Arena of Death 19: Sylvania

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Mac
Kretozord
Posty: 1842
Lokalizacja: Kazad Gnol Grumbaki z klanu Azgamod

Re: Arena of Death 19: Sylvania

Post autor: Mac »

Od ostatniej areny na której ork szybko pozbył się Bretończyka, na zamku i w wiosce poniżej zapanował spokój. Dziwnym wydawało się to zwykłym mieszczanom, widzom i uczestnikom areny, gdyż od czasu przybycia Gragag'a w stronę tych włości każdy dzień był urozmaicany okrzykami, rozróbami, bitkami, a czasem i rozlewem krwi.

Jedyną oznaką jaka świadczyła o ciągłej bytności orka w okolicy, były dziwne i odległe okrzyki, które niosły się po pobliskich dolinach i kotlinach. W wykrzykiwanych słowach "Waaagh" przemawiała zwierzęca brutalność i radość z rzezi nie mającej większego sensu. Szczególnie nocą krzyki te sprawiały iż ludzkie miernoty trzęsły się w swych barłogach.

Nadszedł jednak dzień...

Do wioski wkroczyło dziwne stworzenie. Przerażające stworzenie. Było całe czerwone, ociekające posoką. Nosiło na sobie ochłapy czegoś co mogło wydawać się skórą lub futrem. Na czaszce miało zmierzwione włosy, które lekko obadały z głowy na ramiona. Z szczęki wystawały dwa złamane kły.

Gragag wrócił... ostatnimi dni dobrze się bawił.
Ostatnio zmieniony 19 gru 2009, o 19:04 przez Mac, łącznie zmieniany 1 raz.
"Remember, a Dwarf's only as big as his beard."

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Armal'dul ryknął triumfalnie. Słaby śmiertelnik zaskoczył go, okazując się być całkiem sprawnym przeciwnikiem. Dobrze! Khorne ceni silnych, a pokonywanie takowych tylko wywyższało Demonicznego Herolda w oczach swego Pana. Zguba Dawi podniósł głowę elfa i pokazał ją trybunom. Ludzie wyli, entuzjastyczne wiwaty mieszały się z buczeniem niezadowolonych. Zaiste, dzień ten należał do Boga Krwi!
Demon zasalutował martwą głową Druchii, a następnie udał się od razu na widownię. Wszak inne walki również należą do krwawych, a przelewem posoki karmi się zarówno Herold, jak i Jego Pan!


Ps.Znany i lubiany kawałek, Murm.
Ja do moich walk słucham, miedzy innymi http://www.youtube.com/watch?v=bdJqJlG4 ... re=related .

Awatar użytkownika
Mac
Kretozord
Posty: 1842
Lokalizacja: Kazad Gnol Grumbaki z klanu Azgamod

Post autor: Mac »

Gragag ruszył powoli przez wioskę. Nikt nie stał mu na drodze. Po przejściu paru kroków, włosy, które leżały mu na czaszce opadły na ziemię. Okazało się, że Gragag wcale nie przeznaczył tych paru dni nieobecności na znalezienie sposobu na porost włosów. Uważny obserwator mógł stwierdzić, że włosy te są zbyt szorstkie i krótkie, że bardziej przypominają brodę, niż cokolwiek innego. Widzom tego wydarzenia znanym również było, iż w pobliskich górach mieszkały krasnoludy. Nie wiadomy jednak było czy wciąż tam mieszkały.

Jakby w odpowiedzi na przemyślenia mieszkańców wioski ukrytych po domach, Gragag wyszczerzył swe kły i po chwili wpluł kępkę włosów, podobną do tej, która chwilę wcześniej opadła na ziemię.

Idąc przez wioskę, Gragag ciągnął swe choppy po ziemi. Widać było, że zmierza do zamku, lecz czy on był właśnie jego celem... trudno powiedzieć. Nikt nie był na tyle idiotą by zrozumieć dzikiego orka. Dla zwykłych mieszczuchów i wsioków, Gragag zabijał bezmyślnie. Dla Gragag'a był to większy cel w życiu, jedyna idea krążąca w jego pustej czaszce. Nic innego nie miało zakrzątać jego egzystencji. Tak miało być również teraz...

