coś o tym wiem;)smiejagreg pisze:No właśnie, tutaj jest sedno sprawy. Jakieś definicje, TT+, TT-, prawie TT, coś więcej niż TT... Śmiech mnie bierze na te definicje. Bo to ŻADNE definicje. NICZEGO nie określają ściśle, każdy ma tylko jakieś swoje wyobrażenie na temat poziomu malowania, który jest względny tak bardzo, ilu jest malarzy i komentatorów. Myślę, że nie ma tu co udowadniać jeden drugiemu, co jest TT, a co nim nie jest, bo to nie matematyka. Tutaj nie ma żadnych rozsądnych i powszechnie uznanych reguł...meiss pisze: Kolego, TT to TT definicja jest jedna.
