Fajny turniej ale najwazniejsze ze passa trwa(4ty lokal pod rząd [pocisniety)
Droga zajebioza pozdro dla ekipy pancernej Manfredo Kotleto Kalafioro Linuxo i Harry.
14:6 Linuxem (6stki rox)
15:5 Tybek
20:0 Kalafior
Pozdro
Zastanawiające ze tylu dobrych graczy sie zebrało w pomiechówku,byle tak dalej.
podziękowania dla organizatorów że im się chce robić turnieje, przeciwnikom, że ze mną wytrzymują, jeźdźcom, wszystkim znajomkom , w tym moim kierowcom - Bless i Marios,
JASSIOWI za całokształt!
Zagrałem trzy przyjemne bitwy, Bretką, na którą się definitywnie przerzucam.
Miałem chyba klimatyczną rozpiskę, nawet pielgrzymów wziąłem i tylko 3 lance.
Bitwa 1: Jassiu WE, super bitwa, nic mi nie wychodziło, dwa oddziały z bohaterami nie zdały terroru na 9, w ostatniej turze trochę odrobiłem - pegazy i BSB zdjęli smoka a treemen z wildami odbili się od lancy, wszyło 11:9 dla mnie
Bitwa 2: Kotlet WE, znowu bardzo spoko typ i bardzo przyjemna bitwa, działo się mnóstwo, znowu nie modliłem sie , przez co zdobyłem naprawdę dużo! 15:5
Bitwa 3: Manfred i jego imperium, miszczowa bitwa, tyle przypałów nie było dawno, rzuty nie były statystyczne po żadnej stronie, super bitwa, 13:7
Kolejny turniej Bretką i naprawdę dobrze mi idzie, niedługo Debka, Duka i Niedbala wyprzedzę
Niestety w pierwszej bitwie z Shino został obalony dogmat o przewidywalności i pewności VC. Pierwszy czar na lordzie skończył się miscastem i jego ekplozją Skąd ja to znam
0:20 po 5 minutach gry.
Potem sobie na lajcie dograliśmy normalnie bitwę i Shino wygrał po pieknej serii KB ze skorpionów po moich wampirkach
Drugą bitwę na ostatnim stole zagrałem z Assurem. VC vs VC. Ostre były rozkminki i mnóstwo kombatów. Ostatecznie w 5 turze zginęło 2 lordów. jego z brejka a mój padł z poisona od ostatniego bohaterskiego ghula, który sypnął się zaraz potem
13:7 dla mnie
Na koniec grałem na przedostatnim stole ze skavenami Harrego. Również była to bitwa na krawędzi, gdzie mój lord cudem się wywinął w kilku sytuacjach na 1 życiu spod piorunów, globów, ratlinga itd.
17:3 dla mnie
No i skończyłem dokładnie w środku stawki.
VC są fajne, dużo się nauczyłem, sporo rzeczy przetestowałem i wiele się sprawdziło. Najlepiej BSB, ghoulkin, wagon BK i Vargulfy. Najsłabszy był lord, który jednak musi być odpowiednio chroniony, bo jak widać ma tendencję do ginięcia w głupi sposób. A jak ginie to jest GG.
Ale mimo mocy VC i tak wolę grać orkami Jest trudniej, ale dają więcej radochy z gry. I są fajniejsze pod wieloma innymi względami
Pozdrawiam organizatorów, przeciwników, Jeźdźców i wszystkich pozostałych!
Można powiedzieć, że turniej dla mnie zakończył się podobnie jak mój pierwszy w Pomiechówku- krańcowy wynik... Co nie zmienia faktu, że grało się przyjemnie... Następnym razem Was zaskoczę moją ultra nową rozpiską...
Zapomniałem wcześniej dodać podziękowań dla organizatorów...
Zagrałem pierwszy raz w życiu eshinem i stwierdzam, ze po raz ostatni. Ustawienie ponad 200 modeli przed każdą bitwą to nie jest coś z czym przeciętny bretończyk potrafi sobie poradzić.
Dwie pierwsze bitwy z krasnoludami wyglądały podobnie. Master asasin i sztormówka kompletnie zawiodły. Na szczęście stosunek woja 100:1 pozwolił mi odnieść w obu przypadkach zwycięstwo. W trzeciej bitwie grałem z Mariosem i jego chaosem i musze przyznać, ze byłem pod ogromnym wrażeniem jego gry. Przeważał cały czas, a ja w kierowaniu tłumem szczurów kompletnie się pogubiłem. Na szczęście dwie akcje życia w wykonaniu master asasina (hell cannon i lord na smoku) dały mi niezasłużony remis.
Hej, dzięki wszystkim wspaniałym orgom za ten turniej (Żyraf Łosiu i wszyscy Terror Boyzi ) dzięki wszystkim fajnym ludziom którzy grali i tworzyli ten niemal rodzinny klimat. Przeproszenia dla Dziopa któremu nie uwierzyłem na słowo a powinienem . No i największe pozdrowienia dla najlepszego klubu JH gdzie skill idzie w parze z człowieczeństwem a joby i faki dla tych co grają godzine po innych
Do zobaczenia na "Witaj Jasiuuu czyli 2300 w Pomiechówku" za pół roku