Z pobliskiej uliczki wyszła inna postać - nie człowiek, lecz ork. I to czarny ork. To był ten ork, z którym Gragag lał się wcześniej! A więc miał okazje się zabawić:
- TY... yyyyyhhh! - ryknął Gragag, w konsternacji nie wiedząc jakim to obelżywym wyzwiskiem rzucić w twarz czarnego orka. Ten jakby nie wzruszony stanął i spojrzał na Gragag'a:
- Czego ty chcieć?
- Ja... yyyy... Ja ci teraz wlać... za to że ty gadać do mnie - nie czekając na dalszy rozwój konwersacji, tak jak stał Gragag rzucił się do przodu z przeciągłym "Waaagh!"

Walka była co najmniej tak samo długo, jak ta poprzednie, zdecydowanie utrudniająca życie mieszkańcom wioski. Gragag i czarny ork, którego imię wciąż pozostawało nieznane, nie ograniczali się tylko do bitki na ulicy lecz również wpadali do każdego domu, karczmy i stajni jaka była pod ręką. Koniec końców, Gragag wygrał ponownie.

Ostatni raz szarpiąc głową czarnego orka do tyłu i przyrąbując w metalowy pręt, Gragag zakończył walkę. Nie kwapił się do zabijania orka. Zachowywał sobie go na czarną godzinę, gdy już zabraknie komu walnąć w ryj... Gragag umiał myśleć o swojej przyszłości!

Ruszył dalej. Wychodząc ze zrujnowanej wioski Gragag'a napadła banda goblinów - jego banda goblinów. Zaczęła go obskakiwać w koło, łapiąc się jego nóg i kostek, całując stopy i gryząc je. Gragag rozdał parę kopniaków, ryknął i cała ta szopka szybko się skończyła. Gobliny oszołomione przez chwilę, jednak wzięły się w garść:
- Szefa wrócić, szefa wrócić, szefa teraz mieć dużo zabawa, tak tak, szefa walczyć z mały brodaty karypel! - przekrzykiwały się gobliny.

Gragag ruszył przed siebie, ignorując i depcząc po drodze gobliny. Uśmiech wykwitł na jego zakazanej mordzie. Pamiętał o krasnoludzie z przed karczmy. Pamiętał też o krasnoludach chaosu. Pamiętał o rebelii i świetnej zabawie. Teraz zamierzał ją powtórzyć. Nagle ruszył szarżując w górę ścieżki, w stronę zamku... w stronę areny... gdzie miał rozegrać się pojedynek przeznaczenia... pojedynek krwi!
"Remember, a Dwarf's only as big as his beard."

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Wyznawca Tzeentcha otrząsnął się po kolejnej wizji.
- Tak ! Taka jest wola pana i plan się wypełnia. Plugawy demon wygrał i ja także nie mogę zawieść. Nieśmiertelność jest w zasięgu ręki i choćbym miał spalić to miasto i stracić wszystkich wojowników to dopadnę tego demona.
Czempion udał się do obozu w górach w pobliżu twierdzy przygotować się do walki i złożyć w ofierze coś okazałego panu zmian.
Hordes of Chaos.... To było to....

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Kurde dobra walka ;) Ale coż herold to herold ;) Spoko przygotuje postać na nową Arene :) przednio się bawiłem ;)

Mam 3 postacie do wyboru, ale pewnie nie można używać magii? Aha i Mumi myśle ze jak byś dał playery dla preastów to może wkoncu by coś powalczyli ;) Wkoncu oni ich bardzo często używają obejrzyj sobie filmik z WH Online ;) I ogolnie wrzucił wątek magii do areny było by znacznie ciekawiej ;)
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Gragag Niszczyciel(Savage Orc Big boss) vs Baekerth "płomienny Bicz" (chaos dwarf hero)


