ARENA ŚMIERCI NR 35 -Forteca Bogów

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Re: ARENA ŚMIERCI NR 35 -Forteca Bogów

Post autor: Klafuti »

[hehe, poprzednia arena skończyła się na 56, a my mamy już 54, a to nawet jeszcze nie jest koniec pierwszej rundy. :D ]
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Może dla tego, że eliminacje zaczęły się na 20 stronie?]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Ale roleplay na czwartej, więc nie jest sztucznie wydłużana :D ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Pitagoras
Falubaz
Posty: 1443
Lokalizacja: Okolice Warszawy

Post autor: Pitagoras »

[Mój debiut na Arenie nigdy bym nie przypuszczał, że to aż tak zajebiste jest :D ]
Obrazek

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Brnąc przez śnieg miejscami sięgający pasa, Drugni czuł się odrobinkę rozczarowany całą tą wyprawą góry. Wprawdzie już w Spiżowej Cytadeli Menthus całkiem wyraźnie określił cel i motywację tej podróży, a mimo rozbudzona wyobraźnia Zabójcy skojarzyła wypad poza mury zamku z epicką przygodą pełną bestii do ubicia. No cóż, nie wszystko poszło po jego myśli.
Co więcej, dopiero w połowie drogi zdał sobie sprawę, że szukanie pojedynczego kwiatka w górach przysypanych metrową warstwą śniegu było o tyle głupie, co niewykonalne.
Zaś najgorszy z tego wszystkiego był fakt, że jak na razie nie było żadnej okazji o pomachania toporem. Wprawdzie po drodze natrafili na jakiś zwiad hobbitów, ale ci okazali się kumplami Farlina i użycie wobec nich przemocy fizycznej byłoby cokolwiek nieuzasadnione. Tak wiec jedyną rozrywką podczas wędrówki było picie i nabijanie się ze słabszych kultystów, którzy nieśli prowiant. Czyli dokładnie to samo, co dotychczas robili w twierdzy, tyle że bez odmrożeń.
Po kilku godzinach smętnego przedzierania się przez zaspy, cała siódemka wspinaczy dotarła do Północnego Stoku, który według słów kumpli Farlina miał być najszybszą drogą na ominięcie zasypanej przełęczy. Ku zmartwieniu większej części ekipy, podejście było cholernie strome i wejście na nie bez odpowiedniego sprzętu było praktycznie niemożliwe. Na szczęście Ulfarr i Oflarr, weterani podróży po zimnej i ośnieżonej Norsce, pomyśleli o wszystkim i kazali zabrać jednemu z kultystów liny i czekany. Tak oto rozpoczęła się długa i niebezpieczna wspinaczka.
Drugni, będąc silnym i przysadzistym krasnoludem, operował czekanami i niemałą wprawą, mimo że w zasadzie robił to po raz pierwszy w życiu. Mogło się to wydawać dziwne, ale Dawi nigdy nie rozwinęli jakoś specjalnie zaawansowanych technik wspinaczkowych, chociaż ośnieżone szczyty były ich środowiskiem naturalnym. A to dlatego, że dzielni brodacze woleli się po prostu przekopywać przez góry. Wszak głębiny ziemi skrywały w sobie nieporównywalnie większe skarby niźli jej powierzchnia.
Wspinali się całkiem długo i coponiektórym słabszym indywiduom zaczynało brakować sił. Nie raz i nie dwa jakiś wykończony kultysta odpadał od ściany z krzykiem, zachowując życie tylko i wyłącznie wspólnej linie, którą byli przewiązani wszyscy uczestnicy wyprawy.
Gdy cała ekipa znajdowała się już kilka metrów od szczytu, coś oczywiście musiało pójść nie tak. Jak na złość, gdy ich cel był na wyciągnięcie ręki, spotkał ich największy koszmar wszystkich górali.
- LAWIIIINA ! - Wrzasnął Vahanian, siejąc panikę wśród kultystów i niektórych zawodników.
Nie było zbyt dużo czasu na reakcję. Drugni zdążył jedynie przywrzeć do skalnej ściany i zobaczyć, jak Haakar przygważdża Menthusa do ziemi. Potem była tylko biel.

Biel była także pierwszą rzeczą, jaka towarzyszyła przebudzeniu Zabójcy. Biel i potworne uczucie, jakie towarzyszy duszeniu się. Przysypany śniegiem krasnolud zaczął w panice wierzgać wszystkimi kończynami, próbując odkopać się z białego puchu. Tej odruchowej reakcji towarzyszyła upiorna świadomość, że równie dobrze mógł znajdować się kilka metrów pod powierzchnią. I że sczeźnie w tym lodowym wiezieniu.
- "Na Grimnira, nie w ten sposób" - Zdążył pomyśleć, po czym jego czerwona od odmrożeń ręką pokonała opór śniegu i przebiła się na powierzchnię.
Krasnolud, nagle pełen nadziei, z całych sił poderwał się do góry i ze wściekłym rykiem wydostał się z tej okropnej pułapki. Krzyknął po raz drugi, kiedy to mroźne powietrze wypełniło jego płuca. Po raz kolejny wyrwał się śmierci, zupełnie wbrew swemu przeznaczeniu.
- Ej, Drugni przeżył ! - Siedzący przy małym ognisku Vahanian szturchnął Menthusa w ramię, wskazując Dawiego palcem.
Smoczy Mag wyglądał na całkiem załamanego, nawet nie spojrzał na cudem ocalałego Zabójcę.
Chociaż "cudem" to może trochę za dużo powiedziane. W zasadzie to przeżyli niemal wszyscy, oprócz nieszczęsnych kultystów od prowiantu. Nimi zresztą i tak nikt się nie przejmował. Dopiero po chwili Drugni zauważył, że nigdzie nie ma Olfarra.
- Ej ! Ulfarr ! - Krzyknął do drugiego z bliźniaków - Gdzie twój brat ? Czy on... no wiesz ?
- Nieee... - Odpowiedział całkiem obojętnie Norsmen - Poczułbym gdyby no wiesz.
Zaiste, po kilku nieznośnie długich i chłodnych godzinach dołączył do nich Olfarr niosąc trupa pod pachą. Krasnolud rozpoznał w zmarłym jednego z tragarzy.
Będąc w komplecie, nieco podupadła na duchu drużyna ruszyła w dalszą drogę. Po całkiem niedługim czasie spotkali w lesie dziwnego gościa w futrzanej czapce, trzymającego pistolet w dłoni.
Po krótkiej acz pełnej napięcia rozmowie, okazało się że dziwak jest jakimś tam rozbójnikiem i że ma chatę kilka godzin drogi stąd. I co najważniejsze, posiadał całe mnóstwo tego zielska potrzebnego do uratowania Iskry. Chcąc nie chcąc, rozpoczęli kolejną długą i żmudną wędrówkę.
Drugni, który ubezpieczał tyły na samym końcu formacji marszowej, złapał się na zaiste niegodnej krasnoluda myśli.
Trzeba było posłuchać Menthusa i polecieć na smoku...

