przynieść najlepsze jadło i napitki i nie wyglądał na to aby zamierzali za nie płacić. Jakub zatrzymał karczmarza gdy ten szedł po jedzenie.
-Kim są ci ludzie- zapytał.
- To kompania Ludwika von Hostena, dawnego rycerza z Averlandu, obecnie banity i niepokonanego fechmistrza-
Jakub przypomniał sobie to imię, człowiek ten był pozbawionym honoru mordercą, za którego w Imperium wyznaczono nagrodę.
-Dobra czas się nim zająć- powiedział
-Jakubie to nie nasza sprawa, to nie jest heretyk-
- Może i nie, ale to człowiek który jest złodziejem, mordercą i gwałcicielem, jego istnienie obraża Solkana-
-O mnie rozmawiacie- Od stołu wstał barczysty mężczyzna, a zanim postąpił następny, drogę zastąpił im jednak Kurt który powiedział.
-Reprezentuje Imperialną Inkwizycje, odejdźcie w pokoju-
-Pies Sigmara- warknął Ludwik- Imperium jest daleko stąd, zejdź mi z drogi- powiedział, poczym chwycił Łowce za płaszcz. Tego Jakubowi było już za wiele uderzył w rękę przeciwnika zrywając chwyt i odsłaniając sobie drogę do głowy. Następnie wyprowadził potężnego lewego prostego w szczękę Ludwika posyłając go na podłogę. Stojący obok oprych próbował wyciągnąć miecz lecz Jakub był szybszy, wydobył ukryty w rękawie sztylet i wbił go oprychowi w szyję. Następny złoczyńca wskoczył na ławę przy której stał Jakub i zamierzył się na niego ze sztyletem, jednak po raz kolejny Solkanita wykazał się szybkością błyskawiczne znalazł się przy przeciwniku i chwycił go za nogi, następnie przerzucił go za swoje plecy. Bandyta zdołał zadać cios ale był on źle wymierzony i zatrzymał się na półpancerzu, następnie spadł na głowę i złamał sobie kark. Ludwik zdołał się jednak pozbierać, wydobył swój miecz półtora ręczy i krzyknął.
-Teraz psie za wszystko mi zapłacisz-
Jakub uśmiechnął się i powiedział – Ponoć jesteś wielkim szermierzem, zapraszam zatem na miecza przed karczmę tam przekonamy się zatem kto komu za wszystko zapłaci-
-Już jesteś trupem psie-
Kurt podszedł do Jakuba
-Olej to, sprowadzimy przedstawicieli lokalnych władz powołamy się na mój autorytet i ich zamkną-
-O nic z tego drogi kolego, ten zbój jest mój-
-Tak i oto praworządności Solkana, zabić złoczyńcę bez sądu i prawa-
-Za jego głowę wyznaczono już nagrodę, jego śmierć będzie legalna, a Solkan dokona zemsty ostrzem mego miecza-
Dwaj wojownicy stanęli naprzeciw siebie i ruszyli do ataku. Jakub pragnął zakończyć walkę jak najszybciej więc rozpoczął bardzo agresywnie, napotkał jednak solidną obronę ze strony Ludwika który po odparciu ataku wykonał błyskawiczną kontrę o mało nie odcinając głowy Jakubowi. Obaj przeciwnicy uzbrojeni byli w miecze półtora ręczne i trzymali je dwuręczne, obaj byli doskonale obeznani z tę bronią. Po odparciu ataku Jakuba Ludwik kontratakował, siła jego natarcia była tak duża, że przebił się przez obronę Solkanity i zarysował jego napierśnik, Łowca stracił dech w piersiach i zaczął się cofać. Banita wykorzystał to i zadał mordercze pchnięcie, które o mało co nie przebiło łowcy na wylot, Jakub musiał użyć całego swego kunsztu aby sparować atak, a następnie wyprowadził swoją kontrę która zraniła rywala. Jakub zdał sobie sprawę, że trafił na godnego siebie przeciwnika. Zamiast nagłego ataku przystąpił do okrążania przeciwnika i szukania słabych punktów w obronie. Wymiana ciosów zaczęła się ciągnąć w czasie a pojedynek przedłużać , wrodzony upór ostlandczyka i dyscyplina wpojona przez Sokana pozwalaly Jakubowi wytrwać. W końcu zranił Ludwika w lewę ramię i postanowił bezwzględnie to wykorzystać. Wszystkie jego ataki skierowane były na prawą stronę, lecz w pewnym momencie zmienił kierunek ataku na lewy. Ból w ramieniu herszta banitów spowodował opóźnienie reakcji i spóźnienie się z blokiem ostrze Jakuba odrąbało rękę Ludwika i zagłębiło się w jego zbroi, banita upadł na ziemie.
-Litości- zawołał
-Litości mówisz, a czy ty miałeś litość dla innych, mytnikowi należy się myto, kobiecie cześć, Solkanowi wieczna chwał a tobie śmierć giń w jego imę-
I łowca wbił mu ostrze miecza w gardło.
Dwóch ostatnich oprychów widząc śmierć swego wodza, poddało się. Jakub oddał ich pod po władze lokalnego księcia w którego to lochach mieli zgnić. Dowiedział się od nich, że Ludwik zmierzał na turniej do Karag Vlag, wydało mu się to interesujące.
- To durny pomysł Jakubie, przecież tam można zginąć-
- Zginąć można wszędzie, a ja nie jestem tylko łowcą ale także fechmistrzem, a takie turnieje są dla mnie stworzone, poza tym tam można spotkać wielu czempionów chaosu to jest najlepsze miejsce na ich uśmiercenie-
-A jak trafisz na bretońskiego rycerza czy też rycerza sigm ara-
- Ech, no wiesz to jest ryzyko zawodowe jeśli ktoś walczy na arenie to musi być przygotowany na każdego przeciwnika, szkoda mi będzie zabić dobrego rycerza, ale takie są zasady. Ruszajmy arena czeka-