Dla Baekertha był to szczęśliwy dzień. W końcu miał dopaść tego bezczelnego niewolnika którego miał odnaleźć i ukarać za następujące wykroczenia przeciw krasnoludom. Po pierwsze Zakłócanie porządku, po drugie opór władzy, po trzecie napad na funkcjonariuszy KORMO, po czwarte bycie orkiem i tak dalej możnaby wymieniać. Do tego dochodził motyw zemsty i krasnolud chaosu dobrze przygotował się do swej walki. Dobrze wyczyścił i naoliwił swój bicz . Baekerth pomyślał że ten łajdak miał swięte prawo być wychłostanym do śmierci choć na Hashuta zasługiwał na powolne zatapianie w rozpalonym żelazie. Tego jednak tutaj Baekareth nie miał pod ręką a sam uczestniczył w turnieju i musiał się dostosować niestety do tutejszych zasad. Co mu tam zresztą było. Odbije sobie to po powrocie do Zharr NAggrund.
Gragag gdy nie wiedział o co chodzi zawsze powtarzał sobie że chodzi o solidne mordobicie. Nie obchodziło go kogo walił w ryło byle wdać się w solidną bójkę. W tejrze bójce z innym czarnym orkiem, kolegą poprzedniego przeszkodzono mu. Jego podwładny goblin piskiwie i strachliwie śmiał mu przerwać twierdząc że teraz ma walczyć z jakimś kurduplem. Normnalnie Gragag by się nie patyczkował i zayebał jak na to lubił mówić goblina w zęby zeby nauczył się porządku ale teraz z kolei czarny ork był już kołowaty i szef orków Gragag nie bawił się już tak jak na początku. Zostawił więc orka i kopnąwszy goblina na droge co by ten nie myślał że mu się upiecze poszedł na arenę. Wszakże z krasnoludami też była przednia zabawa i mordobicie. Gdy tam dotarł rozpoznał postać ze swojej przeszłości. Przypomniał sobie bicze krasnoludów, pracę w kamieniołomach , brak dobrych bójek w niewoli i szaleńczą ucieczkę po zrobieniu niezłej rozróby wśród tych karzełków brodatych. Wezbrał w nim gniewa i szał na jego widok i wiedział że zaraz mu wierdzieli jak żadnemu krasnoludowi dotąd nie zrobił.
Baekerth uśmiechnął się widząc że ork go rozpoznał. To dobrze zabawa będzie jeszcze przedniejsza. Chwycił mocniej rękojeść bicza a ten zapłonął jasnym ogniem. Wreszcie nadszedł sygnał do walki. Ork z rykiem WAAAAAAAAGH! oraz JA MORDOWAAAAAAĆ! czy też RUAAGHHHHRRRRRRR! rzuycił się z uniesionymi czoppami na znienawidzonego ciemiężyciela. Krasnolud chaosu z wprawą którą dało mu wiele lat temperowania zbyt krewkich niewolników strzelił batem. Bicz ognisty trafił dokładnie orka w twarz sprowadzając na niego ból i widoczną szramę-ranę która od razu zostala wypalona przez ogień. Ork niepomny na to w szale bojowym biegł dalej na krasnoluda. Dopadłwszy Baekaretha począł go rąbać swoimi czoppami. Krasnolud zasłonił sięę za swoją tarczą. Zdecydowana większość gradu tego ciosów rozbiła się o stalowy mur utworzony z tarczy i tylko w kilku miejscach na ramieniu krasnolud poczuł orczą czoppę. Baekereth wiedział jednak jak sobie radzić z takim. Robiąc krok w bok chlasnął biczem krótko po nogach orka i szarpnął . Gragag z rykiem zwalił się na ziemię. Wtedy krasnolud chaosu zaczął uwolnił swą broń i począł z przyjemnością i uśmiechem chłostać bezlitośnie orka. Ten zaczął boleśnie się zwijać na ziemi gdyż płonący i kąsający oręż jego dawnego ciemiężyciela przebił nawet jego szał w który się zapadł. Zaczął wyć żałośnie ku uciesze widzów. Próbował wstać lecz następne chlaśnięcie w twarz zamroczyło go i ponownie padł na ziemię. Scena trwała chwilę lecz miała swój finałłna tym że ork w końcu przestał się ruszać gdy wyzionął ducha. Jego plecy były krwawym mięsem a Baeketh zaśmiewał się radośnie że wreszcie ma to z głowy.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

_reszka
Chuck Norris
Posty: 551

Post autor: _reszka »

Po raz drugi w historii mój ogr doszedł do półfinału.

Strasznie to miłe :)

Ciekawe co daje ta dłoń....
Ostatnio zmieniony 21 gru 2009, o 22:34 przez _reszka, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Gerric Mroczny Prorok(Exalted champion) vs Marius Caesar(Dow Captain)