[ Sorki że tak rzadko piszę :cry: Z drugie strony, Grimgor tak dobrze odgrywał mojego Zabójcę że nie było sensu nic dodawać od siebie :wink: Czekam na te grube eventy !]
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Zapach pieczystego przyciągnął kilku głodnych Norsmenów, którzy niczym głodne wilki jęli krążyć wokół stołu w jadalni. Oczywiście Olaf zaprosił ich do stołu. Jadła starczyło dla wszystkich, a im liczniejsza kompania, tym przyjemniej spędzić można było czas. Bjornsson snuł opowieści o legendarnej bitwie z Byttingenami na ziemiach Saarlsów, lata temu. Magnus potakiwał, wspominając dawne dzieje.
- To była chwalebna noc. Daliśmy odpór potworom u wrót podziemnego miasta, by potem puścić się w szaleńczym biegu, by zdążyć z odsieczą wiosce Eklafa, syna Eklafa- opowiadał wielki Nors
- Zużyłem wtedy cały zapas święconych kul- mruknął von Bittenberg- Niemal udało mi się ustrzelić największego ze stworów. Już miałem go na muszce, gdy ten szalony... O wilku mowa.
- Nie tylko was zwabił zapach kuchennych rewolucji Turo- zakpił Kharlot. Olaf stwierdził, że to jego pierwszy żart od przybycia do Cytadeli. Za dawnych czasów podobne uwagi czynił znacznie częściej. Magnus nie spuszczaj wzroku z czempiona, zupełnie jakby nie był pewien, czy go zaatakuje, czy dołączy do wieczerzy.
- Dotąd jakby stroniłeś od towarzystwa "mroczny rycerzu"- rzucił złośliwie inkwizytor. Kruszący Czaszki zajął miejsce naprzeciw niego.
- Mój stary wrogu... Jesteś jeszcze brzydszy niż gdy się widzieliśmy ostatnio, w mieście szczurów.
- A tobie przybyło kilka blizn. Na szyi na przykład?
Khornita odruchowo położył dłoń na bliźnie.
- Minęło tyle czasu...
- Osiem lat- zauważył łowca
- Liczyłem każdy dzień. Szkoda, że nie dane było nam się zmierzyć na jej piaskach.
Mierzyli się wzrokiem przez dłuższą chwilę. Kłopotliwe milczenie przerwał Olaf.
- Pamiętasz jeszcze tę wioskę Saarlsów, tę, którą broniliśmy przed Byttingenami?
- Pamiętna noc- rzekł Kharlot z sentymentem. Zdjął hełm i postawił obok talerza, na który nałożył wielką porcję parującego jeszcze mięsiwa- Wrogowie krwawili obficie, dając nam chwalebną bitwę.
- Wielu powędrowało do Valhalli.
- Mieli dobrą śmierć- sapnął Bjarn
- Odyn podjął ich na uczcie...- stwierdził nieco patetycznie Bjornsson, lecz zaraz poweselał- Za to nas ugościli Saarlsowie. Co to była za uczta!
- Na jej wspomnienie wciąż boli mnie głowa!- zaśmiał się Leif.
- Piwo, miód i okowita lały się jak rzeka, dziewki tańczyły na stołach, na których i tak było pierońsko ciasno od różnorakich potraw- westchnął z uwielbieniem Thorrvald.
Kharlot milczał. Miał dobre wspomnienia z tamtej nocy. Zwłaszcza po wydarzeniach, które miały miejsce po wieczerzy...
Śmiechy i rozmowy przeplatane były odgłosami żucia i komplementami dla kucharza, który (jak zwykle) stanął na wysokości zadania.
- Słyszałem wieRe opowieści z waszych krain. Pod pewnymi wzgRędami przypominały nasze ojczyste Regendy. Jednak niektóre rzeczy pozostają dla mnie zagadką- rzekł Saito- Powiedzcie mi, czym jest Ragnarok?
Gwar momentalnie ucichł, kęsy potraw zdążające do ust zatrzymały się w połowie ruchu. Wszystkie oczy zwróciły się na ronina.
- Wspominaliście go wieRokrotnie, lecz nikt nie chciał mi wytłumaczyć, czymże on jest- tłumaczył się Kaneda.
Szyderczy uśmieszek przemknął po twarzy Bjarna.
- Pokażmy temu Nippończykowi, czym jest Ragnarok...- rzekł powoli- przynieście liście.
Ni stąd ni zowąd pojawił się Asgeir, który powolnym krokiem podszedł do paleniska. Wyciągnął zza pazuchy garść suszonego ziela, po czym rzucił je w ogień. Liście zatrzeszczały w płomieniach, dając gęsty, drażniący dym. Magnus prychnął lekceważąco pod nosem, lecz nic nie rzekł.
Vitki spojrzał na siedzących nieco nieprzytomnym wzrokiem, wodząc nim po każdym z osobna, aż wreszcie przemówił.
- Oto jak nastanie zmierzch bogów... Nastaną trzy straszliwe zimy i trzy lata czarnego słońca... Ludzie porzucą nadzieję, staczając się w otchłań chciwości, zdrady i żądzy krwi.... Sorthaal, Mroczny Książę przybierze postać węża, opasając ziemię swymi splotami. Jego uścisk wzburzy morza i oceany, zalewając ich wodami wiele krain... Fenrir, ogar Kharnatana zerwie swe niewidzialne więzy... Niebo rozstąpi się i Tzeentch spuści na ten świat swoje płomienie i wstąpi na most Bifrost, by zniszczyć Asów...- głos szamana stawał się coraz wyższy, oczy jego nabierały blasku- Wybrańcy Czterech Potęg przypłyną na drakkarze z trupich paznokci... Odyn wyjedzie przez bramy Vallhali, stojąc na czele Einheirów, by stanąć do bitwy z Władcą Czaszek... Thor zabije Węża, lecz zginie od jego jadu... W końcu Fenrir pożre słońce...
- Będziemy więc walczyć w cieniu- rzucił kpiąco Kharlot.