Jakub Weisberg Templariusz i Łowca Czarownic Solkana (Empire Capitan)
Broń: Miecz półtoraręczny trzymany dwóręczne
Pancerz: Średnia Zbroja
Dodatki: Mistrzowska Broń
Cechy: Biegły w broni, Ekspert w Walce
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2180
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Kurde, właśnie się zorientowałem, że dałem dupy :oops: , nie wim czemu rozgrywałem wszystkie walki Lomerocha, z mistrzowska bronią (tak zapisałem sobie w zeszycie) :roll: , podczas gdy on miał bąby błyskowe. Pomyłki się zdarzają, dlatego jak coś jest nie tak z opisem postaci to dawajcie znać, zrobie poprawki, teraz niestety jest już za puźno :? .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Lasti
Falubaz
Posty: 1447
Lokalizacja: Kraków/Azyr

Post autor: Lasti »

Rozegraj jego walke jeszcze raz i jak wygra Bezimienny to zostaw jak jest :D
Polska grupa zrzeszająca sympatyków Age of Sigmar:

https://www.facebook.com/groups/438370546345173/

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2180
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Nie o to chodzi, ja od początku areny dałem mu biegły w broni, mistrzowska broń i sztylety, które zmieniłem na Katane, musiał bym rozerać całą arenę od początku. Sprawdziłem jeszcze czy nie mam innych błędów, ale wszystko się zgadza więc musi zostać jak jest :? , tródno. To przez to, że zarobiony byłem, od 8 15 do 16 15 siedziałem na stażu, a później dorywcza fucha żeby utrzymać się w Wawie, jeśli bedzie nstepna arena to postaram się aby nie było takich krzaków, ale uczestnicy też musza mnie pilnowac i zwracać uwagę na błędy.
Ok. a tymczasem czekam na powrót Mura, bo ja też chciał bym aby moja postac wzięła udział w walkach :P .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

MarsnTwix
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 148

Post autor: MarsnTwix »

To nie Twoja wina. Naucz się tylko interpunkcji, a Twe przewiny będą wybaczone :P

Awatar użytkownika
Barney
Mudżahedin
Posty: 256

Post autor: Barney »

Na chałę Ulryka ! :wink:

Nie no spoko . mi akurat takie krzaki sie bardzo podobały . :)

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2180
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Tak, tak interpunkcja jest ważna, ale zazwyczaj nie mam czasu czytać jeszcze raz tekstu i poprawić błedów.
@OWN3D tą chałe to bedziesz mi do końca życia wypominać :?: .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Barney
Mudżahedin
Posty: 256

Post autor: Barney »

Jak chcesz mogę o tym zapomnieć . ;)

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2180
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Przy okazji następnej Areny postaram się, aby nie było takich krzaków, no oczywiście poprawie interpunkcje :wink: .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Kokesz
Kretozord
Posty: 1749
Lokalizacja: kolebka cywilizacji

Post autor: Kokesz »

Po prostu nie musisz się śpieszyć. Zamiast robić 3 walki dziennie zrób jedną, ale przeczytaj tekst przed wysłaniem.
Obrazek

ODPOWIEDZ