Na chwałę mrocznych bogów walczył Gerric zwany prorokiem Tzeencha. Wizje stawały się wyraźniejsze gdy przysparzał chwały swemu panu pośród śmiertelników i te wizje niosły ze sobą prawdę. Gerric wyczekiwał ich z niecierpliwością. Niektóre z nich niosły ze zobą zapowiedz zagłady niektóre obrazy od których zwykły człowiek by oszalał. Dla wyznawcy Wielkiego Mutatora były to jednak oznaki łąski boskiej i tak traktować je należało. Wojownik chaosu wiedział że z każdym pokonanym przeciwnikiem wizje będą się nasilać i do tego zmierzał. W ostatniej ujrzał siebie stojącego nad ciałem Mariusa a potem jego samego leżącego u stóp marnego południowca. Którą ścieżką podąży od niego teraz zależało. Dwa rozwidlenia przeznaczenia.
Marius starał się opanować oddech. Był lekko zdenerwowany bo przeciwnik z którym obawiał się walczyć za chwilę miał stanąć przeciw niemu. Rosły i zakuty w zbroję brutal z północy nie byłłprzeciwnikiem z którym Marius chciałby się zmierzyć. Ale był najemnikiem, nie miał często wolności wyboru swoich wrogów. Tutaj nie miał tym bardziej skoro to był turniej. Mógł zrobić tylko dobrą minę do złej gry. Poprawił ekwipunek i skierował się do wejścia na pole bitwy.
Będąc już na piaskach areny obserwowani przez gawiedź oczekiwali na sygnał do walki. W życiu wojownika nie było nic bardziej stresującego niż ta cisza przed wymianą ciosów. Tylko ludzie o silnych nerwach potrafili opanować się na tylę by nie dać nic po sobie poznać. Ludzie o silnych nerwach bądz weterani a właśnie takim weteranem był MArius. Nie dotyczyło to wyznawców mrocznych bogów. Ci zawsze stali nieporuszeni i ponurzy tak jak Gerric. W jego głowie kotłlowały się myśli pełne śmierci i mordu a nade wszystko dominowały myśli o przyszłości którą prorok starał się przeniknąć.
Gong zabrzmiał dając sygnał do walki. Obaj wojownicy przyjęli postawę bojową. Marius z halabardą przed siebie szykował się do ataku. Gerric z mieczem i tarczą w każdej chwili był gotów to odbicia ciosu swą tarczą bądz mieczem. Jego wizja ukazała mu plan. MArius z okrzykiem bojowym pchnął halabardą w czempiona ale sekundę przed nim i Gerric ruszył do ataku bezbłędnie wyczuwając odpowiedni moment. Czuł się jakoś słąbszy będąc w pobliżu tego człowieka lecz nie potrafił wyczuć na czym polega różnica. Zgrabnie przyjął halabardę na swą tarczę a mieczem ciął przez pierś najemnika. Marius krzyknął gdy poczuł żelazo Gerrica raniące go.Rana nie byłą poważna. Obrócił się uderzając swoją halabardą w napierśnik chaosu odsuwając chaosytę nieco do tyłu. Czarne ostrze wyssawszy nieco z energii życiowej człowieka poczęło się lekko mienić a Marius osłąbł. Co gorzej osłabł też Gerric i nie mógł zrozumieć dlaczego tak się stało. Czyżby jego pan się nim bawił w przewrotny sposób. Dla wyznawcy Tzencha było wiadomo że nie było to wykluczone. Gerric odrzuciłłjednak tą myśl. Był wybrańcem. To musiało być coś innego. Zakręcił mieczem i rąbnął od góry. Krwawiący Marius przechwycił żeleźcem broń Gerrica sparowawszy ją. Oddał cios lecz ten sam odbił się od tarczy zakutego wojownika. Mroczny prorok zadał znowu cios a potem następny i jeszcze jeden. Najemnik zręcznie unikał ich od czasu do czasu zadając pchnięcie jakkolwiek nieskuteczne bo napierśnik przeciwnika za każdym razem wytrzymywał. Gerric napierałła Marius bronił się. Cofał się do tyłu po okręgu by uniknąć przyparcia do muru. Był maksymalnie skoncentrowany ale od czasu do czasu obrywał drobne cięcie. Rany zaczęły mu doskwierać więc gdy uznał że uda mu się to szybko zrobić chwycił buteleczkę i błyskawicznie wychylił jej zawartość. Od razu zrobiło mu się lepij a pomniejsze rany się zasklepiły. Spróbował przejąć inicjatywę ale skończyło się to natychmiast kilkoma celnymi ciosami otrzymanymi od przeciwnika i tylko jego mistrzowska zbroja uratowała go od niechybnej śmierci. Znów jednak zaczął krwawić z kilku ran. Tak walczyli. Marius teraz utrzymywał defensywę ciągle okazjonalnie kontratakując. Jeden z takich wyskoków zrobił dziurę w zbroi chaosu lecz nie pociągnął za sobą żadnych innych skutków po za tym że Gerric stracił nieco impetu. Marius wykorzystał to i ciął nisko bronią zamszystym ciosem wbijając ostrze w bok czempiona. Ten odstąpił utykając. Marius naparł i to był jego błąd bo zapatrzywszy się w otwory oczne na hełmie zapomniał o patrzeniu na broń przeciwnika. Otrzymał mocny cios przecinający jego kolczugę na brzuchu. Marius skulił się wyjąc boleśnie i rzucił się do ucieczki wiedziony zwierzęcym instynktem przetrwania który nagle się w nim obudził. Gerric ruszył za nim i z prawdziwą przyjemnością zdzielił go przez plecy mieczem kończąc jego życie. Marius padł twarzą na piach. Tłum na trybunach jak zwykle zgotował zwycięzcy owację na stojąco.