[ :wink: ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Kubaf16
Chuck Norris
Posty: 570
Lokalizacja: Kraków "Vanaheim"

Post autor: Kubaf16 »

Pitagoras pisze:[Mój debiut na Arenie nigdy bym nie przypuszczał, że to aż tak zajebiste jest :D ]
+1
Szkoda że Ygg odpadł tak wcześnie :(
Może na kolejnej arenie lepiej mi się powiedzie.
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy. :P

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

[Tylko mam pytanie, Byqu, w którym momencie to się dzieje. Po tym, jak pokój Farlina eksplodował i Saito z Magnusem przeszukali mieszkania zawodników, czy przedtem? Bo dziwne przeniesienie w czasoprzestrzeni miał miejsce.]
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Mistrz Miecza Hoetha
Falubaz
Posty: 1011

Post autor: Mistrz Miecza Hoetha »

Fala lodowatego śniegu spadła na nich z ogłuszającym hukiem.
Menthus działając instynktownie zaczerpnął magii z Aqashy i starał się uformować z niej bańkę która ochroniłaby ich wszystkich. Jeśli byłaby mniejsza tak, aby zdołała ochronić tylko jego najprawdopodobniej by zdążył. Ale w tej chwili, on sam był ostatnią osobą o której myślał. Nie zdążył.
Poczuł jak spadają na niego tony śniegu, jak sama siła uderzenia wyciska mu powietrze z płuc, jak niesamowita siła rzuca nim do tyłu.
Gdy otworzył oczy ujrzał czerń, było bardzo zimno i mokro. Po krótkiej chwili pojął gdzie się znajduję.
-Ignis rises-wyszeptał.
Jego dłonie zapłonęły jasnym, ciepłym ogniem. Wzniósł je do góry i po krótkiej chwili śnieg wokoło stopił się ukazując otaczający go świat. Wstał powoli, rozcierając ręce i zmuszając aby na opuszkach jego palców tańczyły płomienie. Rozgrzał się i ruszył ku górze. Nie widział nikogo, być może wszyscy zginęli, spalił parę zasp, ale po chwili zdał sobie sprawę iż szanse na ich odnalezienie przez niego są zerowe. Zdecydował się zaczekać dwie godziny po czym jeśli, nikogo nie odnajdzie ruszyć dalej samotnie.
Po krótkiej chwili z zaspy obok strzeliły dwa słupy ognia i z pod śniegu wygrzebał się Vahanian. Menthus podał mu rękę i pomógł wstać.
-Czekamy na pozostałych?-zapytał Assari.
Assurjedynie skinął głową, widać było, że jest bardzo podenerwowany.
Czekali dłuższą chwilę, Smoczy Mag chodził w te i we wte, starając się panować nad nerwami.
Po krótkiej chwili stopniowo zaczęła się pojawiać reszta kompani.

Ruszyli ponownie, dął zimny przenikający do szpiku kości wiatr. Niespodziewanie na horyzoncie zamajaczyła im nieznana sylwetka. Oczywiście norsmeni z krzykiem rzucili się na niego, ten jednak zawołał za nim go dopadli:
Stojcież wy, hej! - zawołał, przeciągając samogłoski w jakby dziwnej gwarze Reikspiela. - Ino krok a jo was płodziurawiem, hej!
Bliźniacy zamarli niepewnie, po czym nawiązali z obcym rozmowę. Ten utrzymywał jakoby miał piwnice wypchane szarotką krwawą. Menthus niewierzył mu ani trochę. Ale spróbować nie zaszkodzi;
- Jeśli dostanę torbę tego ziela przed wieczorem to dostaniesz worek złota dla tych swoich biednych chłopów, zbójów, dziewek czy kogo tam chcesz! Tylko pospiesz się na litość Asuryana!-zawołał.
Zbój oczywiście na ofertę przystał. Poprowadził ich urwistą ścieżką wśród stromych skał i oblodzonych głazów.
Menthus zrównał się z Vahanianem.
-Miej na niego oko, ta cała sytuacja wybitnie mi się nie podoba...
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[Po tym jak Turo i Olaf zgarnęli ich na kolację. Jeśli się orientuję, po "eksploracji" kwater]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
GrimgorIronhide
Masakrator
Posty: 2723
Lokalizacja: "Zad Trolla" Koszalin

Post autor: GrimgorIronhide »

[ chyba moja wina :roll: uznajmy że po tym jak się ogarnęli i wrócili na deser a zastali Norsów. Btw genialny opis Byqu, Ragnaroku w realiach wfb oraz cytat :D z 300. Czyżby stary dobry Kharlot powrócił ? ]

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

[300 i wikingów... Choć w gruncie rzeczy to ostatnie to cytat historyczny :D Tak, chyba już się otrząsnął z szoku po "odrodzeniu" :wink: ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Vahanian
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 190

Post autor: Vahanian »

[GrimgorIronhide, motyw Janosika kozacki moim zdaniem. Propsy. ;)]

