Bynajmniej. Ochrona praw autorskich w dobie dążenia informacji do wyzwolenia się to jedno z najważniejszych pytań cywilizacyjnych, przed którymi stoi zachód. Obecnie przyjęty model biznesowo-prawny kryminalizuje codzienne aktywności ogromnej rzeszy użytkowników, co nigdy nie jest sensowne. Realnie spór dotyczy metody dystrybucji. Obecna sytuacja wygląda tak, jakby wiele lat temu kina walczyły z telewizją, która daje nielimitowany dostęp do ich treści na życzenie (wystarczy kliknąć kanał). Więc ludzie, "zamiast iść do kina lub kupić wideo, siedzą przed TV."trikk pisze:To bardzo głupi pomysł. Równie głupi jak referendum "czy chcesz płacić większe podatki?".Infernal Puppet pisze:A PiS chce referendum w sprawie wejścia w życie tego prawa. Średnio widzę szanse realizacji, ale to chyba pierwszy raz, gdy podba mi się pomysł tej partii .
Naprawdę odpowiedź jest prosta - konieczne jest zbiorcze zarządzanie IP + opłata abonamentowa za dostęp do nich + przenoszenie budżetów reklamowych do internetu. Moim zdaniem transformacja tego rynku na taką skalę wymaga działań ze strony rządu lub rządów. I to bynajmniej nie takich, jak te podejmowane, które służą konserwowaniu archaicznych metod dystrybucji.
ACTA to naprawdę trochę jak ustawa, która w 1925 r. potwierdza, że prawo własności ziemi rozciąga się do wszystkiego, co ponad nią, oraz reguluje sposób rozliczania się linii lotniczych z właścicielami tej ziemi oraz karania tych lotników, którzy naruszą święte prawo własności (żeby nie było - takie inicjatywy prawne w tamtym okresie się pojawiały). Konserwuje anachronizm. Co gorsza, konserwuje go o tyle nieefektywnie, że wyłącznie na zachodzie - m.in. Chiny i Rosja mają to głęboko w d. Co na dłuższą metę sprawi, że ich gospodarki będą bardziej efektywne i innowacyjne.