W półfinałach więc zmierzą się następujące postacie.

Walka nr 1
. Ни-колай Ва-лу-ев (Ogre Bruiser) vs Armal'Dul Wyrywacz (Herald Khorna)


Walka nr 2
Baekerth "płomienny Bicz" (chaos dwarf hero) vs Gerric Mroczny Prorok(Exalted champion)
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

_reszka
Chuck Norris
Posty: 551

Post autor: _reszka »

Ręka przeznaczenia ogra dosięgnie ten pomiot chaosu....

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Ogry.
Tłuste, bezrozumne istoty, całkowicie zaabsorbowane pochłanianiem jak największej ilości jedzenia w jak najmniejszej jednostce czasu. Tak zapewne pomyślałby pewien imperialny uczony, przygotowujący pełną i niezwykle trafną definicję ogra.

Demoniczny Herold Armal'dul nie był jednak żadnym uczonym. Gdy dowiedział się kto będzie jego następną ofiarą, wyszczerzył kły w parodii uśmiechu. Wielki, niezwykle wytrzymały stwór był dokładnie tym, na co Zguba Dawi czekał.

Trudniejszym przeciwnikiem.

Egzekutor zaiste był niezwykle rad. Wszak dołączy on kolejną czaszkę do Tronu Czaszek. Zaś Lord Khorne być może doceni swego sługę i nagrodzi go nową, potężniejszą formą, by Armal'dul mógł zarzynać więcej. Dla Boga Krwi oczywiście...

Demon zaśmiał się paskudnie i zniknął w Immaterium. Spodobało mu się strach, jaki wywoływał nagle pojawiając się na arenie, czymu zatem by tego nie powtórzyć?
-KREW DLA BOGA KRWI! -ryknął
-CZASZKI DLA TRONU CZASZEK- odpowiedziały mu demoniczne byty z Eteru...

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

No cóż, ta walka nie była wyzwaniem ale przybliżyła mnie do końca tej areny. Jeszcze jedna runda według woli pana i zmierzę się z tym demonem. Ale teraz pora na krasnoluda chaosu, wreszcie jakiś ciekawszy przeciwnik. Ten bicz trochę kojarzy mi go ze slaaneshytą albo mrocznym elfem. W każdym bądź razie to nie świadczy o nim dobrze.
Gerric zaśmiał się i zaczął zastanawiać się skąd wzieło się to osłabienie w poprzedniej walce, nic nie przychodziło mu do głowy wiec odszedł oddać cześć panu zmian z nadzieją na kolejne wizje .
Hordes of Chaos.... To było to....

Awatar użytkownika
Jab
Kradziej
Posty: 924
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Jab »