Anna leżała na prowizorycznym tapczanie przykryta kilkoma kołdrami i z wygodną poduszką pod głowa. Nie mogła jednak skojarzyć tego miejsca. Mały pokoik, w którym znajdowało się wcześniej wspomniane łózko, biurko usłane stertą papierów, oraz spory zamknięty kufer. Łudząco podobny do tego, który Van miał w pokoju. Znajdował się tam też spory regał z książkami, różne tytuły, niemal żadnego nie kojarzyła. Jej głowa wydawała się zaraz eksplodować, ból był przeszywający i skutecznie uniemożliwiał myślenie o czymkolwiek. Do tego doszyły mdłości, znacznie słabsze jednak niż ostatnio. Powoli zaczęła wstawać. Jedna noga. Druga noga. Potężne uderzenie fali bólu. Omal nie padła z powrotem na tapczan. Resztką silnej woli wstała, chwiejnym krokiem udała się w stronę drzwi, za których dochodził szczęk stali.
Niepewnie wyjrzała przez próg. Kilkudziesięciu mężczyzn zaciekle ćwiczyło szermierkę pod okiem jakiegoś dziadka, znała jego twarz choć nie mogła sobie przypomnieć skąd. W końcu z drugiego końca sali dostrzegł ją Skąpiec. Mężczyzna znacznie schudł od jego ostatniej wizyty u Vahanian'a, przez co coraz mniej pewnie można było mówić o nim "grubas". Choć pewien zapas tłuszczu został jeszcze na zimę...
-Panienka się obudziła!- krzyknął przebijając się pomiędzy ćwiczącymi najemnikami, kilka razy omal nie skrócono go o głowę. Zaraz za nim ruszył Oblech i Dziadek. Wszyscy oprócz tego drugiego obrzucili ja wzrokiem pełnym współczucia. Nożownik spojrzał na nią i zapytał.
-Pamiętasz coś z tego co działo się parę godzin temu?
-Prawie nic.- odparła.
-Tak myślałem.- westchnął, Anna zwróciła nogę na jego udo które było teraz zabandażowane. Kuśtykał, ale nie dawał po sobie poznać nawet najmniejszej oznaki bólu. Przemaszerował kilka metrów i stanął przed innymi drzwiami, przed którymi spokojnie siedziała Zamieć, wraz z Podmuchem i Zmierzchem.- Tu jest jedyna kultystka, która może wiedzieć coś o twojej sprawie.
-Wybacz mi.- powiedziała cicho.
-Ja nie mam czego ci przebaczać. Ten wiking się jednak trochę wkurzył.- wzruszył ramionami. Oparł się o ścianę i przyglądał jak jego bracia zawzięcie ćwiczą. Robili postępy. Znacznie większe od tej grupy kultystów szkolonych przez Bjarna i jego ludzi, ale potrzebują lat na dorównanie tak potężnym wojownikom jakich gości arena. A nawet i ich świtom. Sam Oblech wydawał się był poddenerwowany.
-Mam wysłać do niej swoich ludzi?- zapytał Skąpiec po tym jak w końcu Anna przestała gryźć się z własnym sumieniem. Była zmęczona, ale wiedziała jak wiele osób przez nią ucierpiało. I zapewne większość kultystów do końca areny, będzie uważało ją za jakieś monstrum.
-Nie.- odpowiedziała mu stanowczym tonem.- Porozmawiam z nią.


Lawina. Zbójnik. I co jeszcze? Wyprawa po kwiat wydawała się być czymś okropnym i dopiero teraz na myśl przyszła mi starucha, która wyleczyła Annę. Pewnie wiedziałaby co zrobić i bez tej rośliny, albo już ją miała. Z tego co teraz mi się przypomina to jakiś suszek przypominający ten kwiat wisiał na kominkiem. Byliśmy jednak już zbyt daleko by się wrócić, a moje przypuszczenia nie były na tyle pewne by móc spokojnie zaryzykować życie Iskry. Zmierzaliśmy teraz do siedziby górala i jego ludzi. Wydawał się być twardym człowiekiem, choć to jak dał się podejść przeczyło jego nadzwyczajnemu doświadczeniu. Znał jednak tutejszy teren i poruszał się nawet pewniej ode mnie. Wciąż prowadziłem peleton, wsparty teraz o bliźniaków i nowego przewodnika. Bracia prowadzili z nim ostrą wymianę zdań. Opowiadali mu o swoich podbojach, o potężnych przeciwnikach, których udało im się pokonać. Nie wspomnieli jednak o swoim celu przybycia na arenę, gdy zbójnik o to zapytał. Coś mi się nie podobało. Mężczyzna czasem przyspieszał kroku, innym razem zwalniał. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że droga była prosta. W pewnym momencie mocniej uderzył w ziemię ciupagą i odskoczył, jak się okazało maszerowaliśmy po lodowej płycie, która teraz pękła. Prowadził nas w pułapkę. Norsmeni runęli w dól i tylko ich nadludzka sprawność uchroniła ich przed wpadnięciem w kilkudziesięciu metrową przepaść. Rzuciłem się w ich stronę i w ostatniej chwili chwyciłem dłoń Ulfarr'a, który drugą ręką podtrzymywał swojego brata. Wymienili ze sobą spojrzenia. Znałem ten wzrok. Jak mój i wilczycy. Podobni.- pomyślałem. Wciągnąłem ich i przeskoczyłem na drugą stronę. Urwiska. Góral stał jak wryty. Widocznie nie spodziewał się, że bracia, którzy zajęci byli rozmową zdołają przeżyć. Zdzieliłem go po łbie nadziakiem. Stracił przytomność ale żył.
-Dalibyśmy sobie radę bez pomocy.- rzucił któryś z bliźniaków. Są niezwykli, ale nie nieśmiertelni.
-Oczywiście.- westchnąłem, kończyłem wiązanie byłego przewodnika, gdy reszta ekipy zbliżyła się do nowo powstałej przeszkody.- Więksi przeskoczą. Z trudem, ale przeskoczą, wy możecie mieć problem.- zmierzyłem wzrokiem hobbita i krasnoluda.

[Kto piszę się na rzut hobbitem? ;D]

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Bliźniacy byli w zbrojach i ciężkich futrach, jakoś nie widzę tego, jak jeden elf ich sam wciąga na górę :P ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