Baekerth uderzał leżącego orka raz za razem. Tu już nawet nie chodziło o vendettę, to była ślepa furia. Która ustąpiła dopiero w momencie, gdy z orka zostały jedynie ochłapy zielonego mięsa. Boski byk dbał o to by jego dzieci mogły zawsze dopełnić zemsty!
Kiedy krasnolud w końcu oprzytomniał i zdał Sobie sprawę, że pastwi się nad zmasakrowanymi zwłokami, strzelił z bata w efektowny sposób i przypiął go do pasa. Uniósł dłonie w górę by podziękować Hashutowi za to zwycięstwo a przy okazji radował się z aprobaty widowni. Ich ryki i oklaski łechtały dumę krasnoluda. Po paru minutach zszedł z areny i zadowolony pociągnął łyk naparu z nizioła. I ruszył ochoczo w stronę najbliższej karczmy. Gdy przeszedł przez próg ludzie w karczmie zaczęli mu proponować miejsca przy stole i darmowe kolejki. Dziś krasnolud był nad zwyczaj spokojny, nie wszczął burdy jak to normalnie miał w zwyczaju. Baekerth miał w oczach smutek, wraz ze śmiercią tego obrzydliwego orka dokonał zemsty. Duch jego brata mógł teraz spocząć w pokoju, więc postanowił uczcić jego pamięć wieloma opowieściami o jego czynach (fakt parę z nich zmyślił tak ku uciesze gawiedzi) i jeszcze większą ilością alkoholu. (W nocy krasnal musiał zmienić lokal bo trunków zabrakło.) Ciężko jest upić krasnoluda a jeszcze ciężej jest sprawić by miał kaca po takiej nocy. A Baekerth`owi sam boski byk chyba szalał pod czapką. Krasnolud wstał i ciężko oparł się na stole. Rozejrzał się dookoła. Karczma to było pobojowisko, po wielkiej pijackiej bitwie. Paru durnych ludzi zapiło się na śmierć.
- Idioci... - powiedział krasnolud i potrząsnął głową. Kiedy szedł w stronę wolno stojącego wiadra na pomyje po to by zwrócić parę obrzydliwości z powrotem do karczmy, przypadkowo potknął się o wielki dzban z oliwą przy okazji przewracając go. Wylewając jego zawartość na podłogę karczmy, los chciał by akurat ognista natura bicza dała o Sobie znać. Tak więc bardzo szybko wybuchł pożar i jedynym ocalałym był krasnolud, który jak wybiegał z karczmy "przypadkiem" przewrócił trzy stoły, tak by ucieczka z płonącej karczmy nie była możliwa. Tak więc Baekerth stał przed karczmą i śmiał się okrutnym śmiechem. Wrzaski uwięzionych w środku chłopów była dla niego muzyką (no może trochę zbyt głośną z powodu gigantycznego kaca). Jednak gdy ujrzał nadbiegających strażników postanowił dać nogę.
-Idioci... ha ha ha! - Ludzie są jednak głupi, pomyślał krasnolud.
Paskudny uśmiech power gamera

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

. Ни-колай Ва-лу-ев (Ogre Bruiser) vs Armal'Dul Wyrywacz (Herald Khorna)



Nadchodzący pojedynek zaprawdę zapowiada się ciekawie- stwierdziłłczarodziej siedząc w swojej loży honorowej. Był półfinał i najlepsi rozpoczynali ostateczne pojedynki które wyłonią dwóch czempionów z których tylko jeden opuści to miejsce. Czarocziej wręcz uwielbiał przyglądać się tym krwawym zmaganiom i jak było widać po zapełnionych widowniach nie tylko on. Największe emocje zawsze wzbudzali egzotyczni wojownicy a teraz właśnie była bitwa egzotyk.
Na arenę wkraczał ogr witany owacjami. Czarodziej uśmiechnął się pod swoim kielichem. Miał plan czy by go nie zatrudnić jako swojego ochroniarza gdyby ten wygrał turniej. W końcu ogr ten wybrał arenęęjako sposób autopromocji a do tego radził sobie wyśmienicie dosłownie rozgniatając kolejnych zawodników i to gołymi pięściami. Czarodziej był pod wielkim wrażeniem. Tak czy inaczej ogra miała teraz czekać niezwykłą bitwa bo przeciwnikiem nie miał być smiertelnik. . Ни-колай Ва-лу-ев już oczekiwał na arenie gdy czarodziej wyczuł zmianę w wiatrach magii. Była to subtelna zmiana znamionująca że coś kroczy poprzez immaterium. Rzeczywiście na arenie powietrze zawirowało i dało się ujrzeć delikatne zakrzywienie rzeczywistości. Potem nastąpił huk niczym wystrzałłz armaty i na arenie pojawił się Demon. Zguba Dawi. Amal'Dul wyrywacz. Był emanujący złem absolutnym i bitewnym szałem prężąc pod materialną powłoką swe muskuły. Na widownik kilku uzestników wykonały znak ochronny do swych bóstw. Ogr stał bez strachu i jedyny gest na jaki się zdobył to uderzenie pięści o dłoń. Wtedy demon zawył swoje zawołanie z poprzednich walk. Krew dla Boga Krwi. Czarodziej zastanawił się co też skłąnia te demony do pojawiania się tutaj w cywilizowany sposób. Czyżby możliwa chwałą dla ich panów, mrocznych potęg?
Wtedy zabrzmiał gong. Ogr stanął w rozkroku gotowy użyć swych pięści. Demon z wrzaskiem rzucił się na niego. Gdy istota Khorna miałą już zadać cios, . Ни-колай Ва-лу-ев doskoczył i przyłożył mu z prawego sierpowego swą pięścią. Demon odrzucony ciosem w bok padł na piach. Był jednak istotą nie z tej ziemii i wstał natychmiast kontynuując atak. Doszedł na bliską odległość i ciął demoniczną bronią przez pierś. Tłuste cielsko spłynęło krwią lecz to właśnie gruba skóra i zwały tłuszczu sprawiały że ogry nie odczuwały zbytnio bólu o ile ich ktoś bardzo poważnie nie zrani. . Ни-колай Ва-лу-ев wtedy z rozłożonymi rękami chwycił w objęcia Amar'Dula i ścisnął go mocno przyciskając do swojego cielska w duszącym uchwycie. Amar'Dul nie mógł się ruszyć mimo prób wyrywania się a ogr począł zaciskać swój stalowy chwyt by go zadusić. . Ни-колай Ва-лу-ев wiedział już że demon mu nie ucieknie. Cal po calu coraz bardziej przyciskał demona do siebie a na widowni panował coraz większy wrzask jako reakcję na przebieg walki. W końcu nagle wszystko się skończyło a demon zmienił się w krwawą mgłę a zaskoczony ogr nagłym brakiem oporu i przeciwnika nie znalazwszy oparcia poleciał do przodu przewracając się. Ogr rozejrzał się zdziwiony ale przeciwnika nie było nigdzie widać. Czarodziej roseśmiał się widząc zdezorientowany wyraz twarzy ogra. Wstał oklaskując go jako zwycięzcę. Imponujące- powiedział do swego doradcy- demony tak łatwo nie dają się odesłać do immaterium nawet przez takie potężne istoty jak ogry.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Rion
Chuck Norris
Posty: 658