-Dobra ,mój drogi!- rzucił oschle Magnus ocierając twarz z pyłu -Pierwszy pokój za nami...-
Ronin otrzepał swój strój z kurzu ,po czym jeszcze raz spojrzał na sporą dziurę ,powstałą z pokoju Farlina w której stał jedynie żelazne ,nienaruszone drzwi.
Inkwizytor i samuraj poszli dalej. Wszystkie pokoje umieszczone były na jednym długim korytarzu. Mieli do sprawdzenia jeszcze sporo kwater.
-Dobrze ,Magnus-san. Zróbmy to w miarę szybko ,nie wiemy kiedy wrócą nasi... przyjacieRe ,a może im się nie spodobać wizyta... chociaż to dRa ich dobra...- powiedział Saito zatrzymując się przed kolejnym pokojem.
-Tak... dla ich dobra...- mruknął Magnus -Pokój tego bluźniercy i bestii ,której pisana była śmierć... wiele lat temu...-
Ronin zrozumiał trudne słowa Magnusa ,to był pokój Marra ,zabitego przez krasnoluda. Saito zgodnie z planem przybliżył się do drzwi i w spokoju ducha wsłuchiwał się ,czy ktoś jest w środku. Po krótkiej chwili odstąpił od drewnianego wejścia -Pusto...-
Inkiwzytor podszedł do zamka i wyciągnął spod płaszcza wytrych ,po czym zaczął coś majstrować. Po dłuższej chwili warknął -Noż kurwa trzeci się złamał!- i w nerwach wyważył drzwi silnym kopniakiem -No!- splunął i wszedł do środka. Nie obawiał się pułapek. Wiele razy walczył z wampirami i wiedział ,że nie tracą oni na nie czasu. Zawsze ,gdy ktoś zapuści się do ich siedzib prędzej czy później staje się ofiarą tych nieumarłych istot. No chyba ,że akurat zapuszcza się tam szwadron inkwizycji. W powietrzu czuć było śmierć. Nie było tu łóżka ,ale w jego miejsce postawiono trumnę wokół której porozrzucane były rozszarpane ubrania. Zapewne po przemianach w strzygę. -W końcu padł...- przerwał ciszę Saito -W Nipponie wyjątkowo gardzimy tymi bestiami...-
Magnus nie odpowiedział ,mimo iż kilka tygodni temu zwłoki Marra spłonęły na ;mimo wszystko dobrze; zrobionym przez Farlina stosie ,z doświadczenia wiedział on ,że przebywając na terenach wampirów nigdy nie wolno o nich zapomnieć. -Z całym szacunkiem ,ale proszę sprawdzić toaletę...- rzekł całkowicie powaznie Magnus podchodząc do zamkniętej trumny. Inkwizytor wyciągnął wodę święconą ,po czym pokropił ją. Tam ,gdzie padły krople świętej cieczy natychmiast wypaliły się dziury. Magnus położył rękę na pistolecie ,po czym powoli otowrzył trumnę. Na szczęście była pusta.
-Panie Magnus...- rzucił ronin. Łowca czarownic splunął na trumnę i poszedł do towarzysza. -Co za swąd...- mruknął i spojrzał do środka.
Nad zakrwawioną ,ale pustą wanną wisiał nagi kobiecy trup ,podwiszony za nogi. Obsceniczny widok przerażał Magnusa za każdym razem ,gdy musiał go oglądać podczas śledztw. Truchło kobiety było kompletnie wysuszone ,a skrzępnięta krew zostawiła ślady na szyj zmarłej. Ronin opuścił pomieszczenie czym prędzej chcac uciec od fetoru. Magnus zasłonił ręką twarz po czym podszedł do ciała. Odczepił wysuszone zwłoki i umieścił je w wannie ,po czym przekręcił mały mechanizm w ręcznym miotaczu i polał zwłoki łatwopalną cieczą. Następnie wyciągnął zapałkę i rzucił ją na truchło ,pod wpływem czego te momentalnie stanęły w ogniu. -Nieważne kim byłaś ,nieważne jak żyłaś... niech Sigmar Młotodzierżca zbawi się nad twą duszą ,bo twe ziemskie grzechy ja ci odpuszczam...- wyszeptał pod nosem i odczynił znak młotodzierżcy ,po czym opuścił kwaterę.
-Tu nie było ludzi Alphariusa...- rzucił Magnus do Saito.
Następny był pokój orka Gahraza. Widok wyrytych prymitywnie symbolów na drzwiach oraz podwieszonych kamieniach i innych dzikich ozdobach. Drzwi były zniszczone i ledwo trzymały się w drzwiach. Samuraj popchnął je i te od razu rozpadły się. Oboje wkroczyli do kwatery poległego orczego szamana. Była one zdewastowana kompletnie. Wszędzie porozrzucane śmieci ,drewno ,jakieś szmaty ,a na ścianach wymalowane były plemienne symbole. Wszędzie unosił się fetor kału wymieszany z zapachem ziół zgromadzonych przez orka. Po środku pokoju znajdowało się dawno wypalone palenisko ,nad którym orkowie wybili dziurę w suficie ,mądrze próbując pozbyć się dymu. Prowizoryczne hamaki podwieszone na ścianach zostały zerwane przez szalejący w środku wiatr spowodowany wybitem oknem. -Od razu widać czyja to kwatera... widocznie po śmierci ich szamana ,zapomnieli o dyscyplinie i po swojemu "umeblowali" pokój... zanim ich wyrżnięto w korytarzach podczas walki...- mruknął inkwizytor i rozejrzał się po pokoju ,jedynym co wyglądało na nieruszone była skrzynia orczego szamana ,widocznie straszył swoich ludzi ,ze jest czymś zaklęta. Ronin podszedł do niej i powoli otworzył wieczko. -Pusto...-
Von Bittenberg warknął -Ktoś oprócz okrów tu był! Zaopiekował się magicznym sprzętem orka!- po czym wraz z roninem wyszedł z kwatery -Trzeba zwrócić uwagę na czarowników... może któryś będzie miał przy sobie przedmioty orka...- rzekł Kaneda kierując się do następnych drzwi. -Słusznie ,mój drogi... słusznie...-
Dalej był pokój Magnusa ,bez sensu było go przeszukiwać więc skierowali się do następnego.
Pokój Menthusa. Ronin mruknął -Z tego co wiem przebywa tam tyRko ta cała Iskra... ta eRfka co to dRa niej szukają tych kwiatków... nie powinno tam być tych ,których szukamy...- Inkwizytor uśmiechnął się wrednie -I tak wstydzę się tam wejść...jeszcze ktoś zobaczy...- po czym ruszył dalej.
Następny był pokój...a raczej jaskinia trola ,którego zabił Farlin. Nie było tam drzwi ,ale poprędce wybity portal ,aby łatwiej było tam wchodzić bestii. Nie trzeba było tam wchodzić ,żeby zobaczyć jedynie kości martwej krowy i jakiś pień drzewa. Tyle.
Naprzeciwko był pokój Saito. Wiedziałby ,gdyby jacyś jego wrogowie urządzali tam swoje interesy. A gdyby to wiedział ,a nic nie powiedział ,to Magnus i tak by się dowiedział. Jednak nie pasowało to do samuraja ,więc naturalną rzeczą przeszli dalej.
Pokój Ulricha. Magnus bez zbędnego czekania wyważył z bara drzwi i wparował do środka. Ronin zdążył tu już być ,gdy zabrał Ulricha "na spacer". Inkwizytor obejrzał się w koło ,cały pokój był pusty. Kompletnie pusty. Oprócz białych ścian nic tu nie było. Zamknięte białe pomieszczenie ,nawet bez okna. -Cholerne boty... nic po sobie nie zostawiają...-
-Słucham?- zapytał Saito ,Magnus pokręcił głową -Nic ,nic...- już mieli opuścić to pomieszczenie ,kiedy Saito zatrzymał się. Następnie zrobił krok w tył -Coś tu jest...- szepnął ,po czym schylił się szukając czegoś na podłodze. -Coś tu jest!- powtórzył wyjmują kamienna płytkę. W środku był schowek. A w nim kilka bomby i jakieś dokumenty. Samuraj wolał nie dotykać ładunków ,więc wyciągnął papierzyska i rzucił je do inkwizytora. Magnus odplombował pakunek dokumentów i pzekartkował je -Porno z Krainy Zgromadzenia... to tereny hobbitów na południu Imperium...- mruknął z obrzydzeniem po czym oddał je samurajowi. Ten chciał zajrzeć ,jednak Magnus mruknął -Nie radzę...to może się źle odbić na psychice...-. Saito widział wiele okropności ,ale kiedy Magnus mówi ,że coś jest naprawdę okropne ,to to musi być naprawdę okropne. Ronin odłożył plik dokumentów i zamknął schowek ,po czym udał się za Magnusem opuszczając nic nie znaczący ,pusty pokój bez historii...
Kolejny był pokój Norsmenów. Drzwi były uchylone ,a z środka biło ciepło kominka i unosił się zapach alkogolu ,mimo że nikogo tam nie było. -Nie ma sensu... to jedno z ostatnich miejsc gdzie zapuścili by się ci których szukamy...- rzekł Magnus i ruszył dalej.
-Ciekawy zwyczaj... nie zamekają drzwi...- szepnął do siebie ronin i nie tracąc czas poszedł dalej -Bo kto je przekroczy straci łeb! Ha!- zaśmiał sie Magnus ,słysząc domysły swego towarzysza.
Dalej był pokój Drugniego. Mimo zamknietych drzwi waliło stamtąd wódą i oboje wiedzieli ,że tam również nie poszliby poszukiwani.
Następny pokój zamieszkiwał przyszły przeciwnik Saito - Kheltos. Inkwizytor zapukał mocno w drzwi. -Otwierać w imieniu imperialnej inkwizycji!- wykrzyknął i mrugnął do zdziwionego ronina. Zapewne mroczny elf w środku był jeszcze bardziej zdziwiony.
-Liczę do trzech! Otwierać w imieniu imperialnej inkwizycji!- wrzasnął łowca czarownic.
-Precz stąd!- odezwał sie głos z zewnątrz.
Magnus uśmiechnął się jak małe dziecko w sklepie z zabawkami i uradowany rzekł do ronina -Ha! Od ośmiu lat tego nie robiłem!-
-Raz! Dwa! Trzy!- wrzasnął Magnus i silnym kopnięciem wywarzył drzwi wpadając z impentem do środka. Ronin został na zewnątrz i usłyszał jedynie chrypowaty okrzyk -Na ziemię i zamknąć mordę!-
Po chwili samuraj wszedł do środka po zniszczonych drzwiach i ujrzał jak mroczny elf leży z ryjem w ziemi z brutalnie wykręconą przez Magnusa ręką ,przyciśnięty do parteru przez żelazną nogę. -Nie masz prawa milczeć! Wszystko co powiesz przyczyni się do oczyszczenia twej duszy! Twym obrońcą będzie inkwizytor prowadzący śledztwo!- wrzasnął Magnus.
Ronin rzekł -Spokojnie! Panie Magnus! Poniosło pana!-
Kheltoś ledwo rzekł ,przez kamienny parkiet -Chcecie mnie zabić przed walką! Z zaskoczenia! Tchórze!- po tych słowach Magnus jeszcze mocniej wykręcił mu rękę ,prawie wyrywajac ją ze stawów czemu towarzyszył wrzask. -Czy współpracujesz z kultem?- warknął Magnus.
-On raczej nic nie wie... chodźmy...- przerwał ronin i opuścił pokój .Inkwizytor puścił asasyna i warknął -Spróbuj tylko wbić mi nóż w plecy ,a wyrwę ci nogę z dupy i zatłukę nią na śmierć!- po czym wyszedł z kwatery zostawiając obolałego elfa ,który piszczał coś o spotkaniu na Arenie.
-Ładny chwyt...- szepnął samuraj.
Doszli do następnej kwatery i Saito rzekł niepewnie -Tu może być probRem... to pokój Vahaniana...-
-E tam problem! To tajna akcja! Nie zostawiamy żadnych śladów ,a akurat w tym pokoju kultyści mogli maczać palce! Mimo intencji elfa!- westchnął Magnus i przystawił głowę do drzwi. Z uwagi na wielki kapelusz oraz brak ucha wyglądało to dość komicznie ,gdy Magnus próbował coś wysłuchać. -Ekhm... może ja...- inkwizytor spojrzał z góry na ronina ,po czym bez słowa odsunął się.
-Chyba nikogo tam nie ma... spróbuj otworzyć drzwi...- Magnus podszedł do zamka i mruknął -Mam nową metodę...- po czym wyciągnął spod płaszcza mały wirnik. Przyłożył go do zamka i bardzo mocno zaczął kręcił specjalną korbką. Po chwili wywiercił małą dziurę dewastując zamek. Von Bittenberg schował urządzenie i chciał popchnąć drzwi. Jednak kiedy dotknął drzwi ,te błysnęły i natychmiast coś odrzuciło go gwałtownie w tył. Tak gwałtownie ,że siła uderzyła nim w ścianę. Ustał jednak na nogach zostawiając dziurę w ściane naprzeciwko wejścia do komnaty. Splunął i wyprostował się -Magia... mój błąd...- warknął ,po czym podszedł do drzwi i rozpocząl specjalną ceremonię - egzorcyzm!