Post autor: Rion »

Trzech chaosistów i ogr. Trzeba pogratulować turnieju. Teraz zapowiada się ciekawie. Dopiero będzie widowisko jak ogr spotka się w finale z krasnoludem...- Wampir stał przed rozpiską walk, gdy nagle ktoś podszedł i przekreślił jedno nazwisko. -Tak więc moje życzenie się powoli spełnia. teraz trzeba tylko pomóc troszkę krasnoludowi.

Wampir szybko pobiegł w pościg za człowiekiem który nie zdołał odejść daleko... A jakże wyssał z niego tyle krwi ile tylko mógł.

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Nie spodziewałem się takiego obrotu zdarzeń :D Nice One Ни-колай Ва-лу-ев! ;)
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Baekerth "płomienny Bicz" (chaos dwarf hero) vs Gerric Mroczny Prorok(Exalted champion)




Krasnolud chaosu okazał zęby wystające mu spod warg gdy ujrzał z kim teraz ma sprawę. Wojownik chaosu. Ludzie z północy. To takie śmieszne. Ci kupują od jego ludu broń i altylerię demoniczną bo sami są za słąbi by bez nich najeżdżać ziemię południowców. To tylko utwierdza Baekaretha w przekonaniu że Hashut jest potężnym bogiem, potężniejszym niż czwórka skoro dzieci byka są im niezbędne by dobrze wojować. Zapewne ten tu by się nie zgodził ale przybysz z Zharr Naggrynd postanowił przedyskutować to bronią na arenie. Baekereth gardził podobnym Gerricowi. Gdyby nie płacili dobrze byliby z nich nieźli niewolnicy.
Gerric mroczny prorok znów miał wizję. Tym razem on zasiadający na wysokim kolczastym tronie a wokół niego powbijani na pal mieszkancy imperium. On sam miał na sobie koronę z czarnego żelaza a jego oblicze płonęło nieświętym niebieskim ogniem. Wizję przekreślał jednak krasnolud. Jego przeciwnik. Znaczyło to że on może obrócić te plany w niwecz. Mroczny prorok nie mógł do tego dopuścić.
Byli obaj już na arenie i byli gotowi do starcia. Gdy zabrzmiał gong oboje ruszyli w swoim kierunku. Krasnolud chaosu posłał bicz w kierunku Gerricka. Płonąca broń spadła na zbroję chaosu lecz nie wyrządziła żadnej szkody jej właścicielowi. Gerric zaśmiał się pod swoim hełmem. Ten krasnolud nie powinien stanowić problemu większego. Chłostać to on sobie mógł swoich niewolników ale nie jego, wybrańca pana zmian. Gerric zamachnął się swoim bastardem na krasnoluda . Cios spadłłna na tarczę. Gerric wycofał swoje ostrze i pchnął. Baekareth był przygotowany na cięcie ale otrzymał pchnięcie i nie wychwycił tarczą miecza przeciwnika. Czarne ostrze przewbiło jego zbroję kalecząc go i wysysając jego siłę i osłabiając. Klnąc na czym swiat stoi krasnolud chaosu próbował oddać cios lecz Gerric przyjął go na swoją tarczę. MRoczny prorok wtedy ciął znad głowy. Miecz przeciął tylko powietrze bo Baekareth zdołał się usunąć z linii ciosu. Wtedy krasnolud chaosu strzeliłłz biczem który owinnął się wokół nadgarstka wybrańca tzeencha. Bicz zapłonął i płyty pancerza natychmiast się rozgrzały parząc ciało tam gdzie był owinięty wokół nich. Z unieruchomioną jedną ręką Gerric nie mógł atakować. Mógł tylko szarpnąć bicz by sie uwolnić. W odpowiedzi krasnolud chaosu szarpnął do siebie i Gerric poleciał w jego krerunku. Mroczny prorok zdołał utrzymać równowagę. Gwałtownym ruchem odwinął przeklęty bicz z ręki nacierając jednocześnie na irytującego przeciwnika. Baekareth zasłonił się tarczą i zaatakował nogi wojownika chaosu. Bicz owinął się dookoła prawej kończyny proroka. Baekareth następnie szarpnął do siegie i w rezultacie Gerric poczuł że leci na plecy na piach. Padłł ze zgrzytem zbroi a widownia westchnęła jednym głosem na to. Krasnolud chaosu przypadł następnie do głowy Gerrica i owinąwszy bicz wokół szyi począł dusić swego wroga. Gerric rzucał się jeszcze chwilę lecz nie potrafiłłzrzucić z siebie krasnoluda. Słabł coraz bardziej. Zanim zapadł w ciemność miał jeszcze jedną wizję. On siedzący na tronie który rozsypał się pod nim w proch. Z eteru doszedł go jeszcze szyderczy smiech kpiących z niego dmeonów. Baekareth wstał znad nieruchomego ciała okutego w zbroję i z rykiem uniósł bicz w geście triumfu oklaskiwany przez widownie.




mamy więc finalistów

w wielkim finale zmierzy się krasnolud chaosu z ogrem
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Tak właśnie myślałem:)
Cała nadzieja w Krasnoludzie Chaosu...!

Demoniczne Byty z Immaterium miały zaiste niezły ubaw! Gdy tylko Armal'dul pojawił się w Królestwie Chaosu, otoczyły go bandy szyderców, śmiejących się do rozpuchu. Pokonany przez ogra! Teraz będziesz się zowieć Armal'dul ofiara Tłustego! Herold zaś nie nógł robić nic, tylko warczeć wściekle i miotać klątwami na lewo i prawo. Odbudowanie fizyczności w świecie materialnym to długi i bolesny proces, lecz Demon był wytrwały.
Dzień...Miesiąc...Rok.....trochę to potrwa!


Ps. Już mam gotową postać na Dwudziestą Arenę i czekam z niecierpliwością na wynik walki finałowej.
Mam też otwarte pytanie do Mistrza Areny. Kiedyś czytałem o podobnej arenie, tyle, iż dozwalała ona na posiadanie mountów(które jednak nie atakowały). Byłoby możliwym udostępnienie graczom takowej opcji? Być może jako element ekwipunku....Konik fajna sprawa!

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

<odpowiedź> tak jest to możliwe bo sam o tym myślałem. Ja widziałem arenę z mountami tylko że po pierwszych ciosach zsiadali co nie wydaje mi sie do konca logiczne. Muszę sie zastanowić nad tym jak mogło by to wyglądać.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

_reszka
Chuck Norris
Posty: 551

Post autor: _reszka »

Mój ogr finalistą! =D> Pierwszy raz jakikolwiek ogr doszedł do finału a teraz w dodatku taki co sobie punkty do CV zbiera.

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

<pytanie do mistrza Areny> A jak z magią? będzie taka możliwość?
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

ODPOWIEDZ