Inkwizytor wyciągnął wodę święconą ,po czym polał drzwi wodą. Następnie chwycił kadzidło przyczepione do swego pasa i odpalił je.
Saito z uwagą obserwował ,zapewne tradycyjną ceremonię religi Magnusa. Wcześniej nie spotkał się jeszcze z tym zwyczajem.
Inkwizytor chwycił kadzidło oburącz i zaczął okadzać drzwi mówiąc donośnie -Niech moce plugawe i bluźniercze rytuały przeklęta będą! Niech odejdą w niwecz i spłoną w światłości! Niech stosujących czarnoksięstwo dosięgnie kara! Niech ich ciało ogarnie rozkład ,a umysł ociemnienie!- po tych słowach wyryte napisy na kadzidle zaświeciły się lekko białym światłem ,po czym inkwizytor kontynuował. -W imię Sigmara Młotodzierżcy! Boga i zwycięzcy! Rozbijam tą plugawą pieczęć zła! Malleum sancta sit mihi lux. non draco sit mihi dux!- wykrzyknął Magnus ,po czym jego oczy pokryły się bielą ,a w kadzile pojawił się płomień ,wnet na drzwiach pojaiły się elfickie runy ,niewidoczne wcześniej -VADE RETRO SATANA!!!- po ostatniej wykrzyczanej głośno ,części runy jakby zadrżąły gwałtownie ,po czym rozpadły się na drobne kawałki i wyparowały. Po chwili milczenia ogień z kadzidła znikł ,a wyryte cytaty wróciły do normelnej formy. Magnus wciągnął mocno powietrze ,po czym popchnął drzwi. -Zapraszam...-
W pokoju nie znaleźli nic ciekawego. Nic godnego uwagi ,mimo działań podjętych ,aby tu wejść. Szybko opuścili kwaterę elfów ,nie chcąc zostawać tam ani chwili dłużej. -Czułeś to?- zapytał po chwili ronin.
-Tak... lawenda...- odparł stary łowca.
Następny był pokój Galretha. Samuraj upewnił się ,że jest pusty i mruknął -Zapewne więcej tu pułapek niż u niziołka...-
-Przynajmniej nas nie wysadzi...- swkitował Magnus i podszedł do drzwi. Łowca wyszaronął pistolet i wypalił w zamek. Celny strzał zniszczył zamek ,dzięki czemu Magnus bez trudu otworzył drzwi. Ledwo przekroczył próg i coś w środku zasyczało . Saito usłyszał to i nie zdążył nawet zaalarmować ,kiedy strzałka świsnęła w powietrzu w stronę Von Bittenberga. Ostry grot wbił się w żelaną pierś. -Wszystko w porządku?- zapytał Nippończyk zbliżając się powoli do inkwizytora -Ta! A co?- zapytał Magnus ,ronin wskazał strzałkę. Stary łowca spojrzał na nią i wzruszył ramionami ,po czym wyrwał ją -Komar!- wykrzyknął szyderczo i odrzucił pocisk. Magnus poczynił krok na przód i nagle stanął na poluzowanej płytce. W ostatnim momencie uchylił się ,mimo gabarytów i ostry topór zawieszony na łańcuchu świsnął mu nad głową ,prawie uderzając w jego kapelusz. Saito wyszarpnął katanę i gładko ściął łańcuch ,nim ostrze znów ruszyło w stronę Magnusa. Ten wyprostował się i podszedł do skrzyni pod śnianą. -Ten elf mógł mieć coś wspólnego z lordem Ruelem... i jego towarzyszami...-
-Tfu! PrzekRęte eRfy!- splunął Saito ,po czym dodał -Ta czarownica może mieć coś wspóRnego z zajściami na zamku...-
Von Bittenberg odparł -Wątpię... zarżnąłem suke...- po czym nachylił się nad skrzynią -Lepiej tego nie otwierać... aczkolwiek wątpię ,czy coś tam jest...-
Samuraj podszedł i postukał parę razy w skrzynię z różnych stron. -Racja... same ubrania...- po czym wyszedł z kwatery.
Magnus będzie musiał później zapytać ronina o metodę rozpoznania przedmiotów w zamkniętych pojemnikach.
Zostały ostatnie pokoje. Następny był pokój bretońskiego rycerza. Zamek był wyłamany ,więc dwójka śledczych weszła od razu do środka. Pokój był opustoszony.W środku czuć było chłód. W zasadzie nic tam nie było z przedmiotów rycerza ,wszystkie meble wyniesiono. Jednak na ziemi wymalowano pentagram jakąś dziwną substancją ,a obok niego z każdej strony stały posążki w kształcie ludzi z nienaturalnie długimi rękoma i krótkimi nogami. Bez twarzy ,odlane z brązu.
Śledczy obeszli je ,bacznie obserwując. -Wreszcie coś mamy...ścierwa teleportują się do kwater...tylko po co?- zapytał Magnus
Saito nie odpowiedział ,gdyż nie znał odpowiedzi na pytanie. W końcu zblizł się do drzwi w ścianie. Prowadziły do toalety. Niepewnie otworzył przejście i ujrzał dziwny widok. -Panie Magnus...-
-Co? Znowu trup?- warknął zamyślony Von Bittenberg ,po czym zbliżył się do towarzysza. -O cholera...- jęknął Magnus. W środku znajdował się sprzęt pokonanych zawodników: elementy zbroi rycerza z rodowym tabardem ,jego rodowy miecz ,maska gazowa i pojemnik na bomby szczura zabitego przez Magnusa ,kły trolla Ygga ,poszarpane szaty Marra ,po przemienieniu w strzygę oraz żelazne "szpony" Ulricha. Oboje spojrzeli po sobie zdziwieni -Bardzo podejrzane...- szepnął Magnus
-Bardzo...- potwierdził ronin -Lepiej śledźmy zwłoki następnego pokonanego...-
-Kheltosa w sensie ,panie Saito...- dodał Magnus.
Wtedy do komnaty wpadł Norsmen i wykrzyknął -Tu jesteście! Chodźcie coś przeźreć! Turo zrobił deser i znalazł jakiś alkohol!-
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Kordelas, skrytka była w pokoju Farlina. Zrobiona przez krasnoludy (nie widoczna dla osoby, która nie wie o jej istnieniu), nie było tam żadnych kartek z pornografią -_- Przypominam, że Farlin jest profesjonalnym łowcą nagród z wieloletnim doświadczeniem. Postać ma bawić, jednak prosił bym o trochę szacunku dla niej i trzymanie się tego, co piszę. W dokumentach są informacje o zawodnikach. Wiem, że nie lubisz edycji postów, ale prosił bym o zmienienie tego fragmentu, żeby był zgodny ze wcześniejszymi postami. ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

[Dobry kawał tekstu, Kordelas. Masywny :mrgreen: . Ale skrytka faktycznie była u Farlina. Można uznać, że to była druga skrytka, żeby odwrócić uwagę od pierwszej.]
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Kordelas
Masakrator
Posty: 2255
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Kordelas »

[Matis ,podchodzę z szacunkiem do każdej postaci ;) oprócz botów :x
Fakt ,pomyliło mi się z lokalizacją skrzynki ,wybacz ,ale tak jak pisze Klafuti - to była skrytka dla zmyły ,również dla zmyły z hobbicką pornografią! Dlatego też nikt nie wgłębia się dalej ,gdzie mogły by być ważne dokumenty ,bo to co widzi na początku od razu odpycha :!: :mrgreen: a to ,że zmylony został Wielki Inkwizytor świadczy o misterności blefu! :wink: więc nie ma co edytować postu ,ale należy pogratulować Farlinowi przebiegłości ,coś jednak wyniósł z Czarnego Zamku ;) ]
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!

Awatar użytkownika
Pitagoras
Falubaz
Posty: 1443
Lokalizacja: Okolice Warszawy

Post autor: Pitagoras »

Galreth cały czas rozmyślając kierował się do swojego pokoju. Wtedy przypomniała mu się jedna poprzednia myśl, kiedy to stwierdził, że ktoś wykonał truciznę na miejscu. "Nikt nie mógł zaplanować, że Iskra pojawi się w zamku i nie zrobiła nic za co warto byłoby ją zabijać. Oczywiście poza zabijaniem kultystów, ale tym nie wyróżniała się spośród zawodników, a wręcz można by pomyśleć, że znajdowała się na szarym końcu listy. To czym się wyróżnia spośród przybyłych...nie jest zawodniczką!" Galreth widział to tak. Ktoś był bardzo przewidujący i chciał się pozbyć części zawodników z cytadeli. Co innego mogło być celem jeśli nie śmierć elfki, którą już wyeliminował. "dzieje się coś grubego, coś czego nie rozumiem, a do tego bierze w tym udział magia..." Jego niepokój, wyłącznie się nasilił gdy doszedł na korytarz z kwaterami. Zastał drzwi i zamki w najprzeróżniejszych stanach, ktoś włamał się do pokoi. Do swojego nawet nie zajrzał. Trupów nie było. Tak samo jak ciekawych rzeczy w jego pokoju. Na pewno nikt tam nic nie znalazł. W najgorszym stanie, czyli lekkiego niebytu, był pokoik Farlina. Postanowił działać szybciej i poszedł znowu do Julii.

- Muszę przyznać, że trochę cie ostatnio nachodzę, ale nie mam zamiaru się powstrzymywać w tej sprawie. - Powiedział gdy tylko otworzyła drzwi. "Eeeehhh. Nie powinienem tego mówić. Znowu sobie coś pomyśli" - Mam kolejna teorię, a jako lecząca Iskrę, na pewno będziesz wiedziała.
- Pytaj. - Odpowiedziała Julia. Jeśli jej to przeszkadzało nie dała po sobie poznać.
- Czy kiedy walczyłaś z trucizną, było to trudne? Czy czułaś, że jest silna i nie możesz wiele zrobić?
- Nie. - Odpowiedziała pokazując odrobinę zaskoczenia. - Szybko udało mi się zatrzymać zatrucie i przeprowadzić ją w stan śpiączki. Pomagałam w wielu przypadkach, ale ten rzeczywiście nie był szczególnie trudny. Raczej element rutyny.
- No właśnie. - powiedział uśmiechając się Druchii. - Niezbyt typowe w przypadku otrucia. Można by pomyśleć, że ktoś pragnący jej śmierci, mógł się bardziej postarać.
- Co sugerujesz? - Zapytała teraz już bardzo zaciekawiona Julia, chociaż wątpiła, by Mroczny elf podzielił się z nią ta wiedzą. Galreth przez chwilę wpatrywał się jej prosto w oczy. Julia uciekła wzrokiem od tych czarnych oczu, ale spojrzała na bliznę i znowu musiała spojrzeć mu w twarz, żeby nie myślał, że się przygląda poszarpanemu uchu. Galreth lekko się rozluźnił. podjął decyzję.
- Ktoś wręcz nie chciał, by Iskra nie zginęła. Przygotowali truciznę tak, by mag był w stanie ją uratować do czasu, aż "solidarni" zawodnicy pójdą po ziółko. - "Już wystarczająco pomogła, mogę się z nią podzielić informacjami. W zasadzie zaledwie podejrzeniami." - Widziałem pracownię alchemików. To profesjonaliści. Spokojnie mogli przygotować taką truciznę, która nie zabije i będzie miała dokładnie zamierzony efekt. - Asasyn się zasępił. - Szkoda tylko, że nic mi z tej wiedzy nie przyjdzie... Nie mam pojęcia jaki mag mógł to zrobić.
- Jeśli ktoś wie wszystko o tym, kto się znajduje w zamku jest to Kharlot. - Podpowiedziała Julia. Galreth chwilę pomyślał i skinął głową dając znać, że dziękuje i będzie już szedł.
To był akurat dobry pomysł. Galreth nie powiedział tylko Julii, że nie może mieć pewności czy berserker nie stoi za tym osobiście...
Obrazek

Awatar użytkownika
Matis
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3750
Lokalizacja: Puławy/Wrocław

Post autor: Matis »

[Niech ci będzie Kordelas, przekonałeś mnie :lol2: ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów

ODPOWIEDZ